Wywiad
Jędker: „Z Sokołem nie zamknęliśmy sobie żadnych furtek”
Spotkaliśmy się z Realistą i wypytaliśmy się… o wszystko.
Chociaż wielu w to nie wierzyło, Jędker wrócił na scenę i wydał na początku roku swoją drugą solową płytę „X”. Z współtwórcą jednego z najbardziej legendarnych składów WWO spotkaliśmy się w Warszawie, żeby porozmawiać nie tylko o nowej płycie, ale o wszystkich turbulencjach, które wokół jego osoby się ostatnio pojawiły.
Jesteś zadowolony z odbioru płyty?
Generalnie jestem zadowolony, ale nie mam aż tyle feedbacku. Jak już dostaję wiadomości, to bardziej takie, że album jest na naprawdę spoko.
A z komentarzy?
Komentarzy nie czytam zawodowo, oduczyłem się kompletnie.
Śledzisz, co Polscy raperzy mówią o tej płycie?
Nie, tak jak już zaznaczyłem w jakimś wywiadzie, nie śledzę, jestem poza Polską, nie mieszkam w Polsce, nie obserwuje, na jaram się polską muzyką kompletnie, może jazzową, ale ogólnie jestem outside.
Co cię skłoniło do wydania płyty?
Głód nagrywania i tworzenia.
Czyli tęskniłeś jednak za tym?
Nie, właśnie nie tęskniłem. Pewnego dnia przyszedł głód i już poszło, to był dzień jak Prodigy umarł, to był grudzień 2017 i tak mnie nagle coś tknęło.
Czy masz kontakt z ludźmi, z którymi kiedyś nagrywałeś?
Z większością ludzi, z którymi coś nagrywałem mam kontakt, a jest tych ludzi jak sam sobie zdajesz sprawę nie dziesięć, tylko będzie ich około stówki albo lepiej. Generalnie z większością mam kontakt i to bardzo dobry.
Czy jest jakaś szansa na kolaboracje np. z Sokołem?
Kto wie? My nigdy sobie żeśmy żadnych furtek nie zamykali, ja mam takie wrażenie. Ja na pewno tego nie wykluczam.
Rozmawialiście o tym?
Nie, nie było okazji. On teraz promuje swoją solową płytę. Ja mam swoją solówkę, to nie jest dobry czas na myślenie o takich rzeczach. Ale może jeszcze będzie czas, nie wiadomo.
Wujek Samo Zło powiedział, że nie masz powrotu na scenę – jak się do tego odniesiesz?
A co, Wujek Samo Zło jest jakąś babcią klozetową tej sceny i klucze trzyma do kibla, czy o co chodzi? Nie wiem, a może do schodów na scenę? Jak nagrywasz płytę i chociaż jedna osoba ją przesłucha, to już wróciłeś. Nikomu nie zabraniam słuchać i robić sobie, co kto naprawdę lubi. A Wujka znam mnóstwo lat, także wiem, że w oczy by mi tego nie powiedział. A może już całkiem mu odbiło.
Jesteś zadowolony ze swojej drogi muzycznej?
Jestem bardzo zadowolony. Dziesięć longplayów nie każdemu udało się wydać. Myślę, że to jest w porządku.
Nie żałujesz, że nie zostałeś na dłużej w rapie?
Ja nic nie żałuję, nie oglądam się za siebie. Mam cały czas nowe challenge. Zanim był rap miałem hardcorowy zespół, o którym też krążą w tym mieście legendy, bo bardzo odpi*rdalaliśmy z dobrymi muzykami. Zanim rap w ogóle wjechał do Polski, to ja już byłem liderem zespołu, graliśmy na żywca. Później byłem długo, długo w rapie, późnej długo robiłem elektro. Były więc trzy gatunki, których się dotknąłem i mam wrażenie, że gdzieś tam się w nich w jakiś sposób spełniałem. Także to dla mnie jest to fajne, że mogłem być multi w tym wszystkim.
Jednak najbardziej przywiązałeś się do rapu.
Do rapu poczułem głód, jednak rap to jeden z filarów. Z resztą, jak my byliśmy młodzi, jak były te pierwsze kluby warszawskie, takie w których pojawiały się pierwsze narkotyki, to wówczas na imprezie nie było czegoś takiego, że była impreza dedykowana danemu gatunkowi muzycznemu tylko było techno w trendzie, gdzieś tam leciały hardcorowe rzeczy. Czy to była Alfa czy Hybrydy czy inne miejscówki, leciał rap, leciał hardcore, leciało techno lub jakieś wyj*bane elektro. Wszystko było na jednej imprezie. Wszyscy ludzie tego słuchali. Na mnie największy wpływ nie wywarł rap, tylko wywarły te wszystkie gatunki, których uwielbiam do tej pory słuchać, czyli cała muzyka.
Ale najwięcej zrobiłeś w rapie.
Najwięcej płyt, to na pewno tak.
Monopol tworzyłeś razem z Czarnym, Robertem M…
Bardzo duża grupa artystów się przewinęła przez trzy składy, ok. 15-20 osób. Robert M., dziewczyny od Napieralskiego – Aniołki, Kasiarzyna z zajebistym głosem, Adam Wilk, od masteringu starego WWO. Dużo ludzi w tym uczestniczyło, którzy swoim profesjonalizmem podnieśli poziom tego projektu.
No właśnie. Tyle ludzi było w Monopolu, ale największa krytyka spadł na Ciebie. Właściwie tylko na Ciebie.
Ktoś musi to przyjąć na klatę, ktoś musi dźwignąć, ktoś musi być mężczyzną, prawdziwym, a nie płakać z tego powodu. Okay, chcieli się na mnie wyrzygać, to się wyrzygali. Ja i tak miałem już wtedy nowy challenge i szedłem w inną stronę. Dalej po swoje tak jak zawsze, z podniesioną głową i tyle.
A co z książką, która z tego co nam wiadomo jest w trakcie pisania?
Książka „Dzienniki Pokładowe Rapera” jest prawie ukończona. Jest aktualnie na etapie edycji. Myślę, że może opowiedzieć młodym ludziom trochę o historii tego naszego muzycznego gatunku, który tam gdzieś próbowaliśmy zawsze rozkręcić. Myślę też, że dużo prywatnych historii tam przedstawię. Niesłychanie ciekawych oczywiście.
Książka ma wymiar autobiograficzny?
Nie, absolutnie książka nie jest autobiografią, ani biografią. Jest to zbiór opowieści szalonej treści. Interesujący zbiór.
Czemu nie mieszkasz już w Polsce?
Też miałem taki moment, że chciałem wyjechać stąd i wyjechałem sobie do Australii. Tam się odnalazłem, byłem tam ponad trzy lata, skończyłem sobie studia, złapałem nowe skillsy w paru różnych branżach, tak mi się spodobało, że sobie zostałem. Teraz jestem w Holandii od pół roku, bo tam pomagam przy rozkręceniu bardzo fajnego, ważnego projektu muzycznego,. Od razu dodam, że niezwiązanego z weedem. Jestem bardzo za tym, żeby CBD zostało wprowadzone do Polski, żeby ludzie mogli się leczyć. A rekreacyjna marihuana dałaby nam więcej turystki i przychodu oraz zmniejszyłaby ciemną strefę. Same plusy.
Planujesz wrócić?
Najchętniej, bo się tu urodziłem, kocham ten kraj ponad wszystko. Nie tylko to miasto, ale też dużo miejsc w tym kraju, które są jak perełki. Cały kraj to jest jak skansen. Tylko, żeby się w nim lepiej ludziom żyło, żeby nasza władza nie okradała zwykłych Kowalskich. Tego sobie życzę.
Raperzy pchają się ostatnio do polityki. Wybrałbyś się w te rejony?
Ja się na pewno nie będę pchał do polityki. I tu nie chodzi o odnalezienie się, bo studiowałem nauki polityczne. Po prostu wiem, że nie chcę tam iść.
Jak odniesiesz się do sprawy z Sokołem, która miała miejsce dość dawno, ale nadal nie do końca została wyjaśniona. Chodzi o kawałek „Sztruks”, który jak wielu uważa, był o Tobie.
Sokół mówił w jakimś wywiadzie, że „Sztruks” nie jest o Jędkerze, jednak dużo osób o tym mówiło nadal, że to o mnie. Szczerze? To ani razu nie przesłuchałem tego w całości, mało mnie obchodzi polska muzyka. Ta kłótnia to był jeden wielki głuchy telefon, bo myślę, że ani Sokół, ani ja nie powiedzieliśmy nic takiego, żeby mieć między sobą jakąś spinkę. Natomiast fakt jest taki, że to, że to, że już nie nagrywamy mogło doprowadzić do jakiś dziwnych pompowań przyczyny, dlaczego razem nie nagrywamy I jakby to rozpoczęło lawinę głuchego telefonu.
Zapraszałeś Sokoła na płytę?
Nie, żadnego z Zipów nie zaprosiłem na płytę.
Celowo?
Tak, jak najbardziej celowo. Chciałem mieć na krążku ludzi, których na polskiej scenie jeszcze nie słyszeli. Chciałem bardzo, żeby pojawił się Hijack. “Jeśli wiedziałbyś” to jest utwór, którego wytwórnia Prosto nie chciała wydać. Moją drugą solową płytę miałem przygotowaną w 2008 roku. Zaproponowałem im to, mając z nimi wtedy obowiązujący kontrakt. Także to był kawał dobrze przygotowanego materiału i wytwórnia się nie zgodziła. Nie była w ogóle zainteresowana wydaniem tego materiału. Bardzo mnie zdziwiło, że teraz Sokół mówi, że to jest najlepszy kawałek z płyty. Ja nie wiem czy to jest część jakiejś gry, czy część jego marketingu. Szczerze, to nie chcę nawet wiedzieć, nie obchodzi mnie to.
Ale ogólnie kontakt macie dobry?
Oczywiście, jak najbardziej. Jako starzy kumple, wszystko bez problemu. Mamy do siebie szacunek i to jest najważniejsze.
Zbiórka na płytę nie odbiła się bez echa w środowisku. Skąd wziął się pomysł?
Fundraising jest znany od ponad 10 lat i nie rozumiem o co chodziło, że jeżeli Jędker zrobił fundraising, to trzeba go jechać, a każdy na świecie może to zrobić na byle gówno i jego się nie jedzie. Ludzie, opamiętajcie się, to jest zwykła zbiórka pieniędzy, bo ktoś nie ma pieniędzy. Dlaczego się robi fundraising? Bo ktoś nie ma na coś pieniędzy i prosi ludzi, czy mogą dorzucić się do pewnej akcji. Ostatnia puszka świętej pamięci Pana Prezydenta Gdańska – 16 milionów się uzbierało. No to czego wy chcecie od tego fundraisingu? Zbiórka pieniędzy, czy to jest złe czy to jest dobre. Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie.
Nie szukałeś wytwórni, która by ten materiał wydała?
Szukałem. Cztery albo pięć topowych wytwórni polskich odrzuciło moją płytę. Myślę, że niektórzy sobie bardzo później pluli w brodę, widząc że jest pierwsza na iTunes albo pierwsza w Google Store.
A pytałeś w Prosto?
Nie, nie chciałem wydawać w Prosto. Właśnie po tej akcji związanej z płytą, o której wcześniej wspomniałem. Potem Wojtek się mnie pytał, czy nie chcę wydać w Prosto, mówię więc: „Słuchaj, odrzuciłeś 10 lat temu moją płytę solową, no to teraz dlaczego miałbyś ją wydać. Nie, otóż ja nie chcę wydać jej u Ciebie. Bez żadnego kwasu, po prostu jesteśmy dorośli, ja sobie znajdę jakąś inną wytwórnie, która będzie dla mnie lepsza” – tak mu powiedziałem.
Ale nie znalazłeś i wydałeś sam.
Znalazłem, mamy Wiór Records. Staramy się promować, wspierać, dzwoneczki klikać, subskrybować. Wióra deski nadchodzą, ciuchy, będzie dla moich poj*banych fanów, będzie limitowana edycja mojego longsleeve, które uwielbiam, bo jak jeździsz na desce, to sobie nie zdzierasz nic jak się wywrócisz i zrobię coś takiego kolekcjonerskiego. Nadchodzą ciuchy, deskorolki, również gra, nad którą pracujemy. Wydawnictwo nie tylko skupia się na wydawaniu płyt i artystów, o których też już niebawem będzie można coś więcej powiedzieć. Książkę możliwe, że będziemy musieli wydać jako wydawnictwo sami, jeżeli nie znajdę poważnego wydawnictwa, żeby się znaleźć w Empikach.
Jakieś plany muzyczne?
Y. (śmiech)
A Twoje plany?
Mam głód koncertowy. Nie jestem artystą, który ogarnia sobie samemu koncerty, po prostu jestem poza tym. Jeżeli będzie ktoś, kto się tym zajmie, jestem chętny.
Co z trasą koncertową?
Jak najbardziej, czekam na telefony od agentów!
W Polsce bywasz rzadko, jednak zdarza Ci się jeszcze, że ludzie Cię poznają, podchodzą do Ciebie na przykład mijając Cię na ulicy?
Zdarza się, rzadziej niż kiedyś, ale jak najbardziej zdarza się. Jestem też nadal w szoku, że to się zdarza. Jeszcze nie umarliśmy.
Dzięki za rozmowę.
Dzięki za zaproszenie, spotkanie i rozmowę.
Rozmawiali: Kinga Mazurek i Kuba Jędryka
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News3 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News5 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
News2 dni temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News1 dzień temu
Marcin Flint o Quebonafide. „Przeciętny raper z przebłyskami”
-
News2 dni temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News2 dni temu
Kilof, który odsiedział prawie 30 lat, nagrał diss na Masę
-
teledysk2 dni temu
Słoń: „R.I.P. Radoskór, Bolec, Bezczel, Chada. Ich już nie ma, ale ty niestety jesteś nadal”