Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Menadżer O.S.T.R-a: „Nie poddajemy się, chcemy grać” – wywiad

„Straty są naprawdę potężne, jeśli chodzi o dochód”.

Opublikowany

 

fot. Anita Ostrowska

Tydzień temu, w minioną sobotę mieliśmy okazję uczestniczyć w niezwykłym, jak na te czasy przedsięwzięciu jakim był koncert, i to ten z gatunku już prawie zapomnianych, czyli granych na żywo. Sam nie wierzyłem, gdzie właściwie idę. Do samego końca nie byłem przekonany czy cała impreza dojdzie w ogóle do skutku w dobie obostrzeń, reżimów sanitarnych i ostrzeżeń o nadchodzącej trzeciej fali. Relacja z koncertu lada chwila się pojawi. Tutaj skupimy się na rozmowie z menadżerem Ostrego, Wojtkiem Kukulskim reprezentujący wytwórnię Asfalt Records, człowiekiem odpowiedzialnym za całe zamieszanie oraz organizację koncertów.

Podstawowe pytanie, dla którego się tutaj spotkaliśmy – jak udało Ci się zorganizować ten koncert?

Na podstawie wypowiedzi Ministra Zdrowia. Na jednym z rządowych profili na Twitterze padło takie sformułowanie, że udostępniono dla publiczności 50% pojemności kin i teatrów. Niestety, nadal nie można otworzyć klubów muzycznych, ponieważ nie ma tam numerowanych miejsc. Nie da się wpłynąć do końca na rozlokowanie osób, żeby zachować ten słynny social distance. W miejscach typu kino czy teatr jest to jak najbardziej możliwe ponieważ mamy miejsca siedzące, i zakładając, że bilety są przypisane do numerowanych miejsc, to ten dystans oczywiście zostałby zachowany. Nie zapominajmy również, że domy kultury są państwowe albo samorządowe. To otworzyło nam furtkę, bo tak naprawdę klasyfikacja tego czy to jest kino, czy to jest teatr, jest płynna. Dzisiaj spotkaliśmy się w centrum kultury, gdzie tak naprawdę jak widziałeś, jest to teatr. Wracając do Twojego pytania Chorzowskie Centrum Kultury odezwało się do nas czy bylibyśmy zainteresowani szybkim koncertem. Zadzwonił Damian (przyp. red. biuro wydarzeń CCK) i zapytał się czy jest taka opcja.

Czyli de facto to Wy dostaliście propozycję zagrania w tym miejscu?

Tak, dostaliśmy informację, że potrzebują kogoś, kto szybko sprzeda bilety, tak aby impreza była pewna. My jesteśmy po wydaniu płyty “HAO2”, więc moment trafił sie idealny. Wejściówki w zasadzie w 5 dni całkowicie się rozeszły, choć ciekawe jest to, że bardzo dużo ludzi do końca nie dowierzało, że ten koncert w oóle się odbędzie. Nawet w przeddzień koncertu musiałem przekonywać przez telefon kilka osób, że na pewno zagramy, że już jesteśmy na Śląsku.

Czyli to oznacza, że teraz zobaczymy więcej Ostrego i Hadesa na żywo?

Tak, ogłosiliśmy już koncerty w Warszawie, Wrocławiu, Łodzi, Krakowie i Poznaniu. Natomiast planowanie trasy porównałbym teraz do gry w ruletkę. Musisz po prostu obstawić, kiedy uda sie zagrać. Nikt nie wie co się wydarzy, bo jest to nieprzewidywalne w żaden sposób. Rząd nie dysponuje żadnymi analizami. W zeszłym roku, kiedy kończył się sezon grypowy, wykresy zarażeń pospadały, wszystko się jako tako otworzyło i mam nadzieję, że w tym roku sytuacja będzie analogiczna i ta wykładnia pozostanie podobna. Tego powinniśmy sobie chyba wszyscy życzyć.
Gramy premierowo w kwietniu i maju, takie jest moje założenie i tak chcę to zrobić i nawet w sytuacji, kiedy to miejsce koncertu będzie właśnie kino czy teatr, to będziemy grać. Przepisy są bardzo płynne i wszystko zależy od ich interpretacji. Jak widzisz – nie poddajemy się, chcemy grać, ludzie tego potrzebują.

Sprytnie.

Bycie artystą wymaga odpowiedzialności za słuchacza. Dajesz ludziom coś, czego oni naprawdę potrzebują, coś czego im ostatnio bardzo brakowało. Bardzo miło było dziś zobaczyć radość w oczach naszych słuchaczy, wszyscy w jednym momencie wstali i zaczęli się po prostu dobrze bawić. My jesteśmy ekipą w stałej, niekończącej się trasie koncertowej od początku kariery Adama. Gramy tam, gdzie są nasi fani. Mamy wiele historii, że pary poznają się na naszych koncertach, potem biorą ślub, następnie przychodzą z dziećmi i zabierają swoich przyjaciół i znajomych. 

Zagralibyście koncert w kinie?

Jeszcze nam się to nie zdarzyło, ale jeśli na przykład hipotetycznie byłaby taka sytuacja, że możliwe byłyby koncerty tylko w kinach. To, (śmiech), tak zrobiłbym trasę koncertową tylko w kinach i pewnie zrobilibyśmy to na wesoło, ale tak – jak najbardziej bym to zrobił. Na pewno byśmy sobie z tymi poradzili, tak jak dzisiaj widziałeś zagraliśmy koncert w teatrze, gdzie ludzie na początku nie wiedzieli czy mają siedzieć czy mają bić brawo.

Dzisiaj Minister Zdrowia ogłosił, że nadchodzi 3 fala koronawirusa. Jak myślisz, jak to wpłynie na rozwój luzowania obostrzeń i odblokowanie koncertów?

Jak sięgam pamięcią, to od października do marca był wzmożony okres infekcji grypopodobnych. Może to jakiś błąd i żyjemy w Matrixie. Generalnie, moje założenie jest takie, jak się zrobi ciepło to naturalnie temat powinien zacząć wygasać, a branża eventowa powinna otworzyć na nowo.

Całkiem optymistycznie.

My w zeszłym roku dokończyliśmy przerwaną w marcu trasę “GNIEW”, gdzie wielu artystów przełożyło swoje trasy koncertowe na przyszły, czyli obecny rok. Ja zdecydowałem się na taką trochę obostrzeniową donkiszoterię i we wrześniu dokończyliśmy koncerty w reżimie sanitarnym. Dobrze obstawiłem. W mojej ocenie od maja do września koncerty będą się odbywać, jak w 2020, z obostrzeniami typu maski, oświadczenia, ale eventy wrócą. Muszą wrócić. Tak samo jak musi wrócić do normalności gastronomia czy branża fitness. Każdy dzień bez zarobku jest dniem straconym i nieszczęściem dla kolejnych osób. Branża eventowa, kultura jest niestety raczej na końcu w rankingu bytowych potrzeb człowieka. Ja jako manager, który jest “na tak” i chce grać, wykorzystam każdą furtkę, żeby te koncerty zagrać i dlatego też namawiam kolegów z branży, żeby zaczęli robić swoje. W zeszłym roku mi się udało i mam nadzieję, że w tym też tak będzie.

W zeszłym roku zagraliście 25 koncertów…

Tak, tak. 25 koncertów mimo zakazów, gdzie w styczniu nie koncentrowaliśmy w zasadzie wcale. Czyli od lutego do września to było 25 koncertów – nie ma się czym chwalić, bo 2019 zagraliśmy ich aż 130. 

Czy macie jakieś straty finansowe, z tytułu grania niestandardowo małej liczby tych koncertów.

Oczywiście. Nie ma co udawać, że nie. Straty są naprawdę potężne, jeśli chodzi o dochód. Tak jak wspominałem różnica między zagranymi przez nas imprez między tym, a zeszłym rokiem to ponad 100 koncertów więc możesz sobie wyobrażać jakie mniej więcej są to straty. Nie do porównania jest nasza sytuacja do sytuacji np. gastronomii, gdzie nie ma szans na zarobek, a jednak generuje się koszty. My nie musimy płacić chociażby czynszów. Siedzimy i czekamy. Nasza branża to, pamiętajmy, nie tylko artyści, ale też technicy, pracownicy obsługi, firmy nagłośnieniowe, które biorą potężne kredyty na sprzęt i muszą go spłacać. 

Z braku koncertów, może przypomina Ci się jakaś wyjątkowa historia związana z koncertowaniem z Ostrym?

Juwenalia w Dęblinie, w jednostce wojskowej, więc niezbędne były przepustki itp. Mała scena, mała imprezka, totalny zakaz picia alkoholu przez studentów. Adam robił wszystko, by ludzie dobrze się bawili, wychodził w tłum itp. Na koniec jednak przebił wszystko. Wziął leżącą z boku sceny gaśnice i chciał ją odpalić w tłum. Problem w tym, że wiatr wiał w scenę i po chwili wszyscy, wraz z technikami i sprzętem byliśmy pokryci białym proszkiem. Szybko po koncercie zawinęliśmy się do hotelu, ale na szczęście organizatorzy jak i kierownictwo uczelni podeszli do tego na luzie.

Świetna historia. Kończąc naszą rozmowę chciałem życzyć Tobie, wszystkim fanom, którzy nie mogą doczekać koncertów, aby ta cała sytuacja jak najszybciej się skończyła. Jakoś to razem wytrzymamy. Masz jakieś wskazówki dla branży na ten trudny okres?

Jeśli stwarza się jakakolwiek możliwość do grania – trzeba z tego korzystać. Kiedy jest taki zapis, że możemy grać z ograniczoną liczbą osób na metr kwadratowy lub wypełnić tylko 50% dostępnych miejsc, to dobrym pomysłem jest granie dwóch koncertów jednego dnia. Na przykład o 19 wchodzi pierwsza pula biletów, gramy imprezę, po czym robimy godzinną przerwę na wymianę publiczności i gramy kolejny koncert. Fani byli zadowoleni – taka operacja udała się m.in. w łódzkim klubie Wytwórnia. To jest też kwestia artysty i jego możliwości, wiadomo, ale to taka wskazówka, zwłaszcza dla tych dużych tras koncertowych. Dzielisz po prostu jedną, dużą imprezę na części. Wszystko i tak zależy od frekwencji publiczności. Nie wolno pisać czarnych scenariuszy, że pewnie i tak impreza się nie odbędzie itp. Osobiście uważam, że nie można za łatwo rezygnować ze swoich planów, bo życie jest jedno.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad

W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.

Opublikowany

 

Przez

małpa wywiad

Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.

Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.

Poruszone wątki w wywiadzie:

  • „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
  • Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
  • Lil Konon i jego zakola
  • Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
  • Praca na stacji benzynowej
  • Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad

Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.

Opublikowany

 

Przez

Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.

– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.

W rozmowie ponadto:

  • Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
  • Co myśli o Grande Connection
  • Jak i kiedy modli się Edzio
  • Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
  • 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
  • Pikers to GOAT
  • Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad

Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.

Opublikowany

 

Przez

koro wywiad

Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?

Koro „To nie rap się zmienia”

Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?

W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.

– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.

W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad

Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.

Opublikowany

 

Przez

Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.

– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.

Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.

Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Sarius o konflikcie z Żabsonem: „Miał u mnie dług”- wywiad

Rozmawiamy z szefem Antihype.

Opublikowany

 

Przez

sarius

Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.

Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.

Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: