News
Bambi odkryciem roku, żenujący Wini, Pikers świeci przykładem – podsumowanie 2023
Wszystko, co najlepsze i najgorsze w polskim rapie.

Kolejny rok za nami, a rap nadal dominuje na rynku muzycznym w Polsce. Co więcej, na horyzoncie nie rysuje się nawet możliwa dla niego konkurencja. Nie znaczy to jednak, że nic się u nas w hip-hopie przez ostatnie 12 miesięcy nie zmieniło. Bo zmian było wiele, przeważnie na gorsze. Dzisiaj przychodzę do Was z podsumowaniem tego, co działo się przez 2023 rok w polskim rapie. Wyciągniemy sobie z niego wszystko, co najlepsze i najgorsze. Będziemy niektórych chwalić, innym rzucać dobitnie oschłych frazesy. Klasycznie podzielimy sobie tekst na 15 kategorii, z krótkimi podsumowaniami. A jako że format tego tekstu ma wyjątkowo subiektywny charakter, szczególnie zachęcamy Was do wygłaszania swoich kontropinii w sekcji komentarzy.
Wydarzenie roku – SBM Label opuszcza pozycję lidera
Ostatnie lata w rapowej branży stały pod trzyliterowym znakiem dominacji wytwórni Solara i Białasa. Prowadzili przecież od zera kariery takich osób jak Bedoes, Jan-Rapowanie, White2115, Mata, Kinny Zimmer, aż stawali się oni gwiazdami krajowego formatu. Praktycznie rok po roku serwowali nam graczy zgarniających diamentowe płyty. Co więcej, reszta kontraktowanych graczy również może pochwalić się złotymi lub platynowymi wyróżnieniami. Jednak nikt nie jest na szczycie całe życie. Liczne odejścia z wytwórni, nietrafione peaki i nie do końca zrozumiałe posunięcia sprawiły, że SBM Label stało się cieniem siebie sprzed roku. Jednak w przeciwieństwie do poprzedniej władzy w Polsce, zdają się z pokorą oddawać pozycję lidera. Panowie wprost komunikują, iż wers „Z Solarem stoimy dumni, bo mamy rodzinę nie mamy wytwórni” jest już stanowczo przestarzały. I to jest w porządku. Nowa narracja wprost wskazuje na to, że dają sobie oni czas na przegrupowanie składu i remanent możliwości przed ponowną próbą podbicia sceny. Na horyzoncie nie brakuje konkurencji, która chętni skorzysta z ich niedyspozycyjności. Czy SBM Label zaliczyło upadek? Być może. Jednak byli na to przygotowani, więc nie zabolał tak mocno, jak ich poprzedników.
Teledysk roku – Pro8l3m “Nicea”
Czy jest coś bardziej oczywistego niż motyw wspomnień przy okrągłej dacie działalności? No pewnie nie. Jednak Pro8l3m na tym do bólu prostym patencie stworzył wyborne dzieło. “Nicea” na pierwszy rzut oka nie różni się zbytnio od reszty klipów tego zespołu. Fani jednak z łatwością wychwycą poszczególne elementy video nawiązujące do poprzednich teledysków. Przy okazji premiery, rapowe community prześcigiwało się w zbieraniu pełnej listy ulokowanych w teledysku odniesień. Z tego, co mówią, „Nicea” zawiera nawiązania do każdego poprzedniego klipu Pro8l3mu. Jeśli jeszcze nie widzieliści, koniecznie nadróbcie tę zaległość.
Singiel roku – Vkie “Kiedy nas to zniszczy?”
Vkie jest w pewnym sensie definicją tego, co przyniosła ze sobą nowa fala newcomerów. Przy czym pozostaje on jedynie esencją samych dobrych stron tego nurtu. Charyzma, artystyczny głód, offside’owa mentalność, brak korporacyjnego PR, brudne brzmienie odchodzące od mainstreamu, no i przede wszystkim porządny warsztat stricte raperski. A każdy z tych aspektów znajdziecie drodzy Państwo w numerze “Kiedy nas to zniszczy?” wyprodukowanym przez Lil Santiago. W pewnym sensie to komentarz do poznanej rzeczywistości i próba umiejscowienia się w niej. Jest brudno i emocjonalnie. Jest szczerze i bezkompromisów. Nie każdy wers musi być w tym numerze perfekcyjny, bo jako całość stanowią wyborne dzieło. To właśnie przez takie single bardzo wierzę w karierę Vkiego.
Współpraca roku – Malik Montana x NLE Choppa
To był intensywny rok dla Montany. Za nim wydanie „Adwokata diabła”, „GM2L Mixtape” oraz przygotowanie na styczeń kolejnego albumu. Do tego skakanie po ladzie, odbieranie diamentowej płyty, niewypał preorderu, wyprzedanie koncertu w Londynie i pewnie jeszcze więcej. Przy tym wszystkim nie próżnował również w zagranicznych współpracach. Zaowocowało to featuringami z Rowdy Rebel, Headie One, NLE Choppa, Luciano, Fivio… kogoś nie pamiętam? Doliczmy do tego snippety numerów z Rondodasosa i Lil Tjayem. Trudno mi wybrać tylko jeden numer z tego zestawienia, ale dla konwencji podsumowania niech to będą „Ostre kulki”. Może liczby nie są tutaj tak imponujące, jak być by mogły, bo zaowocowały “jedynie” trzema bankami na Spotify i 700 tysiącami wyświetleń na youtube. Premiera teledysku długo po czasie samej premiery utworu plus brak podpięcia numeru pod Spotify Brysona, przyczyniły się do tego stanu rzeczy. Pomimo tego należy pamiętać, że NLE to ścisły mainstream światowej muzyki, z którym współpracę należy docenić. I zanim ktoś się zleci z gadkami o kupionej goścince to udało mi się przypadkowo potwierdzić, że nie była to płatna współpraca. Chyba nikt tego jeszcze publicznie nie powiedział? No to macie newsa.
Okładka roku – Kacperczyki “Pokolenie końca świata”
Trzeci studyjny album braci Kacperczyk opowiadał o przeróżnych „końcach”. Poczynając od tych prywatnych, jak i tych z którymi zmierzaliśmy się jako społeczeństwo. Nie raz okazywały się one farsą, nieraz niespodziewanym początkiem czegoś nowego. Świat się jednak finalnie nie skończył. Ten intrygujący koncept fenomenalnie przeniesiony został na okładkę albumu. Za scenografię odpowiedzialna była Eleonora Rogińska, a za samo zdjęcie wykonał Adam Słaboń. Zresztą, cały zespół wykonał naprawdę świetną robotę.
Powrót roku – Tomb
Wrócił ten, co w białych butach chodzi po żwirze. Tak, Tomb wraz z Hotelem Maffija 3 zakończył muzyczny antrakt. W prawdzie z solowych rzeczy opublikował jedynie “Musiałem k*&@! zmądrzeć” z videoklipem, to warto tutaj nadmienić, że poprzedni teledysk rapera premierę miał ponad 7 lat temu. W międzyczasie publikował on co prawda numery, jednak coraz rzadziej i rzadziej, aż 3 lata temu kompletnie ucichł. Czy posmakowanie na nowo sceny i hip-hopowej branży wystarczy, aby powrót Łukasza był permanentny? Nie wiem, ale tego bym naszej rodzimej scenie życzył w 2024 roku. No i może też zewnętrznej dystrybucji płyt dla Tomba heh.
Odkrycie roku – Kidzlori, Okekel, Bambi
Nie będę ukrywał, że jest to zdecydowanie moja ulubiona kategoria w całym podsumowaniu roku. Z jednej strony mogę w nim docenić osoby, które zachwyciły Polskę, ale też przedstawić persony, które kojarzą totalne freaki tej branży. Klasycznie też pojawi się raper stojący u progu mainstreamu. Zacznijmy jednak od niekwestionowalnej laureatki tego zestawienia.
Bambi
Dała się poznać przed laty w SBM Starterze i całkiem nieźle zaprezentować z wykonem live na pierwszym Sun Festivalu. Nikt jednak nie mógł przewidzieć tego, co przyniesie jej miniony rok. Po wydaniu hitowego “IRL”… wydała kolejny viral. Potem znowu. Bambi 2023 rok zakończyła z 3 numerami powyżej 20 milionów odsłuchów na Spotify (i jeszcze jednym zbliżającym się do tej puli). Absolutny fenomen. Fenomen, który ukazuje, że polska scena rapowa chętnie przyjmie kobiety. Z jednym warunkiem, aby były w tym, co robią dobre. Wbrew temu, co wypluwa brukowiec Noizz, problemem nigdy nie była płeć (ale do tego trzeba pamiętać rap sprzed twórczości Kizo), a reprezentowany poziom. Bambi jest tego żywym dowodem.
Kidzlori
U progu wejścia do głównego nurtu stoi dzisiaj Kidzlori. Kojarzony jeszcze z prześmiewczo okraszonego nurtu „podziemia silnego jak nigdy”. Chryste, jaki klimat tworzy ten chłopak. Jego intrygujące wykorzystanie barwy wokalu wraz z niesztampowym podejściem do wyboru bitów sprawiają, że jego utwory stanowią pewną spójność. Umiejętnie każdym solowym numerem tworzy własny świat z każdym numerem. Jednak nie czuć tego zupełnie na featuringach. Lori potrzebuje pełnej kontroli na trackiem, aby ukazać swój potencjał. A jest on ogromny.
Okekel
W kwietniu 2023 zadebiutował z całkiem dobrze przyjętym w podziemiu „Alterego”. Czy mnie już wtedy zachwycił? No nie. Z pewnością dał się natomiast poznać z dobrej strony, nic więcej. Sprawiło to jednak, że zacząłem sprawdzać nieco jego premiery. No i wraz z grudniem pojawia się „Pół roku w melancholii”, które w pełni przedstawia jaki potencjał ma w sobie ten szesnastolatek. Tak, ten chłopak do pełnoletności to ma jeszcze spory kawałek, a emocje na numerze skleił lepiej niż czosnki z mainstreamu. Czy był to jednorazowy przebłysk geniuszu, czy trailer do ciekawej kariery? To już czas nam pokaże. Ja kibicuję i obym tego nie żałował.
Album roku – HHUltras
Przejdźmy do kategorii, przez wielu uważanych za najważniejszą, a z mojej perspektywy, najtrudniejszą do rozstrzygnięcia. Bardzo rzadko zdarza się bowiem taki rok, kiedy jeden album stanowczo deklasuje konkurencję. Przeważnie ostateczny wybór pada na jedną z wielu pozycji zasilających S-Tier. Dlaczego “HHUltras”? Włodi po trzech latach od “W/88” przyszedł do nas z intrygującym materiałem. Nie, nie jest to płyta o paleniu 420 i wstawianiu tego na stories. Fakt, temat marihuany jest wszechobecny na tym materiale (jak z resztą w całej dyskografii Pawła), jednak nie dyktuje ona tutaj niczego. To trochę jakby była ona jego butami, w których idzie przez świat, chociaż to nie one decydują o obranym kierunku. A poruszane wątki i przemyślenia są w domyśle wolne od tej używki. Sam Włodi wyraźnie rapuje na “HHUltras” z pozycji weterana, którym to niewątpliwie jest. Nie ma jednak przy tym o dziwo krzty zdziadziałego gadania. Przypomnijmy, że temu artyście bliżej niż dalej do 50. Niewielu w tym wieku potrafi stąpać z ego twardo przy ziemi. Co do samego brzmienia materiału – jest dokładnie takie, jakiego się spodziewacie. Czy ma to jednak większe znaczenie, skoro treść dominuje formę? Zgodnie z tytułem, to płyta dla hip-hopowych głów. Oni z pewnością docenili ten krążek juz dawno temu.
EP roku – “Abstrakt EP” – Pezet
Koncepcja równie prosta, co genialna. Sześć numerów, a każdy w stylu i tematyce nawiązującej do innego albumu rapera z serii “Muzyki…”. To znaczy również, że na jednej płycie spotkali się producencko Waco, Szamz, Auer i Tribbs. Totalna abstrakcja. Ostatecznie dostaliśmy przekrój 25-letniej kariery Pawła z Ursynowa. Ktoś powie, że to prosta zagrywka pod sentymenty i melancholię… ale, co z tego? Skoro to naprawdę porządne uhonorowanie ćwiary na rynku muzycznym. Nawet rym “AI – Hentai” jestem w stanie zapomnieć dla całokształtu tej EPki. Jak ktoś tęsknił za starym Pezetem to go otrzymał. Nie łudzę się, natomiast że w ten sposób młodszy słuchacz zainteresował się pełną dyskografią muzyka. Dla pokolenia Tik-Toka bariera gorszej jakości audio będzie nie do przejścia. Jednak ostatecznie, to nie ta grupa (co rzadkie w 2023 roku) była odbiorcą “Abstraktu”. Za to doceniam.
Progress roku – Brak
Jaki progress? Polska scena stoi w miejscu. Nawet jeśli parę osób zrobiło krok lub dwa naprzód (shout out Młody West), to większość sceny chyba zamarła. Są tacy, którzy trzymają poziom, ale też nie brakuje tych, co spadli do drugiej ligi. Nikt nie wszedł na nowy poziom. Nikt mi nie pokazał rzeczy, których nie widziałem. Głosowanie w tej kategorii to jak wybierać wygranego maratonu, kiedy nikt go nie ukończył. Ba, większość odpuściła po kilometrze lub nawet nie podjęła próby. Daj pan spokój. Większość raperów w 2023 roku swój progress odbyła jak Fest Festiwal poprzednią edycję.
Żenada roku – Wini i wycięta nerka
Myślałem, że Mia Khalifa wstawiająca na stories (zrobione z ukrycia) zdjęcie dziewczyny Żabsona to absurd roku. Jednak Wini postanowił dołączyć do Vixena w kwestii żałosnych akcji promocyjnych. W woli przypomnienia, Winicjusz w połowie sierpnia opublikował zdjęcie z karetki sugerujące, że doznał obrażeń nożem w okolicach nerki. Kolokwialne dostanie “kosy” w środowisku hip-hopowym wywołało niemałe poruszenie z oczywistą falą współczucia. Wszystko po to, aby się dowiedzieć zaraz, że to tylko zwykły fake. Jestem szczerze zdziwiony, że po tylu latach w branży jako wydawca, aktywista oraz dziennikarz, można pomyśleć, że to genialny pomysł. Przecież branża za takie coś ci nie rzuci rażącym dissrespectem. Mam nadzieje, że w przyszłym roku pójdzie jeden mały krok dalej i ktoś przez tydzień będzie udawać, że zmarł od postrzelenia. Szkoda strzępić ryja.
Debiut roku – Waima
Pod względem debiutów rok 2023 był wyjątkowo ubogi i to wprost nieproporcjonalnie do ilości nowych twarzy na scenie. Zresztą w tej kategorii z Waimą nie mieliby i tak za dużych szans. Dlaczego? Zeszłoroczne odkrycie roku redefiniuje znaczenia zwrotu „nowoszkolne brzmienie”. Debiutanckie „Cameleo” to zdecydowanie pozycja dla ludzi uzależnionych od ciągłych strzałów dopaminy. Tutaj cały czas coś się dzieje. Słuchanie Waimy jest niczym scrollowanie tiktoka (jego użytkownicy stanowić będą z pewnością główne grono odbiorców rapera). Autotune to widział tutaj połowę możliwych tonacji. Ilość zmiany flow jest niepoliczalna. I to jest fenomenalne. Nawet jeśli zupełnie nie jestem docelowym odbiorcą ‘Cameleo”, to muszę ten krążek docenić.
Producent roku – Jonatan
Znany wcześniej jako 50% składu Miyo, następnie jako Don Juan Wielki, aby ostatecznie wyewoluować w trzecią formę – Jonatana. Co takiego zrobił ten producent w 2023 roku? A całkiem sporo. Były numery z Filipkiem, Popkiem, Mortalem, Białasem + odpowiadał za połowę albumu Gibbsa (w tym hitowy „Stan”). Rok natomiast zakończył z przytupem, wydając wspólnie z Opałem płytę „Pierwsza jesień bez depresji”. Wynik niemalże dwóch milionów słuchaczy na Spotify mówi sam za siebie. Jego niesamowity dryg do viralowych melodii oraz wszechstronność dały się pokazać w przeciągu ostatnich 12 miesięcy. Nie wiem, czy to talent, warsztat, a może jedno i drugie, z pewnością jednak Jonatan zostawił konkurencję daleko w tyle. To był jego rok i trudno się z tym kłócić.
Raper roku – Pikers
W 2023 roku Pikers nie wydał solowego albumu. Nie robił również medialnych fikołków ani nawet nie pajacował gangstera na galach freakfight. Gościnnie udzielił się może z kilka razy. Czasem miał odsłuchów kilka tysięcy, czasem kilkaset tysięcy. To skąd miano rapera roku? Bo Pikers przez całe 12 miesięcy systematycznie publikował świetne utwory. On poprostu robił dobrą muzykę. Bez bawienia się w cały syf dookoła, poprostu udowodniał w ilu różnych stylach może zrobić pogrom na bicie (które nieraz sam wyprodukował). Zawsze na wysokim poziomie, bez jednego potknięcia. Kto miałby być raperem roku, jak nie ten, co rapuje najlepiej? „Pierwszy wers” i „Insekty” to arcydzieła, poważnie. Nie wiem ile to juz lat na scenie, ale dla mnie Piki jest weteranem. W dodatku tym od którego młodziki powinny się uczyć.
Inicjatywa roku – PROXL3M NOKIA BURNER PREORDER
Pro8l3m dumnie obchodziły w ubiegłym roku 10-lecie działalności. I dowodem na to jest (moim zdaniem) najlepszy preorder w historii polskiego rapu do jakiego się posunęli. Co takiego zawierał? Nokię. Konkretnie model 2260 FLIP z czeską kartą SIM. W środku urządzenia fani mogli również znaleźć kartę SIM z płytą w wersji oryginalnej, jak i instrumentalnej. Dodatkowo znalazły się tam materiały archiwalne, które nie ujrzały dotychczas światła dziennego. Co więcej, każdy z 300 egzemplarzy w 2024 roku dostanie powiadomienie z unikalną informacją na temat „kozackich akcji”. Byłem i jestem pod wrażeniem tego pomysłu. Ktoś włożył masę pracy w przygotowanie tego produktu, który niekwestionowanie jest esencją treści utworów jakie nam Pro8l3m przez lata serwował. Nie da się bardziej docenić fanów. Chapeau Bas.

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl


Tegoroczny Open’er Festival zapisał się w historii – po raz pierwszy na głównej scenie zagrała polska raperka. Występ bambi nie spodobał się Gonix, znanej z udziału w akcji Młode Wilki Popkillera 2013.
– Na IG hurr-durr, bo postawienie naszego wyrobu raperko-podobnego między wybitną Doechii a wybitną Little Simz okazało się nienajlepszym pomysłem i spowodowało dysonans poznawczy wśród festiwalowej publiki na Open’erze. A na dodatek, niefortunnie, ktoś przyszedł z tabliczką „ratujmy uszy naszych dzieci przed bambi.
Czy my w Polsce nie mamy zdolnych raperek? Dlaczego jesteśmy tak daleko w artystycznym tyle? Dlaczego nasze artystki nie występują bez pół plejbeku i auto tjuna? Dlaczego tak odstajemy?” etc. etc.
Spieszę z odpowiedzią… bo deklaratywnie potrzebujemy „Ostrego w spódnicy” i „polskiej Little Simz” i „kobiecych historii” i „inkluzywnego storytellingu” i „odważnych kobiet”, ale faktycznie nikt nie postawi złamanego centa na promowanie takich treści. Kapitalizm i minimalizacja ryzyka plus patriarchat of course. W polskich seminariach kobiety mogą wykładać angielski czy psychologię, ale gospel zostawiamy panom. Tu jest Polska, tu role są przy-dzie-lo-ne. A rap to gospel ulicy, więc skumaj analogię.
Więc jesteśmy na etapie półnagich pick-me girls i ich ghostwriterów, a jeśli ktoś chce krytycznie porozmawiać o polityce branży muzycznej, to cancel cancel cancel i przyklejamy mu łatkę hejtera, który nie przepracował jeszcze swoich traum, ewentualnie jest zbyt biedny, by rozumieć biznes – napisała Gonix.

Podczas podcastu „Bliskoznaczni”, Katarzyna Nosowska poruszyła temat, który z pozoru może wydawać się błahy, ale skłonił jej rozmówczynię do głębszej refleksji. Chodzi o pseudonim artystyczny bambi.
– Zastanawiałaś się, czy za 30 lat dalej będziesz występować jako bambi? – zapytała Nosowska, odnosząc się do różnicy wieku i kontekstu, w jakim pseudonim funkcjonuje dzisiaj. – Jak miałabyś 21 lat i była bambi, to spoko. Ale wyobraź sobie, że masz 54 i dalej jesteś bambi… – dodała z przymrużeniem oka.
Reakcja artystki była szczera: – Nie myślałam o tym, ale teraz daliście mi do myślenia. Może faktycznie coś takiego jest. Traktuję tę ksywę jako część mnie, nie jako projekt. Ale może faktycznie, jak będę już starsza. Chciałabym kiedyś wypuścić akustyczną płytę, taką typowo śpiewaną, alternatywną, to wtedy może faktycznie zmienię nazwę pod konkretny projekt. Ale jestem do niej tak przywiązana. – odpowiedziała bambi.
Nosowska błyskawicznie zaproponowała alternatywę, która rozbawiła wszystkich obecnych: – Może wystarczy, że zaczniesz pisać „bambi” gotykiem? – rzuciła żartobliwie.

Tegoroczna edycja Open’er Festival przyciągnęła rekordową liczbę uczestników.
Jak poinformował organizator imprezy, Mikołaj Ziółkowski z Alter Artu, w 2025 roku w Gdyni bawiło się aż 140 tysięcy osób – to o 10 tysięcy więcej niż rok wcześniej. To wyraźny sygnał, że mimo zmiennej pogody i dużej konkurencji, Open’er wciąż trzyma pozycję lidera wśród polskich festiwali muzycznych.
Line-up zachwycił fanów różnych brzmień. Na scenach głównych pojawili się rzadko widywani w Polsce giganci: Massive Attack, Nine Inch Nails, Muse i Linkin Park.
Scena hip-hopowa również miała swoje mocne reprezentantki. Little Simz, która wystąpiła w piątek, i Doechii, która przejęła scenę główną w sobotę, udowodniły, że rap może brzmieć świeżo, progresywnie i niebanalnie.
Alter Art potwierdził już, że festiwal wróci w 2026 roku. Jeśli tendencja wzrostowa się utrzyma, możemy spodziewać się kolejnego rekordu.
News
Tede i historia o Paluchu: „Popijaliśmy szampana w angielskim hotelu”
Dlaczego wciąż nie ma ich wspólnego numeru?

Tede opowiedział historię o Paluchu, kiedy spotkali się w Anglii, a także ujawnił, dlaczego nie ma jeszcze ich wspólnego numeru.
Warszawski raper przyznał, że kilkukrotnie zapraszał Palucha na swoje płyty, ale finalnie do wspólnej nagrywki nigdy nie doszło. Ma ona nadzieję, że w przyszłości dojdzie do takiego featuringu.
Przy okazji poznaliśmy ciekawą historię, którą TDF miło wspomina:
– Wiele lat temu, siedzimy sobie w bardzo miłych okolicznościach, gdzieś w Anglii w hotelu, popijając szampana i Paluch mówi: „K*rwa, jakby moi fani wiedzieli, to by mnie zabili”.
Paluch i Tede od wielu lat mają bardzo dobre relacje. Kilka lat temu poznański raper przyznał nawet, że „Tede był wiele lat przed innymi”.
Poniżej wideo:

Pamiętacie rapera iFani z RPA? Qubonafide dograł się do jego kawałka i zaprosił go w rewanżu na „Egzotykę”. Po klipie z polskim raperem, artysta z Afryki zniknął na długich 9 lat.
Blisko dekadę temu premierę miał teledysk iFani, Quebonafide i Lex LaFoy „Sushi Dip”. Po nakręceniu tego klipu afrykański raper zakończył karierę i zniknął z branży muzycznej.
Wrócił kilka dni temu, publikując jeszcze raz wspólny klip z Quebo, nagrany 9 lat temu, informując, że nagrał nową płytę „I believes in me [3rd Quadrant]”:
– Drogi Kubo, dziękuję za dzielenie się z nami swoim życiem w muzyce. Stworzyliśmy niezapomniane wspomnienia, mój bracie z drugiego końca świata. Niech twoja podróż po muzyce świeci tak jasno, jak afrykańskie słońce. Quebahombre! – możemy przeczytać pod teledyskiem.
Quebonafide zaprosił iFaniego do utworu „Changa”, który zasilił album „Egzotyka”.
-
News3 dni temu
Sabotaż na koncercie Skolima przez obsługę – przerwany występ
-
News5 dni temu
Żurom wyciągnięty ze szpitala spod narkozy – prosto do zakładu karnego
-
News4 dni temu
Nowa płyta Quebonafide na Spotify, ale z ograniczeniami
-
News4 dni temu
Resellerzy nie zarobią. Quebonafide zrobił ruch w stronę fanów
-
News5 dni temu
Szczeciński raper ożenił się z Filipinką
-
News1 dzień temu
GSP: „Belmondo mnie oszukał. Wyr*chał mi babę”
-
News4 dni temu
Belmondo odpalił się na zawodnika Def Jamu: „Ty kłosie parówczany”
-
News4 dni temu
Poszukiwany listem gończym Jongmen do policji: „Jeb*ny psie, pi*rdol się”