Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

HAJU: „ZLEWAM WSZYSTKIE RECENZJE, NAWET TE POZYTYWNE”

Opublikowany

 

Haju, reprezentant zespołu Pepe Skuad, ma na swoim koncie cztery solowe albumy oraz cztery nagrane wspólnie z zespołem. Raper obecny jest na podziemnej scenie od 12 lat.

Z Hajem porozmawialiśmy m.in. na temat jego ostatniej płyty "Elipsa", która ukazała się w ubiegłym roku.

 

Czym dla Ciebie jest tytułowa „Elipsa”?

Haju: Podróżą, która pozwoliła mi poznać samego siebie. Tak naprawdę każdy z numerów jest punktem ścieżki, którą wędrowałem w ubiegłym roku. Dlatego też tytuł powstał zupełnie naturalnie na samym końcu prac nad albumem.

 

Dojrzale to brzmi, aż takie zmiany nastąpiły w Twoim życiu?

Haju: Zawsze trzymałem się maksymy huczącej po osiedlach Wrocławia “Należy się zmieniać, by jakim jest się pozostać”.

 

12 utworów, dużo odrzutów Ci zostało z tego materiału?

Haju: Bardzo dużo piszę przy okazji każdego albumu. Jestem wobec siebie dość surowy i wchodzę do studia tylko z najlepszymi i najbardziej dopracowanymi tekstami. Stąd klasyczne "odrzuty" właściwie się nie pojawiają.

 

Mówisz, że piszesz dużo, jak długo zbierałeś teksty na „Elipsę” – dzisiaj słuchając tego albumu, któryś tekst byś zamienił na rzecz czegoś co się nie pojawiło na płycie?

Haju: Stale pracuję nad swoim warsztatem. Dlatego zawsze po upływie czasu wiem co mogłem zrobić lepiej. Jednak to się tyczy tylko technicznych kwestii. W treści nie chciałbym nic zmieniać. Jestem pewny tego co nawijam to 100% mnie. Nawet jeśli niektóre stare rzeczy wydają mi się teraz naiwne, to jest to mało istotne. Wszystkie te albumy są moją historią. Zawsze musi zaistnieć punkt A, żeby mógł powstać pozornie osobny punkt B.

 

Płyta to tylko dwanaście historii, dlaczego tak mało, jest to jakaś symbolika, czy po prostu tak wyszło i nie ma co doszukiwać się drugiego dna?

Haju: W kategoriach kreowania czegoś nigdy nie ma dla mnie słowa “tylko”. Tworząc coś myślisz o tym bez przerwy. Przestajesz myśleć w momencie, w którym uważasz to nad czym pracujesz za kompletne. Świetny obraz nie musi mieć 30 kolorów. Może mieć tylko 2, a sama forma, wyrazistość i styl stworzą kompletny przekaz. Tak samo jest z albumami. Niektóre są kompletne już w formie kilku trackowego EP. Inne potrzebują ponad 20stu numerów. Elipsa potrzebowała dokładnie 12stu ścieżek.

Wydałeś się w Step Records, dlaczego akurat ten label, miałeś inne propozycje?

Haju: Miałem sporo propozycji. Wybrałem Step z kilku względów. Pominę te czysto techniczne. Skupię się na dwóch dla mnie najbardziej istotnych. Po pierwsze, mając kontakt z kimkolwiek z labelu da się odczuć pasję i zajawkę w czystej postaci. Tu nie ma żadnej dyskusji. Niektóre oferty innych wytwórni zaczynały się bezpośrednio od liczb i obietnic rodem z jebanych reklam bankowych. Gdzie tam była pasja do muzyki? Zupełnie nie wiem. Po drugie oferta od Step wyszła w naturalny sposób. Dokładniej siedziałem na jednej z ławek w centrum Wrocławia. Zupełnie nagle i dla mnie nieoczekiwanie przechodził tamtędy Kroku i po prostu zagadał. Zero ciśnienia. Spontan jak na podwórku.

 

Cyfry, zapewnienia rodem z reklam bankowych – to nie przemawia do Ciebie, ważniejsza jest pasja i muzyka?

Haju: Cyfry i zapewnienia mało dziś znaczą dla raperów w mojej sytuacji. Wydanie legalnej płyty jest pospolite. Prawie nic nie znaczy. Nie jest już wyróżnieniem dla rapera. Jedynie na bank doda “+1” do marzeń z podwórka. Nic więcej. Wiem, bardzo to spłycam, ale to są fakty. Jestem marzycielem, ale w pewnych momentach wyciągam głowę z chmur i chcę czystej prawdy. Dlatego z mojej perspektywy lepiej się skupić na tym, żeby zachować niezależność i współpracować z ludźmi, którzy na prawdę mnie szanują i współdzielą pasję do samej muzyki.

 

Gościnnie na płycie m.in. Paluch oraz Mam Na Imię Aleksander, dlaczego zdecydowałeś się akurat na ten duet?

Haju: Jestem fanem muzyki tych zawodników i poznałem ich osobiście. To dla mnie wystarczające zestawienie.

 

Obsadę gościnną ograniczyłeś do totalnego minimum, chciałeś by ta płyta była Twoją płytą po prostu?

Haju: To jest tak, że najczęściej mam po prostu kompletne koncepcje na kawałki. Ten schemat istnieje na każdym moim albumie i raczej się nie zmieni. Muszę kogoś znać i kumać rozumieć tło jego tekstów. Nigdy nie zabiegałem o stosy znajomości wśród raperów. Dlatego grupa ziomów, z którymi współpracuję jest niewielka.

 

Powiedz czy odbiór albumu przez słuchaczy Cię zaskoczył?

Haju: Ciężko wyobrażać sobie odbiór. Myślę nawet, że to zjebane i brudne nastawienie. Dlatego zlewam przy okazji wszystkie recenzje, nawet te pozytywne. Myślę, że ta forma dziennikarstwa nie ma sensu. Kupiłeś kiedyś album, bo recenzja w gazecie albo na portalu Cię zaciekawiła? Proszę Cię.. Mam mnóstwo płyt na wosku i na CD. Żadnej nie kupiłem dlatego, że ktoś coś tam napisał. Najczęściej wymieniam się inspiracjami ze swoimi ludźmi. Często też przekopuje biografie moich ulubionych zawodników i dokładnie czytam opisy poszczególnych tracków na okładkach. Stamtąd wyłapuje nowe ksywy i nazwiska. Później ich szukam, sprawdzam, kupuję nowe. I tak w kółko. Klasyka. Po prostu fajnie jest jeśli ludzie samodzielnie myślą i dyskutują w swoim gronie o sztuce. Recenzje proponują Ci ramowe myślenie o muzyce lub innej formie twórczości. Jest większa zbrodnia ziomo?

 

Gdybyśmy mieli oprawić „Elipsę” w okładkę, przeistoczyć ją w książkę, a Ty miał byś napisać wstęp do niej, to co byś napisał?

Haju: Napisałbym dokładnie to samo co w ramach wstępu do istniejącej okładki płyty.

 

8 krążków w 12 lat, dużo tego się nazbierało?

Haju: Są też twórcy bardziej pracowici ode mnie. W każdym razie to na pewno sporo. Mam stałe tempo rozwoju. Jestem coraz silniejszy. Potrafię coraz więcej

Współtworzysz, oprócz działalności solowej, Pepe Skuad – opowiedz o tym jak się poznaliście i kiedy zamierzacie wydać coś pod wspólnym szyldem?

Haju: Najpierw poznałem Roxona. Graliśmy razem w klubie piłkarskim Parasol. Skumaliśmy się mocno również poza boiskiem. Zajebiste czasy, hiphop tętnił każdym elementem i na każdym podwórku 71. Przez Roxona poznałem Rekorda. Byłem maksymalnie zajarany ich stylówką już wtedy nagrywali świetne numery jako Pepe Skuad (do tej pory uważam te tracki za zajebiste). Ja współtworzyłem inny skład, z naszymi wspólnymi ziomami z boiska i szkoły Maikasem i Leonem. Nazywaliśmy się TCWN. Po pewnym czasie chłopaki z mojego składu odpuścili pisanie i nagrywanie. Moja zajawka przybierała na sile. Podobnie u Rekorda i Roxona. Wspólna pasja i taka klasyczna przyjaźń z podwórka sprawiły, że w naturalny sposób dołączyłem do Pepe Skuad. Byłem, jestem i będę zajebiście dumny z tego faktu. Przede wszystkim przeżyliśmy wiele zajebistych przygód, a przy okazji stworzyliśmy mnóstwo kawałków i trzy wspólne albumy. Teraz, czego bardzo żałuję, nie mamy już tyle czasu na “bycie PEPE”. Wieczorami piję łychę, gapię się w horyzont i rozkminiam te parę lat wstecz, kiedy paliliśmy jednego szluga na trzech, piliśmy Piasty i żarliśmy tony przesolonego słonecznika. Wymyślaliśmy tematy kawałków, koncepcje albumów i kombinowaliśmy jak i za co zbudować jeszcze lepsze studio. Nie chcę dużo mówić o nowych rzeczach. Więcej robić, mniej mówić. Na tym się zatrzymajmy.

 

Żyjesz rapem, czy żyjesz z rapu?

Haju: Żyje rapem i z rapu, ale w innym sensie. Sam rap nie przynosi mi żadnych zysków. Czasami ewentualnie zwraca się koszt zainwestowanej floty. Patrząc powierzchownie można by stwierdzić, że moje rapowanie jest nierentowne. Jednak pod tym kątem można też stwierdzić, że jedzenie jest nierentowne. No, ale jak to? Wydajesz pieniądze na jedzenie i nie zarabiasz na tym, tak? Patrząc inaczej wydając pieniądze na jedzenie kupujesz energię dla organizmu. Ja wydaję pieniądze i poświęcam czas na rap, bo kupuję za to mentalną siłę, satysfakcję i możliwość spełniania życiowej pasji. Oprócz tego bycie aktywnym tekściarzem i zajmowanie się muzyką przejebanie otwiera mnie w sferze zawodowej (totalnie poza muzycznej) i daje tony inspiracji.

 

Masz 26 lat, 12 lat w rap grze, ani przez chwilę nie miałeś dosyć?

Haju: W głębi duszy ani na chwilę. Zdarzało mi się marudzenie zupełnie niepotrzebnie. Teraz odkrywam w sobie sporo istotnych przemian. Inaczej podchodzę do muzyki i jej tworzenia. Liczy się proces i to, że tworzymy coś co wzbudza emocje. Rozumiem, że można mieć dosyć jeśli kurczowo trzymasz się tego, że chcesz być kiedyś “zawodowym” raperem. Wtedy otwierasz w swojej głowie niepotrzebne zakładki. Pasmo rozczarowań to dopiero początek doliny. Bycie zajebistym raperem i bycie raperem z rzeszą kumatych fanów to dwie, odrębne rzeczy. Rzadko kiedy się pokrywają. Zawód raper to ukoronowanie marzeń. Jednak to opcja zarezerwowana dla kilkunastu najlepszych typów w Polsce. Gratuluje im tego, jednocześnie mam świadomość, jak musi im być ciężko. Ja jestem w komfortowej sytuacji. Nie otwieram wcześniej wspomnianych “niepotrzebnych zakładek”. Robię swoje, spełniam się, dobrze żyję i wierzę w rap. Być może kiedyś będę na tyle dobry żeby osiągnąć pozycję tych kilkunastu najlepszych. Zachowanie tej zdrowej harmonii to zajebista sprawa. Po prostu idziesz po szczęście.

 

Step Records – co tak naprawdę dał Ci duży label, czego sam nie byłbyś w stanie sobie zapewnić?

Haju: Szczerze mówiąc nic. Każdy twórca może wokół siebie ogarnąć całe “podwórko”. Decydując się na współpracę ze Stepem przerzuciłem na ich barki pewne techniczne zagadnienia związane z wydaniem albumu. Wiedziałem, że po prostu ogarną to przynajmniej tak dobrze, jakbym robił to dla siebie sam. Zrobili. Jestem im bardzo wdzięczny i szanuję tych ludzi.

 

Ile czasu poświęcasz na rap w skali doby, tygodnia, praca zawodowa, życie, rap dalej zajmuje ważne miejsce w rozkładzie dnia?

Haju: Non stop myślę o nowych rzeczach i projektach. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to 24/h. To dlatego, że ostatnio przebudziłem się majacząc wersy nowego kawałka. Szybko zapisałem to co udało mi się zapmiętać. Kilka godzin później przekazałem je Goldenowi, który momentalnie rozwinął koncept w sferze muzycznej. Tak pracujemy nad naszą muzyką.

 

Łatwiej jest się dzisiaj sprzedać / promować – niż kiedy zaczynałeś?

Haju: Nie wiem. Nie interesują mnie takie rzeczy. Moje obecne podejście wygląda tak róbmy dobrą muzykę. To jedna z kilku rzeczy, które wychodzą nam w życiu najlepiej. Przy okazji sama droga powstawania albumu jest największą frajdą w całym procesie. Jeśli ktoś chce słuchać tego co stworzymy to jest fantastycznie. Jeśli dodatkowo chce kupić nasz album, tym samym wspierając nasz rozwój to już jest rewelacyjnie. W resztę mam wbite. Przejście do grona topowych raperów w moim odczuciu musi być naturalne i prawdziwe. Nic na siłę. Z zażenowaniem odbieram pewne, ostatnio bardzo popularne, formy promocji. Szczególnie te oparte na pojazdach po starych graczach, gdzie argumentem jest to “że ci starzy gracze to są za słabi i pospinani, a my jesteśmy lepsi, bo jesteśmy otwarci i się nie spinamy”. Komputerowe życie level 10. Prawdziwy raper zajmuje się sobą i tematyką, która go otacza. Zazdrosny i średni raper ogląda się na wszystkich i wszystkim coś wytyka, jednocześnie argumentując, że jest pewny siebie i mówi co myśli. Serio? Kogo to interesuje? Róbmy dobre rapsy. Takie zagrywki zostawmy popowym pseudo artystom popłuczynom po erze Disco i zwapniałym klocom muzyki w Polsce.

 

Miałeś jakieś ciśnienie, rodzaj tremy przed debiutem?

Haju: Być może niewielką, związaną wyłącznie z dotrzymaniem terminu oddania gotowego albumu. Nie służy to muzyce, ale tak działa każda branża. Te twórcze również. Sztuka polega na znalezieniu złotego środka. Bycia twórczym, dokładnym i terminowym gościem. Ostatecznie nagrywałem po prostu ósmy, dobry i dopracowany album. Nic więcej. Lata ogrania w podziemiu hartują Twój charakter i uczą pokory. Jestem dumny ze swojej drogi.

 

Idziesz za ciosem i nagrywasz nową płytę?

Haju: Pracuję nad nowym materiałem jak zawsze ziomo!

 

Dzięki za rozmowę


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: