CZEGO OCZEKUJEMY PO PŁYCIE POPKA & MATHEO?

Patrząc jednocześnie na Popka i Matheo odnoszę wrażenie, że w oczach polskiego słuchacza są pod pewnym względem na nieco dwóch odrębnych biegunach. Z jednej strony spójrzmy na Popka, który zdobył porażającą popularność swoimi – bądź co bądź – "odchyłami" muzycznymi, przekraczającą wszelkie granice zabawą formą i traktowany jest przez słuchaczy bardziej jako ozdoba sceny, wprowadzająca nieco "polotu i finezji". Natomiast gdzieś po drugiej strony barykady znajduje się Matheo, chyba najbardziej szanowany polski producent, traktowany bardzo poważnie i przez wielu stawiany na szczycie w niepisanej hierarchii rodzimych bitmejkerów, a jeżeli zdarzają się negatywne opinie na temat numeru, przy którym urodzony w Stargardzie muzyk miał swój udział, to z hejtem musi zmierzyć się raper, który położył zwrotki i najczęściej według słuchaczy kolokwialnie mówiąc – spierdolił daną produkcję przygotowaną przez Szopena Rapu.

Oczywiście podobne opinie były wygłaszane także pod adresem Popka, który niejednokrotnie korzystał już z usług Matheo i jestem niemal pewien, że hejt będzie też kontynuowany pod numerami ze wspólnej płyty obu Panów, bo tak się właśnie składa, że artyści na tyle dobrze sie ze sobą dogadują, że postanowili zaatakować wspólnym długogrającym krążkiem. Sprawdźmy więc, czego możemy oczekiwać po materiale.

Przyłożenie się do warstwy tekstowej.

Jeżeli miałbym w tym momencie scharakteryzować mocne strony Popka, to raczej nie umieściłbym po stronie jego plusów umiejętności pisania tekstów. Płyta Gangu Albanii powstała bardzo szybko, a biorąc pod uwagę ilość publikowanych przez Pawła luźnych numerów, a także wypowiedzi Borixona mówiące o tym, że Popek ma przygotowane w zanadrzu kilka pełnoprawnych płyt, to ciężko założyć, że spędza długie godziny na tworzeniu i analizie swoich linijek. Może na dotychczasowych producentów to wystarczyło, ale kiedy dostaje się bity od kogoś takiego jak Matheo, to zwyczajnie nie wypada do tego nie podejść trochę bardziej na serio. Oczywiście nie ma sensu też popadać w skrajność – na początek wystarczy, żeby ograniczyć takie zwrotki jak np. w "Nikt Poza Nami" Winiego.

Refreny Matheo.

Mateusz rzadko udziela się wokalnie, ale kiedy już do tego dochodzi to zazwyczaj dostajemy od niego całkiem chwytliwy, zapadający w pamięć refren. Tak było w przypadku chociażby – "Essa Kolyndy", gdzie tak naprawdę wypadł najlepiej z całej ekipy Stoprocent, "Mój Czas" Soboty w którym zastąpił ostatecznie zapraszanego wcześniej Grubsona, czy w "Jeszcze Będzie Hajc" także wzbogacając numer fajnym wokalem. Wydaje się więc, że powstający materiał z Popkiem będzie idealną okazją do – nie tylko "wyżycia się muzycznego", co już zostało zapowiedziane – ale także jeszcze bardziej śmiałego eksplorowania wokalnych zabaw z refrenami. Po cichu na to liczę najbardziej.

Szalone odchyły Popka przy promocji albumu.

Było wieszanie się na hakach, była legendarna już skaryfikacja, później faceburger, w międzyczasie zmieszanie z błotem hipsterów – w zasadzie o krzywych akcjach Popka można by pisać osobne felietony, w których na koniec trzeba byłoby przyznać, że chłop doskonale opanował sztukę robienia wokół siebie szumu, co w ostatecznym rozrachunku ma też wpływ na sprzedaż krążków. Nawet uruchomienie sprzedaży napojów energetycznych Gangu Albanii, a później rowerów (!) jest na tyle oryginalnym posunięciem na polskiej scenie, że ciężko tym pomysłom nie przyklasnąć. Popek mniej lub bardziej przypadkowo znalazł pewną niszę na polskim rynku, jeśli chodzi o promocję doskonale to wykorzystuje. Szczerze, to nie wyobrażam sobie, że promocja albumu Popka i Matheo ograniczy się do rzucenia za jakiś czas okładki, preorderu i puszczenia paru klipów. Nawet okolicznościowe koszulki i bluzy będą wyglądały nieco biednie, jeśli postawimy je obok wspomnianych wyżej zabiegów Popka.

Niekontynuowanie klimatu muzycznego Gangu Albanii.

"Królowie Życia" obecni są niemal wszędzie – w podstawówkach, na Olisie, w klubach, w sklepach spożywczych i od niedawna nawet na ścieżkach rowerowych, a w drodze jest przecież kolejna płyta "Kokainowa Libacja", która podobno ma ukazać się podobnie jak płyta opisywanego przez nas duetu, czyli już jesienią. Już od jakiegoś czasu pojawiają się głosy, że Gangu Albanii na rynku jest już po prostu za dużo, a jeżeli drugi album składu faktycznie pojawi się niebawem, to płyta Popka i Matheo może być idealną formą oddechu dla fanów Albańczyków. Oczywiście, jeżeli członek Firmy nie potraktuje tego projektu, jako naturalne przedłużenie klimatu Gangu i to co zaprezentuje na bitach Matheo nie będzie kalką "Królów Życia".

Dziwne, niestandardowe połączenia pomiędzy artystami.

Jeśli wierząc Matheo, to nadchodzący album ma być naprawdę świeżym projektem, będącym kolejnym etapem w ich dotychczasowych karierach – Mateusz podobno wyżył sie muzycznie, zrealizował nieco swoich zupełnie nowych pomysłów, natomiast Popek wskoczył o 10 leveli wyżej i po premierze płyty ma być już w naszych oczach zupełnie nowym artystą. Brzmi to dość szumnie, jednak jest na tyle profesjonalnym producentem, że chyba można mu spokojnie uwierzyć. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że słowa Matheo bardzo mnie zaintrygowały. No bo cóż to mogą być za świeże pomysły? Co za brzmienie realizowane było w studio z Popkiem, że jest to aż taką odskocznią od dotychczasowych rzeczy Mateusza? A może do pracy nad płytą "zaciągnięci" też jacyś zaskakujący artyści? Alibaba zaprosił na "Bal Maturalny" legendy rocka, Donatan wciągnął pod swoje skrzydła Marylę Rodowicz, więc może Matheo także wpadł na pomysł umieszczenia na jednym tracku z Popkiem kogoś stojącego po zupełnie innej stronie muzycznej?