Wywiad
KUBA STEMPLOWSKI: „ZACZĄŁEM SIĘ INTERESOWAĆ RAPEM JAK MAMA ZABRONIŁA MI SŁUCHAĆ WZGÓRZA I LIROYA”
Wrocławski dziennikarz i aktywista hip-hopowy, prowadzący audycję radiową w Radiu Luz oraz swój autorski kanał w serwisie Youtube.
Kubę Stemplowskiego powinniście znać bardzo dobrze, ponieważ jego rozmowy z przedstawicielami kultury hip-hopowej na bieżąco i premierowo prezentujemy w naszym serwisie. Tym razem to jednak my go przepytaliśmy, sprawdźcie co u niego słychać.
Znamy się kilka lat, Kuba Stemplowski wtedy, a dzisiaj, stałeś się osobą rozpoznawalną z racji tego co robisz?
Kuba Stemplowski: Rozpoznawalny to jest Kanye West. Ktoś mnie gdzieś tam poznaje, ale obce osoby raczej mnie o zdjęcia nie proszą.
Jesteś na koncercie – nie ma sytuacji, że słyszysz za plecami „a to ten od wywiadów”?
Kuba Stemplowski: Rzadko chodzę na koncerty. Z reguły do „pracy”, więc skupiam się wtedy na tym.
Poznałem Cię gdy prowadziłeś audycje dedykowaną kulturze Hip Hop w akademickim radiu Luz we Wrocławiu – jak tam trafiłeś?
Kuba Stemplowski z reguły bywa – z ulicy. Byłem na drugim roku studiów dziennikarskich i stwierdziłem, że pasowałoby zacząć robić coś konkretnego w tym kierunku. W Radiu LUZ przeprowadzali w tym czasie rekrutację, więc poszedłem tam i zostałem.
Masz wykształcenie dziennikarskie, wiedza nabyta podczas nauki się przydaje?
Kuba Stemplowski: Wykształcenie to za dużo powiedziane, bo studiów nie skończyłem (może kiedyś to zrobię). Co do wiedzy – więcej nauczyłem się w pierwszych trzech miesiącach w radiu niż przez cały okres szkoły.
Dziennikarstwo i muzyka, co było pierwsze – co dzisiaj dla Ciebie stanowi większą zajawkę?
Kuba Stemplowski: Ciężko określić co stanowi większą zajawkę, dlatego chyba staram się łączyć obie kwestie. Zarówno jedno jak i drugie przynosi frajdę, ale też czasami męczy. Jak to w życiu. A pierwsza była muzyka. Jeśli chodzi o rap to zacząłem się nim interesować jak mama nie pozwoliła mi słuchać Karramby, Wzgórza i Liroya, czyli ładnych kilkanaście lat temu już. Pisanie przewijało się jakoś przez wszystkie okresy nauki, ale dopiero przy okazji wyboru studiów zostało przekute to w dziennikarstwo.
Nie boisz się głosów, że naśladujesz Artura Rawicza?
Kuba Stemplowski: Przed Rawiczem też chyba ktoś robił wywiady, więc to może on kogoś naśladuje? Jeżeli nawet takie głosy się pojawiają to raczej się nimi nie przejmuję. Rawicz ma swój sposób prowadzenia wywiadów, ja swój.
Jakbyś określił swój styl? Spotkałem się z wieloma głosami, że jesteś za bardzo pospinany, że brak Ci luzu i dystansu – zgodzisz się z tym?
Kuba Stemplowski: Pospinany to z tego co wiem jest Mateusz Natali. Raczej rzadko się śmieje czy nawet uśmiecham, więc może ktoś to tak odbierać. Dla jednego będę smutny, dla drugiego brak mi luzu… Każdy ma swoją opinię.
Ile masz wywiadów na koncie, zarówno pod szyldem RapLuz oraz tych podpisywanych własnym nazwiskiem?
Kuba Stemplowski: Ciężko policzyć szczerze mówiąc. W tym momencie na kanale „wisi” około 70 wideowywiadów. Do tego trzeba doliczyć rozmowy, które przeprowadziłem tylko na potrzeby audycji radiowej, spotkania w Empiku plus jakieś inne zlecenia. Kiedyś próbowałem to policzyć to wyszło około 300 wywiadów, ale takiej dokładnej liczby niestety nie znam.
Różni ludzie, różnie oceniają polskie dziennikarstwo muzyczne. Masz wzory, które inspirują Cię?
Kuba Stemplowski: Typowych wzorów nie mam. Lubię sprawdzić wywiady Artura Rawicza i Radka z portalu nazajawie.pl. Wyśmienicie czyta się rozmowy Flinta na T-Mobile Music, Marka Falla dla Onetu i Bartka Strowskiego dla Gazeta.pl
Publikujesz swoje wywiady na swoim kanale, a także docierasz szerzej poprzez portale, ciężko jest promować własne efekty pracy?
Kuba Stemplowski: Ciężko, bo w tej kwestii działam sam. O ile przy realizacji materiałów mam solidną ekipę, która mi pomaga (pozdro Marcin i Arek, pozdro chłopaki z Haze!) to przy działaniach promocyjnych robię to tylko ja. Z drugiej strony przez te kilka lat działania wyrobiłem sobie jakąś tam rozpoznawalność i kontakty wśród portali. To sporo ułatwia sprawę.
Przeprowadziłeś jak sam wspomniałeś… wywiadów, pamiętasz swój pierwszy raz?
Kuba Stemplowski: Tak. To wywiad jednym z czołowych polskich raperów, który nigdy nie ujrzał światła dziennego. I raczej tak już zostanie. Co ciekawe, to nie ja byłem „problemem” w tej rozmowie.
Czy pamiętasz takie sytuacje, że chciałeś jak najszybciej skończyć rozmowę, bo przepytywana osoba działała Ci na nerwy?
Kuba Stemplowski: Ja się raczej nie denerwuje, więc chyba nie było takiej sytuacji. Dobra, wspomniany wcześniej pierwszy wywiad jest wyjątkiem. Rozmowy przeprowadzam z reguły dużo przed koncertami, tak żeby artysta nie był jakoś mocno zaaferowany czymś innym albo zmęczony po występie. Każde spotkanie ustalam też z wyprzedzeniem przynajmniej kilkudniowym, więc ludzie wiedzą, że będziemy rozmawiać. Nie łapiemy się w biegu. Na wywiad przychodzę przygotowany i staram się jakoś nietypowo rozpocząć rozmowę, żeby otworzyć rozmówcę i pokazać mu to moje przygotowanie. To też pomaga, niezależnie od humoru drugiej osoby.
Jakim kluczem dobierasz osoby do swojego cyklu?
Kuba Stemplowski: Głównie lokalizacja. Z racji tego, że nie zarabiam na samych wywiadach to przeprowadzam je przy okazji wizyt raperów we Wrocławiu, żeby nie dokładać jeszcze do interesu. Artystów „łapię” przy okazji ich koncertów czy jakiś innych wydarzeń. Jeżeli mieszkają w stolicy Dolnego Śląska to po prostu umawiamy się na rozmowę. Kluczem jest też moje zainteresowanie i dorobek. Staram się żeby były to osoby, które mają już coś w swoim dorobku albo takie, których twórczością się interesuje. Najlepiej gdy oba te warunki są spełnione.
Poza działalnością dziennikarską czy jeszcze w jakiś inny sposób angażujesz się w promocję kultury Hip Hop?
Kuba Stemplowski: W promocję samej kultury nie. W promocję konkretnych działań czy artystów tak. We Wrocławiu, gdzie na co dzień przebywam, organizuje różnego rodzaju imprezy czy (sporadycznie) koncerty i bitwy freestyle'owe. Zdarza mi się je też sędziować. Trochę pomagam młodym zawodnikom w jakiś kontaktach, działaniach promocyjnych i tak dalej. Zajmowałem się trochę managerką artystów, pracowałem w Lucky Dice jako A&R. Niebawem rozpocznę współpracę z kolejną inicjatywą, ale o tym na razie cicho sza. Dużo różnych działań w sumie.
Dzięki za rozmowę:
Dzięki również i pozdrawiam!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News22 godziny temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News4 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów