Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

KYLO: „NA MOIM POZIOMIE NIE MA HAJSU Z RAPU”

Opublikowany

 

alt

Kartuski raper o drodze podziemnego rapera, który chodzi własnymi ścieżkami.

Kylo, a właściwie Krzysztof Wendt swoją działalność muzyczną rozpoczął już w 2003 roku, zaczynając od produkcji bitów. Dwa lata później powstał pierwszy krążek, zatytułowany „Dla dzieciaka”, a który znany był bardzo wąskiemu gronu najbliższych przyjaciół. W kolejnych latach wyszło jeszcze kilka jego albumów. Raper ostatnio związał się z undergroundową wytwórnią Hashtag Records.

 

Zaczynałeś nagrywać dekadę temu – w tym roku wydałeś kolejny tytuł – co się zmieniło u Ciebie muzycznie przez te wszystkie lata?

Kylo: Zmieniło się wszystko, dosłownie wszystko. Wraz z wiekiem udało mi się wiele rzeczy poprawić, bity, teksty, flow. Przede wszystkim zmieniły się treści, które zamieszczam w kawałkach, już nie nawijam o „jebaniu” policji, nie bawi mnie moralizowanie w kawałkach tekstami typu „szanuj matkę”, zresztą uważam to dzisiaj za idiotyzm. Nie rozwijałem się jednak muzycznie jeżeli chodzi o jakąś edukację, sam szlifowałem robienie bitów swoimi amatorskimi metodami, to mi wystarcza, wiem co chcę robić gdy siadam do bitu i zazwyczaj nie mam problemu z tym jak to zrobić. Choć pewnie przydałby się lepszy warsztat..

 

„Płyta, która kocha mówić” to Twój dziewiąty jest to spory dorobek jak na podziemnego rapera – co napędza Cię by inwestować w to własny hajs?

Kylo: Zajawka? Pytam bo nie wiem, rzucałem hiphop kilka razy i nie umiałem tego zrobić, to jest jak nałóg. Myślisz, żeby nie robić już tej muzyki, bo nie czujesz poparcia ludzi, ale wstajesz pewnego dnia i piszesz tekst, siadasz do bitu, to mój sposób na uzewnętrznianie swoich emocji. Na moim poziomie nie ma hajsu z rapu, w życiu nie zarobiłem na tym złotówki a zainwestowałem sporo. Na szczęście sam robię sobie bity, sam jako tako mixuje swoje nagrania, montuje klipy, dzięki temu stać mnie na tę muzykę. W innym wypadku pisałbym do szuflady albo pod kradzione pętle.

 

Na nowym albumie próżno szukać znanych ksywek zarówno wśród gości jak i producentów – świadomy wybór?

Kylo: Oczywiście, ja nawet nie szukam featów, po co mi one? Każdy obiera swoją drogę. Wiadomo, że kawałek gdzie jest parę osób, sprzeda się lepiej na youtube, tego nikomu nie trzeba tłumaczyć. Dzisiaj generalnie większość ludzi lubi nagrywać featy, mi to nie przeszkadza, ale też nie jaram się tą opcją, Ja nie widzę sensu nagrywania kawałków z kimś kogo nie znam, przecież muzyka ma wyrażać pewne poglądy i emocje, wspomnienia itd. Jakie emocje zawierają feat na potrzeby wyświetleń na youtube? Dla mnie żadne. Oczywiście rozumiem, że hiphop ma też łączyć ludzi, ale ja w tym widzę tylko obustronny biznes. Nagrałem raz kawałek z ludźmi, których znam dzięki internetom odkąd pamiętam, ale była to specyficzna akcja, bo na bicie nawijali sami producenci, przy okazji pozdrówki dla JS Famili. Każdy ma swoją bajkę, każdy robi co chce, mnie taka droga po prostu nie jara.

 

Prócz tego, że parasz się rapem, zajmujesz się także produkcją bitów – robisz je tylko dla siebie, czy masz swój rynek zbytu?

Kylo: Właściwie to robię je tylko dla siebie, parę razy wrzuciłem do neta bity za free i nie wyszło z tego nic ciekawego. Poza tym, często piszą do mnie ludzie prosząc o bit, gdy pada jakaś kwota zapominają o kulturze. Małolatom się wydaje, że zrobisz dla nich zajebisty bit za 10 zł i jeszcze będziesz całował po rękach. Pomijając fakt, że nie rozumiem tego jak ktoś może zaczynać przygodę z rapem od ściągnięcia bitów z youtuba, gdyby Ci kolesie poświęcili ten czas, w którym liżą dupę o bity, nauce robienia tych bitów, mielibyśmy całkiem fajne grono producentów w tym kraju.

 

Na nowym albumie, zrobiłeś wszystko sam, od warstwy tekstowej, muzycznej, po grafikę – będąc jednoosobową armią, miewałeś okresy zwątpienia?

Kylo: Od zawsze tak to u mnie wygląda, jestem przyzwyczajony. Wolę sam zrobić okładkę i całą otoczkę albumu, bo wiem, że będzie wyglądała tak jak chcę, więc nikogo o to nie proszę. 

 

Jak wspomniałem na początku w dorobku masz 9 albumów – czy nikt nigdy nie proponował Ci wydania czegoś większego?

Kylo: Miałem kilka propozycji, ale nigdy nie byli to ludzie którzy byli w 100% przekonani do mojej twórczości. Zawsze był to wyraz zainteresowania co gasło z uwagi na mój brak fejmu lub inne czynniki. Nie mam im tego za złe, to ich praca. Po prostu nie było sensu wydawania czegokolwiek przez ludzi którzy w to nie wierzą, nie popierają. Może kiedyś się spotkamy ponownie i będzie inaczej.

 

Chciałbym Cię zapytać o stronę promocyjną – gdzie leży klucz do sukcesu, co świadczy, że jedni się sprzedają, a inni tak jak np. Ty robią to tyle lat i robią to głównie dla znajomych?

Kylo: Długo nad tym rozmyślałem i doszedłem do jednego prostego wniosku – populizm. Dzisiaj raperzy nie mówią tego co uważają za słuszne, mówią to co chce usłyszeć publika. Dzisiaj np. popularne jest hasło „zamknięte granice na muzułmanów”. Ja mam trochę inne zdanie na ten temat więc już jakby nie łapię się na ten trend. Oczywiście z mody nie wychodzi jebanie policji w co drugim kawałku, prawilne pierdololo o zasadach na ulicy i teksty o tym jak mi ciężko, bo mama nie dawała na fajki. Trochę to śmieszne, trochę to smutne, pozostaje mieć to w dupie.

 

Czym poza muzyką zajmujesz się na co dzień?

Kylo: Jestem grafikiem, zajmuję się też tworzeniem stron internetowych. Z tego żyje, raz lepiej, raz gorzej.

 

Porozmawiajmy o najnowszym tytule – skąd tytuł „Płyta, która kocha mówić”?

Kylo: Parę osób swego czasu zaczęło mi wrzucać, że robię rap bez przekazu, wskazując przy tym kawałki, które w rzeczywistości ten przekaz miały. Dla mnie „przekaz” to drugie dno, to co piszemy między wersami, więc gdy weszła fala na prawilny rap, zauważyłem że moje teksty przez niektórych nie są w ogóle zrozumiane. Nie jest też tak, że nie robię tzw. rapu o rapie, mam sporo takich kawałków, bo gdybym miał nawijać ciągle na poważne tematy, to albo bym wpadł w depresje albo ludzie uznaliby mnie za nie do końca zdrowego psychicznie. Z drugiej też strony, słuchając płyty na której jest dla przykładu 10 kawałków o bzdurach i dwa numery o czymś, słuchacze czasami lepiej je zrozumieją niż gdyby była nimi zawalona cała płyta.

 

Dwupłytowe wydawnictwo, 33 utwory – co takiego ma ta płyta, że słuchacz rapu powinien ją sprawdzić?

Kylo: Przede wszystkim, ma wiele tekstów które można interpretować na różne sposoby, po drugie ta płyta nie idzie z modą, nie jest populistycznym gównem, wyraża moje zdanie i jeżeli nie będziesz się z nim zgadzał to mnie to ucieszy, bo to będzie oznaczało, że ją zrozumiałeś. Po trzecie – bity, pierwszy krążek jest bardziej spokojny, klasyczny, nic na nim nowego nie znajdziesz, będzie to do czego przyzwyczaiłem swoich słuchaczy, natomiast drugi, po części prezentuje moją zajawkę nowymi trendami, które do Polski jeszcze nie do końca dotarły.

 

Na Twoim fanpageu zamieściłeś grafikę „Say no to racism….” i napisałeś, że na albumie pojawi się utwór o tej tematyce – co spowodowało, że postanowiłeś komentować takie zachowania?

Kylo: Razi mnie to strasznie, napisałem również na swoim fanpagu o tym, że rasizm nie musi być tylko nienawiścią na tle koloru skóry. Oczywiście ludzie się z tym nie zgodzili, bo sami wyszliby na rasistów. Dzisiaj w naszym kraju nie ma już miejsca chyba dla nikogo, czarnych nie lubimy, Rosjan i Niemców nie lubimy. Najbardziej bawią mnie hasła namawiające do nie wpuszczania muzułmanów do Polski. W czasach gdy na wyspach brytyjskich są miliony Polaków, nasi rodacy nawołują do nienawiści wobec innych nacji. Zacznijcie najpierw od siebie i ściągnijcie Polaków do Polski. Wszystko musi mieć swój umiar, nie możemy otworzyć granic na wszystkich, ale Ci ludzie tutaj przyjeżdżają po lepsze życie, tak jak my jedziemy do Anglii i Niemiec, trzeba to zrozumieć. To że chcą się modlić w swoich świątyniach jest zrozumiałe bo dla nich Bóg znaczy więcej, niż prezenty na komunię i ploty pod kościołem. Mam wrażenie, że nikt w Polsce nie umie zachować pewnego umiaru. Śmieszniejsze jest to, że większość tych antymuzułmanów to rzekomo Katolicy. Dodam, że za granicą często się widuje „polskie” sklepy, nikt tam z tego powodu nie płacze. Zacytuje swój kawałek z nowej płyty „Nie widzimy nic oprócz siebie, nie lubimy ich a lubimy nas, tęsknimy za sobą i nas jebie, cały ten dookoła świat.”

 

Przeglądam sobie Twój fanpage, na próżno tam szukać sensacji. Nie wypowiadasz się na temat sceny. Nie komentujesz kolegów po fachu, pojawia się tam tylko Twoja muzyka – droga outsidera?

Kylo: Każdy robi to co chce robić, jak mi nikt w drogę nie wchodzi, to ja jemu również nie będę. Każdy wie jak sobą pokierować i tak jak w przypadku featów mogę się z tym nie zgadzać do końca, ale w życiu mi to nie przeszkadza, to nie moja sprawa. Na temat sceny się nie wypowiadam, bo ludzie którym chciałbym powiedzieć co o nich myślę, nie przeczytają tego na moim fanpagu. Odnośnie naszej rodzimej sceny i tego jak wiele osób chce „zmienić grę”. Tu nie trzeba zmieniać gry, tu trzeba zmienić graczy.

 

Reprezentujesz Kartuzy w woj. pomorskim – miasto, które nie istnieje chyba polskiej mapie hip hopowej?

Kylo: Rzeczywiście, nie istnieje. Tutaj na palcach jednej ręki można policzyć raperów, producentów znam dwóch, siebie i kolegę z zespołu Sarcast, który możecie kojarzyć z MBTM, to wszystko, eventy od czasu do czasu, generalnie stypa. Najgorsze jest to, że nie ma młodych, którzy by się pojawiali na tej scenie, teraz już jakby szlaki mają przetarte przez kilka osób, wszystko jest dostępne w internecie, tutoriale na youtube są na wyciągnięcie ręki. Każdy ma komputer w domu, no ale ma też snapbacka, airmaxy itd. a dzisiaj się dostaje propsy za ciuchy a nie za zajawki, może w tym leży problem, problem pokoleniowy.

 

Wydajesz się nakładem mojej wytwórni, wcześniej robiłeś to sam – ciężko w jest w Polsce samemu przebić się do mediów?

Kylo: Zależy o jakich mediach mowa, łatwo zdobyć patronaty od serwisów które tak na prawdę działają po to, aby dostać patronowaną płytę i sprzedać ją na allegro. Przy czym ich promocja opiera się o wrzucenie newsa, którego nawet nie napiszą sami, a jak to zrobią, to nawet to spierdolą, bo piszą to między polskim, a matmą. Dlatego też stwierdzam, że samemu do poważnych mediów jest bardzo ciężko się przebić, a jak już się przebijesz to zauważysz, że wcale im nie zależy na Twojej promocji, bardziej dbają o swój tyłek.

 

Powiedz na koniec, czy prócz działalności muzycznej, udzielasz się w inny sposób na rzecz kultury Hip-Hop – uważasz się za hip hopowca, czy po prostu rapera?

Kylo: Raper i producent – tym żyję i oddycham na co dzień, nie mam czasu na inne projekty. Kiedyś z kumplami prowadziliśmy stronę informacyjną o rapie, ale umarła z braku czasu, nie było sensu tego ciągnąć dalej.

 

Dzięki za rozmowę.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Zdunekk z Rap Generation: „Mam nadzieję, że będę jak Arab po Żywym Rapie” – wywiad

Raperka pójdzie w stronę Oliwki Brazil czy Young Leosi?

Opublikowany

 

Przez

zdunekk wywiad
zdunekk

Zdunekk dotarła do finału programu Rap Generation, pokazując wachlarz swoich umiejętności. Nie udało jej się jednak wygrać. Co zamierza robić dalej?

Ponad 10 lat temu w programie „Żywy Rap” realizowanym przez Hemp Gru, najmocniej wybił się Arab, choć to nie on wygrał rapowe show. Zdunekk ma nadzieję, że jej kariera rozwinie się podobnie.

– Nie chcę się też stawiać gdzieś najwyżej, bo to nie ja ten program wygrałam – mówi skromnie raperka w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Czytaj dalej

Wywiad

Favst: „Każdy w Polsce powinien przesłuchać ten utwór”

Seria szybkich pytań do producenta, który zaangażowany jest w program „Rap Generation”.

Opublikowany

 

Przez

Podczas spotkania prasowego programu „Rap Generation”, złapaliśmy się z Favstem, który odpowiedział na serię szybkich pytań.

Favst to jeden z producentów, który współpracuje z finalistami programu „Rap Generation”. To m.in. pod jego okiem uczestnicy show przygotowywali swoje numery, które zostaną zaprezentowane w finale. Wtedy też dowiemy się, kto zgarnie kontrakt z Warner Music Poland.

Tymczasem Favsta zapytaliśmy m.in. o to, co jest najbardziej przereklamowane w show-biznesie, jaki numer powinien przesłuchać każdy Polak czy, co jadł na śniadanie. Producent powiedział także, że w tym roku zamierza wydać coś „ciekawego i kontrowersyjnego”.

Poniżej wideo:

Rap Generation – odcinki

W każdym odcinku zobaczymy występy najbardziej obiecujących artystów, wyłonionych spośród ponad 800 zgłoszeń. Każdy uczestnik dostaje swoją szansę – 90 sekund na scenie, by przekonać do siebie jury. Zanim jednak wejdzie do gry, na ekranie pojawia się jego krótki profil, dzięki czemu widzowie mogą lepiej poznać jego historię.

Po każdym odcinku trzech najlepszych uczestników – tych, którzy zdobędą najwyższe oceny jurorów – przechodzi do kolejnego etapu i wprowadza się do RAP HOUSE. To tam zaczyna się prawdziwa walka o finał!

Odcinki są dostępne na platformie Prime Video.

  • Piątek 7 marca – odc. 1-2
  • Piątek 14 marca – odc. 3-4
  • Piątek 21 marca – odc. 5-6
  • Piątek 28 marca – odc. 7-8

Rap Generation – na czym polega

Każdy juror może przyznać maksymalnie 25 punktów w każdej kategorii, co oznacza, że najlepszy występ może zgarnąć 100 punktów. Średnia ocen jurorów wyświetla się w rankingu danego odcinka, pozwalając widzom i uczestnikom na bieżąco śledzić wyniki.

Jury ocenia uczestników w czterech kluczowych kategoriach:

  • Technika – precyzja, rytm, dykcja
  • Flow – styl, dynamika, swoboda na bicie
  • Teksty – kreatywność, przekaz, zabawa słowem
  • Charyzma – osobowość, energia, sceniczna pewność siebie

Goście specjalni i mentorzy

Gośćmi specjalnymi poszczególnych odcinków będą min. Tede, Włodi, Abradab, a także bardziej newschoolowi twórcy jak Oliwka Brazil i Bambi. Z producentów będą to: Czarny HiFi, Deemz, Favst, Matheo i Francis.

Warsztaty w Rap House poprowadzą Sir Mich, VNM i Mr. Polska.

Czytaj dalej

Wywiad

Tau o Słoniu: „Nie poważam jego rapu, nie słucham” – wywiad

W rozmowie m.in. o: Tede, Ostrym, Kalim, Zbuku, Sariusie, Kacprze HTA i Grande Connection.

Opublikowany

 

tau raper

Z kieleckim raperem udało nam się nam porozmawiać na żywo pod koniec tamtego roku. Poniżej prezentujemy blisko godzinny zapis tej rozmowy, w której pada wiele ksywek i poruszono w nim kilka wartościowych tematów.

– Co myślę o rapie Słonia? Nie poważam. To znaczy nie słucham, bo mi się nie podoba – mówi Tau w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. Podczas rozmowy Tau wymienia także pseudonim jeszcze jednego rapera, z którego rapem mu nie po drodze.

Kielczanin wypowiedział się też na temat własnej twórczości. Jak mówi, przez decyzję, którą podjął jest z urzędu pozbawiony pewnych narzędzi, które umożliwiłyby mu wywindować swoją twórczość jeszcze wyżej.

– Ja z uwagi na to, że poszedłem tą radyklaną ścieżką, nie mogę mieć w klipie agresji, przemocy, nie mogę nikogo upokarzać, nikomu ubliżać, nie mogę mieć dragów, klamek czy rozebranych kobiet (…) Jak się człowiek zastanowi i popatrzy na najbardziej popularne polskie teledyski, to jest treść tych hitów – tłumaczy.

Tau mówi w wywiadzie także o:

  • Beefach Tedego
  • Czy O.S.T.R. to jego kolega?
  • Relacjach z Sariusem, Fabijańskim, Bezczelem i Zbukiem
  • Nagrywkach z Kalim i Kacprem HTA
  • O Grande Connection
  • Dlaczego usunąłby siebie ze sceny?

Czytaj dalej

Wywiad

Wujek Samo Zło: „Tede nie umie się bić? To nie do końca prawda” – wywiad

Godzinna rozmowa z Wujkiem m.in. na temat TVP, Jędkera, freestyle’u i nowej płyty.

Opublikowany

 

wujek samo zło

Tede jest obecnie w epicentrum konfliktu z Szalonym Reporterem i Arkiem Tańculą, którzy chcą go namówić na walkę. Tymczasem na temat bitewnych umiejętności warszawskiego rapera wypowiedział się Wujek Samo Zło.

Pod koniec roku przeprowadziliśmy rozmowę na żywo z Wujkiem, w której oczywistym jest, że poruszyliśmy m.in. temat Tedego i ich konfliktu. – Tede miał opinię takiego, co się nie bije i jest c**ą, a w Lublinie miałem z nim taką akcję, że wiem, że nie jest to do końca prawda. Jest duży chłop i też potrafi machać rękami – mówi WSZ w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Czy Wujek chciałby zawalczyć z TDF-em? – Top nie jest moja waga, ale jakby przytył parę kilo, a ja bym schudnął, to może. Ale wolałbym załatwić to po rapowemu – tłumaczy.

Podczas rozmowy poruszyliśmy m.in. takie wątki jak:

  • Zapowiedź dissu na Tedego.
  • Praca w TVP i wynagrodzenie.
  • Konflikt z Jędkerem i chęć walki.
  • Najlepszy freestyle’owiec?
  • Co WSZ ma wspólnego z Krzysztofem Rutkowskim i Mini Majkiem.
  • Skąd ksywka Cygan.

Czytaj dalej

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: