Wywiad
MC ROBAK: „STARAŁEM SIĘ ZYSKAĆ UZNANIE KRAKOWSKIEJ SCENY”
Raper, producent muzyczny, a przede wszystkim dziennikarz muzyczny i konferansjer.
MC Robaka możecie kojarzyć z audycji "Koszykówka Rap i Grill", której był gospodarzem oraz programu "Real Talk", który niejednokrotnie prezentowaliśmy na naszych łamach.
Zaczynamy naszą rozmowę od powrotu do przeszłości. Pamiętasz imprezę Hip Hop Kolage z 1998 roku?
MC Robak: O tak, pamiętam i to bardzo dobrze. Dwu dniowa impreza Hip Hopowa, która odbywała się w latarni morskiej w Kołobrzegu. Zorganizowana w stu procentach w podziemnych warunkach, bez sponsorów, banerów i patronatów. Pojawiło się tam wiele składów, o których w niedalekiej przyszłości zrobiło się bardzo głośno, Warszafski Deszcz, Snuz, T?Mon, Gie Gie, i wiele wiele innych. Z wielu względów była to dla mnie wyjątkowa impreza. Przede wszystkim dlatego, że mimo młodego wieku byłem pośrednio zaangażowany w jej organizację, ale także dlatego, że właśnie wtedy po raz pierwszy wystąpiłem na scenie.
Kołobrzeg to Twoje rodzinne strony. Tam zaczęła się przygoda z rapem. Przytocz nam swoje początki muzyczne.
MC Robak: Ten sam facet, który organizował Hip Hop Kolage, w lokalnym Radio Kołobrzeg prowadził audycję Hiphopową. Nazywa się Mariusz Wałęga. W jednym z programów ogłosił konkurs dla raperów. Miało on polegać na tym, że goście dzwonią do radia i rapują pod instrumental. Najlepszy z nich miał otrzymać nagrodę jaką była możliwość nagrania kawałka w studio na bicie lokalnego producenta, którym okazał się sam Mariusz. Ja zadzwoniłem i ten konkurs wygrałem…przede wszystkim dlatego, że byłem jedynym uczestnikiem. Hehehe, no proszę sobie wyobrazić że, w 97 roku tak to właśnie wyglądało. Podczas realizacji zwycięskiego kawałka okazało się, że bardzo dobrze się dogadujemy z kolegą Mariuszem i od tamtej pory nawiązaliśmy stałą współpracę. Przez kilka kolejnych lat tworzyliśmy zespół Primo Loco, którego skład kilkakrotnie się zmieniał. Graliśmy sporo koncertów, głównie na Pomorzu Zachodnim. Nagraliśmy naprawdę sporo utworów, jednak większość z nich nigdy nie doczekała się publikacji.
Od wielu lat Twoje życie toczy się w Krakowie. Które miasto jest Ci bliższe?
MC Robak: Moje życie w Krakowie toczy się dłużej niż większości osób się wydaje. Ja owszem urodziłem się w Kołobrzegu, ale jako trzylatek wraz z mamą przeprowadziłem się do Krakowa, Nowej Huty, do mieszkania w którym mieszkam do dziś. Tak naprawdę po śmierci mamy, mieszkałem u ojca w Kołobrzegu od jedenastego do siedemnastego roku życia, czyli tak naprawdę tylko 6 lat, resztę życia spędziłem w Krakowie. Mam lat 31 więc łatwo policzyć i wywnioskować, że bilans jest zdecydowanie na korzyść Krakowa. Nie tylko z tego powodu i z całą sympatia do Kołobrzegu, ale odpowiadając na pytanie, zdecydowanie bliższym mi miastem jest Kraków.
Pamiętasz swoje początki w krakowskim rap podziemiu?
MC Robak: Naturalnie. Kiedy wróciłem do Krakowa, to akurat był czas premiery pierwszej oficjalnej krakowskiej składanki KRK RAP ATAK. Zainteresowanie i nadzieje związane z tym wydawnictwem były ogromne. Wtedy to miało odmienić się oblicze krakowskiej sceny i cały kraj miał usłyszeć o raperach z Krakowa. Ja w tamtym czasie nagrałem swoją pierwszą solową demówkę pt. „15 Minut Haju”, która w mojej ocenie, poziomem co najmniej dorównywała reszcie funkcjonujących w tym czasie na scenie składów. Jednak nie wszyscy podzielali mój entuzjazm. Śmiało mogę powiedzieć, że dość długo na przestrzeni kolejnych lat, starałem się zyskać uznanie krakowskiej sceny. Postacie się zmieniały, problemy pozostawały takie same. I myślę, że z perspektywy wielu młodych krakowskich raperów, którzy teraz są w punkcie takim jak ja byłem wtedy, nadal może to tak wyglądać.
Jesteś autorem, bądź współautorem wielu utworów, ale nie każdy wie, że MC Robak również produkuje muzykę. Skąd u Ciebie takie pokłady energii na realizowanie się w zajawce?
MC Robak: Owszem był taki okres, w którym robiłem podkłady, ale o jakiejś poważniejszej produkcji to tu nie może być mowy. Wydaje mi się, że mam taką „fantazję muzyczną”, żeby złożyć fajny bit. Natomiast jeżeli chodzi o sprawy techniczne, to już nie idzie mi najlepiej. Ciekawe, że o to pytasz, bo ostatnio myślałem o powrocie do robienia bitów. Skąd energia? Hmm, nasza kultura ma to do siebie, że można się w ramach niej kreatywnie realizować na tak wiele sposobów. Ja jestem w tym już za długo i za głęboko. Nie ma już dla mnie innej drogi. Energię czerpię z Hip Hopu i oddaję ją Hip Hopowi.
Czujesz się bardziej dziennikarzem muzycznym, raperem czy producentem?
MC Robak: Zdecydowanie jako dziennikarz i bardzo mi to odpowiada. Widzisz, nawiązując do mojej poprzedniej odpowiedzi, w tej przestrzeni, w której możemy się realizować na tak wiele sposobów po latach odnalazłem to, do czego mam jak się okazuje najlepsze predyspozycje. Bardzo długo wierzyłem w swój sukces jako rapera, ale mimo ogromnego zaangażowania i konsekwencji efekty nie były takie jakich oczekiwałem. Kiedy jednak skoncentrowałem się na dziennikarstwie, nieoczekiwanie i w stosunkowo krótkim czasie odniosłem satysfakcjonujący mnie sukces, oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i stawiam sobie kolejne coraz wyższe cele. Dlatego warto szukać swojego powołania bez względu na wiek. Moim na pewno jest dziennikarstwo i jestem postrzegany przez środowisko przede wszystkim jako dziennikarz.
Twój autorski program Koszykówka Rap i Grill – kto umożliwił Ci zrealizowanie tego projektu?
MC Robak: Odezwał się do mnie któregoś dnia mój stary dobry znajomy Sebastian Adamczyk, lokalny nowohucki aktywista z informacją, że planuje reaktywować internetowe Radio Nowa Huta i zapytaniem czy chciałbym aby na playliście znalazły się moje utwory. Odpisałem dość przekornie, że nie jestem tym zainteresowany, jednak chciałbym realizować program. Pewien zarys takowej audycji miałem już od dawna i podświadomie chyba potrzebowałem i przyciągnąłem taki bodziec sprawczy.
Początkowo formuła miała być nieco inna, rzeczywiście chciałem, żeby w audycji mówiło się o sporcie, muzyce i kulinariach w pewien luźny, charakterystyczny dla naszego środowiska sposób, ale projekt poszedł w nieco inną stronę, także ze względu na preferencje słuchaczy, których szybko przybywało.
Audycja KRiG stała się jedynym tego typu programem o krakowskim rapie. Graliśmy samych krakowskich raperów, co tydzień gościliśmy kogoś innego. Program stał się tubą informującą o tym co dzieje się w krakowskim podziemiu, a okres w którym powstawał był dla naszej sceny bardzo płodny, zarówno pod względem imprez, wydawnictw i teledysków. Kolejnym celem była chęć udowodnienia światu, że wbrew powszechnym przekonaniom w Krakowie dzieje się bardzo dużo. Nie przypadkowo także mówię w liczbie mnogiej gdyż audycję tworzymy wspólnie z moim przyjacielem Jenczmieniem, który zawsze towarzyszy mi we wszelkich działaniach.
Pamiętasz swoje pierwsze audycje oraz swoich gości?
MC Robak: Wydaje mi się że pamiętam wszystkie moje programy, mimo iż nieraz klimat się robił się na tyle luźny i przyjazny, że były warunki, w których można by było nie wszystko zapamiętać.
Pierwszym gościem w programie na żywo był Kobik. Bardzo miło wspominam ten program, nie ukrywam, że emocje towarzyszyły mi ogromne, a po udanej audycji bardzo duża satysfakcja. Wierzyłem wtedy głęboko, że zaczyna się coś dla mnie bardzo ważnego i ta wiara niesie mnie przez ten nasz rapowy świat do dziś.
Od jakiegoś czasu jesteś kojarzony z ekipą Evil Eye Studio. Jak się poznaliście i kto wyszedł z propozycją „Real Talk”?
MC Robak: Prawda jest taka, że z ekipą Evil Eye poznałeś mnie Ty drogi Piotrze. Kiedy otrzymałem od Ciebie zaproszenie do serii Rap One Shot.
Ty za pośrednictwem naszej wspólnej koleżanki Atamy, umówiłeś mnie z nimi w celu zarejestrowania mojego występu. Kim jest Kuba, Pat Kastoms wiedziałem już wcześniej mimo, iż nie mieliśmy okazji się poznać, Materaca poznałem natomiast właśnie tego dnia i niespodziewanie okazało się, że z Jenczmieniem ma bardzo bliskie wspólne grono znajomych. Podczas tego spotkania opowiedziałem chłopakom o mojej audycji, która w tamtym czasie dopiero startowała i zaproponowałem im w niej udział. Bardzo spodobał się im program i oprócz tego, że zgodzili się być jego gośćmi, to bardzo wspierali mnie na różne sposoby, na przykład umawiając mnie rozmowę na żywo z Nullem i Masseyem, którzy gościli w Krakowie przy okazji realizacji klipu do Basketball 2. Pomysł realizowania wywiadów wideo wyszedł od Pata, na początku realizowaliśmy je pod znakiem Evil Eye Vlog, potem Pat wymyślił nieco inną formułę, rozmów na kierunkowanych na konkretny temat i tak powstał Real Talk. Można śmiało powiedzieć, że jest to program Pata, w którym to on ma ostateczny wpływ na większość pomysłów i decyzji. Ja tam tylko pracuje, heh.
Jak długo przygotowujesz się do takiej rozmowy?
MC Robak: Moje rozmowy bazują na wiedzy, którą udało mi się zgromadzić obserwując scenę na przestrzeni lat. Rzadko jest tak, że przed samą rozmową jakoś specjalnie siedzę i robię jakiś wnikliwy „research”, zbieram informację na bieżąco.
Wolisz rozmowy improwizowane, czy może takie z tzw. „kartki”?
MC Robak: Absolutnie żadnej „kartki”. Widzowie nie mieli mnie okazji zobaczyć podczas wywiadu z kartką i bardzo wątpię, żeby to się zmieniło. Mogę zdradzić taki mały sekret mojego „warsztatu”, że owszem czasem zapisuję sobie przed rozmową wskazówki na kartce, ale w formie hasłowej i nie używam później tej kartki podczas wywiadu. Mam pamięć wzrokową i po prostu przypominam sobie zapisane wcześniej hasła nakierowujące mnie nawet nie tyle na pytanie, co na temat, który w dalszej kolejności chcę poruszyć z rozmówcą. Bardzo często też sam rozmówca odpowiadając na pytanie, podpowiada ciekawy temat do dalszej rozmowy i ze względu na takie sytuacje pytania z kartki nie sprawdzają się w moim sposobie pracy.
Do wywiadu z kim przygotowywałeś się najdłużej i czy była trema?
MC Robak: Trema jest zawsze kiedy mam rozmowę z osobą, którą prywatnie podziwiam. Bez względu na to do jakiego stopnia jest to podziw, zawsze są jakieś elementy twórczości czy wizerunku, do których mam zastrzeżenia. W takich sytuacjach delikatny stres polega na tym, że z jednej strony nie chce okazać tego podziwu zbyt wyraźnie, a z drugiej strony nie chcę zrazić do siebie rozmówcy tymi trudniejszymi pytaniami, które czuję się zobowiązany zadać. Poza tym sam chciałbym poznać na nie odpowiedzi. Ciekawy przypadek wydarzył mi się całkiem niedawno. Miałem rozmowę z zespołem, który jako słuchacz bardzo lubię, natomiast wyczułem spory dystans ze strony moich rozmówców, którzy na pewno znali moje wcześniejsze dziennikarskie dokonania. Nie ukrywam że pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji i odnalezienie się w niej nie było dla mnie początkowo łatwe.
Zapytam o inspiracje dziennikarskie – wiele osób, które miałem okazje poznać, a które rozmawiają z raperami – wzoruje się na Arturze Rawiczu z CGM.PL – Twoim dziennikarskim idolem jest?
MC Robak: Kuba Wojewódzki. I tu ma miejsce także taka sytuacja o jakiej mówiłem w poprzednim pytaniu. Nie podchodzę do swoich idoli bezkrytycznie, nie wszystko co robią czy mówią mi się podoba. Tak samo jest z panem Wojewódzkim. Patrzę natomiast na niego po przez całokształt jego kariery, którą śledziłem na długo przed jego komercyjnym sukcesem w programie Idol. Zwróciłem na niego szczególną uwagę gdy był redaktorem naczelnym magazynu Brum, którego byłem stałym czytelnikiem. Magazyn ten jako jeden z nielicznych pisał wtedy o raczkującym jeszcze polskim rapie, a niejednokrotnie autorem tych tekstów był sam naczelny. Popadł wtedy w konflikt i inną moją dziennikarską idolką Joanną Tyszkiewicz (do dziś autorką audycji hip hopowej Woo Doo w Polskim Radiu Szczecin) nazywając ją, w kontekście płyty którą wydała wówczas z zespołem Snuz, „Fajną Bicz”. Riposta ze strony Joanny i dalsze wątki tej historii były także niezwykle ciekawe, ale to już temat na inną rozmowę.
Wspomnianego przez ciebie Artura Rawicza także darze ogromnym szacunkiem i chętnie oglądam jego rozmowy, jednak , odpowiadając na pytanie, zdecydowanie nie staram się na nim wzorować. A wracając do Wojewódzkiego, jak najbardziej widzę siebie w jego wieku prowadzącego własny Talk Show, w którym chętnie gościł bym nie tylko ludzi z kultury hiphopowej.
Ok, ostatnie pytanie w tym temacie. Prowadziłeś audycję muzyczną, przeprowadziłeś kilkadziesiąt wywiadów czy to w radiu, czy też video. Jakie masz jeszcze cele do osiągnięcia w tej dziedzinie?
MC Robak: Rzeczywiście wiele celów i dziennikarskich marzeń udało mi się już zrealizować, ale tym bardziej chętnie stawiam sobie ambitniejsze. Bardzo chciałbym realizować filmy dokumentalne, chodzi mi to po głowie od dłuższego czasu i w momencie kiedy piszę te słowa, już pewne kroki w tym kierunku są poczynione i liczę na to, że zdjęcia rozpoczną się jeszcze w tym roku. Gdyby tak się nie stało, na pewno będę szukał kolejnych możliwości. Chciałbym też kontynuować swoją pracę dziennikarską poza granicami kraju. Po angielsku mówię dobrze. Takim długo dystansowym celem jest Nowy Jork.
Kwestia pieniędzy w rapie, czy udało Ci się kiedykolwiek zarobić na pasji?
MC Robak: Tak. Jako konferansjer mam ustaloną stawkę, w mojej ocenie konkurencyjną i od dłuższego czasu od niej nie odstępuję. Oczywiście nie tyczy się to imprez charytatywnych.
Skupimy się także na organizacji imprez, wiem że w Krakowie, a także Kołobrzegu zdarza Ci się prowadzić różnego rodzaju eventy. Co MC Robak lubi w tym najbardziej?
MC Robak: Podkreślmy przy tej okazji bardzo ważną rzecz. Ja nie organizuje imprez, w ogóle się tym nie zajmuje. Jestem zapraszany przez organizatorów jako prowadzący i jak mówiłem w poprzednim pytaniu, rozliczam się z organizatorem za taką usługę. Co lubię najbardziej? Zabawę, mam z tego naprawdę niezły fun i potrafię zarazić ludzi tym entuzjazmem, w ten sposób zostałem „guwno prowadzącym” jak sam to czasem określam. Słuchaj, mam taką cechę, że lubię być w centrum wydarzeń, lubię skupiać na sobie uwagę, lubię czasem zwyczajnie po pajacować i sprawia mi to radość.
Kolejna wielka pasja to sport, a dokładnie koszykówka. Poza tym, że kibicujesz i masz sporą wiedzę – uprawiasz również czynnie?
MC Robak: Niestety nie. Nie gram w kosza. Pozostaje w roli kibica. Poza tym, moja dziewczyna jest zawodową koszykarką i po pierwsze chcąc nie chcąc mam tej koszykówki na co dzień bardzo dużo, po drugie jeden sportowiec w domu wystarczy, heh. Ale absolutnie nie uskarżam się na takie warunki, wręcz przeciwnie, dzięki temu, że moja Asia uprawia taki zawód, mogę bardzo zgłębić wiedzę na temat mojej ulubionej dyscypliny sportu i bardzo to doceniam.
Komu kibicujesz i jakie są Twoje typy na nadchodzącą jesień w NBA?
MC Robak: Moim ulubionym koszykarzem jest LeBron James, bardzo przeżyłem jego kolejną finałową porażkę, mimo heroicznych dokonań i trzymam mocno kciuki za to, żeby w nadchodzącym sezonie plaga kontuzji omijała Cavsów, i aby Lebron w końcu zdobył tytuł mistrza NBA w swoim rodzinnym Ohio.
Ostatnie pytanie, nawiążę tutaj do wcześniejszego pytania o krakowskie podziemie, które ma wielu utalentowanych graczy. Dlaczego według Ciebie tak niewielu reprezentantów Krakowa wypływa na szersze wody i nie odnosi tak zwanego mainstreamowego sukcesu?
MC Robak: Jest to kluczowe pytanie, na które wszyscy próbujemy znaleźć odpowiedź. Nawet na tegorocznym Hip Hop Kempie po raz kolejny rozmawialiśmy o tym z jednym ze znanych DJów, któremu los krakowskiej sceny także leży na sercu i poparł mnie w jednej z moich teorii. Wielokrotnie słyszałem komentarze krakowskich raperów na temat ich nadchodzących płyt w tonie „ten materiał rozpierdoli Kraków”. Zawsze zastanawiałem się dlaczego tylko Kraków, a nie całą Polskę? I tu upatruje odpowiedź na to pytanie. Myślę, że wielu raperom z Krakowa wystarczał lokalny sukces.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News5 dni temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News4 dni temu
Marcin Flint o Quebonafide. „Przeciętny raper z przebłyskami”
-
News4 dni temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News5 dni temu
Kilof, który odsiedział prawie 30 lat, nagrał diss na Masę
-
teledysk5 dni temu
Słoń: „R.I.P. Radoskór, Bolec, Bezczel, Chada. Ich już nie ma, ale ty niestety jesteś nadal”
-
News3 dni temu
Quebonafide we freakach. Wiadomo, jakiego rywala mu szykowano
-
News3 dni temu
Andrzej Dragan tłumaczy, jak zrobił klip Quebonafide
-
News2 dni temu
Marcin Miller: „Bardzo szanuję rap”. Kogo słucha lider Boysów?