Powstaje film o Kalim, który trafi na wielki ekran

Po wielu muzycznych sukcesach Kali zamierza sprawdzić się w kinematografii. Raper jest na etapie produkcji filmu fabularnego o sobie samym, w którym mają się pojawić aktorzy z najwyższej półki.

O filmie Kaliego słyszy się już od dawna, jak jednak przyznaje raper nie będzie to zapowiadana kiedyś produkcja „Krime story” nawiązująca do książki o tym samym tytule, tylko całkiem nowy projekt. – Przygotowujemy się do filmu, jesteśmy już na etapie końcowym edycji scenariusza – mówi raper w rozmowie z Proceente. – Będziemy realizować zdjęcia do filmu na podstawie mojego życia, opowiadającego historię mojej przemiany – tłumaczy raper.

W filmie, którego tytułu jeszcze nie znamy mają zostać zawarte najważniejsze wątki z życia Kaliego. Będzie o Firmie, pobycie w więzieniu, latach nastoletnich oraz początkach w rapie. – Będzie to bardzo ciekawa opowieść, która spina jakąś klamrą całe moje dotychczasowe życie – mówi.

Raper przyznaje, że nie wie jeszcze jaki aktor go zagra. – Mieliśmy kilku ludzi, których chcieliśmy, ale ze względu na to, że pracują już nad czymś nie dadzą rady. Celujemy w aktorów z najwyższej półki. Mamy bardzo dobry budżet. Film będzie na wszystkich multipleksach – wyjaśnia.

Zdjęcia do produkcji rozpoczną się w sierpniu lub wrześniu tego roku. Przewidywana premiera to wiosna 2019 roku.

50 tysięcy sprzedanych książek

W grudniu 2015 roku ukazała się pierwsza książka Kaliego „Krime Story”. To zawiła kryminalna intryga, ciężki klimat brudnych ulic „śląskiego miasta grzechu” z tłem wnikliwego socjologiczno-obyczajowego raportu ze środowiska egzystencji młodych ludzi w Polsce.

Jak ujawnił raper w tym samym wywiadzie, książka sprzedała się w 50 tysięcznym nakładzie.  – Książka faktycznie się  bardzo fajnie przyjęła – mówi raper. – Oczywiście nikt poważny z dziedziny literatury nie podjął się recenzji. Do czego przywykłem raczej, że recenzje moich płyt uświadczyć ciężko. Trzeba liczyć też, że jeżeli sprzedało się 50 tys. sztuk, to przeczytało tę książkę ze 150-200 tysięcy, bo siostra dała bratu, brat dał mamie czy tam koledze i pewnie z rąk do rąk taki pojedynczy egzemplarz na pewno do kilku ludzi dotarł, co mnie bardzo cieszy, bo chciałem skłonić ludzi, żeby zaczęli czytać książki. Nie z telefonów, nie z komputerów i specjalnie nie robiłem ebooka, tylko została wydana tylko na papierze, co się sprawdziło, bo po książkę sięgnęli ludzie którzy np. ostatnią rzecz jaką czytali to „Nasza Szkapa” – wyjaśnia.