Wywiad
Psychotrop: „To, co zrobiłem, to raczej rytuał przejścia, a nie samobójstwo” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który podczas transmisji na żywo podciął sobie żyły.
Psychotrop, podziemny raper działający kiedyś pod pseudonimem HST Djobeł wywołał kilka dni temu wiele kontrowersji. Raper postanowił podczas transmisji na żywo – chociaż sam tego tak nie nazywa – popełnić samobójstwo przez podcięcie sobie żył. Słuchacze, którzy byli świadkami tego zdarzenia zareagowali natychmiast wzywając służby, które błyskawicznie pojawiły się w jego mieszkaniu i go uratowały.
Psychotrop to osoba, która od zawsze budziła wiele emocji. W pewnym momencie został on nawet członkiem wytwórni Liroya. Na naszych łamach o młodym raperze piszę regularnie od 2012 roku. Wieści o jego poczynaniach przed kamerą mocno mnie zaniepokoiły. Zdecydowałem się z nim na ten temat szczere porozmawiać. Poniżej znajdziecie zapis naszej rozmowy.
Głośno o tobie ostatnio. Ogólnopolskie media podłapały nośny temat.
Na moją niekorzyść. Spodziewałem się, że jeżeli umrę, to może być głośno o tym, ale nie miałem pojęcia, że w przypadku, kiedy nic z tego nie wyszło, ktokolwiek zainteresuje się raperem z podziemia. Tym bardziej że to nie pierwsza „kontrowersyjna” rzecz, którą zrobiłem.
Część słuchaczy zarzuca ci, że chciałeś się wypromować.
Środowisko rapowe, zwłaszcza w naszym kraju, to najbardziej toksyczna grupa ludzi, więc nie liczyłem na nic innego niż hejt. Szkoda, że brak w tym najmniejszego sensu. Nie wydaje ani nie jestem nawet w trakcie robienia płyty, nie otwieram żadnego biznesu, nie pracuje nad żadnym projektem. Gdybym chciał to zrobić dla promocji, to bym pisał o tym dużo wcześniej, gdzie się da, aby ludzie czekali na to i weszli, chociażby z ciekawości. Wtedy na transmisji byłyby setki osób, a nie tylko 20 z wąskiej grupy odbiorców. Zacząłbym wrzucać tracklistę płyty i ruszał z promowaniem nowego materiału. Nic takiego jednak nie ma miejsca. Sam próbowałem wyciszyć sprawę. Na grupie prosiłem o nieudostępnianie materiałów z transmisji. Siedzę cicho, nie lansuje się i nie korzystam z „chwili atencji”, bo nie to było moim celem.
Dlaczego tak młody człowiek chce umrzeć?
Powodów mógłbym wymieniać wiele, ale to zbyt intymna sfera życia, abym mówił o tym publicznie. Mam zdiagnozowane różne schorzenia, od osobowości neurotycznej po psychopatyczną, plus kilka innych rzeczy. Podcięcie żył to akurat nie był akt w stylu „rzuciła mnie laska, nie chcę żyć” albo „nie daje rady w życiu, chce się zabić”. Od ponad 10 lat studiuję różne okultystyczne lektury, księgi magiczne, interesuje się mitologiami różnych kultur oraz czarną magią. To, co zrobiłem, traktowałem jako rytuał przejścia, niżeli samobójstwo. Słowo samobójca kojarzy się ze słabościami, a ja zrobiłem to z zupełnie innych pobudek.
Dobrze, wróćmy zatem do początku. Przeczytałem gdzieś, że wychowałeś się m.in. na Paktofonice, Kalibrze i Ice-T. To oni ukształtowali cię jako twórcę psychodelicznego rapu?
Nie. Nie czerpałem nigdy z nich inspiracji, chociaż jak miałem 14-15 lat i robiłem, nazwijmy to „krzyczany rap”, to byłem porównywany do starego Kalibra. Zawsze traktowałem to jako formę ekspresji i terapii. Nigdy też nie miałem większych ambicji, aby kiedyś żyć z rapu albo zostać muzyczną gwiazdą.
Regularnie jednak wydawałeś nowe płyty.
Też nie. Nagrywam od 2009, czyli od blisko dziesięciu lat robię muzykę. Z czego od niecałych dwóch lat robię to tak „na serio” i dbam o to, aby moje nagrania trzymały poziom, który mnie zadowala. Wcześniej wszystko było bardzo spontaniczne. Często wrzucałem do sieci utwory niedopracowane. Regularnie nigdy nie wydawałem. Miałem przerwy, które trwały lata. Dziś też nie wydaję regularnie.
W pewnym momencie odszedłeś z Kościoła i negowałeś w kawałkach istnienie Boga. Co cię do tego skłoniło?
Zawsze było we mnie pełno nienawiści. Od dziecka widziałem patologię, śmierć, przemoc i dewiacje. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że nie mam żadnej rodziny. Jestem totalnie sam. Przez te czynniki i szereg innych zacząłem interesować się szeroko pojętym „złem”. Buntowałem się od dziecka w każdy możliwy sposób. Dzisiaj staram się funkcjonować jak normalny człowiek, chociaż nie zawsze się to udaje. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że trafne będzie, jeżeli powiem, że od Boga i kościoła odwróciła mnie głupota i nienawiść, jaką dostałem od ludzi. W zasadzie od końca szkoły podstawowej przyjąłem postawę „anty” i trwam w tym dotąd.
Ciężko było w dzieciństwie?
Wszyscy, którzy cokolwiek wiedzą na temat mojego dzieciństwa dziwią się, że już dawno nic sobie nie zrobiłem. Mam silną psychikę. Nie chcę się uzewnętrzniać, nie żalę się w swoich kawałkach więc i tutaj nie mam zamiaru. Zawsze się uśmiecham, jak raperzy nawijają o ciężkim życiu, bo w ich domach się nie przelewa. U mnie się przelewała krew, latały noże i taborety, a mimo tego nie nagrywam o tym płyty.
Mówisz, że zostałeś sam. Nie masz kontaktu z rodzicami, rodzeństwem?
Nie mam kontaktu z żadną dalsza lub bliższą rodziną. Z przyjaciółmi czy znajomymi również zaniedbałem kontakty. Unikam ludzi. Często wpadam ze skrajności w skrajność. W poniedziałek nienawidzę wszystkich i chowam się w domu jak szczur, a we wtorek organizuje melanż. Na ogół nie utrzymuje z nikim żadnych bliższych kontaktów.
Na albumie „Z pamiętnika umarłego poety”, który przyniósł ci już pewną popularność, rapowałeś, że jesteś dzieckiem antychrysta.
To był okres z tego, co pamiętam, kiedy byłem jeszcze w gimnazjum. Wtedy moja świadomość była na wiele niższym poziomie niż dzisiaj. Mimo to, kawałek „Dziecko antychrysta” napisany i nagrany w 20 minut bez mixu i masteringu zrobił wtedy naprawdę duże wyświetlenia. Ja nie czczę szatana ani niczego podobnego. Ludzie myślą, że na co dzień zjadam czarne koty i składam ofiary z ludzi. A ja staram się być w porządku gościem. Pracowałem jako wolontariusz dla UNICEF-u, często brałem udział w akcjach charytatywnych, sprzątałem w schroniskach klatki dla psów. Wierzę w karmę. Nie krzywdzę niewinnych ludzi.
A ludzie cię krzywdzą?
Robili to całe życie. Zwłaszcza ci, którzy powinni mnie chronić. Dlatego dzisiaj bardzo ciężko stworzyć ze mną jakąkolwiek relację, trzymam dystans. Nie ufam nikomu. Często popadam w paranoję, ale staram się z tym walczyć.
Chodzisz na terapie?
Zawsze miałem zbyt rozwinięte ego i męską dumę, żeby to robić. Nienawidzę przekazu w muzyce lub gdy ktoś mówi mi, jak powinienem żyć, lub się zachowywać. Bardzo często to ja występowałem w roli psychiatry lub psychologa. Ludzie zwierzali mi się ze swoich problemów i lęków. Zdarzały się osoby, które wyciągnąłem z narkomanii, kilku ludziom uratowałem życie. To ich słowa. Jak to się mówi, szewc chodzi bez butów. Uważałem, że wiem, co mi dolega i nie potrzebuje, żeby ktoś się nade mną rozczulał i mi pomagał. Rozwiązywałem problemy innych, bo wtedy zapominałem o własnych, które rosły każdego dnia. Dzisiaj bardzo poważnie zastanawiam się, czy może jednak się nie ugiąć i nie spróbować się leczyć.
W takim przypadku dumę powinno się raczej schować do kieszeni, chociaż nie wiem, czy ma ona z tym coś wspólnego. Abstrahując, mówisz, że nie wierzysz w Boga. A w piekło i diabła?
We wszechświecie musi być równowaga. Diabeł i piekło to elementy tej samej religii, którą często ośmieszam w mojej muzyce. Wierząc w diabła, niekonsekwencją byłoby nie wierzyć w Boga. Dlatego nie uznaje żadnej religii ani jej bóstw czy demonów. Po prostu ta mroczniejsza strona różnych wierzeń jest dla mnie bardziej interesująca. Od dzieciaka jestem fanem horrorów. Zawsze lubiłem to, co inne, straszne i tajemnicze. Mam swoje przekonania w tych kwestiach.
Utożsamianie się z okultyzmem zostało ci do dzisiaj. Zło jest atrakcyjne?
Cycki, hajs i przemoc. Ludzi od zawsze to pociągało. Prostytucję uważamy za najstarszy zawód świata, człowiek zawsze dążył do tego, aby gromadzić dobra materialne i eksploatować je do granic, a ludzkość od swoich narodzin walczyła i wzniecała wojny. Mnóstwo zdegenerowanych zachować widzimy na co dzień w sieci. Po tym, jak napisaliście o moim „perfomansie” ludzie się tym zainteresowali. Jednak większość komentarzy, które pojawiają się na forach to hejt i życzenie mi śmierci. Obcy ludzie, życzą mi śmierci, bo zostałem odratowany. Teraz wyobraź sobie, że trafią na jakąś słabą psychicznie nastolatkę. Cała Polska drwi z niej i życzy jej śmierci. Ja jestem silny i mam dystans, bo wiem, jacy są ludzie, ale taka słaba osoba najpewniej by tego nie przetrzymała i ponownie próbowałaby się zabić. To idealnie obrazuje, jacy są ludzie i co ich jara.
Trudno nie przyznać ci racji. Z drugiej strony ludzie od zawsze bali się skrajności i żeby ukryć swój strach, często przechodzą do ataku.
To jest fakt. Mam wrażenie, że dzisiaj to po prostu głupota, zawiść i zazdrość najczęściej jest powodem takich reakcji. Poza tym nie traktuje okultyzmu jak coś złego. Na pewno nie wszystkie jego formy. Dla mnie okultyzm to okazja do zbadania zakamarków własnego jestestwa, zrozumienie wszechświata i kontakty z metafizycznymi siłami sprawczymi.
Zboczyliśmy trochę z toru, wróćmy do muzyki. Przedrostek HST pochodzi od grupy HeadShooT, której byłeś członkiem. A skąd wziął się pseudonim Djobeł?
Zwyczajnie, od diabła. Jak zaczynałem, było już chyba kilku raperów z podobnymi pseudonimami, więc wypadło na ksywkę Djobeł. Z tego, co pamiętam, w dialekcie śląskim nazywa się tak diabła.
Jak wspominasz Sulina, jakie są obecnie wasze relacje?
Nie wspominam i nie mamy relacji. Pamiętam tylko, że rzeczywiście przyjechał do mnie z kolegami. Dostał wpi*rdol i przeprosił. Miał przeprosić też na FB, ale jak już dojechał do domu, to mu chyba duma nie pozwoliła. Nie interesuje mnie jego osoba, niech mu się wiedzie.
Dzisiaj już chyba nie rapuje, a ty tak.
Nie mam pojęcia. Nigdy nie byłem fanem jego muzyki.
Kiedyś byłeś mocno bitewnym raperem. W 2013 roku dissował cię Starku, a ty dissowałeś White’a KRST.
Mam agresywną naturę i lubię agresywną muzykę. Dla mnie najlepsze w rapie jest właśnie to, że to muzyką badassów. Beefy napędzają tę kulturę, lubię słuchać dobrych dissów i dobrej braggi. Mówienie, że rap ma łączyć, a nie dzielić zawsze wywołuje u mnie zażenowanie, Rap łączy wiele gatunków muzycznych, wiele kultur, ale to nie znaczy, że każdy ma rzygać tęczą. Sam już się nie angażuję w beefy, tak jak kiedyś z osobami, których nie znam, i które nic mi nie zrobiły. Nie odpowiadam na bezsensowne zaczepki. Jeżeli zdissuje mnie ktoś popularny i będzie miał rzeczywiście jakieś argumenty, to wtedy chętnie podejmę rękawicę, ale zaczepki obcych typów z podziemia od dawna olewam.
Skoro lubisz śledzić beefy, to który na polskiej scenie uważasz za najlepszy?
Najlepszy? Ciężko powiedzieć. Było sporo dobrych dissów zarówno kiedyś, jak i w przeciągu ostatnich pięciu lat. Dissy Białasa to na pewno bardzo wysoki poziom. A z tych starszych to na pewno Pih vs Pe, VNM vs Jimson, no i Tede vs Płomień.
Z którymś z wymienionych chętnie znalazłbyś się na featuringu? Chyba najbliżej ci do Piha.
Masz rację, z Pihem. Ogólnie bardzo często odmawiam gościnnych udziałów, a zdarzało się, że zapraszali mnie ludzie, którzy potrafią zrobić bardzo duże wyświetlenia. W swojej twórczości poszedłem już jednak w tak dziwne kierunki, że po prostu nie widzę się za bardzo gościnnie u większości raperów, bo tematyka ich numerów nie jest dla mnie. Nie nagram też z kimś, tylko bo jest sławniejszy ode mnie. Pih jakiś czas temu udostępnił u siebie mój numer i go propsował. Myślę, że z nim mogłoby powstać coś mrocznego i niepokojącego.
Wracając jeszcze do White’a. Podobno po spotkaniu z tobą wylądował w szpitalu?
To nie było spotkanie ze mną.
Kto go więc tak urządził?
Nie wiem, nie wypowiadam się.
Jak poznałeś się z Liroyem?
Dokładnie nie pamiętam. Chyba na FB mu podesłałem jakiś kawałek. Zajarał się i dał mi numer telefonu, żebym do niego zadzwonił. Potem się spotkaliśmy. To było w okolicach 2013 roku. Już wtedy mi wspominał, że myśli, aby wkroczyć na scenę polityczną. Życzę mu jak najlepiej.
Mieliście wtedy duże plany…
Tak, ale Piotrek dużo mówił, a mało z tego wynikało. Po prostu wszystko chciał zrobić sam, a tak się nie da.
Nie chciałeś współpracować ze Słoniem? Zdarzyło ci się grać przed nim koncerty.
To dla mnie dość drażliwy temat. Ciągle ktoś pisze pod moimi kawałkami albo na prywatnie, czemu nie jestem w Brain Dead Familli, że powinienem tam być od dawna. Sprawa wygląda tak, że był okres, kiedy tego naprawdę chciałem. Jeden z członków BDF pisał mi, że Słoń się interesuje tym, co robię, że się jara. Postanowiłem spróbować i wysłałem kilka kawałków na ich skrzynkę. Zostały bez odpowiedzi. Nie jestem typem, który ma parcie na szkło. Jak z nim grałem, to nie biegałem za nim i nie wypytywałem o dołączenie do wytwórni. Trochę słabo, że nie odpisał, chociaż „ch*jowe nie słuchałem”. Jakby chciał mnie u siebie, to dawnoby się odezwał. Na siłę nie będę się nigdzie pchał. Ogólnie bardzo propsuje Słonia, wie on o moim istnieniu, ale widocznie nie jest zainteresowany. Trudno.
W 2012 roku umieściliśmy cię w gronie osób robiących horrorcore, które warto obserwować. Dwa lata później wpadłeś w konflikt z prawem. Trafiłeś za kraty. Jak to się stało?
Ta sprawa też była głośna. Oczywiście cały Internet znów zalał hejt. Nie powiem nic odkrywczego. Postawili mi zarzut usiłowania zabójstwa przez pięciokrotne zranienie nożem. Nie szczycę się tym, nie uważam tego za super wyczyn. Żaden portal tylko nie wspomniał, że napastników było pięciu, a ja sam, oraz że moja ofiara to wtedy 30-letni narkoman i pedofil, który narobił dzieci 14 i 15-letnim dziewczynom, po czym wypierał się każdego i zostawiał te gówniary z dziećmi same. Ta sytuacja ma swoje drugie dno, no ale to mi się znów oberwało.
Masz szansę to naprostować. To był podobno kuzyn twojej dziewczyny.
Tak, to był jej kuzyn. 10 lat starszy ode mnie, z przećpanym mózgiem. Pracował w tygodniu w Niemczech, a na weekend zjeżdżał do kraju. Wtedy biegał po wioskach i zapładniał 14-letnie Karynki z biednych domów, obiecując życie na poziomie za jego ciężko zarobione euro. Do tego robił mi za plecami i kłamał na mój temat. W dniu, kiedy poszedłem do niego, miał melanż z jakimiś innymi ćpunami, więc musiałem sobie radzić z nimi inaczej.
Dostałeś 3 lata.
Z tego względu, że to ja wtargnąłem na posesję, więc ja zainicjowałem zdarzenie. Dla sądu nie ma znaczenia, kim on był. Zabijesz pedofila i siedzisz jak za człowieka.
Jak wspominasz pobyt za kratami?
Nic nadzwyczajnego. Na początku izolatki, ciągłe karcery i nagany. Skazali mnie, jak byłem młodym chłopakiem, buntowałem się, walczyłem z administracją i miałem żal, że muszę tam siedzieć, a tamten żyję dalej na wolności. Potem się z tym pogodziłem.
Inni osadzeni wiedzieli, że jesteś raperem?
Sam się tym nie chwaliłem. Dzisiaj jak mówisz „jestem raperem”, to czujesz bardziej wstyd, przez to, jak ten rap wygląda. Na pięć kryminałów w dwóch spotkałem swoich fanów, którzy kojarzyli mnie z muzyki.
Raperzy, którzy trafiają za kraty, podobno bardzo dużo piszą. Jak było z tobą?
Dużo przebywałem za karę w izolatkach. Czułem się tam dobrze, byłem odcięty od świata i wtedy czasami pisałem. Większość płyty „Psychotorp solo” powstała za kratami.
Wyszedłeś i zmieniłeś wizerunek. Więzienie cię tak zmieniło?
To nie do końca tak, że zmieniłem wizerunek po więzieniu. Miałem okresy, kiedy nosiłem długie włosy, jeszcze w gimnazjum. Obracałem się głównie w środowiskach metalowcyh i punkowych. Przed więzieniem miałem wygolone połowę głowy. Często zmieniałem swój wygląd. Teraz wyglądam tak i jest to najbliższe temu, co mi się podoba, i co czuję.
Czujesz się zresocjalizowany?
Resocjalizacja w polskich zakładach karnych nie istnieje.
Na powrót zaprezentowałeś numer „Dziecko Antychrysta 3”. Poglądy też zostały te same?
Tak. Moje poglądy od lat są takie same. Nadal kształcę się w tych kierunkach i zagłębiam się w takie tematy. Fundamenty pozostały jednak te same.
Skąd zatem zmiana pseudonimu na Psychotrop?
Ludzie często mówili do mnie „sajko” albo, że jestem psychiczny lub powinienem brać psychotropy. Zdecydowałem się na zmianę.
Czerwone włosy, soczewki w oczach i death metalowy styl. Nie wyglądasz jak typowy przedstawiciel rapu.
I bardzo dobrze. Nikomu też nie mówię, że jestem raperem. Staram się coraz bardziej odbijać od tej toksycznej kultury. Coraz większą popularnością cieszy się nurt potocznie zwany trapmetalem. Z tym się bardziej identyfikuję.
Trapmetal, czyli połączenie trapu i metalu. Jakich muzyków oprócz siebie poleciłbyś z tego nurtu?
Na pewno City Morgue, przed którymi grałem support. Swoją drogą, wtedy smarowałem na scenie ludzi krwią i nikt wtedy sensacji nie robił. Scarlxrd, Ghostemane, Gizmo, Kamiyada. Jest tego cała masa, wymieniłem tych najbardziej popularnych, których na pewno można podpiąć pod ten nurt.
Smarowałeś ludzi krwią na koncercie? Nigdy o tym nie słyszałem.
Na moim kanale jest cała relacja z tego koncertu. Dawaliśmy ludziom na scenie blanty, laliśmy wódkę, a po nasmarowaniu się krwią chłopaki rzucili się ze sceny w tłum. Fajnie to wspominam.
Czyja to była krew?
Nie mogę powiedzieć.
Lubisz szokować. To patent na popularność?
Od początku naszej rozmowy mówię, że nigdzie się nie pcham i nie szukam sławy na siłę, więc to pytanie lekko nie na miejscu. To nie tak, że lubię szokować. Ja robię rzeczy, które lubię i które mnie ciekawią. To innych to szokuje.
Smarowanie krwią na koncercie nie jest czymś powszechnym.
Pasuje to do mnie, do mojej twórczości i do mojego wizerunku. Każdy niech robi, co chce i niech patrzy na siebie. Krzywda nikomu się nie dzieje. Lubię łamać tabu i przekraczać granice dla samego siebie.
Dobrze, czego zatem muzycznie możemy się spodziewać po Psychotropie?
Póki co, mam serię luźnych kawałków. Na dniach wyjdzie kolejny, napisałem go jakiś czas temu i dobrze wpasowuje się w szum, jaki ostatnio powstał. Zrobiłem też kompletnie sam dość specyficzne i pewnie dla niektórych szokujące wideo do niego.
Poza tym zagłębiam się w coraz mroczniejsze klimaty, więc spodziewać można się tego, co zawsze. Z małymi wyjątkami i zaskoczeniami od czasu do czasu.
Nie kusi cię, żeby skorzystać trochę na szumie, który właśnie powstał?
Nie. Miałem propozycje występu w telewizji oraz kilku innych wywiadów. Ufam, że znaczna większość tej rozmowy się ukaże i nie będę musiał się zgadzać na inne, aby cokolwiek jeszcze tłumaczyć.
Jak najbardziej tak będzie. Serdeczne dzięki za rozmowę.
Dzięki i pozdrawiam.
Jeżeli chcecie zapoznać się z twórczością Psychotropa, przypominamy, że w ubiegłym roku wypuścił on mocno depresyjną EP-kę. Możecie się z nią zapoznać tu: Psychotrop – „Soundtrack to die EP”. Poniżej natomiast najnowszy singiel, który ukazał się w ten weekend.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News5 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News18 godzin temu
Sokół kłania się Quebonafide