Wywiad
YongSoul: „Czy naprawdę hajs, dupy i budżety mają definiować rap?” – wywiad
Może to ja się zatrzymałem w czasie…
Co się dzieje, gdy przenikają się dwa światy – reggae i rapu? Powstaje „Sinusoida”! Mieliśmy okazję porozmawiać z YongSoulem, który pomimo mocnych korzeni w kulturze reggae próbuje swoich sił na rapowym podwórku. Przy okazji premiery płyty komentuje między innymi obraz hip-hopowej branży oraz wspomina boom muzyki reagge w Polsce.
Pierwsze kroki w typowo rapowym środowisku – przedstaw się po krótce tym, którzy nie mieli okazji zapoznać się z twoją twórczością.
Mam 26 lat, pochodzę z Przemyśla, a obecnie mieszkam i rozwijam się w Rzeszowie. Muzycznie działam od 2012 roku, wtedy to powstał pierwszy numer, który zdecydowałem się zarejestrować w studio. Przez kilka kolejnych lat, od czasu do czasu, w sieci pojawiały się kolejne produkcje. Muzykę traktowałem jako hobby. Wywodzę się ze środowiska reggae. Muzyka ta dała mi wiele siły gdy najbardziej tego potrzebowałem, dlatego też to co robię po dziś dzień, to taki mały rewanż w jej kierunku. To wszystko zmieniło się w 2015 roku, kiedy to wraz z moim przyjacielem założyliśmy lokalny rapowy H2C Skład, a trzy miesiące później dołączyłem do pełnego składu instrumentalnego, z czego później powstał zespół ReggaeGang System, z którym to przez kolejne 4 lata mieliśmy okazje zagrać wiele koncertów w całej Polsce. Wydaliśmy także płytę w 2018 roku. Niestety z przyczyn niezależnych ode mnie w obecnym roku zespół zawiesił działalność, a ja pożegnałem się z ekipą. Rok 2015 był także ważnym rokiem, ponieważ po kilku zmianach pseudonimu, w końcu udało mi się znaleźć ten, który odzwierciedlałbym by moją osobę. Padło na YongSoul, czyli młodą duszę… W 2017 roku miała miejsce premiera mojego debiutanckiego krążka pod tytułem „Mentalna Rewolucja”, którą wydałem dzięki uprzejmości Zion Records. Główny patronat nad płytą objęło Polskie Radio Czwórka. Dziś przychodzę do Was z „Sinusoidą”, osobistym projektem, utrzymanym w całkowicie innej stylistyce, niż to co prezentowałem Wam do tej pory. Mam cichą nadzieję, że chociaż przez moment poczujecie to co ja czułem tworząc ten materiał…
Co zdecydowało o podążaniu bardziej rapową ścieżką? Jakie masz oczekiwania co do „Sinusoidy”?
„Sinusoida” powstawała w bardzo trudnym dla mnie okresie życia. W jednym momencie cały mój dotychczasowy świat legł w gruzach i ciężko było mi przelać to co czuje na reggae’owe riddimy. Długo się nie zastanawiając, sięgnąłem po beaty, które najlepiej trafiały do mnie w chwili obecnej. Oczywiście nie był to mój pierwszy kontakt z tego rodzaju podkładami, miałem okazje wcześniej wielokrotnie nagrywać na rap’owych beatach, natomiast, nigdy nie sądziłem, że dojdzie do tego, że powstanie cała płyta właśnie w takim klimacie. Zresztą długo zastanawiałem się nad tym czy w ogóle „Sinusoida” wyjdzie na światło dzienne. Jest to bardzo osobisty materiał, pełen emocji, którymi do tej pory się nigdy z nikim nie dzieliłem. Sama płyta powstawała od 2017 roku, a mamy końcówkę 2019, co świadczy o tym, że ten temat wlecze się za mną od dłuższego czasu. Finalnie postanowiłem, że wydanie projektu, będzie zamknięciem tematu i wiem, że jeśli tego bym teraz nie zrobił, to mogłoby to ciągnąć się jeszcze za mną jeszcze przez kolejne miesiące, a po co? Tym sposobem zamykam pewien etap mojego życia i robię miejsce na nowe rzeczy. Jakie mam oczekiwania? Nie mam oczekiwań. Z perspektywy czasu wiem, że wiele aspektów na płycie byłbym w stanie zrobić lepiej. Natomiast wraz z napisaniem ostatniego utworu postanowiłem już nigdy więcej nie wracać do tematu.
Jak bardzo twoim zdaniem „Sinusoida” różni się od „Mentalnej rewolucji”? Sam proces twórczy znacząco się różnił od poprzednich produkcji?
„Sinusoida” znacząco się różni od „Mentalnej Rewolucji” – czyli mojego debiutu fonograficznego – dosłownie we wszystkich aspektach. Płyta, którą wydałem w 2017 roku, była elementem procesu, który trwa we mnie od kilku lat do dnia dzisiejszego. To mój wewnętrzny bunt przeciwko otaczającej mnie rzeczywistości, to impuls do tego aby zwrócić uwagę na to co się dzieję w okół nas. Wszystko zaczęło się od audycji radiowej „Reggaelution”, którą przez dwa lata prowadziłem w Akademickim Radiu Centrum. „Mentalna Rewolucja” to był kolejny krok. Natomiast zwieńczeniem moich działań jest niedawno założona wytwórnia muzyczna „Rewolta Label”. Śmiało mogę powiedzieć, że „Mentalna Rewolucja” była z góry zaplanowanym ruchem, nad którym pracowałem świadomie, natomiast „Sinusoida” powstawała raczej spontanicznie i na tzw. „potrzebę chwili”. Kolejną znaczną różnicą w dwóch wspomnianych projektach jest to, że debiut wydawałem z pomocą krakowskiej wytwórni „Zion Records”, natomiast obecna płyta będzie pierwszym projektem wydanym przez moją Rewoltę. Płyty różnią się także od siebie jeśli chodzi o tematykę, produkcje a także skillsy. Przy czym mogę stwierdzić, że „Sinusoida” to jeden strzał, który się raczej w przyszłości nie powtórzy. Natomiast pewne jest, że będę podążał w stronę, którą już jakiś czas temu obrałem – szeroko pojętej mentalnej rewolucji.
Czym różni się branża reggae od rapowej branży? Śledzisz poczynania polskich raperów? Które ksywki robią na tobie największe wrażenie? Myślałeś, żeby zaprosić na płytę kogoś z typowego, rapowego mainstreamu?
Te dwie branże różnią się od siebie praktycznie wszystkim, chodź zarówno jeden jak i drugi gatunek mogę śmiało nazwać muzyką buntu. Scena reggae w Polsce na dzień dzisiejszy praktycznie nie istnieje. Boom, który miał miejsce po sukcesie Bednarka w „Mam Talent” już dawno jest za nami. Obecnie jest nie wielu artystów, których mógłbym posłuchać i „wejść w to” tak jak to było ponad dekadę temu, gdy w latach swojej świetności byli między innymi: Junior Stress, Bas Tajpan, czy Natural Dread Killaz. Ciężko się obserwuje taką sytuacje dlatego, że właśnie to ten gatunek muzyczny zmienił moje życie na zawsze. Obraz reggae został nam, słuchaczom, źle przedstawiony, źle przez nas zinterpretowany czego konsekwencje są odczuwalne po dzisiejszy dzień. Głęboko w to wierzę, że sytuacja się jeszcze zmieni.
Natomiast rap w Polsce ma się bardzo dobrze, co można zauważyć po na przykład sprzedaży płyt, koncertach, aktywności fanów. Inną kwestią jest to, że „dzisiejszy rap” – moim zdaniem – znacząco odchodzi od korzeni tej kultury. Czy naprawdę hajs, dupy, budżety mają definiować rap? Czy rap to nie pewnego rodzaju prostota? Kurczę, nie wiem. Może to ja się zatrzymałem w czasie. Na szczęście jest jeszcze wielu raperów, którzy nadal walczą o „wyższe wartości” jakimi są rodzina, przyjaciele, zajawka i po prostu człowieczeństwo, o którym tak często zapominamy. Bardzo lubię słuchać Kękę, Małacha czy lokalnych artystów takich jak Najduch czy Komar z przemyskich ziem. Na „Sinusoidzie” tak jak i na poprzednich projektach postanowiłem postawić na moich ludzi, których znam i jestem ich pewien. W przyszłości oczywiście planuje współpracę z mainstreamem. Jedno jest pewne, nie mógłbym nagrywać z kimś, kto ma całkowicie inne poglądy na „rzeczy ważne”.
Gdybyś miał wytypować najważniejszy numer z „Sinusoidy”, na który byś się zdecydował?
Najważniejszym numerem na płycie – o dziwo – jest utwór „Sprzątam”, który mogliście już usłyszeć. Jest to utwór zamykający cały projekt i tak naprawdę dopiero po przesłuchaniu całego albumu, słuchacz będzie mógł w odpowiedni sposób zinterpretować ten „kontrowersyjny” track. Jest to idealny numer, który podsumowuje „Sinusoidę” i automatycznie robi miejsce na nowe rzeczy (tak, też było, kolejna płyta wyjdzie w maju, temat jest już na finishu).
Dlaczego finalnie „POPiS” nie znalazł się na „Sinusoidzie”? Myślisz, że muzyka to dobre miejsce na poruszanie politycznych kwestii?
Utwór „POPiS” pochodzi z albumu, o którym w poprzedniej odpowiedzi wspominałem. Projekt nazywać się będzie „Kto jak nie Ty” i tak jak już wcześniej mówiłem, będzie się on znacząco różnił od tego co znajdziecie na „Sinusoidzie”. „POPiS” był też zarazem pierwszym utworem, który pojawił się na nowo powstałym kanale „Rewolta Label”. Chciałem wystartować z numerem, który bezpośrednio będzie kojarzony z Rewoltą. Nie mogłem też zbyt długo czekać, ponieważ kolejne wybory odbędą się za 4 lata, a jak wiadomo klip ukazał się kilka dni przed ciszą wyborczą. Dlatego też zdecydowałem się wypuścić ten numer, przed utworami z „Sinusoidy”.
Rozwijając pytanie, masz jakąś wytyczoną granicę autocenzury, czegoś na co nigdy nie będzie miejsca w twojej muzyce?
Oczywiście, kieruje się pewnymi wartościami, które towarzyszą mi od dziecka. To przede wszystkich szacunek do drugiej osoby, człowieczeństwo, normalna ludzka empatia. Nie wyobrażam sobie robić muzyki, która miałaby demoralizować słuchaczy (często są nimi dzieci). Chce dawać ludziom nadzieje, że można, że każdy może, każdy ma szanse. Chce dawać ludziom wiarę w siebie, wiarę w innych, motywacje do działania. Chce dzielić się wartościami, które mogą coś wnieść do ich życia, a nie wpływać na nich negatywnie.
Twoja definicja „dobrej” muzyki? Co jest dla Ciebie najważniejsze z perspektywy słuchacza?
Nieświadomie poruszyłem ten temat w poprzednim pytaniu. Dobrą muzyką jest dla mnie muzyka, która daje nam szanse spojrzeć na świat z innej, lepszej perspektywy. To muzyka, która ma wnieść coś dobrego do naszego życia, a nie siać nienawiść czy agresje. Dobra muzyka uświadamia, podnosi na duchu, a nie sprowadza nas na mentalne dno. Dobra muzyka kojarzy mi się bezpośrednio z przekazem, ale wiecie, nie takim dupy, koka, hajs..
Dewiza jakie życie taki rap chyba mocno Ci weszła w krew…
Taki już jestem. Staram się w 150% odzwierciedlić/przekazać to co ma miejsce w moim życiu. To co dostrzegam, czuję, myślę. Rapowanie/nawijanie to dla mnie nie tylko hobby czy zajawka, to jest przede wszystkim mój patent na życie. Wiem, że mam tu na Ziemi do odegrania pewną misję, którą jeszcze nie jestem w stanie zdefiniować, ale wiem też, że idę właściwą drogą. Czy mam racje, czy się mylę, to zweryfikuje czas. Jedno jest pewne, na pewno nie zrezygnuję z drogi, którą obrałem. Będziecie mnie musieli jeszcze trochę znosić (śmiech).
Rewolta Label to działalność, w którą jesteś zaangażowany. Wydajesz się być najbardziej zorientowaną osobą, w sprawie kolejnych klipów do „Sinusoidy”…
Jeśli chodzi o „Sinusoidę”, przygotowałem dla słuchaczy trzy single, które bedą promowały nadchodzący materiał. Pierwszy mieliście już okazje stestować. Kolejny z nich, do utworu „Staram się”, ukaże się w sieci w dniu premiery płyty, czyli 7 listopada. Wtedy także ruszy mocno limitowany fizyczny nakład płyty (300 sztuk w sprzedaży). Ostatni teledysk wyjdzie na światło dzienne dwa tygodnie po premierze płyty, do utworu rozpoczynającego album jakim są „Emocje”. W zanadrzu mam przygotowanych jeszcze kilka niespodzianek, natomiast na tym etapie nie chce jeszcze zdradzać szczegółów. Powiem jeszcze tylko tyle, że przyszły rok pod względem wydawniczym, jeśli chodzi o Rewoltę Label, będzie zdecydowanie rokiem owocnym. W szeregach wytwórni pojawi się dwóch, mocnych zawodników, których albumy ukażą jeszcze w pierwszym kwartale nadchodzącego roku.
Myślisz, że ZION Records stanął na wysokości zadania przy promocji poprzedniego albumu? Zetknąłeś się już z ogromem wydawniczej, czysto formalnej pracy?
Uważam, że Zion Records nie stanął na wysokości zadania, stąd moja decyzja o opuszczeniu szeregów wytwórni. „Mentalna Rewolucja” była dla mnie bardzo ważnym projektem i myślę, że jej potencjał został po prostu zmarnowany. Był to także jeden z powodów dla których zdecydowałem się sam wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć działać na własny rachunek. W ubiegłym roku miałem przyjemność ukończyć warszawską Akademie Menedżerów Muzycznych, która dodała mi pewności, że właśnie w tę stronę powinienem podążać. Wszelkie działania związane z całą otoczką wokół wydania albumu są obecnie na moich barkach. „Sinusoida” jest pierwszym projektem Rewolty Label. Wychodzę z założenia, że wszystko jest kwestią doświadczenia i wierzę w to że z każdym następnym albumem będę mógł wykonywać swoją pracę jeszcze lepiej, a jak inaczej mam się uczyć jak nie na własnych błędach?
Najlepsze dopiero przed tobą?
Tak uważam. „Sinusoida” to takie małe zaznaczenie terenu. W maju przyszłego roku wychodzę z albumem „Kto jak nie Ty”, który zdecydowanie jest najlepszym projektem jaki do tej pory stworzyłem. Mam spore ambicje, wiem, w którą stronę chce iść, są plany wydawnicze, także uważam, że perspektywy są wielkie. Teraz wszystko już zależy ode mnie. Trzymajcie kciuki.
Życzymy powodzenia. Dzięki za wywiad!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News5 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News18 godzin temu
Sokół kłania się Quebonafide