Sprawdź nas też tutaj

Felieton

ROZKMINA: Eminem cz.4

Opublikowany

 

W 2001 roku światło dzienne ujrzał pierwszy album d12 – grupy rapowej, której Eminem był liderem. Płyta nosiła tytuł ”Devil’s Night” i spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony słuchaczy gatunku, za to dość mieszanym ze strony krytyków muzycznych. Na dwa lata przed debiutem na legalnym rynku fonograficznym zespół spotkała tragedia – został zastrzelony jeden z jej członków, Bugz, którego potem zastąpił Swift. Zmarłemu koledze raper zadedykował swój album ”The Marshall Mathers LP”, a cały skład jednogłośnie także ”Devils Night”.

Sprawdź też cz.1, cz.2 i cz.3

Kolejnym albumem solowym rapera był wydany w 2002 roku ”The Eminem Show”. Płyta była olbrzymim zaskoczeniem dla jego fanów, Eminem bowiem porzucił horrorcore’ową stylistykę i pokazał na niej swoje bardziej ludzkie, refleksyjne oblicze. Co prawda warstwa tekstowa albumu zawierała dostatecznie dużą ilość obraźliwych wersów, żeby pozwolić mu na utrzymanie opinii skandalisty, jednak materiał był głównie efektem jego dojrzałych przemyśleń na temat własnego życia i otaczającego go świata. Zarówno przeciętni odbiorcy, jak i krytycy muzyczni byli jednak zachwyceni taką zmianą – ”The Eminem Show” zebrał rewelacyjne oceny w popularnych pismach branżowych oraz sprzedał się w ilości prawie 8 milionów kopii w samych tylko Stanach Zjednoczonych. Co ciekawe, tym razem Eminem miał bardzo duży wkład w produkcję podkładów znajdujących się na płycie; niektóre z nich opracował zupełnie samodzielnie.

 

Album wystartował z wielkim impetem dzięki promującemu go jako pierwszemu komediowemu, przebojowemu utworowi pt. ”Without Me” oprawionego w szalenie kolorowy, utrzymany w komiksowej stylistyce teledysk. Drugi singiel – ”Cleanin Out My Closet” – to skrajnie intymny utwór opowiadający o bieżących prywatnych problemach rapera oraz o ciężkim dzieciństwie, spowodowanym brakiem opieki ze strony jego matki i porzuceniem ich przez jego ojca. Do piosenki zrealizowano przejmujący, mający dopełnić jego rozliczenia się z przeszłością, klip ukazujący upokorzenia na które skazany był Eminem jako dziecko. Jako trzeci album promował utwór ”Sing For The Moment” – poważna piosenka okraszona teledyskiem zmontowanym z pamiątkowych ujęć z tras koncertowych, traktująca o przemyśle muzycznym, artystycznym powołaniu, wpływie muzyki na osobowość człowieka. Piosenka częściowo bazuje na samplu z piosenki ”Dream On” Aerosmith, o którego użyciu raper marzył od dzieciństwa; refren również został z niej zaczerpnięty. Czwartym singlem był ”Superman” traktujący o sprawach damsko męskich, z teledyskiem do którego realizacji zaangażowano gwiazdę filmów porno, Ginę Lynn (teledysk został dołączony do wydania DVD filmu ”8 Mile”). Teledysku (animowanego komputerowo) doczekał się również rozpoczynający album track pt. ”White America”. Obraz wywołał wiele kontrowersji, za sprawą ukazania Georga Busha (ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych) jako świni, palenia flagi USA (scena ta została później usunięta z wersji klipu zamieszczonej aktualnie na profilu YouTube rapera) i kilku innych szokujących scen. W tym ciekawym teledysku nie uniknięto jednak pewnego interesującego błędu – przedstawiono w nim Eminema piszącego prawą ręką tuż przed powieszeniem go przez motłoch, zaś w rzeczywistości jest on mańkutem.

 

Jedną z najbardziej niezwykłych piosenek na albumie jest ”Hailies Song” – utwór w znacznej części zaśpiewany przez rapera. Niewiele brakowało, żeby piosenka nie doczekała się wydania – raper nagrał ją z myślą zostawienia jej dla swojej córki, żeby odsłuchała ją kiedy dorośnie, ale Dr. Dre pokazał ją dwóm swoim znajomym, które ze wzruszenia rozpłakały się, i to właśnie wydarzenie przekonało rapera do zamieszczenia jej na albumie. Chociaż Eminem zawsze był mistrzem w przekazywaniu swoich emocji za pomocą muzyki, można śmiało zaryzykować stwierdzeniem, ze tym razem przeszedł samego siebie – uczucia chyba nigdy jeszcze w historii muzyki nie były eksponowane w tak fenomenalnym stylu!

W 2002 roku ukazał się także na poły biograficzny film opowiadający o losach muzyka – ”8 Mile”. Film uzyskał olbrzymi sukces kasowy (przy budżecie 41 milionów dolarów – 243 miliony przychodu), i spotkał się z niezwykle ciepłym przyjęciem ze strony krytyków i widzów, zaś solowy utwór Eminema pt. ”Lose Yourself” promujący film zdobył Oskara w kategorii Best Original Song na 75th Annual Academy Awards w 2003 roku. Eminem nie pojawił się jednak na gali – w jego imieniu nagrodę odebrał Louis Resto, jeden z producentów piosenki. Ścieżka dźwiękowa do filmu również okazała się przebojem; nic dziwnego – swój wkład w nią mieli – poza samym Eminemem – również tacy MC’s jak na przykład: Xzibit, Nas, Rakim, Gang Starr, Obie Trice.

 

Wydany w 2004 roku ”Encore”, wywołał w stałych odbiorcach jego muzyki wyraźnie mieszane uczucia. Podczas opracowywania materiału na album Eminem – co przyznawał później wielokrotnie – znajdował się pod wpływem odurzenia narkotykami, i to z powodu nałogu właśnie piosenki nie były dopracowane w stopniu, do którego przyzwyczaił swoich fanów. Nawet pomimo tego materiał przez niego opracowany – chociaż najgorszy w jego karierze – i tak prezentował poziom niedostępny dla większości MC’s. Tego samego roku ukazał się również drugi album D12 – ”D12 World”, prezentował on jednak nieco niższy poziom wykonania niż poprzedni.

 

W teledysku do trzeciego singla promującego ”Encore” – piosence ”Like Toy Soldiers” – wystąpił bliski przyjaciel Eminema, Proof. Raper ten odegrał rolę śmiertelnie postrzelonego na wskutek beefu; zbieg okoliczności sprawił, że nieco ponad rok po premierze klipu, 11 kwietnia 2006 roku, Proof został zastrzelony po tym jak podczas gry w bilard wdał się w bójkę z Keithem Benderem – weteranem Amerykańskiej armii. Z oficjalnych ustaleń wynika, ze raper powalił go na ziemię, a potem oddał w jego kierunku strzał z pistoletu. Na taki obrót spraw zareagował będący kuzynem zaatakowanego ochroniarz klubu, w którym panowie grali – wypalił do Proofa kilkukrotnie z broni palnej, raniąc go w głowę i klatkę piersiową, na wskutek czego raper zmarł natychmiast (Keith tydzień potem). Morderca został uniewinniony przez sąd, który uznał, że działał on w obronie własnej. Śmierć przyjaciela załamała Eminema, stając się początkiem jego problemów z uzależnieniem od leków i długotrwałej, ciężkiej depresji. W kilka dni po pogrzebie ziomka wystosował on oficjalne oświadczenie dla prasy, w którym napisał: ”Nie wiesz, jak zacząć, kiedy stracisz kogoś, kto był tak ważną częścią twojego życia od tak dawna. Proof i ja byliśmy braćmi. Pchnął mnie do tego, kim jestem. Bez przewodnictwa Proofa i jego poparcia mógłby być Marshall Mathers, ale prawdopodobnie nie byłoby Eminema, a już na pewno nie Slim Shady’ego. Żaden dzień nie minie bez jego ducha i wpływu wokół nas. Będzie go brakowało jako przyjaciela, ojca oraz serca i ambasadora Hip-Hop’u z Detroit. Obecnie wiele ludzi skupia się na tym jak zmarł. Chcę pamiętać to jak żył. Proof był zabawny, inteligentny i uroczy. Inspirował wszystkich dookoła siebie. Nie może być nigdy zastąpiony. Był i zawsze będzie moim najlepszym przyjacielem.”

W latach 2005-2009 nastąpiła przerwa w karierze muzyka; nie pokazywał się on publicznie, nie wydawał nowych płyt. Światło dziennie ukazały się tylko dwa albumy – zbiór hitów pt. ”Curtain Call: The Hits” oraz mixtape ”Eminem Presents: The Rue-Up”. Pogrążony w dołku po stracie Proofa, rozważał nawet popełnienie samobójstwa, zdołał jednak uporać się ze swoimi demonami i powrócił do rap gry w wielkim stylu, wydając w 2009 roku album ”Relapse”, wyprodukowany w przeważającej części przez samego Dr. Dre. Eminem powiedział w jednym z wywiadów: ”Ciągle mogłem pisać rymy, ale nie byłem w stanie opracować nic na poziomie standardów do których przyzwyczaiłem swoich słuchaczy. To trwało prawdopodobnie dwa-trzy lata. To był najgorszy przypadek blokady twórczej w moim życiu. Przechodząc przez ten etap, czułem się dosłownie jak gówno. Osobiście, jeśli nie piszę cały czas, jeśli minie kilka tygodni i nie opracuję nic dobrego, czuję się chujowo. Potrzebuję pisać, chociażby dla samego poczucia, ze robię coś.”.

Teksty części piosenek składających się na ”Relapse” są makabryczne, utrzymane w ciężkim klimacie i w znacznej części inspirowane  poczynaniami seryjnych morderców oraz filmami grozy. W ”Insane” opowiada o typowym dla takich przyszłych zbrodniarzy, patologicznym dzieciństwie z perspektywy pierwszej osoby: ”Mój ojczym mówił że byłem do bani w łóżku/Aż pewnej nocy zakradł się do mnie i powiedział/”Wychodzimy – chcę, żebyś ssał mojego fiuta w szopie”/Czy nie możemy zamiast tego zagrać z Teddy’m Ruxpin?/”Po tym jak pieprzyłem cie w dupę zrobisz mi orala/Spuszczę się i odpocznę”/Następnego dnia moja mama powiedziała/”Nie wiem co do cholery jest nie tak z tym dzieciakiem,/Bachor nie chce nawet niczego jeść/Siedzi cały czas w sypialni jakby był martwy”/”Debbie nie pozwól żeby ten dupek cię denerwował/Idź tam i przyłóż pieprzony papieros do jego szyi/Założę się, że on udaje, założę się/On pewnie chce zobaczyć jak bardzo możesz być wkurzona”. W piosenkach ”Stawy Wide Awake”, singlowym ”3 A.M.”, ”Same Song And Dance” fantazjuje na temat mordowania, czasami wspominając o seryjnych mordercach, tak kochanych przez Amerykańską popkulturę. W ”Stay Wide Awake”: ”Ona mnie bije, ona mnie odpycha, drapie mnie jak jakiegoś durnego świra/Próbuje uciec, nie ma szans, mogę być Tedem Bundym” – Ted Bundy zabił w USA w ciągu 4 lat ponad 30 kobiet w 6 stanach, wiele z nich gwałcąc jeszcze za życia lub już po śmierci; po schwytaniu został skazany na krzesło elektryczne. Wyrok wykonano 24 stycznia 1989 roku. Morderca miał wówczas 42 lata. Dalej nawija: ”Nic w stylu Syna Sama, więc proszę, zrozum, nie mam w dłoni broni/Gdzie jest przyjemność w polowaniu? Idę do ciebie z toporem/Udaję drwala, kiedy tnę go na kawałki” Syn Sama to przydomek który nadał sam sobie David Berkowitz, seryjny morderca dokonujący zabójstw w Nowym Jorku przy pomocy pistoletu kaliber .44; zabił w przeciągu roku 6 osób, ranił wiele innych, za co skazany został na karę sześciokrotnego dożywocia. Zabijał, bo słyszał w szczekaniu psa sąsiada głos demona każącego mu to robić.

 

W ”Must Be The Ganja” rapuje: ”Postawiony przed dylematem, mogę być Dali Lamą/Mogę być spokojny lub spowodować dramat o krok od Jeffreya Dahmera”. Jeffrey Dahmer – ochrzczony przez media Wierniczym z Milwaukee, ponieważ miał zwyczaj wywiercania wiertarką dziur w czaszkach swoich ofiar i wlewania tam kwasu – poza tym, że był seryjnym zabójcą, był też kanibalem i nekrofilem w jednym; zabił 17 chłopców i mężczyzn. Skazany na 957 lat pozbawienia wolności, został zabity przez jednego ze współwięźniów. W dalszej części utworu dalej daje wyraz swojej fascynacji drastycznymi poczynaniami potworów w ludzkiej skórze: ”Ilu ludzi których znasz mogą podać imię seryjnego zabójcy/Kto kiedykolwiek żył w rzędzie?/Ustaw ich w kolejności chronologicznej zaczynając od Kuby Rozpruwacza/Podaj czas i miejsce poznając po ciele, torbie, zamku/Lokalizacja lasu gdzie ciało zostało przyciągnięte i porzucone/Bagażnik w który byli wepchnięci, wzór, czyn, pokrywa/I który wzór, w którym jeziorze ją znaleźli/Jak zaatakowali ofiarę”. Singlowy, promujący album jako drugi utwór ”3 A.M” również traktuje wyłącznie o obłędzie, morderstwach, strachu, przemocy; zrealizowano do niego również teledysk utrzymany w stylistyce dreszczowca.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Felieton

Bonus RPK nie chce być patusem z ulicy, więc wydaje płytę… „Głos ulicy” 👀 – felieton

Czego nie rozumiesz?

Opublikowany

 

bonus rpk głos ulicy

Bonus RPK postanowił zjeść ciastko i mieć ciastko. Jego działalność po wyjściu z więzienia jest pełna absurdów i sprzeczności.

BGU nie chciał trafić za kraty w związku z wyrokiem za handel narkotykami. W jednym momencie wszystkie antysystemowe hasła przez niego głoszone przestały mieć znaczenie i raper zaczął pojawiać się w mainstreamowych mediach, którymi do tej pory gardził. Przekonywał, że jest niewinny, ale oczy kota ze Shreka nie zrobiły wrażenia na organach ścigania.

Odsiedział niepełny wyrok z zasądzonych ponad 5 lat. Zaraz po wyjściu na wolność rozpoczęła się fala braku konsekwencji w jego działalności. Pokazywanie się z „kanapką hajsu”, kiedy chwilę wcześniej żebrało się każdą złotówkę. W tym przypadku fani szybko wyjaśnili flexownika, dając wyraz swojego niezadowolenia i rugając Bonusa na jego własnych profilach społecznościowych.

„Pomusz mam chorom curke” vs flexowanie się hajsem

Chwilę później kolejna wtopa. Próba przyciągnięcia kupujących na preorder płyty poprzez fejkową ilość osób na stronie. Bonus postanowił ściemnić na stronie z preorderem, że zainteresowanie jego płytą jest naprawdę duże. Oczywiście był to fejk i obok przycisku „Kup teraz” był licznik z losowo pojawiającymi się cyframi, a nie z faktyczną liczbą osób, która była zainteresowana zakupem albumu. Może i kłamstewko, ale zawsze kłamstewko.

Janusz Schwertner znany ze swoich lewicowych poglądów, niedawno bronił polityki migracyjnej, a także atakował Grzegorza Brauna. Z drugiej strony Bonus, który kojarzył się zawsze z prawicowymi poglądami. Ulicznik z zasadami. Nie przeszkodziło mu to jednak w nawiązaniu współpracy z lewicowym dziennikarzem, który napisał mu książkę, żeby spieniężyć pobyt za kratami.

Grande Connection nazwał Bonusa, który trenował też jakiś czas temu z Matą (ojciec Marcin Matczak ma powiązania polityczne) – wspólnikiem systemu. Trudno nie odnieść takiego wrażenia po jego ostatnich ruchach, tym bardziej, że chce on oficjalnie zerwać z ulicą – o czym zaczyna opowiadać w wywiadach.

Bonus trenujący z Młodym Matczakiem

Najnowsze doniesienia od Bonusa są takie, że przeszkadza mu już bycie ulicznikiem.

– Nie chcę już być uważany za jakiegoś Bonusa-patusa, który siedzi w klimatach ulicznych i ma zamkniętą głowę. Jestem ojcem, mam dzieci, które są wychowane w zupełnie innych czasach. Kiedyś raper miał jakieś swoje ramy, poza które nie wychodził. Dzisiaj rap jest wszędzie. Jeżeli ktoś w tych ramach pozostał, to ciężko mu zaakceptować nową rzeczywistość – wyznał w rozmowie z Newonce.

Bonus dorósł, nie chce być uważany za patusa z bramy, bo taki wizerunek przeszkadza nie tylko w życiu prywatnym, ale też w interesach. Marki nie chcą być kojarzone ze złą ulicą, menelami i penerami. Dlatego szef Ciemnej Strefy włączył najzwyczajniej w świecie tryb „family friendly”. Swoja drogą – świetny ruch i szkoda, że tak późno.

Jak zatem łagodnie obejść się z wiernymi fanami, których przez dekady karmiło się prawilną gadką? Nazwać płytę „Głos ulicy”. To nie żart. Bonus z jednej strony odcina się od ulicy w wywiadach, a z drugiej zapowiada nową płytę zatytułowaną „Głos ulicy”. No chyba sezamkowej w tym wypadku.

Zapowiedź nowej płyty

Patrząc na kandydatów na prezydenta, dostawiłbym w najbliższej debacie jeszcze jeden pulpit, przy którym znalazłby się Pan Oliwier. Jest idealnym przykładem politycznego bełkotu: jedno mówi, drugie robi.

PS. Więzienie resocjalizuje. Przypadek Artysty Kombinatora potwierdza tę tezę, bo z antysystemowca stał się on przykładnym obywatelem, który nie chce być już ulicznikiem, ale jeszcze chociaż jedną nogą tam zostanie, żeby nie odciąć całkiem pępowiny, przez którą mógłby stracić płynność finansową . Człowiek zasad (zobacz).

Czytaj dalej

Felieton

„Sentino przejął majówkę”. Kupionymi wyświetleniami czy botami od komentarzy? – felieton

Scamerski duet postanowił wypromować nowy numer i merch.

Opublikowany

 

Sentino przeżywa drugą młodość, przejmuje majówkę w Polsce – informują rapowe media. Tymczasem to kolejny scam spod szyldu Sentino x Trueman i jego brzydka promocja.

Konflikt Sentino z Truemanem sprzed kilku tygodni był prawdopodobnie tylko sprytnym planem marketingowym dla kilku nagłówków. Chociaż wiemy, jaki jest Sebastian, to przemycanie przez Truemana co chwila informacji o „Casablance”, kiedy są pokłóceni od samego początku źle pachniało. Minęły zaledwie dwa tygodnie, a duet rusza z grubą promocją: nowego numeru, płyty i merchu! W tak krótkim czasie udało się to wszystko zorganizować czy może było to przygotowane już wcześniej? Teraz śmierdzi już tak, jakby w domu zaparkowała ci śmieciarka, a to dalej nie wszystko.

Większość ostatnich numerów Sentino po miesiącu od publikacji ma ok. 150 tys. wyświetleń na Youtube. Nagle pojawia się kawałek „Casablanca”, który otwiera promocję płyty „King Sento 2” i merchu z koszulkami. Po dwóch dniach ma prawie pół miliona odsłon. Dziwne, ale wystarczy spojrzeć do komentarzy, żeby poznać prawdę o tej promocji.

Trapstar i jego wątpliwości

Numer od samego początku jest pompowany przez boty, które piszą także pod nim komentarze dla zwiększenia zasięgu poprzez interakcje. Nie są to tzw. wpisy premium pochodzące z Polski, bo te są kilka razy droższe od tych „turecko-azjatyckich”. To losowe komentarze po angielsku, które co kilka minut pojawiają się masowo pod klipem. Najczęściej powtarzające się to:

  • „You just earned a new subscriber”
  • „I can t stop smiling watching this”
Kupione komentarze pod klipem Sentino

Sentino jak Skolim?

Idziemy dalej. Za produkcje nowego numeru Sentino odpowiada Crackhouse. Bardzo bliscy współpracownicy Skolima, któremu Young Multi zarzucił niedawno, że kupił sobie karierę milionowymi wyświetleniami pod klipami. Dorzucamy do tego Truemana jako menagera i mamy scamerską drużynę marzeń.

Fani porównujący sytuację z Sentino do Skolima

Mimo tego, że nowy numer Sebastiana śmierdzi jak zgniłe jaja, laurka w zaprzyjaźnionych mediach musi się zgadzać:

Przy okazji polecam tekst na temat działalności Sentino i Truemana: Sentino spadł Truemanowi jak z nieba. Uwiarygadnia scamy.

Czytaj dalej

Felieton

GSP „Wars-Sawa” – felieton

„Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę”.

Opublikowany

 

Przez

gsp

Warszawa, miasto, gdzie to nie hajs był problemem, tylko do której dziwki pojechać na noc. Gdzie nowe perspektywy, przybierając kształt rysunkowych gwiazdek na nocnym niebie, wlewały się falami światła do naszych spojówek.

Było głośne, niespokojne, niebezpieczne, i choć w tamtym momencie wydawało się nam domem, było właściwie miejscem, by oddychać. Oddychać, ale nie tak zwyczajnie… Oddychać smogiem pełnym konopnego dymu i wydychać rap wypełniony marzeniami o luksusie

Pustelnik, poszukujący spokoju, mógłby go tu odnaleźć jedynie pośród gwaru, wśród szumu dostrzegając linie wewnętrznej ciszy oplatającej jego skronie jak bluszcz… Czemu wcześniej nie dostrzegłeś jej zasięgu? Spoglądał w dal!

A jego oczy? Jakby z bólu utkane, jakby z opalu wykute, wykształcone, by móc wyczuć to, co ukryte, jak opuszki niematerialnych palców, delikatnie muskające kształty pokoju, w którym leżała nago…

Ta, była idealna. Zawsze wolał drogie swemu sercu przyjaciółki od tanich dziwek z Mokotowa i proste towarzystwo złodziei z Woli, od lewackiej młodzieży w kolorowych strojach, towarzystwo starych gangsterów — zawsze uważał, że w pewnym sensie to zagrożenie, ale byli też tacy, których szanował. Na ogół trzeba się ich wystrzegać…

Naprawdę… Okradną was, zabiją, zniszczą wam życie — możecie być pewni. No chyba że macie jakieś w sobie to coś… Takie coś specjalnego, co oni też mają, ale nie wszyscy, którzy to mają, muszą być jak oni… Oni to nie my… My to nie oni…

– Kim oni są? – krzyczy policjant przesłuchujący Mahatmę. A ten tylko, uśmiechając się delikatnie, mówi tonem ledwie głośniejszym od szeptu:

– A kim są „Oni”?

Kondukt pogrzebowy, niczym strumień łez, niosąc z prądem kilkadziesiąt pękniętych serc, wlewał się przez bramę cmentarza.

Większa część osób wyszła zaraz po ceremonii — my jednak zostaliśmy.

Żadne z nas nie mogło się pogodzić, że postanowił odejść.

Zostawił po sobie pustkę, którą jak dziura w płucach do dziś dławi czasem mój oddech.
Żaden opis nie jest w stanie wyrazić cierpienia na obliczu jego matki, gdy zamykano trumnę

Ani wyrazu spojrzenia starego bandziora, gdy zrozumiał, że widzi go ostatni raz…

Dzwony zaczęły uderzać miarowo, a wiatr wybrzmiewał smutną pieśń…

Stary grabarz patrzał bez wyrazu na górę ziemi, którą trzeba było przysypać trumnę…

Za kilka dni postawią tam pomnik… Taki z prawdziwego zdarzenia…

Ale dziś wbili krzyż i położyli na nim kwiaty, by osłonić nagi kurchanik przed wzrokiem przechodniów.

Pomyślałem sobie, że chyba nawet kamieniarz nie przewidział takiego obrotu spraw…

Utwór i krótkie wyjaśnienie:

– Utwór dedykuje moim zmarłym przyjaciołom. Chciałem jeszcze raz zobaczyć was takich jak kiedyś, chciałem by wasze imiona nie poszły w zapomnienie, chciałem by to, że tak młodo odeszliście stało się lekcją dla moich słuchaczy. Lekcją, by cenić życie, a w nim to, co najważniejsze, czyli miłość i przyjaźń… Rest in Peace Bracia [*]… – komentuje GSP, publikując utwór „Wars-Sawa”.

Czytaj dalej

Felieton

Tede i Young Leosia – kolaboracja, która się nie udała?

„Najlepiej brzmi wyciszone” – brzmi jeden z wielu krytycznych komentarzy.

Opublikowany

 

tede young leosia

Tede postanowił na nową płytę „Vox Veritatis” zaprosić same kobiety, wśród których usłyszymy Bambi, Modelki i Young Leosię. Singiel z tą ostatnią ukazał się kilka dni temu i już możemy go podsumować, a właściwie zrobili to słuchacze.

Zarzuty w stronę Tedego i Young Leosi

Zazwyczaj, gdzie się nie pojawi Young Leosia, tam mamy murowany hit z repeat value. Niestety, nie w tym przypadku. Po trzech dniach kawałek z Tede „Więcej miejsca” ma skromne jak na taki duet niecałe 50 tys. wyświetleń klipu. Wynik kiepski i trzeba to otwarcie przyznać. Widać to też po odbiorze: 2 tys. łapek w górę i 400 w dół daje pogląd na to, że coś jest na rzeczy. Po wejściu w komentarze już jest wszystko jasne.

Słuchacze zarzucają Tedemu i Leosi, że nie wykorzystali potencjału współpracy. Numer nie buja tak jak powinien, trudno jest cokolwiek zrozumieć. Pojawiają też wątpliwości co do dobrze zrealizowanego numeru pod względem technicznym, w szczególności do mixu. Teledysk także się większości nie spodobał.

Statystyki klipu

Krytyka w kierunku „Możesz więcej” Tedego i Leosi

Oto kilka najczęściej lajkowanych komentarzy pod wspólnym singlem Tedego i Sary. Duet raczej nie będzie z nich zadowolony:

  • Szczerze, ale to jest chu**we, klip to już żenada całkowita.
  • Stary chłop i nie potrafi nagrać ani jednego kawałka bez wspomnienia o wyimaginowanych hejterach. Rent free.
  • Najlepiej brzmi wyciszone.
  • Szkoda zmarnowanego potencjału na kolabo, jakoś bez wyrazu ten kawałek. Taki po prostu poprawny. Bit też nudny. Z sentymentu włączyłem sobie „Szpanpan” dla porównania i realizacyjnie, dykcyjnie, tekstowo, bitowo – przepaść.
  • Mimo najszczerszych chęci, niewiele rozumiem z części Tedego. Mix w tym kawałku oraz w TSTMF położony. Zapowiada się interesujący album z nawet niezłym replay value, ale niestety niedopracowany technicznie.
  • nie rozumiem ani jednego słowa z tego utworu poza refrenem
  • Kawałek na max dwa przesłuchania. Tedzik top1 dla mnie ale niektóre jego ostatnie kawałki to wielkie iks de.

Propsów jest niewiele

Pozytywnych wpisów na temat kawałka jest niewiele i są to raczej pojedyncze pozycje, które nie cieszą się zbyt dużą popularnością:

  • Ale ta różnica w skillach to jest przepaść.
  • Tede xYL jest Moc. banger. banger.
  • Moja ulubiona piosenka musi być hitem.
  • Super. zajebiste. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam TDF-a jeden z ”NIELICZNYCH” Polskich Raperów, których na co dzień słucham.

Z Bambi poszło lepiej, ale też bez fajerwerków

Niedawno sporych echem odbiło się przekazanie przez Tedego „dziedzictwa melanżu” Bambi, czego efektem było nagranie przez tę dwójkę remixu kultowego numeru „Drin za drinem”. Ta wiadomość poszła szeroko w środowisku i spolaryzowała słuchaczy. Kiedy później ukazał się już wspomniany kawałek na kanale Baila Ella, nie wykręcił on jednak spektakularnych liczb. Ponownie obyło się bez viralowości, chociaż potencjał był duży.

Jak zauważył ktoś w komentarzach, to sympatyczne, że nowe pokolenie słuchaczy będzie bawiło się pod ten sam bit, co wiele pokoleń wstecz. Brakuje jednak tych szczytów list przebojów.

Statystyki kooperacji Bambi i Tedego

Czytaj dalej

Felieton

Dwa Sławy – czy dobrze już było? – felieton

Zabawa formą vs wielowymiarowe metafory.

Opublikowany

 

dwa sławy

Od premiery najnowszej płyty Dwóch Sławów minęły już dwa miesiące. Zdążyłam się z nią solidnie osłuchać i dowiedzieć, co dobrze by było opisać. Opinie o projekcie – wprost mówiąc – nie są najlepsze, co duet wziął już na klatę. Moje zdanie jest jednak nieco inne więc zapraszam na łyżkę miodu w beczce dziegciu.

Kryzys wieku średniego?

Zacznę prosto z mostu – uwielbiam ten duet. Na ich wielowymiarowe metafory trzeba kupić drukarkę 3D. Zabawa słowem, luz i humor to cechy, które niewątpliwie muszę im przypisać i wcale nie muszą nikogo do tego przekonywać. Ale, co w sytuacji, gdy masz za sobą dziesięć lat punchline’ów, wszechobecnej beki i hashtagów, a fani czekają? Jasne, możesz zrobić kolejny taki sam album, który i tak nie ma podjazdu do debiutu. Stąd najnowszy projekt Astka i Rada jest totalnie zrozumiały – dajmy im działać i się rozwijać. Kryzys wieku średniego i te sprawy.

Zabawa formą

A tak serio – spodziewaliście się kiedyś, że łódzki duet mógłby zagrać swoje numery na imprezie Świętego Bassu albo zrobi manifest polityczny, który będziecie podśpiewywać pod prysznicem? Chcecie starych Sławów – włączcie „Ludzi Sztosów”, proste. I oczywiście – jak większość z Was – analizowałam ten album na Genusie, łapiąc się za głowę po wytłumaczeniu kolejnego wersu. Jednak… to było dekadę temu. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że przyszedł u panów czas na zabawę formą, poniekąd wyniesioną z projektu club2020.

Najwyżej będzie stójka lub parter

Czy „Dobrze by było” jest krążkiem bez treści? Złośliwi powiedzieliby, że tak. Ale obiektywnie patrząc – numery „Myślałem, że będzie gorzej” czy wcześniej wspomniany bez nazwy „To nie jest kraj dla kabrioletów”, mają to, co tygryski lubią najbardziej. Jest więcej śpiewów, autotune’ów i wtyczek niż kiedykolwiek. I dobrze by było trochę odpuścić, wychillować i zaakceptować ten wytwór, spięty słuchaczu. A, że krążek buja i na żywo miałam okazję sama się przekonać na trasie – a jakże! – „Dobrze by było Tour”. Już 4 kwietnia w ich mothership (czytaj w Łodzi) zagrają finałowy koncert więc jeśli w domowym zaciszu denerwują Cię te chłopy, daj im szansę. Najwyżej będzie stójka lub parter.

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: