Wywiad
Kukon: „Raperzy to już dawno nie artyści, tylko produkty”
Z biłgorajskim raperem, który ma milionowe wyświetlenia rozmawiamy m.in. o szczerości, ulicznym rapie i debiutanckiej płycie.
Udało nam się porozmawiać z Kukonem – raperem młodego pokolenia, pochodzącym z Biłgoraja, którego utwory osiągają milionowe odsłony. Jest on w trakcie promowania swojego debiutanckiego albumu „Piękny ból”, którego GlamRap.pl jest głównym patronem. Jeśli chcecie poznać jego podejście do muzyki i środowiska zapraszamy do poniższej lektury. W końcu Lubelszczyzna ma głos!
Ostatnio można było spotkać cię na Festiwalu Czeluść. Zadowolony z przyjęcia przez słuchaczy?
Kukon: Zadowolony. Graliśmy w ch*j późno. Jak wchodziliśmy na scenę nie było nikogo, po 10 minutach sala się wypełniła, więc „wow”. Biorąc pod uwagę, że nie spałem praktycznie 2 dni przed tym koncertem, mój ryj na zdjęciach z dziewczynami to piękny syf (śmiech). Reasumując – Czeluść to najlepsza impreza w Polsce z taką atmosferą.
Idealnie wpasowałeś się w klimat, narkotyczne treści przepełnione brudną miłością (śmiech)
Kukon: Nie wiem czy wpasowałem się w klimat. Po prostu opisywałem sobie to, co gdzieś tam chciałem powiedzieć i nagrywałem po nocy w dziupli, a że ludzie to podłapali i wrzucili mnie w ten nurt, to to jest najciekawsze w całej historii, którą opowiadam (narkotyki, brudna miłość). Póki co, to sobie tak dryfuję i czekam na rozwój wydarzeń.
Nie boisz się, że staniesz się niewolnikiem tej monotematyczności?
Kukon: Nie boję się, bo gdy tylko zacznę żyć inaczej i czym innym, to moja muzyka stanie się zupełnie inna. Jak się szczęśliwie zakocham – będę śpiewał o mojej dziewczynie, a jak spadnę na dno – będę śpiewał, że chcę sie zabić, rozumiesz.
Fajnie jak chłopak z małego miasta staje się jego wizytówką w Polsce. Jesteś już w tym miejscu swojej kariery, że czujesz się wygrany i kolejne etapy w rap grze czekają tylko na odhaczenie?
Kukon: Tak naprawdę to ja nie czuję, że coś w ogóle się stało. Fakt, czuję zainteresowanie sceny sobą, wydaję legalną płytę, ale poza tym całym g*wnem, to nie ma fajerwerków, może oprócz niecichnących powiadomień z social mediów i lekkiej rozpoznawalności. Nie czuję się wygrany, ale czuję, że wygram. Jeśli nie dzięki muzyce, to dzięki sobie.
„Piękny ból” sprawi, że ten rok będzie przełomowy?
Kukon: Dla mnie na pewno. Scena też się bacznie przygląda, a nam zostało obserwować wybuch.
Krążek wydajesz przy współpracy z Soul Records. Możesz liczyć na jakiś konkretny ekwiwalent czy ta współpraca opiera się przede wszystkim na ich marketingowym doświadczeniu w branży muzycznej?
Kukon: Współpraca przede wszystkim to biznes, jak każda współpraca. Nie byłem nigdy zwolennikiem wpi*rdalania się w nowe ekipy. Soul Records wydaje mi płytę na określonych zasadach, a przy spotkaniach pijemy wódkę. Doświadczenie w wydawaniu muzyki oraz jej legalnym powstawaniu sporo mi pomogło, gdyż jest to moje pierwsze spotkanie z podobną akcją.
Po przesłuchaniu materiału mam wrażenie, że wygrywasz klimatem i … no właśnie. Ciężko znaleźć coś więcej, co mogłoby zainteresować bardziej doświadczonego słuchacza. Przekonaj mnie, że się mylę (śmiech)
Kukon: Bo robię muzykę taką jaką chcę, a nie taką jaką powinienem, by ludzie coś w tym widzieli „więcej”. Jeżeli wygrywam klimatem, to tylko dlatego, że moje przeżycia mają dla nich klimat z filmów i wygląda to super jak się tego słucha i ogląda. Ja nigdy nie byłem dobry technicznie ani nie umiałem śpiewać. Doświadczony słuchacz może się tylko zainteresować lub mnie hejtować, nic innego. Albo się w to wpi*rdolisz na stówę albo w ogóle. Jakbym lubił pisać i czytać, to bym pisał książki, i by się już do niczego nikt nie przyj*bał, ale z racji tego, że wolę słuchać muzyki i pić wódkę – robię muzykę. Nie znajdziecie tu nic poza klimatem i sk*rwiałym, dosadnym opisywaniu wydarzeń.
Hedonizm to synonim newschoolu. Ta cała otoczka powoli zabija scenę, bo tekstowo nikt nie próbuje się wyróżnić, idzie się utartą ścieżką, ewentualnie kombinuje z bitami. Trudniej też się przebić do szerszego grona słuchaczy, bo albo cię odkryją, albo zostaniesz nomen omen w czeluściach sceny. Nie boisz się tego?
Kukon: Nie mogę powiedzieć, że moja muzyka to hedonizm, bo wtedy pisałbym o moim AMG, a nie o tym co mnie dołuje i wk*rwia. Jednak wygrywają te silniejsze emocje. Raperzy to już dawno nie artyści tylko produkty. Nie ma tego wk*rwienia, szczerości, ekspresji. Jest sztuczny syf i śmieszne pieniądze. Jedyny nurt w polskim rapie godny uwagi na ten moment to uliczna scena. Te chłopaki są prawdziwi, kochają się napi*rdalać i zarabiać na ulicy, i o tym mówią, i ja im k*rwa wierzę.
Z drugiej strony „Nienawidź grę, a nie gracza”, bo przecież bez sensu iść pod prąd skoro słuchacze oczekują pewnych standardów.
Kukon: Słuchacze sami nie wiedzą czego oczekują. To jak z dziewczynami – lubią gdy je zaskakujesz, dobrze wyr*chasz i raz kochasz z nimi po prostu spać, a raz nie dasz im zasnąć. Słuchaczy interesujesz TY, a muzyką z nimi tylko rozmawiasz. Poj*bane g*wno.
Obecnie kilku młodych raperów ma szansę na bardzo szybką karierę, coś w stylu Szpaka czy Igiego – tyle, że za ich plecami jest parędziesiąt innych osób, które mają pomysły jak to zrobić lepiej. Jak Ty masz zamiar przeskoczyć jednych i drugich?
Kukon: Nie mam zamiaru ich nawet przeskakiwać. Mam pomysł na siebie i jedyną osobą ingerującą w cokolwiek – to moje byczki. Nie traktuję tworzenia muzyki tak jak wszyscy, ale to nie znaczy, że oni robią to źle, a ja dobrze. Po prostu zbyt wiele rzeczy mnie obrzydza, a zbyt mało zachwyca.
Jesteś w stanie na tyle namieszać, żeby stać się bohaterem kolejnej edycji młodo wilczej akcji?
Kukon: Mam nadzieję, że nie (śmiech).
Pytanie tylko czy tego typu zabiegi mają teraz jakikolwiek sens oprócz promowania portalu #no_offence. Prawda jest taka, że pamięta się tylko o tych, którzy już narobili szumu, albo zostali wcześniej zakontraktowani – o reszcie nikt nie pamięta.
Kukon: Nie byłem nigdy jakoś bardzo w to wczuty, choć sprawdzałem te rzeczy. Nie wiem czy to jakaś promocja czy nie, ale na pewno dla młodych artystów jest to opcja by poznać jak to wszystko wygląda od środka. Ja jednak chyba należę do osób, które wolałyby tego uniknąć, ale cóż – stało sie (śmiech).
To jakie plany na przyszłość, żeby stać się stu procentowym selfmade man’em?
Kukon: Nie wyobrażam sobie dalszej przyszłości z moją muzyką niż 5 lat, lecz tak – chciałbym znać jak najmniej osób z tej branży, nie dlatego, że ich nie lubię – po prostu to nie jest życie dla mnie.
Bardziej skupiasz się na sobie samym, niż szukasz wsparcia w kolegach po fachu, ale może to dobry moment, żeby połączyć siły z kimś, kto kuma twój klimat?
Kukon: Skupiam się na sobie, bo robię swoją muzykę, szanuję wielu „kolegów po fachu” i lubię ich muzykę, lecz po prostu nie widzę sensu w robieniu razem kawałków. Póki co wolę nagrywać z kolegami, ale gdyby chciał ze mną zrobić piosenkę Borioxon lub Rogal DDL, to sprawa wygląda inaczej, ale nie wiem kiedy będzie ten dobry moment.
Dzięki za wywiad i do usłyszenia za jakiś czas.
Kukon: Dzięki, siemanko.
O płycie „Piękny ból”
„Piękny ból” to debiutancki album podziemnego rapera Kukona, który ukaże się 9 września na półkach sklepowych (dzień wcześniej w digitalu). Utwory tworzące krążek to przepełnione smutkiem i bólem ballady, pełne harmonii instrumentali i łapiącymi za serce liniami melodycznymi. Kuba sam siebie określa jako outsidera polskiej sceny muzycznej, nie skupiając się na współpracy z innymi artystami. Większy nacisk kładzie na poszukiwaniu swojego, unikatowego stylu.
Utwory znajdujące się na płycie mają łącznie kilka milionów wyświetleń. „Piękny ból” to album, który mimo kontrastu brzmieniowego jest spójny. Płytę promują trzy klipy m.in.: „Ostatni Bal” czy „Porsche”. „Piękny Ból” to album, na którym znajduje się 10 utworów opowiadających o życiu, problemach, przemyśleniach czy też miłosnych rozterkach Kukona. Na krążku znajdziemy też dodatkowy bonus track.
Wydawcą albumu jest wytwórnia Soul Records. Jest on dostępny w przedsprzedaży tutaj.
Tracklista
1. Porsche
2. Lade Gaga ft. Pikers
3. maskotka ft. Silrosence
4. Seks w ciuchach
5. Rozmazany ból ft. Lex Clockwork
6. Ostatni bal
7. Ciężki łezki
8. Lekkie łezki
9. Panna wampir
10. Kocham cię
11. Bonus track
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News4 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
News2 dni temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News1 dzień temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News2 dni temu
Kilof, który odsiedział prawie 30 lat, nagrał diss na Masę
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News19 godzin temu
Marcin Flint o Quebonafide. „Przeciętny raper z przebłyskami”