News
Wini: „Zawsze mnie interesowało zarabianie pieniędzy”
Dlaczego właściciel Stoprocent nie gra koncertów?

W tym roku Stoprocent, pierwsza polska streetwearowa marka ubrań kończy 20 lat. Jej założyciel Winicjusz Wini Bartków, jedna z najbardziej barwnych i oryginalnych postaci w rodzimym hip hopie, spotkał się na szczerą i filozoficzną rozmowę z Anetą Dolega z Magazynu Szczecińskiego Prestiż.
„Chciałem być milionerem”
Wini nigdy nie ukrywał, że zawsze interesowało go zarabianie pieniędzy. – Jak byłem dzieckiem to kupowałem skórki, nabijałem na nie ćwieki i sprzedawałem je kolegom metalowcom, mimo iż miałem w dupie heavy metal.(…) Jak w szkole zapytali wszystkich uczniów kim chcą być jak dorosną, powiedziałem, że chcę być milionerem (wtedy myślałem że to taki zawód). Nie mogłem wyjść ze zdziwienia, że ktoś w mojej klasie chce być kimś innym. Jak można chcieć być strażakiem, skoro milioner może kupić wóz strażacki i całą straż pożarną… Złota rybka w bajkach zawsze mówiła: masz trzy życzenia. Przecież oczywiste jest, że pierwsze życzenie będzie brzmiało, że chce się nieskończoną ilość życzeń. Szach mat złota rybko! – mówi raper i wydawca. – Ja po prostu chciałbym mieć kupę szmalu (śmiech). Może wygram w lotto. Wtedy mógłbym założyć kilka innych marek, bardziej dla zabawy czy wk*rwiania innych ludzi – dodaje.
Koncert Winiego? „Nie wytrzymałbym kondycyjnie”
na początku roku Wini zaprezentował kolejny darmowy album „Syjonistyczna Republika Bananowa”. Jak mówi, muzyka interesował się od zawsze. – Coś tam próbowałem z tym zrobić, nawet nauczyłem się tworzyć bity. Pisałem teksty, rymowałem. Później stwierdziłem, że chyba jednak jestem za stary na takie akcje i co ja się będę wygłupiał. Dopiero dość kiepska sytuacja życiowa, która mi się przytrafiła, wywołała we mnie taką myśl, że w życiu należy robić to na co ma się ochotę. Odbiór innych ludzi nie ma dla mnie znaczenia. To znaczy ma w momencie, w którym ludzie ci mogą mi realnie zaszkodzić, np. krytyka pt. ktoś mi sprzeda kosę na ulicy jest to krytyka która mi nie odpowiada. Natomiast większość krytyki jestem w stanie znieść, szczególnie taką, gdy ktoś wydobywa z siebie małpi śmiech
i pisze w internecie jakiś złośliwy komentarz. I co z tego? To są tylko twarze, które mi się wyświetlają jak diagramy. Na robienie muzyki wpadłem w trakcie oglądania filmu z Jackiem Nicholsonem pt. „Schmidt”. Ogólnie nienawidzę tego filmu ale wynika z niego pewna myśl: nie obudź się w wieku 60., 70. lat z myślą, że bałeś się robić w życiu to co chciałeś, a teraz jesteś starym jebanym prykiem i już tego nie zrobisz… Cóż może mnie jedynie za to spotkać? Trochę śmiechu i wyświetlające się diagramy? – wyjaśnia.
Czy w takim razie będzie nam dane zobaczyć szefa Stoprocent na scenie? – Raczej nie i to z dwóch prozaicznych powodów. Fizycznie, kondycyjnie bym tego nie wytrzymał, gdyż jak widać nie nadaję się. A po drugie, najzwyczajniej na świecie nie potrafię nauczyć się tekstu na pamięć. Przede wszystkim nikt mnie nie zaprasza na żaden koncert – wyjaśnia.
Z całym wywiadem z Winim zapoznacie się tutaj.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

News
Nowator: „Polski rap jest chorągiewką”
Nagrywał z Pihem, Mesem, Onarem i Donatanem, a później został wyklęty przez środowisko.

Nowator był kiedyś prężnie działającym raperem, który nagrywał z całą śmietanką sceny. Przez to, że kładł fundamenty pod lżejszą odmianę rapu, musiał mierzyć się później z dużą krytyką.
„Moja panienka” zniszczyła rapową karierę Nowatora?
Nowator w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem dla Tygodnika Solidarność, mówi, że on nie doświadczył tak mocno wyobcowania ze środowiska, chociaż po numerze „Moja panienka” wrzucono go do worka hip-hopolo.
– Bardzo mocno znaliśmy się ze środowiskiem hiphopowym. Lerek nagrywał bardzo dużo refrenów dla raperów. Wielokrotnie supportowałem przed O.S.T.R., DJ-em Feel-Xem z Kalibra 44. Cały czas uczestniczyłem w hip-hopie. „Moja panienka” wydobywała się z każdego kąta. Non stop leciała w Vivie Polska. Ten Typ Mes był na mojej płycie, a potem wypowiadał się w „Ślizgu”, że nagrywał ze mną, bo miałem same rapowe piosenki. A potem wyskoczyłem z lżejszym kawałkiem. Prawda jest taka, że jak mu puszczałem moje inne utwory, to mu się podobały i powiedział, że są hitowe (…) – mówi artysta.
Na pytanie Boruciaka, że polscy raperzy boją się teraz udzielać wywiadów, żeby czegoś nie palnąć, ten odpowiedział krótko: „Polski rap jest chorągiewką. Dziś mówimy tak, jutro mówimy tak”.
Śpiewane refreny i krytyka sceny
Według Nowatora krytyka pod jego adresem i mu podobnym, którzy mieli bardziej śpiewane kawałki wynikała z tego, że uliczni raperzy nie potrafili śpiewać, a też chcieli mieć nośne refreny.
– Jeden z największych hitów polskiego rapu ma wysamplowany fragment piosenki Czesława Niemena „Sen o Warszawie”. Wiele największych hitów w amerykańskim rapie ma śpiewane fragmenty – tłumaczy.
Skąd była ta krytyka wobec śpiewanych refrenów? – Bo nie potrafili zrobić tego, co my robiliśmy. To była zazdrość. Znałem raperów, którzy nagrywali zwrotkę przez trzy godziny – dorzuca.
„Pezet nie zdążył się dograć”
Nowator opowiedział także, jak z jego perspektywy wyglądało odejście z rapu na rzecz środowiska tanecznego.
– Nigdy się nie szufladkowałem. Na debiutanckiej płycie młodego chłopaka z Opoczna byli Pih, Ten Typ Mes, Onar, nie zdążył się dograć Pezet. Pojawiłem się na składance O$ki, gdzie była cała śmietanka polskiej sceny rapowej. Natomiast później skręciłem w inną stronę. Tłumaczyłem ludziom, że raperzy w USA robią podobnie, spójrz na przykład na Snoop Dogga – mówi.
– W Polsce było przeświadczenie i do dziś jest, że to jest rap, a to nie jest rap. To było dla mnie śmieszne, jak w Polsce mamy decydować, co jest rapem, a co nie jest. W mojej muzyce zawsze była melodia. Jak grałem supporty, to wychodziłem ze swoimi piosenkami – dodaje.
W tym roku kawałek „Moja panienka” kończy 20 lat. Nowator nie wie jeszcze czy odświeży swój największy hit, bo niczego nie chce robić na siłę. Mówi też, że nie da się wyżyć z jednego przeboju i musi grać do tego koncerty. A jeżeli ktoś nazywa go disco-polowcem, nie obraża się za to. Cała rozmowa jest dostępna na stronie tysol.pl.

Sarius i Juras swój świąteczny przekaz wzmocnili pokazując się z całą rodziną. W przypadku rapera z Częstochowy, to pierwsze takie doświadczenie w życiu.
– Z cyklu maraton pierwszych razów: pierwsze święta wielkanocne. Wszystkiego dobrego dla Was i Waszych rodzin! Dużo spokoju. PS do zobaczenia na koncertach w maju! – napisał Sarius, który niedawno został ojcem.
– Wiosna rozkwitła w pełni świeżością i ciepłem a więc Wesołych Świąt! Alleluja i do przodu! – dodał Juras, który także pokazał się z żoną i synem.

W świątecznym okresie Peja zdecydował się na krótki przekaz do fanów utrzymany w tonie religijnym.
– Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy – napisał weteran sceny.
News
Z bloku Belmondo kobieta wyskoczyła przez okno
„Z tego piętra skoczyła” – mówi na nagraniu raper.

Będący w ostatnich dniach w nie najlepszej formie psychicznej Belmondziak, był świadkiem niebezpiecznej sytuacji. Kobieta z jego bloku wyskoczyła przez okno.
Belmondo przebywa obecnie w Krakowie, skąd streamuje i upublicznia niepokojące filmy. Jest przestraszony i myśli, że ktoś go śledzi. Jest to wynikiem przyjmowania przez rapera różnych psychoaktywnych substancji. Jakby tego było mało, jego sąsiadka z Anglii postanowiła wyskoczyć z okna.
– Jestem sąsiadem i widziałem jak ta pani wyskoczyła. Z tego piętra skoczyła. Wygląda na naćpaną – mówi na nagraniu Młody G w kierunku osoby, która przyszła pomóc leżącej na ziemi kobiecie.
Kobieta wije się i jęczy, ale jak przekonuje raper, raczej nic się jej nie stało, bo nie spadła z wysoka.
Poniżej wideo:
News
Tysiąc zł za minutę. Cena za prywatny koncert Smolastego
Wiemy, za jaką kwotę artysta zagra na urodzinach.

Rapowe gwiazdy nie ograniczają się do występów na koncertach i festiwalach. Oferują także granie na prywatnych imprezach. Wiemy, ile Smolasty bierze za taki występ.
Smolasty to obecnie jeden z najpopularniejszych artystów w Polsce, którego na Spotify słucha miesięcznie ponad 1 mln osób. Jeżeli chcielibyście, żeby wystąpił on np. na waszych urodzinach jest to zrobienia, ale za odpowiednią stawkę. 35 minutowy występ Smoły na prywatnej imprezie kosztuje 35 tysięcy złotych.
Nie są to jedyne koszty, jakie trzeba ponieść, bo nawet na prywatnych imprezach obowiązuje rider. Wymaga on m.in. wynajęcie profesjonalnego sprzętu nagłośnieniowego, co generuje dodatkowe koszty.
Tysiąc złotych za minutę koncertu Smolastego. Dajcie znać, czy to według was wygórowana kwota.
-
News4 dni temu
Z bloku Belmondo kobieta wyskoczyła przez okno
-
News4 dni temu
Białas dissuje Bedoesa. Linijki wymierzone w byłego podopiecznego
-
News4 dni temu
Wstydu już nie ma. Bydgoszcz docenił Pawbeatsa
-
teledysk3 dni temu
Gural: „Kiedy było mi źle, wjeżdżała gruda i było grubo”
-
News4 dni temu
Red dostał nową pracę. Fala krytyki pod adresem rapera
-
News5 dni temu
Naćpany Belmondo pouczał dyspozytora pogotowia jak wymówić jego nazwisko
-
News4 dni temu
Wini o Grzegorzu Braunie: „To nie do przyjęcia, że można wygłaszać takie opinie”
-
News5 dni temu
Białas: „Prawie umarłem jak Fifty, bo stałem na dachu jak Bambi”