Sprawdź nas też tutaj

News

Machine Gun Kelly zaprasza na swój upadek

„To nie jest płyta, która została nagrana z myślą o słuchaniu w izolacji; ona ma na celu jednoczenie ludzi”.

Opublikowany

 

Najnowsza, wyczekiwana płyta Machine Gun Kelly’ego zatytułowana „Tickets To My Downfall”, trafiła do sklepów oraz serwisów cyfrowych.

Po świetnym i szeroko komentowanym występie na MTV Video Music Awards w ubiegłym miesiącu, gdzie Machine Gun Kelly triumfował w kategorii Najlepszy klip alternatywny za „bloody valentine” oraz po nominacji do Billboard Music Award, apetyty na „Tickets to My Downfall” były coraz większe. Piąty album artysty został wyprodukowany przez Travisa Barkera, a na krążku pojawia się zestaw znakomitych gości: Halsey, Trippie Redd, blackbear i wielu innych.

„Tickets To My Downfall” to hołd Machine Gun Kelly’ego dla Los Angeles, zwłaszcza dla Sunset Strip. Przez niemal dekadę artysta był kojarzony głównie z hip-hopem. Latem 2019 wydał pierwszy pop-punkowy kawałek „I Think I’m Ok” z gościnnym udziałem YUNGBLUDA i Travisa Barkera. Singiel szybko trafił do Top 10 Alternative charts oraz sprzedał się na całym świecie w nakładzie przekraczającym milion kopii. Niedawno singiel otrzymał nominację do Billboard Music Award w kategorii Najlepsza piosenka rockowa.  

Chociaż MGK zyskał rozgłos w świecie rapu, jego inspiracje zawsze były głęboko zakorzenione w rocku. Kelly dorastał, słuchając gwiazd Warpet Tour z początku lat 2000. – Simple Plan, Blink 182 czy Good Charlotte. Przez swoją karierę zawsze w mniejszym lub większym stopniu sięgał po te wpływy. Na trasy zawsze zabierał pełnowymiarowy zespół, dlatego przeskok z hip-hopu na album pop-punkowy okazał się przeciwieństwem czegoś nagłego i niespodziewanego.

Nie każdy z nas rodzi się z palcami szybkimi jak Ferrari, ziom. Niektórzy z nas są popaprańcami, którzy wyglądają normalnie i noszą kiepskie ciuchy, bo nie stać nas na dobre. Jesteśmy wściekli i chcemy po prostu wyładować tę złość za sprawą gitary. Nie inspiruje mnie to, jak dobrzy jesteście. Wręcz coś przeciwnego. Chcę Was poczuć – oznajmia artysta.  

Współpraca z Travisem Barkerem nad „I Think I’m Ok” oraz odbiór utworu dały artyście odwagę, by romans z pop-punkiem przerodził się w długogrający album. Machine Gun Kelly spodziewał się, że decyzja może nie spotkać się z przychylnością mediów, jednak zaufał instynktowi, który doprowadził go na szczyt zestawień najpopularniejszych utworów rockowych: – Zdaję sobie sprawę, że niektórzy wściekają się już gdy widzą moją twarz, dlatego nie mam już przestrzeni na martwienie się, jak zostanie odebrana moja muzyka. Zarzucają mi już wszystko, łącznie z tym, że mam zły kolor włosów albo że wjechałem na hip-hipowe listy przebojów jako punkowiec. Nawet Twitter Mountain Dew już mnie nienawidzi.

O „Tickets To My Downfall” MGK mówi: – To nie jest płyta, która została nagrana z myślą o słuchaniu w izolacji; ona ma na celu jednoczenie ludzi.

Natomiast współpracę z Travisem Barkerem muzyk wspomina następująco: – Travis to mój idol od szczenięcych lat. Gdybyś powiedział 11-letniemu albo 15-letniemu mnie, że będę jechał fioletowym Astonem Martinem po Sunset Strip do otwartego tylko dla mnie The Roxy, by zagrać album, który jeszcze nie wyszedł, a który nagrałem z Travisem Barkerem… Nie uwierzyłbym. Ale to wszystko się stało i gdy mówię to na głos to brzmi to fantastycznie.

Machine Gun Kelly odnosi sukcesy nie tylko na polu muzycznym, ale i filmowym – krytycy docenili jego rolę w wyprodukowanym dla Netflixa „The Dirt”, filmowej biografii Motley Crue. Muzyk pojawił się też u boku Sandry Bullock, Johna Malkovicha i Trevante Rhodesa w „Bird Box”, który cieszył się olbrzymią popularnością na Netflixie. MGK wystąpił również w „Big Time Adolescence” w reż. Jasona Orleya – film miał swoją premierę na festiwalu Sundance w 2019 – oraz w „Project Power” w reż. Henry’ego Joosta i Ariela Shulmana.

Muzyk liczy 193 cm wzrostu, co pozwoliło mu także udzielać się jako model – chodził w pokazach podczas nowojorskiego tygodnia mody, brał także udział w kampaniach, np. Johna Varvatosa czy Reeboka.

Stwierdzenie „kiedyś…” wprawia mnie w złe samopoczucie. Takie określenie czasu wydaje się być zbyt odległe. Mam dosyć ludzi, którzy mówią mi, że muszę na coś czekać. Mam dość, gdy ktoś tłumaczy mi, że aby osiągnąć sukces, muszę zrobić to, to, to, to i tamto, ale brakuje mi tego i owego. Że coś tam mam, ale nie mam tego czegoś. Słowem „kiedyś…” możesz raczyć małego chłopczyka, który nie wie zbyt wiele o życiu. Wiem, że będę headlinerem na festiwalach.

Dla Machine Gun Kelly’ego najważniejszą misją w życiu nie jest muzyka, lecz ojcostwo. Ostatni utwór na albumie „Tickets To My Downfall” zatytułowany „play this when I’m gone” jest zadedykowany córeczce gwiazdora.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

News

Meek Mill jest wkurzony, że ludzie mówią o jego tweetach, a nie o tym, że pomaga młodym wyrwać się z ulicy

„Pchają złą narrację”.

Opublikowany

 

meek mill

Meek Mill ma dość tego, że opinię publiczną interesują wyłącznie jego wpisy w mediach społecznościowych. Raper twierdzi, że ta narracja celowo pomija realne działania, jakie podejmuje poza internetem, w tym pomoc młodym ludziom w wyrwaniu się z ulicy.

Meek Mill odniósł się na platformie X do tego, jak jest postrzegany przez pryzmat social mediów. Jego zdaniem media i komentatorzy chętnie podchwytują narrację o „problemowym Meeku z Twittera”, ignorując to, co faktycznie robi w realnym życiu.

– Pchają taką złą narrację, a nigdy nie wspominają o prawdziwych rzeczach, które robię. Pomagam młodym chłopakom zmieniać ich życie.

Raper dodał, że przez kilkanaście lat obecności w branży nie potrzebował tanich trików ani internetowych prowokacji, żeby utrzymać swoją pozycję.

– Jestem na świeczniku od 15 lat, bez gimmicków, myślę, że całkiem nieźle radzę sobie w social mediach. Czasem zacytuję linijkę z kawałka i już jestem na każdej stronie z clickbaitem w tytule.

Meek Mill ma rację w jednym – jego obecność w social mediach od lat dostarcza skrajnych emocji, od kontrowersji po absurd i humor.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

TikTok sprzedany – czy uniknie zamknięcia w USA?

Chińska platforma prawdopodobnie została uratowana.

Opublikowany

 

tiktok

Chiński właściciel TikToka dogadał się z Amerykanami, żeby zablokować groźbę bana w USA od 2026 roku. Kontrola właścicielska ma trafić w amerykańskie ręce, ale algorytm zostaje po stronie Chin.

ByteDance potwierdził porozumienie, na mocy którego większościową kontrolę nad TikTokiem w USA przejmą amerykańscy inwestorzy. Celem jest spełnienie warunków ustawy „sprzedaj albo zablokuj” i uniknięcie całkowitego wyłączenia aplikacji na rynku, z którego korzysta ponad 170 mln użytkowników.

Nowa spółka w USA ma być kontrolowana w 80,1 proc. przez inwestorów z USA i państw sojuszniczych, ale technologia decydująca o tym, co widzą użytkownicy, pozostanie własnością ByteDance i będzie jedynie licencjonowana.

W praktyce oznacza to, że infrastruktura i dane są pod amerykańskim nadzorem, ale algorytm pozostaje chińskim aktywem technologicznym.

Administracja Trumpa utrzymuje, że porozumienie spełnia wymogi ustawy. Część Republikanów otwarcie kwestionuje, czy licencjonowanie algorytmu zamiast jego sprzedaży realnie usuwa zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Young Buck miał już dość i zdissował Fat Joe

Obrywa też Jadakiss.

Opublikowany

 

young buck fat joe

Young Buck odpalił otwarty diss w stronę Fat Joe i zarzuca mu konfabulacje. Chodzi o historię sprzed lat, w której Joe twierdzi, że jego ekipa pobiła rapera z Tennessee. Buck odpowiada wprost: żadnego pobicia nie było, a cała opowieść to bajka pod podcasty.

Young Buck zapowiedział numer w social mediach, a chwilę później wypuścił pełnoprawny diss nagrany na bicie “Went Legit” od G Herbo. W niespełna dwuminutowym kawałku celuje nie tylko w Fat Joe, ale też w Jadakissa. Buck drwi z tego, że weterani rapu zamienili się w duet podcastowy:

„Ci raperzy muszą przestać łączyć siły w podcastach i odstawiać te ich scenki”.

W dalszej części numeru Buck wprost zaprzecza wersji wydarzeń przedstawianej przez Joe. Według niego nikt nikogo nie tknął, a cała historia jest kompletnie zmyślona. Pada też złośliwa linijka, w której raper ironicznie zastanawia się, czy opowieść Joe to jego własne słowa, czy raczej efekt „Ozempicu” (lek na cukrzycę stosowany do szybkiego zbijania wagi).

Cała sprawa zaczęła się od wypowiedzi Joe na podcaście “Joe and Jada”, gdzie raper z Bronksu po raz pierwszy publicznie opowiedział historię rzekomego zajścia sprzed lat. Joe twierdził, że doszło do niego w Chicago, po jednym z festiwali, w czasie gdy konflikt między Terror Squad a ekipą G-Unit był w szczytowej fazie. Według jego relacji Buck miał próbować go „ustawić”, Joe rzucił w jego stronę butelką z wodą i wyzwał go na konfrontację, po czym – jak stwierdził – jego ludzie mieli spuścić Buckowi lanie. – Nigdy wcześniej nikomu tej historii nie opowiadałem – mówił Joe w podcaście.

Diss na bicie G Herbo jest jasnym sygnałem, że Buck nie traktuje tej historii jak żartu, tylko jak bezczelne przeinaczanie faktów i próbę budowania sensacji po latach.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Kizo testuje jedzenie z Bandurą i Mario

Raper pojawił się gościnnie na kanale „Na Hapsa”.

Opublikowany

 

Przez

kizo

Bandura i Mario ze SP. ZOO założyli wspólny kanał z kontentem jedzeniowym. W najnowszym odcinku pojawił się Kizo.

Na kanale „Na Hapsa” Bandura i Mario testują jarmark bożonarodzeniowy w Gdańsku, więc naturalnie gościnnie pojawił się Kizo ze swoją ekipą MTS. Raperzy testują typowe dla tego typu miejsc przekąski: kiełbasy, pierogi czy oscypki.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Płatne streamy lepsze od darmowych? Youtube mówi weto polityce Billboardu

Odsłuchy z Youtube’a „mniej ważne” od tych ze Spotify.

Opublikowany

 

youtube

YouTube wycofuje swoje dane z list Billboardu po zmianach w algorytmie liczenia streamów. Platforma nie zgadza się na dalsze faworyzowanie odsłuchów płatnych kosztem darmowych. Decyzja wejdzie w życie w styczniu 2026 roku i uderzy w sposób tworzenia najważniejszych list muzycznych w USA.

YouTube oficjalnie ogłosił, że przestanie przekazywać dane streamingowe do Billboardu. Powodem jest aktualizacja formuły rankingowej, w której jeszcze większą wagę przypisano płatnym odsłuchom na żądanie, a mniejszą darmowym streamom z reklamami, czyli m.in. tym z YouTube’a. Billboard tłumaczy zmianę tym, że chce „lepiej odzwierciedlać wzrost przychodów ze streamingu i zmieniające się zachowania konsumentów”, jasno dając do zrozumienia, że dziś liczy się przede wszystkim streaming, a nie sprzedaż płyt czy singli.

YouTube uważa jednak, że to podejście jest oderwane od realiów. W opublikowanym wpisie platforma zarzuca Billboardowi stosowanie przestarzałego modelu. – Billboard używa nieaktualnej formuły, która wyżej waży streamy z subskrypcji niż te (darmowe) wspierane reklamami. To nie odzwierciedla tego, jak fani dziś angażują się w muzykę i ignoruje ogromne zaangażowanie słuchaczy bez subskrypcji – czytamy w oświadczeniu. YouTube przypomina też, że streaming odpowiada za 84% przychodów amerykańskiego rynku muzycznego. – Domagamy się po prostu, by każdy stream był liczony uczciwie i równo – niezależnie od tego, czy pochodzi z subskrypcji, czy z reklam, bo każdy fan ma znaczenie i każde odtworzenie powinno się liczyć.

Nowe zasady Billboardu zaczną obowiązywać od notowań publikowanych 17 stycznia 2026 roku i obejmą m.in. Billboard 200 oraz listy gatunkowe. W przypadku Billboard Hot 100 proporcja między odsłuchami płatnymi a darmowymi zostanie ustalona na poziomie 2,5:1. W praktyce oznacza to, że do uznania jednej sprzedaż albumu potrzeba będzie 2 500 darmowych streamów lub 1 000 płatnych. Dotychczas było to odpowiednio 3 750 i 1 250 odtworzeń. Różnica między darmowym a płatnym odsłuchem zostanie więc zmniejszona, ale nie zniknie.

YouTube uznał, że to wciąż za mało. W ramach protestu platforma zapowiedziała, że po 16 stycznia 2026 roku przestanie dostarczać swoje dane Billboardowi. W efekcie odsłuchy z YouTube’a nie będą uwzględniane w oficjalnych rankingach, co może mieć realny wpływ na pozycje artystów i wytwórni. To ryzykowny ruch, bo brak obecności w danych Billboardu może skłonić część branży do ograniczenia priorytetu dla YouTube’a jako kanału dystrybucji.

Sama platforma daje jednak do zrozumienia, że nie zamyka drzwi. – Jesteśmy zaangażowani w osiągnięcie sprawiedliwej reprezentacji na listach i mamy nadzieję, że będziemy mogli współpracować z Billboardem, aby do nich wrócić – podsumowano w komunikacie.

Faworyzowanie streamów np. ze Spotify względem Youtube’a wpisywałoby się poniekąd w pewną mało znaną wśród słuchaczy sytuację na polskim rynku. Spotify potrafi „obrazić się” na artystów, którzy uploadują najpierw swój utwór na Youtube, a dopiero później na Spotify. Platforma chce, żeby to najpierw u nich pojawił się dany kawałek albo chociaż równolegle z innymi serwisami i stara się nie dopuszczać do sytuacji, że utwory są uploadowane u nich dopiero po kilku dniach niż w innych serwisach.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: