Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

MONILOVE: „MOŻE TA PŁYTA ODMULI CODZIENNOŚĆ”

Opublikowany

 

Monika Melcer to wokalistka zespołu Monilove, który 20 lutego 2014 wypuścił album „Jestak”. Recenzję tego szalonego i oryginalnego projektu mogliście przeczytać jakiś czas temu na naszym portalu. Dziś prezentujemy rozmowę z głową zespołu, jedyną kobietą w ekipie, która opowiada jaki jest album, jak należy na niego spojrzeć i co wnosi swoją świeżością.

 

Patrycja: Jesteśmy po premierze i pierwszych recenzjach albumu „Jestak”. Powiedz, co zainspirowało Cię do stworzenia takiej ostro muzycznej mieszanki?
Monika: To się stało samo (śmiech). Miałam zupełnie inny materiał na swoją kolejną płytę, zdecydowanie bardziej przypominający stylistycznie „Monilovemusic”, ale z dnia na dzień postanowiłam zostawić za sobą „STARE” i otworzyć się na możliwość niczym nieograniczonego kontaktu z procesem twórczym na „tu i teraz”– mając do współpracy dwóch,  niezwykle utalentowanych i oryginalnych kompozytorów Bejbiego i GOFF mogłam zrobić to tak jak czułam na daną chwilę. I tak w 14 dni zamknięci w studio stworzyliśmy 14 zupełnie nowych kompozycji i tekstów, które obecnie promujemy koncertami z „żywym składem”.

W warstwie lirycznej płyta JESTAK dosłownie opisuje proces zmian, jakie następowały w moim życiu i sposobie postrzegania świata w konsekwencji, których dziś czuję się spełnioną spokojną i szczęśliwą osobą realizującą marzenie życia w przekozackim towarzystwie (śmiech).

 

Patrycja: Zawsze jest ryzyko, że płyta może się nie przyjąć wśród odbiorców. Nie bałaś się, że „Jestak” może przejść wśród słuchaczy obojętnie?
Monika: Ostatnio napisałam refren „Tym światem żądzą tylko dwie siły: miłość i strach! Przestań się bać!”. Generalnie i radykalnie (śmiech) jestem zdania, że strach to najniebezpieczniejsza broń w rękach „systemu” wycelowana w naszą wolność, kreatywność i niezależność. Staram się przypominać sobie o tym tak często jak to konieczne i przyznam, że całkiem nieźle mi to wychodzi (śmiech)! Ponad to, choć oczywistym jest fakt, że każdego artystę łechce pozytywny odbiór ze strony odbiorców, fakty są takie, że to nie jest oczywiste i że miłość słuchaczy wymaga czasu, zaufania, zależy od ich gustu, preferencji a to zmienne na które ja nie mam przecież wpływu więc bez sensu jest się tym zamartwiać. Zatem z pokorą robię swoje zachowując 100% autentyczności i wierności sobie w przekonaniu, że prawdziwość wyklucza chęć wyjścia naprzeciw oczekiwaniom potencjalnych słuchaczy. A robię to przecież bo kocham to robić i to stanowi główny napęd wszelkich moich działań (śmiech) Nasz przekaz jest pozytywny mamy w sobie mnóstwo LOVE do ludzi i świata, mamy nadzieję, że trafimy z tym materiałem do serc słuchaczy a jeśli nie to z pewnością nie strzelimy „focha”, nie będziemy tupać, płakać i się złościć (śmiech) tylko nadal korzystać z fantastycznej możliwości tworzenia muzyki  w dobrym towarzystwie.

 

Patrycja: Album jest oryginalny i nietuzinkowy. Jak słuchacze powinni na niego spojrzeć, by w pełni zrozumieć to, co na nim się znajduje?
Monika:
Powinni spojrzeć tak jak  sami zechcą podczas odsłuchu (śmiech)- tak jak to poczują. No może zachęcałabym do przesłuchania 2 razy bo często jestak, że się lepiej wkręca po kolejnym odsłuchu (śmiech). Prawda jest taka, że JESTAK zrobiła załoga pozytywnych zawodników, którzy zapomnieli o istnieniu pojęcia „gatunek muzyczny” i że pociągnie to za sobą konsekwencje w postaci oceny z różnych stron (śmiech).
Wydaje mi się, że żyjemy w trudnych czasach. Dopada nas frustracja i spadek motywacji i wiary w to, że życie jest piękne. Większość ludzi uważa to za frazes – wiem, bo sama tak miałam (śmiech), ale można to zmienić i JESTAK jest właśnie o tym. Warto wspomnieć, że ja nie aspiruję do roli mentora, nie mam na celu się mądrzyć i nauczać, bo sama borykam się z takimi samymi problemami jak wszyscy, niemniej w tekstach zawarłam własny sposób na „odczarowanie” prozy życia i słowo daję, że to się sprawdza w praktyce (śmiech) więc jedyne o czym marzę to to, że być może komuś jeszcze JESTAK odmuli codzienność i zainspiruje do zmian w swoim życiu. Cytując klasykę „Nie bój się zmiany na lepsze!”

Patrycja: Co chciałabyś wnieść do muzyki tym albumem?
Monika:
Wolność wyrazu. Przekaz miłości i wzajemnego szacunku. Siebie bez owijania w bawełnę- zawsze prosto z mostu. I chyba przede wszystkim potwierdzenie starej wyświechtanej acz najwspanialszej w swej prostocie prawdy, że MOŻNA robić swoje, czerpać z tego radość, kochać rzeczywistość nie oczekując nic w zamian dla samej przyjemności kochania.
Muzycznie uważam,  że Bejbi, GOFF i Dj FEEL-X zrobili coś nieprawdopodobnego i nieporównywalnego do niczego co słyszałam do tej pory. Jestem szczęśliwa i dumna z jakości tego albumu.

 

Patrycja: Album to kompozycja 17stu numerów, który z nich jest dla Ciebie najważniejszy?
Monika:
Wszystkie! To chyba dość banalna odpowiedz, ale JESTAK  więc nie ma co ściemniać (śmiech). Z każdym wiąże się konkretna życiowa historia. Większość napisana została niemal jak frystyle (śmiech). 14 numerów w 14 dni! Każdy z utworów ma mój osobisty odcisk palca w warstwie muzycznej- doboru treści skreczy, skitów brzmień, motywów i inspiracji innymi dziedzinami sztuki. Byłam obecna przy każdym etapie powstawania tej płyty oprócz siedzenia w tłoczni (śmiech). Pracowałam nad nią w gronie moich serdecznych przyjaciół, którzy przy okazji są wspaniałymi artystami: Bejbi, GOFF, DJ FEEL-X, Kobas Laksa –autor okładki i klipów.
Mój stosunek do tej płyty jest ekstremalnie osobisty a każdy indeks to 100% prawdy i serca ode mnie.

 

Patrycja:  Czym dla Ciebie jest „Jestak”? Czy ten album ma dla Ciebie większą wartość niż „Monilovemusic”?

Monika: JESTAK to sposób życia polegający na chęci posiadania kontaktu z rzeczywistością i przekonanie, że tylko widzenie świata i praw nim rządzących takimi, jakie są pozwala nie zwariować (śmiech)!  Żyje jest teraz- JESTAK Miłość i Szacunek dla ludzi to standard, który warto reprezentować- JESTAK, Strach przeszkadza w rozwoju- JESTAK
Jestem Monilove i robię muzykę – JESTAK, A czy się to komuś podoba czy nie nieistotna zmienna. „Monilovemusic” to przeszłość, do której odnoszę się z szacunkiem, ale przeszłość jest za mną, a zmiany które zaszły w moim życiu i głowie otwierają mnie na nowe rzeczy i czerpię z tego mnóstwo radości.

 

Patrycja: Jesteś związana z muzyką już od bardzo długiego czasu. Uważasz, że 2014 to dobry rok dla muzyki i przede wszystkim dobry rok na wypuszczenie „Jestak” ?
Monika:
Szczerze to ani przez moment nie rozpatrywałam jaki moment jest najlepszy na wydanie JESTAK’a (śmiech). Z natury jestem „w gorącej wodzie kompana” więc zależało mi na zamknięciu tego tematu premierą, żeby móc zająć się kolejnym projektem bo jak już tu przewijam- jak mantrę -bardzo lubię to robić (śmiech).
A jeśli chodzi o to co się dzieje obecnie w muzyce to jestem bardzo szczęśliwa bo sporo ostatnio odkrywam inspirujących rzeczy co w poprzednich latach nie było tak oczywiste.
Bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierza „muzyka rozrywkowa” w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Iggy Azalea, Die Antwoord, nowa płyta Eve i wiele wiele innych produkcji utwierdzając mnie w przekonaniu że warto eksperymentować z muzyką bo jej potencjał jest niewyczerpany i wiele jeszcze może nas zaskoczyć.

Patrycja: Monilove to zespół, w którym jesteś jedyną kobietą. To Ty masz decydujący głos jeśli chodzi o sprawy płyty czy poszczególnych utworów?
Monika:
JESTAK! (śmiech) Rzeczywiście ja „trzymam łapę” na całości projektu a moi koledzy dzielnie mnie w tym wspierają znosząc „upierdliwość” i niewyparzony język (śmiech). Mam wielki szacunek do ich talentu i bez zahamowań korzystam z ich podpowiedzi i sugestii, ale sama decyduję o ostatecznym kształcie całości projektu. Swoistym wyjątkiem jest tu współpraca z Dj’em FEEL-X’em i Kobasem bo ich doświadczenie i dorobek dają mi komfort bezgranicznego zaufania powierzonym im funkcjom i jak do tej pory współpracę tą uważam za strzał w 10-tkę!

 

Patrycja: Przy albumie współpracowałaś praktycznie z samymi mężczyznami. Współpraca z facetami bywa czasami trudna i skomplikowana?
Monika: Mam to wielkie szczęście, że moi koledzy bardzo mnie we wszystkim wspierają i wierząc w nasz projekt, więc patriarchalne nawyki nigdy nie kolidowały nam przy współpracy nad płytą (śmiech). Znamy się nie od dziś i cieszę się ich zaufaniem. Nasze relacje pozbawione są podziałów na płeć, wzrost czy wagę (śmiech). Oczywiście niejednokrotnie dochodziło do różnego rodzaju spięć –jak to bywa przy tworzeniu rzeczy, na których nam zależy niemniej jestem najszczęśliwszą osobą pod Słońcem, z powodu możliwości współpracy z tymi właśnie ludźmi bo ich szczerze kocham.

 

Patrycja: Nagrywałaś już z wieloma artystami, czy jest ktoś, z kim zawsze marzyłaś by zrealizować wspólny numer bądź nawet cały album?
Monika:
Jestem otwarta na współpracę z innymi artystami, ale skłamałabym mówiąc, że na jakieś kooperacji szczególnie mi zależy (śmiech). Jestem zdania, że to musi wyjść naturalnie z czegoś wynikać. Wspólny cel, poglądy, jakaś szczególna sympatia …no nie wiem. Dostaję propozycję – sprawdzam bit i przekaz –jak mi to robi to się dogrywam a jak nie to nie- ot cała filozofia (śmiech). Na JESTAK’u nie mam żadnych gości, bo nie czułam potrzeby zapraszania kogokolwiek i nie ma w tym chyba nic złego(śmiech). Ale reasumując uwielbiam cieszyć się twórczością różnych artystów, polskich i zagranicznych bez ciśnienia na współpracę.

 

Patrycja: Śpiewasz, rapujesz, bawisz się głosem. Czym jest dla Ciebie muzyka i co daje Ci w życiu?

Monika: Uwielbiam muzykę w wielu jej aspektach, gatunkach i stylach. Kontakt z nią mnie relaksuje daje wytchnienie od tego co za oknem. Daje potencjał w postaci komunikowania się z ludźmi, mocą przekazu. Przypominania im i przede wszystkim sobie o tym co ważne i cenne. Uwielbiam możliwość rozwoju stawiając przed sobą nowe wyzwania. To mnie napędza i daje radość- ot cała filozofia (śmiech).

 

Patrycja: Czujesz, że Twoja kariera muzyczna dopiero teraz nabiera tempa?
Monika:
Szczerze to ja nie bardzo rozumiem co to znaczy kariera muzyczna na tym etapie (śmiech).To co dla mnie ważne to to, że jakość projektu sukcesywnie wzrasta poprzez współpracę ze wspaniałymi artystami, udział żywego składu muzyków, próby 5 razy w tygodniu i  kontrakt  z dobrą wytwórnią. Jestem otwarta na zmiany i gotowa na wszystko co przyniesie przyszłość. Póki co zapraszam i gorąco zachęcam do sprawdzenia płyty bo zwracam się na niej do ludzi- po ludzku. Bez ściemniania, cukrowania i „świrowania głupa”. Może się okazać, że mamy ze sobą wiele wspólnego (śmiech).

 

Patrycja: Parę koncertów już zagrałaś. Jak materiał sprawdza się w lokalach i jak odbierają go ludzie w wersji live?
Monika:
„Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził” a ja z pewnością nie mam zamiaru ustawić się w roli osoby która chce „dogadzać” bo gdyby tak było wybrałabym sobie inną formę ekspresji (śmiech). Fakty są takie, że po każdym z naszych koncertów widzieliśmy szeroko otwarte oczy i otrzymywaliśmy mnóstwo ciepłych słów i gratulacji od ludzi, którzy przede wszystkim wyrażali zdumienie wyrazistością i świeżością projektu, za co bardzo dziękujemy i kłaniamy się nisko. Ja zdaję sobie sprawę, że ludzie nie przepadają ot tak za nowościami –lubią to co znają lub kojarzą z czymś co znają. My jesteśmy dla nich nowym dziwnym zjawiskiem budzącym skrajne emocje. Ale koncerty to dla nas najlepsza, najskuteczniejsza jak dotąd forma kontaktu ze słuchaczam,i a żywy skład JESTAK z udziałem DJ’a FEEL-X’a  to grupa o  jakiej mogłabym marzyć (gdyby nie fakt, że nie muszę) (śmiech) i kocham grać z nimi koncerty a po nich spotykać się z ludźmi, którzy opowiadają nam o swoich wrażeniach.

 

Patrycja: Jak jeszcze zamierzasz wypromować „Jestak” i czego możemy się spodziewać w najbliższym czasie ze strony Monilove?
Monika:
Plan promocji jest w rękach wytwórni mogę jedynie zdradzić, że pojawi się jeszcze sporo materiałów video JESTAK i z niecierpliwością oczekujemy na reakcje słuchaczy i widzów.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad

W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.

Opublikowany

 

Przez

małpa wywiad

Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.

Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.

Poruszone wątki w wywiadzie:

  • „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
  • Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
  • Lil Konon i jego zakola
  • Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
  • Praca na stacji benzynowej
  • Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad

Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.

Opublikowany

 

Przez

Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.

– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.

W rozmowie ponadto:

  • Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
  • Co myśli o Grande Connection
  • Jak i kiedy modli się Edzio
  • Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
  • 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
  • Pikers to GOAT
  • Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad

Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.

Opublikowany

 

Przez

koro wywiad

Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?

Koro „To nie rap się zmienia”

Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?

W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.

– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.

W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad

Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.

Opublikowany

 

Przez

Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.

– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.

Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.

Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Sarius o konflikcie z Żabsonem: „Miał u mnie dług”- wywiad

Rozmawiamy z szefem Antihype.

Opublikowany

 

Przez

sarius

Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.

Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.

Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: