Wywiad
FUSO: „JESTEM PRODUCENTEM, KTÓRY RAPUJE SOBIE Z ZAJAWKI”
Związany z warszawską wytwórnią Hemp Records – producent, beatmaker, wokalista i gitarzysta szykuje dla swoich słuchaczy kilka projektów, które już niebawem ujrzą światło dzienne.
Fuso, który od lat interesuje się street workout'em czy MMA i karate ma w planach wydanie solowej płyty "Street Rap Sport Trap". Z jednak będziemy mogli ją sprawdzić w całości, przyjdzie nam zmierzyć się z mixtape'em "Ataraksja", którego premiera została zapowiedziana na 21 listopada.
Zaczniemy niemuzycznie. Jak długo interesujesz się sportem, wiem, że to Twoja wielka pasja?
Fuso: Sport to moja wielka pasja. Zainteresowali mnie nim koledzy na studiach w Olsztynie, tam poszedłem na pierwszy trening siłowy, poleciało później dalej. Zbierając wszystkie te lata wyjdzie, że to już przeszło 15 czynnego treningu.
Zacząłeś ćwiczyć z jakiegoś konkretnego powodu, ktoś Cię zaraził akurat taką zajawką?
Fuso: Zacząłem ćwiczyć z bardzo prostej przyczyny, a mianowicie brak możliwości spędzania wolnego czasu. Razem z kolegą, z którym mieszkałem na stancji stwierdziliśmy, że to doskonały sposób na zabicie nudy, a z czasem po prostu stało się rutyną dnia codziennego.
Przeglądając Twój fanpage oraz konto prywatne można odnieść wrażenie, że Fuso jest dosyć wyrazistą postacią, z konkretnymi poglądami. Powiedz co potrafi w Tobie wywołać skrajne emocje, od śmiechu, po wkurwienie i smutek?
Fuso: W obecnych czasach to się człowiek raczej częściej wkurwić może, niż cieszyć z czegokolwiek, ale to tak trochę przyziemnie. Patrząc z perspektywy dorosłego faceta, skrajne emocje na mnie najbardziej wywiera krzywda dzieci po ich szczerą radość. Dziś bezbronne osoby są na każdym kroku wykorzystywane i to jest najsmutniejsze. Musisz być dosłownie wilkiem i nie dać się zepchnąć na boczny tor, bo będzie po Tobie. Dlatego mało miejsca jest dla ludzi kreatywnych i wartościowych, a więcej dla krzykaczy i tych co wbrew jakimkolwiek regułom starają się być outsiderami.
Kolejna zajawka, to kibicowanie. Powiedz, czy to, że kibicujesz Legii Warszawa wywołuje wśród ludzi z branży jakiekolwiek emocje? Dosadniej, czy kiedyś, ktoś nie podjął się współpracy z Tobą przez sprawy kibicowskie?
Fuso: Tak, mam zajawkę na kibicowanie, ale powiem szczerze, że nie tylko ja w tej branży i to w sumie jest zajawka na takim zdrowym poziomie, więc nie mam żadnych jakiś zastrzeżeń, żeby działać na platformie muzycznej. Często to się wiąże w jedne akcje, na przykład "Kolorujemy”, w której też brałem udział.
Bardziej określił byś siebie jako producenta, rapera, a może gdzieś po środku?
Fuso: Zdecydowanie jestem producentem, który z zajawki sobie rapuje. Nie mam żadnych oczekiwań co do rapu, więc jakiekolwiek reakcje są zawsze mile widziane. Jeżeli natomiast chodzi o produkcje, a także realizację podchodzę do tego bardzo profesjonalnie i tak też to traktuję.
Jesteś gościem, który bardzo mocno sympatyzuje z nowymi nurtami muzycznymi, stawiasz na rozwój. Co masz do powiedzenia tym, którzy albo idą w jedną, albo w drugą stronę. Bardziej mam tutaj na myśli, nowo-modę, słuchanie rapu, bo jest fajny, a brak wiedzy o historii tej muzyki?
Fuso: Wiesz co, ja zawsze jakoś traktowałem muzykę jako jeden gatunek – muzyka. Teraz dalszą kwestią jest kto jakiego spectrum użyje przy kompozycji. Jakby to rozłożyć na czynniki pierwsze, to tak jak nawijałem już dawno temu „muzyka to matematyka musisz umieć liczyć…”. Więc to tylko punktowe trafianie w czasie, a to czym trafiasz charakteryzuje nurt. Wracając do sedna, jeżeli podoba mi się użyte przez producenta spectrum, to nie ma różnicy dla mnie czy to nowa szkoła czy stara, ważne jest raczej jaka technika, jaka aranżacja, jakie brzmienie i tak dalej. Co do wiedzy, no to wiesz, myślę każdego indywidualna sprawa, ja akurat mam swoje lata i ta historia jest moim życiem i nie mówię tu tylko o rapie, bo słucham każdej dobrej muzyki. Faktycznie czasami poziom niewiedzy jest tak potężny, że ludzie zaczynają nazywać klasykami coś, co według mnie jest co najwyżej dobrym trackiem.
Jak wielu ludzi z branży, pracujesz zawodowo, mimo, że masz sukcesy na koncie, różne wyróżnienia muzyczne. W tym kraju da się żyć z pasji?
Fuso: Myślę, że jak jesteś pracowity i chcesz bardzo osiągnąć cel, do tego masz skill, to jest to możliwe jak najbardziej. Ja świadomie objąłem tę drogę, bo lubię swoją pracę i nie przeszkadza mi ona w realizacji tego co chcę i na poziomie w jakim chcę. Oczywiście, przez pracę nie mogę jeździć na tyle koncertów ile bym chciał, ale z drugiej strony, to muzycznie jako producent chcę się realizować, a to najlepiej mi wychodzi w zaciszu domowym.
Chciałbym jeszcze zapytać Cię co musi mieć raper, wokalista, aby przekonać Cię do współpracy. Często jej odmawiasz?
Fuso: W miarę moich możliwości czasowych staram się pomagać w środowisku, oczywiście zdarza mi się odmawiać, bo nie lubię się koncentrować na paru celach. Niestety jak pracujesz nad albumem i dostajesz non stop propozycję gościnki, to Cię rozprasza, czy też produkcyjnie.
Pamiętam jak na początku roku rozmawialiśmy, wspominałeś o producenckiej, o płycie także z przekazem, traktującej o sporcie. Jesteśmy po półroczu, a płyt jak nie było, tak nie ma?
Fuso: Płyta z przekazem o sporcie jest gotowa w 80% . Oczywiście czekam na gości , którzy z różnych względów jeszcze się nie dograli, a czekam na nich i chcę ich mieć więc spokojnie, terminy jakieś konkretne nie gonią – zrobię to po prostu dobrze. Puszczam sukcesywnie single na kanale, bo płyta będzie cała dostępna do odsłuchu, więc można sobie sprawdzać co będzie tam zawarte.
Pytanie z tych, które nasuwają się same, w stosunku do ludzi z trójką z przodu. Czy na dzień dzisiejszy, jesteś człowiekiem spełnionym, zadowolonym z życia?
Fuso: Może spełnionym nie, bo byłbym zarazem próżny, ale szczęśliwy i zadowolonym z życia – tak. Mam rodzinę, długo wyczekiwane dziecko w drodze – także wszystko jest jak najlepiej.
Nie mogę nie zapytać o Quebo, kiedyś mieliście razem duet o nazwie Yochimu. Współtworzyłeś także RRI – te rozdziały to już przeszłość?
Fuso: Yochimu to definitywny koniec, nawet w późniejszym okresie wydaliśmy EP „FLOW WITAM” pod szyldem FUSO/QUEBONAFIDE. Jeżeli chodzi o RRI to póki co jest taki nawał osobistych spraw, że nie bardzo jest jak się spotkać i coś nagrać, aczkolwiek nie wykluczam, bo to jest mój macierzysty skład i nigdy nie zaprzestanie działalności na scenie.
Pogadajmy trochę o Hip-Hopie, ostatnio modne jest zwracanie na siebie uwagi przez znanych graczy. Ten pojedzie tego, inny wywlecze brudy na temat byłego kolegi. Nie sądzisz, że takie zachowanie nie przystoi dorosłym facetom?
Fuso: Wiesz, to trochę jak w życiu, zawsze kontrowersje się sprzedawały, do tego doszła dawno już Madonna i konsekwentnie na tym zbudowała karierę. Wydaje mi się z drugiej strony, że skoro ktoś postąpił podle i zasługuje na to, żeby zwrócić mu uwagę, to nie widzę przeciwwskazań. Sytuacja jednak musi być wyważona, z zachowaniem jakiś zasad, czy to ogólnie przyjętego życia publicznego, a zwłaszcza sfery prywatnej.
Jeśli mnie pamięć nie myli, zabrałeś głos w sprawie, rasistowskich zaczepek w stronę rodziny Soboty. Trochę to irracjonalne, że ktoś lajkuje fanpage, teoretycznie utożsamia się z danym raperem, a przychodzi co do czego – zachowuje się jak śmieć bez honoru, bo zza klawiatury obraża czyjąś rodzinę. Skąd w fanach rapu tyle nienawiści, podłości?
Fuso: Tak, faktycznie w tej sprawie nie tyle co zabrałem głos, a wyraziłem zdanie, co do zjawiska dość często spotykanego. Ludzie interesują się artystami z różnych powodów, także takich, żeby wiedzieć co można ewentualnie hejtować czy obrażać. Nie wiem skąd płynie taka nienawiść, ale jest to ewidentny przykład antyfanów, którzy są w tym miejscu tylko po to, żeby na przykład obrazić – w tym przypadku rodzinę. Chciałem bardziej zwrócić uwagę, że poniekąd Ci sami artyści też są częścią składową tego problemu, bo to oni budują fanbase i zachwycają się rosnącą liczbą lajków. Potem dopiero okazuje się, że część jest tam tylko po to, żeby Ci nawrzucać i de facto liczba fanów tak naprawdę jest o wiele mniejsza.
Na koniec zapytam Cię o muzyczne marzenie, z kim chciałbyś kiedyś współpracować i czy myślisz, że taka kooperacja, która dzisiaj jest w sferze marzeń, może zostać zrealizowana?
Fuso: Myślę, że każda kooperacja jest możliwa, tak jak każde marzenie jest do zrealizowania. Powiem tak na chwilę obecną – w Polsce pracowałem już chyba z każdym z kim bym chciał pracować, więc pozostaje jeszcze paru artystów z zagranicy i tu być może zaskoczę, ale nie są to artyści rapowi. Bardzo chciałbym kiedyś zrobić też muzykę do fajnego horroru i to jest moje największe marzenie w tej chwili.
Dzięki za rozmowę
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News1 dzień temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News22 godziny temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News4 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów