Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

RUDI: „”NIE CHCE SIĘ PCHAĆ DO WIELKIEGO LABELU”

Opublikowany

 

Rudi to poznański raper, założyciel undergroundowej wytwórni 25 punktów, który ma na koncie kilka nielegali i kolaboracji mixtape'owych m.in. z Buczerem i RY23.

W rozmowie z nami opowiada o propozycjach kontraktowych z dużych firm, współpracy z Buczerem, dzisiejszych słuchaczach czy o poznańskiej scenie i zmianie pokoleniowej.

 

Siemano, usłyszałem o Tobie za sprawą Popkillera i Młodych Wilków – jak długo jesteś, kto Cię zaraził rapem?

Rudi: W pewien pokrętny sposób była to kulminacja bodźców, które "zaatakowały" mnie zewsząd w krótkim czasie. Zobaczyłem coś w telewizji, usłyszałem coś na ulicy, jakiś starszy znajomy czegoś słuchał i podłapałem jakiś kawałek, czy wujek który miał w zwyczaju zgrywanie muzyki z radia na kasety (taki oldschool kurde) i puszczał je za każdym razem, gdy akurat jechałem z nim samochodem. Pamiętam, że pierwszy rapowy numer, który przesłuchałem w całości to Coolio "Gangsta's paradise". Taki mi wpadł w ucho ten refren, że słuchałem kawałka w kółko na walkman'ie i siłą rzeczy słuchałem też zwrotek Coolio. Bakcyl połknięty. Płyty Eminema, Xzibita, Dr. Dre, Ludacris i tak poszło dalej.

 

Wspomniana edycja Młodych Wilków (pozdro Ematei) – była przepustką do tak zwanego mainstreamu, czy radziłbyś sobie równie dobrze bez tego?

Rudi: Radziłbym sobie, ale na pewno możliwość pokazania swojej osoby w tej akcji dała mi takiego mocnego kopa. Duży zastrzyk energii i rozgłosu, który był wcześniej nie do pomyślenia. Na pewno dałbym sobie radę, bo był to okres kiedy już zaczynałem łapać wiatr w żagle dzięki kolaboracjom z Ramoną, czy Rafim, ale o wiele dłużej trwało by zdobywanie słuchaczy. Gdyby nie ta akcja, to to co mam teraz uzyskałbym dopiero za jakieś 2-3 lata, więc zawsze będę bardzo wdzięczny całej ekipie za to, że mi tak pomogli. Nie jestem tak lubiany i nie osiągnąłem takiego sukcesu jak niektórzy z Młodych Wilków (gratuluje, całego serducha), ale mam nadzieje, że Mateusz i reszta nie żałują, że mnie wybrali.

 

"Nie jestem tak lubiany i nie osiągnąłem takiego sukcesu jak niektórzy z Młodych Wilków" – mówisz, że nie jesteś lubiany, skąd taki wniosek?

Rudi: Wnioskuję po ilości wyświetleń, ilości koncertów które gram i po sprzedaży płyt. Kilkaset sztuk to nie jest rekord sprzedaży.

 

"Rudy, marne ksero Trzeciego Wymiaru, typ od refrenów" – wiele tego by można przytoczyć – wkurwiasz się jeszcze na takie gadanie?

Rudi: Już nie. Tzn. wiadomo, że zawsze da się odczuć takie małe zmieszanie, ukucie jak się czyta tego typu komentarze. Nie jest to nic miłego nawet wiedząc, że tacy ludzie piszą to, bo chcą być fajni, są debilami bez wiedzy, albo po prostu modne jest bycie chamem i prostakiem. Logiczne, że w miarę poszerzania skali swoich działań będzie ich więcej, ale już dostałem na tyle mocny, mentalny wpierdol od życia, że ktoś musiał by się naprawdę konkretnie postarać, żeby mnie porządnie wkurwić.

 

Nagrywasz niezależnie w 25punktów – miałeś propozycje od dużych wytwórni, dlaczego nie wyszło?

Rudi: Miałem. Od kilku, w tym od paru wielkich firm, ale finalnie nie podpisałem kontraktu z żadną. Z każdą z tych wytwórni była inna historia. Albo mi nie pasowało to jak działała dana firma, bo miałem jej już pewien obraz z autopsji (że tak powiem) kolegów z branży, albo się nie dogadaliśmy, albo po prostu któraś strona to olała z różnych powodów. Z każdą było inaczej. Szczerze mówiąc nie chce się pchać na siłę do żadnego wielkiego labelu i mam zamiar wydawać swoje albumy legalnie własnym sumptem, czy z pomocą kolegów. "Cyrk"  natomiast został udostępniony na platformach medialnych w formie digitalnej przez Szpadyzor Records tylko dlatego, że oni wyszli z taką propozycją.

 

Jak doszło do tego, że połączyliście siły z Buczerem i ogarnęliście wspólny mixtape i jeszcze jedna kwestia – nagrywaliście ten materiał internetowo, czy mieliście wspólne sesje w studiu?

Rudi: Z Buczerem poznaliśmy się na planie teledysku Małpy z Nagłego Ataku Spawacza, do numeru na którym Bucz był gościnnie. Momentalnie poszła gadka o MC, którymi się jaramy. Okazało się, że mamy podobny gust, napiliśmy się i tak raz na jakiś czas się widujemy bądź gadamy ze sobą. Buczer pewnego dnia zadzwonił do mnie z pytaniem, czy nie dograłbym się do jednego numeru na jego mixtape. Mówił, że akurat zaczyna nad nim pracę i chciałby ze mną nawinąć pod MGK'a "Bad news". Powiedziałem, że spoko, od słowa do słowa padł z jego strony pomysł, że w sumie możemy zrobić cały mixtape razem. Mi się ten pomysł spodobał i poszło. A nagrywaliśmy całość przez neta, bo pomimo prób spotkania się i nagrania wszystkiego na raz, nie mogliśmy się zsynchronizować z czasem. Jednak z Poznania jest kawałek do Torunia.

Licząc "Cyrk" i "Rapid Mixtape" masz 2 albumy w tym roku na koncie, kilka gościnek – zapowiedziałeś przerwę, w celu nabrania świeżości – podtrzymujesz to?

Rudi: W tym roku wydałem 3 projekty. Jest jeszcze "Game oveR EP", które również było do pobrania za frytki i jego produkcją w całości zajął się Edizz. Tak podtrzymuje to, ponieważ po pierwsze wiem, że i tak się nie wyrobię, żeby cokolwiek wydać w 2014, a po drugie nie chce jechać tylko na ilość.

Czuje, że się trochę wyprztykałem z pomysłów, non-stop siedzę w studiu pracując nad projektami innych ludzi w sensie czysto zarobkowym i nie mam na razie głowy do swoich rzeczy itd.

Muszę nabrać trochę inspiracji i dlatego teraz działam powoli, bo o ile nie boję się moją formę techniczo-wokalną to nie chce pisać na siłę słabym tekstów.

 

Rozmawiamy dla Glamrapu – portalu, który bardzo Cię "lubił" swego czasu. Komentowałeś to co się działo na scenie – powiedz czym było to powodowane?

Rudi: Tym, że jestem bardzo pyskaty, zawsze mam jakieś swoje zdanie i niestety czasem otwieram ryj kiedy nie do końca powinienem. Robiłem to zanim trafiałem na Glamrap i pewnie nadal będzie mnie nosić, żeby coś napisać, ale ostatnio się trochę uspokoiłem i wraca mi dystans do otaczającej rzeczywistości 🙂 Wiem, że go straciłem na jakiś czas.

 

Co znaczy – straciłem dystans na jakiś czas?

Rudi: Zacząłem zbyt impylsywnie reagować na zjawiska, które dotyczyły mnie lub mojego otoczenia. Natłok obowiązków i nerwowych sytuacji nieco stępił moje poczucie humoru.

 

Nie dalej jak kilka dni temu, sam nawiązałeś do tych komentarzy i swoich fanów – jak myślisz, czy dzisiejszy słuchacz interesuje się bardziej muzyką, czy raczej szuka afer, bo sam ma smutne życie?

Rudi: Według mnie są jedynie 2 główne typy "słuchaczy". Pierwszy to prawdziwy słuchacz, który słucha muzyki. Nie wczuwa się w całą tą medialną, afero-twórczą otoczkę. Nie czuje potrzeby wypowiadania się. On po prostu chce słuchać muzyki, która mu się podoba i wchodzi na portale tylko po to, żeby poznać nowości. Jest natomiast drugi typ "słuchacza", który jest typowym nerdem. Ten typ nie słucha muzyki, on ocenia wszystko co wychodzi. Musi przeanalizować każdy element każdego kawałka, jakby to kurwa miało jakiekolwiek znaczenie. Czy ktoś w drugiej zwrotce trzeciego numeru na piątym albumie zrobił rym na czasownikach. Takie głupio mądre typki, które traktują muzykę jako sposób pokazania swojej wyższości nad innymi przez mądrości w komentarzach. Muszą mieć coś takiego, bo nie są w stanie w żaden inny sposób się dowartościować siedząc przed jebanym komputerem całymi dniami.

Niestety coraz więcej młodych ludzi jest tym drugim typem. Patrzą na sztukę przez pryzmat tego co inni mówią i chłoną to całe samonapędzające się, wirujące gówno zapominając w ogóle o co tak naprawdę chodzi. Chodzi o słuchanie muzyki, czerpanie z niej przyjemności i olewanie słabej muzyki.

 

Jak już wiemy, nie stoi za Tobą duża wytwórnia, nie stoją sponsorzy. Według Ciebie można robić muzykę na poważnym poziomie bez całego zaplecza?

Rudi: Oczywiście, że tak. Wystarczy mieć chęci, odrobinę samozaparcia i talent. Ja uważam, że mam talent. Nie jestem skromny, sorry. Jestem uparty i nie poddaje się. Chcę robić dobrą muzykę, jestem w stanie ogarnąć możliwości techniczne, aby ją robić. Jestem w stanie znaleźć czas. Jestem w stanie się temu poświęcić, bo chcę. Jak robisz coś na siłę to to olej, bo zajawka jest cholernie ważna. Na siłę to tylko w sraniu zobaczysz progres, taka prawda.

 

Ostatnio Włodi w jednym z wywiadów powiedział, że rozumie tych, którzy jarają się rapem, a nie kojarzą legend – jak to jest z Tobą – uważasz, że aby się utożsamiać z daną kulturą, trzeba znać początki, czy nie warto grzebać w przeszłości, a skupić się na tu i teraz?

Rudi: Warto trochę znać początki. Sprawdzić co jest pięć. Poznać genezę i posłuchać legend hip-hopu, ale nie trzeba się tym jarać. Nie ma sensu zmuszanie kogoś kto ma teraz 18 lat, żeby słuchał produkcji z początku lat 90-tych no come on. Tutaj ważna jest kwestia gustu. A nuż Ci się spodoba coś starego. Nie? To spoko, nie idź w to dalej. Słuchaj tego co Cię jara, a nie tego co inni Ci wciskają. Warto trochę znać dla czystej lojalności wobec kultury. Tak samo jak warto choć trochę znać historię swojego kraju co nie znaczy, że każdy ma znać podręcznik na pamięć.

 

Pozostaniemy chwile przy zmianie pokoleniowej, opowiedz mi jak to jest w Poznaniu – są ludzie, którzy zaczynali rozkręcać te kulturę w mieście i jesteście Wy – młode pokolenie. Czy jest między Wami jakiś dystans, przepaść – starsi dają Wam odczuć to w jakikolwiek sposób?

Rudi: Ja osobiście nie odczuwam żadnego "dystansu międzypokoleniowego". Raperzy, których ja słuchałem będąc jeszcze w bardzo głębokim podziemiu są teraz ze mną na "ziomku", albo na "siema, siema" czym ja się bardzo jaram. Fajnie jest móc powiedzieć, że znam ludzi z PDG, że znam Peję, że znam Kobrę, WASPa, Słonia, że zbijam z nimi piątki jak się widzimy itd. Nie czuję żadnej rywalizacji na zasadzie "Spierdalaj młody, my tu robimy rap. Nie wpierdalaj się, wyjazd na plac zabaw". Sytuacja wygląda tak, że oni są już na wyższym levelu i nie muszą się martwić o swoją pozycję. Bardziej to działa w sposób "my już zrobiliśmy swoje w podziemiu, niech młodzi teraz się bawią, nas to zbytnio nie interesuje". Bardziej boli mnie to, że poznańska scena już nie jest tak zgrana jak kiedyś. Nie ma już takiej dużej, silnej ekipy, o której dudniło w całej Polsce. Ludzie się rozeszli, a nowi nie chcą się bratać. Może tylko mi się tak wydaję… może nie tylko w Poznaniu tak jest… Obym się mylił.

 

No właśnie – znamy tych samych ludzi, nie tylko w Poznaniu, też mi się wydaje, że od paru lat scena jest bardziej podzielona, niż kiedykolwiek. Ludzie ze sobą nagrywają, grają koncerty, ale tak jak nawinął Waldek Kasta w „1000 osób ”…wspólnych celów brak, bo wspólnoty nie ma, scena wciąż zmienia się, bo sceny nie ma..” – nie uważasz, że nadchodzi moment, w którym Hip Hop jak kilkanaście lat temu znowu zejdzie do podziemia?

Rudi: To jest normalny system. Byliśmy już świadkami takiej sytuacji parę razy. Jedyna różnica jest taka, że dziś trudno dostrzec różnice miedzy legalem i nielegalem przez dostępność do form marketingowych. Uważam, że zarówno "komercyjny" jak i "nielegalny" rap jest potrzebny pod warunkiem, że zostanie to rapem, a nie miałkim popem.

 

Chciałbyś coś z tego miejsca przekazać Edizzowi (śmiech)?

Rudi: On już sam ze mnie pizga, że znowu trafiłem na Glamrap, hahaha. No hej, no co tam?

 

Rap, rapem, czy prócz tego, masz inne zajawki, które uskuteczniasz i wiążesz z nimi przyszłość?

Rudi: Zajmuje się produkcją filmową. Jestem montażystą w ekipie AEN Studio. Mam zajawkę do pisania scenariuszy, reżyserowania i montowania klipów, filmów itp. i z tym również wiążę swoją przyszłość zawodową.

 

Na razie jesteś gdzie jesteś, masz 23 lata, powiedz, jak długo zamierzasz robić rap?

Rudi: Do momentu, aż stwierdzę że mi się po prostu nie chce i stracę zajawkę, a to może nie nastąpić, aż do mojej śmierci.

 

Dzięki za rozmowę.

Rudi: Też dziękuję, pozdro!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad

W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.

Opublikowany

 

Przez

małpa wywiad

Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.

Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.

Poruszone wątki w wywiadzie:

  • „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
  • Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
  • Lil Konon i jego zakola
  • Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
  • Praca na stacji benzynowej
  • Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad

Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.

Opublikowany

 

Przez

Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.

– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.

W rozmowie ponadto:

  • Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
  • Co myśli o Grande Connection
  • Jak i kiedy modli się Edzio
  • Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
  • 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
  • Pikers to GOAT
  • Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad

Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.

Opublikowany

 

Przez

koro wywiad

Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?

Koro „To nie rap się zmienia”

Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?

W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.

– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.

W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad

Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.

Opublikowany

 

Przez

Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.

– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.

Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.

Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Sarius o konflikcie z Żabsonem: „Miał u mnie dług”- wywiad

Rozmawiamy z szefem Antihype.

Opublikowany

 

Przez

sarius

Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.

Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.

Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: