Według warszawskiego rapera, hiphopowcy żyją w schizofrenii.

Czy raperzy powinni w pewnym wieku odwiesić mikrofon na kołek? –  Jestem z rocznika 81, ci którzy teraz nagrywają płyty, mają już niekiedy po 40 lat albo za moment dojdą do tego wieku. Zawsze panowało takie myślenie, że od pewnego momentu trzeba już zająć się czym innym, bo artysta nie ma już nic do powiedzenia – tłumaczy Proceente w rozmowie z Arturem Rawiczem z cgm.

– Hip-hop to nie tylko gimbaza i to środowisko, które pisze hejty na forach. To też bardzo poszerzające się spektrum i jest na to coraz więcej dowodów jak choćby udział Ostrego w trasie Męskie Granie. Będzie coraz więcej kolaboracji hip-hopu z "muzyką dojrzałą". Reprezentanci innych gatunków muzycznych mają po 50-60 lat i grają koncerty, i być może popełniają najlepsze dzieła w swoim życiu. Jeżeli to co tworzysz, jest wartościowe, nie ma sensu kierowanie tego tylko do targetu po czterdziestce albo do gimnazjalistów, bo wtedy być może żadnego z tych targetów nie uda się pozyskać – dodaje.