Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

ZAGINIONY: „MOŻNA MNIE KUPIĆ ZA DUŻE PIENIĄDZE. POŁOWĘ ODDAM…”

Opublikowany

 

alt

Warszawski raper na emeryturze opowiada o swojej nowej pasji, ostatnim projekcie, pieniądzach w rapie czy wartościach w kulturze Hip-Hopowej.

Zaginiony wydał kilka miesięcy temu, swój ostatni projekt „Mędzy niewiastami EP” (recenzja). Sprawdźcie poniżej, co u niego słychać na rapowej emeryturze.

 

Pytany byłeś pewnie nie raz o powody swojego „zakończenia” kariery – jak długo o tym myślałeś?

Zaginiony: To nie była spontaniczna decyzja. Zanim ogłosiłem ją, miałem za sobą ponad roczny okres „rapstynencji”. Innymi słowy kompletnie nic nie napisałem i nie nagrałem przez ponad rok i odkąd zająłem się rapem w 2001 roku była to moja najdłuższa przerwa. Co więcej – absolutnie nie miałem ochoty tego zmieniać. Złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim potrzebowałem czegoś nowego, nowych środków wyrazu, ekspresji i bardzo zainteresowałem się filmem. Aktualnie pracuję równolegle nad dwoma scenariuszami. Mam niewielkie doświadczenie z pracy nad moimi teledyskami, ale generalnie to wszystko jest dla mnie nowe, świeże i jest to miła odskocznia. Jest to jednak zdecydowanie trudniejsza branża i praca na o wiele większych budżetach niż w przypadku muzyki. Póki co uczę się, dużo czytam, dużo oglądam i traktuję to jako nowe wyzwanie.

 

Możesz opowiedzieć coś więcej o nowej pasji, skąd taka akurat droga i czy to jest to co w życiu chciałbyś robić?

Zaginiony:  W życiu zawsze chciałem tworzyć. Od dziecka byłem kreatorem. Malowałem, rysowałem, projektowałem. Kupowałem zeszyty 16-kartkowe, wyrywałem z nich okładki i tworzyłem własne komiksy z rysunkami, bohaterami i fabułą. Pożyczałem kamerę na taśmy VHSC lub Hi8 i nagrywałem własne mini-seriale, a także program o grach video. Projektowałem własne gry video – na papierze i na komputerze. Kręciłem film, w którym występowała cała moja klasa i nauczyciele, pisałem wiersze i opowiadania, cała lekcja języka polskiego została poświęcona na odczytanie i analizę mojego opowiadania, w którym z imion i nazwisk byli wymienieni wszyscy uczniowie z klasy, każdy odgrywał jakąś rolę. W końcu zajarałem się kulturą hip-hopową, rapem i sam zacząłem tworzyć. Bez pieniędzy, bez znajomości, bez żadnej wiedzy, po prostu zacząłem to robić. Nie tylko pisałem i rapowałem, ale również produkowałem muzykę. Uznałem, że muszę skupić się na jednej rzeczy jeśli chcę być najlepszy i skupiłem się właśnie na tym, na rapie. I doszedłem do takiego levelu, w którym bez wątpienia mogę powiedzieć, że jestem jednym z najlepszych raperów w Polsce – jeśli ktoś twierdzi inaczej, nie zna się na tej muzyce. Nie zna się na pisaniu tekstów, rozkładaniu oddechów, nie wie co to flow, nie umie wychwycić emocji, nie ma w sobie na tyle dużo wrażliwości i poczucia estetyki żeby wejść na mój level. Niech wraca do słuchania pierdolonego rapu o rapie. Wydałem legalny album tym samym osiągając swój cel. Musiałem wyznaczyć kolejny, ale moje ambicje leżą znacznie wyżej niż nagranie kolejnego albumu. Potrzebuję nowego wyzwania. Film jest takim wyzwaniem. Pozyskiwanie milionowych budżetów jest takim wyzwaniem. Za pomocą filmu można opowiedzieć zupełnie inne historie niż w przypadku muzyki i to jest dla mnie bardzo ekscytujące.

 

A scenariusze, piszesz, w jakim gatunku, czy to jest coś co pozostanie w undegroundzie, czy celujesz dużo wyżej?

Zaginiony: Aktualnie pracuję równolegle nad dwoma scenariuszami. Jeden to dramat fantasy, mroczna opowieść dla dorosłych z elementami baśni. Drugi projekt można poniekąd nazwać Seksmisją XXI wieku. Wszystko to oczywiście stoi pod znakiem wielkiej niewiadomej, ale gdybym nie wierzył w siebie to na pewno nigdy nie doszedłbym do miejsca, w którym się znajduję obecnie.
Celuję oczywiście najwyżej jak się da, trzeba jednak pamiętać, że jestem artystą, który nie uznaje żadnych kompromisów. Ten kto śledził moją drogę w undergroundzie rapowym doskonale wie, że jestem jednym z nielicznych w 100% prawdziwych raperów, który nigdy nie szedł na żadne ustępstwa, zawsze robił swoje, wbrew panującym trendom. Artystą, który przecierał szlaki chociażby poprzez specyficzne wydanie albumu STREETWORKERZ w dużej, metalowej puszce. Takim artystą na pewno pozostanę – również jeśli chodzi o film. Interesują mnie artystyczne filmy, robiące ostry bałagan w głowie i dające do myślenia.

 

Zanim zaliczymy powrót do przeszłości pogadajmy chwilę o „Między niewiastami” – skąd pomysł na tytuł?

Zaginiony: Przede wszystkim to miał być pełnoprawny, solowy album, a nie EP. W założeniu miała to być druga, środkowa część trylogii stąd „między” w tytule. Materiał, który zgromadziłem (nie tylko ten, który można usłyszeć na epce) traktował przede wszystkim o najbardziej imprezowym momencie mojego życia, pełnym alkoholu, narkotyków i… niewiast. W tym kontekście taki tytuł pasował idealnie. Nie ukrywam również, że jestem osobą bardzo religijną i pełny tytuł „Zaginiony. Między Niewiastami.” jest pewnym nawiązaniem do wypowiedzi św. Elżbiety: „Błogosławiona jesteś między niewiastami”.

 

„Traktował przede wszystkim o najbardziej imprezowym momencie mojego życia, pełnym alkoholu, narkotyków i… niewiast.” -chciałeś aby ten projekt był czymś w rodzaju rozliczenia się z przeszłością?

Zaginiony: Nie traktowałem tego jako rozliczenie z przeszłością, bo w momencie tworzenia materiału ten etap cały czas trwał. Mój rap zawsze odzwierciedlał dany etap mojego życia, dlatego zawsze był prawdziwy. Dbałem jednak zawsze o to, aby podać go słuchaczowi w nieszablonowy sposób. W moich utworach jest mnóstwo smaczków, których przeciętny słuchacz nie będzie w stanie wychwycić.

 

Dlaczego więc wyszła tylko ep-ka, a nie pełnoprawny materiał?

Zaginiony: Przerwałem prace nad materiałem w momencie gdy wychodził mój legalny debiut. Utwory, które później dogrywałem kompletnie nie pasowały do tych, które nagrałem wcześniej, po raz kolejny poczyniłem niebywały progres, bo jestem osobą, która nieustannie się rozwija, a nie odcina kupony. Poza tym nie czułem już kompletnie tego ostrego, imprezowego klimatu, nie chciałem już o tym nawijać. W moim mniemaniu album musi być przede wszystkim spójny, płyta to jest dzieło sztuki, nie można tego zrobić byle jak tylko dla pieniędzy. Dlatego wspólnie z JH, z którym nagraliśmy trzy kozackie utwory postanowiliśmy zrobić z tego EP. Jeden producent, spójny klimat i zamknięcie kolejnego etapu.

 

„Ten cały Twój syf, nie kojarz z Hip-Hopem” – uważasz, że ta kultura dzisiaj jest co raz mniej wartościowa?

Zaginiony: W tym wersie akurat chodziło mi o coś zupełnie innego, aczkolwiek korzystając z okazji pozwolę sobie trochę ponarzekać. Kiedy zaczynałem rapować (2001 rok) to było całkiem jeszcze świeże, wyjątkowe, elitarne wręcz zjawisko. Kiedy zacząłem pisać nie znałem ŻADNEGO rapera, a od zawsze byłem bardzo lubianą, towarzyską osobą i miałem bardzo dużo znajomych – nikt z nich nie rapował, serio. Bardzo ciężko w to uwierzyć, bo dziś zapewne w każdej klasie gimnazjalnej jest co najmniej kilku raperów – co ja gadam, ponad połowa każdej klasy to raperzy (druga połowa to dziewczyny, które do rapu przeważnie się nie nadają). Kiedy zaczynałem rapować to mało kto z moich znajomych w ogóle słuchał rapu. Ktoś raz do szkoły przyniósł WFD Nastukafszy – to pamiętam. To, że zająłem się rapem budziło przeważnie powszechne zdziwienie, niedowierzanie – a bardzo lubię być oryginalny i tak się wtedy czułem. Jak wszyscy szli w prawo, to ja szedłem w lewo (nie mówię o polityce). Dziś robiąc rap absolutnie nie czuję się wyjątkowo, a wręcz mając 28 lat na karku i biorąc pod uwagę zarobki, które są w tej branży czuję się raczej groteskowo. Wkurwia mnie też, że ta kultura nie jest traktowana poważnie w polskich mediach.

 

Groteskowość Hip Hopu, raperów – czy to nie My, tworzący tę kulturę za to odpowiadamy?

Zaginiony: Oczywiście, że tak. I podstawowym błędem jest obrażanie siebie nawzajem zamiast współdziałania. Dissy i chora zazdrość. Wiesz ile osób zaczęło po mnie jechać za plecami gdy pojawił się news, że wydaję legalny album? Oczywiście prosto w oczy albo chociaż za pomocą wiadomości mailowej czy fb nikt mi nic złego nie powiedział, tacy ludzie są bardzo smutni. Ci ludzie powinni zrozumieć, że jedziemy na tym samym wózku i przeciwnik jest zupełnie gdzie indziej.

 

Udział raperów w różnego rodzaju programach komercyjnych nie jest zbyt dobrze widziany w środowisku – wygrałeś inicjatywę organizowaną przez Orange – jakie to było doświadczenie?

Zaginiony: Konkurs organizowany przez Orange i Koka Beats nic nie narzucał ani nie był przypałowy jak niektóre komercyjne inicjatywy żerujące na kulturze hip-hopowej. Nagrodą był bardzo duży budżet na wydanie albumu i teledyski i jeśli taka szansa jest przez kogoś w środowisku niezbyt mile widziana to jest chory na głowę.

alt

Zanim dołączysz do wytwórni Koka Beats – wydajesz z raperem o pseudonimie Skajsdelimit „Legendy płynące z tych okolic” – dlaczego nie poszliście za ciosem i nie zdecydowaliście się kontynuować wspólnej działalności?

Zaginiony: „Legendy płynące z tych okolic” to zdecydowanie jedna z najlepszych płyt w polskim undergroundzie rapowym – mówię to całkiem obiektywnie, ponieważ od czasu jej nagrania mój styl ewoluował i poszedł w zupełnie inną stronę, nie potrafiłbym już teraz nagrać takiego samego albumu w takim klimacie. Do kontynuacji projektu nie zachęcił nas niestety wąski zasięg tego albumu. Odbiór był jak najbardziej pozytywny i do tej pory odzywają się do mnie ludzie, którzy uważają ten album za kultowy, ale niestety nie dotarł on do szerokiego grona słuchaczy. Z drugiej strony jak słucham tego co dociera do szerokiego grona słuchaczy, to jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ten album jest zajebisty i wartościowy. Bo to co dociera do szerokiego grona słuchaczy przeważnie jest gównem.

 

Zgadzam się, że mainstream i to co jest modne, w dużej mierze to shit – powiedz mi, czy dzisiaj już jako „raper emeryt” dalej uważasz się za Hip-Hopowca? Gadałem o tym jakiś czas temu ze Skajsem i On np., nie widzi już siebie w tej kulturze, właśnie dlatego, że zalewa ją taka fala gówna.

Zaginiony: Kiedyś byłem jednym z finalistów konkursu Coke Life Fresh Noise – właśnie razem ze Skajsem. Podszedł wtedy do mnie inny finalista,  tworzący muzykę rap, w za dużej koszulce szerokich spodniach, czapce przekrzywionej na bok i zapytał mnie: „ej, stary, dlaczego Ty nie wyglądasz jak hip-hopowiec”. Zawsze lubiłem iść własną drogą i nie lubiłem się utożsamiać z tłumem. Obok Volta i Abradaba byłem przez pewien czas ambasadorem marki Adidas Originals, z tym że jako jedyna osoba na scenie wybierałem bardziej kontrowersyjne stroje, taki był mój styl i nikt inny nie miał na polskiej scenie takiego. Tak samo jest z każdą płaszczyzną tej kultury. Absolutnie nie uważam się za hip-hopowca i nigdy się nie uważałem! Jestem artystą, którego nie ograniczają żadne ramy, wybrałem sobie po prostu wiele lat temu taką, a nie inną konwencję, za pomocą której mogłem wyrażać siebie i dać upust mojej fantazji i kreatywności.

 

Zaliczyłeś drogę z podziemia do dużej wytwórni – wydałeś album u Pezeta – gdybyś miał przejść te drogę jeszcze raz, zrobił byś to?

Zaginiony: Byłem zdeterminowany, skoncentrowany na swoim celu, mega pewny siebie, uważałem że jestem najlepszy, nikt mi nie dorówna, nikt mnie nie pokona, dniami i nocami pracowałem nad swoim stylem, rap był dla mnie najważniejszy, nie było ani jednego dnia, w którym nie robiłbym czegoś związanego z rapem, ciężko pracowałem w studio i na próbach, grałem koncerty i nigdy nawet przez moment nie zwątpiłem w to, że wydam legalny album, byłem o tym przekonany w 100% tak jak o tym, że wszyscy umrzemy póki krioterapia nie stanie się powszechnie dostępna, a na końcu wziąłem udział w konkursie Orange.

 

„Czerwone samochody i białe dziewczyny” promują cztery teledyski, nie uważasz jednak, że album przeszedł trochę niezauważony – nie sądzisz, że media poświęciły Tobie i płycie zbyt mało miejsca?

Zaginiony: Jest to specyficzny, koncepcyjny album dla inteligentnych ludzi – a ci wśród odbiorców tej muzyki są w zdecydowanej mniejszości. Celowo na „CSiBD” nie ma przyciągających featuringów, nie ma nawijek pod młodzież gimnazjalną, nie ma nic pod publikę. To płyta, która idzie pod prąd. Koncertowy smash hit „Drzwi do jego fury” mógłby jednak spokojnie uruchomić całą machinę gdyby wszedł na rotację do stacji radiowych, a dlaczego tak się nie stało to już pytanie do osób odpowiedzialnych za promocję tej płyty.

 

Pieniądze w rapie – czy zajmując się tą muzyką, zdarzyło Ci się żyć tylko z tego?

Zaginiony: Ja bardzo wcześnie zacząłem pracować. Mając 16 lat już zarabiałem pieniądze. Później zrezygnowałem ze studiów i założyłem własną firmę handlową. Raper, który zarabiałby w Polsce więcej niż ja jako właściciel firmy handlowej – nie istnieje. To jest po prostu nierealne (nie liczę raperów, którzy jednocześnie są właścicielami firm handlowych i produkcyjnych). Ja nigdy nie traktowałem rapu zarobkowo. Jeśli traktujesz rap zarobkowo – prędzej czy później się w tym zagubisz i zaczniesz robić gówno dla zakochanych gimbusów. Trochę zarobisz, ale jak spojrzysz w lustro to będziesz widział w nim pizdę. Pieniądze wydasz (pewnie przepijesz jak gimnazjum dorośnie i zorientuje się, że słuchanie Ciebie to przypał i znajdzie nowego idola), ale pizdą będziesz nadal. W związku z tym, że nigdy nie traktowałem rapu w kategoriach biznesowych – każdy mój album jest definicją prawdziwego rapu. JA jestem prawdziwym rapem. Jestem jednym z nielicznych raperów w Polsce, którzy nigdy się nie sprzedali i nie zrobili nic wbrew sobie. Stawianie wszystkiego na rap jak robią niektórzy jest bardzo krótkowzroczne. Nigdy nie wiadomo kiedy minie moda, nie wiadomo co się sprzeda, a co się nie sprzeda. Jak jesteś facetem to musisz myśleć o tym jak zapewnić jak najlepsze życie swojej rodzinie teraz i w przyszłości, nie możesz żyć w utopijnym świecie marzeń, szerokich spodnich, czapeczek przekrzywionych na bok i SWAGU. Czy zdarzało mi się żyć tylko z tego? Nie. Czy mógłbym żyć tylko z tego? Na pewno nie na takim poziomie na jakim żyję.

 

Ciekawe co mówisz, ale zagłębmy się w ten temat dalej. Czy nie uważasz, że dla niektórych rap stał się zawodem po prostu i mają z tego dobry hajs, a inni są dla 5 minut sławy?

Zaginiony: Ale co to za sława? Zobacz jak małym krajem jest Polska w skali całego świata. O ile producenci mają uniwersalne środki wyrazu, to polski raper nigdy nie pójdzie worldwide rapując po polsku. Zobacz jak mało ludzi w skali polski słucha muzyki. Jak mało ludzi w skali tych co słuchają wybiera akurat rap. Sprzedaż płyt mówi sama za siebie, a w sztucznie nabijane wyświetlenia na youtube wierzą chyba jeszcze tylko ludzie bardzo naiwni. Kogo pociąga ta sława? Czy oni chcą być rozpoznani podczas robienia zakupów w Carrefourze przez 13-letniego fana? To jest niepoważne. Dla niektórych rap stał się zawodem i będą robić to, bo muszą. Nic innego nie potrafią, nie mają wyjścia. Mają z tego hajs – a czy jest to „dobry hajs” to już zależy od punktu widzenia. Dla mnie dobry hajs ma ten kto jeździ Veyronem – a żaden raper w Polsce nie jeździ. Większość w ogóle nie ma prawa jazdy.

 

Zaczęliśmy te rozmowę o „emeryturze” – ostatnio w Polsce na takową udał się Waldek Kasta, w U.S.A., co chwile ktoś odchodzi i powraca – czy Zaginiony jak raz coś powie to tak jest do końca?

Zaginiony: Nigdy nie wiesz co się wydarzy. Jestem bardzo stanowczy i uparty, ale nie można być niewolnikiem własnych słów i jeśli miałbym potrzebę nagrania i opublikowania czegoś to na pewno nie będzie wzbraniało mnie to co powiedziałem wcześniej. Ja nie robię już rapu, bo kompletnie tego nie czuję. Jestem prawdziwy, nie mogę być nieszczery w stosunku do słuchaczy. Dlatego też poinformowałem słuchaczy o mojej decyzji – bo mogłem przecież nie pierdolić o emeryturze i po prostu nic nie robić, ale ludzie pytali ciągle kiedy coś nowego ode mnie. Powinienem robić to dalej, właśnie wydałem legalny album, powinienem robić następny i następny, niebawem może byłbym… no właśnie, gdzie i kim bym był gdyby to wszystko mocno wypaliło? Nic co może dać rap nie pociąga mnie w chwili obecnej (nie potrzebuję pieniędzy z rapu, nie potrzebuję sławy i uwielbienia, a satysfakcji z tworzenia nie mam). Lepiej być po prostu szczęśliwym. A jestem szczęśliwy gdy nie muszę po raz kolejny stawać w obliczu głupoty i niezrozumienia.

 

Jedni przychodzą i odchodzą inni robią ten rap latami, robią to z tą samą pasją co na początku – co według Ciebie definiuje w człowieku pasję, zajawkę – to, że mimo upływu lat potrafi być tak samo przekonujący jak chociażby 20 lat temu?

Zaginiony: Najważniejsze to zachować w sobie resztkę dziecka. Jako dzieci jesteśmy beztroscy, pozytywnie nastawieni i ciekawi świata. Dorośli ludzie mają przed sobą znacznie więcej problemów, którym trzeba stawić czoła i często zmywają one nam błysk z oczu. Nie można na to pozwolić i w tym celu należy pielęgnować swoje pasje – to one są odskocznią od rutyny i codzienności. W ogóle nie rozumiem ludzi, którzy nie mają żadnej pasji, a jest ich sporo. Wydają mi się niekompletni. Nie mógłbym być z dziewczyną, która nie ma pasji, niczym się nie interesuje. Jeśli chodzi o raperów to niestety nie wszyscy robią to z pasji. To słychać, że po prostu ciągną ten temat dalej, dopóki się kręci, żeby na koniec roku mieć jakąś w miarę okej średnią pensję. To jest słabe, oni przeważnie robią non stop to samo, na sprawdzonym patencie, w ogóle się nie rozwijają.

 

Mimo, iż nie będziesz nagrywał, gdy zadzwoni telefon i ktoś poprosi o koncert, albo udział gościnny na płycie weźmiesz to pod uwagę?

Zaginiony: Od momentu zakończenia działalności odmówiłem już (aż) dwóch propozycji koncertów za normalne stawki i (tylko) dwudziestu „dla biednych dzieci i zajawki”. Nawet nie chce mi się wychodzić już ze starym materiałem, bo mi się znudził, to by nie było fair w stosunku do ludzi. Inni oczywiście wychodzą i grają na odpierdol albo najebani, ale to nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem. Można mnie kupić tylko za duże pieniądze i chętnie za takie wystąpię, ale to będzie musiała być 5-cyfrowa kwota, z której połowę przeznaczę na cele charytatywne. Jeśli chodzi o występy gościnne to takich z reguły odmawiam. Nie wiem w sumie nawet dlaczego, jakoś nie mam zajawki na to. Ciekawą propozycję na pewno bym rozważył.

 

Na koniec chciałbym nawiązać do Twojej wypowiedzi z tej rozmowy, mianowicie „Koncertowy smash hit „Drzwi do jego fury” mógłby jednak spokojnie uruchomić całą machinę gdyby wszedł na rotację do stacji radiowych, a dlaczego tak się nie stało to już pytanie do osób odpowiedzialnych za promocję tej płyty.” – przeszedłeś przez podziemie do mainstreamu – sam twierdzisz, że materiały Twoje nie odniosły sukcesu komercyjnego. Powiedz mi na koniec, jak oceniasz branżę promotorską, dziennikarską nastawioną na promocję Hip-Hopu?

Zaginiony: Szczerze mówiąc nigdy się w to nie zagłębiałem, zawsze interesowała mnie czysta sztuka, tworzenie utworów, a nie cała otoczka. Ogólny obraz mediów promujących hip-hop tworzą nie tylko dziennikarze, ale również użytkownicy portali. Wystarczy sobie przypomnieć poziom jaki panował na słynnym forum słynnego portalu z kreską. Niewiele było tam tematów dotyczących mojej twórczości, natomiast można było się stamtąd dowiedzieć kogo wyruchałem, z kim zerwałem, co zrobiłem itd. Taki poziom niestety reprezentuje przeciętny, małoletni odbiorca tej muzyki. Dlatego jest ona tak bardzo niepoważnie traktowana przez normalnych, ogarniętych ludzi.

 

Dzięki za rozmowę.

Zaginiony: Cała przyjemność po mojej stronie.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Zdunekk z Rap Generation: „Mam nadzieję, że będę jak Arab po Żywym Rapie” – wywiad

Raperka pójdzie w stronę Oliwki Brazil czy Young Leosi?

Opublikowany

 

Przez

zdunekk wywiad
zdunekk

Zdunekk dotarła do finału programu Rap Generation, pokazując wachlarz swoich umiejętności. Nie udało jej się jednak wygrać. Co zamierza robić dalej?

Ponad 10 lat temu w programie „Żywy Rap” realizowanym przez Hemp Gru, najmocniej wybił się Arab, choć to nie on wygrał rapowe show. Zdunekk ma nadzieję, że jej kariera rozwinie się podobnie.

– Nie chcę się też stawiać gdzieś najwyżej, bo to nie ja ten program wygrałam – mówi skromnie raperka w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Czytaj dalej

Wywiad

Favst: „Każdy w Polsce powinien przesłuchać ten utwór”

Seria szybkich pytań do producenta, który zaangażowany jest w program „Rap Generation”.

Opublikowany

 

Przez

Podczas spotkania prasowego programu „Rap Generation”, złapaliśmy się z Favstem, który odpowiedział na serię szybkich pytań.

Favst to jeden z producentów, który współpracuje z finalistami programu „Rap Generation”. To m.in. pod jego okiem uczestnicy show przygotowywali swoje numery, które zostaną zaprezentowane w finale. Wtedy też dowiemy się, kto zgarnie kontrakt z Warner Music Poland.

Tymczasem Favsta zapytaliśmy m.in. o to, co jest najbardziej przereklamowane w show-biznesie, jaki numer powinien przesłuchać każdy Polak czy, co jadł na śniadanie. Producent powiedział także, że w tym roku zamierza wydać coś „ciekawego i kontrowersyjnego”.

Poniżej wideo:

Rap Generation – odcinki

W każdym odcinku zobaczymy występy najbardziej obiecujących artystów, wyłonionych spośród ponad 800 zgłoszeń. Każdy uczestnik dostaje swoją szansę – 90 sekund na scenie, by przekonać do siebie jury. Zanim jednak wejdzie do gry, na ekranie pojawia się jego krótki profil, dzięki czemu widzowie mogą lepiej poznać jego historię.

Po każdym odcinku trzech najlepszych uczestników – tych, którzy zdobędą najwyższe oceny jurorów – przechodzi do kolejnego etapu i wprowadza się do RAP HOUSE. To tam zaczyna się prawdziwa walka o finał!

Odcinki są dostępne na platformie Prime Video.

  • Piątek 7 marca – odc. 1-2
  • Piątek 14 marca – odc. 3-4
  • Piątek 21 marca – odc. 5-6
  • Piątek 28 marca – odc. 7-8

Rap Generation – na czym polega

Każdy juror może przyznać maksymalnie 25 punktów w każdej kategorii, co oznacza, że najlepszy występ może zgarnąć 100 punktów. Średnia ocen jurorów wyświetla się w rankingu danego odcinka, pozwalając widzom i uczestnikom na bieżąco śledzić wyniki.

Jury ocenia uczestników w czterech kluczowych kategoriach:

  • Technika – precyzja, rytm, dykcja
  • Flow – styl, dynamika, swoboda na bicie
  • Teksty – kreatywność, przekaz, zabawa słowem
  • Charyzma – osobowość, energia, sceniczna pewność siebie

Goście specjalni i mentorzy

Gośćmi specjalnymi poszczególnych odcinków będą min. Tede, Włodi, Abradab, a także bardziej newschoolowi twórcy jak Oliwka Brazil i Bambi. Z producentów będą to: Czarny HiFi, Deemz, Favst, Matheo i Francis.

Warsztaty w Rap House poprowadzą Sir Mich, VNM i Mr. Polska.

Czytaj dalej

Wywiad

Tau o Słoniu: „Nie poważam jego rapu, nie słucham” – wywiad

W rozmowie m.in. o: Tede, Ostrym, Kalim, Zbuku, Sariusie, Kacprze HTA i Grande Connection.

Opublikowany

 

tau raper

Z kieleckim raperem udało nam się nam porozmawiać na żywo pod koniec tamtego roku. Poniżej prezentujemy blisko godzinny zapis tej rozmowy, w której pada wiele ksywek i poruszono w nim kilka wartościowych tematów.

– Co myślę o rapie Słonia? Nie poważam. To znaczy nie słucham, bo mi się nie podoba – mówi Tau w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. Podczas rozmowy Tau wymienia także pseudonim jeszcze jednego rapera, z którego rapem mu nie po drodze.

Kielczanin wypowiedział się też na temat własnej twórczości. Jak mówi, przez decyzję, którą podjął jest z urzędu pozbawiony pewnych narzędzi, które umożliwiłyby mu wywindować swoją twórczość jeszcze wyżej.

– Ja z uwagi na to, że poszedłem tą radyklaną ścieżką, nie mogę mieć w klipie agresji, przemocy, nie mogę nikogo upokarzać, nikomu ubliżać, nie mogę mieć dragów, klamek czy rozebranych kobiet (…) Jak się człowiek zastanowi i popatrzy na najbardziej popularne polskie teledyski, to jest treść tych hitów – tłumaczy.

Tau mówi w wywiadzie także o:

  • Beefach Tedego
  • Czy O.S.T.R. to jego kolega?
  • Relacjach z Sariusem, Fabijańskim, Bezczelem i Zbukiem
  • Nagrywkach z Kalim i Kacprem HTA
  • O Grande Connection
  • Dlaczego usunąłby siebie ze sceny?

Czytaj dalej

Wywiad

Wujek Samo Zło: „Tede nie umie się bić? To nie do końca prawda” – wywiad

Godzinna rozmowa z Wujkiem m.in. na temat TVP, Jędkera, freestyle’u i nowej płyty.

Opublikowany

 

wujek samo zło

Tede jest obecnie w epicentrum konfliktu z Szalonym Reporterem i Arkiem Tańculą, którzy chcą go namówić na walkę. Tymczasem na temat bitewnych umiejętności warszawskiego rapera wypowiedział się Wujek Samo Zło.

Pod koniec roku przeprowadziliśmy rozmowę na żywo z Wujkiem, w której oczywistym jest, że poruszyliśmy m.in. temat Tedego i ich konfliktu. – Tede miał opinię takiego, co się nie bije i jest c**ą, a w Lublinie miałem z nim taką akcję, że wiem, że nie jest to do końca prawda. Jest duży chłop i też potrafi machać rękami – mówi WSZ w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Czy Wujek chciałby zawalczyć z TDF-em? – Top nie jest moja waga, ale jakby przytył parę kilo, a ja bym schudnął, to może. Ale wolałbym załatwić to po rapowemu – tłumaczy.

Podczas rozmowy poruszyliśmy m.in. takie wątki jak:

  • Zapowiedź dissu na Tedego.
  • Praca w TVP i wynagrodzenie.
  • Konflikt z Jędkerem i chęć walki.
  • Najlepszy freestyle’owiec?
  • Co WSZ ma wspólnego z Krzysztofem Rutkowskim i Mini Majkiem.
  • Skąd ksywka Cygan.

Czytaj dalej

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: