Wywiad
VAIB: „PRZESKOCZYMY POPULARNOŚĆ UPADŁYCH PERIODYKÓW HIPHOPOWYCH”
Rozmawiamy dzisiaj z redaktorem naczelnym jedynego magazynu hip-hopowego w Polsce – Adamem Romanowskim.
Siema, powiedz na początek, czego będziemy mogli się spodziewać w najnowszym numerze VAIBu?
Adam: Cześć! Na pewno sporo ciekawej treści. Jak w każdym numerze, pojawią się recenzje, ciekawe wywiady, konkursy i felietony. Jednak o szczegółach nie ma co mówić, zostawmy to na dzień premiery. Przy pracy nad magazynem, najlepsze jest to, że nawet w dniu premiery potrafi zmienić się jego zawartość. Jesteśmy czasopismem internetowym, to daje nam trochę większe pole manewru niż w przypadku tradycyjnej prasy.
Jesteś pomysłodawcą i naczelnym magazynu. Jak długo dojrzewała w Tobie ta idea, aby stworzyć właśnie taki magazyn?
Adam: Wbrew pozorom był to pomysł dosyć spontaniczny. W 2011 roku, po odwiedzeniu salonu Empik, przeszło mi przez myśl, że skoro brakuje hip-hopowej prasy na rynku, to jest to nisza, którą warto wypełnić. Mimo, że interesowałem się tą kulturą, nie znałem nikogo z kim mógłbym zrealizować ten projekt. Dlatego nawet nie łudziłem się, żeby zacząć działać w tym kierunku. W 2012 zacząłem działać lokalnie. M.in. z Sebą (Tony Jazzu) stworzyliśmy szczeciński projekt – szczecinskihiphop.pl Strona działa do dziś, lecz dla mnie było to za mało. Po studiowaniu ekonomii, trochę przypadkiem, trafiłem na studia dziennikarskie, gdzie poznałem dwóch znakomitych ludzi Mateusza i Maćka. Po pół roku studiowania, powiedziałem chłopakom o moim pomyśle stworzenia magazynu. W styczniu 2012 zaczęliśmy planować co miałoby się pojawić w pierwszym numerze. Wszystko niestety zostało tylko pomysłem, nie podjęliśmy żadnych działań. Jeszcze czegoś brakowało. W międzyczasie dowiedziałem się o powstawaniu uniwersyteckiego radia internetowego. Zgłosiłem się z chęcią poprowadzenia audycji hiphopowej. Czekałem na moment startu radia, co się niestety bardzo przeciągało, zmienił się naczelny i zapadły plany, że jednak tematycznych audycji w radiu nie będzie. Minęło trochę czasu, zaszło kilka zmian we władzach radia i tak na wiosnę udało się w końcu wystartować z audycją Miejski VIBE w radiu BAS.
Naczelny radia przydzielił mi do pomocy Adama, który okazał się znakomitym współprowadzącym. Po kilku wspólnych audycjach, radio nadal prowadziło nabór nowych osób. Na jednym z takich castingów pojawiła się Sonia, która szybko wbiła się na rapową audycję. Tak oto Miejski VIBE prowadziliśmy w trójkę. Przełomowym momentem były Juwenalia w Szczecinie, gdzie pierwszy raz w życiu przeprowadziłem kilka wywiadów. M.in. z Paluchem, Miuoshem czy Bonsonem. Wywiady nadal znajdziecie na YT, uważam, że mimo debiutu dziennikarskiego, wyszły naprawdę dobrze. Kiedy zaczęły się wakacje, wróciła do mnie myśl o magazynie. Poznałem już cztery osoby, które idealnie nadawałyby się do podjęcia wyzwania. Adam zapoznał mnie jeszcze z Michałem. Mieliśmy 6 osobową ekipę, postanowiliśmy działać. Przez okres wakacji powstawały teksty, ja uczyłem się programu do składania czasopisma. W ten sposób 20 września zupełnie bez żadnych zapowiedzi, promocji itp. wrzuciliśmy do sieci pierwszy numer. Odzew był świetny, mimo, że z perspektywy czasu numer jest bardzo średni to dostaliśmy mnóstwo propsów, co nas bardzo zmotywowało do dalszej pracy. W ten sposób do redakcji trafił Kuba z Wrocławia, który sam prowadzi kanał na YT "This is backstage", Wojtek z Warszawy, który blisko współpracuje z Asfaltem. Patrycja ze Szczecina, która ma mnóstwo kontaktów i wiedzy na temat tego co się dzieje na rodzimym podwórku. Przez pierwsze miesiące, skład redakcyjny się zmieniał, jednak od dłuższego jest stały. Wiem, kogo na co stać, kto co potrafi, jaką ma wiedzę i jak bardzo jest zaangażowany w pracę nad magazynem.
Wiem, bo mamy wspólnych znajomych, że redakcję magazynu tworzą wolni strzelcy z całego kraju. Jednak w Szczecinie jest główna baza, kto ma decydujące zdanie na temat kształtu każdego kolejnego numeru?
Adam: Tak jak wspomniałem wcześniej, mamy już stały skład. Oczywiście, zgłaszają się do nas osoby, które chcą przeprowadzić z kimś wywiad, napisać artykuł. Jeśli materiał okazuje się dobry, nie ma problemu z jego publikacją. Decydujące zdanie o kształcie magazynu mam ja. Jednak wszystko zawsze konsultuję z resztą redakcji. Zawsze czekam na pomysły i plany osób, staram się, aby każdy zrobił to na co ma ochotę, to co sobie wymyślił i zaplanował. Oczywiście, są takie stałe elementy jak newsy czy recenzje, gdzie są pozycje, które ja narzucam. W ten sposób, newsy piszemy wszyscy. Recenzji jest sporo, więc zawsze zostają tytuły, które trzeba zrecenzować a nikt nie wyraził na to chęci, wtedy ja rozdzielam, kto co pisze.
Zarządzasz ludźmi z całej Polski, pracujecie w Internecie, długo się zgrywaliście ze sobą, aby uniknąć niepotrzebnych stresów?
Adam: Było sporo zamieszania po pierwszym numerze. Ciężko było ogarnąć taką ilość osób. Po czasie się wszystko wykrystalizowało. Tak naprawdę większość osób (9) jest na miejscu w Szczecinie. Poza naszym miastem jest tylko Kuba z Wrocławia i Wojtek z Warszawy. Wszyscy mają ze sobą dobry kontakt. Współpracujemy naprawdę bardzo dobrze. Potrafimy się pokłócić, ale to chyba normalne i bez tego pewnie też nie powstałoby wiele ciekawych rzeczy.
Na pewno pamiętasz czasy Ślizgu czy Klanu. Chcesz w jakimś stopniu dorównać popularnością legendarnym tytułom?
Adam: Pewnie, że pamiętam. Nie mam zamiaru do niczego/kogo dorównywać. Chcę aby nasz magazyn szedł swoją drogą. Nawet przy małej popularności, uważam, że najważniejszy jest czytelnik, który jest z nami zawsze. Wiem, że są osoby, które czekają z miesiąca na miesiąc na kolejny numer. Czy jest takich osób 50 czy 10 000, to nie ważne. Oczywiście, popularność na pewno sprzyja rozwojowi, narzuca presję aby być coraz lepszym. Śmiem twierdzić, że w dzisiejszych czasach łatwo nam będzie przeskoczyć popularność upadłych periodyków hiphopowych. Nasz magazyn jest dostępny za darmo w sieci, gdzie nie ma ograniczenia nakładu. Jak na razie nie mamy też konkurencji.
Kilka dni temu rozmawialiśmy na temat Twojej drogi od słuchacza rapu, do naczelnego jedynego magazynu hip-hopowego w Polsce. Powiedz, dlaczego Twoim zdaniem w blisko 40 milionowym państwie, nie ma więcej tego typu prasy branżowej?
Adam: Na pewno duży wpływ na to miał Internet i spadek zainteresowania hip-hopem po 2004. Te dwie rzeczy nałożyły się na siebie. Nie dość, że hip-hop uciekł z stacji radiowych, telewizji to do tego rozwinął się Internet, gdzie zupełnie za darmo mieliśmy dostęp do muzyki, teledysków i przede wszystkim informacji. Po co kupować czasopismo, skoro wszystko było w Internecie? Po co kupować płyty, skoro w sieci były za darmo i to nawet przed premierą? To był ciekawy okres, w którym ludzie zachłysnęli się dobrodziejstwem Internetu. To za to doprowadziło do momentu, w którym Internet jest pełny gówna i syfu, który bije do nas z każdej strony. Ludzie mają dość tego, że z każdej strony są bombardowani milionem informacji, bzdur, reklam, filmików. Przyszedł czas trzymania się jednego czy kilku zaufanych źródeł informacji. Mimo, że magazyn przegrywa z portalami internetowymi aktualnością, to np. aktualności zebrane z jednego miesiąca, wyselekcjonowane i przedstawione na kilku stronach, to świetna alternatywa. Osoby, które nie mają czasu na sprawdzanie miliona stron, facebooków, chętnie czytają nasze newsy. I tu zatacza się koło. Internet stał się śmietnikiem gdzie jest wszystko i nic, dlatego ludzie będą coraz chętniej sięgali po prasę. Tą w wydaniu elektronicznym jak i papierowym. Społeczeństwo jest leniwe, chce mieć podane wszystko na tacy. U nas jest wszystko poukładane, wybrane to co najważniejsze i podane w ładnym opakowaniu.
Magazyn ma swój fanpage. Można go pobrać w formie elektronicznej, czy to jest wszystko na co Was stać? Czy chcielibyście w przyszłości trafić do legalnego obrotu w wersji papierowej?
Adam: Stać nas na wiele. Jednak zawsze jest jakiś czynnik, który staje się zaporą nie do pokonania. Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi… Na pewno stworzymy aplikację na smartfony. I tak naprawdę nie wiem, czy jest sens drukowania…. Czas pokaże. Jeśli nie regularne wydawnictwo, to na pewno coś specjalnego damy na papierze.
Jakim kluczem zbieracie treści do każdego kolejnego numeru?
Adam: Bardzo prostym. Priorytetem są aktualne wydarzenia. Staramy się robić wywiady z osobami, które właśnie wydały album, recenzować ostatnio wydane krążki. To samo dotyczy oczywiście aktualności czy felietonów. Na pewno staramy się też promować to co jest dobre, a jednak nie trafiło do wielu słuchaczy. Dlatego sprawdzajcie wywiady z "Nieznanymi Sprawcami" czy produkcje od naszych producentów z "Taśmy Produkcyjnej".
Wspomniałeś niedawno, że Twoją pasją jest dziennikarstwo, dlatego m.in. powstał VAIB. Na pewno śledzisz polskie portale branżowe, jak oceniasz poziom polskiego dziennikarstwa hip-hopowego?
Adam: Niestety, takie dziennikarstwo prawie nie istnieje. Szkoda, że na palcach jednej dłoni można policzyć portale godne uwagi, gdzie pojawia się dobra, merytoryczna treść. To się zmieni, już niedługo, zobaczycie.
Odmówiliście kiedyś komuś miejsca w magazynie, jeśli tak to z jakiego powodu?
Adam: Oczywiście. Magazyn w porównaniu do portalu internetowego ma ograniczoną powierzchnię. Co czyni go bardziej prestiżowym, bo oznacza to, że treść musi być mocno przemyślana i wartościowa. Niestety, nawet jakbyśmy chcieli pisać o wszystkim i o tym co dostajemy na maila, byśmy nigdy nie zamknęli numeru. Powodów zawsze jest kilka. Np. z góry ustalamy jakie wchodzą recenzje i ile ich będzie. Dlatego często musimy z czegoś rezygnować. To samo dotyczy reszty działów. My sami chcemy wyszukiwać ciekawe rzeczy i o tym pisać. Dlatego nie jesteśmy wstanie pisać o wszystkim.
Czy masz inne plany około muzyczne?
Adam: Pewnie! Planów zawsze jest mnóstwo, jednak o tym się nie mówi. Jak coś uda się zrealizować, tak jak VAIB – wtedy na pewno o tym usłyszycie.
Porozmawiajmy chwilę o sprawach technicznych, jak długo trwa złożenie materiałów w gotowy egzemplarz kolejnego numeru? Ile osób pracuje nad ostatecznym kształtem VAIBU?
Adam: Złożenie trwa około 2-3 tygodni. Niestety, często teksty dostajemy później niż planowaliśmy. Często dzieje się tak, że jakaś część magazynu jest skończona a reszta nawet nie napisana. To jest bardzo ciężka praca, bo oprócz napisania tekstów dochodzi np. autoryzacja wywiadu. Potem jest korekta, załatwianie zdjęć od autorów. Skład i znowu wysyłanie do akceptacji, ewentualnie poprawki. Etapów tworzenia jest naprawdę dużo, niestety składem i organizacją wielu rzeczy zajmuję się sam. To też ma wpływ na czas realizacji. Nad ostatecznym kształtem pracuję ja, oczywiście po poprzednim zebraniu materiałów i ustaleniu wszystkiego z moją ekipą.
Kiedyś przedstawiałeś mi statystyki odsłon, pobrań numerów, jak to wygląda dzisiaj i jeszcze jedna kwestia, czy zgłaszają się do Was potencjalni sponsorzy, reklamodawcy, czy to Wy raczej musicie szukać?
Adam: Statystyki z numeru na numer bardzo się zmieniają. Gdyby porównać numer pierwszy z czerwcowym, to ten wakacyjny przeczytało 5 razy więcej osób niż wrześniowy. Z ciekawostek powiem, że czytelnicy spędzili 130 dni na czytaniu numeru z Tede. Miło mi, że ukradliśmy ponad 4 miesiące naszym czytelnikom. Odnośnie reklam czy innej współpracy, od zawsze działamy z kilkoma markami, firmami, które widzą w nas potencjał. Często działamy na zasadzie obustronnego wsparcia z ludźmi, których po prostu znamy i lubimy. Jeśli jednak, ktoś będzie chciał się u nas reklamować czy wyrazi chęć jakiejkolwiek współpracy to jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje, to chyba normalne.
Na stronie wspieram.to trwa aktualnie akcja, gdzie zbierane są fundusze na kolejny drukowany numer magazynu. Zachęcamy do wsparcia.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News1 dzień temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News22 godziny temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News4 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów