Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

RX: „JESTEM BEZGRANICZNIE ODDANY POLSKIEMU RAPOWI”

Opublikowany

 

Rozmawiamy kilka miesięcy po premierze „Efekt porozumienia”, płyta już zdążyła pokryć się złotem – to Twoja pierwsza płyta wyprodukowana od A do Z?

RX: Tak, to pierwsza płyta wyprodukowana przeze mnie od A do Z, chociaż wielokrotnie wcześniej chciałem zrobić taki projekt, jednak brakowało porozumienia, między mną a raperem. Brakowało kogoś, kto rozumiał moją koncepcje pracy, granie od podstaw, tworzenie na podstawie wspólnych pomysłów, inspiracji, a nie wysyłanie paczek po 30 bitów tygodniowo, przebieranie w nich, pisanie na szybko tekstów i zamykanie kolejnych numerów.
Owszem, tak również mógłbym pracować, ale to nie preferowany przeze mnie styl pracy. Najchętniej zrobiłbym to tak jak w USA – zamknął się z raperem w studiu i pracował nad wszystkim wspólnie.

Kto wyszedł z propozycją zrobienia wspólnej płyty?
RX:
Chada. Nie miałbym odwagi zaproponować takiego projektu akurat wtedy. Pamiętam, jak kilka lat temu rozmawiałem ze znajomym na temat rapera, z którym chciałbym zrobić płytę. Bez zastanowienia powiedziałem – Chada. Kumpel na to odpowiedział ze zrezygnowaniem „Noooo dobra, ale tak realnie?”… A jednak – parafrazując wersy Tomka z Efektu – wszystko stało się realne.

W minionym roku pracowałeś z Tomkiem dwukrotnie, raz przy czwartym solo, drugi raz przy Waszej płycie. Czym różni się pojedyncze collabo, od pracy nad płytą?

RX: Pojedyncze collabo to szybka akcja – wysyłam kilka luźnych bitów, raper oddzwania mówi, który mam dla niego zarezerwować, pisze tekst, nagrywa, robię aranż – koniec historii. Praca nad płytą, oczywiście, może wyglądać podobnie, jednak nie pozwala mi na to moje artystyczne podejście do muzyki. Jasne, rozumiem, że muszę być rzemieślnikiem w pewnym sensie, ale nie traktuje muzyki jako czegoś co tłukę w tygodniu hurtem, żeby w weekend puścić to na kilogramy na bazarze. Nie myślę również o mojej twórczości jak o Świętym Graalu – myślę, że znajduje w tym wszystkim złoty środek.

Muzyka to Twoja działka, Tomek wybierał z gotowych instrumentali, czy pod "Efekt porozumienia" zrobiłeś zupełnie nowe rzeczy?

RX: 4 bity z Efektu to bity, które zrobiłem wcześniej, resztę zrobiłem specjalnie pod Efekt. Codziennie, skrupulatnie siadałem do muzyki i działałem, Tomek dzwonił, mówił czego mniej więcej oczekuje, wzajemnie wymienialiśmy się uwagami i obieraliśmy wspólny kierunek. Pamiętam jak powstał numer „Innego życia nie znam”. Obiecałem któregoś wieczoru podesłać nowy bit, jednak nie byłem zadowolony z tego co zrobiłem, powiedziałem, że mam coś, ale to nie jest to i potrzebuje więcej czasu. Tomek namówił mnie, żebym jednak wysłał to co zrobiłem, kto wie, nawet jeśli to nie trafi na płytę, to być może zainspiruje go do napisania czegoś nowego. Wysłałem bit – oddzwonił praktycznie od razu z pomysłem. Byłem zaskoczony – co jak, gdzie, jakie Innego życia nie znam? Tak właśnie spontanicznie powstał ten numer. I jak go słucham teraz, myślę, że to jeden z mocniejszych numerów na płycie, a o mały włos ten bit nigdy nie trafiłby nigdzie, gdybym tak jak miałem to zrobić na początku – jednak go nie wysłał do odsłuchu.

Jesteś jeśli mnie pamięć nie myli, drugim producentem z Polski, który pracował z Rytmusem – udało Ci się go poznać osobiście, co możesz o nim powiedzieć?
RX:
To wielkie wyróżnienie, tym bardziej – tu ciekawostka – że bit, którego użyliśmy do kawałka z Rytmusem miał na początku wylądować na jego płycie, z Tomkiem na featuringu. Wspólnie zdecydowaliśmy, że wrzucimy go na Efekt i udało się nakręcić do niego wideo. Rytmus to bardzo pogodny człowiek z dużym poczuciem humoru i dystansem do wszystkiego. Ciągle mamy kontakt i jestem pewien, że ten numer to nie pojedynczy strzał, zrobimy coś jeszcze razem w przyszłości, jak tylko będzie okazja.

Promocja płyty zbiegła się w trakcie z zamieszaniem wokół osoby Tomka jakkolwiek utrudniało to Wam życie?

RX: Niestety tak. Skomplikowana sytuacja Tomka nie pozwoliła nam zagrać koncertów z naszym materiałem (nadrobimy z siłą bomby atomowej), nie pozwoliła na luźne prywatne spotkania, wspólną pracę nad materiałem w studiu, nagranie klipu w centrum Warszawy również nie wchodziło w rachubę, jednak udało się wszystko skończyć dokładnie tak jak chcieliśmy i nie musieliśmy iść na żadne kompromisy.

Poprzedni rok był dla Ciebie pracowity, zrealizowałeś wszystko to co sobie założyłeś?
RX:
To faktycznie był świetny rok dla mnie. Zrealizowałem więcej, niż sobie założyłem, myślałem, że będzie to kolejny rok próby ogarniania życia prywatnego, a muzyka będzie sobie żyła gdzieś swoim życiem, trochę obok, no ale cóż zrobić – mija czas, a nam nie ubywa lat. Tymczasem muzyka zagrała w tym roku dla mnie zdecydowanie pierwsze skrzypce. Lepiej bym tego nie mógł sobie wymarzyć.

Zrobiłeś około 12 singli dla innych raperów z czołówki, a czy były sytuacje gdzie musiałeś odmówić komuś z braku czasu?

RX: Niestety zdarzało się. Dostaje dziesiątki wiadomości dziennie z pytaniem o możliwość współpracy, od klasycznego caps lock „DAJ BITA NAGRAM NUTĘ”, przez bardziej złożone wypowiedzi do tych naprawdę motywujących i pokornych treści od konkretnych graczy. Niestety nie jestem w stanie tyle produkować, żeby sprostać zapotrzebowaniu. Często wtedy dostaje pytania o pieniądze, ile można mi zapłacić, żebym się zgodził i jednak coś odstąpił. To nie takie proste, nie chce tu zabrzmieć pompatycznie, ale najważniejszy jest dla mnie dobry projekt, z którego naprawdę będę zadowolony. Robiąc zaledwie kilka bitów w miesiącu, chcę angażować się w numery, które jak powstaną, będą faktycznie czymś, czym mogę się jarać i żaden hajs mi tego nie przyćmi, bo i tak nie da się z tych bitów wyżyć, chyba że jak wspominałem wcześniej, produkowałbym w tygodniu bity jak automat a potem sprzedawał je na bazarze w weekend, ale to totalnie nie dla mnie.

Przynależysz do wytwórni RPS Ent. – jednak w 2014 roku nie wyprodukowałeś nic dla ludzi z Poznania, co poza prestiżem daje taka przynależność do wytwórni, w której się nie produkuje muzyki?
RX:
Faktycznie nie udało nam się niczego zrobić, ale, że tak powiem, tak po prostu wyszło – Rychu zrobił materiał z White House, ja zaangażowałem się w płytę z Chadą. Cieszę się, że mogę reprezentować RPS. Bardzo szanuje Rycha za wszystko co zrobił dla polskiej sceny. Za swoje wyjątkowe podejście do klasyki rapu i korzeni tej muzyki, ale również bardzo szanuje za wielkie zmiany w życiu prywatnym, jak bardzo ogarnął życie. To bardzo motywujące i godne naśladowania. (Trudny Dzieciak 2!). Nagramy coś jeszcze, jestem tego pewien!

Na Twoim fanpage`u można przeczytać, że poza produkcją stricte studyjną, udzielasz się jako DJ. Co daje Ci większą frajdę, występy na żywo, czy tworzenie w studiu?

RX: Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Praca w studiu to obcowanie z samym sobą, ale daje mi niewyobrażalnie dużą satysfakcje gdy uda mi się zrobić coś, z czego jestem zadowolony (a różnie z tym bywa, może czasem jestem aż zbyt krytyczny wobec siebie). Granie na żywo natomiast, to jakby satysfakcja w trybie instant – jest się łącznikiem muzycznym między sceną a publiką, ma się bezpośredni kontakt z słuchaczami. I jedno i drugie sprawa mi niesamowicie dużo przyjemności. DJ`ing to czysta zajawka, uwielbiam zakręcić czarnymi płytami, czy to jako DJ koncertowy, czy jako DJ grający imprezę z szeroko pojętą czarną muzyką i choć mistrzostwa IDA, czy inne, zostawiam całej ekipie mega utalentowanych reprezentantów stricte sceny DJ`skiej, jest to dla mnie straszna frajdą grać na żywo i staram się dać z siebie wszystko za każdy razem gdy wychodzę na scenę.

Jako producent działasz od 13 lat. W dzisiejszych czasach, w erze internetu, portali społecznościowych łatwiej jest o współpracę z raperami, niż gdy Ty zaczynałeś?

RX: Z jednej strony łatwiej, dziś wszystko możesz zrobić sam od nagrania do wydania płyty, wszystko stało się mega otwarte dla zwykłego śmiertelnika, z drugiej – jest tak niesamowity przesyt muzyki w tym momencie, że w tym całym zalewie ciężko się odnaleźć, czasu jakby coraz mniej (miejska choroba – za krótka doba), a skrzynki pękają w szwach od demówek. Kiedyś było łatwiej wychwycić perełki, bo ogólnie nagrywać było dużo dużo trudniej, więc jak ktoś się już za to zabierał, to znaczyło, że przeszedł ciężką drogę dopchania się do możliwości produkcji, nagrywki, miał motywacje i cierpliwość, żeby to zrobić, w dużo trudniejszych warunkach niż można to robić dziś.

Lata temu, dość zabawnym przypadkiem udało mi się dostać adres Tedego, do którego wysłałem swoje demo, pocztą zwykłą (to były początki polskiego internetu w zasadzie, więc zdobycie takiego adresu nie było takie proste) oraz wysłałem drugie demo do Prosto, adres spisałem z winyla Waco – Świeży Materiał (Pozdro Waco! Moja ulubiona producencka do dziś). Nawet nie mam pewności czy to miało sens wysłać tam, akurat na ten adres demo, ale nic nie traciłem – wysłałem. Prosto nigdy się nie odezwało (a dziś mam kilka numerów zrobionych pod szyldem Prosto. Na odzew Tedego myślałem, że też już nie będę mógł liczyć, bo minęło dużo czasu od wysłania płyty, pogodziłem się z tym, że po prostu widocznie to nie to czego oczekują raperzy, aż pewnego zwykłego dnia gdy siedziałem sobie nad jeziorem delektując się wakacjami, dostałem smsa z nieznanego numeru z tekstem, które bity siadły i jak widzę naszą współpracę dalej. Ten numer to był właśnie Tede. Pamiętam ten dzień, niesamowite uczucie, szczególnie, że już wtedy nie liczyłem na nic. A jednak!

Facebook, internet i współpraca na odległość, teoretycznie jest wygodniejsza, jaką formę działalności Ty preferujesz, na żywo w studiu, czy może zdalnie, gdzie wysyłasz to o co jesteś proszony?
RX:
Jak pisałem wcześniej, najchętniej bym zamknął się w studiu rodem z USA z raperami i producentami i działał. Jeśli taka sesja spełniłaby moje oczekiwania to powinna być to prawdziwa petarda. A tymczasem zostaje mi współpraca na odległość, faktycznie przy codziennych obowiązkach życiowym i ogólnym zabieganiu – wygodniejsza.

Album z raperem już masz, to teraz pora na producencką, czy może masz inne wymagania wobec siebie?

RX: Jakoś nie widzę swojej producenckiej na ten moment. Chciałbym zrobić coś oryginalnego, ale coś, co faktycznie czuje. Chciałbym wydać kilka bardzo ambitnych instrumentali na winylu, muzykę, która łączyłaby bity z analogowymi syntezatorami z lat 80. Raz, że nikt tego nie wyda – wydałbym to sam, dwa – że trochę nie mam motywacji. Chodzi mi to po głowie, ale jakoś nie wiem, czy ktokolwiek by chciał tego słuchać. Ale jak już się zbiorę w sobie to wydam to – choćby sam dla siebie (jak nikt nie będzie chciał tego słuchać to najwyżej będę spał na tych winylach, może będzie wygodnie… (śmiech).

Na koniec zapytam Cię o ewolucję polskiego rapu. Dekada działalności na pewno zaowocowała obserwacją i własnymi wnioskami. Więc dokąd zmierza polski rap?
RX:
Jestem absolutnie bezgraniczne oddany polskiemu rapowi, zawsze, od początku uważałem że nasza odmiana rapu to coś mega wyjątkowego, mamy świetnych, mega różnorodnych raperów i chyba jeszcze więcej świetnych producentów (tym bardziej jak pomyślę w jakich warunkach nasi rodzimi producenci produkują swoje perełki, a w jakich zagraniczna konkurencja, to nie mam wątpliwości, że jest dobrze). Myślę, ze nasza scena nie zmierza w jednym, konkretnym kierunku muzycznym, zmierza w wielu. W każdym z tych kierunków jest mocna, słuchacze na pewno nie mają na co narzekać. Cieszę się również, że scena staje się coraz bardziej profesjonalna i mimo wszechobecnych pieniędzy, nie traci na autentyczności. Festiwale przyciągają tłumy, płyty sprzedają się dobrze. Czego chcieć więcej? Oby tak dalej!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: