Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

RX: „JESTEM BEZGRANICZNIE ODDANY POLSKIEMU RAPOWI”

Opublikowany

 

Rozmawiamy kilka miesięcy po premierze „Efekt porozumienia”, płyta już zdążyła pokryć się złotem – to Twoja pierwsza płyta wyprodukowana od A do Z?

RX: Tak, to pierwsza płyta wyprodukowana przeze mnie od A do Z, chociaż wielokrotnie wcześniej chciałem zrobić taki projekt, jednak brakowało porozumienia, między mną a raperem. Brakowało kogoś, kto rozumiał moją koncepcje pracy, granie od podstaw, tworzenie na podstawie wspólnych pomysłów, inspiracji, a nie wysyłanie paczek po 30 bitów tygodniowo, przebieranie w nich, pisanie na szybko tekstów i zamykanie kolejnych numerów.
Owszem, tak również mógłbym pracować, ale to nie preferowany przeze mnie styl pracy. Najchętniej zrobiłbym to tak jak w USA – zamknął się z raperem w studiu i pracował nad wszystkim wspólnie.

Kto wyszedł z propozycją zrobienia wspólnej płyty?
RX:
Chada. Nie miałbym odwagi zaproponować takiego projektu akurat wtedy. Pamiętam, jak kilka lat temu rozmawiałem ze znajomym na temat rapera, z którym chciałbym zrobić płytę. Bez zastanowienia powiedziałem – Chada. Kumpel na to odpowiedział ze zrezygnowaniem „Noooo dobra, ale tak realnie?”… A jednak – parafrazując wersy Tomka z Efektu – wszystko stało się realne.

W minionym roku pracowałeś z Tomkiem dwukrotnie, raz przy czwartym solo, drugi raz przy Waszej płycie. Czym różni się pojedyncze collabo, od pracy nad płytą?

RX: Pojedyncze collabo to szybka akcja – wysyłam kilka luźnych bitów, raper oddzwania mówi, który mam dla niego zarezerwować, pisze tekst, nagrywa, robię aranż – koniec historii. Praca nad płytą, oczywiście, może wyglądać podobnie, jednak nie pozwala mi na to moje artystyczne podejście do muzyki. Jasne, rozumiem, że muszę być rzemieślnikiem w pewnym sensie, ale nie traktuje muzyki jako czegoś co tłukę w tygodniu hurtem, żeby w weekend puścić to na kilogramy na bazarze. Nie myślę również o mojej twórczości jak o Świętym Graalu – myślę, że znajduje w tym wszystkim złoty środek.

Muzyka to Twoja działka, Tomek wybierał z gotowych instrumentali, czy pod "Efekt porozumienia" zrobiłeś zupełnie nowe rzeczy?

RX: 4 bity z Efektu to bity, które zrobiłem wcześniej, resztę zrobiłem specjalnie pod Efekt. Codziennie, skrupulatnie siadałem do muzyki i działałem, Tomek dzwonił, mówił czego mniej więcej oczekuje, wzajemnie wymienialiśmy się uwagami i obieraliśmy wspólny kierunek. Pamiętam jak powstał numer „Innego życia nie znam”. Obiecałem któregoś wieczoru podesłać nowy bit, jednak nie byłem zadowolony z tego co zrobiłem, powiedziałem, że mam coś, ale to nie jest to i potrzebuje więcej czasu. Tomek namówił mnie, żebym jednak wysłał to co zrobiłem, kto wie, nawet jeśli to nie trafi na płytę, to być może zainspiruje go do napisania czegoś nowego. Wysłałem bit – oddzwonił praktycznie od razu z pomysłem. Byłem zaskoczony – co jak, gdzie, jakie Innego życia nie znam? Tak właśnie spontanicznie powstał ten numer. I jak go słucham teraz, myślę, że to jeden z mocniejszych numerów na płycie, a o mały włos ten bit nigdy nie trafiłby nigdzie, gdybym tak jak miałem to zrobić na początku – jednak go nie wysłał do odsłuchu.

Jesteś jeśli mnie pamięć nie myli, drugim producentem z Polski, który pracował z Rytmusem – udało Ci się go poznać osobiście, co możesz o nim powiedzieć?
RX:
To wielkie wyróżnienie, tym bardziej – tu ciekawostka – że bit, którego użyliśmy do kawałka z Rytmusem miał na początku wylądować na jego płycie, z Tomkiem na featuringu. Wspólnie zdecydowaliśmy, że wrzucimy go na Efekt i udało się nakręcić do niego wideo. Rytmus to bardzo pogodny człowiek z dużym poczuciem humoru i dystansem do wszystkiego. Ciągle mamy kontakt i jestem pewien, że ten numer to nie pojedynczy strzał, zrobimy coś jeszcze razem w przyszłości, jak tylko będzie okazja.

Promocja płyty zbiegła się w trakcie z zamieszaniem wokół osoby Tomka jakkolwiek utrudniało to Wam życie?

RX: Niestety tak. Skomplikowana sytuacja Tomka nie pozwoliła nam zagrać koncertów z naszym materiałem (nadrobimy z siłą bomby atomowej), nie pozwoliła na luźne prywatne spotkania, wspólną pracę nad materiałem w studiu, nagranie klipu w centrum Warszawy również nie wchodziło w rachubę, jednak udało się wszystko skończyć dokładnie tak jak chcieliśmy i nie musieliśmy iść na żadne kompromisy.

Poprzedni rok był dla Ciebie pracowity, zrealizowałeś wszystko to co sobie założyłeś?
RX:
To faktycznie był świetny rok dla mnie. Zrealizowałem więcej, niż sobie założyłem, myślałem, że będzie to kolejny rok próby ogarniania życia prywatnego, a muzyka będzie sobie żyła gdzieś swoim życiem, trochę obok, no ale cóż zrobić – mija czas, a nam nie ubywa lat. Tymczasem muzyka zagrała w tym roku dla mnie zdecydowanie pierwsze skrzypce. Lepiej bym tego nie mógł sobie wymarzyć.

Zrobiłeś około 12 singli dla innych raperów z czołówki, a czy były sytuacje gdzie musiałeś odmówić komuś z braku czasu?

RX: Niestety zdarzało się. Dostaje dziesiątki wiadomości dziennie z pytaniem o możliwość współpracy, od klasycznego caps lock „DAJ BITA NAGRAM NUTĘ”, przez bardziej złożone wypowiedzi do tych naprawdę motywujących i pokornych treści od konkretnych graczy. Niestety nie jestem w stanie tyle produkować, żeby sprostać zapotrzebowaniu. Często wtedy dostaje pytania o pieniądze, ile można mi zapłacić, żebym się zgodził i jednak coś odstąpił. To nie takie proste, nie chce tu zabrzmieć pompatycznie, ale najważniejszy jest dla mnie dobry projekt, z którego naprawdę będę zadowolony. Robiąc zaledwie kilka bitów w miesiącu, chcę angażować się w numery, które jak powstaną, będą faktycznie czymś, czym mogę się jarać i żaden hajs mi tego nie przyćmi, bo i tak nie da się z tych bitów wyżyć, chyba że jak wspominałem wcześniej, produkowałbym w tygodniu bity jak automat a potem sprzedawał je na bazarze w weekend, ale to totalnie nie dla mnie.

Przynależysz do wytwórni RPS Ent. – jednak w 2014 roku nie wyprodukowałeś nic dla ludzi z Poznania, co poza prestiżem daje taka przynależność do wytwórni, w której się nie produkuje muzyki?
RX:
Faktycznie nie udało nam się niczego zrobić, ale, że tak powiem, tak po prostu wyszło – Rychu zrobił materiał z White House, ja zaangażowałem się w płytę z Chadą. Cieszę się, że mogę reprezentować RPS. Bardzo szanuje Rycha za wszystko co zrobił dla polskiej sceny. Za swoje wyjątkowe podejście do klasyki rapu i korzeni tej muzyki, ale również bardzo szanuje za wielkie zmiany w życiu prywatnym, jak bardzo ogarnął życie. To bardzo motywujące i godne naśladowania. (Trudny Dzieciak 2!). Nagramy coś jeszcze, jestem tego pewien!

Na Twoim fanpage`u można przeczytać, że poza produkcją stricte studyjną, udzielasz się jako DJ. Co daje Ci większą frajdę, występy na żywo, czy tworzenie w studiu?

RX: Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Praca w studiu to obcowanie z samym sobą, ale daje mi niewyobrażalnie dużą satysfakcje gdy uda mi się zrobić coś, z czego jestem zadowolony (a różnie z tym bywa, może czasem jestem aż zbyt krytyczny wobec siebie). Granie na żywo natomiast, to jakby satysfakcja w trybie instant – jest się łącznikiem muzycznym między sceną a publiką, ma się bezpośredni kontakt z słuchaczami. I jedno i drugie sprawa mi niesamowicie dużo przyjemności. DJ`ing to czysta zajawka, uwielbiam zakręcić czarnymi płytami, czy to jako DJ koncertowy, czy jako DJ grający imprezę z szeroko pojętą czarną muzyką i choć mistrzostwa IDA, czy inne, zostawiam całej ekipie mega utalentowanych reprezentantów stricte sceny DJ`skiej, jest to dla mnie straszna frajdą grać na żywo i staram się dać z siebie wszystko za każdy razem gdy wychodzę na scenę.

Jako producent działasz od 13 lat. W dzisiejszych czasach, w erze internetu, portali społecznościowych łatwiej jest o współpracę z raperami, niż gdy Ty zaczynałeś?

RX: Z jednej strony łatwiej, dziś wszystko możesz zrobić sam od nagrania do wydania płyty, wszystko stało się mega otwarte dla zwykłego śmiertelnika, z drugiej – jest tak niesamowity przesyt muzyki w tym momencie, że w tym całym zalewie ciężko się odnaleźć, czasu jakby coraz mniej (miejska choroba – za krótka doba), a skrzynki pękają w szwach od demówek. Kiedyś było łatwiej wychwycić perełki, bo ogólnie nagrywać było dużo dużo trudniej, więc jak ktoś się już za to zabierał, to znaczyło, że przeszedł ciężką drogę dopchania się do możliwości produkcji, nagrywki, miał motywacje i cierpliwość, żeby to zrobić, w dużo trudniejszych warunkach niż można to robić dziś.

Lata temu, dość zabawnym przypadkiem udało mi się dostać adres Tedego, do którego wysłałem swoje demo, pocztą zwykłą (to były początki polskiego internetu w zasadzie, więc zdobycie takiego adresu nie było takie proste) oraz wysłałem drugie demo do Prosto, adres spisałem z winyla Waco – Świeży Materiał (Pozdro Waco! Moja ulubiona producencka do dziś). Nawet nie mam pewności czy to miało sens wysłać tam, akurat na ten adres demo, ale nic nie traciłem – wysłałem. Prosto nigdy się nie odezwało (a dziś mam kilka numerów zrobionych pod szyldem Prosto. Na odzew Tedego myślałem, że też już nie będę mógł liczyć, bo minęło dużo czasu od wysłania płyty, pogodziłem się z tym, że po prostu widocznie to nie to czego oczekują raperzy, aż pewnego zwykłego dnia gdy siedziałem sobie nad jeziorem delektując się wakacjami, dostałem smsa z nieznanego numeru z tekstem, które bity siadły i jak widzę naszą współpracę dalej. Ten numer to był właśnie Tede. Pamiętam ten dzień, niesamowite uczucie, szczególnie, że już wtedy nie liczyłem na nic. A jednak!

Facebook, internet i współpraca na odległość, teoretycznie jest wygodniejsza, jaką formę działalności Ty preferujesz, na żywo w studiu, czy może zdalnie, gdzie wysyłasz to o co jesteś proszony?
RX:
Jak pisałem wcześniej, najchętniej bym zamknął się w studiu rodem z USA z raperami i producentami i działał. Jeśli taka sesja spełniłaby moje oczekiwania to powinna być to prawdziwa petarda. A tymczasem zostaje mi współpraca na odległość, faktycznie przy codziennych obowiązkach życiowym i ogólnym zabieganiu – wygodniejsza.

Album z raperem już masz, to teraz pora na producencką, czy może masz inne wymagania wobec siebie?

RX: Jakoś nie widzę swojej producenckiej na ten moment. Chciałbym zrobić coś oryginalnego, ale coś, co faktycznie czuje. Chciałbym wydać kilka bardzo ambitnych instrumentali na winylu, muzykę, która łączyłaby bity z analogowymi syntezatorami z lat 80. Raz, że nikt tego nie wyda – wydałbym to sam, dwa – że trochę nie mam motywacji. Chodzi mi to po głowie, ale jakoś nie wiem, czy ktokolwiek by chciał tego słuchać. Ale jak już się zbiorę w sobie to wydam to – choćby sam dla siebie (jak nikt nie będzie chciał tego słuchać to najwyżej będę spał na tych winylach, może będzie wygodnie… (śmiech).

Na koniec zapytam Cię o ewolucję polskiego rapu. Dekada działalności na pewno zaowocowała obserwacją i własnymi wnioskami. Więc dokąd zmierza polski rap?
RX:
Jestem absolutnie bezgraniczne oddany polskiemu rapowi, zawsze, od początku uważałem że nasza odmiana rapu to coś mega wyjątkowego, mamy świetnych, mega różnorodnych raperów i chyba jeszcze więcej świetnych producentów (tym bardziej jak pomyślę w jakich warunkach nasi rodzimi producenci produkują swoje perełki, a w jakich zagraniczna konkurencja, to nie mam wątpliwości, że jest dobrze). Myślę, ze nasza scena nie zmierza w jednym, konkretnym kierunku muzycznym, zmierza w wielu. W każdym z tych kierunków jest mocna, słuchacze na pewno nie mają na co narzekać. Cieszę się również, że scena staje się coraz bardziej profesjonalna i mimo wszechobecnych pieniędzy, nie traci na autentyczności. Festiwale przyciągają tłumy, płyty sprzedają się dobrze. Czego chcieć więcej? Oby tak dalej!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad

Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.

Opublikowany

 

W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.

Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?

Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.

A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?

Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.

No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.

Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.

Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!

Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.

I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).

To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?

Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.

Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?

Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.

W takim razie gratuluję, dobra robota.

Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.

Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad

W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.

Opublikowany

 

Przez

małpa wywiad

Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.

Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.

Poruszone wątki w wywiadzie:

  • „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
  • Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
  • Lil Konon i jego zakola
  • Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
  • Praca na stacji benzynowej
  • Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad

Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.

Opublikowany

 

Przez

Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.

– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.

W rozmowie ponadto:

  • Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
  • Co myśli o Grande Connection
  • Jak i kiedy modli się Edzio
  • Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
  • 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
  • Pikers to GOAT
  • Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad

Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.

Opublikowany

 

Przez

koro wywiad

Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?

Koro „To nie rap się zmienia”

Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.

Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?

W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.

– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.

W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad

Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.

Opublikowany

 

Przez

Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.

– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.

Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.

Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Sarius o konflikcie z Żabsonem: „Miał u mnie dług”- wywiad

Rozmawiamy z szefem Antihype.

Opublikowany

 

Przez

sarius

Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.

Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.

Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: