Wywiad
MALIK MONTANA: „JA ROBIĘ MUZYKĘ, NIE JESTEM PEDAGOGIEM”
Raper związany z ekipą #GMLL szykuje się do wydania pierwszego materiału nagranego po Polsku.
Malik Montana od dłuższego czasu mieszka w Polsce, jednak urodził się w Niemczech gdzie spędził dzieciństwo. Do tej pory jego produkcje nagrywane były głównie w języku angielskim, teraz jednak raper zamierza podbić polski rynek. Z poniższej rozmowy dowiecie się jakie są jego plany i szerzej poznacie jego historię.
Od kilkunastu dni wypuszczasz pojedyncze numery, zwiastują one coś większego?
Malik Montana: Tak, zwiastują nadchodzącą EP-kę "Haram Masari", co po polsku znaczy „Brudnie pieniądze”.
Jaki materiał zebrałeś na nadchodzącym krążku, w jakim stylu będzie utrzymany?
Malik Montana: Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, bo każdy numer jest inny i w swój sposób wyjątkowy, dużo emocji i uczucia przede wszystkim. Wydaje mi się natomiast, że nie było takiego materiału w Polsce wcześniej, gdzie tak bezpośrednio mocne słowa padały z prawie, że popową melodią.
Twoje teksty są mocne, nawiązują do życia na ulicy. Zdajesz sobie sprawę, że trafiają na różny grunt?
Malik Montana: Nie myślę o tym i nie mam też zamiaru w jakikolwiek sposób ograniczać swoich emocji w muzyce. Ja robię muzykę, a nie jestem pedagogiem.
A co jeśli ktoś za bardzo się wczuje w to co usłyszy w tekstach?
Malik Montana: "Gangsta rap made me do it".
Gościnnie na płycie między innymi Tede, Sentino, Smolasty, jakim kluczem dobierałeś gości?
Malik Montana: Sentino tak samo jak i Diho, nie widzę opcji by ich nie było #gmll. Jeśli chodzi o Smolastego podoba mi się to co robi, znamy się przez wspólnych znajomych, także współpraca była nieunikniona i całkowicie naturalnie – powstała Petarda! Jeśli chodzi o Tedego, nikt inny z polskiej sceny jak on na tym numerze.
Na dzień dobry nagrywasz z jedną z legend polskiego rapu, chwyt marketingowy, czy może inne względy?
Malik Montana: Jak już wyżej mówiłem, nagrałem refren, zwrotkę i pierwszą i jedyną osobą, która przyszła mi do głowy, która mogłaby dolać benzyny do ognia był właśnie Tede.
Gdy rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, opowiadałeś mi o swoich muzycznych planach, EP-kach, kolaboracjach z zagranicznymi artystami – na ile to co sobie założyłeś udało Ci się zrealizować?
Malik Montana: Wiesz co, plany są jak najbardziej aktualne. To co sobie założyłem jest realizowane i czeka na wypuszczenie. Patrząc na odbiór kawałka "make due" ze Styles P, który ma zaledwie ponad 6 tysięcy wyświetleń na YouTube, nie bardzo widzę na tę chwilę sensu wyrzucać nowych tego typu projektów. Po wypuszczeniu polskiej EP-ki "Haram Masari" materiał angielski, czyli EP-ka "Amen" ujrzy światło dzienne. Możecie spodziewać się na niej kilku naprawdę solidnych numerów z ciekawymi gośćmi.
To, że mówisz w kilku językach bardzo ułatwia dotarcie do ludzi m.in. z Ameryki?
Malik Montana: Z pewnością łatwiej i chętniej dobić interes z kimś, z kim swobodnie rozmawiasz, niż z kimś kto duka i się jąka.
Nie bawisz się w półśrodki, nie pchasz się po wytwórniach, nie miałeś propozycji, czy po prostu sam chcesz zadbać o swoje interesy?
Malik Montana: Wychodzę z założenia że żadna wytwórnia ani label w Polsce nie jest mi w stanie dać to czego nie mógłbym zrobić sam. No może dystrybucja. Drugą kwestią są wizerunki wspomnianych podmiotów. W tym kraju wytwórnie hip hopowe wizerunkowo nie pasują do mnie, albo ja do nich. Estetycznie nie byłbym w stanie się utożsamiać z żadną z nich. Biorąc pod uwagę fakt, że zarobek z ośmiu tysięcy sprzedanych płyt mając wytwórnie jest taki sam jak sprzedając 2 tysiące samemu, nie ma to najmniejszego sensu dla mnie. Działając konsekwentnie z czasem wierzę, że pojawią się lepsze oferty i możliwości.
Zdajesz sobie sprawę, że taki sposób budowania wizerunku zajmuje więcej czasu, pochłania też większe nakłady finansowe?
Malik Montana: Jestem w pełni świadomy tego i wierzę, że jeśli coś ma być to będzie…
Ciekawa historia, nie działasz z pomocą sponsorów, nie reklamujesz żadnej marki. Nie puszczasz nawet swojej muzyki z dużego kanału. Nikt w międzyczasie Ci tego nie proponował?
Malik Montana: Jakieś tam propozycje były, ale żadna na tyle ciekawa, chciałbym aby muzyka sama się obroniła i kojarzono mnie z #Gmll.
Dzisiaj zaczynasz śpiewać po polsku, mimo, że masz kolaboracje z ludźmi między innymi ze Stanów. Dlaczego nie skupiłeś się na tamtejszych rynkach?
Malik Montana: Plan od początku był taki, żeby wybudować fanbase w Polsce, i z tym co tutaj zostanie wybudowane ruszyć dalej. Mówię w kilku językach także czas i praca pokażą, które rynki jak się przyjmą.
Myślisz, że Europa czy Ameryka skusi się na kogoś, kto rapuje / śpiewa po polsku?
Malik Montana: Nie mówię że nie, bo nic nie jest niemożliwe, ale robiąc muzykę po polsku myślę o Polsce i ewentualnie Polakach za granicą. Pomysł z polskim projektem był bardzo spontaniczny i nazwałbym to nawet impulsem. Co z tego wyniknie czas pokaże.
Rozmawiałem z pewnym producentem, którego znasz na Twój temat. Obaj uznaliśmy, że masz potencjał i jesteś tym czego polska scena by potrzebowała. Widzę także po aktywności, że ludzie są tego samego zdania. Jak reagujesz na takie pochlebne słowa?
Malik Montana: Miło mi, motywuje to do robienia jeszcze lepszych rzeczy.
Kolejna sprawa, więcej w twoich utworach popisów wokalnych, niż czystego rapu, jakbyś się na ten moment określił?
Malik Montana: Nie chce się określać ani szufladkować, to co w danej chwili czuję, to robię.
Reprezentujesz kolektyw GMLL – jest to nieformalna grupa zrzeszająca, no właśnie kogo?
Malik Montana: GMLL rodzina, gang i movement. Na chwilę obecną jeśli chodzi o raperów to: Malik Montana, Sentino, Diho oraz producent Olek.
Twój styl bardziej wpisuje się w to co jest popularne w Ameryce, czy może przyporządkował byś się bardziej do brzmienia rodem z zachodniej Europy?
Malik Montana: Wychował mnie zdecydowanie amerykański rap, ale na chwilę obecną wolę zachodnioeuropejskie brzmienie.
Urodziłeś się w Hamburgu, w mieszanej rodzinie. Twój ojciec pochodzi z Afganistanu, mama jest Polką – jak żyło się w Niemczech dzieciakowi z mieszanej rodziny?
Malik Montana: W Niemczech takich rodzin jest pełno, wychowywałem się w multikulturowym środowisku gdzie nie dzieliło nas pochodzenie czy religia, a łączyły wspólne pasje i zainteresowania.
Sam mam znajomych w Niemczech, Francji czy UK. Powiedz na ile wychowanie w multikulturowym społeczeństwie pomaga Ci nawiązywać kontakty? Nie sądzisz, że ktoś kto wychowywał się wśród innych kultur, jest bardziej otwarty na innego człowieka?
Malik Montana: Cośw tym jest, ale też nie do końca, bo wszystko według mnie to kwestia charakteru i otwarcia na ludzi i świat. Poznałem masę ciekawych i otwartych ludzi z małych miast, prowincji i tak samo dużo zamkniętych w sobie ludzi z metropolii, nie ma na to reguły moim zdaniem.
Ostatnio modny jest temat uchodźców, tego czy ich przyjmować, czy nie – Ty jako dziecko emigrantów ekonomicznych co sądzisz na ten temat?
Malik Montana: Pomoc ludziom w potrzebie jest dla mnie podstawą człowieczeństwa, aczkolwiek polski system socjalny nie jest na tyle rozwinięty, by miało to jakąkolwiek racje bytu. Patrząc na to ilu Polaków wyjeżdża za lepszym życiem do innych krajów.
Na pewno mieszkając w Niemczech, podróżując po świecie spotykasz Polaków, którzy właśnie wyjechali w poszukiwaniu innego, lepszego życia. Co mówią o kraju?
Malik Montana: W rozmowach z Polakami za granicą większa część najeżdża na polski system socjalny, zarobki i sytuacje panującą w kraju. Mi osobiście jest przykro mając mamę Polkę słuchać i patrzeć jak rodowici 100 procentowi Polacy po kilku latach w innym kraju zapominają o swojej kulturze, tradycjach i obyczajach i zamiast polskich świąt obchodzą np. Halloween.
Twoja mama jest Polką, mieszkasz w Warszawie, masz rodzinę. Jak Wam się tu żyje?
Malik Montana: Z mojej rodziny w Polsce mieszka moja żona, syn i mama, która po ponad 20 latach za granicą chciała wrócić do kraju. Mi różnicy nie robi kraj w jakim mieszkam, jeśli są pieniądze w kieszeni wszędzie mi dobrze.
Nie boisz się, że kiedyś Twojego syna spotka jakaś przykrość z racji tego, że jego ojciec nie jest w pełni Polakiem. Ostatnio w Polsce co raz częściej mówi się o przejawach rasizmu.
Malik Montana: Ostatnio o tym dyskutowaliśmy z żoną wracając z synem z dnia adaptacyjnego w żłobku. Wzrok opiekunek i pytania zadawane żonie były co najmniej niesmaczne i nie na poziomie.
Ja osobiście jakoś bardzo tego nie odczuwam, może kwestia przyzwyczajenia, mam natomiast nadzieję, że do czasu kiedy syn dorośnie takich jak on będzię już więcej i nowa generacja da lepsze świadectwo. Tak czy tak, nauczę go jak sobie radzić.
Czy kiedykolwiek byłeś ofiarą takiego ataku zarówno w Polsce bądź gdziekolwiek na świecie?
Malik Montana: Tak, w Polsce, ale to dobrych kilka lat wstecz, jeśli mówimy o jakichś bójkach czy awanturach.
Jesteś Muzułmaninem. Polacy jak zapewne zauważyłeś boją się islamu. Utożsamiają go tylko z jednym. Możesz się do tego odnieść?
Malik Montana: Uważam, że cały ten niby strach i ubliżanie jest w dużej mierze tylko w internecie. Ludzie, których głównym źródłem informacji jest TVN, czy inne stacje lub strony propagandy syjonistycznej nie są dla mnie warci czasu ani dyskusji.
Religia według mnie powinna być indywidualną i prywatną sprawą każdego człowieka. Zgadasz się z tym?
Malik Montana: Zgadzam się w 100%.
Wiem, że podróżujesz między Polską i Niemcami, które społeczeństwo jest bardziej zradykalizowane i które sceptycznie podchodzi do tematu emigrantów?
Malik Montana: Na ten temat wiem tyle ile widzę. Emigrantów z całego świata w Niemczech jest zdecydowanie więcej niż w Polsce. Wszędzie znajdziemy zwolenników i przeciwników w zależności od środowiska, jednych będzie więcej drugich mniej i nie dotyczy to tylko tematu emigrantów.
W takim razie powiedz, poruszmy jeszcze jedną kwestię. Słucha Cię wielu ludzi, komentują Ci wpisy. Na pewno dostajesz różne wiadomości prywatne. Co możesz z tego miejsca powiedzieć do swoich zwolenników jak i tych, którzy mają do Ciebie jakieś „ale”?
Malik Montana: Zwolennikom chciałbym podziękować za wsparcie i zaufanie w nasz movement #gmll Gaaang! Do tych co mają jakieś „ale”, róbcie co robicie, obyście klikali i oglądali nowości od nas.
Dzięki za rozmowę!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News24 godziny temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News21 godzin temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem