Wywiad
Diamante: „Jak ubraliśmy Tedego, sam w to nie wierzyłem” |WYWIAD
Na Glamrapie prezentujemy nie tylko rozmowy z artystami, ale także ludźmi bezpośrednio lub pośrednio związanymi ze środowiskiem hip hopowym.
Jedną z takich osób jest Tomek, szef marki odzieżowej Diamante Wear, która od kilku lat funkcjonuje na rynku hip hopowym i zatacza coraz szersze kręgi. Jak się wybić i zaistnieć, jak funkcjonują w Polsce marki odzieżowe? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższego wywiadu.
W którym momencie waszej działalności przestaliście robić ubrania zajawkowo i stwierdziliście, że można zrobić z tego biznes?
Cześć! Mamy to szczęście, że cały czas jesteśmy totalnie wkręceni w to, co robimy. Osobiście dzisiaj bardziej się jaram tym wszystkim, niż na początku naszej drogi. Wiesz, dla mnie to spełnienie snu i codzienne spełnianie siebie, także każdemu życzę takiej drogi, bo tylko taka ma sens. Nie wyobrażam sobie codziennie wstawać do roboty, której nie cierpię. Tacy ludzie muszą być bardzo nieszczęśliwi, chyba że to tylko droga do większego celu. Powracając do pytania – również od początku wiedzieliśmy, że to biznes. Nie szyliśmy tych ubrań dla siebie, czy dla sąsiadów po czym nas olśniło, że można na tym zarabiać pieniądze. Siedzieliśmy w tym biznesie sprzedając ubrania innych brandów i za namową mojego kolegi stwierdziliśmy, że pora robić swoje, tym samym zarabiając o wiele więcej na marży.
Co było gwarantem waszego sukcesu, przez co wasza marka zaistniała na rynku?
Ciężka i konsekwentna praca – to jedyny gwarant sukcesu, a i tak nie zawsze. Do tego szczypta szczęścia, wyrobione kontakty i szacunek do ludzi oraz pogarda dla idiotów. To najlepsza, ale nie najkrótsza droga do sukcesu. Mimo wszystko, mogę powiedzieć, że to, co zrobiliśmy dotychczas to przedsmak tego, co zrobimy wkrótce, dlatego ciężko mi mówić o wielkim sukcesie, ale fakt – jak znajomi dzwonią, że dużo osób w ich mieście chodzi w naszych ubraniach to jest miłe i daje dużą satysfakcję. Pracujemy od rana do wieczora, więc to wynika tylko z tego. Największy szał był przy premierze Cleo, bo to latało wszędzie. Wchodziłem na stację – Cleo, wsiadałem do samochodu w radiu Cleo, Cleo everywhere. No i jak ubraliśmy Jacka – Tedego, bo w to sam nie wierzyłem.
Czym różni się Diamante dziś, od Diamante sprzed lat?
Dojrzewamy i idziemy trochę w innym kierunku, ale nie zapominamy o przeszłości. To bardziej moda się zmienia, a my bardzo jaramy się wszystkim nowym i dzisiaj możemy sobie pozwolić na większe eksperymenty i inne rozwiązania. Wynika to z tego, że skala opłacalności niektórych ruchów jest różna, ale zysk pieniężny na szczęście nie zawsze jest najważniejszy. Mimo to staramy się zachować nasz styl, który wciąż ewoluuje. Ja też bardzo szybko się nudzę tym co wypuszczamy i ciągle myślę o tym co będzie. Coś jak raper, dla którego świeżo wydany album już jest stary, bo siedział nad nim x czasu i słuchał milion razy. Kolekcje w tym roku określą naszą nową drogę, nakreślą czego możemy się spodziewać w przyszłości, ale nie będą jakieś diametralne zmiany. Raczej stawiamy na detale, maksymalne dopracowanie wzorów i nowe rozwiązania, ale nie zabraknie klasycznych rzeczy, czy popieprzonych nadruków. Jednak wszystko będzie na o wiele wyższym poziomie.
Na ile jest to duże przedsiębiorstwo/spółka? Ile osób jest zaangażowanych w jej funkcjonowanie?
Fundamentem wszystkiego są 4 osoby – brat oraz ja i nasze życiowe partnerki. Magdalencję pewnie znacie. Każdy ma swoje pole działania, w którym się spełnia i muszę przyznać, że dobraliśmy się mistrzowsko. Do tego na co dzień pracuje w firmie nasza niezwyciężona ekipa, która naprawdę robi mega robotę w związku z magazynem, wysyłką, ogarnianiem dystrybucji, itp. Obawiam się, że w innych firmach te obowiązki wykonuje 2x więcej osób. Mega się jaram tym, jak to działa. Dochodzi jeszcze flagowy sklep w Gdańsku oraz mnóstwo osób, które z nami współpracują – graficy, dostawcy, szwalnie i wiele innych. Łącznie jest kilkanaście osób, bez których byłoby niemożliwym dalej się rozwijać.
Nie wszyscy są świadomi jak długą drogę pokonuje produkt zanim znajdzie się na sklepowej półce. Na jakie etapy podzielilibyście cykl życia kolekcji i który etap wymaga najintensywniejszej pracy?
Na ten czas wygląda to już trochę inaczej, bo mam kilku młodych i zdolnych projektantów pod sobą, ale dotychczas wyglądało to tak, że wpadł mi do głowy jakiś pomysł, a z uwagi na to, że nie jestem ani wielkim projektantem, ani grafikiem to przekazywałem swoją wizję do zaprojektowania, gdzie oczywiście nie obywało się bez poprawek i doskonalenia wzoru. Następnie wspólnie z Magdą mamy burzę mózgów odnośnie krojów, kolorów i ostatecznej formy. Tu chwilami bywa gorąco, bo Madzia jest dość konkretną osobą z szeroką wizją, ale trzeba zawsze brać pod uwagę możliwości produkcyjne, dostępność materiałów, czas wykonania oraz oszacować powodzenie sprzedażowe. W pełni przygotowany projekt produktu trafia na szwalnię i robią tak długo, aż będzie perfekcyjny. Tutaj też często trwają niekończące się dysputy, po to byśmy na końcu i tak postawili na swoim. Wszystko inne ląduje w koszu, nie interesują nas półśrodki. Gdy dana rzecz trafia do nas, idzie na zdjęcia i wpada do sklepu online. Włala! 🙂 Przy kolekcjach dochodzi oczywiście lookbook najczęściej autorstwa Michała502 – naszego mistrza footgrafii oraz film wyprodukowany przez Ogfilms. Tutaj oczywiście wcześniej przegadujemy pomysły na całość, a następnie realizujemy naszą wizję. Praca na każdym etapie jest dość intensywna, bo jak nie siedzisz nad projektami, to walczysz z fasonem lub kolorystyką, a na końcu z najsłabszym ogniwem każdego przedsięwzięcia – ludźmi. Później dopiero myślisz, czy to się spodoba ludziom i ten etap zawsze najbardziej mnie stresuje. Unikam praktyk typu ‚wrzucę na Instagram i zobaczę lajki’, bo to nic nie znaczy i moim zdaniem w ogóle nie daje obrazu przyszłej sprzedaży. Poza tym jak wzór trafia miesiąc po publikacji do sprzedaży to dla ludzi często jest już stary. Takie czasy, co zrobisz.
Które kolekcje wspominacie najmilej – z jakimś sentymentem, a które najbardziej usiadły sprzedażowo i znalazły aprobatę wśród klientów?
Sentyment jest tylko do jednego wzoru – Ciężko jest lekko żyć, od którego powstało Diamante. Sprzedażowo też jest w pierwszej trójce, także podwójny sentyment. Do tego to najczęściej podrabiany wzór z naszego brandu, także towarzyszy nam co jakiś czas w wakacyjnych kurortach, bo sami już go dawno nie produkujemy. Co do innych kolekcji – w zasadzie wszystkie sprzedawały się genialnie i trudno tu wytypować jakiegoś faworyta. Odbioru najbardziej bałem się przy ‚The Hunting’, bo jest to zupełnie coś innego, niż robiliśmy dotychczas, do tego motyw myśliwsko-leśny nie wiedziałem jak się przyjmie. Na domiar wszystkiego obraliśmy drogę promowania kolekcji motywem polowania na ludzi (film ‚Nieuchwytny Cel’ z Van Damme’m był tu główną inspiracją) podczas, gdy w Paryżu takie polowanie odbyło się naprawdę i wydawało mi się to niezbyt mądre, aczkolwiek ciekawe. Mimo obaw kolekcja do dzisiaj sprzedaje się bardzo dobrze, także jesteśmy zadowoleni, bo to najlepszy dowód na to, że pomysł był trafiony.
Kto jest odpowiedzialny za tworzenie nowych wzorów kolekcji?
Dotychczas, jak mówiłem wcześniej, byłem głównym motorem tego wszystkiego, jeśli chodzi o wizualną część. DzisiajDiamante już jest za duże na samego mnie. Co więcej nigdy nie byłem typowym projektantem graficznym, bo nie mam o tym zielonego pojęcia i nawet nie chce mieć. Są ludzie bardziej utalentowani na tym świecie. Ja wolę rzucać wizję, pomysły i szlifować je z projektantami, do których poziomu nigdy bym nie dotarł. To ważne, by otaczać się ludźmi mądrzejszymi i zdolniejszymi od siebie. Na tym polega zarządzanie. Ostatnio oglądałem program, gdzie mówili, że prawdziwy przywódca w ogóle nie bierze udziału w działaniu firmy. Poza tym od głupszych niczego się na nauczysz, więc przebywanie z nimi to strata czasu, a czas to pieniądz. Ja nie chcę umrzeć biedny. Mimo wszystko pomysł na kolekcję zawsze wychodzi ode mnie. Kroje, fasony, kolorystyka to bardziej Magdy zainteresowania. Wspólnie tworzymy bomby sprzedażowe i tego się trzymamy.
Co według was jest najistotniejsze w tworzeniu kolekcji? Pomysł, wizja, innowacyjność, wykonanie, jakość?
Naszym zdaniem wszystko jest ważne, ale najistotniejszy jest pomysł na ubrania. Tyle, że nawet najlepszy pomysł możesz łatwo spieprzyć kiepską jakością. Musisz też myśleć o swoich Klientach i o czasie, w którym wypuszczasz dane ciuchy. Mieliśmy sytuację, kiedy wypuściliśmy wzór ‚Bitchie Bitch’, który był dość odważny na tamten czas. Nie było jeszcze dookoła samych bad boyów i wrednych suk na ubraniach, co mocno odczuliśmy przez masę nieprzychylnych komentarzy, że dziewczyny ‚nie są dziwkami i takich ubrań nosić nie będą’. Po roku wróciliśmy do tego pomysłu i okazał się hitem. It’s all about timing.
Powoli odchodzicie od „napisowej” konwencji. Jakie są tego przyczyny? Jest to dostosowywanie się do potrzeb, trendów na rynku, czy sami macie ochotę na nieco inne wzory?
To nie jest tak. W jesienno-zimowej kolekcji postawiliśmy bardziej na klasyczne wzory i bardziej ‚obrazkowy’ The Hunting. Teraz szykujemy dwie bardzo mocne kolekcje i jak ten wywiad się ukazuje to pewnie jesteśmy w trakcie premiery stricte damskiej ‚Girlhood’, w której obecnych jest wiele napisów. Kolekcje wiosna/lato będą bogate pod tym względem, jednak trochę inne niż dotychczas. W zasadzie będzie to całościowo poziom wyżej. Jestem mega zajarany tym, co dostaje teraz od projektantów i gwarantuję, że Wy również będziecie.
Procentowo, jaki segment sprzedażowy przynosi jakie zyski? (chodzi mi o to, że w skali waszego przychodu co jest najbardziej dochodowe, a co najmniej – nie pytam o kwoty)
Nie za bardzo rozumiem, jakbym miał dzielić nasz brand w tym pytaniu. U nas zarówno męskie ubrania, jak i damskie dają podobny zysk. Bardzo mocnym punktem są joggery, ale one naprawdę są najwygodniejszymi spodniami na świecie i należy im się ten hajs! 🙂 Pracowaliśmy nad nimi pół roku i zbieramy plony. Na dniach odbędzie się premiera nowych spodni – Elegantów. Ta sama jakość i wygoda, ale bardziej eleganckie. Coś pięknego.
Czasy są takie, a nie inne, że głównym motorem napędowym kolekcji są raperzy. Współpracę, z którymi artystami uważasz za najistotniejsze?
Oj, niekoniecznie. Wiadomo, że jak spojrzysz na branżę wąskim ‚rapowym’ okiem, to tak można sądzić, ale streetwear i moda w Polsce dzisiaj opierają się na mnóstwie małych brandów, brandzików i tych, co zgarniają gruby sos. Każde z nich ma inny pomysł na promocje i ludzi, z którymi współpracuje. Jednakże wracając do nas – to tak, najczęściej działamy z raperami lub artystami około rapowymi. Dla mnie osobiście najistotniejsza jest współpraca z TDF’em, bo ja się wychowałem na jego muzyce. No wyobraź sobie, że jesteś małolatem, który na pierwszych domówkach w życiu kiwa się do ‚Jest sooooobootaaa’ z ‚Nastukafszy’, a później chleje pod ‚Drin za Drinem’, a następnie Tedas chce założyć Twoje ciuchy. Noooo, kurwa! Poza tym jest spoko gościem, mimo że jest legendą. To rzadko spotykane w tej branży. Pozdrawiam!
Lokowanie produktu. Czy ze swoją marką wyszliście gdzieś poza rapowe, a może nawet muzyczne ramy?
Hmm, tak. Próbowaliśmy wielu ciekawych przedsięwzięć, jak np. serial animowany ‚Blok Ekipa’, który teraz lata na Comedy Central, jakieś blogerki, kolega grał w jakiejś „Szkole’, czy tego typu genialnych produkcjach, to też jakiś t-shirt się pojawił. Pojawialiśmy się na aktorkach, piosenkarkach, prezenterkach, czy youtuberach. Tyle, że z tego wszystkiego tylko wyświetlenia na YouTube są mierzalne. W reszcie nie wiem, czy widziało to 100, czy milion osób – magia telewizji. Czasem ktoś się gdzieś pojawia, a nawet o tym nie wiemy. Wspieramy kilku sportowców, czy chociażby ostatnia akcja ‚Diament z Podwórka’, gdzie mieliśmy nawet gościa, który robił cuda z dymu. Jesteśmy otwarci na współpracę, jak jesteś kozakiem w swojej dziedzinie.
Rynek modowy napędzany jest również przez blogerów, brand promotorów. Wchodzicie w długofalowe współprace z takimi osobami?
Jak wspomniałem wcześniej – zdarza się. Mimo wszystko jestem przeciwnikiem długofalowej współpracy na zasadzie wysyłania ubrań np. co miesiąc, bo to często rozleniwia ludzi. Jak wiedzą, że paczka przyjdzie to intensywność działań często spada, dlatego jestem fanem umów o dzieło, jak Taco. A serio, jak działasz to wspieramy, jak przestajesz to my też. Raczej dogadujemy się na konkretne akcje, niż dozgonne wsparcie. Ostatnio ciekawym zjawiskiem jest wysyp promotorów z 400 followersami na Instagramie. Po prostu wyślij paczkę za to, że się urodziłem – tak to odbieramy.
Przybliżycie szczegóły akcji PL.TOURNEE, w którą promował między innymi Bonson i Kobra?
Postanowiliśmy zrobić lokalną akcję, tyle, że w wielu miastach jednocześnie. Wsiedliśmy ekipą w samochody i wyruszyliśmy z ubraniami w Polskę uzbrojeni w aparaty i kamerę filmową, żeby zrobić materiał. Oczywiście nie zabrakło mistrzów w swoim fachu, czyli OGfilms oraz Michała502. Bez nich wyglądałoby to marnie. Kobra, Bonson, czy reszta ludzi pojawiających się w filmie była ustalana w zasadzie w dzień kręcenia ujęć. To był mega spontan, dlatego wielkie dzięki wszystkim zaangażowanym, bo bez nich na pewno film straciłby wiele. Objechaliśmy kraj w 4 dni, co też było zajebistym przeżyciem, także same plusy z tej akcji. Polska jest piękna!
Kanał na youtube – traktujecie jako zajawkę, czy narzędzie promocyjne?
Ostatnio na nowo się nim zajarałem. Jak widzę te miliony na wszystkich filmach wokół to stwierdzam – TEŻ TAK CHCĘ! Nie, no wiadomo, że firma odzieżowa ma kompletnie inne wyniki na YouTube, ale będziemy kręcić odcinkowy videoblog, który przybliży zajawkowiczom nasz brand, pokaże trochę zakulisowych materiałów i jeszcze bardziej zaciekawi naszego Klienta. Dużo się u nas dzieje i pora się tym podzielić. Filmy do każdej kolekcji to też już będzie standard. OGfilms są zbyt zajebiści, żeby tego nie wykorzystać.
Co z DiamanteVideos i jaki cel prześwięca akcji Diament z podwórka?
DV umarło. Za dużo pracy, a za mało efektów. Wyświetlenia tego były marne, jakość po czasie stwierdzając też, także nie było sensu tego ciągnąć. Wolimy wspierać klipy raperów na innych kanałach. Diament z Podwórka to akcja, którą będziemy ciągnąć i ulepszać z edycji na edycję. Codziennie zgłasza się do nas jakiś diamencik, dlatego postanowiliśmy zrobić z tego konkurs, w którym do zgarnięcia jest sponsoring marki oraz promocja danej osoby. Kanały docierają dość szeroko, bo w sumie jest z 300,000 osób, zatem działa to fajnie w dwie strony. Na lato planujemy drugą edycję. Szykujcie się!
Hipotetycznie zamykamy wszystkie social media. Gdzie szukalibyście dróg dotarcia do ludzi?
Jesteśmy w wielu sklepach, planujemy swoją ekspansję, także nie był by to jakiś armageddon. Chociaż wiadomo – na pewno byśmy to odczuli. Mimo wszystko jeździmy po festiwalach, targach, raczej jesteśmy bardzo obecni w świecie żywych. Jak patrzę na niektóre profile to uważam, że wielu uniknęłoby kompromitacji, gdyby się ich pozbyli, także może byłoby lepiej. Poczucie jakiejkolwiek estetyki jest im totalnie obce.
Które polskie marki odzieżowe postawiłbyś w roli hegemonów, którzy rozdają karty w branży odzieżowej?
Trudno powiedzieć, bo zależy czy chodzi Tobie o pieniądze, które zarabiają, czy o to na kogo się kreują. W większości wiem jak to wygląda od środka i uwierz, to dwa różne światy, a mnie one mało obchodzą. Tu pozory grają pierwsze skrzypce, jak w polskiej piłce, cytując Włodiego i to są święte słowa. Wiem, że u nas jest dobrze, dążymy codziennie by było lepiej i na tym się skupiamy. Reszta nas nie interesuje.
Zabawcie się w wizjonerów. Streetwear to bardzo dynamiczna branża. Jak będzie wyglądać za 5 lat w Polsce?
Tak jak za 3 lata w Stanach, haha. Jak patrzę na ulice to myślę tak – goście będą chodzić w sukienkach z torebkami, ewentualnie megginsach, w chłodniejsze dni, bo już minie faza bezdomności w stylu Kanye’go, a dziewczyny będą chodziły nago, bo już nie da się więcej zdjąć. One postawią na kicksy, ewentualnie męskie stroje.
Druga część pytania. Jak widzicie w niej Diamante? (cele, plany rozwoju, oczekiwania wobec branży, mody)
Będziemy szli swoją drogą, a jaka będzie za 5 lat? Kto wie. Plany są szerokie. Pozdrowienia!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News1 dzień temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News21 godzin temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News4 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów