Wywiad
Małpa: „Nie chcemy się rozpychać tylko robić swoje” |WYWIAD
Małpę spotkaliśmy w Renomie na spotkaniu z fanami w Empiku.
Najpierw przepytał go Kuba Stemplowski, a następnie my. Sprawdźcie co Małpa miał do powiedzenia świeżo po premierze „Mówi”.
Od „Kilku numerów o czymś” minęło już trochę czasu. W którym momencie poczułeś presję od strony słuchaczy żeby wydać kolejną płytę?
Od początku była taka presja i nie chodziło o to, żeby wydać kolejną płytę, a o sam fakt że sukces tej pierwszej był taki duży. Wiadomo, że im więcej czasu minęło to ta presja była większa, w pewnym momencie osiągnęła szczyt i zaczęła spadać. Co raz więcej ludzi o mnie zapominało i w zasadzie wtedy mi się najlepiej pracowało – gdy robiłem to ze świadomością, że co raz mniej osób czeka na album.
Myślisz, że „Kilka numerów o czymś” było ważnym wydarzeniem w polskim podziemiu?
Nie mi to oceniać. Mam zbyt emocjonalny stosunek do albumu jako jej twórca, żeby to robić. Możesz zrobić to ty jako dziennikarz, mogą to zrobić słuchacze. Dla jednych pewnie jest, dla drugich nie. Nie ma żadnej spiny jeżeli jest tak albo tak.
Po premierze „Mówi” zaczęto dostrzegać dużo zmian w stosunku do poprzedniego albumu. Ja chciałbym się dowiedzieć jaki pierwiastek stały został w twojej muzyce?
Prywatnie jakoś dużo się nie zmieniło. Minęło 6 lat, ja już mam 30 na karku, jestem dorosłym facetem. Nie zmieniło się to, że dla mnie, dla Jinxa, dla ludzi z którymi robimy muzykę nie jest ważne to, żeby jakoś bardzo błyszczeć na tej scenie. To jest nasz największy sukces, bo mimo tego, że nie zabiegamy o to ludzie nas doceniają. Nie chcemy się rozpychać tylko robić swoje. Tak było, tak jest i tak na pewno będzie.
Mimo wszystko tych zmian trochę jest. Przede wszystkim utechniczniłeś swój rap, bo rymów jest zdecydowanie gęściej. Jakoś szczególnie pracowałeś nad warsztatem?
Każdy numer to jest praca nad warsztatem. Tych kawałków za dużo nie nagrałem, więc za długo nad nim nie pracowałem. Pewnie gdybym nagrywał dużo więcej, to bym brzmiał dużo lepiej teraz. Nie da się sprecyzować jakoś tej pracy nad warsztatem. Rozpocząłem ją jakieś 12-13 lat temu.
Jednym z ciekawszych momentów na „Mówi” jest ciekawy sposób prowadzenia storytellingu w „Wysokim sądzie”. Skąd taki pomysł?
Z takiego kawałka zespołu Gravediggaz pod tytułem „Diary of a madman”. Sprawdźcie sobie.
A czy po dzisiejszej sugestii twoich słuchaczy z wrocławskiego Empiku masz w planie zrobić do tego teledysk?
Na pewno jest to bardzo dobry pomysł. Ja lubię robić klipy do numerów, do których mamy pomysł, żeby to zrobić. Nie jest tak, że najpierw wybieramy singiel, a później robimy teledysk. Robimy je jak mam na to jakąś wizję. Na przykład jak pisałem „Naiwniaka” to miałem już wtedy skojarzenia z Indianami i wiedziałem, że zrobimy do niego klip w takim stylu. Jeżeli chodzi o „Wysoki sądzie” to nie obiecuję, że zrobimy do tego teledysk, ale na jego plus przemawia to, że jest to plastyczny numer.
Dlaczego zdecydowaliście się to wydać jako Proximite i jakie są obecnie twoje relacje z Aptaunem?
Z prostego względu – idą za tym same korzyści. A odnośnie Aptaunu, jako solowy twórca nigdy do tej wytwórni nie należałem. Co prawda byliśmy umówieni na płytę Proximite, ale ta płyta nie powstała. Poza tym nie jesteśmy zobowiązani papierami z nimi. Zrobienie tego samemu było najlepszą z możliwości, zwłaszcza że dookoła mamy ludzi, którzy potrafią to zajebiście ogarnąć.
Odczułeś trudy związane z wydaniem płyty od strony techniczno-organizacyjnej?
Wiesz, nie drukowałem okładek (śmiech). Starałem się łapy trzymać nad wszystkim. Do teraz tak jest, bo wszystko dookoła jest ważne. To jak się ubieram na koncertach, jak wyglądają nasze teledyski, strona internetowa, plakat – to wszystko musi być spójne. Mówiąc brzydko, to jest w pewien sposób produkt, który chcemy w zajebisty sposób ludziom pokazać. Żeby zachować tą spójność trzeba było trzymać pieczę nad wszystkim. Oczywiście na tyle na ile się znam, bo technicznie jestem noga – to Jinx wszystko ogarniał.
A to Jinx czy Ty zaproponował umieszczenie mini wywiadu w płycie? Bo szczerze mówiąc pierwszy raz się spotkałem się z czymś takim.
Jinx i to o czym mówisz jest pierwszym argumentem za tym, że to fajne rozwiązanie. W dzisiejszych czasach, kiedy ludzie mają dużo zajebistych pomysłów, wartością samą w sobie jest zrobienie czegoś, czego jeszcze nikt nie zrobił, albo zrobiło to mało osób. Zresztą przy okazji tej płyty mam taką strategię, że wywiadów staram się udzielać jak najmniej, a więc tamta rozmowa miała być takim exclusivem.
Gościnnie między innymi Włodi. Bardzo podoba mi się jak się rozumiecie, bo Ty udzieliłeś się na Pariasie, później w „Guziku”. Teraz Włodi dograł się do „Po sygnale”. Może pora na jakiś mały wspólny projekt?
Jakieś pomysły były, ale ja wolałbym zrobić teraz trzecią płytę. Solową, bo póki co Jinx trochę się wycofał z rapu. W przyszłości niewykluczone, że płyta Proximite powstanie, ale też ciężko mi określić jak duża jest na to szansa.
Ostatnio gościnnie wyświetliłeś się na „Magnum Ignotum” w numerze „Ikar”. Jak z Guralem złapaliście kontakt i wspólny język?
To był pomysł Gurala. Mi się łatwo i przyjemnie robi numery z Returnersami – tam był ten wspólny mianownik, bo wspólnych muzycznych lotów jako takich nie mamy. Gadka była krótka i ta współpraca wyglądała inaczej niż z Włodim, z którym gadałem i rozkminialiśmy te numery na kilka sposobów. – Płytę robię, dograsz się? Będziesz jedynym gościem. – Dobra. – Bit masz na e-mailu. – Dobra, masz zwrotkę na e-mailu. Nie do końca lubię tak pracować, ale chciałem zrobić wspólny numer.
Gural w wywiadzie dla Vaibu powiedział, że jesteś fajnym rymokletą. Możesz powiedzieć to samo o nim?
Ciekawe określenie (śmiech). W ogóle Gural ma zdolność do używania takich, ale myślę że bardzo trafne. On w rymoklectwie jest jeszcze bardziej uzdolniony niż ja.
Na następną płytę będziemy musieli czekać znowu sześć i pół roku?
Niestety może się tak zdarzyć, ale mam nadzieję że tak nie będzie. Dlatego wolę o tym nie mówić.
A jakąś wstępną wizję tego masz?
Mam pewien pomysł, ale dałem sobie trochę czasu między tymi płytami, żeby zrobić parę luźnych kawałków, co w konsekwencji może skutkować tym, że metodą eksperymentalną wyznaczę kierunek na nowy album. Są pomysły na to czego mogę spróbować.
Na zakończenie. Znajdujemy się w Renomie, za parę godzin grasz na Wrocław Hip-Hop Festiwal. Powiedz dlaczego lubisz odwiedzać Wrocław?
Dużo tego by było, bo przez półtora roku mieszkałem we Wrocławiu. Rok temu wyprowadziłem się w sumie. We Wrocławiu dziwne jest to, że nigdy nie wydał na świat rapera, który wywrócił sceny do góry nogami. Może Wrocławianie się na mnie za to obrażą, ale ja tak czuję. Z drugiej strony jest to bardzo hip-hopowe miasto, takie tętniące kulturą. Tu się dużo dzieję, jest dużo osób którzy czają muzykę czy też inne dziedziny sztuki. Za to je bardzo lubię.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk3 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News4 dni temu
Dlaczego Suja nie pracuje? Znamy odpowiedź
-
News4 dni temu
Bambi w dwa lata została rap superstar. Przegoniła nawet swoją szefową
-
News4 dni temu
Onet pisze o Jongmenie ukrywającym się w Dubaju przed polską policją
-
News5 dni temu
„Hip-hop umarł” – twierdzi znany polski producent
-
News2 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”