Wywiad
DJ Pasza: „Wspólnie z Kubanem na siebie pracujemy” |WYWIAD
„Fanatyk dobrego brzmienia i jedzenia, sprawnie mieszający muzyczne składniki. Na koncertach z Kubanem, na co dzień z obiadem” – tak DJ Pasza opisuje sam siebie.
O co chodzi, kim jest DJ Pasza i co u niego słychać dowiecie się z naszej poniższej rozmowy z nim.
Pierwszy wywiad?
Nie, parę lat do tyłu miałem jakiś w Płocku, ale tam przeprowadzali wywiady ze wszystkimi uczestnikami.
No to zacznijmy najbardziej schematowo i irytująco – skąd taka ksywa?
Ksywa powstała dlatego, że często jak idziemy coś zjeść to idziemy na paszę, paszkę. Później podłapali to Ematei z Zającem jak kręciliśmy klip do „Nie ma jak” i tak już zostało. Wcześniej mówili na mnie Laska – niektórzy do dzisiaj tak mówią. W sumie to nawet mi się podoba ta ksywa, bo jest taka konkretna. Później jeszcze do tego broda doszła więc już w ogóle, ale w każdym razie pasza powstała od jedzenia.
Jako DJ pewnie masz spory kontakt z muzyką i jesteś osłuchany. Co teraz leci w twoich głośnikach i czym najbardziej się inspirujesz?
Tak naprawdę słucham wszystkiego – od jazzu, rocka, popu do muzyki filmowej. Imprezy gram głównie rapowe i trapowe. Jeżeli chodzi o inspiracje to głównie przychodzi mi na myśl Diplo. Według mnie jest taką ikoną w didżejce też jest producentem – w przeciwieństwie do mnie bo, co ciekawe, nie wszyscy wiedzą, że ja się tym nie zajmuje. Dawniej mocno inspirował mnie Lil Wayne (Carter I i II). Z nowszych, bardziej klasycznych brzmień to Anderson Paak zrobił na mnie wrażenie na Dungeon Sessions, od razu też Kaytranada i jego perkusja przychodzi do głowy. W łóżku Morcheeba czy SZA się sprawdzają świetnie.
Dobra, a jakie przełożenie ma to czego słuchasz na to co grasz na imprezach?
W sumie takie, że lubię zagrać coś co wyprodukował Diplo, bo to fajnie brzmi i nie ma co się oszukiwać – gość ma duży zasięg i ludzie to rozpoznają. Bardzo lubię melodyjne rzeczy, a on ma wokalne sample, pocięte i dobrze zaaranżowane. Tyle, że nie zawsze coś co wyjdzie spod jego warsztatu mi odpowiada, bo zdarzają mu się ciężkie numery. Częściej działa to tak, że buszuje w Internecie coś usłyszę, coś zobaczę… Jak są ciary i coś mi przypasuje to wtedy to może iść na imprezę.
Chciałbyś zająć się także produkcją?
Jeżeli czas na to pozwoli to oczywiście chciałbym. Póki co żyję koncertami i studiowaniem.
Dobziludzie to movement, ekipa znajomych, czy fundament pod label?
Dobziludzie to jedno i drugie – w sumie wszystko, jesteśmy to my – ziomale, którzy działają w ramach rapu czy ogólnie muzyki, didżejki, produkcji, studio. Chociaż jacyś zajawkowicze też się do nas łapią. Zapoczątkowali, a właściwie powstało to bardzo naturalnie w Opocznie. Nazwa według mnie jest trafna – Dobziludzie to po prostu rodzina.
A planujecie z tego zrobić label?
Myślę, że tak. Tyle, że jakiegoś konkretnego planu na to nie ma. W takim sensie, że nie planujemy, że w tym roku chcemy zrobić to, w następnym to, a w jeszcze następnym coś innego. Na wszystko przyjdzie pora. Póki co coś tam się wykluwa, ale jak już będzie obrany konkretny azymut to się za to weźmiemy.
Czujesz, że trochę popłynąłeś na fejmie Kubana?
Można powiedzieć, że wspólnie na siebie pracujemy, szerszy zasięg zdobyłem przez numer, który razem zrobiliśmy. Jadąc do Spoko Studio, puściłem bit, na miejscu Kuba nagrał zwrotkę, jazaaranżowałem podkład, dograłem skrecze, byłem producentem wykonawczym, na dobrą sprawę nie spodziewałem się, że tak sprawy się potoczą. Z luźnego numeru, który ma iść na mixtape powstał koncertowy hit. Widocznie każdy z nas zrobił swoje – ja, Kuban, Zając, Kuba Kliszko który nakręcił klip (z tego miejsca pozdrawiam), wszyscy którzy w nim wystąpili (dziewczyny!) i pomogli zrealizować. Na pewno to, że z nim gram imprezy też jakoś wpłynęło na moją rozpoznawalność. Myślę, że mi sporo pomógł chociaż nie miałem w zamiarze wybijać się na jego plecach. To tak samo jakbyś zapytał Tuniziano czy wypłynął na plecach Tedego – rolą DJa jest wchodzenie we współpracę.
A jako osoba z najbliższego otoczenia Kubana możesz zdradzić na jakim etapie są prace nad jego płytą?
Szczerze mówiąc to nie chce się wypowiadać za niego. Prace trwają. Kiedy będzie płyta tego wam nie powiem – żadnych oficjalnych dat nie ma. Kuba sobie rzeźbi płytę i jak będzie chciał to sam się tym podzieli ze słuchaczami.
Trochę zjechaliśmy na temat mixtape’u. Powiedz mi jak idą prace nad nim i czy masz już zaproszonych konkretnych gości?
Prace idą bardzo wolno – prawie stoją w miejscu. Raperzy są zaproszeni luźno – większość wyraziła chęć udziału, ale nic wiążącego nie umówiliśmy. Na dzień dzisiejszy pracuje nad bitami – chciałbym współtworzyć kilka podkładów, bo mam na to pomysły. Dopiero jak skończę etap produkcyjny będą mógł zaprosić konkretnych raperów pod konkretne bity. Jeszcze w międzyczasie ukradli mi komputer w Krakowie i sporo rzeczy poszło w kosmos przez to, że nie miałem zrobionych back upów.
Mówiłeś, że od dłuższego czasu jesteś w trasie, grasz 2 imprezy tygodniowo, poza tym studia pochłaniają Ci sporo czasu. Zastanawiam się czy można wyżyć z didżejki…
Wszystko zależy od potrzeb. Jak to Ras nawinął: „Moi kumple z branży z moim hajsem pytają jak żyć, zabawne Ja to gówno brałem za wygraną”. Jakoś daję radę. Żyję z tego, mam jeszcze inne źródła dochodu. Początki są trudne, bo nie gra się często, trzeba sprzęt skompletować, ale myślę, że jak się chce to da. Tylko, że to nie są jakieś kokosy.
Na twoim Instagramie często pojawia się Backyard Cartel, na koncertach również, zresztą nawet teraz masz na sobie. Nosisz, bo lubisz, czy nosisz na zasadzie sztywnej umowy?
Nie, to nie jest nic sztywnego. Noszę bo lubię, noszę bo się znamy i pomagamy sobie. Bardziej barterowa wymiana, ponieważ staram się unikać umów. Polska firma, dobre ciuchy, nie narzekam.
Idąc krok dalej pogadajmy o lokowaniu produktu w klipach…
Myślę, że nie ma w tym nic złego jeżeli to nie niszczy zamysłu artystycznego. Najgorzej jest wtedy kiedy ktoś ma pomysł, chce coś przekazać i zalepi teledysk ciuchami, logami i sztucznym wizerunkiem, który nie pasuje do całego kontekstu. Słuchacze nie wiedzą, że klip wiąże się z budżetem, a ten budżet trzeba skądś wziąć. Osobiście uważam, że kolaboracja Sokoła z Lindą i Johnnym Walkerem jest jednym z najlepszych teledysków w polskim rapie. Zresztą Sokół zawsze miał poważne klipy i poważne budżety. Można powiedzieć, że jest to jedna wielka reklama, ale zrobiona ze smakiem.
Są jakieś zajawy poza lotnictwem i graniem imprez, które Cię pochłaniają i chciałbyś coś robić w tym kierunku?
Na pewno jedzenie. Sport lubię – koszykówkę, trochę biegam. Podróże.
To dobry zawód sobie wybrałeś, bo ciągle jesteś w trasie…
No właśnie! Bukowski pisał : znajdź coś co pokochasz w życiu i niech to Cię zabiję. Sztuką jest odnalezienie tego. Skoro wiem, że uwielbiam podróżować to przecież nie będę siedzieć w pracy za biurkiem i co chwilę patrzeć na zegarek…
Na zakończenie – czego DJ Pasza słuchał ostatnio z polskiego rapu i dlaczego lubi przyjeżdżać do Wrocławia?
Nowy Rasmentalism. Nowy Bonson – bardzo ciekawy, ale też niedoceniony z tego co widzę, albo tylko tak mi się wydaję, po singlach zanosi się też że PR0BL3M zamiesza jak zwykle.Łona i Webber, nawiasem mówiąc, to jest czysty kunszt artystyczny. Nie słyszałem jeszcze nowej płyty Ostrego, ale poprzednia „Podróż zwana życiem” była mega. Naturalnie też Ziomale z mojego otoczenia, których słucham na koncertach – Quebo, czy Dwa sławy. Starsza epka Żabsona a jak już przy Wilkach jesteśmy no to Janek, Wacek i JNR. Młodzi mniej znani z potencjałem to Frostmen i Hodvk. Produkcyjnie Pham rzuca się w uszy, szczególnie będąc we Wro.
Do Wrocławia lubię przyjeżdżać, bo mam tu dużo znajomych. Bardzo fajne klimatyczne miasto. Rynek, Wyspa Słodowa, Ogrody Japońskie – konkret miejscówki. Poza tym nie chcę krzywdzić pozostałych polskich miast, ale we Wrocławiu mamy najlepszy odbiór. Ludzie się znają na muzyce, nie przychodzą z przypadku i można z nimi normalnie pogadać, napić się i pobawić. To jedno z tych miejsc w Polsce, gdzie zaciera się linia fani – artyści.
Dzięki za wywiad!
Dzięki!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk3 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News5 dni temu
Dlaczego Suja nie pracuje? Znamy odpowiedź
-
News4 dni temu
Bambi w dwa lata została rap superstar. Przegoniła nawet swoją szefową
-
News4 dni temu
Onet pisze o Jongmenie ukrywającym się w Dubaju przed polską policją
-
News5 dni temu
„Hip-hop umarł” – twierdzi znany polski producent
-
News2 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”