Wywiad
Toczek: „Jestem najlepszym raperem wśród freestyle’owców” |WYWIAD
Toczek to freestyle’owiec. Cholernie dobry. W tym roku zjeździł około 50 bitew, wygrał ogromną część z nich, a ostatnio zdobył bilet do finału WBW 2016. Parę miesięcy wcześniej nagrał też kozacką płytę, dziś kończy kolejną, a oprócz tego regularnie raczy nas wrzucaniem do sieci luźnych numerów. Sam o sobie mówi, że pracuje jak maszyna, jest żądnym sukcesu egoistą, dla którego jedynym celem jest wspięcie się na rapowy piedestał. Powiecie, że prawi truizmy jak każdy, jednak coś sprawia, że gdyński raper jest w tym wszystkim bardzo przekonujący.
Na freestyle’owej scenie wyróżnia go niezwykła sceniczność. Kogoś dysponującego taką charyzmą i pewnością siebie nie oglądaliśmy na niej od wielu lat. A co ważniejsze nadmienione wyżej cechy widzimy i słyszymy już także poza battle’owym podwórkiem- Toczek imponuje nimi w wypuszczanych kawałkach oraz w luźnej gadce, sklejanej w wywiad. Gdy spytacie go o finał WBW 2016, od razu poczujecie, że wybiera się tam jedynie po zwycięstwo. Gdy poruszycie temat Młodych Wilków, nie będziecie mieli wątpliwości, że naprawdę uważa , iż miejsce wśród nich powinno być dla niego zarezerwowane. A szczyt Olisu? To już nie marzenia – to cel, do którego ciężką pracą gdyński raper konsekwentnie zamierza dążyć.
Można więc mieć pobłażliwe podejście do fristajlowców, ale ja mam mocne przeczucie, że z tym gościem rzeczywiście warto się zaznajomić. No to co, zaczynamy.
Powiedz mi – sukcesy, zwycięstwa na bitwach są dla Ciebie celami samymi w sobie – mam na myśli np. zdobycie pasa WBW? Czy jest to raczej droga, środek, który ma Cię marketingowo przybliżyć do zbierania plonów w studyjnym rapie?
Raczej to drugie. Na pierwszym miejscu zawsze była muzyka. A freestyle to element dodatkowy, oczywiście w dużej mierze marketingowy.
To znaczy, że nie masz takiego odczucia, że jakbyś nie wygrał WBW, to byłbyś wkurwiony i czuł takie „freestyle’owe niespełnienie”?
Oczywiście, że byłbym wkurwiony – zawsze jestem wkurwiony, jak nie wygrywam. Mam nastawienie czysto sportowe, mega chce zwyciężać – sprawia mi to frajdę. I to się liczy teraz. A jeśli chodzi o przyszłość, to start na WBW, walka o pas to schodki do większej rozpoznawalności.
Rozumiem. I wydaje mi się też, że nie należysz do tego grona freestyle’owców, dla których bitwy są przede wszystkim okazją do spotkania ziomków i uderzenia w melanż. Ty przychodzisz na nie tylko po kolejne triumfy?
Zdecydowanie tak. Dzień przed bitwą siedzę w domu, oglądam filmy lub czytam książkę – nie wyjdę na melanż, żeby na drugi dzień nie być zmęczonym. Kiedy wbijam do klubu też mocno się koncentruje, rzadko piję, żeby się nie rozpraszać. Choć ostatnio mi się zdarzało- na Bitwie o Wrocław, czy na elimkach WBW. Wszytko zależy od klimatu- jeśli mam potrzebę rozluźnienia się, to to robię, a jeśli nie, to podchodzę do sprawy czysto sportowo.
Rufin MC opowiadał mi kiedyś o transie, w którym się znajdował w trakcie każdej bitwy. Chodzi o ogromną adrenalinę, kompletne odcięcie od rzeczywistości. Też zdarza Ci się coś takiego odczuwać? Czy raczej z każdym kolejnym startem ta adrenalina odrobinę opada i co raz luźniej podchodzi się do tematu?
Nie no, odwrotnie. Adrenalina cały czas rośnie- im więcej wygrywasz, tym większa jest presja. Jak dasz gorszą walkę, „internety” będą o tym mówić. No i tak, jest to coś w rodzaju transu- dzień bitewny zupełnie różni się od pozostałych.
Lubisz to?
Bardzo, ale to cholernie męczące. Jakby tak cały czas wyglądało moje życie, to bym wyłysiał w wieku 25 lat (śmiech). Freestyle to mega stresująca sprawa, serio.
No właśnie i tu mi się nasuwa na myśl niedawna wypowiedź Dużego Pe, który przekonywał, że bycie dobrym freestyle’owcem jest trudniejsze, wymaga więcej wysiłku, czasu i stresu niż bycie dobrym raperem. Zgodziłbyś się z nim?
Wiesz co, ciężko powiedzieć. Freestyle jest typowym sportem. Jeśli Messi nie gra dwa tygodnie w piłkę, to Enrique sadza go na ławkę, bo wie, że nie jest w treningu i nie będzie pokazywał odpowiedniego poziomu. I tak samo jest z freestyle’em- jak nie ćwiczysz przez miesiąc/ dwa i jedziesz na bitwę, to raczej ją przegrasz, bo nie jesteś w gazie. A z kawałkami jest inaczej- możesz spokojnie dwa miesiące nie pisać, wchodzisz do studia i piszesz swój najlepszy numer. Ale czy coś jest trudniejsze? Wymaga więcej wysiłku? Ja bym tego w ogóle nie porównywał. To są dwie zupełnie inne rzeczy- to trochę tak jakby mówić, że gra w kosza jest trudniejsza od gry w piłkę…
No dobra, skoro to dwie zupełnie inne rzeczy, to może przejdźmy już powoli do tej drugiej. Kto jest według Ciebie najlepszym raperem studyjnym z aktywnych obecnie fristajlowców – łącznie z Tobą oczywiście?
Pueblos daje radę. Mi się osobiście bardzo podoba rap Jędrzeja. Radzias robi też fajne rzeczy, Biały – ogarniają chłopaki ogólnie.
Spoko, a siebie samego byś umieścił w czołówce takiego zestawienia?
Jasne, na pierwszym miejscu pewnie nawet.
A gdybyś miał zrobić płytę z którymś z fristajlowców, to kogoś byś wybrał?
Wiesz co, w sumie spoko by się było z każdym sprawdzić, ale płyta to poważny temat. Mógłbym się bawić konwencjami w jakichś pojedynczych numerach – z Filipkiem bym zrobił coś fajnego lirycznie, z Radziasem jakiś eksperymencik, a z Jędrzejem na przykład napisaliśmy ostatnio śmieszny numer dialogowy. Sporo rzeczy można się nauczyć, pracując z różnymi ludźmi, ale raczej nic długogrającego się na razie nie kroi.
No właśnie, wnioskując z Twoich tekstów jesteś nie tylko egoistą, perfekcjonistą, ale też indywidualistą. Jak to się stało, że pierwsze płyty nagrywałeś z ziomkiem, Prusem?
To wyszło naturalnie, poznaliśmy się, zrobiliśmy jeden projekt, graliśmy regularnie supporty w Trójmieście. Potem ja zrobiłem solowy mixtape i przyszedł czas na naszą drugą płytę, którą mielimy zrobić w miesiąc, a trwało to ponad rok. Strasznie to się wszystko ciągnęło – nie lubię tej płyty, tym bardziej tego okresu. To był 2014 rok, moment, gdy rzuciłem freestyle i siedzieliśmy nad tym materiałem- najgłupsze i najbardziej zmarnowane dwa lata mojego życia, jeśli mam być szczery. Z Prusem wciąż się przyjaźnię, działaliśmy razem 2011- 2015, a trochę żałuję jedynie lat 2013- 2015 (do września). Na szczęście życie dało mi lekcję, że rzeczy nigdy same się nie dzieją i nie wolno się opierdalać.
No i niedługo potem przyszedł już czas na „Marzenia z osiedla”. Powiedz, kiedy napisałeś tę płytę- to znaczy, jaki czas po tym, jak rzeczywiście zacząłeś iść w stronę tych marzeń, a nie tylko siedzieć na ławce z flaszką i o nich gadać?
Moja druga szansa od losu zaczęła się rok temu, kiedy się wprowadziłem do Warszawy i szczęśliwie trafiłem na Theodora. Zmieniłem mocno swoje życie- musiałem nagle sam zacząć się utrzymywać, pracować. Odstawiłem melanż w kąt i wziąłem się do roboty. „Marcin Marcin” to był taki mixtape na rozgrzewkę, a „Marzenia z osiedla” były już ruchem do przodu – wiedziałem, co chcę powiedzieć i do czego chcę dążyć. Tę płytę pisałem całkiem niedawno, jeszcze w tym roku.
Moją uwagę zwrócił często przewijający się na niej motyw bycia wielkim, „wielce docenianym" .To jest tak, że tym najważniejszym osiedlowym marzeniem jest właśnie bycie kimś nieprzeciętnym, czy jednak góruje nad tym zajawka na rap? Mam na myśli to, czy robienie muzyki jest dla Ciebie jedynie środkiem do wspinania się na życiowy piedestał, czy przede wszystkim celem samym w sobie?
Rap jest tak jakby wyrazem mojej osoby- bez rapu, bez muzyki nie ma mnie. Nie potrafiłbym się w ogóle odnaleźć w życiu, jeśli o to chodzi. No a jeżeli chodzi o bycie wielkim- istnieje taka teoria, która mówi o dwóch prostych liniach życia, które się przecinają i tworzą swego rodzaju krzyżyk. Jedna linia dotyczy majątku, samorealizacji i miejsca w życiu. A druga to rozwój czysto duchowy. Ja wychodzę z takiego założenia, że obie linie powinny się rozrastać równolegle. Tak więc, gdy będę się wspinał co raz wyżej w drabince rapowej, to wraz z tym wzrostem hype’u i popularności, chce się rozwijać mentalnie. Żeby wraz z fejmem puchł mi mózg (śmiech). Później będę chciał pomóc innym i szerzyć swoją ideę, ale najpierw muszę pomóc sam sobie.
I jak na prawdziwego rapera przystało, nigdy nie uważałeś, że w tym rozwoju mentalnym pomoże Ci szkoła czy praca. Nadmieniałeś chyba nawet kiedyś, że Twoją pierwszą prawdziwą inspiracją był Twój brat, któremu udało się wyrwać z tego przeciętnego trybu życia, chodzenia na uczelnię i wysyłania CV. Dobrze pamiętam?
Tak, mój brat jest jednym z lepszych kucharzy w Polsce. Też nigdy się dobrze nie uczył, nie wróżyli mu super przyszłości. Sam wiesz jakie jest myślenie w takich normalnych, robotniczych rodzinach- ucz się, nie wychylaj, to będzie w porządku. Mój brat wyłamał się z tego schematu i mi się to mega podobało. Nigdy nie chciałem żyć w ten sposób, że wstaje rano, idę do pracy i na drugi dzień robi dokładnie to samo – zawsze chciałem większych rzeczy. Nawet jest taki wers w „To co los da” – "jak miałem 15 lat, to przeczytałem książkę: Cizia Zyke „Złoto”, wtedy zrozumiałem ziom, że/nie chce żyć normalnie i coś ciągnie tu do walki mnie, miesiąc później zacząłem pisać kawałki te”. Książka była o gościu, który podróżował po świecie i wydobywał nielegalnie złoto i ja od razu pomyślałem, że to zajebista sprawa. A jak po przeczytaniu zapytałem się mamy, czy teraz da się wydobywać złoto, to powiedziała mi, że nikt tak nie żyje, że już nie ma takich ludzi… Oczywiście, że są, tylko jakby wiesz- rodzice i rodzina chcą dla nas dobrze, ale są inaczej wychowani, nie wiedzą, że można to życie inaczej ogarnąć. Martwią się o nas, bardzo to szanuję, ale i tak idę swoją drogą.
A nie masz czasem wrażenia, że to o czym mówisz, ten cały etos osiedlowych marzeń jest w rapie tematem cholernie wyeksploatowanym? Nie chciałbyś może wnieść do muzyki czegoś bardziej świeżego niż ostatnia płyta, poruszyć jakiś temat, którego inni jeszcze nie dotykali?
Wiesz co, jeśli chodzi o tematy, to jest to mega trudne. Tak jak z psychologią- współcześnie wydawane książki opierają się na pierwszych teoriach. Filozofia to samo- dziś cały czas powtarza się mądrości gości, którzy tworzyli parę tysięcy lat temu. Więc, jeśli o to chodzi, raczej nic nowego nie wymyślę, no ale forma wyrazu, wymyślenie stylu, w którym mogę to zrobić, oczywiście, że może być nowością.
Pytam też dlatego, że moim ulubionym numerem z płyty jest „Gitara”, kawałek wychodzący daleko poza etos osiedlowych marzeń, dla mnie mega wyróżniający się pod względem muzycznym i lirycznym nawet na tle tytułowego utworu „Marzenia z Osiedla”.
Ja w ogóle uważam, że ‘Gitara” jest dużo wyżej niż całe “Marzenia z osiedla”. Ten numer przerósł całą płytę. A „Marzenia z osiedla” to jest w ogóle pierwszy kawałek, który na nią powstał- jak napisałem ten track, to już wiedziałem, jak nazwę album i o czym on będzie. Machnąłem go w niecałe dwa miesiące, po napisaniu od razu nagrałem. W tym czasie też pracowałem, jeździłem na bitwy- wiesz, ja jestem trochę maszyną.
A nie masz obaw, że ta maszyna kiedyś się wykolei? Jakie są dla niej najbliższe plany?
Następnym punktem widokowym okaże się finał WBW. Po tym będę miał wgląd w przyszłość, będę wiedział co zrobić, zobaczymy, czy młode Wilki się do mnie odezwą. Jeśli tak, będę miał kolejny element i poczekamy, jak to wszystko się ułoży.
A skąd nadzieja, że się odezwą?
Chce to trochę wymusić na świecie. Nawinąłem nawet w nowym numerze: „Popkiller, pozdrawiam i wpraszam się na Młode Wilki". Mam nadzieję, że jakoś to się obije echem i Mateusz do mnie zadzwoni.
A jeśli się nie zadzwoni też tragedii chyba nie będzie – masz ponoć kolejny album na wykończeniu. Opowiesz coś o nim?
Uszanuję to, to przecież ich inicjatywa. Jak tylko jak na kulturalnego gościa przystało grzecznie się wprosiłem (śmiech) . Nowa płyta to już zupełnie inny lot niż „Marzenia z osiedla”. Tamta płyta była odrobinę „grzeczna”, ta nie jest ani trochę. Pokazuje się z kompletnie innej strony, uśmiecham się sporo do słuchacza, jest trochę bragga, gierek słownych, technicznych zabaw. Poza tym na nowej płycie numery nie będą już do siebie ani trochę podobne pod względem tematyki- po prostu sporo ich jebnąłem, wybrałem najlepsze i uważam, że każdy z nich sam się broni.
A masz jakieś konkretne oczekiwania wobec odbioru/ wyników sprzedaży tej płyty? W ogóle stawiasz sobie jakiś cel minimum jeśli chodzi o osiągnięty w przyszłości sukces w studyjnym rapie?
Nie patrzę na to pod tym względem- są rzeczy zależne i niezależne ode mnie. Jeśli jesteś dobry, ludzie to doceniają i są takie rzeczy które to weryfikują- WBW, Młode Wiiki. Tyle że nie wszystko ludziom siada, nie wszystko kochają i to już nie zależy ode mnie. Przykładowo taki Oxon jest zajebistym raperem, ma świetnie poskładane, przekminione wersy, śpiewa refreny- no, kurwa mistrz. No a Kękę… robi Marcie budyń (śmiech). I kto dostał platynę? Hehe, widzisz Oxon ma zajebiste rymy, flow, to wszystko jest fajne, ale jakoś namiętnie tego nie słucham a płytę Kękiego od razu wrzucam na słuchawki i słucham od deski do deski.
No dobra, a ty masz w sobie coś takiego, co wyróżnia Kękę i pozwoli Ci nie zatrzymać się na poziomie popularności Oxona i „być zajebistym raperem, który wiele nie osiągnie”?
Myślę, że zaczynam to mieć. Nowe tracki mają tę iskierkę, coś takiego co przyciąga ludzi. Zresztą już niedługo się przekonamy.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk3 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News4 dni temu
Dlaczego Suja nie pracuje? Znamy odpowiedź
-
News4 dni temu
Bambi w dwa lata została rap superstar. Przegoniła nawet swoją szefową
-
News4 dni temu
Onet pisze o Jongmenie ukrywającym się w Dubaju przed polską policją
-
News5 dni temu
„Hip-hop umarł” – twierdzi znany polski producent
-
News2 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”