Wywiad
Kobik: „Nie kłamię w kawałkach” |WYWIAD
Na 24 marca zaplanowana została premiera kolejnej płyty Kobika. Nam udało się przepytać reprezentanta Krakowa jeszcze przed premierą Sygnatury.
Z naszej rozmowy dowiecie się o jego spostrzeżeniach odnośnie debiutu, polskiej sceny oraz czego możemy spodziewać się po jego nadchodzącym materiale.
2016 to przełomowy rok dla Ciebie, w końcu wydanie legalnego materiału i to gdzie, w BOR. Jesteś zadowolony ze współpracy z Paluchem?
Kobik: Jestem bardzo zadowolony. Układa sie nam bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak zostanie.
Yurkosky nie powie o tym pod koniec miesiąca, tak rapowałeś. Miałeś racje, nie powiedział, ale w podsumowaniu rocznym już się znalazłeś. Odniesiesz się jakoś do tego?
Kobik: Mimo, że nie było to moją intencją, Yurkosky mógł poczuć się wywołany do tablicy przez te wersy. Jest to miłe, że poświęcił kilka słów mojej osobie. Pozdro Yurkosky.
Twoja postać dobrze wkomponowała się w profil BOR. Druga płyta pewnie też pod egidą Palucha. A potem co? Może jakiś wspólny krążek z kimś z ekipy, czy jednak są to zbyt odległe plany?
Kobik: Powiem Ci tak. Był w planach kiedyś mixtape czy płyta całego BOR Crew, ale czy to kiedyś wyjdzie? Zobaczymy. Ciężko powiedzieć, bo z ogarnięciem całości jest duży problem. Jesteśmy rozsiani po całej Polsce, a żeby to miało ręce i nogi musielibyśmy się zamknąć wszyscy razem w studio na jakiś czas. Co do mojej przyszłości, w tym roku chciałbym puścić jeszcze jeden, krótszy materiał niż drugie solo. Mam w planach też współpracę z innym MC, ale na razie nie mogę nic o tym powiedzieć.
Minął prawie rok od Twojego debiutu. Tak na chłodno jesteś zadowolony pod względem rapowym jak i finansowym?
Kobik: Z debiutu, jestem bardzo zadowolony. Materiał wyszedł bardzo fajnie, odbiór na pewno też cieszy, z każdej strony płynęły pozytywne opinie. Finansowo mogło być lepiej, ale wiesz – ja zdaję sobie sprawę z mojej pozycji, i z tego, że wydając ten materiał, nie byłem mega wyhajpowany – jak niektóre osoby wydające swoje debiuty. Wierzę w ciężką pracę i konsekwencję.
Może jednak promocja mogła się potoczyć trochę inaczej, żeby przyciągnąć więcej odbiorców?
Kobik: Oczywiście, że tak. Problemem było to, że kiedy przystępowałem do BOR płyta była gotowa i trzeba było ją wydawać jak najszybciej. Na wiele rzeczy nie było czasu, a klipy zostały rozrzucone na przestrzeni roku − był to błąd. Oczywiście nie uważam, że jest to wina Palucha − odnoszę się do tego, bo widzę czasami takie komentarze w Internecie. Nowe wydawnictwo zostanie zupełnie inaczej promowane.
Największy grzech Małopolskich?
Kobik: Są dwa. Pierwszy to, że płyta jest za krótka, a drugim, że kompletnie nie wiem dlaczego − w ogóle nie śpiewam na tym materiale.
Płyta ta dała Ci propsy od samego Mastera P oraz możliwość dołączenia do No Limit. Na razie nie komentowałeś tego szerzej, ale czy dało Ci to coś więcej niż jedynie honorowe członkostwo w tej amerykańskiej wytwórni?
Kobik: Nie ma czego tu szerzej komentować tak naprawdę. Przecież nie polecę nagle do Stanów, co chyba jest oczywiste (Śmiech). No limit w tej chwili jako wytwórnia wydawniczo nie mogłaby mi w jakikolwiek sposób pomóc, przecież nie będą mnie wydawać na rynku amerykańskim. Obecnie, nawet nie wydają płyt na nośnikach. Najważniejszą sprawą jest sama ideologia. Jako dziecko jarałem się nimi, nigdy nie spodziewałem się, że spotka mnie takie wyróżnienie. Takie rzeczy na co dzień się nie zdarzają. Dla mnie najważniejsza jest symbolika.
Możemy się spodziewać jakichś międzykontynentalnych kolaboracji?
Kobik: Spodziewać się można, trudno jednak podać tu jakąś konkretną datę. Chłopaki mają swój lifestyle, żyją wchuj inaczej niż my w Polsce. Jestem z nimi w stałym kontakcie, na pewno kiedyś taka kolaboracja będzie miała miejsce.
A jak w końcu z tą przewózką. W rzeczywistości jesteś spoko ziomeczkiem jednak płyta miała w sobie ten sznyt agresji, zresztą sam mówiłeś, że lubisz taki klimat muzyczny. Jestem ciekaw czy ktoś ze środowiska podważał twoją prawdziwość?
Kobik: Ze środowiska nikt, a jak komuś się coś nie podoba, to niech podbije do mnie − będziemy gadać. Póki co taka sytuacja nigdy nie miała miejsca i podejrzewam, że raczej nie będzie miała. Nie kłamię w kawałkach.
Na swoim FP podsumowałeś rok 2016, miałeś co świętować. Ja jestem jednak ciekaw czym rok 2016 zawiódł Cię rapowo jeżeli chodzi o polską scenę. Może Kobik powie kilka niewygodnych słów na temat środowiska?
Kobik: Czuję się zobowiązany do sprawdzania wszystkiego, jednak mało co mi się podoba na naszej scenie. Jaram się płytą "Ostatni Krzyk Osiedla", wybiórczo siadają mi numery od Bałagane i Hewra/Mobbyn. To pierwsze rzeczy jakie przychodzą mi do głowy. Jakbym się zastanowił dłużej na pewno by się coś znalazło.
Sprawdzałeś płytę Eripe? Wiem, że ma pojawić się na twoim nadchodzącym wydawnictwie, rapowo jesteście na dwóch różnych biegunach.
Kobik: Nie sprawdzałem całej płyty, jedynie single. Trafia do mnie to co on robi. Rip brzmieniowo jak i muzycznie reprezentuje zupełnie inny klimat niż ja, jednak poglądowo mamy taką samą opinię na temat wielu spraw. Prywatnie znamy się i gdy tylko mamy możliwość wymieniamy swoje odczucia na temat sceny.
Prócz reprezentanta Krakowa na płycie wspomogą cię również KKUBA 102 oraz Paluch. Stylowa różnorodność. Czego więc możemy spodziewać się po tym materiale?
Kobik: Nie wiem czy Palec i Kuba są tak daleko ode mnie jeżeli chodzi o klimat. Na pewno są bliżej niż Eripe. Swoją drogą Rip bardzo pasował do numeru, do którego go zaprosiłem więc możecie spodziewać się mocnych wersów. Album będzie zupełnie inny niż Małopolscy, bardziej dojrzalszy, lepszy zarówno od strony warstwy lirycznej jak i produkcji. 100% Kobik.
Mnie ciekawi postać tego najmniej znanego. Jak doszło do waszej współpracy z Kubą. Przecież reprezentuje on niemiecką scenę muzyczną?
Kobik: Ze 102 Boyz poznałem się przez Sharky'iego – producenta ze śląska.
Będą jakieś innowacje czy raczej sprawdzone patenty?
Kobik: Będzie trochę i innowacji, i sprawdzonych rzeczy, więc nikt się nie zawiedzie. Na pewno będziecie zaskoczeni pozytywnie.
Gdzie będziemy mogli usłyszeć Kobika poza materiałem solowym?
Kobik: W tamtym roku nagrałem około 50 gościnnych zwrotek. Dotychczas ukazała się mniejsza część z tego. Na pewno będę w kilku kawałkach na producenckiej płycie Szopsa, mam zrobiony numer z ADM'em, który miał wlecieć na jego solo, lecz finalnie chłopaki nie skończyli go na czas. Będę też u Emasa i na nowym materiale 102 Boyz. Tyle z rzeczy o których na ten moment mogę mówić z czystym sumieniem.
Na koniec musi być lokalnie. Kto według Ciebie będzie kolejnym, który wypłynie z krakowskiej ziemi na szersze wody mainstreamu?
Kobik: Jeżeli chodzi o młodych, podziemnych artystów – na sto procent będzie to Janek (red. Jan-rapowanie).
Dzięki za wywiad.
Kobik: Ja również dziękuje i pozdrawiam serdecznie.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News4 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
News2 dni temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News2 dni temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News2 dni temu
Kilof, który odsiedział prawie 30 lat, nagrał diss na Masę
-
News21 godzin temu
Marcin Flint o Quebonafide. „Przeciętny raper z przebłyskami”
-
News4 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze