Felieton
KOMENTARZ KAABANA: Gruby Mielzky – historia prawdziwa
Na wstępie chciałbym przeprosić wszystkich moich czytelników za zwłokę we wrzucaniu „KOMENTARZY KAABANA”, po prostu są rzeczy ważne i ważniejsze, a jak już pisałem w paru miejscach – nie zwykłem wrzucać niedróbek, bądź tekstów, z których nie jestem zadowolony w 100 procentach. Ironią jest, że to, co czytacie teraz było gotowe już 1,5 tygodnia temu, tylko cały czas coś stawało mi na drodze do dokończenia tego tekstu.
Przypomnijmy więc, kim dokładnie jest ten cały Mielzky? Na samym początku był jednym z rzeszy raperów, którzy po EP-ce Smarkiego zapragnęli być jak on, w związku z czym nagrał „Umrzeć w super butach EP”. Bezczelne zżynanie z kolegi, który swoją stylówką zrobił furorę nigdy nie miało racji bytu, tak było i w tym wypadku. W głowie mi się nie mieści, jak można być aż tak bezkrytycznym w stosunku do swoich dokonań, jednak świat cały czas zaskakuje. W każdym razie, jest to płyta jeszcze gorsza, niż wydany niedawno legalny debiut MC pochodzącego ze Starogragdu Gdańskiego, więc nie traćcie ani sekundy na ściągnięcie jej, nie mówiąc już o słuchaniu. Nawet w kategorii beki lepiej puścić sobie jakiegoś typa, który myśli, że jest dobry, niż to ścierwo.
Po tej żenującej próbie zabłyśnięcia przed szerszą publicznością (jestem 2 lata młodszy od Mielzkiego a i tak w 2006 roku miałem więcej wyczucia co do własnych dokonań na jakimkolwiek polu, niż on) Tomasz rozpoczął karierę internetowego publicysty, który za wroga postawił sobie przede wszystkim chujowy polski rap. Wykonawcą, który szczególnie mierził Mielzkiego był rzecz jasna naczelny idol gimbusów: Gural aka otwórz drzwi dla hydraulika aka powiedz gdzie jest hajs dziwko aka w górę jadę windą sobie. Dla przypomnienia garść opinii głównego zaintresowanego na temat mixtejpu „Inwacja porywaczy ciał:
– „No i to jest niestety polski rap. inwazja porywaczy ciał, totem leśnych ludzi, a weź spierdalaj z takim rapem.”
(w odpowiedzi na post, że polscy słuchacze nie mają dystansu do muzyki)
– „Mają dystans, ale mają też wyczucie wiochy. mam szacunek do gurala za 'opowiesci.. ’ , mam w oryginalnej wersji so u know. no i mogę mieć szacunek za to że nagrywa identyczne płyty i wciąż znajduje ludzi na to by je kupić. pozatym nie jaram sie ciuchami stopro w milionie kolorów, nie jaram sie bitami matheo znanego też jako 'szopen rapu’ (hahahahh co?) bo jeśli chce takich bitów to włączam storcha, no i nie jaram sie rapem gurala który defakto stał sie mocno gimnazjalny. ale okej, BUJAJCIE SIE, BUKA BLAŁ BLAŁ ,PAŁ PAŁ PAŁ , INWAZJAAA!”
– „A zajawka hm, no zajawka zajawką, ale od paru lat gural robi poprostu dziwne rzeczy coraz durniej je nazywając. Nie podoba mi się taki rap. I nie chodzi o to że 'po numerze na ortedze zgorzkniałem’ bo defakto jakbyś zauważył to ja od 3 lat nie nagrałem rapowego numeru poza 2 featami na Ortedze, wiec nie miałem gdzie wyrazić mojego stosunku do polskiego rapu.”
– „Chryste, widze że tutaj już sie zrobiło do tego stopnia mocno że jeśli tylko jedno złe słowo na gurala to od razu cios że przerost ego. co mam Ci powiedzieć? że jaram sie kiedy najebani polscy raperzy są w radiach a potem musze sie tłumaczyć z muzyki którą robie? stękacie że 'hiphopowców’ ma się za idiotów i bandytów po czym wpuszczacie ich napierdolonych jak psów do radia i dajecie możliwość pierdolenia głupot, no wybacz że mnie to nie śmieszy. i wybacz że nie jaram sie guralem. TAK TO PRZEROST EGO!”
– Odsłuchałem i wyrzuciłem, przepraszam. guralesko mógłby dać sobie spokój z chujowym nazewnictwem swoich albumów i zrobiłby coś na bitach laski, bo opowieści były mocarne, a potem było już tylko gorzej. kobzy, afrykańskie piosenki, pierdoły, dajcie sobie spokój.
No ta, tylko jak 'wiekszy projekt’ nazywa sie Totem Leśnych Ludzi to jak mam go traktować poważniej niż niepoważny mixtape Inwazja Porywaczy Ciał? Dla mnie poprostu od Opowieści jest coraz gorzej, a teraz to już niestety wręcz niesłuchalnie.”
Jak widać nasz bohater strasznie przeżywał (rzekomy) upadek rapu Gurala. Poza nim rozczulał się również nad ogólnym poziomem polskiej sceny, czego wyraz dał w utworze o tytule „Rap”, który znalazł się na płycie „Lavorama”:
https://www.youtube.com/watch?v=1XOyLNur-To
Dla leniwych zacytuję parę wersów z tegoż utworu:
zwątpiłem w polski hiphop i nie jest mi z tym smutno,
dla mnie to puste próchno, jednak powiem Ci, że
dzisiaj jest z Tobą Twój ukochany hip-hop,
rapowe gwiazdy, polscy raperzy w mediach,
gdy 6 lat wstecz, wybiegłbym myślą w przyszłość,
to rzuciłbym to gówno i kazał ludziom przestać.
Dzisiaj jest z Tobą Twój hip-hop, pan i zbawca,
w klipach masz suki, raperzy robią crunk,
pod ręką z hipokryzją zdzierają hajs w gimnazjach,
szczeniaki ćpają crack w gimnazjach, i mają haj.
Dzisiaj jest z Tobą Twój rap, co czuje kaskę,
łatwiej to akceptować, gdy sam czujesz jej swąd,
Houston pewnie to widział i nie mógł na to patrzeć,
pieprzyć rapowe szanse, polski rap miał ich dość.
I refren:
Hip-hop łamie mi serce, kiedy patrzę na was,
łamie mi serce, kiedy pa-trzę,
łamie mi serce, kiedy patrzę na was,
łamie mi serce, kiedy patrzę.
Wypisz-wymaluj są to wersy skierowane w stronę raperów pokroju Gurala. Oczywiście nie tylko, ale przywoływanie przeze mnie po raz n-ty DJ-a Dziadziora w kontekście tego, w jakiej wytwórni Mielzky wydał swoją debiutancką płytę nie jest dziełem przypadku. Jak widzimy, jeszcze 3 lata temu Tomasz bardzo cierpiał z powodu tego, że raperzy „zdzierają hajs w gimnazjach”, zaś dzisiaj sam zapierdala w koszulkach El Polako. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że nie rapował sobie tego od tak, tylko swoje poglądy podkreślał również w wywiadach:
Od niedawna przestałeś blogować, czemu?
Mielzky: Nie tylko blogować bracie, myspace mój również zniknął, ograniczyłem wszystko do facebooka. Sądzę że wszystko z czasem wróci, pewnie przy okazji jakiegoś mojego albumu. Blogowanie trochę mnie przeraziło kiedy zobaczyłem ile agresji w ludziach może wzbudzić fakt że ‘wstydzę się za polski rap’ , nie widzę w tym niczego dziwacznego lub przesadnie złego, owszem, wstydzę się za polski rap bo uważam że jest on w większości dramatycznie chujowy, ale czy to powód żeby szydzić ze mnie lub pisać mi popieprzone maile że mam odejść z gry? Jeżeli utożsamiacie się z każdym graczem, jeżeli jaracie się każdymi albumami, włącznie z polskim crunkiem czy bóg wie czym, to świetnie, jaram się że Wy drodzy słuchacze się jaracie, ale dla mnie to jest dramat jak wypierdala Fusznik, gość który jest oldboyem w temacie i rzuca mi wersem ‘kurwa ale ty jesteś brzydki / japa chamie, wal się na cycki’ , no faktycznie, nic tylko być dumnym z polskiego rapu.

Kiedy jeszcze pisałem na ślizgu usiłowałem dociec, jak można wstydzić się za coś, co samemu się robi, ale niestety, nigdy nie otrzymałem na to pytanie odpowiedzi. Takie opinie może lansować Ciech, który jest lata świetlne przed 95 procentami sceny, ale nie jakiś chujowy Mielzky, który ledwo złapał flow w tym 2009 roku. Znowu: czy tak trudno o choć odrobinę krytycyzmu w stosunku do własnych „dokonań”?
Wreszcie przyszedł 2012 i pierwsze plotki o tym, że Mielon koncertuje w koszulkach El Polako. Wszyscy w szoku jak Vienio, jednak na jakiekolwiek insynuacje odnośnie związania się ze Szpadyzorem reakcją był tylko i wyłącznie pobłażliwy uśmiech. Ustalmy fakty, ten raper pasuje do tej wytwórni mniej więcej tak, jak powiedzmy Bisz czy Laik do PROSTO, czyli NI-CHU-JA. Po pewnym czasie wyszło na jaw, że przypuszczenia okazały się prawdą i „Silny jak nigdy, wkurwiny jak zwykle” ukaże się na rynku nakładem poznańskiej wytwórni. Czy Ostatniemu Mohikaninowi Truskulu polskiego rapu przeszło przez myśl jakiekolwiek tłumaczenie się? Skądże, trzeba było go o to wyraźnie dopytywać.
W końcu w paru wywiadach zdecydował się na wypowiedź w tym temacie, w każdym taką samą: wtedy miałem co innego na myśli, propsuje Gurala za opowieści, każdy na moim miejscu też by skorzystał z okazji. To tak, jakby Korwin przeszedł do SLD, bo tam oferują mu 1 na liście warszawskiej, oznaczającą praktycznie pewne wejście do sejmu. Kierując się pokrętną logiką Mielona powinien to zrobić, w końcu cel uświęca środki i najważniejsze, żeby dorwać się choćby do skrawka koryta, a w jaki sposób to już nieważne. Można było wcześniej mieszać z błotem całe swoje środowisko, żeby potem samemu w to błoto się wpierdolić, wmawiając wszystkim dookoła, że jest się fanatykiem takowych kąpieli.
Myślicie, że to szczyt żenady? Otóż nie, na deser przetoczmy jeszcze najbardziej bekowe oświadczenie w polskim rapie ever:
Witam internetowe grono zainteresowanych bardziej, mniej lub wcale. Niech nastąpi jasność. Udzialałem się tu kilka lat temu, część z Was już wtedy korzystała z tego forum, część z Was przyszła tu później. Nieistotne. Wielokrotnie broniłem ludzi stąd, którzy niestety wśród osób robiących muzykę lub mających z nią jakkolwiek doczynienia uważani byli za totalną tępotę, za ludzi szydzących bez powodu, a w skrócie mówiąc po prostu pierdolącymi bzdury za pomocą internetowych łącz. Spoko, ja wpadałem tu by być na bieżąco z muzyką, by wymienić się opiniami jak i poznać opinię innych. Od jakiegoś czasu niestety częściej bywałem w zakładce 'Inna muzyka’ niż w jakiejkolwiek innej. Dzisiaj 90% tego forum wiesza na mnie psy, powody muzyczne zrozumiem, powodów niemuzycznych nie muszę rozumieć i nie rozumiem. Znam jakoś raptem może z 3 osoby z tego forum, Kepler jest moim ziomem od lat, Tymek jest gościem z którego opinią zawsze się liczyłem, jest jeszcze trzeci wirażka który dzisiaj pucuje się w offtopach że przyszedł 'pogadać a wannabe dioxa sie spiął’, prawda jest taka że jeżeli podchodzisz do artysty czy lepiej brzmiałoby twórcy – możesz zadać mu 54353 pytań, a Ty akurat spytałeś 'dlaczego usuwasz posty że jesteś kurwą?’ , pytanie drugie brzmiało 'dlaczego nagrywasz z chadą skoro jest chujowy?’, wtedy zrozumiałem jak wygląda prawdziwe oblicze tego miejsca. I nie wiem, czy naprawdę część z Was nie ma co robić tylko szuka afery tam gdzie jej nie ma, ale jeśli szczytem Waszego wysiłku w ciągu dnia jest wynalezienie jakiejśtam opinii sprzed lat – gratuluję. Ja wiem co pisałem/mówiłem, a mimo wszystko nie poczuwałem się do tego by wpadać tutaj i kasować historię lub zmieniać jej bieg. W wywiadach wyraźnie zaznaczyłem że niekoniecznie popierałem działalność gurala po 'opowieściach’ , wielokrotnie mówiłem że chciałbym by wrócił do sampli. Jednak to jest dla Was absolutnie nieistotne, a szkoda, bo zrozumielibyście chociaż część z tego co mam do powiedzenia. Czy tutaj, czy na płycie. Jeżeli wolicie wyśmiewać istotne dla mnie wartości, choćby niewiadomo jak monotematyczne były – róbcie to, nie mam z tym kłopotu, bo w życiu codziennym nie czuję się kurwą przeczącą samemu sobie i potrafię spojrzeć sobie w twarz. Mam po swojej stronie moich BRACI, moją MATKĘ i wielu LUDZI, nie dbam o zdanie literek z ekranu. Ślizg. Dotychczas sądziłem że to dobra forma rozmowy czy wymiany zdań z ludźmi którzy słuchają, nieistotne czy to mnie czy kogoś innego
, ja chciałbym znać zdanie wielu twórców w tym kraju. Mogłem być pizdą, schować się i nie przyznawać że ja to ja, być anonimem jak wielu z Was, ale nie robiłem tego, każdy kto był z tym miejscem na porządku może nie dziennym ale „tygodniowym” wiedział kto jest kim. Ale nie byłem tu po to by za kilka lat ktoś próbował wywlekać jakieś pierdoły i robić z nich szum którego niestety nie ma. Bo o tych rzeczach powiedziałem wprost. Dalej idąc, wielu z Was uzna że powinienem to przemilczeć, że nie ma sensu się tłumaczyć. Nie tłumaczę się, staram się powiedzieć że spuszczacie się nad czymś co ktoś wykopał, a wystarczyło obejrzeć jeden czy drugi wywiad by to wiedzieć. Mimo wszystko spędziłęm tu sporo czasu, warto więc by padło to właśnie tutaj, wśród ludzi którzy to mnie dziś określają hipokrytą, ta jasne. Ślizgu, tęsknił nie będę.

Jak więc widać w załączonym cytacie, wszyscy „szukają afery tam, gdzie jej nie ma” i biedny Mielon jest szykanowany przez złych ludzi, którzy nie rozumieją tego, co pisał. Jak trzeba być bezczelnym, żeby po tym, jak ktoś przetacza twoją wypowiedź sprzed paru lat, która ewidetnie nie zgadza się z tym, co teraz robisz, napisać „nie czuję się kurwą przeczącą samemu sobie i potrafię sobie spojrzeć w twarz”? Raczej ktoś tu zapomniał dopisać, że chodzi o drugą twarz, bo co do tego nie ma już żadnej wątpliwości. Czyli „nie popieram działalności Gurala po „Opowieściach”, ale wydaję u niego płytę, bo miałem okazję”.
Zero jakiegokolwiek tłumaczenia, że zmienił poglądy, że wtedy pierdolił, cokolwiek. Zdaniem naszego głównego bohatera wszystkie jego wypowiedzi tworzą logiczną całość, a kto nie rozumie ten internetowy lamus, który nie docenia tego, że wujek Mielzky bronił go przed złymi raperami. On ma po swojej stronie ” BRACI, MATKĘ i wielu LUDZI” oraz „nie dba o zdanie literek z ekranu” (to po co wrzucał swoją płytę w neta?), zaszczycał swoją obecnością forum, a teraz ktoś wywleka jakieś „pierdoły”. Swoją drogą nazywanie swoich poglądów sprzed 3 lat, które przelane były nawet na wersy w tracku „pierdołami” to też niezły absurd.
Jeżeli główny bohater tego tekstu tak samo, jak w „środowisku” postępuje również w życiu prywatnym, to wcale nie dziwię się, że w tydzień „stracił pracę, studia, kobietę, kumpli”. Tak się po prostu nie postępuje, wystarczyło zwyczajnie napisać „wtedy byłem spiętym i wczutym truskulem, teraz dorosłem i wiem, że to, co mówiłem było głupie, sorry i pozdro Gural nagramy coś wierzę”. Nie łudzę się, że taki falstart już na początku „kariery” podetnie skrzydła Mielonowi, ponieważ polscy słuchacze to wypisz wymaluj polscy wyborcy, czyli pamiętają o aferach dopóty, dopóki się o nich mówi. Kiedy kończy się temat ich pamięć zostaje automatycznie wyczyszczona i dalej można wielbić ludzi, którzy powinni gnić w kryminale. Nie tak dawno taka sytuacja miała miejsce z HST i powtórzyła się przy okazji premiery debiutu Mielzkiego, czego dowodem jest debiut na OLIS-ie.
Po czymś takim wstyd byłoby mi wyjść z domu, zaś bohater tego tekstu nie widzi problemu z wydawaniem płyt i kręceniem kolejnych klipów. Mam nadzieję, że do snu nuci sobie „wyrzuty sumienia zbyt gorzkie by zjeść je”. Jakby powiedział to wieprz: ŻENADA.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
Wspomniana wytwórnia istnieje, jest z Polski i ma pół miliona słuchaczy.
Kilka dni temu Kuqe 2115 opublikował żartobliwy film, w którym mówi, że odchodzi z 2115 Label na rzecz nowej wytwórni „Kutas Records”. Pośmialiśmy się z rzekomo czerstwego żartu, który tak naprawdę nie do końca był żartem. Jak sprawdziliśmy, wytwórnia „Kutas Records” istnieje, jest z Polski i podbija Spotify.
„Kutas Records” – o co w tym chodzi?
Na Youtube powstał kanał zatytułowany „Kutas Records”. Uśmiech na twarzy może budzić nie tylko nazwa kanału, ale także współgrające logo z plemnikiem. Od razu więc mamy jasny komunikat, że mamy do czynienia z trollingiem. Tylko ten żart powoli wymyka się spod kontroli, bo jest całkiem sprawnie zarządzany.
Kawałki, które pojawiają się na kanale mają zawsze podtekst erotyczny i są w pełni wygenerowane przez skrypt AI. Ich treść jest dość wulgarna, ale dla młodszych odbiorców może być interesująca i zabawna. Każdy kawałek jest dobrze opisany i ma wygenerowaną unikalną okładkę. Tytuły numerów, podobnie jak ich treść jest nacechowana seksualnie.
Oto kilka przykładów:
- Dariusz Jebadło – Podziemny Drąg
- Gejtos – Bóg Morza
- Cwelgar – Gejowski Łowca Potworów
- Johnny Cwel – NNN (Nie Orzech Listopad)
- Homo Erectus – Gejowski Jaskiniowiec II (prod. Kutas Records)

W ciągu roku, odkąd istnieje „wytwórnia” na Youtube wygenerowano 163 utwory, które łącznie mają ponad 4 mln wyświetleń.
Spotify podbite przez „Kutas Records”
Jeszcze większe cyfry żartobliwa wytwórnia wykręca na Spotify. Przed kilkoma dniami doszło do sytuacji, kiedy na pierwszych 15 miejsc najbardziej viralujących numerów aż 8 pochodziło z labelu „Kutas Records”. Na pierwszym miejscu mogliśmy zobaczyć „Antycznego Napaleńca”, który przebił już barierę 1 mln streamów.

Wytwórnia AI ma już blisko pół miliona słuchaczy na Spotify. To więcej niż Belmondo (300 tys.), Liroy (160 tys.) czy Ten Typ Mes (240 tys.). Niewiele więcej od żartownisiów ma np. O.S.T.R. (580 tys.), który jest w ciągu wydawniczym od ponad 25 lat.

Co więcej, kawałki wygenerowane przez AI zaczynają trafiać też do TOP 50 Polska. Wspomniany „Napaleniec” jest obecnie na 8. pozycji, wyprzedzając m.in. Malika Montanę, Kaza Bałagane czy Pezeta.

AI w muzyce – mamy problem
Sztucznie generowane kawałki i całe „wirtualne wytwórnie” oparte na AI to coraz większe wyzwanie dla branży muzycznej. Z jednej strony zalew tanich, żartobliwych produkcji obniża próg wejścia, ale z drugiej – rozmywa granice między twórczością a automatem.
To jest też problem dla słuchaczy, bo coraz częściej mają oni problem z odróżnieniem prawdziwej muzyki od algorytmicznej masówki. Branża stoi więc przed pytaniem, jak chronić kreatywność i unikalność w czasach, gdy muzykę można „wyklikać” w kilka sekund.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Eminem ma polskie korzenie? Dokumenty wskazują na wieś pod Strzegomiem
„Pradziadek rapera wpisywał w dokumentach narodowość polską”.
Brzmi absurdalnie? Z dokumentów wynika, że jeden z największych raperów świata ma rodzinne powiązania z Polską. Według badań genealogicznych część przodków Eminema pochodzi z Dolnego Śląska.
Od lat w mediach powraca temat polskich korzeni Marshalla Mathersa. Wiele portali pisze wprost – pradziadek Eminema był Polakiem. Choć historia ta nigdy nie zyskała takiej popularności jak internetowe plotki o jego rzekomej niechęci do Polski, fakty wskazują, że raper rzeczywiście może mieć polskie pochodzenie.

Polskie korzenie Eminema
Jak ustalono, jeden z pradziadków Eminema od strony matki – Georg A. Scheinert – urodził się 29 stycznia 1851 roku we wsi Kostrza, znajdującej się dziś w gminie Strzegom (woj. dolnośląskie).
Miejscowość ta, znana z wydobycia granitu, należała wówczas do Prus i nosiła nazwę Häslicht. Przodkowie Eminema mieli być z nią związani od pokoleń. W dokumentach pojawiają się nazwiska Joseph Scheinert (ur. ok. 1825) i Ewa Wasuzki (1827–1901) – rodzice wspomnianego Georga. To właśnie nazwisko Wasuzki, zapisane błędnie przez amerykańskich urzędników imigracyjnych, może sugerować polskie pochodzenie matki przodka rapera.

Przodkowie rapera – „Ger Polish”
Sprawą zainteresował się Janusz Andrasz, autor bloga „Genealogiczne śledztwo”, który odnalazł szereg dokumentów potwierdzających ten trop. Jak wskazuje, część aktów metrykalnych nie zachowała się, jednak dostępne źródła sugerują, że przodkowie rapera rzeczywiście mogli pochodzić z terenów dzisiejszej Polski.
Co więcej, w amerykańskich spisach ludności z początku XX wieku pojawia się przy rodzinie Scheinert określenie „Ger Polish”, co tłumaczone jest jako narodowość polska, kraj pochodzenia – Niemcy.
– Znalazłem zagadkowo brzmiący wpis w spisie mieszkańców USA z 1910 r., gdzie w przypadku jednej z córek Georga (wspomnianego 3x pradziadka Eminema) – Marcie Scheinert, po mężu Roesch, w rubryce „Miejsce urodzenia ojca”, znajduje się zapis „Ger Polish”. Potem znalazłem analogiczną kartę ze spisu, dotyczącego samego Josepha Scheinerta, czyli jej ojca. I tu również pada określenie „Ger Polish„, które znalazło się zarówno w rubryce jego matki, czego można byłoby się spodziewać, mając na uwadze jej polsko brzmiące nazwisko Wasuzki, jak i w rubryce podającej pochodzenie ojca Georga – Josepha Scheinerta! – pisze badacz.

W Eminemie płynie polska krew?
Wnioski z przeprowadzonego śledztwa odnośnie „polskości Eminema” są niejednoznaczne, ale coś ewidentnie jest na rzeczy.
– Skoro urodzony w 1851 roku w pruskim Häslicht Georg Scheinert, mieszkając w USA już od 46 lat, wpisuje w roku 1910 jako swoją narodowość polską, to coś jednak na rzeczy musi być. Niestety, bez dostępu do metryk tej tajemnicy wyjaśnić się nie da. Przyznam, że na początku tego genealogicznego śledztwa myślałem, iż wzmianka o polskich korzeniach Eminema była pomyłką. Teraz jednak widzę, że to raczej tajemnica, która wciąż czeka na swoje rozwiązanie.
Choć metryki z XIX-wiecznej Kostrzy nie są dostępne online, odkryte zapisy pozwalają przypuszczać, że w żyłach Eminema rzeczywiście może płynąć kropla polskiej krwi.
Fakty kontra plotki
W przeciwieństwie do dawnych, nieprawdziwych historii o rzekomym spaleniu polskiej flagi przez Eminema czy jego niechęci do występów w Polsce, informacje o polskim pochodzeniu rapera mają częściowo podstawy w dostępnych dokumentach.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Schwesta Ewa i Loredana – jedna z najbardziej wyczekiwanych kolaboracji od lat! – felieton
Polsko-niemiecko-albański mix, który może podbić rynek naszych zachodnich sąsiadów.
Fani komentują nieustannie sociale, upominając się o wyczekiwaną kolaborację dwóch kluczowych artystek w Niemczech. Kilka miesięcy temu pojawiły się filmiki jak Loredana czekała na Schwesta Ewę, przetrzymywaną dłużej przez celników na lotnisku. Wtedy pojawiły się pierwsze plotki na temat ich współpracy.
Takiego koktajlu nikt się jednak nie spodziewał. Można powiedzieć, że to muzyczne kamikadze przyprawiające o skoki ciśnienia. Jak mówi mój znajomy z Albanii: „Nie ma nic niebezpieczniejszego niż polsko-albański mix”. I chyba coś w tym jest.
Schwesta Ewa od dłuższego nie wypuściła żadnego nowego projektu i mocno ucichła w social mediach, zwłaszcza po tragicznej śmierci Xatar’a. Dużo osób oczekiwało od niej publicznego statementu, jednak ona przeżywała żałobę prywatnie.
Naturalnie, każdy z nas miał ochotę na nowe projekty jednej z najbardziej kontrowersyjnych raperek w Niemczech. W połowie października ukazała się świetna, nowa płyta rapera SSIO, wypromowana z resztą z wielkim sarkazmem, komizmem, rozmachem oraz zabawnymi i politycznymi reels, które viralowo latały w socialach. Niemiecki rynek nie widział jeszcze czegoś takiego, współtwórcą wizuali był jeden z najbardziej utalentowanych video makerów Mac Duke, który jest w połowie Polakiem. Raper zaprosił naszą rodaczkę m.in. na „Bitte keine Anzeige machen”, gdzie Ewa nawija do bardzo chilloutowego beatu:
Prześlizgam się przez system sprawiedliwości w szpilkach Versace
Wyślij laskę – Sandy do inspektora
Nancy do sędziego, gdzie uprawia seks na pieska
Albo duplikat Rolexa jako
akt wdzięczności za utracone dokumenty.
Fakt, że Ewa nie przebiera w słowach czyni ją jedną z najbardziej autentycznych postaci na niemieckiej scenie muzycznej. Do tematu bycia real odniosła się ostatnio Albanka, która w “Privileg” mocno krytykowała inne raperki i ich wizerunek, zarzucając im poniekąd kopiowanie jej osoby oraz wiele sztuczności. Loredana ma od wielu lat status gwiazdy, wybijając się typowymi chartowymi hitami. Już na początku kariery zyskała szybko popularność i uznanie. Niemcy potrzebowali nowej ikony damskiego rapu, kogoś kto nie tylko dobrze wygląda, ale potrafi faktycznie nawijać.
Jej burzliwy związek z raperem Mozzim, turbulentne sytuację życiowe, przeobraziły Albankę w artystkę, która odcięła się od starego brzmienia. King Lori mówi wprost, że ma dosyć robienia muzyki typowo pod label. Jej ostatni projekt jest osobisty, dlatego tak dobry. Prawda jest taka, że mimo komercyjnych początków Loredana jako jedna z nielicznych, autentycznie odzwierciedla wizerunek i definicję Hip-Hopu. Co ciekawe, nie pokazuje się w głębokich dekoltach czy kusych sukienkach, nie twerkuje na klipach, co jest w obecnych czasach dość unikalne.
Dwie silne kobiety – połączenie albańskiego i polskiego temperamentu to jedna z najbardziej ekscytujących kolaboracji od lat na niemieckim rynku muzycznym! Loredana i Schwesta Ewa w „Ihr möchtegern”.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Koniec kariery Quebonafide to farsa. Jego fani to „Psikutasy”, ale bez „s” – felieton
Opluj, zdepcz, ale na koniec przeproś.
Każdy element końca rapowej kariery Quebonafide miał wtopę i jest szeroko krytykowany nawet przez jego fanów. Od wydarzenia online, przez koncert na Narodowym, po wysyłkę płyt.
Z polskimi raperami jest dokładnie tak, jak z polskimi politykami. Mogą odpi*rdolić największą kaszanę, a i tak za chwilę wszyscy o tym zapomną. Tak jest teraz chociażby z Popkiem, który po kilku miesiącach od afery z psem wrócił do mainstreamowych mediów, a Kuba Wojewódzki przywitał go jak króla. To samo dzieje się z Januszem Palikotem, który jest w trakcie ocieplania swojego wizerunku w mediach. Komentatorzy zastanawiają się np. ile kosztuje wybielenie się u Żurnalisty, u którego był ostatnio pseudo biznesmen z Biłgoraja.
Jeszcze inaczej jest z Quebonafide, bo fani rapu są jeszcze bardziej podatni na dymanie i można to robić długofalowo – spokojnie – oni wybaczą wszystko, bo mają wyjątkowo silną psychikę. Takie Psikutasy, ale bez „s” na końcu.
Zakończenie rapowej kariery Quebonafide poszło jak krew z nosa – wyjątkowo dużego nosa. Większość pewnie już nie pamięta, ale budowanie napięcia przed ostatnim koncertem trwało naprawdę długo, a balonik był napuchnięty jak konserwa po surstrommingu. Media i fani robili „ochy i achy” na każde pierdnięcie rapera, a Krętacz z Ciechanowa to sprytnie wykorzystywał. Kiedy jednak przyszedł moment, żeby powiedzieć „sprawdzam”. Po stronie artysty tego nie udźwignięto.
Wydarzenie online reklamowane jako coś ekskluzywnego, i żeby to obejrzeć wiele osób musiało się zwalniać z pracy – ma być za chwilę dostępne online w każdej chwili dla każdego – kiedy tylko będziesz miał na to czas. Awesome! To tak się da? Da, no chyba, że chciało się włączyć tryb dymania, to się nie dało, ale teraz już się będzie dało, bo Canal+ rzucił kilka monet.
Koncert na Narodowym był pokazem chciwości i braku szacunku dla fanów. Kupiłeś bilet na ostatni koncert, a tu bach! Dzień wcześniej 60 tys. osób zobaczy ten sam koncert – szybciej niż ty – wierny fan, który kupując bilet był przekonany o wyjątkowości ostatniego koncertu. Znów zwolniłeś się z roboty, żeby klikać F5 na stronie, próbując załapać się na wejściówkę. Jakby tego było mało, piątkowi koncertowicze zleakują go w sieci – tysiące TikToków i artykułów prasowych i brak efektu pierwszeństwa – znów zostałeś przegrywem, ale mimo wszystko dalej czujesz się kimś elitarnym. No tak, elitarnym przegrywem też można być.
To oczywiście nie wszystko, bo z boxem „Północ/Południe” jest jeszcze większa wtopa. Preorderowicze mieli dostać zakupione boxy pod koniec sierpnia. Mamy tydzień do listopada… i oświadczenie Dawida Szynola, że na boxy jeszcze…. poczekacie. Kilka tygodni.
Koniec, bo szkoda strzępić ryja. Ha tfu!

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Dawid Obserwator, na litość boską! „Nie miałem co jeść, mama robiła mi obiady” – felieton
Były raper dziękuje Bajorsonowi, a potem Bogu.
Dawid Obserwator to idealny przykład, jak swoim karczemnym zachowaniem można zaprzepaścić i tak ledwo funkcjonującą karierę rapera, by potem żalić się, że mama musiała mu gotować obiady, bo ten ma dwie lewe ręce i nie może iść do normalnej pracy.
Dawid Obserwator od zawsze był 3-ligowcem z przebłyskami wyświetleniowymi, bez perspektyw na większy zarobek z rapu, bo sprzedaż jego płyt oscylowała wokół błędu statystycznego, a koncerty można było policzyć na palcach jednej ręki. W przypadku ulicznych raperów trzeba być naprawdę topką, żeby mieć booking koncertowy, z którego można utrzymać się na poziomie. Nawet Peja, który jest weteranem przez lata był pomijany w line’upach największych hip-hopowych festiwali, bo według organizatorów uliczny rap nie nadawał się na taką imprezę i wprowadzał negatywny klimat.
„Boję się, że w rapie nie osiągnę więcej” – rapował w maju 2022 roku były zawodnik Step Records. Trzy miesiące później okazało się, że młody Dawid Obserwator próbował zrobić karierę polityczną w strukturach PiSu. Był jednym z twórców młodzieżówki tej partii w Wałbrzychu. Gryzło się to trochę z jego późniejszą karierę ulicznika, ale wciąż to było do przełknięcia przez jego garstkę fanów. Wystarczyło się przyznać, obrócić w żart, zrobić cokolwiek innego niż kłamać. Tymczasem Dawid postanowił brnąć w fejki, że nic takiego nie miało miejsca i tak właściwie znalazł się tam przypadkiem i było to jednorazowe, więc nie ma tematu. Większy reserach sprawił, że pojawiły zdjęcia Obserwatora z prominentnymi działaczami PiSu, a także wyszły na jaw dokumenty, że raper z ramienia partii Jarosława Kaczyńskiego zasiadał w komisjach obwodowych.
Ledwo zipiąca rapowa kariera Dawida załamała się na amen, bo nie był już wiarygodny dla swoich słuchaczy. Na odchodne zdissował GlamRap.pl bo opisał jego przeszłość polityczną i wytknął kłamstwa. A prawdziwy uliczny raper przecież taki nie jest, bo to nieskazitelny gracz i dobry chłopak, który zawsze dorzuci się do rakiety.
Wałbrzyski raper po załamaniu kariery bynajmniej nie poszedł do pracy. Wynika to z jego najnowszych statementów, bo teraz żali się, że nie miał co jeść i obiady musiała mu gotować mama. To kolejna bezczelna zagrywka byłego rapera, czyli branie ludzi na litość i jednoczesne chwalenie się wynikami w branży disco-polo. To trochę tak jakby ksiądz zrzucił sutannę, został najbardziej aktywnym ze Świadków Jehowy i odtrąbił sukces, żaląc się na brak gosposi.
– Chciałem podziękować wam z całego serca, ekipie siemano soprano i Bogu, i też przede wszystkim sobie kochani, bo jak mam mówić szczerze to rok temu byłem na dnie nie miałem co jeść mama mi przynosiła obiady. Zobaczcie, ile zrobiłem w rok. I to nie chodzi o to, że chcę się chwalić, ale skoro taki wulkanizator z Wałbrzycha może to wy też.
To zabawne jak szybko można przemianować się z rapera na disco-polowca. W którym momencie w głowie zachodzi ten proces, że zamiast sztywnym chłopakiem z ulicy jesteś zabawnym grajkiem do kotleta z narkotycznymi refrenami, którym do tej pory twoje środowisko gardziło. Money is bitch.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temuZnany muzyk ujawnił mroczne kulisy śmierci Pona
-
News5 dni temuKto z ZIP Składu nagłośnił zbiórkę dla córki Pona? Odpowiedź zaskakuje
-
News3 dni temuPeja zaskakuje – zdjęcie z Pelsonem i Doniem. „Spotkanie po latach”
-
News5 dni temuDiddy zrobił obiad dla 1000 współwięźniów. Gangsterów zagonił do garów
-
Felieton4 dni temu„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton
-
News2 dni temuPrzemek Ferguson dissuje Filipka!
-
News2 dni temuBezdomny Bastek dostał propozycję pracy. Jak zareagował?
-
News5 dni temuPo bójce z Żabsonem, Bedoes ma bliznę na głowie