Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

ARO: „KONFLIKT Z TRZECIM WYMIAREM BYŁ SZTUCZNIE NAKRĘCONY”

Opublikowany

 

Rozmawiamy na kilka tygodni przed premierą Twojego kolejnego albumu – możesz w prosty sposób powiedzieć, co muzyka ma takiego, że nadal chce Ci się nagrywać?

Aro: To uzależnienie. Od zawsze, dosłownie od zawsze w moim domu była muzyka – to za sprawą mojego ojca, który przez całe życie miał w rękach gitarę i grał w różnych zespołach. Za dzieciaka, często bywałem na próbach jego zespołu, byłem świadkiem nagrań. W pewnym momencie mając dostęp do jakiegoś sprzętu muzycznego, sam postanowiłem coś stworzyć, a że już wówczas jarałem się rapem, wybór był oczywisty. Największym motorem napędowym są jednak słuchacze i ludzie, którym moja muzyka się podoba. Wielokrotnie powtarzałem, że to moja motywacja do ciągłej pracy w studio, tym bardziej że dla mnie grono słuchaczy może być wąskie, ale świadome. A patrząc jeszcze z innej strony, to nie umiem żyć bez rapu, bez nagrywania, bez procesów tworzenia, pisania, wielu godzin dłubania w miksie i masteringu kawałków. 

 

Wydajesz się sam, wypuszczasz muzykę w formie tzw. nielegali, skąd czerpiesz do tego energię i motywację?

Aro: Po części odpowiedziałem Ci w poprzednim pytaniu, ale jeżeli chodzi Ci o to czy to się „opłaca”, bo robię to za darmo – to tak, nigdy nie miałem ciśnienia na zarabianie na tym. W kawałku „Inaczej” z nowej płyty o tym nawijam, że „grałem za zwroty i dla czystej pasji”. To jest szczere, naprawdę nie muszę na tym zarabiać – robię to, bo to kocham.

 

Powiedziałeś mi, że nadchodzący krążek będzie ostry, co przez to rozumiesz?

Aro: To, że nie będzie owijania w bawełnę i pierdolenia „dookoła” , żeby zachować tzw. poprawność polityczną. Raperzy w naszym kraju często cenzurują sami siebie, mając na względzie sprzedaż płyt, bo wiedzą, że ich muzyka może się nie spodobać w wytwórni, w radiu, rodzicom których dzieciak tego słucha. Raperzy boją się wyrażać swoje zdanie i często walą farmazony, żeby nie zostać zdyskwalifikowanym przez odbiorców. A ja odwrotnie, jak komuś się nie podoba, że mówię prawdę i to co myślę – niech nie słucha, wolę być charakterny i mieć tysiąc słuchaczy, niż wygładzony pod publiczkę i mieć pod sceną armię fanów-chorągiewek.

 

Lecimy dalej z tematem. Gdybyś miał zestawić nadchodzące LP z „Nie na sprzedaż” – co łączy, a co różni oba wydawnictwa?

Aro: Łączy na pewno tematyka, ja się uplasowałem w pewnym schemacie – ponownie mówię o kurewstwie, o zakłamaniu, o tym że nasz rząd nami steruje i robi nas w chuja, o utraconych wartościach w społeczeństwie. Przedstawiam swój pogląd na te tematy, od lat niezmienny i bardzo kontrowersyjny dla wielu osób. Różnić te wydawnictwa będzie okres w którym powstawały teksty, dwa lata między płytami to bardzo dużo – scena przerobiła już ze trzy modne odmiany rapu ze Stanów (śmiech), a ja wciąż z uporem maniaka trwam przy swoim – przy przekazie. Te płyty tematycznie nie będą się różnić, muzycznie podobnie – sample, ciut elektroniki, trochę żywego grania.

 

Promujesz wydawnictwo własnymi siłami, przy wsparciu Glamrap.pl – nikt więcej nie był zainteresowany pomocą?

Aro: Jest kilka innych portali, które również wrzucają newsy o mojej muzyce, raz na ruski rok jakiś wywiad ktoś przeprowadzi. To nie jest tak, że nikt nie chciał pomóc, to bardziej kwestia tego, że tak jak powiedziałeś – promuje to własnymi siłami, a co za tym idzie, nie jestem w stanie ogarnąć wszystkiego, czym powinien zająć się manager. Nie jestem specem od muzycznego marketingu, tracę nad tym bardzo wiele, ale po prostu nie mam na to czasu.

 

Dlaczego nie spróbujesz ponownie nawiązać współpracy z jakąś wytwórnią?

Aro: Może trochę z braku wiary w siebie, a może z braku czasu na latanie od drzwi do drzwi wytwórni, co w dobie internetu może brzmi trochę śmiesznie, ale wysyłać maili do Pani Bożenki, która parzy kawę na recepcji i wedle uznania segreguje takie maile od artystów trochę mnie zniechęca. Jest jednak ambitny plan, aby rozesłać nową płytę po wytwórniach i zobaczyć co to będzie, więc head hunterzy – czekać na listonosza!

 

W takim razie, jeśli nie stoją za Tobą liczby, nie masz też ludzi, którzy by Cię wspierali, chociażby poprzez wrzucanie Twoich materiałów – gdzie tu logika, by inwestować własne pieniądze w coś, co się nie sprzedaje?

Aro: Zarabiam chodząc do pracy, na etat. Muzykę robię z pasji, dla satysfakcji, z uzależnienia. Zainwestowałem sporo pieniędzy w tworzenie muzyki, cały sprzęt który kupiłem przez lata, te wszystkie poszukiwania właściwych mikrofonów, odsłuchów, kart muzycznych, mikserów, itp. To są naprawdę spore sumy, a to wszystko wciąż „amatorski” home recording. 

Do tego produkcja klipów, okładek, infografik – wszystko we własnym zakresie i za pieniądze ciężko zarobione na etacie. Dla wielu osób, takie podejście pozbawione jest logiki, ale dla mnie to jest właśnie pasja…której brakuje wielu, wielu artystom.

 

Ustaliliśmy już, że muzyka to Twoje hobby, możesz na nią sobie pozwolić, ponieważ?

Aro: Ponieważ na co dzień pracuje na etat, tak jak wspomniałem. Utrzymuje się z ciężkiej pracy, okupiłem to wszystko co mam problemami z kręgosłupem, praktycznie brakiem prywatnego życia przez ostatnich kilka lat, wszystko po to, żeby mieć na hobby jakim jest muzyka właśnie i starty w amatorskich rajdach samochodowych.

 

Zdajesz sobie sprawę, że tak jak w przypadku StahuStaha z Rzeszowa, wielu ludzi, kojarzy Cię z jednego numeru?

Aro: „Ken i Barbi” klasyka, nie? (śmiech). Zdaje sobie z tego sprawę, chociaż jeszcze do niedawna ludzie mylili wykonawców tego „szlagieru” (śmiech). Na YT podpisywali to jako WWO czy 52Dębiec, ostatnio jakoś dotarło do szerszego grona, że to moje nagranie. Jeżeli mówisz, o „artystach jednego nagrania”, to trochę ubolewam nad tym, że kojarzony jestem głównie z tym numerem – chciałbym aby część, z tych kilku milionów które usłyszało „Ken i Barbi” trafiło na płyty „Mieszkamy obok”, „Nie na sprzedaż” czy nowy album. Myślę, że szybko przekonaliby się do mojej muzyki i byli zaskoczeni pozytywnie.

 

Wiemy już, że masz jedną płytę wydaną legalnie, że byłeś w telewizji, więc co się takiego stało po drodze, że jesteś gdzie jesteś?

Aro: Widać nie umiałem iść po trupach do celu, szczerze. Gdybym się układał swego czasu i grał to czego ode mnie oczekiwano, zarobiłbym trochę pieniędzy, na półce miał ze trzy legale i z całą VIVĄ był na „Ty”. Miałem wówczas, i chyba nadal mam, inne wyobrażenie współpracy na linii artysta-wytwórnia, artysta-showbiznes. Nie chciałem być sprzedajną kurwą, wielu artystów z którymi miałem do czynienia, kiedyś dostawała spazmów na słowo „komercja”, dzisiaj okupują czołówki OLISu i pisze o nich każdy portal. Dzisiaj nagle wszyscy śpiewają w refrenach, robią ładne melodie które zagra Eska, nagrywają z popowymi gwiazdkami. Dziewięćdziesiąt procent sceny chce zarobić, nie ma nic w tym złego, tylko że zapomnieli jak kilka lat temu szczekali na tych, którzy pojawiali się w telewizji, w prasie, którym „się udało” to byli dla sceny hip hop polowcy, komercyjne szmaty. Różnica między tamtymi czasami, a dzisiejszymi jest taka, że dzisiaj to wszystko faktycznie lepiej brzmi, jest bardziej dopracowane, ale to wciąż komercja – skoro jest inaczej, to czemu tak ich boli mała sprzedaż płyty i brak obecności w mediach?

 

Odnośnie wydawnictwa, które trafiło na półki sklepowe. Jak wyglądała historia z SP Records?

Aro: Przygoda była krótka i dosyć burzliwa. Na początku wszystko wyglądało pięknie, chłopaka z małego miasta zauważył warszawski potentat muzyczny. Młody, nieobyty „na salonach” chłopak dostał szansę zaistnienia na wielkim, muzycznym rynku. Za to, szczerze dziękuje Sławkowi Pietrzakowi. Niestety dalej było już mniej różowo, dosyć duża ingerencja w brzmienie płyty, próby narzucania swoich patentów, pomysłów. Nie zapomnę dwóch zdań, które usłyszałem w SP Records – „nagraj płytę dla dzieciaków, które mają kasę, a nie dla tych które ukradną ją z półki w Empiku” i „nie pokazujcie mu teledysku, bo mu się nie spodoba i nie będzie chciał go wyemitować”. Pierwsze zdanie było sugestią, aby nagrać album który „się sprzeda”, nie uliczny rap, nie jakiś bunt młodego człowieka – trafić do bogatych dzieciaków, którzy kupią płytę, dadzą zarobić. Drugie zdanie dotyczyło teledysku „Pocztówka z wakacji”, wiedzieli chyba, że mi się nie spodoba wizerunek beztroskiego, biegającego po parku gościa. Nie spodobał, mieli rację. Klip poszedł, nie było wyjścia, zmarnowany został potencjał wielu innych, dobrych utworów z płyty „Cogonieznajom”. To pokazało, że SP Records szukało produktu na sprzedaż, nie artysty. Współpraca umarła śmiercią naturalną.

 

Powiedziałeś mi prywatnie, że na płycie, oberwie się wielu klasom społecznym – dlaczego wymierzasz razy np. w polityków?

Aro: Bo mnie krew zalewa jak widzę, co te kurwy wyprawiają z naszym krajem, jak traktują ludzi, jak wyprzedają nas zachodowi, jak kradną majątki i zmieniają prawo aby uniknąć kary. Zmieńmy temat, wystarczy że w utworach się nawkurwiam. Do tego mam jakąś awersję straszną do tych wszystkich bogatych, próżnych i zepsutych bałwanów, którzy uważają się za lepszych od innych, bo mają grubo na koncie. Wszystko będzie na płycie.

 

Co w takim razie z polskim rapem, czy Aro w 2015 jest na bieżąco z tym co się dzieje, masz jakichś faworytów?

Aro: Jestem na bieżąco, choć dosyć wyrywkowo. Cieszę się, że polska scena rap się rozwija, choć nie cieszy mnie kopiowanie wszystkiego z zachodu. Dla mnie, osobiście 2015 rok należy do Dwóch Sławów – kupili mnie poczuciem humoru, świetnym brzmieniem spod ręki Marka Dulewicza i błyskotliwością tekstów.

 

W 2015 roku nawijasz mało technicznie, ciężko posądzić Cię o uprawianie tzw. newschoolu. Jaki w ogóle jest Twój stosunek do tego nurtu i przełożenia go na polskie realia?

Aro: U mnie zawsze przekaz nad formą. To się nie zmieni. Ile można słuchać gości, którzy składają, nie wiem jak niesamowite origami ze słów, ale nie ma w tym krzty przekazu? No w pewnym momencie, to się po prostu staje nudne. Dzieciaki myślą, że jak będą pruć do mikrofonu jak UZI, przy okazji na sto razy dogrywać wersy żeby w końcu sami za sobą nadążyć, do tego wrzucą jakieś modne, syntetyczne bity z gorącymi cykaczami to już będzie rap? Do tego rajtuzy i cekinowe „adidasy”? Serio? Wolę być niemodnym MC, w baggy jeansach i składać proste rymy, niż świecić jak choinka i pierdolić to samo, w każdym kawałku, jakby to nie było zajebiste technicznie…

 

Ostatnie pytanie w związku z krążkiem jakie masz oczekiwania względem tej płyty i czy po tym albumie będą kolejne?

Aro: Mam nadzieję, że ta muzyka dotrze do tych, którzy szukają przekazu w rapie. Do świadomego słuchacza. Ja mam trzydzieści trzy lata, trochę w życiu przeżyłem, sporo tego jest w tekstach, mam nadzieję że „stara gwardia” jeszcze słucha rapu i znajdzie ten materiał. A czy będą następne? Oczywiście, trzeba robić to co się kocha, a ja kocham robić rap. Chorągiewki wieją w tą stronę, w którą powieje wiatr, MC przychodzą i odchodzą, ja jestem na scenie od 1998 roku – niech to o czymś świadczy.

 

Masz na koncie także konflikt z Trzecim Wymiarem, chcesz o tym porozmawiać?

Aro:  Dajesz…

 

W takim razie, opowiedz o genezie Waszego konfliktu.

Aro: Cały „konflikt” zaczął się dość niespodziewanie. Szczerze powiem, że nie pamiętam dokładnie jakie były przesłanki napisania mojego diss'a, to było naprawdę wiele lat temu, ale jedno jest pewne – to nie był diss na cały Trzeci Wymiar. Z Szadem nie miałem zbyt wiele do czynienia, Porka mało co znałem, a oni się zasadzili na mnie wszyscy konkretnie. Rozumiem, byli składem, stanęli naprzeciw mnie, wspólnie. Cały konflikt uważam za sztucznie nakręcony. Dziwnym trafem podłączyły się pod osoby trzecie, chuj wie czemu, ale satysfakcja, żeby dojebać Aro była wtedy chyba bardzo duża. Nawet jak się Aro w życiu raz na oczy widziało. Komedia, to była wręcz jakaś moda na hejtowanie mnie w Wałbrzychu, nagle Ci którzy wczoraj nagrywali u mnie w domu, następnego dnia byli moimi zagorzałymi wrogami. Dosłownie. A wracając do samej „odpowiedzi” chłopaków z 3W, to uważam że nagrali zajebisty numer pod względem technicznym, ale ciężko powiedzieć, że treść miała wiele wspólnego z rzeczywistością. Tam się przewinęło wiele tematów, tak absurdalnych i wymyślonych na potrzeby tego nagrania, że ja sam przez długi czas rozkminiałem „co autor miał na myśli”. Ja miałem swoje „za uszami”, ale takie rzeczy jak oskarżanie o współpracę z prokuratorem… serio?

 

Miałeś okazję z oponentami porozmawiać face 2 face?

Aro: Rozmawiałem raz z Nullo przez telefon i raz przypadkowo się spotkaliśmy. Rozmowa normalna, trochę w napiętej atmosferze, ale normalna. Wiesz, ja po tylu latach nie miałbym problemu z podaniem im ręki, dla mnie temat beefu z nimi to prehistoria. Poszło wówczas o jakieś pierdoły, nikt nikomu krzywdy nie zrobił, temat się wyczerpał już wieki temu. Z tego miejsca pozdrawiam wszystkich cymbałów, którzy ciągną (śmiech) temat tego beefu do dzisiaj , a w tamtym okresie siadali na nocnik, żeby się wysrać.

 

Ok, nie będziemy dalej brnąć w te historię. Poza muzyką prowadzisz jakąkolwiek działalność związaną z branżą muzyczną?

Aro: Organizowałem wiele lat temu trochę imprez i koncertów hip hopowych, w Wałbrzychu a później w Łodzi. Byłem rezydentem legendarnego, hip hopowego klubu BLU i świetnego klubu FLOW w Łodzi. To były świetne czasy, niestety moda na hip hop minęła, kluby się pozamykały, bo wiatr zawiał w inną stronę i wielu „klubowiczów” zamieniło baggy jeansy na legginsy.

 

Dzięki za rozmowę.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: