Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Bonsoul: „Truskul robimy w 5 minut”

Duety producenckie ich nienawidzą…

Opublikowany

 

Bonsoul
fot. instagram.com/bonsonbejbi @brephoto.pl

Przy okazji mikołajkowego koncertu w krakowskim klubie Zet Pe Te przepytaliśmy duet producencki BonSoul co sądzą o newschoolu, dlaczego Bonson w filmie „Kobiety mafii” występuje tylko od pasa w górę oraz o reagowaniu na nie zawsze miłe komentarze.

Michał Michalak: Jako, że dzisiaj mamy 6 gudnia to Mikołajki więc co Panowie dostaliście od Mikołaja czy pod choinkę?

Bonson: Ja dzisiaj byłem w Sneaker Studio i kupiłem sobie dwie pary butów, mojej żonie kupiłem buty, w sumie to jedną parę dostaliśmy, także mieliśmy duży rabat.

Soulpete: Ja dostałem prawie mandat, ale upiekło mi się.

Mikołaj Kmiecik: Co to za mandat?!

Soulpete: Za parkowanie…

M.M.: A nie lepiej było sobie kupić dzisiaj na przykład płytę Chillwagonu?

Bonson: Ja nie kupuję płyt. Nie mam odtwarzacza w samochodzie więc ja nie kupuję płyt. Jak większość słuchaczy ostatnio zauważyłem (śmiech).

M.M.: Chciałem wrócić do jednej sprawy z zeszłego roku. Twoje podejście do tej specyficznej gruy newschoolowej się zmieniło czy jest takie samo czy jak to wygląda z Twojej strony?

Bonson: Nie zmieniło się moje podejście, że muzyka ma być po prostu dobra. Nieważne czy to jest trueschool czy to jest newschool czy to jest auto-tune, czy to jest kurwa nie wiem bit na tempie 90 BPM i podwójne, jeżeli truschool jest chujowy to jest chujowy, jeżeli newschool jest chujowy to jest chujowy, po prostu muzyka ma być fajna, tak? Sam się trochę teraz bawię tym. Oczywiście nie na taką skalę, bo to też nie jest w moim targecie…

Soulpete: To ładne numery są..

Bonson: No ładne, ale staram się je normalnie zaśpiewać, czasami się podratuję. Ja nie raz mówiłem, że absolutnie nie mam nic do auto-tune’a, tak? Ja mam po prostu z chujową muzyką i z pewnymi chujowymi zachowaniami czy jakimiś pozami chujowymi, a sama muzyka i to co robią młodsi, co robią ci nowi i tak dalej to mi absolutnie nie przeszkadza i kibicuję. Jest wielu nowych raperów, którym kibicuję i na przykład taki OKI to zawsze byłem za nim, napisałem do niego – „człowieeku – jesteś zajebisty!”, i wiem, że jest fanem, fanem to może za dużo powiedziane, ale napisał mi, że bardzo się cieszy, bo BonSoul – „Lepiej nie pytać” to zna całe na pamięć, także wiecie, to jest zajebiste. Ja nie mogę wszystkim cisnąć, cisnę tylko chujowym raperom. A Ty Piotrek? (do Soulpete’a)

Soulpete: Ja nikomu nie cisnę

M.M.: W takim razie jaka jest wasza defincja newschool’u?

M.K.: Podejmiecie się zdefiniownia tego stylu?

M.M.: Akurat mamy tu te dwie sfery: tę producenką i tekstową, raperską.

Bonson: Pod względem rapowania ciężko to okeślić – J. Cole jakim jest raperem? Newschoolowym, truskulowym?

M.M.: Ciężko go określić

Bonson: No właśnie – tak więc jest to chyba bardziej kwestia produkcji, aranżu i techniki stworzenia, nawet nie techniki rapowania, tylko techniki stworzenia numeru – tak mi się wydaję. Też nie można mówić, że trueschool kurwa to cztery elementy, które wymieniam jednym tchem. Ja też nie, żyję jakoś mega truschoolowo i nie mam plakatów Guru wywieszonych.

M.K.: A od strony producenckiej?

Soulpete: Mi się wydaję, że to jest po prostu kwestia perkusji z tego, co zauważyłem, tempo jest zupełnie inne. W truschoolu mamy tempo 90, hi haty, a teraz są one tak gęsto ułożone, że słyszysz wyłącznie to. Kiedyś była stopa, werbel, a teraz (skrrt skrrt – przyp. red. trapowe dźwięki)

M.M.: Jak długi jest proces tworzenia bitu, nawet nie stricte truschoolowego, tylko takiej łupanki newschoolowe opartej na kilku prostych dźwiękach i perkusji?

Soulpete: Nie mam pojęcia, bo nigdy newschoolu nie robiłem, a truschool robię w 5 minut.

Bonson: Ja też (śmiech)

Soulpete: To kwestia wprawy

Bonson: To kwestia czasów, kurwa dzisiaj są dysksuje co jest hip hopem a co nie jest, co jest kurwa trueschoolowe a co nie jest, to jest kurwa wszystko muzyka i dzieli się ona na dwie opcje: dobra i chujowa. I to jest najważniejszejsze. Nieważne czy to jest na takim tempie, połamane czy jakieś. Masz tyle samo chujowych numerów trapowych jak i newschoolowych. I to jest kwestia mentalności. Ja może się zamykałem troszeczkę wiesz – w takiej głowie trueschoolwej, że wowow – nie otwieram, nie otwieram! Ale jakimś momencie powiedziałem sobie kurwa – to wszystko jest muzyka – i jest albo dobra, albo zła. Dzielenie tego, pytanie czy to jest hip-hop to jest wsadzania kija w mrowisko i to jest zupełnie niepotrzebne

M.M.: Wracając do tematyki – bo nie od dziś wiadomo, że słuchająć REstartu czy innych rzeczy lub nawijać o jointach czy innych substancjach i co jeśli nagle do Twojego domu wpadnie Policja wracając do casusu Bonusa RPK.

M.K.: Swoją drogą chora sytuacja z tymi pomówieniami, że na podstawie kawałka można kogoś po prostu wsadzić do więzienia – to jest abstrakcja.

Bonson: To jest chujowa sytuacja i ciężko mi się w niej podstawić, ale sam fakt, że numery, które nagrywasz nagle są jakimiś dowodami to jest jakiś poroniony pomysł. Nam też przez numery podpinali jakieś grupy – nie na podsłuchach, żeby to nie zabrzmiało jakoś gangstersko, ale oni wszyscy tego słuchają i jesteśmy na widoku, na widelcu i sprawdzają Twój każdy krok, nawet jak go nie robisz, tylko o tym nawijasz – to oni nie wiedzą czy to to robisz czy tylko tak nawijasz. Wiesz, mogliby to zrobić ale na chuj? Nic by nie znaleźli.

M.K.: Ja mam pytanie o srebrny ekran – jak wspominasz swoją przygodę z filmem, czy zobaczymy Cię jeszcze w kinie i dlaczego, bo słyszałem pewną anegdotkę, która chciałem zweryfikować, dlaczego ostatnie sceny były kręcone z Tobą tylko od połowy w górę?

Bonson: Tak, tak było, bo miałem nogę złamaną. To był mój ostatni dzień zdjęciowy. Miałem jechać po koncercie w Lublinie na ostatni dzień, żeby nakręcić swoje ostatnie sceny, które miały być w ogóle kluczowe a oni się dowiedzieli, że ja połamany jestem to sobie pewnie pomyśleli „kurwa, no co za gość pojebany”

M.M.: Czy mógłbyś wskazać winowajcę tego zajścia?

Bonson: (wskazuje na Soulepete’a) Przecież to wszyscy wiedzą, że to Piotruś. Każdy na każdym koncercie doskonale o tym wie (śmiech). Ja się trochę głupio poczułem, wszyscy na mnie tak dziwnie patrzyli, bo narobiłem ekipie filmowej kłopotów, że się połamałem, ale ogólnie śmiesznie to wspominam, całą tą przygodę. Ty, no to jest zajebista faza – weź mi powiedz, że byś odrzucił propozycję jak przyszli o powiedzieli – weź zagraj teraz w filmie, zapłacą ci za to, to powiesz, że nie, bo nie, bo chuj wam w dupę, jestem trueschool’owcem. No nie. Ja się świetnie, kurwa, bawiłem – naprawdę, nie wiem czy będzie kolejna część, jeżeli będzie to może tam wrócę. Ogólnie było bardzo śmiesznie i bardzo fajnie.

Bonson: Ja w ogóle strasznie chciałem wystąpić w czymś jak „Pamiętniki z wakacji”, bo ja się tym strasznie jarałem. Jak dostałem propozycję zagrania w filmie, mówię: „Kurwa, oczywiście”. Tam parę rzeczy musiałem dogadać, bo w scenariuszu trzeba było trochę zmienić, ale zajebiście wspominam.

M.M: Wracając do tematu płyty, jak wyglądał proces jej tworzenia? Z naszych źródeł wiemy, że to wyglądało tak, że jeden dzień piliście, a tydzień ją robiliście. Czy tak było? Czym się inspirowaliście, jeśli chodzi o bity i sample. Kanye West chociażby, idzie do sklepu muzycznego, bierze pierwszy lepszy soulowy album i stąd czerpie. Soulpete, a jak w Twoim przypadku?

Soulpete: Idę do sklepu muzycznego, biorę pierwsze lepsze soulowe rzeczy i tak to wygląda.

M.M: Czyli jesteś polskim Kanye Westem?

Soulpete: Dokładnie tak. No tak to wygląda…

M.M.: A jak z całym konceptem, tworzyliście cały album razem, czy najpierw powstały bity?

Soulpete: Pojechaliśmy pierwszy raz do studia, ja zacząłem robić bit na żywo. Jak zrobiłem jeden, to Bonson napisał do niego tekst. I tak mniej więcej tworzyliśmy dwa numery dziennie. I w sumie jest tak jak z Kanye Westem – mam tam paczkę sampli, które sobie wcześniej wybrałem i zacząłem sobie z tego robić. Tu nie ma żadnej filozofii… Wiedzieliśmy co chcemy zrobić.

M.M.: Tam tez było coś po japońsku. Skąd to wziąłeś?

Soulpete: Jak robiłem płytę z Ostrym, to dał mi wszystkie swoje sample z dysku. Jakoś przypadkiem wszedłem w folder z 2016 roku i tam to było.

M.M: Jeśli chodzi o Twoje najbliższe produkcje, czego można się spodziewać? Jakiś album producencki?

Soulpete: Będzie chyba druga część „Soul Raw” z ludźmi ze Stanów, teraz tylko dogadywane są kwestie z wytwórniami. Rap Addix na pewno, płyta z Erkingiem, płyta z Karwelem, no trochę tego jest. Na razie nie mogę zdradzać, wiesz, 10 płyt rocznie robię, więc trzeba wypatrywać.

M.M.: Bonson, a jak to wyglądało z Twojej strony?

Bonson: Wiesz co, chcieliśmy zrobić coś innego, tekstowo. Chciałem odbić od takiego napierdalania cały czas o sobie, że ooo najebany albo to mnie wkurwia, stąd taki numer „Bombki”, czy „Gniazdka” – tam są takie kiwki i nie wiadomo do końca o co chodzi.

M.M.: Ale jest trochę tak, jak na „Czarnym PR”, że dziennikarze nabierają do Ciebie więcej szacunku, bo możesz ich przyćmić wizerunkiem.

Bonson: No, ale widzisz, później się okazuje całkiem spoko (śmiech)

M.M.: A czy jest ktoś, kto podczas wywiadu podchodził do Ciebie negatywnie? Bo czasem widać, że do tych młodszych zawodników tak się podchodzi. Odczuwasz coś takiego?

Bonson: Nie, zawsze jest miła rozmowa. Spotykałem się z debilami, którzy dawali mikrofon i mówili „No, to może powiedz coś o sobie”. No to może wypierdalaj. Kiedyś graliśmy koncert w jakiś małym mieście. No i przychodzi gość z lokalnej gazety i pyta czy może zrobić wywiad. Ja mówię, że oczywiście. No i facet włącza mikrofon i mówi: „No to powiedz coś o sobie”. No to ja powiedziałem: „O sobie mogę powiedzieć tylko tyle, że skończyłem z Panem wywiad”. I tyle.

M.K.: Co z Almost Famous 2? Działacie coś?

Bonson: Działamy. Będzie solo na pewno i będzie Almost Famous. Miał być w tym (ubiegłym roku- przyp. redakcji), ale losy tak się potoczyły, że musieliśmy przystopować na chwilę. Ja się w tym czasie zająłem swoją rzeczą, którą się trochę pobawiłem, że tak powiem „otworzyłem głowę” (śmiech). Ale myślę, że ze smakiem. Ludzie mówią, że z zaskoczenia, ale w dobrą stronę. Fajne jest to, że sobie zrobiłem takie „małe imperium”, że mam Bonsoul, który jest trueschoolowy, mam swoje solo, na którym mogę sobie robić co chcę i ktoś powie, że jest chujowe, ale nikt mi nie powie, że „Sprzedał się”, czy odjebało mu, bo zaraz wjadę z Almost Famous i zacznę kurwami rzucać. Są trzy projekty, które są zupełnie inne i dają mi mega pole do popisu w każdej dziedzinie. Tu mogę się bawić rockowo, tu trueschoolowo, a swoje mogę sobie robić co chcę.

M.M.: Czy w takim razie możemy się spodziewać Bonsona, nawijającego na trapach rodem z Atlanty?

Bonson: Na takich ciężkich trapach nie, ale na pewno czegoś innego.

M.M.: Coś w stylu MVP?

Bonson: Nie, nigdy czegoś takiego nie zrobiłem, co teraz robię. Ja wiem, że wszyscy gadają, że „to będzie mega świeże, pełna nowość, mega odkrywcze i nikt tego w Polsce nie zrobił”. Nie, po prostu na takim poziomie i z taką świadomością nie nagrałem jeszcze swoich projektów.

M.K.: Kawałki na solo masz już zamknięte?

Bonson: Tak mam już zamknięte, ale dopisałem jeszcze dwa numery. Nagraniowo z mojej strony wszystko niedługo będzie zamknięte, ale do tego dojdą goście, aranże…

M.K.: A premiery kiedy możemy się spodziewać?

Bonson: Nie mogę mówić. Dużo za wcześnie jeszcze, ale jest dobrze.

M.K.: „Restart” jest nieco bardziej subtelny…

Bonson: Jest, też mam takie wrażenie jak go słucham. Bardziej przystępny, nie? Można go sobie zagrać na Święcie Kaszy i Ziemniaka bez wstydu i nie patrzą na Ciebie jak na pojeba. To znaczy patrzą na mnie jak na pojeba zawsze, bo wyglądam jak wyglądam, ale można sobie go zagrać bez wstydu.

M.M.: Jest w USA taki odłam rapu jak conscious rap, który u nas już praktycznie wymarł. Jesteś jednym z niewielu jego reprezentantów. Rozwijasz się, ale nadal trwasz w tym co robisz. Coś takiego się skończy, jak to wygląda z Twojej strony?

Bonson: Nie wiem, staram się progresować z każdym kolejnym projektem. To może być odbierane dziwnie, bo płyta może być lepsza, gorsza, ale wiesz, no porównaj to jak nawijam na tej płycie, a jak na pierwszym Bonsoulu. Mniej więcej chodzimy cały czas w tej samej lidze, ale progres jest. Jeśli nie będę progresował, to skończę rapować. Robić cały czas to samo – to mi by było przykro. Ja sam w środku czuję, jak nagrywam numer i mówię – kurwa, mimo, że może on być bardzo podobny, to różni się, dla mnie. Czytam w komentarzach, że cały czas to samo. Zupełnie inaczej słuchacze odbierają muzykę, niż my. Niektórzy nie powiedzą Ci, co to jest stopa i werbel.

M.M.: O Ostrym mówi się, że nawija cały czas o tym samym. Chyba potrzeba jakiegoś impulsu w życiu, żeby móc robić coś nowego.

Bonson: Oczywiście, że potrzeba impulsu. Jak się nic w życiu nie dzieje, to możesz telewizje oglądać jak ja przez ostatni rok. Dlatego jedną płytę nagrałem, a nie trzy. Fajne życie sobie prowadziłem, dobrze się czułem, grałem na konsoli, odwoziłem dziecko do przedszkola i o czym mam napisać. Mam wymyślać? Tak jak przy „Postanawia umrzeć” musiałem sobie troszkę życie spierdolić, żeby nagrać taką płytę.

M.M.: W co grałeś w takim razie na konsoli? Oprócz Fify, bo to pewnie bardzo często.

Bonson: Cały czas gram w fifę, w tryb kariery, jak pojebany. Najgorsze jest to, że jak zrobię jeden zły transfer, to od nowa zaczynam karierę i nie mogę skończyć jednego sezonu, przez rok.

M.M.: PS4 czy Xbox One?

Bonson: Miałem Xbox-a, teraz mam Play’a, Xboxa nadal mam. Najpierw miałem Plejkę pierwszą, jak wszyscy, ale później jak miałem Xbox 360, to się zakochałem w nim. Dostałem na urodziny później od mojej żony, Xbox One, no to przecież, to była dla mnie świętość. Jak teraz siadłem do Plejki, kozackie, naprawdę. Ja po prostu lubię gry.

M.M.: A tak w ramach przestrogi dla innych, z racji Mikołajek. Jaka była najgorsza rzecz jaką zrobiłeś po alkoholu?

Bonson: Wiele koncertów zagrałem chujowych. Nie gram już najebany, więc cofnąłbym wiele koncertów, które grałem po wódzie. Tym bardziej, że to widzisz później na Youtube, na Insta Story i widzisz jak wyglądasz. Ja tego nie widzę ze swojej perspektywy, bo ja się świetnie bawię. A wiesz, ludzie płacąc za bilet, oddają Tobie szacunek, chcą z Tobą dobrze się bawić, a tylko Ty dobrze się bawisz. To jest chujowe, no ale w alkoholizmie to jest chujowe, że myślisz, że wszyscy się dobrze bawią, a tylko Ty się dobrze bawisz. No nie przytoczę jakichś anegdotek, przypałów, które zrobiłem. Wszystko jest w numerach, o tym nawijam. Nawet na nowej płycie będzie jedna rzecz, nawet o Glamrapie jest nawinięte, ale nie w złym kontekście, tylko, że byłby nowy news po prostu, gdyby nie ktoś i coś. Jest ksywkami rzucone, gdyby nie kto i gdyby nie co i , że nowy news byłby jeszcze w tym roku, ale to z tych smutnych newsów. Ale bardziej chodzi o to w tym wszystkim, nie co zrobiłem, jakąś anegdotę, tylko ile bliskim wyrządzasz krzywdy takim zachowaniem. Czasami jak wpadasz w te sidła – każdy może się napić wódki, ale jak już wchodzisz w te narkotyki, wódkę i to zaczyna Cię już pochłaniać, to masz bardzo dużo ludzi wokół siebie – przyjaciół, rodzinę, dzieci i nie widzisz, ile krzywdy im robisz. To jest przestroga, żeby nie myśleć o sobie. To znaczy, zawsze trzeba myśleć o sobie, ale trzeba też myśleć o ludziach, których możesz swoim zachowaniem skrzywdzić.

M.M.: A Ty Soulpete, co odwaliłeś po alkoholu?

Soulpete: Ja nie piję.

M.K.:Jeszcze na koniec – Jesteś człowiekiem, który czyta komentarze? Faktycznie się nimi przejmujesz i odpowiadasz?

Bonson: Tak. Często czytam komentarze, czytam fora, nawiązuje, odpowiadam. Jeżeli ktoś przegnie, i napiszę mi „chuj Ci w dupe, ćpunie jebany” to mnie to nie przejmuje, bo nie takie rzeczy słyszałem. Ale jeżeli ktoś mówi nieprawdę albo mam po prostu kaca i mam ochotę się powkurwiać i powyzywać to wchodzę jak dzik w żołędzie. Ale też nie z taką fazą, że siedzę i się przejmuję „kuuurwa – teraz to muszę odpisać”, mnie po prostu wkurwia jak ktoś kłamie na jakiś temat albo z dupy coś wysrywa. I wiele razy zweryfikowałem gościa, że nie – on jednak tak nie chciał albo „tak sobie pierdolnąłem.”. I od razu to kasował. Raz z moją żoną sobie tak zweryfikowaliśmy dupę, i to po trzech latach, bo gdzieś najebany czytałem komentarze pod jakimś numerem, to nie dość, że dotarłem kto to napisał, to jeszcze ręce mi opadły jak do niej napisałem „co ty piszesz idiotko?”, „znamy się?”, a ona do mnie, że co się spinam, i, że zaraz to usunie. Ludzie piszą co im ślina na język przyniesie, tylko nie myślą, że nie tyle nawet co mogą komuś sprawić nieprzyjemność – zobacz ile przez takie głupie komentarze nawet nie karier a żyć się złamało, nie? Ile psychik? Bo ktoś coś wymyślił i napisał. Trzeba brać jednak odpowiedzialność, za to co się piszę i co się mówi.

Śmiesznie jest jak napiszesz komuś „haha – chuj Ci w dupe, coś tam”, ale jak napiszesz coś komuś i ktoś się przejmie to nigdy nie wiesz co ta druga osoba o tym pomyśli. Nie mówię o mnie czy o raperach. Tylko o zwykłych ludziach, którzy komentują sobie zdjęcia na facebooku. Trzeba na to brać poprawkę, bekę pokręcić sobie zawsze można, ale wszystko ma swoje granice – nie można przegiąć. Natomiast ręce opadają jak ktoś Ci mówi „aaaa beke tylko cisnąłem, przecież nic się nie stało”. A skąd wiesz czy coś się nie stało? Ale o czym ja gadam? O komentarzach na Glamrapie?

M.K:. (śmiech) Właśnie miałem pytać czy to też czytasz?

Bonson: Nie czytam

M.K.: To już jest inna liga…

Bonson: Dla śmiechu się poczyta wiadomo. Ale był kiedyś taki jeden gościu – pracownik MediaMarktu chyba, napisał, że na raty telefon brałem i byłem smutny i patrzyłem, żeby nikt tego nie widział, jakiś absurd straszny, beka. Są śmieszne komentarze, wiadomo, ale są też złe komentarze, na które nie można pozwolić. Bo kręcić bekę z debili można zawsze, ja sam po pijaku lubię wejść na różne strony polityczne i poodpowiadać ludziom, którzy piszą głupoty. Ale tak jak mówię, we wszystkim są jakieś granice.

Mamy wszystko dzięki wielkie za wywiad.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Spektakl „Adam” – losy ekscentrycznych bohaterów w świecie po katastrofie ekologicznej – wywiad

Rozmowa z Feno i Karoliną Czarnecką.

Opublikowany

 

Przez

Warszawska publiczność muzyczna i teatralna już niebawem będzie mogła zobaczyć spektakl “Adam” w teatrze Bohema House. O swoich rolach w tej muzycznej produkcji mówią Feno (Artur Barbachen) i Karolina Czarnecka, którzy wcielili się w ekscentryczną parę bohaterów, szukających swojego miejsca w świecie po apokalipsie. 

BH: Świat w spektaklu jest zniszczony. Nie wiadomo do końca co się stało, A Wy, jako aktorzy, jak sobie to wyobrażacie?

Feno: Doszło do  katastrofy. Możemy przypuszczać, że to ludzka cywilizacja spowodowała zniszczenie środowiska. Przeżyła tylko garstka ludzi. Dookoła jest pustynna sceneria. Tak to sobie wizualizujemy

BH: Spektakl nawiązuje do kinowych produkcji science fiction. Ale nie ma w nim niezłomnych bohaterów, którzy stawiają czoła zagrożeniu, żeby uratować ludzkość.

Feno: No to prawda, nie ma w nim superbohaterów, nie ma Avengersów (śmiech).

BH: Większość postaci zmaga się z osobistymi dramatami, które ich przytłaczają. Na tym tle wyróżniają się Lola i Lolek – postacie grane przez Was. Sprawiają wrażenie, jakby katastrofa oznaczała dla nich tylko ciekawą zmianę scenerii. Utwór “Ruina”, który razem wykonujecie, to bardzo mocna i trochę straszna deklaracja euforii w obliczu zniszczenia.

Feno: Tak naprawdę myślę, że to są postacie tragiczne. No bo cały ten ich sposób bycia, cieszenie się z końca świata, to – ja to tak interpretuję – to jest taka histeria. To jest sposób na wyparcie tego wszystkiego. Sądzę, że to jest skutek traumy, którą przeżyli w związku z tym, co się wydarzyło. Pod wpływem tego po prostu ześwirowali.

Sebastian Fabijański / Próba spektaklu „Adam”

Karolina Czarnecka: Myślę, że ten opis bardzo pasuje do Lolka. Lolek zareagował na sytuację w sposób rozpaczliwy i bardzo skrajny. Natomiast Lola jest bardziej racjonalna, szuka rozwiązania. Loli motywatorem jest znalezienie sposobu, żeby jakoś ocalić ludzkość, jakoś przetrwać, coś zrobić…  Myślę, że to jest ta część idealistyczna, którą ja jej daję – to jest wspólna część moja i tej postaci. Ich dynamika związku jest taka, że jemu odwala, a ona musi trzymać pion, bo wie, że jeśli ona by się rozpadła, to już byłby koniec dla nich obojga. Przy czym oboje są rzeczywiście ekscentryczni, wariaccy, szaleni. Wyrazem tego jest też to, że towarzyszy im robot (grany na scenie przez prawdziwego robota – przyp. BH), który jest częścią rodziny. Widać to też w kostiumach: Lolek i Lola zbierają i noszą ze sobą resztki przedmiotów, które mogą się przydać do budowy czegoś, co poprawi los ludzkości. Pozostałe postaci przeważnie mają swój indywidualny dylemat czy dramat, tymczasem Lolek i Lola są skupieni na całym świecie, myślą o stu rzeczach na raz.

BH: Adam to spektakl muzyczny. Wszyscy aktorzy są artystami, śpiewają piosenki. Feno, ty jesteś jednym z twórców oprawy muzycznej. Mówi się o tym “musical rapowy”. Czy to jest spektakl dla fanów rapu?

Feno: Muzyka jest bardzo różnorodna. To wynika podejrzewam z mojego stylu i ze stylu Sebastiana Fabijańskiego, który jest reżyserem spektaklu, autorem scenariusza i tekstów utworów. Pracujemy razem już drugi rok i wypracowujemy własne, nowe kierunki muzyczne. W zasadzie ani ja, ani Sebastian nie jesteśmy chyba twórcami dla typowego fana rapu, tylko raczej jesteśmy gdzieś z boku tego wszystkiego. To, co robimy, jest trochę bardziej eklektyczne, bardziej artystyczne, trochę bardziej napompowane wszelakim oniryzmem. Ale myślę, że fan rapu też się tu odnajdzie. Przy czym nie jest to muzyka popularna, do tańca, na imprezę, tylko jest to wpisane w jakąś konwencję, więc dla fanów dobrej historii i ambitniejszego brzmienia, powiedziałbym.

BH: Jesteś zadowolony z tego, jak to wyszło?

Feno: Jestem bardzo zadowolony. Uważam, że świetną robotę wykonaliśmy. Tak jak mówiłem, słychać bardzo różnorodne brzmienia. Jest tam np. utwór, który wykonujemy wszyscy wspólnie i nie umiem określić, do jakiego należy gatunku muzycznego. Gra tam siedem oddzielnych harmonii, czyli aktorzy śpiewają na siedem głosów.  Rap jest osią, za którą się trochę łapiemy. Ale wyszliśmy daleko poza ramy rapu. Po prostu bawimy się muzyką w jakiś ciekawy sposób. Poznaliśmy się z Sebastianem dlatego, że obaj trochę rapujemy, ale nie uważam, że jesteśmy raperami. I jestem mega zadowolony, bo te utwory naprawdę wyszły ciekawe. Bity, które dostarczył Mateusz Sumara (Ramzes) to są arcydzieła, a my jeszcze uzupełniliśmy to o kolejny stopień.

BH: Gracie spektakl w teatrze ekologicznym z przesłaniem dla ludzi, żeby szanowali swoje środowisko naturalne, z założenia z konkretnym przekazem. Może się więc pojawić pytanie…

Karolina Czarnecka: Czy nam jako aktorom nie przeszkadza ideologia?

BH: No… tak.

Karolina Czarnecka: Ja właściwie odkąd skończyłam szkołę, to byłam w teatrze, który był bardzo ideologiczny. Ja bym tutaj nie była, gdybym nie wierzyła w to, że trzeba ludziom o tym mówić. Interesują mnie rzeczy ważne. Ważne są dla mnie emocje – o nich mówię głównie w mojej autorskiej twórczości. Ale ważne są też te tematy, które poruszamy tutaj. Gdybym się ideologicznie nie zgadzała z tym przekazem, to nie brałabym udziału w tym projekcie.

Feno: Przekaz, misja, to jest centrum tego wszystkiego. Najpierw mamy przekaz, wokół tego budujemy fabułę, wokół tej fabuły tworzymy muzykę i w ten sposób powstaje takie szkatułkowe dzieło. Aczkolwiek ja znajduję się tu głównie z przyczyn artystycznych, a nie światopoglądowych i z tytułu tego, że uwielbiam pracować przy ambitnych projektach. To jest moim punktem wyjścia. A to, że robimy przy tym coś ładnego, idzie za tym jakaś fajna misja, jakiś przekaz, to mi się podoba. Nie jestem fanem wciskania ludziom jakiegoś przekazu, ale tutaj to jest podane subtelnie. Spektakl nie narzuca jakiejś narracji, tylko pozostawia odbiorcę z polem do własnej interpretacji i refleksji. I to jest super. Nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy mówić ludziom o tym, że powinniśmy z respektem traktować planetę, na której żyjemy.

Karolina Czarnecka: Poza tym teatr Bohema House gra w namiocie cyrkowym, co dla mnie stanowi dodatkową magię, bo zawsze miałam sentyment do wizji zżytej, trochę rodzinnej trupy cyrkowej. To było dla mnie jakoś ekscytujące. No i dajemy z siebie wszystko, żeby jak najlepiej wypaść muzycznie.

Feno: Myślę, że wyróżniającą cechą spektaklu jest to, iż można podejść do niego jak do koncertu. Oczywiście można oglądać go jak historię, którą uzupełniają piosenki – tak jak zwykle w musicalu. Ale można też podejść odwrotnie. Bo utwory zostały skomponowane w taki sposób, że nawet jeśli oderwiemy je od narracji, to one są samodzielnymi bytami. Wydaje mi się, że najciekawszym sposobem patrzenia na to, jest właśnie taki sposób, że przychodzę na koncert, wokół którego jeszcze jest historia. Więc nawet, gdyby ktoś przespał historię, to będzie ukontentowany jak po dobrym koncercie. A przestrzał muzyczny jest szeroki, mimo że wszystko jest spójne brzmieniowo, to gatunkowo mamy pełną różnorodność – w jednym miejscu śpiewamy chórem, w innym mamy rockowe mocniejsze uderzenie, a jeszcze gdzie indziej rap. Myślę, że nawet jeśli ktoś nie jest fanem teatru, a jest fanem fajnych wydarzeń muzycznych, to jak najbardziej warto.

Spektakl “Adam” będzie miał prapremiery 25 i 26 lipca oraz premierę 27 lipca w Teatrze Ekologicznym Bohema House. Występują w nim: Sebastian Fabijański, Feno, Pono, Karolina Czarnecka, Katarzyna Granecka, Magdalena Dąbkowska/Wiktoria Kostrzewa, Łukasz Gocławski, Arkadiusz Pyć. Muzykę skomponowali Ramzes i Feno. Bilety dostępne są na stronie teatru: https://www.bohemahouse.pl/wydarzenia/adam/


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Syn Młynarza: „Tedego bym usunął ze sceny rapowej i freestyle’owej” – wywiad

Czym warszawski raper zawinił freestyle’owcowi?

Opublikowany

 

syn młynarza tede

Z Synem Młynarza spotkaliśmy się przypadkowo na Bitwie o Wrocław. Spontaniczna rozmowa, która jest preludium do dłuższego wywiadu miała wiele zwrotów akcji, a freestyle’owiec ujawnił m.in., dlaczego usunąłby Tedego ze sceny.

– Tedego bym usunął ze sceny raperskiej. To na pewno, bo strasznie mnie naobrażał. Nie pozdrawiam tego człowieka i koniecznie proszę to puścić. Tedego usunąłbym też ze sceny freestyle’owej – mówi Syn Młynarza w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl. – Szkoda, że matka go nie usunęła jak się rodził – dodał.

Syna Młynarza zapytaliśmy m.in. o Grande Connection, a także dowiedzieliśmy się, jak doszło do bitwy z Bandurą podczas słynnego streamu z Kizo.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Hip-hopowcy z Fabijańskim na czele zagrają w apokaliptycznym spektaklu – wywiad

„Adam” to muzyczna wyprawa w mroczną przyszłość.

Opublikowany

 

W lipcu odbędzie się premiera spektaklu Teatru Bohema House o kondycji człowieka w zdegenerowanym środowisku, kryzysie klimatycznym i spektakularnej oprawie muzycznej. W produkcji palce maczają m.in. Feno, Ramzes oraz Sebastian Fabijański, który jest reżyserem i odtwórcą głównej roli.

Spektakl, nad którym pracujesz w Teatrze Ekologicznym Bohema House, dotyka tematu degradacji środowiska i związanego z tym zagrożenia dla ludzkości. Czy to jest dla Ciebie dziś realny problem? Myślisz o kryzysie klimatycznym jako o kluczowym wyzwaniu dla ludzkości?

Sebastian Fabijański: Degradacja środowiska jest dla mnie realnym problemem. Wszyscy widzimy, jak jest. Wydaje mi się, że ludzie w pędzie, w natłoku obowiązków, w walce o przetrwanie, w wyścigu za materialnym bytem czy długowiecznością często tracą z oczu szerszą perspektywę. Nie interesuje ich to, co się dzieje z tą planetą, po której stąpamy. Konsumpcjonizm, koniunkturalizm to są modele życia, które zdominowały dzisiejszy świat. Wartości materialne stały się dla nas najważniejsze. A czy powinny być najważniejsze? Nie wydaje mi się. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko się w dzisiejszym świecie odnaleźć ludziom, którzy mówiąc kolokwialnie „olali system” i żyją według zupełnie innych wartości. Myślę, że to jest na większą skalę nierealne, bo trzeba jakoś w tej rzeczywistości się odnaleźć. Ubolewam nad tym, że to tak wygląda. Jest to przerażające. Czy kryzys klimatyczny jest kluczowym wyzwaniem? Kluczowym wyzwaniem dla ludzkości jesteśmy my sami.

Planujesz pokazać niesamowitą futurystyczną wizję w scenerii science fiction. Czy losy bohaterów sztuki są abstrakcyjne i odległe od doświadczeń dzisiejszych ludzi?

Nie są odległe. To, że spektakl opowiada historię, która dzieje się w jakiejś nieokreślonej przyszłości, to służy tylko osadzeniu ludzi w świecie, który jest upadły, którego nikt nie poznaje, który przeszedł apokalipsę. Moim zdaniem, nawet nie operując futurystycznymi wizjami jesteśmy w stanie utożsamić się z takim poczuciem, że świat jest upadły, postapokaliptyczny. Można powiedzieć, że COVID był trochę taką do pewnego stopnia apokalipsą. Chciałem to zmetaforyzować, żeby nie opowiadać o problemach dzisiejszych ludzi poprzez naturalistyczną czy też werystyczną próbę odwzorowania tego na scenie, ponieważ nie uważam tego za interesujące.

Spektakle w Bohema House do tej pory miały klasyczną musicalową oprawę muzyczną. To widowisko będzie podobno wyjątkowe pod tym względem. Jakiej muzyki mogą spodziewać się widzowie?

Warstwa muzyczna to jest moim zdaniem bardzo, bardzo mocna strona “Adama”. Na niej spektakl jest zbudowany. Mateusz Sumara, czyli Ramzes wykonał genialną robotę, która stanowiła dla mnie fundament tego spektaklu. Ja opowiedziałem mu mniej więcej, o czym chcę zrobić ten spektakl. Na tej podstawie on zrobił bity, wysłał mi i ja tak naprawdę do tego pisałem scenariusz. Potem na podstawie scenariusza napisałem do tej muzyki teksty utworów, które się pojawiają w spektaklu i nagrałem je z Arturem Barbachenem czyli z Feno. On też wykonał genialną robotę. Bez niego nie wyglądałoby to tak, jak wygląda. Całościowo warstwa muzyczna naprawdę wydaje się być bardzo mocno wznosząca ten projekt, nawet ponad to, czego się spodziewałem. Jaka to będzie konkretnie muzyka? Dużo tam będzie rapu, ale pojawia się też kilka bardzo mocnych utworów, które są w większości śpiewane, więc nie chciałbym tego jednoznacznie określać. Można powiedzieć, że jest to rapowy musical. Natomiast od razu zaznaczam, że rap nie jest tutaj kluczowy. Kluczowa po prostu jest muzyka sama w sobie.

Plakat spektaklu

Z jakim wnioskiem chcesz pozostawić widza po obejrzeniu sztuki?

Nie mam jednego wniosku, z którym planuję zostawić widzów. Chciałbym, żeby ten spektakl przede wszystkim poruszył, ale postaram się żeby chwilami też przestraszył, zirytował i rozśmieszył. Widz, który będzie wychodził w tego spektaklu, fajnie by było, żeby miał poczucie, że przeżył, w większym bądź mniejszym stopniu, pełne spektrum emocji. Zależy mi też, żeby przez chwile pomyślał o tym, kim jest w tym świecie i dla tego świata.

Co skłoniło Cię do tego, żeby swój debiut reżysera teatralnego zrealizować właśnie w Teatrze Ekologicznym Bohema House?

S.F.: Zainteresował mnie temat tej sztuki i możliwość artystycznej wypowiedzi w tak istotnej sprawie jak kondycja człowieka na tle kondycji świata i naszego środowiska. Ten spektakl pokazuje, jak kryzys świata, który nas otacza, wpływa na losy poszczególnych ludzi i wywołuje indywidualne dramaty. Życzę sobie tego, żeby mój debiut jako reżysera teatralnego przy okazji tego projektu był dla widza niezapomniany, a dla mnie, żeby był kolejnym fascynującym doświadczeniem w moim artystycznym życiu.

Premiera spektaklu „Adam”, na którym pojawią się również przedstawiciele naszej redakcji odbędzie się 27.07 o godzinie 19:00 w Teatrze Bohema House, Warszawa, ul. Smugowa 46A. Wejściówki są dostępne na bohemahouse.pl

Tytuł: Adam
Produkcja: Teatr Bohema House
Reżyseria: Sebastian Fabijański
W roli głównej: Sebastian Fabijański
Muzyka: Ramzes, Feno
Występują: Karolina Czarnecka, Magdalena Dąbkowska/Wiktoria Kostrzewa, Feno, Łukasz Gocławski, Katarzyna Granecka, Arkadiusz Pyć
Prapremiery: 25 i 26 lipca 2024 godz. 19.00
Premiera: 27 lipca 2024 godz. 19.00


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

VNM: „Nowa płyta na milion procent będzie w tym roku” – wywiad

Półtora godzinna rozmowa z Venomem i Gverillą.

Opublikowany

 

vnm wywiad

VNM w ostatnim czasie bardzo mocno ograniczał swoją medialną prezencję – zarówno w social mediach jak i w tych tradycyjnym i branżowych. Tym bardziej cieszy fakt, ze udało się nam porozmawiać z raperem. W maju odwiedziliśmy Venoma w jego studiu na warszawskiej Ochocie.

VNM: „Mam połowę płyty”

Ostatnią solową płytę VNM wydał ponad 3,5 roku temu, a masa komentarzy pod większością wideo z jego udziałem stoi właściwie pod jednym pytaniem: „Kiedy płyta?”. Nie mogliśmy więc nie zapytać o kolejny muzyczny projekt.

– W listopadzie mówiłem, że pierwszy kwartał. W następnym kwartale pewnie mówiłem, że drugi kwartał więc powiem szczerze: mam połowę płyty. Przez zawirowania zawodo-prywatne nagrywanie przesuwa się w czasie. (…) Tematy w większości mam wymyślone. Wystarczy wejść do studia i to nagrać. Nie będę teraz obiecywał żadnej daty, ale na sto… na milion procent będzie to ten rok – mówi Venom w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Co zmieniło całe życie VNM-a, czy dalej słucha rapu, a także z czego żyje 40-letni raper, który nie wydaje muzyki? To wszystko w poniższej rozmowie.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Pawbeats: „Z Pateckim w ciągu 24 godzin byliśmy na 3 kontynentach” – wywiad

Z naczelnym memiarzem polskiej rapgry rozmawiamy m.in. o Zbigniewie Stonodze, Kubie Pateckim, Pihu, Biszu czy Bedoesie.

Opublikowany

 

pawbeats

Pawbeats, człowiek orkiestra, naczelny memiarz polskiego rapu, instrumentalista i alpinista. Z producentem spotkaliśmy się w Warszawie i poruszyliśmy szereg wątków od Bedoesa i Piha, po niepisane challenge z Kubą Pateckim.

– Kuba Patecki był moim partnerem na Ama Dablam. Zresztą wchodziliśmy na więcej rzeczy, spotykaliśmy się w Tatrach. Wymyśliliśmy sobie taki niepisany challenge, że w ciągu doby chcemy być na trzech kontynentach. I byliśmy w Afryce, Europie i Azji. Oblecieliśmy to tak, żeby wejść jeszcze na Synaj i zobaczyć wschód słońca – mówi producent w rozmowie z Luizą Di Felici dla GlamRap.pl.

W poniższej rozmowie Pawbeats wspomina jak nauczył się grać z nudów na pianinie, a także mówi o pierwszym spotkaniu z Biszem i Pihem, wspomina o bydgoskiej scenie rapowej: Bedoesie, Kloszardach i Emlebmacie. W wywiadzie przewijają się także ksywki: Tedego, Ewy Farny, Rahima, Fagaty, Zbigniewa Stonogi, Lordofonu czy Kizo.

Ponadto podczas rozmowy Luizy Di Felici z Pawbeatsem poruszono takie wątki jak:

  • Nauka gry na pianienie z nudów.
  • ZAIKS poniekąd wymusił na Pawbeatsie nauczenie się nut.
  • Pierwsze spotkanie z Pihem i Biszem.
  • Bydgoska scena rapowa: Bedoes, Kloszardzi i Emblemat.
  • Najcięższe połączenia artystów.
  • Nietypowe połączenia na scenie muzycznej.
  • Ania Dąbrowska, Tede, Ewa Farna, Rahim.
  • Tekst czy melodia.
  • Złoty chłopiec i kreowanie wizerunku.
  • Silne uniwersum Pawbeatsa.
  • Zbigniew Stonoga na scenie.
  • Tajemnicza postać.
  • Proteza nogi za złotą płytę.
  • Lęk przed ostrym jedzeniem, sauną oraz… lęk wysokości.
  • „Usłyszałem, że nigdy nie będę grał na żadnym instrumencie”.
  • Zdobywanie instrumentów podczas podróży.
  • Kuba Patecki, Mount Everest i wspólne szczyty.
  • Beka i bycie śmieszkiem.
  • Fagata, Kizo, Michał Bajor i Ich Troje.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Fazi: „Rap Żabsona i Bedoesa mi nie odpowiada” – wywiad

Rozmawiamy z weteranem sceny, który 30 lat temu kształtował polski rap.

Opublikowany

 

fazi bedoes żabson

Fazi nie przepada za nowoczesnym rapem, a w szczególności za takim, którego reprezentantami są np. Żabson czy Bedoes. W rozmowie ze Spawaczem poruszyliśmy wiele podobnych wątków dotyczących dzisiejszej sceny hip-hopowej.

Z weteranem sceny spotkaliśmy się we Wrocławiu z okazji koncertu Nagłego Ataku Spawacza. Z Fazim poruszyliśmy mnóstwo tematów. Czy Fazi ma szansę przegonić Tedego, czy jego córka zostanie raperką, kogo należy usunąć ze sceny czy kilkuletni odwyk rapera w Bośni i praca w kamieniołomie.

Ponadto podczas rozmowy Oskara Brzostowskiego z Fazim, zahaczono o takie wątki jak:

  • Czy Fazi ma szansę przegonić Tedego?
  • Pobyt w Bośni i praca w kamieniołomie
  • 50 lat i koniec kariery
  • Jego córka zostanie raperką?
  • Czy Fazi dobrze zarobił na rapie i się z niego utrzymuje
  • Współpraca z Mei
  • Najlepsze raperki w kraju
  • Kogo należy usunąć ze sceny?
  • Relacje z Paluchem i Sobotą
  • Josef Bratan czy Alberto?
  • Grande Connection to wybawienie dla sceny?
  • Konflikt z Cypisem
  • Fazi na włoskiej scenie
  • O Liberze i Doniu
  • Antyliroy i sprzedaż 150 tys. płyt


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: