Wywiad
DEBE I NORMANO: „W WYTWÓRNIACH NIE MA ZAINTERESOWANIA NA NASZ RAP”
Debe i Normano to duet raperów z Tarnowa. Debiutowali w 2003 r. albumem Kropakanadi – "Między Bogiem a Prawdą", który ukazał się nakładem Blend Rec., najprężniej w tamtym okresie działającej wytwórni hiphopowej.
Przez kolejne lata nagrywali pod szyldem ZPTU, ekipy która powstała na fundamentach Kropkanadi, oraz angażowali się w solowe projekty. Mają na koncie współpracę z czołówką polskiej sceny, m.in. Zipera, Mor W.A, Sokół, Intoksynator, Wysokilot, Miodu (Jamal) i inni.
Wracacie z albumem „Niekończąca się opowieść” – wydajecie się własnym sumptem. Kiedyś Blend Records – a dzisiaj nie ma zainteresowania na Wasz rap w wytwórniach?
Normano: Własnym sumptem wydajemy od wielu lat więc to nie tak, że dziś nagle zostaliśmy zdani sami na siebie. Ale rzeczywiście przy okazji tego albumu wysłaliśmy kilka maili z demówkami i odzewu nie było, więc chyba można zaryzykować stwierdzenie, że nie ma zainteresowania na nasz rap w wytwórniach. Niewykluczone jest również, że nikt w tych wytwórniach nawet nie odpalił tej demówki, bo podejrzewam, że takich maili jak nasz codziennie dostają setki.
Debe: Widzisz, mogło by się wydawać, że to kiedyś było trudniej o znalezienie wydawcy, a jednak nasz przykład pokazuje, że nie jest tak do końca, że w dzisiejszych czasach przy tak dużym natężeniu raperów tacy artyści jak my nie ukrywając tutaj z muzyką, która nie do końca pasuje do teraźniejszych trendów nie mają lekko jeśli chodzi o znalezienie wytwórni, która dała by nam odpowiednie warunki do robienia muzyki.
Fakt, że musicie się zająć całym procesem twórczym i wydawniczym w jakikolwiek sposób spowalnia powstawanie nowych produkcji?
Debe: Zgadza się. Obaj z Normanem mamy plany na przyszłość związane z naszą twórczością, jednak póki co musimy je odstawić na boczny tor i skupić na wspólnym albumie.
Normano: Zdecydowanie tak. Razem z TMKBeatz pracuje nad moją trzecią solową płytą, ale z racji przedłużających się prac nad „Niekończącą się opowieścią” nic z tamtym materiałem nie działamy. Chcę zamknąć ten rozdział, by w pełni skupić się na następnej produkcji, a będzie to możliwe dopiero wtedy, gdy ten album doczeka się premiery.
Śmiało mogę Was określić weteranami, zaczynaliście na przełomie stuleci – co sprawia, że mimo iż jesteście dorosłymi ludźmi chcecie opowiadać historie za pomocą rapu?
Normano: Po tych piętnastu latach ciężko mi sobie wyobrazić mnie bez rapu. To musi być miłość (śmiech). Kiedyś była to tylko czysta zajawa. Dziś, nie ukrywam jest to momentami również swego rodzaju terapia i sposób na odreagowanie, „oczyszczenie siebie”. Tak czy inaczej, jak to nawinął Wojtas – bez tego nie ma mnie.
Debe: Po tylu latach ciężko powiedzieć sobie stop. Zresztą póki co nigdy nie nachodziły mnie takie myśli. Tak jak powiedział Norman to terapia dla umysłu i duszy. Moment, w którym możesz wyrzucić z siebie te negatywne jak i również pozytywne emocje. Krótko mówiąc to jest swego rodzaju sposób na życie.
Pochodzicie z Tarnowa, stąd blisko do Krakowa – na ile to miasto ukształtowało Wasz wizerunek muzyczny – a może w ogóle nie odczuwacie wpływu kolegów z większego miasta?
Debe: Wiesz co tu nie chodzi chyba o jakiś wpływ Krakowa na naszą twórczość. Bardziej wydaje mi się, że jeśli popatrzysz tak z boku na to wszystko, to wciąż i nadal ta część rapowej Polski jest troszeczkę z tyłu za resztą kraju. I nie chodzi mi tutaj o poziom, raczej o taki dystans do całej tej otoczki i biznesu. Mogę tu zacytować nawet samego siebie i przytoczyć wersy z nadchodzącej płyty: "To ten styl południowo-wschodni, za chuja nie modni na stówę obrotni". Szacuneczek Kraków.
Normano: Osobiście krakowskiej scenie zawdzięczam dużo. Przede wszystkim przyjaźnie których efektem jest wiele zajebistych kawałków, melanży, koncertów i przeżytych wspólnie chwil. W 2009 roku podczas Mistrzostw Świata DJ-ów zagrałem na koncercie KRK RAP ATAK nie będąc jako jedyny krakowianinem więc chyba ze wzajemnością się lubimy (śmiech). Pozdrawiam KRK!
Porozmawiajmy chwilę o lokalnej scenie, gdy zaczynaliście, prócz Was było duże zainteresowanie ta muzyką i kulturą w Tarnowie?
Debe: Jesteśmy tak naprawdę od początku istnienia tej sceny w naszym mieście, czyli koniec lat 90-tych. Zaczynaliśmy ją tworzyć jeszcze z kilkoma innymi ekipami. Można powiedzieć, że to było pierwsze pokolenie, które reprezentowało tę kulturę u nas.
Normano: Zainteresowania dużego nie było, ale to był 98 rok i ogólnie w Polsce ta kultura dopiero się rozwijała. Jeśli chodzi o nasze miasto był DJ Cel z ekipą P.O.C.O, byli chłopaki z OSLHD, Efszesnaście z którymi działamy do dzisiaj, no i przede wszystkim Sqra i Krito, którzy mieli spory wpływ na naszą twórczość w tamtym okresie nie tylko ze względu na fachowe bity, pod które mogliśmy nawijać, ale też ze względu na sporą wiedzę chłopaków którą dzielili się z nami.
Dzisiaj jak to wygląda – jesteście na bieżąco z tym co się dzieje na lokalnej scenie?
Normano: Dziś jest tego zdecydowanie więcej. Niekoniecznie wszystko co się pojawia zasługuje na uwagę, ale jest kilka nowych twarzy jak na przykład Bezoczny, który godnie reprezentują to miasto. Oprócz tego stara gwardia wciąż zaznacza swoją obecność. Chłopaki z NPWR cały czas działają. Rybens wypuścił niedawno solo, Wally razem z moim ziomem Ślizem tworzą płytę pod szyldem Ubrani W Prawdę, Mauy z Kitą wyjaśnili Kto jest kim, a i Gwaranto Banda nie śpi! Płyta ManyPro miała premierę kilka tygodni temu, wiem, że Efszesnaście zaczęło pracę nad nowym albumem a „po godzinach” powstają Morsy czyli połączone siły ManyPro, Efszesnaście i mojej skromnej osoby.
Debe: Ja bym wspomniał jeszcze Phb120 z ekipy NGC, który ze Sqrą też cały czas działa, Djobelny również jest aktywny czy na przykład Songo, także Olka dziewczyna z fajnym wokalem. Na pewno można powiedzieć, że lokalna scena nie śpi.
Jako duet macie współpracę z raperami, o których co tu dużo mówić, wielu młodych zawodników może po prostu pomarzyć. Możecie opowiedzieć jakieś ciekawe historie związane z artystami, którzy gościli na Waszych projektach?
Debe: Mam historię akurat z artystą, który nie gościł nigdy na naszych albumach… Chodzi mi tutaj o Walle-`go z Kasty. Kiedyś przy okazji kręcenia ujęć do teledysku na nasz debiutancki album gościliśmy u Wall-E`go w domu i podczas jakiegoś tam delikatnego melanżu wypierdoliłem na jego śnieżno biały dywan pizze (śmiech). Mogę tylko powiedzieć, że jako młody koleżka na chacie tak już cenionego wtedy artysty poczułem trochę, że dałem plamę (śmiech). Jednak gospodarz okazał się gościnny i wyrozumiały i wszystko skończyło się powiedzmy na uśmiechu. Pozdrawiam Wro!
Normano: Ja mogę zdradzić taką ciekawostkę związaną z kawałkiem „Kiedyś”, który nagrałem z Sokołem. Wojtek chciał, żeby ten utwór wszedł na Mixtape Prosto, ale prace nad mixtapem były już na finiszu i się nie udało.
Skupmy się teraz na Waszej nadchodzącej płycie – pierwszy raz zapowiadaliście ją w poprzednim roku – jednak nadal jest w fazie powstawania – skąd taka obsuwa?
Normano: No niestety tak to czasami u nas bywa, że nie wszystko przebiega tak sprawnie i szybko jak byśmy sobie tego życzyli. Wierzę jednak, że efekt końcowy zrekompensuje słuchaczom tą obsuwę.
Debe: Na obronę możemy wziąć to, że parę miesięcy temu usunęliśmy kilka kawałków zastępując je nowymi do których jeszcze dogrywali się goście, więc też to nas troszeczkę opóźniło
„Niekończąca się opowieść” – nawiązuje do…(śmiech)?
Normano: …prac nad tym albumem (śmiech). A tak poważnie to do naszego rapu. Trwa to 15 lat i szybko się pewnie nie skończy.
Debe: Powiem Ci, że album zawiera kawałki, które opisują okres z przed kilku lat do dzisiaj. Można powiedzieć, że złożyło się to na ciekawą opowieść (śmiech)
W jakim klimacie będą utrzymane utwory, jaki okres Waszego życia postanowiliście zawrzeć na krążku?
Normano: Chcieliśmy, żeby ten album był trochę „jaśniejszy” niż nasze dotychczasowe, ale chyba nie wyszło (śmiech). Jeśli chodzi o ramy czasowe to pierwsze zwrotki napisane zostały w 2009 roku więc można śmiało powiedzieć, że ten album to ostatnie 6 lat naszego życia.
W sieci można sprawdzić kilka singli z albumu, jednak nie były one w żaden sposób praktycznie promowane – zabieg marketingowy, czy może niechęć do portali związanych z rapem (śmiech)?
Normano: Ani jedno ani drugie. Ogarnianie promocji nigdy nie było naszą mocną stroną. Gdy wydawaliśmy płytę w Blendzie to oni promowali nam album, choć wtedy jedynymi dostępnymi kanałami promocji były czasopisma typu Klan, Ślizg i telewizja Viva Polska.
Przy okazji następnych produkcji pomagał nam Bartek z Gramyfair, którego serdecznie pozdrawiam. W ostatnich czasach spoczęło to na naszych barkach i nie ukrywam trochę zaniedbaliśmy ten bardzo istotny element.
Niedawno podjęliśmy współpracę z pewnym fachowcem w tej dziedzinie i mam nadzieję, że dzięki temu damy się poznać tym, którzy jeszcze nas nie znają i przypomnieć tym którym pozwoliliśmy o nas zapomnieć.
Zdajecie sobie sprawę, że z biegiem lat, rap jako muzyka ewoluowała na wiele gatunków – w jakiej szufladce byście chcieli byś skatalogowani?
Normano: Ja wciąż staram się tworzyć i reprezentować ten rap, w którym zakochałem się w latach 90tych. Pewnie wielu zarzuci mi, że takie myślenie blokuje rozwój itp. ale nic na to nie poradzę (śmiech). Nie podoba mi się większość dzisiejszego nowoczesnego hip hopu z ładnie uczesanymi raperami w rurkach, a jedyne premiery, na które czekam to raperów, których znam od lat. Oczywiście jest kilka nowych twarzy na scenie którymi się jaram, ale nie reprezentują oni wspomnianego wyżej nurtu.
Debe: Wiesz dla mnie rap to jest rap i tworzenie pojęć o jakiś jego gatunkach jest w ogóle nie potrzebne. Ma być bit, ma być tekst, ma być sens i przekaz. To wszystko.
Debe pytanie do Ciebie – wyjechałeś z Polski już jakiś czas temu, możesz opowiedzieć o powodach emigracji?
Debe: Tak wyjechałem z Polski prawie 10 lat temu, jednak staram się tu wracać jak najczęściej mogę. Powód emigracji jak u większości – pieniądz. Jeszcze w tamtym czasie policja i wojsko na karku (śmiech). Wiesz tak naprawdę przykre jest to, że kolejne pokolenia emigrują za lepszym życiem, bo wciąż nie ma dla nich perspektyw w kraju. Jednak to już jest temat na inną rozmowę.
Normano teraz kolej na Ciebie, zostałeś, w jaki sposób wyjazd kolegi odbił się na Waszej współpracy?
Normano: Na samej współpracy nie odbił się w ogóle, ale na długości pracy na pewno, bo nie wszystko da się załatwić przez internet. Nie mniej jednak nowe rzeczy powstają, a w dobie tanich linii lotniczych ta odległość, która nas dzieli nie jest też jakąś wielką przeszkodą. Musimy również zauważyć, że nie mamy już dwudziestu lat i dorosłe życie, obowiązki i sprawy z którymi mierzymy się na co dzień niejednokrotnie spychają rap na dalszy plan i z tego też powodu ten nasz proces twórczy trwa dłużej niż kiedyś.
Pokazujecie jednak, że odległość tak naprawdę nie ma znaczenia, kto zatem ma większe prawo głosu, kto podejmuje wiążące decyzje i czuwa nad realizacją projektu?
Normano: To nasza wspólna płyta więc w grę wchodzą jedynie kompromisy. Nie ma tak, że jeden podejmie decyzję z którą nie zgadza się drugi. Z racji tego, że to ja jestem na miejscu i mam trochę więcej czasu oganianie większości spraw związanych z płytą należy do mnie.
Debe: Nasza współpraca trwa tak praktycznie od początku odkąd zaczynaliśmy. Zawsze dogadywaliśmy się bez większych zgrzytów. Może to dlatego, że obaj jesteśmy zodiakalnymi baranami (śmiech).
Powoli będziemy zbliżać się do końca, mimo że na krążek przyjdzie trochę poczekać – chciałbym byście wprowadzili słuchacza w klimat płyty – możecie podać swoje ulubione numery z albumu?
Normano: Moim ulubionym numerem z płyty jest „Daję dyla” bo jest tylko mój (śmiech)
Debe: Ja nie mam jakoś specjalnie ulubionego numeru. Mam za to kawałek, za którym nie przepadam i jest to "Daje dyla", czyli solówka Normana (śmiech)
Normano pracuje nad solowym krążkiem, a Ty Debe jakie masz plany po „Niekończąca się opowieść”?
Debe: Ja również mam już plan na solowy album. Jest już kilka tekstów i nowych pomysłów. Na pewno mogę zdradzić, że jedynym producentem będzie Slide (Efszesnaście), a krążek będzie nosił tytuł "Wolny w niewoli". Jednak póki co zamykam rozdział, który nazywa się "Niekończąca się opowieść".
Kończymy, ale wrócimy do rozmowy po premierze albumu – możecie na koniec powiedzieć, kto prócz Was jest zaangażowany w powstawanie albumu oraz oprawy graficznej?
Normano: Oprócz nas płytę stworzyło dwóch producentów: TMKBeatz i Songo przy czym zdecydowaną większość kawałków wyprodukował TMK. Za okładkę odpowiada ceniony małoposki writer Leser z ekipy MR. Materiał zarejestrowaliśmy w Gwaranto Studio pod okiem Manego, a mix i master to robota Pawła z Finest Sound Studio.
Dzięki za rozmowę.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News22 godziny temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News4 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów