Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

DEBE I NORMANO: „W WYTWÓRNIACH NIE MA ZAINTERESOWANIA NA NASZ RAP”

Opublikowany

 

Debe i Normano to duet raperów z Tarnowa. Debiutowali w 2003 r. albumem Kropakanadi – "Między Bogiem a Prawdą", który ukazał się nakładem Blend Rec., najprężniej w tamtym okresie działającej wytwórni hiphopowej.

Przez kolejne lata nagrywali pod szyldem ZPTU, ekipy która powstała na fundamentach Kropkanadi, oraz angażowali się w solowe projekty. Mają na koncie współpracę z czołówką polskiej sceny, m.in. Zipera, Mor W.A, Sokół, Intoksynator, Wysokilot, Miodu (Jamal) i inni.

 

Wracacie z albumem „Niekończąca się opowieść” – wydajecie się własnym sumptem. Kiedyś Blend Records – a dzisiaj nie ma zainteresowania na Wasz rap w wytwórniach?

Normano: Własnym sumptem wydajemy od wielu lat więc to nie tak, że dziś nagle zostaliśmy zdani sami na siebie. Ale rzeczywiście przy okazji tego albumu wysłaliśmy kilka maili z demówkami i odzewu nie było, więc chyba można zaryzykować stwierdzenie, że nie ma zainteresowania na nasz rap w wytwórniach. Niewykluczone jest również, że nikt w tych wytwórniach nawet nie odpalił tej demówki, bo podejrzewam, że takich maili jak nasz codziennie dostają setki.

Debe: Widzisz, mogło by się wydawać, że to kiedyś było trudniej o znalezienie wydawcy, a jednak nasz przykład pokazuje, że nie jest tak do końca, że w dzisiejszych czasach przy tak dużym natężeniu raperów tacy artyści jak my nie ukrywając tutaj z muzyką, która nie do końca pasuje do teraźniejszych trendów nie mają lekko jeśli chodzi o znalezienie wytwórni, która dała by nam odpowiednie warunki do robienia muzyki.

 

Fakt, że musicie się zająć całym procesem twórczym i wydawniczym w jakikolwiek sposób spowalnia powstawanie nowych produkcji?

Debe: Zgadza się. Obaj z Normanem mamy plany na przyszłość związane z naszą twórczością, jednak póki co musimy je odstawić na boczny tor i skupić na wspólnym albumie.

Normano: Zdecydowanie tak. Razem z TMKBeatz pracuje nad moją trzecią solową płytą, ale z racji przedłużających się prac nad „Niekończącą się opowieścią” nic z tamtym materiałem nie działamy. Chcę zamknąć ten rozdział, by w pełni skupić się na następnej produkcji, a będzie to możliwe dopiero wtedy, gdy ten album doczeka się premiery.

 

Śmiało mogę Was określić weteranami, zaczynaliście na przełomie stuleci – co sprawia, że mimo iż jesteście dorosłymi ludźmi chcecie opowiadać historie za pomocą rapu?

Normano: Po tych piętnastu latach ciężko mi sobie wyobrazić mnie bez rapu. To musi być miłość (śmiech). Kiedyś była to tylko czysta zajawa. Dziś, nie ukrywam jest to momentami również swego rodzaju terapia i sposób na odreagowanie, „oczyszczenie siebie”. Tak czy inaczej, jak to nawinął Wojtas – bez tego nie ma mnie.

Debe: Po tylu latach ciężko powiedzieć sobie stop. Zresztą póki co nigdy nie nachodziły mnie takie myśli. Tak jak powiedział Norman to terapia dla umysłu i duszy. Moment, w którym możesz wyrzucić z siebie te negatywne jak i również pozytywne emocje. Krótko mówiąc to jest swego rodzaju sposób na życie.

 

Pochodzicie z Tarnowa, stąd blisko do Krakowa – na ile to miasto ukształtowało Wasz wizerunek muzyczny – a może w ogóle nie odczuwacie wpływu kolegów z większego miasta?

Debe: Wiesz co tu nie chodzi chyba o jakiś wpływ Krakowa na naszą twórczość. Bardziej wydaje mi się, że jeśli popatrzysz tak z boku na to wszystko, to wciąż i nadal ta część rapowej Polski jest troszeczkę z tyłu za resztą kraju. I nie chodzi mi tutaj o poziom, raczej o taki dystans do całej tej otoczki i biznesu. Mogę tu zacytować nawet samego siebie i przytoczyć wersy z nadchodzącej płyty: "To ten styl południowo-wschodni, za chuja nie modni na stówę obrotni". Szacuneczek Kraków.

Normano: Osobiście krakowskiej scenie zawdzięczam dużo. Przede wszystkim  przyjaźnie których efektem jest wiele zajebistych kawałków, melanży, koncertów i przeżytych wspólnie chwil. W 2009 roku podczas Mistrzostw Świata DJ-ów zagrałem na koncercie KRK RAP ATAK nie będąc jako jedyny krakowianinem więc chyba ze wzajemnością się lubimy (śmiech). Pozdrawiam KRK!

 

Porozmawiajmy chwilę o lokalnej scenie, gdy zaczynaliście, prócz Was było duże zainteresowanie ta muzyką i kulturą w Tarnowie?

Debe: Jesteśmy tak naprawdę od początku istnienia tej sceny w naszym mieście, czyli koniec lat 90-tych. Zaczynaliśmy ją tworzyć jeszcze z kilkoma innymi ekipami. Można powiedzieć, że to było pierwsze pokolenie, które reprezentowało tę kulturę u nas.

Normano: Zainteresowania dużego nie było, ale to był 98 rok i ogólnie w Polsce ta kultura dopiero się rozwijała. Jeśli chodzi o nasze miasto był DJ Cel z ekipą P.O.C.O, byli chłopaki z OSLHD, Efszesnaście z którymi działamy do dzisiaj, no i przede wszystkim Sqra i Krito, którzy mieli spory wpływ na naszą twórczość w tamtym okresie nie tylko ze względu na fachowe bity, pod które mogliśmy nawijać, ale też ze względu na sporą wiedzę chłopaków którą dzielili się z nami.

 

Dzisiaj jak to wygląda – jesteście na bieżąco z tym co się dzieje na lokalnej scenie?

Normano: Dziś jest tego zdecydowanie więcej. Niekoniecznie wszystko co się pojawia zasługuje na uwagę, ale jest kilka nowych twarzy jak na przykład Bezoczny, który godnie reprezentują to miasto. Oprócz tego stara gwardia wciąż zaznacza swoją obecność. Chłopaki z NPWR cały czas działają. Rybens wypuścił niedawno solo, Wally razem z moim ziomem Ślizem tworzą płytę pod szyldem Ubrani W Prawdę, Mauy z Kitą wyjaśnili Kto jest kim, a i Gwaranto Banda nie śpi! Płyta ManyPro miała premierę kilka tygodni temu, wiem, że Efszesnaście zaczęło pracę nad nowym albumem a „po godzinach” powstają Morsy czyli połączone siły ManyPro, Efszesnaście i mojej skromnej osoby.

Debe: Ja bym wspomniał jeszcze Phb120 z ekipy NGC, który ze Sqrą też cały czas działa, Djobelny również jest aktywny czy na przykład Songo, także Olka dziewczyna z fajnym wokalem. Na pewno można powiedzieć, że lokalna scena nie śpi.

Jako duet macie współpracę z raperami, o których co tu dużo mówić, wielu młodych zawodników może po prostu pomarzyć. Możecie opowiedzieć jakieś ciekawe historie związane z artystami, którzy gościli na Waszych projektach?

Debe: Mam historię akurat z artystą, który nie gościł nigdy na naszych albumach… Chodzi mi tutaj o Walle-`go z Kasty. Kiedyś przy okazji kręcenia ujęć do teledysku na nasz debiutancki album gościliśmy u Wall-E`go w domu i podczas jakiegoś tam delikatnego melanżu wypierdoliłem na jego śnieżno biały dywan pizze (śmiech). Mogę tylko powiedzieć, że jako młody koleżka na chacie tak już cenionego wtedy artysty poczułem trochę, że dałem plamę (śmiech). Jednak gospodarz okazał się gościnny i wyrozumiały i wszystko skończyło się powiedzmy na uśmiechu. Pozdrawiam Wro!

Normano: Ja mogę zdradzić taką ciekawostkę związaną z kawałkiem „Kiedyś”, który nagrałem z Sokołem. Wojtek chciał, żeby ten utwór wszedł na Mixtape Prosto, ale prace nad mixtapem były już na finiszu i się nie udało.

 

Skupmy się teraz na Waszej nadchodzącej płycie – pierwszy raz zapowiadaliście ją w poprzednim roku – jednak nadal jest w fazie powstawania – skąd taka obsuwa?

Normano: No niestety tak to czasami u nas bywa, że nie wszystko przebiega tak sprawnie i szybko jak byśmy sobie tego życzyli. Wierzę jednak, że efekt końcowy zrekompensuje słuchaczom tą obsuwę.

Debe: Na obronę możemy wziąć to, że parę miesięcy temu usunęliśmy kilka kawałków  zastępując je nowymi do których jeszcze dogrywali się goście, więc też to nas troszeczkę opóźniło

 

„Niekończąca się opowieść” – nawiązuje do…(śmiech)?                                                                                                        

Normano: …prac nad tym albumem (śmiech). A tak poważnie to do naszego rapu. Trwa to 15 lat i szybko się pewnie nie skończy.

Debe: Powiem Ci, że album zawiera kawałki, które opisują okres z przed kilku lat do dzisiaj. Można powiedzieć, że złożyło się to na ciekawą opowieść (śmiech)

 

W jakim klimacie będą utrzymane utwory, jaki okres Waszego życia postanowiliście zawrzeć na krążku?

Normano: Chcieliśmy, żeby ten album był trochę „jaśniejszy” niż nasze dotychczasowe, ale chyba nie wyszło (śmiech).  Jeśli chodzi o ramy czasowe to pierwsze zwrotki napisane zostały w 2009 roku więc można śmiało powiedzieć, że ten album to ostatnie 6 lat naszego życia.

 

W sieci można sprawdzić kilka singli z albumu, jednak nie były one w żaden sposób praktycznie promowane – zabieg marketingowy, czy może niechęć do portali związanych z rapem (śmiech)?

Normano: Ani jedno ani drugie. Ogarnianie promocji nigdy nie było naszą mocną stroną. Gdy wydawaliśmy płytę w Blendzie to oni promowali nam album, choć wtedy jedynymi dostępnymi kanałami promocji były czasopisma typu Klan, Ślizg i telewizja Viva Polska.
Przy okazji następnych produkcji pomagał nam Bartek z Gramyfair, którego serdecznie pozdrawiam. W ostatnich czasach spoczęło to na naszych barkach i nie ukrywam trochę zaniedbaliśmy ten bardzo istotny element.
Niedawno podjęliśmy współpracę z pewnym fachowcem w tej dziedzinie i mam nadzieję, że dzięki temu damy się poznać tym, którzy jeszcze nas nie znają i przypomnieć tym którym pozwoliliśmy o nas zapomnieć.
 

Zdajecie sobie sprawę, że z biegiem lat, rap jako muzyka ewoluowała na wiele gatunków – w jakiej szufladce byście chcieli byś skatalogowani?

Normano: Ja wciąż staram się tworzyć i reprezentować ten rap, w którym zakochałem się w latach 90tych. Pewnie wielu zarzuci mi, że takie myślenie blokuje rozwój itp. ale nic na to nie poradzę (śmiech). Nie podoba mi się większość dzisiejszego nowoczesnego hip hopu z ładnie uczesanymi raperami w rurkach,  a jedyne premiery, na które czekam to raperów, których znam od lat. Oczywiście jest kilka nowych twarzy na scenie którymi się jaram, ale nie reprezentują oni wspomnianego wyżej nurtu.

Debe: Wiesz dla mnie rap to jest rap i tworzenie pojęć o jakiś jego gatunkach jest w ogóle nie potrzebne. Ma być bit, ma być tekst, ma być sens i przekaz. To wszystko.

 

Debe pytanie do Ciebie – wyjechałeś z Polski już jakiś czas temu, możesz opowiedzieć o powodach emigracji?

Debe: Tak wyjechałem z Polski prawie 10 lat temu, jednak staram się tu wracać jak najczęściej mogę. Powód emigracji jak u większości –  pieniądz. Jeszcze w tamtym czasie policja i wojsko na karku (śmiech). Wiesz tak naprawdę przykre jest to, że kolejne pokolenia emigrują za lepszym życiem, bo wciąż nie ma dla nich perspektyw w kraju. Jednak to już jest temat na inną rozmowę.

 

Normano teraz kolej na Ciebie, zostałeś, w jaki sposób wyjazd kolegi odbił się na Waszej współpracy?

Normano: Na samej współpracy nie odbił się w ogóle, ale na długości pracy na pewno, bo nie wszystko da się załatwić przez internet. Nie mniej jednak nowe rzeczy powstają, a w dobie tanich linii lotniczych ta odległość, która nas dzieli nie jest też jakąś wielką przeszkodą. Musimy również zauważyć, że nie mamy już dwudziestu lat i dorosłe życie, obowiązki i sprawy z którymi mierzymy się na co dzień niejednokrotnie spychają rap na dalszy plan i z tego też powodu ten nasz proces twórczy trwa dłużej niż kiedyś.

 

Pokazujecie jednak, że odległość tak naprawdę nie ma znaczenia, kto zatem ma większe prawo głosu, kto podejmuje wiążące decyzje i czuwa nad realizacją projektu?

Normano: To nasza wspólna płyta więc w grę wchodzą jedynie kompromisy. Nie ma tak, że jeden podejmie decyzję z którą nie zgadza się drugi. Z racji tego, że to ja jestem na miejscu i mam trochę więcej czasu oganianie większości spraw związanych z płytą należy do mnie.

Debe: Nasza współpraca trwa tak praktycznie od początku odkąd zaczynaliśmy. Zawsze dogadywaliśmy się bez większych zgrzytów. Może to dlatego, że obaj jesteśmy zodiakalnymi baranami (śmiech).

Powoli będziemy zbliżać się do końca, mimo że na krążek przyjdzie trochę poczekać – chciałbym byście wprowadzili słuchacza w klimat płyty – możecie podać swoje ulubione numery z albumu?

Normano: Moim ulubionym numerem z płyty jest „Daję dyla” bo jest tylko mój (śmiech)

Debe: Ja nie mam jakoś specjalnie ulubionego numeru. Mam za to kawałek, za którym nie przepadam i jest to "Daje dyla", czyli solówka Normana (śmiech)

 

Normano pracuje nad solowym krążkiem, a Ty Debe jakie masz plany po „Niekończąca się opowieść”?

Debe: Ja również mam już plan na solowy album. Jest już kilka tekstów i nowych pomysłów. Na pewno mogę zdradzić, że jedynym producentem będzie Slide (Efszesnaście), a krążek będzie nosił tytuł "Wolny w niewoli". Jednak póki co zamykam rozdział, który nazywa się "Niekończąca się opowieść".

 

Kończymy, ale wrócimy do rozmowy po premierze albumu – możecie na koniec powiedzieć, kto prócz Was jest zaangażowany w powstawanie albumu oraz oprawy graficznej?

Normano: Oprócz nas płytę stworzyło dwóch producentów: TMKBeatz i Songo przy czym zdecydowaną większość kawałków wyprodukował TMK. Za okładkę odpowiada ceniony małoposki writer Leser z ekipy MR. Materiał zarejestrowaliśmy w Gwaranto Studio pod okiem Manego, a mix i master to robota Pawła z Finest Sound Studio.

Dzięki za rozmowę.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Łona: „Najfajniejsze rzeczy powstają w ciszy”

Rozmawiamy z raperem tuż po otrzymaniu pierwszego Fryderyka.

Opublikowany

 

scena z: Łona, Kacper Krupa, fot. Piętka Mieszko/AKPA

Zdecydowanym zwycięzcą jubileuszowej 30. gali rozdania Fryderyków był Łona (w akompaniamencie Kacpra Krupy, Andrzeja Koniecznego i Krzysztofa Kiziewicza). Panowie zgarnęli łącznie trzy statuetki, wychodząc tym poza naszą rodzinną kategorię. Po pierwszej wygranej, nasza redaktorka Luiza Di Felici miała okazję porozmawiać z laureatami.

Witamy z powrotem po długiej przerwie!

Łona: Może z waszego punktu widzenia długiej — z mojego punktu widzenia to zupełnie normalna sytuacja, że pomiędzy płytami jest 4 czy 5 lat przerwy, czy ile tam człowiek chce. Całe to założenie o tym, że trzeba być stale obecnym w obiegu medialnym jest moim zdaniem fałszywe. Najfajniejsze rzeczy powstają w ciszy.

Kiziewicz: To w przypadku Łony, bo Konieczny i Krupa robią projekt za projektem. Stymulowanie środowiska hip-hopowego takimi zjawiskami jest piękne, to poszerza horyzonty, rap staje się bardziej różnorodny. Poza tym, dobrze jest pokazywać, że młodzi twórcy mogą współpracować z takimi dziadami jak ja czy Łona. No i dobrze sobie nawinąć do saksofonu.

Łona: Słuszna uwaga, nie ma melanżu bez nawijania do saksofonu.

Coraz częściej żywe instrumenty krzyżują się z hip-hopem. Jak publika reaguje na Wasze połączenie?

Łona: Tak się szczęśliwie składa, że od zawsze gram w towarzystwie zajebistych muzyków i to zawsze działa. Publiczność dobrze to przyjmuje — co najważniejsze: audytorium wie, na co przychodzi i nie jest znudzone jazzowymi frytami na końcu numerów. Wręcz przeciwnie, bardzo się tym jara.

Krupa: Też nie są za długie (śmiech).

Jesteśmy po pierwszej statuetce, przed nami kolejne (panowie zwyciężyli w trzech kategoriach – Album Roku Hip-Hop, Zespół/Projekt artystyczny Roku oraz Klip Roku – przyp. autorki). Za dwa tygodnie mamy Popkillery i jesteś zdecydowanym faworytem w kategorii „Liryczny raper roku”. Ostatnim razem statuetkę otrzymał Bisz. Czy zatem młodzi raperzy nie potrafią napisać dobrego tekstu?

Łona: Jasne, że potrafią, po prostu rzadko o tym słychać. Z rapem jest dokładnie tak samo cały czas – 90% jest średnia, a 10% to super ciekawe rzeczy. W latach 90. było tak samo, i teraz. Jeśli tylko odrobinkę się poszuka, można znaleźć wiele ciekawych zjawisk. Sam fakt, że Bisz został obsypany Popkillerami w zeszłym roku dowodzi, że jest i miejsce na taki rap i są jego odbiorcy. Co do młodych artystów — pewnie, że potrafią; sprawdźcie sobie np. co ostatnio Bocconi wyprawia, to są znakomite rzeczy.

Kiziewicz: Ja jeszcze dodam, że wyreżyserowałem klip roku – i to jest hip-hopowy klip roku! Więc na GlamRap jest zajebista informacja, że zwycięzcą w tej kategorii jest jedyny nominowany klip hip-hopowy. To też jest przebicie do …mainstreamu?

Łona: Skoro już użyłeś tego rzeczownika — Fryderyki to mejdżersowa impreza, my tu wpadliśmy raczej przejazdem. Jaram się i jestem dumny, że mój przyjaciel Krzysztof Kiziewicz dostał tę nagrodę, ale istoty to nie zmieni — ani ten klip, ani ta muzyka nie są dla wszystkich, nie do każdego to trafi. I bardzo dobrze, nie warto iść na zbyt duże kompromisy.

Kiziewicz: Ja jestem starym breakdancerem, stąd się znamy z Łoną. Potem przeszedłem na reżyserię klipów. Na wieść o tym, że ten pan trzeci raz mnie zaprosił do realizacji, uznałem że muszę to zrobić. Ostatni klip jaki robiliśmy razem był do numeru „Kaloryfer”, z którego jestem bardzo dumny. Między nami jest bezgraniczna przyjaźń i zero złotych, stara hiphopowa zajawka.

Dzięki za rozmowę.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wynagrodzenia dla artystów – wywiad z Mateuszem Smółką ze Spotify

„Wykonawcy, wydawcy i autorzy piosenek mają co najmniej dwa razy wyższe przychody niż za czasów świetności płyt CD”.

Opublikowany

 

spotify

Przed weekendem otrzymaliśmy raport tantiem ze Spotify. Platforma po raz pierwszy udostępniła dane o przychodach polskich artystów za 2023 rok. Miałem okazję zamienić parę słów na ten temat z Mateuszem Smółką z Music Team Lead na Polskę w Spotify w tym kontekście. Przy okazji zahaczyłem też o kilka innych kwestii, jak np. zmiana ustawy o prawie autorskim czy wprowadzenie na Spotify teledysków.

W związku z pracami nad projektem ustawy zmieniającej przepisy o prawie autorskim i innych ustawach (UC6), w imieniu Spotify bardzo stanowczo wyraziłeś swoje obawy wobec możliwości jej wprowadzenia. Przybliżmy ten temat naszym czytelnikom. Co takiego szykuje nam Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Bartłomiej Sienkiewicz i czym są te „dodatkowe wynagrodzenia dla twórców”?

Jasne, już tłumaczę. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Pan Bartłomiej Sienkiewicz, zapowiedział wprowadzenie dodatkowej opłaty, która miałaby być pobierana przez organizacje zbiorowego zarządzania od muzycznych platform streamingowych, aby zapewnić wyższe wynagrodzenie dla wykonawców. Resort przedstawia to jako sposób na wdrożenie w Polsce dyrektywy o prawie autorskim i prawach pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym (tzw. dyrektywy DSM). Jednak unijna dyrektywa nie wymaga wprowadzenia takiego mechanizmu. Co więcej, podobne do tego zaproponowanego przez Ministerstwo rozwiązanie zostało odrzucone na szczeblu unijnym. To, co ostatecznie znalazło się w dyrektywie, to zobowiązanie do zapewnienia odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia w relacjach między twórcami, producentami i wydawcami, ale nie poprzez nakładanie na dostawców streamingu obowiązku podwójnego płacenia za te same licencje.

Chciałbym, aby wyraźnie to wybrzmiało – w pełni popieramy prawo twórców do uczciwego wynagrodzenia i możliwości utrzymywania się z twórczości. Jako Spotify przekazujemy płatności właścicielom praw, takim jak wytwórnie i wydawcy, którzy następnie płacą artystom, w tym kompozytorom, autorom i wykonawcom, na podstawie ich indywidualnych umów. W 2023 roku kwota ta, wypłacona tylko przez Spotify, wyniosła 150 milionów złotych. Wyraziliśmy wątpliwości co do zaproponowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozwiązania, ponieważ nie dotyka ono sedna sprawy. A mianowicie, jak zapewnić odpowiednie wynagrodzenie dla wykonawców przez właścicieli praw do muzyki. Ponadto, mechanizm proponowany przez Ministerstwo – czyli wprowadzenie dodatkowych opłat za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania – pogorszyłby, a nie poprawił, sytuację w polskim sektorze muzycznym.

Większość muzycznych platform streamingowych, w tym nasza, ma bardzo dobre, symbiotyczne relacje z przemysłem muzycznym. Nasze umowy z właścicielami praw do muzyki przewidują, że opłaty licencyjne za muzykę rosną wraz z naszymi dochodami. Jeżeli zarabiamy więcej, wytwórnie muzyczne i wydawcy muzyki także zarabiają więcej. Wszyscy na tym korzystają, ale oczywiście ważne jest, aby wykonawcy otrzymywali odpowiednie wynagrodzenie, zgodnie z obowiązującymi ich umowami.

Obecnie Spotify przekazuje około dwóch trzecich swoich przychodów na opłaty z tytułu praw autorskich i pokrewnych. To wielokrotnie więcej niż opłaty płacone przez radio czy telewizję. Ponadto, jako Spotify, oferujemy artystom różnego rodzaju formy promocji i darmowe narzędzia wspomagające rozwój ich działalności muzycznej. Te narzędzia, technologie i działania promocyjne są kosztowne, a my obecnie nie jesteśmy w stanie pokryć dodatkowej, projektowanej przez ministerstwo opłaty za te same prawa, za które już teraz się rozliczamy. Jakiekolwiek dodatkowe koszty musiałyby zostać zrównoważone przez zmniejszenie wsparcia dla lokalnych artystów, podwyżki cen dla polskich użytkowników lub inne środki, a bardzo chcielibyśmy uniknąć takiej sytuacji.

Zachęcamy rząd do przyjrzenia się, w jaki sposób dyrektywa została wdrożona w innych krajach Unii Europejskiej. Jedynie Belgia wprowadziła podobne rozwiązanie dla dostawców streamingu muzyki i jest ono obecnie kwestionowane przez branżę. W rzeczywistości, belgijskie przepisy są przedmiotem 5 różnych postępowań przed sądami krajowymi. Pozostałe 25 państw Unii Europejskiej nie uwzględniło tego dodatkowego zobowiązania. Niektóre z nich przeprowadziły obszerne analizy dotyczące wprowadzenia takiego rozwiązania i ostatecznie doszły do wniosku, że nie służy ono interesom sektora muzycznego, w tym artystom i konsumentom.

Pozostając w dziedzinie ustaw i regulacji, jakie są największe wyzwania związane z zarządzaniem muzycznym na polskim rynku, zwłaszcza w kontekście zmieniających się przepisów prawnych?

Dużym wyzwaniem jest szybka adaptacja do zmieniających się przepisów. Przemysł muzyczny zmienia się bardzo dynamicznie. Powstaje coraz większa grupa niezależnych artystów, którzy są zarazem własnymi producentami. Są to podmioty działające jako małe firmy. Jesteśmy zdania, że polski rząd powinien pomagać tym małym przedsiębiorstwom i dać im szansę na opracowanie rozwiązań, które byłyby funkcjonalne i rozsądne — zarówno dla małych, jak i dużych podmiotów oraz różnego rodzaju artystów, w tym wykonawców. A to wymaga czasu. Dlatego w przypadku projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim proponujemy rozwiązanie, które dałoby całemu przemysłowi muzycznemu 24 miesiące na negocjacje działań mających na celu zagwarantowanie odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia dla wykonawców muzycznych. Rząd zawsze może wrócić do propozycji regulacji, ale nie powinna być ona pierwszym odruchem, zwłaszcza jeśli chodzi o branżę tak złożoną i dynamicznie zmieniającą się jak przemysł muzyczny.

Spotify wprowadziło teledyski do swojej aplikacji. W Polsce aktualnie trwa wersja beta tej funkcji. Co ciekawe, nasz kraj otrzymał tę możliwość jako jeden z nielicznych. Rodzi się więc oczywiste pytanie – czy planujecie stać się alternatywą dla YouTube w sektorze „music video”?

Naszym priorytetem jest ułatwienie użytkownikom odkrywania lokalnych talentów na platformie oraz budowanie silnych relacji między twórcami a ich fanami. Wierzymy, że teledyski pomogą nam osiągnąć ten cel. Bardzo się cieszę, że Polska znajduje się w gronie pierwszych rynków na świecie, gdzie ta nowa opcja jest dostępna.

Spotify podał ostatnio informację, iż od 2018 roku słuchalność polskich artystek na całym świecie wzrosła łącznie o niemal 400%. Takie dane dają nadzieję, na rozpoczynający się podbój zagranicznych rynków przez nasze rodzime wykonawczynie. A może to przedwczesna euforia?

Zauważamy zdecydowany wzrost popularności polskich artystek nie tylko w kraju, ale również poza granicami Polski. Doskonałym przykładem jest tu Hania Rani, utalentowana pianistka, kompozytorka i wokalistka, która w 2023 roku była najczęściej odtwarzaną polską artystką na Spotify poza granicami kraju, choć nie znalazła się na analogicznej liście top 10 w Polsce. Przyglądając się naszej krajowej scenie muzycznej, warto zauważyć pozytywny, aczkolwiek nieoczywisty trend — wzrost silnych, kobiecych głosów na polskiej scenie rapowej. Young Leosia i bambi, które znalazły się wśród najczęściej streamowanych artystek w Polsce w 2023 roku udowadniają, że różnorodność w najchętniej słuchanym gatunku muzycznym w Polsce rośnie. A jestem przekonany, że to dopiero początek. Być może kojarzysz, że w kwietniu 2021 roku wprowadziliśmy program EQUAL Polska. W jego ramach, co miesiąc, na okładce playlisty EQUAL Polska prezentowana jest wybrana, polska artystka, a jej utwory są także uwzględniane w innych playlistach redakcyjnych. Do tej pory w programie zaangażowanych zostało ponad 30 ambasadorek, w tym wspomniana wcześniej Hania Rani, a także Daria Zawiałow, sanah, Brodka, Margaret, Nosowska, Young Leosia, bambi czy LUNA — tegoroczna reprezentantka Polski na Konkursie Piosenki Eurowizji. Jestem przekonany, że widoczność polskich artystek w kraju i na całym świecie będzie nadal rosła.

Przejdźmy do kwestii raportu Loud&Clear opublikowanego przez Spotify. Wynika z niego, że tantiemy generowane przez polskich właścicieli praw autorskich na tej platformie wzrosły o ponad 750% od 2017 roku. W zeszłym roku była to kwota przekraczająca 150 milionów złotych. Skąd taka zmiana?

Pamiętajmy, że kiedy Spotify rozpoczynało swoją działalność, piractwo stanowiło poważne zagrożenie dla przemysłu muzycznego, a my zapewniliśmy zdrową alternatywę umożliwiającą słuchaczom dostęp do muzyki w sposób zgodny z prawem, jednocześnie wynagradzając wykonawców za ich pracę. Dzisiaj, w erze streamingu, wykonawcy, wydawcy i autorzy piosenek mają co najmniej dwa razy wyższe przychody niż za czasów świetności płyt CD, a Spotify wypłaca rekordowe kwoty, które rosną z roku na rok.

Jeśli mówimy konkretnie o lokalnej branży muzycznej, warto zauważyć, że tutaj wzrost przychodów jest szczególnie widoczny i zapewnia polskiemu sektorowi muzycznemu pozycję 20. największego rynku muzycznego na świecie według IFPI (pol. Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego). Dodatkowo, coraz więcej użytkowników trafia na Spotify, co oznacza większe wpływy dla branży, gdyż dwie trzecie naszych przychodów z muzyki trafia bezpośrednio do właścicieli praw. Warto także dodać, że kwoty, o których mówimy, generowane są wyłącznie z tytułu tantiem ze Spotify, a dochody artystów mogą pochodzić również z innych źródeł — w tym z pozostałych platform streamingowych, sprzedaży biletów na koncerty czy produktów związanych z twórczością danego artysty.

Polski sektor muzyczny kwitnie i nieustannie się rozrasta. W 2023 roku aż 580 polskich artystów zarobiło więcej niż 50 000 złotych każdy wyłącznie z tytułu tantiem ze Spotify, co stanowi wzrost o 20% w porównaniu z rokiem 2022 i ponad 4-krotny wzrost w ciągu ostatnich pięciu lat.

W rozrachunku globalnym po raz pierwszy niezależne wytwórnie stanowiły około połowy tego, co cały przemysł wygenerował na Spotify w 2023 roku, czyli 4,5 miliarda dolarów. Czy ten trend jest również zauważalny na polskim rynku?

Tak, jak najbardziej. W polskiej branży muzycznej jest wiele niezależnych wytwórni, a nasze dane tylko to odzwierciedlają. W samym 2023 niezależni artyści i wytwórnie wygenerowały ponad połowę puli tantiem polskich artystów ze Spotify.

Rozmawiamy na łamach portalu rapowego, więc muszę o nasze podwórko podpytać. Jak wygląda w Polsce sytuacja tego gatunku muzycznego na tle konkurencyjnych nurtów?

W 2023 roku rap, podobnie jak w ostatnich latach, dominował nad innymi gatunkami muzycznymi na listach najchętniej słuchanych artystów i piosenek w Polsce. Całe podium — trzech najczęściej odtwarzanych artystów w Polsce — było zajęte przez raperów: Taco Hemingwaya, White’a 2115 i Kukona. Ponadto, najczęściej odtwarzane albumy w 2023 roku były projektami typowo rapowymi – „Biznes Rodzinny” 2115, „club 2020” clubu 2020 i „1-800 Oświecenie” wspomnianego wcześniej Taco Hemingwaya. Polskie raperki radzą sobie bardzo dobrze na platformie w Polsce, co bardzo mnie cieszy — doskonałym przykładem jest duet Young Leosi i bambi. W 2023 roku bambi (posiadająca niemal 1,7 miliona słuchaczy miesięczne na platformie) była jedną z pięciu uczestniczek czwartej edycji naszego programu, RADAR Polska, mającego na celu wspieranie wschodzących artystów. Jej trzy utwory znalazły się w 2023 roku na top liście najczęściej odtwarzanych utworów polskich artystek w Polsce („MILLIE WALKY”, „BFF” z Young Leosią i „IRL”). W tym samym roku (2023), obie znalazły się także w gronie pięciu najczęściej odtwarzanych artystek w Polsce. W grudniu ubiegłego roku artystki zostały także ambasadorkami programu EQUAL, którego celem jest zwiększanie widoczności kobiet-artystek w branży muzycznej na całym świecie.

W 2023 roku, aż 580 polskich artystów wygenerowało tylko ze Spotify ponad 50 tysięcy polskich złotych. Takie dane robią wrażenie. Zastanawia mnie jednak, czy nie zaczyna się tym samym potencjalny przesyt na rynku. Zbliżamy się do jakiejś granicy?

Co oczywiste, po raz pierwszy udostępniamy lokalne dane dotyczące tantiem i jesteśmy też jedyną platformą, która zapewnia taki poziom transparentności w tej kwestii. Jeżeli cofniemy się do 2017 roku, widać wyraźnie, że nie ma żadnych oznak tzw. “przesytu” na rynku — liczba artystów, którzy w 2023 roku zarobili ponad 50 000 złotych każdy wyłącznie z tytułu tantiem pochodzących ze Spotify wzrosła o 20% w porównaniu z rokiem 2022 i ponad 4-krotnie w ciągu ostatnich pięciu lat.

Porozmawiajmy o przyszłości. Czego możemy się spodziewać po Spotify w perspektywie najbliższych kilku lat?

Nadal chcemy móc rozwijać programy takie jak RADAR i EQUAL oraz nasze lokalne działania edytorskie, które mają na celu zwiększanie widoczności lokalnych artystów i ułatwienie odkrywania ich twórczości. Dodatkowo, stale będziemy udoskonalać naszą bezpłatną platformę Spotify For Artists, dostępną dla wszystkich artystów, zapewniając im dane i wgląd w czasie rzeczywistym na temat tego, jak ich treści są konsumowane na Spotify i przez kogo.

Co więcej, chcemy też wprowadzać kolejne innowacje i nowe doświadczenia dla użytkowników — takie jak teledyski, z którymi wystartowaliśmy na polskim rynku w zeszłym tygodniu oraz kontynuować coroczne, spersonalizowane doświadczenie muzyczne, jakim jest Spotify Wrapped, które cieszy się ogromną popularnością wśród użytkowników. Jednak, aby kontynuować te inicjatywy, potrzebujemy stabilnej podstawy prawnej, która będzie korzystna dla wszystkich zainteresowanych stron.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

DJ 600V: „Ten Fryderyk to dla mnie nagroda dla całego środowiska”

Rozmawiamy z Voltem tuż po otrzymaniu złotej statuetki.

Opublikowany

 

paluch dj 6000v
fot. AKPA

Jesteśmy po 30. jubileuszowej gali rozdania Fryderyków. Oprócz przyznania statuetek w standardowych kategoriach, ZPAV wyłonił kilku artystów, którzy uhonorowani zostali Złotym Fryderykiem – nagrodą dla muzyków i twórców wybitnie zasłużonych dla polskiej kultury muzycznej. Niesamowicie cieszy nas obecność wśród laureatów postaci z hip-hopowego podwórka. DJ 600V to zdecydowanie persona legendarna, tworząca fundament naszej kultury. Pomiędzy gratulacjami, poprosiliśmy Sebastiana o komentarz.

Nie znajdziemy wielu osób, które przyczyniły się do rozwoju rapu w Polsce tak jak DJ 600V. Wróć. Nie znajdziemy wielu osób, które przyczyniły się do rozwoju całej kultury hip-hopowej w Polsce. Definitywnie Volt jest jednym z ojców założycieli całego zamieszania. Jak widzi to sam zainteresowany?

– To się zaczęło dużo wcześniej niż to środowisko powstało. Inaczej jest gdy środowisko funkcjonuje i się do niego dostajesz, a inaczej gdy funkcjonujesz w ramach pomysłu estetycznego i potem buduje się wokół tego środowisko. Nie zauważasz tego. Po prostu przychodzą ludzie, z którymi przybijasz piątki. Oni się pojawiają, stają się znajomymi lub przyjaciółmi, ale nie czujesz się częścią środowiska. Ono się pojawiło wokół mnie, to jest inna perspektywa – mówi weteran w rozmowie z Luizą Di Felici dla GlamRap.pl.

Nie zabrakło akcentów z naszego podwórka również wśród wręczających statuetki. Nagrodę Voltowi przekazał Paluch, nie kryjąc przy tym dumy i radości. Wracając jednak do grupy złotych laureatów, DJ tak podsumowuje to zacne grono:

– Kiedy zobaczyłem listę osób, które w poprzednich latach dostały tę nagrodę, to zdecydowałem się ją odebrać (śmiech). Pan Korzyński, pan Zbigniew Wodecki, pani Ewa Bem – ciężko nie chcieć się znaleźć w przedziale pociągu, w którym siedzą te osoby.

Artysta podzielił się też refleksją na temat obecnego spojrzenia na muzykę:

– Żyjemy w specyficznych czasach. Dla mnie to jest epoka postkulturowa, w której kultura już była. Teraz mamy influencerów. Tym rzutem na taśmę, Akademia zdołała zrobić ukłon w stronę ludzi, którzy posługują się maszynami do robienia muzyki. Czasem z większą duszą niż multiinstrumentaliści, którzy okiełznali każdą strunę. Oczywiście jestem pełen szacunku i uznania dla nich, to nie jest żaden prztyczek w ich stronę. Sądzę jednak, że błędem było niezauważenie tych osób, które siedzą za komputerami i oddają swoje serce i duszę muzyce. Dlatego ta nagroda dla mnie jest w pewnym sensie nagrodą dla całego tego środowiska. Dla wszystkich chłopaków i dziewczyn, którzy za komputerkami za marne pieniądze robią rzeczy, bo wierzą w piękno.

I takiej pasji życzę sobie i Wam, a Voltowi serdecznie gratuluję w imieniu całej redakcji GlamRap.pl!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Bilu z Bitwy o Odrę: „Organizacja bitwy wyłącza cię z życia” – wywiad

Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Odrę.

Opublikowany

 

Po wywiadach z Yowee i Spartiakiem, tym razem mamy okazję porozmawiać z Bilu, który jest organizatorem Bitwy o Odrę.

Bilu podzielił się z Oskarem Brzostowskim szczegółami technicznymi dotyczącymi organizacji bitwy, przybliżył termin następnej edycji wydarzenia, ujawnił jak będzie wyglądać przyszłość Bitwy o Odrę oraz zdradził, czy zobaczymy go jeszcze w roli zawodnika.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: