Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Diamante: „Jak ubraliśmy Tedego, sam w to nie wierzyłem” |WYWIAD

Opublikowany

 

Na Glamrapie prezentujemy nie tylko rozmowy z artystami, ale także ludźmi bezpośrednio lub pośrednio związanymi ze środowiskiem hip hopowym.

Jedną z takich osób jest Tomek, szef marki odzieżowej Diamante Wear, która od kilku lat funkcjonuje na rynku hip hopowym i zatacza coraz szersze kręgi. Jak się wybić i zaistnieć, jak funkcjonują w Polsce marki odzieżowe? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższego wywiadu.

 

W którym momencie waszej działalności przestaliście robić ubrania zajawkowo i stwierdziliście, że można zrobić z tego biznes?

Cześć! Mamy to szczęście, że cały czas jesteśmy totalnie wkręceni w to, co robimy. Osobiście dzisiaj bardziej się jaram tym wszystkim, niż na początku naszej drogi. Wiesz, dla mnie to spełnienie snu i codzienne spełnianie siebie, także każdemu życzę takiej drogi, bo tylko taka ma sens. Nie wyobrażam sobie codziennie wstawać do roboty, której nie cierpię. Tacy ludzie muszą być bardzo nieszczęśliwi, chyba że to tylko droga do większego celu. Powracając do pytania – również od początku wiedzieliśmy, że to biznes. Nie szyliśmy tych ubrań dla siebie, czy dla sąsiadów po czym nas olśniło, że można na tym zarabiać pieniądze. Siedzieliśmy w tym biznesie sprzedając ubrania innych brandów i za namową mojego kolegi stwierdziliśmy, że pora robić swoje, tym samym zarabiając o wiele więcej na marży. 

 

Co było gwarantem waszego sukcesu, przez co wasza marka zaistniała na rynku?

Ciężka i konsekwentna praca – to jedyny gwarant sukcesu, a i tak nie zawsze. Do tego szczypta szczęścia, wyrobione kontakty i szacunek do ludzi oraz pogarda dla idiotów. To najlepsza, ale nie najkrótsza droga do sukcesu. Mimo wszystko, mogę powiedzieć, że to, co zrobiliśmy dotychczas to przedsmak tego, co zrobimy wkrótce, dlatego ciężko mi mówić o wielkim sukcesie, ale fakt – jak znajomi dzwonią, że dużo osób w ich mieście chodzi w naszych ubraniach to jest miłe i daje dużą satysfakcję. Pracujemy od rana do wieczora, więc to wynika tylko z tego. Największy szał był przy premierze Cleo, bo to latało wszędzie. Wchodziłem na stację – Cleo, wsiadałem do samochodu w radiu Cleo, Cleo everywhere. No i jak ubraliśmy Jacka – Tedego, bo w to sam nie wierzyłem.  

 

Czym różni się Diamante dziś, od Diamante sprzed lat?

Dojrzewamy i idziemy trochę w innym kierunku, ale nie zapominamy o przeszłości. To bardziej moda się zmienia, a my bardzo jaramy się wszystkim nowym i dzisiaj możemy sobie pozwolić na większe eksperymenty i inne rozwiązania. Wynika to z tego, że skala opłacalności niektórych ruchów jest różna, ale zysk pieniężny na szczęście nie zawsze jest najważniejszy. Mimo to staramy się zachować nasz styl, który wciąż ewoluuje. Ja też bardzo szybko się nudzę tym co wypuszczamy i ciągle myślę o tym co będzie. Coś jak raper, dla którego świeżo wydany album już jest stary, bo siedział nad nim x czasu i słuchał milion razy. Kolekcje w tym roku określą naszą nową drogę, nakreślą czego możemy się spodziewać w przyszłości, ale nie będą jakieś diametralne zmiany. Raczej stawiamy na detale, maksymalne dopracowanie wzorów i nowe rozwiązania, ale nie zabraknie klasycznych rzeczy, czy popieprzonych nadruków. Jednak wszystko będzie na o wiele wyższym poziomie.

 

Na ile jest to duże przedsiębiorstwo/spółka? Ile osób jest zaangażowanych w jej funkcjonowanie?

Fundamentem wszystkiego są 4 osoby – brat oraz ja i nasze życiowe partnerki. Magdalencję pewnie znacie. Każdy ma swoje pole działania, w którym się spełnia i muszę przyznać, że dobraliśmy się mistrzowsko. Do tego na co dzień pracuje w firmie nasza niezwyciężona ekipa, która naprawdę robi mega robotę w związku z magazynem, wysyłką, ogarnianiem dystrybucji, itp. Obawiam się, że w innych firmach te obowiązki wykonuje 2x więcej osób. Mega się jaram tym, jak to działa. Dochodzi jeszcze flagowy sklep w Gdańsku oraz mnóstwo osób, które z nami współpracują – graficy, dostawcy, szwalnie i wiele innych. Łącznie jest kilkanaście osób, bez których byłoby niemożliwym dalej się rozwijać.

 

Nie wszyscy są świadomi jak długą drogę pokonuje produkt zanim znajdzie się na sklepowej półce. Na jakie etapy podzielilibyście cykl życia kolekcji i który etap wymaga najintensywniejszej pracy?

Na ten czas wygląda to już trochę inaczej, bo mam kilku młodych i zdolnych projektantów pod sobą, ale dotychczas wyglądało to tak, że wpadł mi do głowy jakiś pomysł, a z uwagi na to, że nie jestem ani wielkim projektantem, ani grafikiem to przekazywałem swoją wizję do zaprojektowania, gdzie oczywiście nie obywało się bez poprawek i doskonalenia wzoru. Następnie wspólnie z Magdą mamy burzę mózgów odnośnie krojów, kolorów i  ostatecznej formy. Tu chwilami bywa gorąco, bo Madzia jest dość konkretną osobą z szeroką wizją, ale trzeba zawsze brać pod uwagę możliwości produkcyjne, dostępność materiałów, czas wykonania oraz oszacować powodzenie sprzedażowe. W pełni przygotowany projekt produktu trafia na szwalnię i robią tak długo, aż będzie perfekcyjny. Tutaj też często trwają niekończące się dysputy, po to byśmy na końcu i tak postawili na swoim. Wszystko inne ląduje w koszu, nie interesują nas półśrodki. Gdy dana rzecz trafia do nas, idzie na zdjęcia i wpada do sklepu online. Włala! 🙂 Przy kolekcjach dochodzi oczywiście lookbook najczęściej autorstwa Michała502 – naszego mistrza footgrafii oraz film wyprodukowany przez Ogfilms. Tutaj oczywiście wcześniej przegadujemy pomysły na całość, a następnie realizujemy naszą wizję. Praca na każdym etapie jest dość intensywna, bo jak nie siedzisz nad projektami, to walczysz z fasonem lub kolorystyką, a na końcu z najsłabszym ogniwem każdego przedsięwzięcia – ludźmi. Później dopiero myślisz, czy to się spodoba ludziom i ten etap zawsze najbardziej mnie stresuje. Unikam praktyk typu ‚wrzucę na Instagram i zobaczę lajki’, bo to nic nie znaczy i moim zdaniem w ogóle nie daje obrazu przyszłej sprzedaży. Poza tym jak wzór trafia miesiąc po publikacji do sprzedaży to dla ludzi często jest już stary. Takie czasy, co zrobisz.    

 

Które kolekcje wspominacie najmilej – z jakimś sentymentem, a które najbardziej usiadły sprzedażowo i znalazły aprobatę wśród klientów?

Sentyment jest tylko do jednego wzoru – Ciężko jest lekko żyć, od którego powstało Diamante. Sprzedażowo też jest w pierwszej trójce, także podwójny sentyment. Do tego to najczęściej podrabiany wzór z naszego brandu, także towarzyszy nam co jakiś czas w wakacyjnych kurortach, bo sami już go dawno nie produkujemy. Co do innych kolekcji – w zasadzie wszystkie sprzedawały się genialnie i trudno tu wytypować jakiegoś faworyta. Odbioru najbardziej bałem się przy ‚The Hunting’, bo jest to zupełnie coś innego, niż robiliśmy dotychczas, do tego motyw myśliwsko-leśny nie wiedziałem jak się przyjmie. Na domiar wszystkiego obraliśmy drogę promowania kolekcji motywem polowania na ludzi (film ‚Nieuchwytny Cel’ z Van Damme’m był tu główną inspiracją) podczas, gdy w Paryżu takie polowanie odbyło się naprawdę i wydawało mi się to niezbyt mądre, aczkolwiek ciekawe. Mimo obaw kolekcja do dzisiaj sprzedaje się bardzo dobrze, także jesteśmy zadowoleni, bo to najlepszy dowód na to, że pomysł był trafiony.  

 

Kto jest odpowiedzialny za tworzenie nowych wzorów kolekcji?

Dotychczas, jak mówiłem wcześniej, byłem głównym motorem tego wszystkiego, jeśli chodzi o wizualną część. DzisiajDiamante już jest za duże na samego mnie. Co więcej nigdy nie byłem typowym projektantem graficznym, bo nie mam o tym zielonego pojęcia i nawet nie chce mieć. Są ludzie bardziej utalentowani na tym świecie. Ja wolę rzucać wizję, pomysły i szlifować je z projektantami, do których poziomu nigdy bym nie dotarł. To ważne, by otaczać się ludźmi mądrzejszymi i zdolniejszymi od siebie. Na tym polega zarządzanie. Ostatnio oglądałem program, gdzie mówili, że prawdziwy przywódca w ogóle nie bierze udziału w działaniu firmy. Poza tym od głupszych niczego się na nauczysz, więc przebywanie z nimi to strata czasu, a czas to pieniądz. Ja nie chcę umrzeć biedny. Mimo wszystko pomysł na kolekcję zawsze wychodzi ode mnie. Kroje, fasony, kolorystyka to bardziej Magdy zainteresowania. Wspólnie tworzymy bomby sprzedażowe i tego się trzymamy.  

 

Co według was jest najistotniejsze w tworzeniu kolekcji? Pomysł, wizja, innowacyjność, wykonanie, jakość?

Naszym zdaniem wszystko jest ważne, ale najistotniejszy jest pomysł na ubrania. Tyle, że  nawet najlepszy pomysł możesz łatwo spieprzyć kiepską jakością. Musisz też myśleć o swoich Klientach i o czasie, w którym wypuszczasz dane ciuchy. Mieliśmy sytuację, kiedy wypuściliśmy wzór ‚Bitchie Bitch’, który był dość odważny na tamten czas. Nie było jeszcze dookoła samych bad boyów i wrednych suk na ubraniach, co mocno odczuliśmy przez masę nieprzychylnych komentarzy, że dziewczyny ‚nie są dziwkami i takich ubrań nosić nie będą’. Po roku wróciliśmy do tego pomysłu i okazał się hitem. It’s all about timing.

 

Powoli odchodzicie od „napisowej” konwencji. Jakie są tego przyczyny? Jest to dostosowywanie się do potrzeb, trendów na rynku, czy sami macie ochotę na nieco inne wzory?

To nie jest tak. W jesienno-zimowej kolekcji postawiliśmy bardziej na klasyczne wzory i bardziej ‚obrazkowy’ The Hunting. Teraz szykujemy dwie bardzo mocne kolekcje i jak ten wywiad się ukazuje to pewnie jesteśmy w trakcie premiery stricte damskiej ‚Girlhood’, w której obecnych jest wiele napisów. Kolekcje wiosna/lato będą bogate pod tym względem, jednak trochę inne niż dotychczas. W zasadzie będzie to całościowo poziom wyżej. Jestem mega zajarany tym, co dostaje teraz od projektantów i gwarantuję, że Wy również będziecie.

 

Procentowo, jaki segment sprzedażowy przynosi jakie zyski? (chodzi mi o to, że w skali waszego przychodu co jest najbardziej dochodowe, a co najmniej – nie pytam o kwoty)

Nie za bardzo rozumiem, jakbym miał dzielić nasz brand w tym pytaniu. U nas zarówno męskie ubrania, jak i damskie dają podobny zysk. Bardzo mocnym punktem są joggery, ale one naprawdę są najwygodniejszymi spodniami na świecie i należy im się ten hajs! 🙂 Pracowaliśmy nad nimi pół roku i zbieramy plony. Na dniach odbędzie się premiera nowych spodni – Elegantów. Ta sama jakość i wygoda, ale bardziej eleganckie. Coś pięknego.

 

Czasy są takie, a nie inne, że głównym motorem napędowym kolekcji są raperzy. Współpracę, z którymi artystami uważasz za najistotniejsze?

Oj, niekoniecznie. Wiadomo, że jak spojrzysz na branżę wąskim ‚rapowym’ okiem, to tak można sądzić, ale streetwear i moda w Polsce dzisiaj opierają się na mnóstwie małych brandów, brandzików i tych, co zgarniają gruby sos. Każde z nich ma inny pomysł na promocje i ludzi, z którymi współpracuje. Jednakże wracając do nas – to tak, najczęściej działamy z raperami lub artystami około rapowymi. Dla mnie osobiście najistotniejsza jest współpraca z TDF’em, bo ja się wychowałem na jego muzyce. No wyobraź sobie, że jesteś małolatem, który na pierwszych domówkach w życiu kiwa się do ‚Jest sooooobootaaa’ z ‚Nastukafszy’, a później chleje pod ‚Drin za Drinem’, a następnie Tedas chce założyć Twoje ciuchy. Noooo, kurwa! Poza tym jest spoko gościem, mimo że jest legendą. To rzadko spotykane w tej branży. Pozdrawiam!

 

Lokowanie produktu. Czy ze swoją marką wyszliście gdzieś poza rapowe, a może nawet muzyczne ramy?

Hmm, tak. Próbowaliśmy wielu ciekawych przedsięwzięć, jak np. serial animowany ‚Blok Ekipa’, który teraz lata na Comedy Central, jakieś blogerki, kolega grał w jakiejś „Szkole’, czy tego typu genialnych produkcjach, to też jakiś t-shirt się pojawił. Pojawialiśmy się na aktorkach, piosenkarkach, prezenterkach, czy youtuberach. Tyle, że z tego wszystkiego tylko wyświetlenia na YouTube są mierzalne. W reszcie nie wiem, czy widziało to 100, czy milion osób – magia telewizji. Czasem ktoś się gdzieś pojawia, a nawet o tym nie wiemy. Wspieramy kilku sportowców, czy chociażby ostatnia akcja ‚Diament z Podwórka’, gdzie mieliśmy nawet gościa, który robił cuda z dymu. Jesteśmy otwarci na współpracę, jak jesteś kozakiem w swojej dziedzinie.

 

Rynek modowy napędzany jest również przez blogerów, brand promotorów. Wchodzicie w długofalowe współprace z takimi osobami?

Jak wspomniałem wcześniej – zdarza się. Mimo wszystko jestem przeciwnikiem długofalowej współpracy na zasadzie wysyłania ubrań np. co miesiąc, bo to często rozleniwia ludzi. Jak wiedzą, że paczka przyjdzie to intensywność działań często spada, dlatego jestem fanem umów o dzieło, jak Taco. A serio, jak działasz to wspieramy, jak przestajesz to my też. Raczej dogadujemy się na konkretne akcje, niż dozgonne wsparcie. Ostatnio ciekawym zjawiskiem jest wysyp promotorów z 400 followersami na Instagramie. Po prostu wyślij paczkę za to, że się urodziłem – tak to odbieramy.

 

Przybliżycie szczegóły akcji PL.TOURNEE, w którą promował między innymi Bonson i Kobra?

Postanowiliśmy zrobić lokalną akcję, tyle, że w wielu miastach jednocześnie. Wsiedliśmy ekipą w samochody i wyruszyliśmy z ubraniami w Polskę uzbrojeni w aparaty i kamerę filmową, żeby zrobić materiał. Oczywiście nie zabrakło mistrzów w swoim fachu, czyli OGfilms oraz Michała502. Bez nich wyglądałoby to marnie. Kobra, Bonson, czy reszta ludzi pojawiających się w filmie była ustalana w zasadzie w dzień kręcenia ujęć. To był mega spontan, dlatego wielkie dzięki wszystkim zaangażowanym, bo bez nich na pewno film straciłby wiele. Objechaliśmy kraj w 4 dni, co też było zajebistym przeżyciem, także same plusy z tej akcji. Polska jest piękna! 

 

Kanał na youtube – traktujecie jako zajawkę, czy narzędzie promocyjne?

Ostatnio na nowo się nim zajarałem. Jak widzę te miliony na wszystkich filmach wokół to stwierdzam – TEŻ TAK CHCĘ! Nie, no wiadomo, że firma odzieżowa ma kompletnie inne wyniki na YouTube, ale będziemy kręcić odcinkowy videoblog, który przybliży zajawkowiczom nasz brand, pokaże trochę zakulisowych materiałów i jeszcze bardziej zaciekawi naszego Klienta. Dużo się u nas dzieje i pora się tym podzielić. Filmy do każdej kolekcji to też już będzie standard. OGfilms są zbyt zajebiści, żeby tego nie wykorzystać.

 

Co z DiamanteVideos i jaki cel prześwięca akcji Diament z podwórka?

DV umarło. Za dużo pracy, a za mało efektów. Wyświetlenia tego były marne, jakość po czasie stwierdzając też, także nie było sensu tego ciągnąć. Wolimy wspierać klipy raperów na innych kanałach. Diament z Podwórka to akcja, którą będziemy ciągnąć i ulepszać z edycji na edycję. Codziennie zgłasza się do nas jakiś diamencik, dlatego postanowiliśmy zrobić z tego konkurs, w którym do zgarnięcia jest sponsoring marki oraz promocja danej osoby. Kanały docierają dość szeroko, bo w sumie jest z 300,000 osób, zatem działa to fajnie w dwie strony. Na lato planujemy drugą edycję. Szykujcie się!

 

Hipotetycznie zamykamy wszystkie social media. Gdzie szukalibyście dróg dotarcia do ludzi?

Jesteśmy w wielu sklepach, planujemy swoją ekspansję, także nie był by to jakiś armageddon. Chociaż wiadomo – na pewno byśmy to odczuli. Mimo wszystko jeździmy po festiwalach, targach, raczej jesteśmy bardzo obecni w świecie żywych. Jak patrzę na niektóre profile to uważam, że wielu uniknęłoby kompromitacji, gdyby się ich pozbyli, także może byłoby lepiej. Poczucie jakiejkolwiek estetyki jest im totalnie obce.   

 

Które polskie marki odzieżowe postawiłbyś w roli hegemonów, którzy rozdają karty w branży odzieżowej?

Trudno powiedzieć, bo zależy czy chodzi Tobie o pieniądze, które zarabiają, czy o to na kogo się kreują. W większości wiem jak to wygląda od środka i uwierz, to dwa różne światy, a mnie one mało obchodzą. Tu pozory grają pierwsze skrzypce, jak w polskiej piłce, cytując Włodiego i to są święte słowa. Wiem, że u nas jest dobrze, dążymy codziennie by było lepiej i na tym się skupiamy. Reszta nas nie interesuje.

 

Zabawcie się w wizjonerów. Streetwear to bardzo dynamiczna branża. Jak będzie wyglądać za 5 lat w Polsce?

Tak jak za 3 lata w Stanach, haha. Jak patrzę na ulice to myślę tak – goście będą chodzić w sukienkach z torebkami, ewentualnie megginsach, w chłodniejsze dni, bo już minie faza bezdomności w stylu Kanye’go, a dziewczyny będą chodziły nago, bo już nie da się więcej zdjąć. One postawią na kicksy, ewentualnie męskie stroje.  

 

Druga część pytania. Jak widzicie w niej Diamante? (cele, plany rozwoju, oczekiwania wobec branży, mody)

Będziemy szli swoją drogą, a jaka będzie za 5 lat? Kto wie. Plany są szerokie. Pozdrowienia!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: