Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

Golin: „Podróżowanie to najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w życiu” |WYWIAD

Opublikowany

 

alt

– Dzięki podróży mamy możliwość otrzeć się o nieśmiertelność.

Ostatnimi czasu poświęciliśmy toruńskiemu raperowi sporo uwagi. Przypomnieliśmy jego ubiegłoroczną płytę oraz wspominaliśmy o nim w kilku artykułach. Kwintesencją tych działań nie mogło być nic innego jak krótka rozmowa, która przerodziła się w ciekawe wywody podróżnicze.

 

Rozpoczynając wywiad zastanawiam się, w którym miejscu na ziemi obecnie przebywasz.

W momencie, gdy dogadywaliśmy się w sprawie wywiadu byłem w samym sercu Iranu, a dokładnie w starożytnym mieście Yazd gdzie, aby się dostać musiałem przedrzeć się przez pustynię, która ciągnęła się przez kilkadziesiąt kilometrów. Później udałem się na północ kraju, w kierunku Armenii i Gruzji i to właśnie na Zakaukaziu zakończyła się moja siedmiomiesięczne wyprawa po Azji, gdyż stamtąd wróciłem prosto do Polski.

 

Za małolata pewnie pochłaniałeś książki o tematyce podróżniczej.

Wydaje mi się, że legenda Tonego Halika jest w Toruniu ciągle żywa (śmiech). Pamiętam, jak w liceum z kolegami chodziliśmy czasem do Empiku na tak zwany przegląd prasy biorąc do ręki National Geographic czy Poznaj świat, marząc jak to byłoby super zobaczyć pewnego dnia te wszystkie dalekie miejsca opisywane w owych magazynach. Zaczytywałem się w książkach podróżniczych w latach szkolnych, podziwiając ich autorów za odwagę i determinację potrzebną by ruszać w nieznane. Wydawali mi się wówczas herosami, którzy dokonują niemożliwych wyczynów. Cieszę się, że trafiłem kiedyś na dzieła Tiziano Terzaniego, gdyż to właśnie włoski reporter, który przemieszkał kilka dekad w Azji zaraził mnie prawdziwą miłością do tego regionu.

 

Postanowiłeś zamienić swoje życie w jedną wielką podróż –  jeszcze jakieś czynniki miały na to wplyw?

Ja tak naprawdę nauczyłem się podróżować. To był dla mnie stopniowy, naturalny proces, najpierw wyjechałem na studia do UK. Rok uczyłem się w Hiszpanii, następnie mieszkałem we Włoszech i w tych latach zwiedziłem praktycznie cały zachód Europy. Z czasem powoli pozwalałem sobie na więcej, za mój chrzest bojowy uważam wyjazd na Bałkany gdzie spędziłem ponad miesiąc. Przejeżdżając cały półwysep, później doszła północna Afryka, Bliski Wschód, aż w końcu czułem się gotowy aby ruszyć na prawdziwą wyprawę przez kraje Dalekiego Wschodu.

 

Prof. Rokosz powiedział, że podróżowanie to najważniejsza rzecz w życiu człowieka. Zgodzisz się z tym?

Podróżowanie to najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w życiu. Nie chce zabrzmieć zbyt pompatycznie, ale dzięki podróży mamy możliwość otrzeć się o nieśmiertelność. Żyjemy parę razy bardziej intensywniej, żyjemy kilkoma życiami. Gdy jestem w Wietnamie umoczony po kolana na polach ryżowych żyję życiem lokalnych zbieraczy ryżu, gdy odwiedzam jakieś odległe wioski w Laosie czy Birmie gdzie nie ma cywilizacji dzielę rzeczywistość z tymi, którzy je zamieszkują. Zyskuję perspektywę, horyzont poglądowy w jednej chwili wydłuża się kilkukrotnie, do tego każdego dnia zalewa mnie tysiące bodźców w dopiero co odkrywanym miejscu, co sprawa, że funkcjonuję na najwyższych obrotach.

 

Jak wygląda Polska w porównaniu z miejscami, które odwiedziłeś. Chce się tu wracać?

Uważam, że w ciągu ostatnich dziesięciu, piętnastu lat w Polsce bardzo dużo się zmieniło na lepsze, nasz kraj stał się o wiele bardziej atrakcyjny i dostępny dla turystów z zagranicy. Autostrady, infrastruktura, nowa zabudowa miejska – to szczególnie rzuca się w oczy, gdy odwiedzi się naszych wschodnich sąsiadów, Ukrainę, Białoruś czy takie kraje jak Rumunia lub Armenia. Dominujące postsowieckie krajobrazy, niczym Polska mojego wczesnego dzieciństwa, raczej odstraszają przyjezdnych zamiast ich przyciągać.

 

Statystycznie ile dni w roku jesteś w podróży? Zdarza się, że poza granicami ojczyzny jesteś 365 dni?

Wcześniej najdłużej wyjeżdżałem na kilka tygodni, może miesiąc. Do Indii, Nepalu czy właśnie na Bałkany. Nigdy nie zdarzyło mi się abym podróżował permanentnie przez kilka miesięcy, tym razem jednak postanowiłem, że przeprawie się z Singapuru aż do północnych Chin, także wiedziałem, że zajmie mi to nieporównywalnie więcej czasu. A z racji, że wcześniej mieszkałem w Londynie, moja rozłąka z ojczyzną trwała trochę ponad rok.

 

Nie wierzę, że w ciemno jedziesz w dane miejsce. Twoje przygotowania są na pewno skrupulatne. Opowiedz coś o nich, może komuś się coś przyda przy ogarnianiu egzotycznego wyjazdu.

Myślę, że przed każdym wyjazdem, w nawet pozornie najmniej wymagające miejsce, należy odrobić stosowną lekcję domową. Warto zaznajomić się choćby pobieżnie z kulturą, obyczajami czy religią dominującą w państwie, które odwiedzamy gdyż te czynniki mają realny wpływ na nasz pobyt zagranicą. W Birmie, znieważając Buddę w jakikolwiek sposób możemy trafić za kratki, podobnie jest w krajach muzułmańskich, w Iranie nie nosimy krótkich spodni – to tak zwana etykieta, z którą trzeba się zapoznać przed przyjazdem do kraju. Ponadto, bardzo ważną rzeczą jest transport, to w jaki sposób ja podróżuję wymaga ode mnie sporych przygotować logistycznych – gdzie się zatrzymać, przeprawić, sprawdzić które trasy są przejezdne, czasem wiąże się z tym spory ból głowy.

 

Najważniejsza rzecz w podróży?

Nie da się chyba wybrać jednej najważniejszej rzeczy, zdrowy rozsądek podpowiada mi abym wskazał właśnie na niego, ale z drugiej strony fantazja też jest potrzebna (śmiech) i paszport, nie gubcie paszportów, szczególnie gdzieś na drugim końcu świata.

 

Korzystasz z jakiś bedekerów czy masz może indywidualny tok zwiedzania i korzystasz z uprzejmości lokalnych mieszkańców?

Zdarza mi się korzystać z bedekerów, aby poznać realny kontekst historyczny danego miejsca. Z książek najłatwiej dowiedzieć się podstawowych faktów odnośnie danego kraju i jego atrakcji, jednakże warto skonfrontować tę wiedzę, z relacjami tych, którzy mieszkają tu na co dzień. Pokazujesz w ten sposób, że jesteś zainteresowany ich krajem, co jest pierwszym przejawem szacunku, jest szansa nawiązania jakichś ciekawych znajomości, które z pewnością ubogacą twoją wyprawę w nowe wrażenia. Wszystko zależy jednak od miejsca które wizytujemy. W Birmie interesowała mnie najbardziej jej kolonialna przeszłość, w Rangunie mamy wspaniałe post-brytyjskie rezydencje i budynki rządowe jakbyś je żywce wyjął z Whitehall w Londynie, jednak lokalni mieszkańcy nie mają za dużej wiedzy na ich temat. Podejrzewam również, że jest to dla nich dość bolesna historia dlatego wolałem przeprawiać się przez jej strony na własną rękę.

 

Podróżujesz w towarzystwie czy preferujesz  „Przez Świat Na Fazie” ?

Zdecydowanie na własną rękę i wydaje mi się, że w bardzo podobnym stylu, do tego w jakim podróżuje Faza. Namiot, karimata, wielki plecak, noclegi w najbardziej wykręconych miejscach świata, ogółem życie pełne przygód.

 

Zawsze zastanawiało mnie jak wygląda finansowanie takich podróży. Jedzenie kosztuje, a twoje wyjazdy to nie są typowe dwutygodniowe wakacje.

Nie odkryję tutaj Ameryki, jeśli powiem, że wykorzystałem znaczną część moich oszczędności by sfinansować wyprawę na Daleki Wschód. Najdroższe są oczywiście bilety lotnicze, swoje też trzeba zapłacić za wizy wjazdowe do azjatyckich krajów, reszta już zależy od stylu w jakim podróżujemy. Ta część świata jednak jest stosunkowo tania, w porównaniu do np. Europy Zachodniej. Zdarzało się również dorabiać na miejscu, jeśli naprawdę zachodziła taka potrzeba.

 

Imałeś się pewnie różnych zawodów, może opowiesz o tych najciekawszych?

Pracowałem w przeróżnych miejscach, w Wietnamie uczyłem angielskiego, w Maroku pomagałem w produkcji skór, w Hiszpanii byłem nauczycielem w szkołach. Przed tym jak nauczyłem się języków trafiałem w takie miejsca jak farmy, magazyny, rzeźnie, na rozładunki tirów – tak naprawdę wszędzie gdzie dało się coś zarobić.

 

Cywilizacja zachodnia zdominowała już każdy zakątek świata? Nie raz widziałem zdjęcia Aborygena z telefonem komórkowym. Jak to się ma w przełożeniu na rzeczywistość?

To jest ten dylemat moralny podróżnika – człowiek chciałby odwiedzić wszystkie dalekie miejsca i zastać je w nienaruszonym, dziewiczym stanie, z zamieszkującą je prymitywną ludnością by móc podziwiać jej nieskalane postępem cywilizacyjnym życie. Jakim prawem jednak miałbym odmawiać tym ludziom dostępu do dóbr technologicznych, cywilizacyjnych, które na pewno uczynią ich życie łatwiejszym? W imię czego? Mojej egoistycznej chęci uchwycenia tej słynnej autentyczności, okupionej pracą w znoju i życiem w nędzy tych ludzi? Myślę, że zmiany, które przynosi duch czasu sprawiają, że życie ludzi staje się lepsze i łatwiejsze są tymi dobrymi.

 

Zwiedziłeś już tyle miejsc. Jak to wygląda jeżeli chodzi o Twoje preferencje kulinarne? W Indiach pewnie nie jadłeś schabowego?

W podróży przeżułem tyle dziwnych egzotycznych 'specjałów’, że chyba będę musiał o tym kiedyś nagrać jakiś numer, także na razie nie zdradzam szczegółów (śmiech). Powiem tylko, że owady to przyszłość moi drodzy… Cudowne źródło białka.

 

Będąc w Polsce próbujesz odtwarzać smaki z odwiedzonych miejsc czy Polska kuchnia ci wystarcza?

Lubię polską, tradycyjną kuchnię, lecz największą słabość mam do włoskiej – to z czasów gdy mieszkałem przez jakiś czas w Bolonii. Bardzo mi brakowało europejskiego żarcia w Azji, jeśli już znalazłem jakieś miejsca, które owe serwują, to okazywały się niezbyt wyszukane, a w dodatku drogie. Rozmawiałem kiedyś z poznanym Hiszpanem na ten temat w Laosie i obaj stwierdziliśmy, że azjatyckim jedzeniem nie da się w pełni najeść. Idzie zaspokoić pierwszy głód, skosztować trochę ryżu, wypić jakąś zupkę, ale żeby tak konkretnie zjeść jak w domu to się nie da. Także od pół roku chodzę głodny (śmiech).

 

Chciałbym poruszyć jeszcze jeden temat –  religia. Obecnie państwa zachodnie żyją w strachu.  Zderzenie cywilizacji europejskiej – chrześcijaństwa z kulturą arabską – islamem, nie wygląda najlepiej na przełomie ostatnich kilkunastu lat. Jak Ty oceniasz tą całą sytuację?

Państwa zachodnie żyją w strachu ze względu na islamski fundamentalizm, którego przedstawiciele mają w głowie tylko jedno – płonący stos. Należy z nim walczyć, nie kwiatami i żałobą po kolejnym zamachu, lecz wzmożoną prewencją. Niestety kolejne takie wydarzenia sprawiają, że rodzą się uprzedzenia wobec całej muzułmańskiej społeczności, a nie możemy pozwolić na to by skakać sobie do gardeł ze względu na wyczyny jakiejś tam bandy fanatycznych popaprańców, gdyż za chwilę wybijemy się wszyscy nawzajem. Nie chce być tutaj też adwokatem Islamu, gdyż mnóstwo jego założeń mi się nie podoba tak jak zresztą pozostałych religii, aczkolwiek traktowanie każdego jego wyznawcy jako potencjalnego terrorysty jest niegodziwością. Zbyt wiele czasu spędziłem na Bliskim Wschodzie, wśród muzułmanów, którzy przyjęli mnie jak brata, dzieląc się swoim dachem nad głową i ostatnią kromką chleba bym teraz zaakceptował tego rodzaju przekaz medialny. Zresztą dla mnie przede wszystkim liczy się człowiek, jego nastawienie, dopiero później dochodzą te szufladki jak wiara, rasa i pochodzenie.

 

Czego więc moglibyśmy nauczyć się od kultur egzotycznych by żyło nam się lepiej?

Jeśli już pokusiłbym się o przeniesienie jednej rzeczy na rodzimy grunt, to zdecydowanie byłoby to pokojowe i optymistyczne nastawienie do świata. W Tajlandii, gdzie dominuje buddyzm, który jest bardziej filozofią życia niż religią, ludzie są naprawdę bardziej zrelaksowani, milej nastawieni do życia i otoczenia. Spędziłem masę czasu podróżując po tych zakątkach i praktycznie nigdy nie uświadczyłem bójek, awantur, czy otwartych konfliktów gdzieś w miejscach publicznych. Wydaje mi się, że ludzie są tam szczęśliwsi.

 

Na starość nie byłoby fajnie spisać tych wszystkich doświadczeń kulturowo-socjologicznych?

Dlaczego na starość? Myślę, że powstanie coś znacznie szybciej, póki pamięć sprawna i chęć szczera.

 

Odwiedzasz tyle niesamowitych miejsc. Wiem, że wielu stwierdzi, że ten wywiad pasuje bardziej tematyką na National Geographic niż na portal o rapie. W takim razie, żeby było trochę muzycznie, nigdy nie miałeś ochoty stworzyć teledysku, który byłby odzwierciedleniem i  zarazem dopełnieniem pewnych tematów?

To melodia najbliższej przyszłości. Z początku byłem przeciwnikiem podróżowania z kamerą do jakichś odległych miejsc, gdyż to trochę zabija piękno momentu, danej chwili, relacji z kimś dopiero co poznanym. Jednak jest mnóstwo miejsc i momentów, które warto uwiecznić, dlatego tym razem wróciłem do domu z masą nagranego materiału, który chcę wykorzystać.

 

Kiedy możemy spodziewać się dopełnienia trylogii?

Najprawdopodobniej w 2018 roku.

 

Czego po tym albumie będą mogli spodziewać się fani?

Kontynuacji tego co robiłem wcześniej, okraszonej fascynacją dalekim wschodem, z refleksjami, które wyniosłem z dalekiej podróży.

 

Kolejny raz połączysz siły ze Szpalowskim?

Najpewniej tak, świetnie się z nim rozumiem zarówno w kwestii muzycznej jak i w życiu prywatnym. Wielokrotnie wyciągał mnie z podróżniczych kłopotów, gdzieś na drugim końcu świata (śmiech)  za co jestem mu niezmiernie wdzięczny.

 

Trylogia to osobny rozdział na twojej muzycznej drodze. Dawno temu zapowiadałeś album w ducie z Ensonem. Temat upadł czy kiedyś będzie nam dane doczekać się takiej kolaboracji?

Temat jest jak najbardziej aktualny, ta współpraca to dla zarówno dla mnie i Ensona, jedna z najważniejszych rzeczy w dotychczasowej drodze muzycznej.

 

Miał być projekt z Wezyrem, co z nim?

Mam małe wyrzuty sumienia, bo lubię i cenię Wezyra i pozdrawiam go jak to czyta… (śmiech). Nagrałem dwa numery bodajże na ten projekt, parę kolejnych napisałem, ale wszystko zostało zawieszone w próżni przez ten mój globtroterski styl życia, po prostu nie byłem w stanie tego sfinalizować. Być może będzie szansa jeszcze do tego wrócić.

 

Możemy spodziewać się jakichś innych nieszablonowych projektów?

Zdecydowanie tak, nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów, ale chcę być bardzo aktywny po powrocie do kraju na różnych płaszczyznach twórczych, także trzymajcie mnie za słowo.

 

Dzięki za wywiad. Powodzenia na szlaku.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: