Wywiad
KARTKY: „NALEŻY SZANOWAĆ SŁUCHACZA I DAĆ MU PEŁEN PRODUKT”
Krótko po premierze drugiej długo trwającej płyty Kartkiego w tym roku, miałem okazję się z nim zobaczyć i porozmawiać zarówno o "Shadowplay" jak i "Fuego Infinito".
Efekt całego spotkania możecie sprawdzić poniżej.
Pomyślałem, że masz dzisiaj jeszcze dwa wywiady i zostaniesz przemaglowany serią tych samych pytań. Zacznę trochę inaczej kim jesteś, w co wierzysz, do czego dążysz?
Mówią na mnie Kartky, jestem z Bytomia, mam 26 lat. Chyba uwierzyłem w swoją muzykę jakiś czas temu i dzięki niej chciałbym zrealizować swoje marzenia. Cieszę się, że reakcja na to co się teraz dzieje jest mniej więcej wymierna – ludzie zaczynają mnie rozumieć.
Kpisz z różnych lewych akcji marketingowych. Czym jest dla ciebie sztuka i gdzie jest jej granica?
Granice sztuki określa sam artysta. Jeżeli on udźwignie pełnię swojej kreacji artystycznej (symbole, wizerunek) i jest tego pewien to właśnie tam zaczyna się sztuka. Nie chciałbym się nazywać artystą ani swojej muzyki określać jako sztuki – jeszcze nie teraz. Mimo tego, że mam pozytywny feedback, pod tym względem jestem bardzo pokorny. „Shadowplay” miał być nielegalem. Nikt nie wiedział, że to będzie w Empiku i że tak dobrze się przyjmie. Zainwestowaliśmy sami, bo byłem pewien, że udźwignę ten ciężar. Mimo tego, że miałem mnóstwo różnych propozycji, nigdy nie założyłem żadnej koszulki z logiem, ani nie nagrywałem numerów pod kogoś. Tu nie chodzi o samą sztukę dla sztuki.
„Tyle pracy i wyrzeczeń żeby się w końcu poczuć nijak” często przywołujesz te słowa Rasa. Co powoduje tę pustkę?
Raper to jest taka specyficzna profesja, która polega na tym, że musisz być dumny z rzeczy, z których nie możesz być dumny. Jednak trafiasz do ludzi, bo 99% z nich przeszło podobne historie. To uczucie nijakości wynika z braku stabilizacji, czyli powiedzmy wydaje płytę, chciałbym trochę odpocząć, wyciszyć, ale wtedy dzieje się dużo więcej rzeczy – automatycznie chcę o tym napisać i pojawia się taka sinusoida. Chciałbym nagrać taką płytę jak Zeus, że jest super, ale jeszcze nie jest super. Po prostu.
Miałeś kiedyś pamiętnik?
Taki papierowy? Możliwe, że miałem.
Rap to zapis chwili stanu świadomości, obserwacji – trochę jak pamiętnik. Przeglądając ten pamiętnik, z którym Kartkim się zgadzasz dzisiaj, a na którego patrzysz z uśmiechem?
Zajebiste pytanie. Ogólnie jest taka opcja, że nawet jak mi jest głupio za niektóre rzeczy, to się z nimi godzę. Było jak było, nie zrobiłem czegoś nieświadomie, Jak chłopaki co wypijają czwarty litr wódki, wciągają koks, po czym piszą jebać życie; Wszystko co aktualnie prezentuje to jest ten Kartky, z którym chciałbym się utożsamiać, natomiast nie zawsze jestem z tego dumny i serio chcę, żeby moje płyty były zapisem chwili. Porównując do sztuki o której wcześniej rozmawialiśmy, chciałbym, żeby to było coś jak twórczość Edvard Muncha, który był malarzem. On zatrzymywał czas, zapisywał różne, często skrajne stany emocjonalne i dawał odczuć ból, radość, cierpienie czy ekstazę. Często po sobie. To jest najważniejsze w mojej muzyce, nawet jak ktoś mi będzie mówił, że się powtarzam. Mówię o swoich historiach, a że towarzyszą mi przy nich takie, a nie inne uczucia to trudno. Jak jestem szczęśliwy to chce to wykrzyczeć, a jak jest mi smutno, to chcę o tym szeptać na wstępie przez 10 minut.
Bardziej postawiłbyś się w kwestii obserwatora ludzkich zachowań, ciągów przyczynowo-skutkowych, uniwersalnych prawd, czy po prostu gościa, który opowiada o sobie, swoich przeżyciach i refleksjach? A może wypadkowa?
Wszystko zależy od sytuacji i stanu – to jest po prostu wypadkowa. Wstajesz na kacu w jakimś hotelu na drugim końcu Polski, masz szmat czasu i kilometrów do domu to wtedy myślisz o innych rzeczach, niż jak wstajesz wypoczęty obok dziewczyny, która robi Ci herbatę i jecie razem śniadanie. Generalnie wolę mówić o swoich przeżyciach, jednak w mojej muzyce się to wszystko łączy. Nie chciałbym tego tak zagmatwać, żeby to było nieprzystępne dla mojego słuchacza, ale też nie chciałbym schodzić ze swojego guślarsko-mrocznego tonu.
Jakie emocje chcesz wywoływać swoją muzyką u odbiorcy i jak wygląda profil twoich fanów?
Chciałbym konfundować, wprowadzać w jakieś zaniepokojenie. Nie zawsze to ode mnie zależy, ale najczęściej wychodzi na to, że wywołuje negatywne emocje. Odnośnie fanów to jestem bardzo z nich zadowolony. Oczywiście są to też młodzie ludzie, ale używając potocznych określeń jeśli to przysłowiowe gimby, to z grupy „kumaci”. Na fanpage’u z tego co widziałem, największy przedział wiekowy jest 18-25 (sprawdziłem) Bardzo się cieszę, że trafiam do młodych ludzi. W ogóle jestem przeciwnikiem jakiegoś cenzurowania profili np. od 16 lat, bo znam w kurwę kumatych 15 latków i wolę ich niż nieogarniętych 30 latków z filozofią na ustach, którzy są po prostu oderwani od rzeczywistości.
Słuchając Shadowplay kwestię marzeń odebrałem w ten sposób, że według ciebie mają destrukcyjną siłę w życiu człowieka. Jak to ma się do twojego wejścia na scenę i osiągniętego sukcesu, dalszego rozwoju?
Nie do końca zgodzę się z twoim odbiorem, ale go rozumiem i szanuję. Właśnie to, że mogłem to nawinąć, podzielić się tym i usłyszeć od ludzi, że „stary, miałem dokładnie tak samo” dało mi siłę do tego, żeby o to walczyć. Uwierz mi, że jak wstajesz rano i codziennie dostajesz 30 wiadomości na fanpage’u pokroju: „jeżeli chodzi o raperów jesteś gość”, „zmieniłeś moje życie”, to napawa optymizmem, a we mnie budzi jakiś rodzaj odpowiedzialności. Nie wczuwam się, ale staram dorosnąć. Staram się w ogóle nie patrzeć na linię hip-hopową w Polsce, nie staram się robić na siłę czegoś odkrywczego, nie chodzę na lekcję śpiewu. Śpiewam na czterech dźwiękach i nie bawię się głosem, jeżeli nie potrafię tak jak inni mainstreamowi raperzy, jednak ciągle się uczę, rozwijam w sobie znanych kierunkach i niebawem zaprezentuje pełnię swoich możliwości.
7 na katanie i twórczości. Wymiar szczególny?
Każdy ma jakąś swoją magiczną liczbę. Trenowałem siatkówkę 15 lat z siódemką na plecach. Wiążę się z tym dużo kwestii, które chce wprowadzić w życie na następnej albumie. Wtedy będzie to bardziej czytelne. Teraz? To moja ulubiona cyfra. Tyle szans, ile dni tygodnia.
Pracowity rok. Jakie dostrzegasz różnice pomiędzy poszczególnymi projektami?
Wszystkie płyty są różne, chociaż na pozór bardzo podobne. Nie mam pretensji do odbiorców, że nieco powierzchownie odczytują te albumy, bo sam się na tym łapie, że posłucham 3 pierwsze nutki z kawałka np. Tedego i jestem w stanie wydać opinię – to jest bez sensu, bo powinniśmy zawsze dać szansę przesłuchać do końca. Fuego Infinito zacząłem robić jak definitywnie zakończyłem Shadowplay. Shadowplay jest główną linią tego co robiłem przez ten rok, Black Magic jest dodatkiem, który ma pełnić podobna rolę jak Epka na płycie Zeusa, i chciałem żeby Fuego było następnym rozdziałem tej historii. Myślę, że będziemy mogli ocenić to dopiero za jakiś czas, bo wszystko to działo się bardzo szybko. Dodam, że z FI jestem niemal w stuprocentach zadowolony.
Nieskończony ogień. Z anglojęzycznych i łacińskich tytułów, prosto do Hiszpanii. Geneza?
Brzmienie i temperament tego języka, jego tajemniczość. Hiszpański jest trochę magiczny. Jeżeli też pytasz o łacinę z „Shadowplay” to była to głównie inspiracja Sapkowskim. Dla mnie nie ma znaczenia, w jakim języku będzie tytuł numeru. Sam fakt, że nazywasz coś inaczej sprawia, że słuchacz trochę inaczej myśli, pomagasz mu obrazować treść przez skojarzenia z danym słowem.
Dbałość o łamanie i poziom formy zarówno w klipach, fotografiach, konstrukcji flow, zwrotek. Ambicja, eskalacja bycia artystą, znudzenie schematycznością kolegów?
Uważam, że należy szanować słuchacza i dać mu pełen produkt. Ładne wydanie, mix, master… Każdy aspekt tego wszystkiego musi być dopięty na ostatni guzik. Ja nie mogę spać jak się dowiem, że ktoś jeszcze nie dostał preordera, albo czegoś nie ogarnęliśmy na czas. To nie wynika z tego, że chce się czymś popisywać, czy inni raperzy się do tego nie przykładają. Ja po prostu taki jestem. Tym bardziej, że pracuję z ludźmi, którzy się na tym znają i nie zamierzam odpuścić nawet kropeczki na wydaniu fizycznym.
Bardzo podobnie jest w kwestii doboru podkładów. Znowu złamałeś konwencję…
Wszystko wynika z tego, że z założenia miały to być rzeczy nie hip-hopowe. Wziąłem od producentów bity, które są powykręcane w stronę house’ową, trochę brytyjską. Nie ślęczałem nad nimi i nie wymagałem muzyki „na zamówienie”. Mówiłem producentom, jakie emocje chce oddać w kawałku i brałem ich z całą otoczką, którą tylko kreowaliśmy we wspólnie wybraną stronę. Muzycznie w najbliższym czasie… mocne inspiracje produkcjami z Kanady.
Braddu ostatnio przyznał, że „Nie poddaj się”, a dokładnie zwrotka Reda z bitem Lanka, pierwotnie miała wejść na projekt RBL. Nie przeszkadza Ci to?
Czytałem wczoraj wypowiedź Braddu na ten temat. Ma pretensje jedynie do Reda – zresztą oni mieli jakieś grubsze sprawy, w które wolałbym nie wnikać. Jest dużo takich kuluarowych spraw i sam pewnie wiesz, ile numerów wyszło na innych bitach, albo ponagrywane zwrotki finalnie trafiały na inne projekty. Z ciekawostek mogę zdradzić, że chyba Deys i Quebo próbowali swoich sił na bicie do „Jestem”. Jednak z tego co wiem, nie byli zadowoleni z efektu końcowego i podkład trafił do mnie na „Shadowplay”.
Na FI gościnnie chociażby JNR, Neile, wyżej wywołany Red. Trochę zderzenie dwóch światów, bo jednak robisz nieco ambitniejszą muzykę. Jak się współpracowało?
Jeżeli chodzi o sam numer to jestem bardzo z niego zadowolony. Znalazły się w nim odpowiednie osoby, też po przejściach, które idealnie pasują do tematyki numeru. Z Redem współpracowało mi się zajebiście, jest przekozakiem. Jak on wchodzi na refren, to wchodzi jak murzyn – to ma taką magię. On mnie ciągnie bardziej w stronę mega luzik arbuzik (śmiech), ale trzymam się ciemnej strony mocy. Mam nadzieję, że nie zrobię nigdy takiego gówna. Z Neile najlepiej mi się współpracuje. Często wisimy na telefonach. Na zasadzie: siema – siema, bicik ci wysłałem wariacie – taaaaaa? Noooo. Na drugi dzień mam już gotowy tekst od niego, on mówi że idzie nagrać. W zasadzie nie gadamy o tematach tych numerów – wszystko wychodzi mega naturalnie. Jeżeli chodzi o JNR’a to już parę razy kombinowałem, żeby nagrać z Nim kawałek. Chciałem go już na „Shadowplay”, ale wtedy się nie udało.
Jeżeli chodzi o kwestie wydawnicze. Jak znalazłeś się w szeregach QueQuality i czy jesteś zadowolony ze współpracy?
Generalnie po „PH” się dogadaliśmy z Quebo. Wydaje mi się, że idzie to w dobrą stronę i cieszę się, że dużo zdolnych, perspektywicznych osób dostaje szansę współpracy, bo to naprawdę bardzo sprawny mechanizm wydawniczo – marketingowy. Jeżeli chodzi o swobodę artystyczną… jestem zajebiście zadowolony.
Powiedziałeś, że Shadowplay słuchasz na słuchawkach, w pociągu lub w ciemnym pokoju. W jakich warunkach polecasz słuchać „Fuego..”?
W aucie jadąc przez pustynię.
Sprawdzałeś?
Przez pustynię nie, ale jechałem z tą płytą przez całą Polskę. Klimat jest taki, że nie mam prawka (śmiech), ale jadąc w roli pasażera z tą płytą plus dwieście wiśniówki, ewentualnie joint – jest mega. Nie chce oceniać swoich tekstów, ale muzycznie to bardzo usiadło i cieszę, że udało mi się skleić taką hybrydę stylów.
Płyta z Chmurokiem…
Nawet się nie wypowiadam, bo już tyle razy dałem dupy w tym temacie, że aż mi wstyd. Znowu walnę jakiś termin i się nie wywiążę. Z mojej strony sytuacja jest w toku i nie odpuściłem tematu.
Plany na 2016?
Płyta, płyta… i płyta. Na pewno będzie longplay, na pewno będzie epka z kimś – teoretycznie to jest koniec planów, które ustaliliśmy na chwile obecną, ale NA PEWNO możecie się czegoś jeszcze spodziewać(śmiech). Jeśli chodzi o występy gościnnie, myślę, że będzie numer z raperem, który niedawno założył wytwórnię. I jeszcze kimś. I jeszcze… Ruszyła maszyna, już nikt nie zatrzyma. K.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News3 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk5 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News2 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News23 godziny temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News3 dni temu
Zwrotka podziemnego rapera robi furorę 3 lata po premierze
-
News4 dni temu
Bonus RPK: „Na tym mikrofonie Gabi nagrała diss na Chadę”
-
News4 dni temu
Malik płaci za zwrotki? Raper ujawnia, jak pozyskuje topowych raperów