Sprawdź nas też tutaj

News

Na koncercie Szpaka fan pokazał przyrodzenie, a fanka się rozebrała

Nieobyczajne zachowanie.

Opublikowany

 

szpaku

Koncert Szpaka w Olsztynie miał wiele barwnych momentów, a do jednych z nich należeć będzie zachowanie dwójki fanów na trybunach.

W oczekiwaniu na koncert rapera, pewna para wyszła na trybuny, gdzie nikt już wyżej nie siedział i postanowiła zająć się sobą. Na nagraniu widzimy jak para się całuje, a w pewnym momencie dziewczyna ku uciesze tłumu zdejmuje bluzkę i paraduje w samym biustonoszu. Krok dalej poszedł chłopak, który zobaczył, że oczy tłumu są skierowane w jego stronę. Zdecydował się na chwilę zdjąć majtki i pokazać swoje przyrodzenie.

Poniżej wideo (ocenzurowane – strzałka w prawo lub nasz Instagram):


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 
Kliknij i skomentuj
Subscribe
Powiadom o

News

Była kochanka Jay-Z i dziwne sugestie odnośnie ostatnich oskarżeń

Kolejna osoba nie stoi po stronie rapera.

Opublikowany

 

Przez

jay z carmen kochanka

Maszyna przeciwko Jay-Z rozpędziła się na dobre. Po oskarżeniach o gwałcie na 13-latce, coraz więcej osób zabiera głos na temat rapera lub robi dziwne insynuacje.

Carmen Bryan to była kochanka Jaya, z którą ten spędził 9 lat. Kobieta miała zajść z nim nawet w ciążę, ale straciła dziecko. W kontekście ostatnich zarzutów w kierunku rapera, Bryan opublikowała taki wpis:

– W dzisiejszych czasach ludzie nie bronią tego, co słuszne, tylko bronią tego, kogo lubią! I właśnie dlatego nazywamy was „groupies” – napisała.

Dodatkowo kobieta opublikowała screen z fragmentem tekstu utworu Kanyego Westa „Monster”. Dokładniej z wersem Jaya, który udzielił się w numerze gościnnie, w którym mówi m.in. o „gwałcie i plądrowaniu wiosek, kobiet i dzieci”.

W kontekście ostatnich oskarżeń jest to co najmniej niefortunne i raczej nieprzypadkowe. Co chciała nam przekazać Carmen, możemy się tylko domyślać, ale na pewno nie stoi po stronie byłego kochanka. Podobnie jak wokalistka M.I.A., która również zabrała ostatnio głos na temat rapera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Dramat Mesa. Raper potrzebuje pomocy psychologicznej

„Boli. I dobrze”.

Opublikowany

 

Grudzień jest chyba dla większości Polaków bardziej depresyjny niż np. miesiące letnie. Krótszy dzień, mało słońca, obrzydliwa pogoda, dają się teraz szczególnie we znaki. Nie inaczej na obecną sytuację reaguje Ten Typ Mes, który musiał pojechać na wyjazdową grupę terapeutyczną, żeby uzyskać specjalistyczną pomoc.

Ten Typ Mes to jeden z nielicznych raperów, którzy przyznali się, że mają problemy natury depresyjnej. Życie i rzeczywistość nie obchodziły się z nim zbyt subtelnie – w krótkim czasie stracił firmę i rozpadł mu się związek. Bohater tego tekstu przyznał, że 2023 rok „był najgorszym w jego życiu” i „depresja dojechała go hard”. Wpis na ten temat sprzed 12 miesięcy rysował się w wyjątkowo ponurych barwach.

Mes nie był ostatnio zbyt wylewny w relacjonowaniu tego, co się u niego dzieje, ale właśnie zrobił wyjątek. Raper podzielił się refleksjami na temat wyjazdu, podczas którego próbuje odzyskać równowagę psychiczną. – Wędrujemy do dzieciństwa i z powrotem. bez żadnych komend, bez skrótów. boli. i dobrze! – napisał na Instagramie (pisownia oryginalna, przyp. red.). Mes przyznał również, że sesje terapeutyczne trwają sporą część dnia i że „praktycznie nie używa telefonu”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Miuosh mówi, dlaczego wahał się, żeby zostać jurorem show Polsatu

„Zastanawiałem się dosyć długo”.

Opublikowany

 

Przez

Fot. M.Czech

Wiosną przyszłego roku na antenie Polsatu pojawi się kolejna edycja „Must be the music”. Jednym z jurorów programu został Miuosh. Raper nie ukrywa, że miał wątpliwości czy przyjąć propozycję.

– Zastanawiałem się dosyć długo. Nie wiem ile, ale trochę to trwało – mówi w rozmowie z Polsatem Miuosh.

Skąd brały się jego obawy? – Niespecjalnie wierzyłem w siebie. Nie chodzi o to, że nie lubię tego formatu i tego rodzaju poszukiwań muzycznej przyszłości tego kraju albo części jej historii przyszłej, ale obecność za stołem jurorskim była dla mnie niekoniecznie naznaczona jakimś mianem autorytetu. To jest program, w którym siedzieli naprawdę wielcy ludzie i obawiałem się, że pasuję tam, jak pięść do nosa – dodaje.

W nowej odsłonie programu, oprócz Miuosha, widzowie zobaczą Sebastiana Karpiel-Bułeckę, Natalię Szroeder i Dawida Kwiatkowskiego.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Historie Gangu Albanii zza kulis: „Zrobisz wycieraczki i będziesz mnie dymał na sos?”

Dowiedzieliśmy się m.in., dlaczego tłum fanów chciał „zaj***ć ochroniarza Popka”.

Opublikowany

 

gang albanii
fot. K. Krempińska / Step Records

Ich klipy rozbiły bank na polskim YouTubie, a muzyka dobiegała z samochodów, osiedlowych okien i rozbujanych klubów. Gang Albanii – muzyczny projekt Rozbójnika Alibaby, Borixona i Popka – szybko stał się ogromnym komercyjnym sukcesem, napędzanym dobrą zabawą, licznymi kontrowersjami i szaloną trasą koncertową. Jak wyglądała od kulis, dowiecie się z książki „Napad na bank. Prawdziwa historia Gangu Albanii” (Marcin Misztalski, Primo Men). Publikujemy jej fragment.

Primo Men: Podczas trasy współpracowaliśmy między innymi z takim jednym organizatorem koncertów. Kiedyś bardzo wesoło określił pracę Roberta na scenie, o czym za chwilę. Organizował nam wtedy kilka koncertów. Ostatni odbył się w Brukseli, a wcześniejszy w Holandii lub w Niemczech. Przyjechaliśmy na przedostatni koncert. Weszliśmy do klubu, a w środku megaciepło. Temperatura nie do wytrzymania. Tym bardziej że za kilka chwil mieliśmy skakać po scenie. Wyciągnąłem więc telefon z kieszeni i wykręciłem numer do wspomnianego organizatora. Powiedziałem mu tak: „Człowieku, w tym klubie jest chyba sześćdziesiąt stopni, a my nie mamy wody na scenie. Przynieś ją, bo uschniemy”. „Zaraz będzie”. Uwierzyliśmy w jego zapewnienia. Zagraliśmy kilka kawałków, a wody wciąż nie było. Graliśmy dalej i nadal wody nie ma. W końcu Robert się wk***ił i w niezbyt miłych słowach wezwał przez mikrofon organizatora, żeby ten dał mu na scenę wodę. No i się zaczęło. Najpierw przyszła do nas jakaś kobieta z lamentem. Zapytała nas, jak mogliśmy się tak zachować. Wywiązała się dyskusja. Tłumaczyliśmy jej, że artyści muszą mieć wodę na scenie, że to podstawa. Zrozum, my nie mieliśmy w riderze wpisane, że potrzebujemy wody o konkretnej temperaturze i że jeśli ta przekroczy jeden stopień, to już tego nie wypijemy. Organizowałem mnóstwo koncertów i zapewniam cię, że to nie jest coś wymyślnego, tylko standard. Niedostarczenie wody na scenę jest poniżej krytyki. No ale c**j. Po jakimś czasie znów przyszła do nas tamta kobieta i jeszcze raz wyrecytowała tę swoją regułkę, że źle się zachowaliśmy. W pewnym momencie Robert się wk***ił i powiedział, że w takim razie pie***limy ten ostatni koncert i się na nim nie pojawimy. Odpowiedziała, że organizator chce z nami porozmawiać. Poczekaliśmy więc na tego faceta. Minęło kilkanaście minut. W końcu przyszedł księciunio – sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, łysy, suchy. Stanął naprzeciwko chłopaków, ja siedziałem w aucie. Po chwili rozpoczął dialog z dwumetrowym Robertem. Z czasem zaczął się na niego wydzierać, a później zaczął się w tym wydzieraniu rozkręcać coraz bardziej. Wyglądało to dość komicznie. Nagle usłyszałem, jak mówi do Roberta: „A co ty, k***a, myślisz, że wyjdziesz na scenę, uśmiechniesz się, naciśniesz play, zrobisz wycieraczki i będziesz mnie dymał na sos?”. [W tym momencie Przemek wyraźnie rozbawiony pokazuje ruchy sceniczne Roberta M – przyp. aut.]. Nie ukrywam, na początku mega mnie to rozbawiło, ale później nasz organizator trochę przesadził, bo rzekł: „Nigdzie byście, pe**ały, nie zagrały, gdybym wam na to nie pozwolił”. Nieładnie powiedział. Wysiadłem z auta i oznajmiłem mu, że to moment, w którym przegiął. Krasnal uciekł. Robert próbował mnie uspokoić. Widocznie mu się to udało, bo wsiadłem do auta. Nagle patrzę w lusterko, a ten je***y krasnal skrada się i ewidentnie chce ze mną porozmawiać. No ale wtedy był już ze mną ciężki dialog, skoro on chciał decydować o tym, co ja mogę robić, a co nie. Otworzyłem drzwi, chciałem mu wypi***olić, ale zamiast je***ąć go w czoło, to… zapakowałem sobie połowę jego ciała pod nogi. Robert był przerażony. Powiedziałem do chłopaków: „Dawać, dawać, pakujemy tego ch**a i odjeżdżamy”. Na co Robert zaczął wypychać gościa nogami z auta (śmiech) i prosić go, by uciekał, jeśli chce uniknąć śmierci z moich rąk. Facet uciekł, a my odjechaliśmy spod klubu.

Claysteer: Kiedyś ochroniarz wskoczył na maskę BMW Borixona i krzyknął tylko: „Jedź, jedź”. To była, k***a, filmowa scena. (śmiech) Takich zabawnych rzeczy było dużo. Innym razem, ale to było już po trasie Gangu Albanii – gdy jeździliśmy po Polsce, promując płyty Popka – doszło do ciekawego wydarzenia. Pewnego dnia pojechaliśmy ogromnym kamperem na jakąś wieś. Podjechaliśmy pod klub, a tam totalne błoto. Ja rzadko piłem, ale wtedy, w tym kamperze, byłem bardzo pijany, bo jechaliśmy chyba z osiem godzin. Musieliśmy jakoś rozładować stres. Skończyliśmy koncert, próbujemy wskoczyć do naszego kampera, ale ludzie dalej chcą Popka. Kierowca, czyli ochroniarz, powiedział, że się zakopaliśmy i nie ma opcji, że ruszymy. Był środek nocy. Pamiętam to wszystko jak przez mgłę. Myślałem, że kręci mi się w głowie, ale okazało się, że to ci wszyscy ludzie tak ruszają naszym kamperem. (śmiech) Ochroniarz Popka wpadł na pomysł. Postanowił wyjść na zewnątrz, wyciągnął odznakę i powiedział wszystkim, że jest policjantem. Wyobraź sobie, że ci ludzie chcieli go rozj**ć. Totalnie. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i odjechaliśmy, ale w pewnym momencie myślałem, że naprawdę przewrócą nasz pojazd.

Primo Men: Była kiedyś taka akcja, kiedy Robert przerwał koncert, bo nie dostał wody mineralnej za złoty pięćdziesiąt. Otóż kilka lat po tym zdarzeniu przyjechaliśmy do klubu, w którym wypowiedział te słynne słowa. (śmiech) I nagle jakiś pajac wszedł nam na scenę i zaczął tańczyć, trzymając w rękach zgrzewkę wody. Grzecznie mu powiedziałem, że chyba wystarczy już tych cyrków i by nie szukał więcej wrażeń. Posłuchał. Sądzę, że kluczowe było zdanie: „Idź stąd, bo jedna z butelek zaraz zostanie zaparkowana w twojej dupie”.

Claysteer: Ciągle robiliśmy sobie jaja z różnych rzeczy. To było chyba najfajniejsze, bo – abstrahując od wszystkiego – my naprawdę dobrze spędzaliśmy ze sobą czas.

Primo Men: Gang opierał się na graniu koncertów na wsiach. Tam zarabiał i robił furorę. Nie mówię, że to ujma. Jeśli dziś popatrzymy na polską scenę hiphopową, to w tych samych miejscach gra Rysiek Peja czy Kaen. Czy to im umniejsza? Nie. Zespół w mniejszych miastach był turbogloryfikowany, ale jeśli ktoś myśli, że w wojewódzkich nie miał fanów, to jest w błędzie. W dużych miastach też gromadził publikę pod sceną. Zdarzyło nam się zagrać na przykład w Warszawie i to był koncert z dużą publicznością.

Alibaba: Odezwał się do nas też kiedyś nawet taki bogacz, który ma sieć hoteli w Albanii. Proponował nam bardzo dużo pieniędzy, jakieś trzydzieści tysięcy euro za trzy koncerty, ale odmówiliśmy, bo mogło być różnie. Nie to że baliśmy się o swoje życie, ale o samą atmosferę. Nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać na miejscu. Tym bardziej że Albańczycy byli na nas wk*ieni. Widziałem kiedyś taki reportaż, w którym dziennikarz zapytał miejscowych, co myślą o Gangu Albanii, no i – mówiąc delikatnie – nie byli naszymi fanami.

Więcej dowiesz się z książki „Napad na bank. Prawdziwa historia Gangu Albanii”: >TUTAJ


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Dave Blunts – 200 kg raper, który szokuje wyglądem

Na koncertach pojawia się z butlą tlenową, atakuje Snoop Dogga i pokazuje swoją dziewczynę.

Opublikowany

 

dave blunts girl

Dave Blunts nazywany jest viralowym raperem. Pierwsze co rzuca się w oczy to jego waga. To potężny gość, któremu na koncertach podstawia się kanapę i butlę tlenową. Ostatnio pokazał swoją dziewczynę i trzeba mu oddać, że wydaje całkiem sporo płyt.

Koncert na kanapie z butlą tlenową

Media zaczęły się interesować raperem, po jego występie na festiwalu upamiętniającym Juice WRLD. Raper nie był w stanie wyjść na scenę o własnych siłach. Podstawiono mu kanapę i musiał wspomagać się butlą tlenową. Wszystko dlatego, że waży ok. 500 funtów, czyli 226 kg.

Podczas występu Dave zaatakował Snoop Dogga, który miał robić sobie żarty z jego wagi. – Odpieprz się od mojego fi**a, Snoop. Myślisz, że jesteś zabawny? Nie wiesz, jak to jest walczyć o życie każdego cholernego dnia – rzucił ze sceny.

Weteran Zachodniego Wybrzeża żartobliwie odpowiedział: – No dalej mały ziomku, to znaczy duży ziomku. Baw się dobrze. Przepraszam go, ale on wciąż na mnie naskakuje. Chyba się starzeję.

Poniżej wideo:

Dave Blunts pokazał dziewczynę

Podczas wspomnianego występu, Bluntsowi towarzyszyła dziewczyna. Okazuje się, że to jego życiowa partnerka. Raper opublikował serię zdjęć z Isabellą, co jest szeroko komentowane przez jego fanów:

  • Ludzie się śmieją, ale niech ktoś mu pomoże, wszyscy wiemy, jak to się skończy.
  • Ona cię nie kocha.
  • Uratuj tego człowieka, proszę.
  • Ta dziewczyna jest z tobą tylko dla korzyści.
  • Jak on mógł tyle przytyć i jego ludzie na to pozwolili.
Dave Blunts ze swoją wybranką

Dave przekonuje, że stara się walczyć z nadwagą, którą nazywa swoim „demonem”. – Mam swoje demony i zbiornik z tlenem. Nie przychodź do mnie, kiedy masz to szczęście, że jesteś tu tak długo. Uszanuj moją walkę – oznajmił.

Grubasek, który wydaje kilka płyt rocznie

Wydawać by się mogło, że Dave Blunts to leniwy grubasek, ale nic bardziej mylnego. Wprawdzie po ostatnich wydarzeniach podskoczyły mu statystyki na Spotify i ma obecnie ponad 700 tys. słuchaczy w miesiącu, to jest bardzo płodnym raperem.

Tylko w tym roku wydał pięć albumów: „You are not that special”, „I cando what you can do”, „I would like see you try”, „Weel dude here’s my thing” oraz ostatni „If i could i would”.

Wszystkie oprócz ostatniego mają po 7-8 tracków. Czerwcowy album był już pełnoprawny, bo zawiera 16 numerów. Jego firmowym numerem jest „The Cup”. Klip dochodzi do 1 miliona wyświetleń na Youtube, a na Spotify zebrał blisko 3 miliony streamów.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Wychodzą brudy na Jay-Z. Zmusza kobiety do operacji?

Kolejne oskarżenia po rzekomym gwałcie na 13-latce.

Opublikowany

 

Była podopieczna Jaya-Z twierdzi, że kobiety wokół niego muszą mieć zrobione operacje plastyczne. Takie oskarżenia rzuca nie byle kto, bo M.I.A.

Jay-Z nie przyznaje się do gwałtu na 13-latce

Od kilku dni Jay-Z jest pod ostrzałem, kiedy do sądu wpłynął akt oskarżenia, w którym opisano, jak w 2000 roku raper miał dopuścić się gwałtu na 13-letniej dziewczynce. Hova odpiera zarzuty twierdząc, że to tylko chęć rozgłosu i zarobku. Tymczasem prawnik ofiary przekonuje, że on i jego klientka byli przez hip-hopowca zastraszani.

– Jeśli chodzi o sprawę Jaya Z i jego próby uciszenia moich klientów: Pan Carter wcześniej zaprzeczył, że to on pozwał mnie i moją firmę. Złożył swój błahy pozew pod pseudonimem. W swoim ostatnim oświadczeniu nie wspomina, że ​​moja firma wysłała jego prawnikowi list z żądaniem w imieniu domniemanej ofiary, a ofiara ta nigdy nie zażądała od niego ani grosza. Zamiast tego, szukała jedynie poufnej mediacji. Od czasu, gdy wysłałem list w jej imieniu, Pan Carter nie tylko mnie pozwał, ale także próbował zastraszać i nękać mnie i tę powódkę. Jego zachowanie miało odwrotny skutek. Ona jest bardziej ośmielona. Jestem bardzo dumny z jej determinacji. Jeśli chodzi o zarzuty zawarte w złożonej skardze, pozwolimy, aby sama sprawa przemówiła i będziemy spierać się o fakty w sądzie, a nie w mediach – napisał Tony Buzbee, który reprezentuje ofiarę.

M.I.A. atakuje Jaya-Z

Jak to często bywa, po tego typu zarzutach pojawiają się kolejne. Tym razem w rapera uderzyła M.I.A., jego była podopieczna, która podpisała kontrakt z Roc Nation w 2012 roku, ale po niecałych dwóch latach opuściła wytwórnię, która miała blokować film dokumentalny o niej.

M.I.A.

Teraz wokalistka ujawniła, że Jay wymagał na samym początku współpracy, żeby zrobiła sobie operację plastyczną.

– Kiedy spotkałam Jaya-Z i podpisałam kontrakt z Roc Nation, pierwszym, co usłyszałam, było, żebym zrobiła operacje plastyczne. Ich argument, że Maya jest niepewna siebie i musi łechtać swoje ego, upada. Wystarczy spojrzeć na kobiety wokół niego. Wszystkie miały operacje. Tylko ja tego nie zrobiłam, co już dowodzi, że to nie kwestia niepewności – powiedziała.

Czy Jay-Z tym razem także wyda oświadczenie, czas pokaże.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: