Sprawdź nas też tutaj

News

PEJA DLA GAZETY WYBORCZEJ

Opublikowany

 

W przedwczorajszym wydaniu Gazety Wyborczej został opublikowany wywiad z Peją „Jestem raperem, ale nie żyję jak raper” autorstwa Michała Danielewskiego. Niestety Wyborcza przyzwyczaiła nas do dużej niechęci, zastanawiamy się czy z tego wynikało dość radykalne i na „łapu capu” skrócenie wersji która została opublikowana na łamach tego periodyku. Rozumiemy że szpalta gazety nie jest z gumy, ale nie rozumiemy skąd taka forma „skrócenia” wywiadu.

Poniżej prezentujemy pełną wersję rozmowy.

 

 

Kim jest w roku 2011 Peja? Wciąż artystą podziemnym, czy już płynącym w głównym nurcie?

– Czuje się postacią z głównego nurtu, jeśli chodzi o hip – hop. Undergroundowymi MC’s są np: Małpa czy Słoń. Oni nie wydają nawet legalnych płyt, są kolejnym pokoleniem podziemnej sceny, która swoją drogą właściwie w tej chwili niczym się nie różni od pierwszego obiegu. Jedyna różnica to właściwie hologram ZPAV-u, czyli nalepka na okładce płyty. No dobra, ja mogę mieć trochę więcej niż oni pieniędzy na teledysk, czy na wyprodukowanie płyty, albo zorganizowanie ruchów promocyjnych. Po tych wszystkich latach, najpierw hip-hopowego podziemia, a później boomu na tę muzykę, tak się ładnie złożyło, że zarówno artyści z głównego nurtu jak i ci undergroundowi nierzadko współpracują ze sobą i tworzą solidny, potężny fundament tej sceny, zarówno w Poznaniu jak i w Polsce.

 

 

Kiedy młodym twórcom hip – hopowym było łatwiej? Dekadę temu, kiedy nagrywałeś tanie teledyski, które prawie z automatu od razu leciały w telewizjach muzycznych, czy teraz, kiedy komercyjne stacje prawie nie grają nowego, polskiego hip-hopu?

– Obie sytuacje mają swoje historie. My zaczynaliśmy w połowie lat 90. Do 2001 roku wydaliśmy cztery niezależne płyty. To były też takie czasy, że na przykład nie graliśmy w Warszawie, a warszawiacy nie grali u nas. Wtedy zaczął się boom, scena zaczęła się konsolidować, ale mieliśmy też późniejszy zalew hip-hopolo. Do tego wówczas wielu wykonawców z głównego nurtu zawiesiło, albo mocno ograniczyło działalność, choćby Kaliber 44, Wzgórze Ya Pa 3 i Molesta. My zaczęliśmy w tym momencie mocno napierać, wyszliśmy bardzo do przodu i zostaliśmy w tym miejscu aż do teraz. Kontrakt dystrybucyjny z Pomatonem EMI i film „Blokersi” dały nam drugie życie. Myślę, że teraz, po paru latach zamieszania medialnego, oddzieliło się ziarno od plew, w mediach został syf, a nam stacje radiowe i telewizyjne podziękowały za współpracę. Nie dziękując zresztą za to, że mocno pomogliśmy wypromować te media. I doszło do tego, że jak jest 10 – lecie MTV Polska, to są tam jacyś ludzie zupełnie z kapelusza, kompletnie niezwiązani z przemysłem muzycznym. Jacyś niby projektanci mody, niby prezenterzy, niby gwiazdy. Ale dziś dla mnie, faceta, który robi w głównym nurcie hip hopu, jest lepiej niż 10 lat temu. Pod każdym względem. Zyskaliśmy ogromne doświadczenie w produkcji muzycznej, video, organizowaniu imprez, promocji – to wszystko z czasem nabrało w pełni profesjonalnego szlifu.

 

 

Wcześniej uprawiałeś partyzantkę?

– W latach 90’ dużo się piło, zapominało teksty, spadało ze sceny. Jasne, miało to swój urok, to był ten underground, z którym każdy był w jakiś sposób związany. Teraz jesteśmy dużo silniejsi i bardziej poukładani. Dowód? Brak promocji w mediach, a nakłady dużo powyżej oczekiwań.

 

 

No właśnie, 40 tysięcy to ogromny sukces. A ty czasem narzekasz, że taki nakład, jak na platynową płytę, to nie jest dużo.

– No bo nie jest. Te 40 tysięcy w 40 milionowym kraju to jest ilość na granicy błędu statystycznego. My mamy aspirację, żeby sprzedawać, 150, 300 tysięcy płyt. Bo słuchaczy hip – hopu w Polsce jest pewnie z dwa miliony i trzeba tak pokierować promocją, by do nich dotrzeć. A wtedy pokażemy, że możemy sprzedać tyle płyt co Budka Suflera, tyle, że w krótszym czasie.

 

 

Naprawdę myślisz, że to realne?

– We Francji artyści hip – hopowi sprzedają po kilka milionów egzemplarzy. Proporcjonalnie w Polsce te liczby będą mniejsze, ale mogą być dużo wyższe, niż te 40 tysięcy.

 

 

Przybijasz sobie w domu na ścianie swoje złote płyty?

– Tak, bo cieszą. I motywują. Mimo obniżania limitów na złoto i platynę.

 

 

Zaczynasz ostatnio funkcjonować jak biznesmen. Masz wydawnictwo, firmę odzieżową Terrorym, dziś odbędzie się druga edycja festiwalu pod tą samą etykietą. To zaprzeczenie stereotypu Peji, kolesia z Jeżyc, który może i fajnie rymuje, ale nie do końca ogarnia całą resztę rzeczywistości.

Nie nazwałbym siebie biznesmenem. Jestem niezależnym artystą, który korzysta z własnego doświadczenia i radzi sobie w przemyśle muzycznym. Wszystko co robię jest przemyślanym działaniem. Gdyby ten koleś Peja nie ogarniał tego wszystkiego, to nie byłoby tych dziesięciu złotych i platynowych krążków. Choć zgadza się, że raz ogarniałem lepiej, a raz gorzej. Jasne, były momenty, kiedy nie zależało mi na tym, czy będę robił coś znaczącego  muzycznie i poza muzycznego ogólnie. Byłem raperem, żyłem jak raper, o tym nagrałem pewną liczbę kawałków. Teraz wciąż jestem raperem, ale już raczej nie żyję jak raper (śmiech). Mam mnóstwo wolnego czasu, bo nie udzielam się „rapersko” po klubach, w sensie imprez, alkoholu, panienek. No, kurwa, skończyłem z tym już w zasadzie trzy lata temu. I te trzy lata dały mi mocnego kopa do przodu. To dwie płyty solowe, wreszcie „Reedukacja” z wiosenną trasą po kraju i jesienną po Europie, zagraniczni goście na nowy krążek i w końcu sam festiwal. Być może powinienem robić to już kilka lat wcześniej ale tak się złożyło, że ten etap przypadł mi właśnie teraz. Bardzo ciężko pracuję, często po 12 godzin dziennie, robię dużo rzeczy poza nagraniami i graniem koncertów. Mam swoje biuro, jestem odpowiedzialny za kilku artystów, których wydaję, do tego firma odzieżowa, którą tworzę z Decksem, plus menagement, eventy, kontakty z artystami zza oceanu. Spełniam swoje marzenia.

 

 

Wielu twoich przyjaciół ze Stanów Zjednoczonych usłyszymy dziś podczas Terrorym Fever 2, choćby Jeru The Damaja. Jak się zdobywa kontakty z takimi tuzami?

– Akurat historia z Jeru była dość przypadkowa. W skrócie wyglądało to tak, że koleżanka mojej ówczesnej menagerki, pisała z Jeru i przez nią zapytaliśmy, czy będzie chętny nagrać coś z nami. I stało się, nagrał zwrotkę do wspólnego utworu z Ostrym i przyjechał na nasz premierowy koncert w Warszawie. Z ONYX było podobnie. Jeru grał wtedy z nimi trasę po Chile, więc skontaktowaliśmy się z nimi i zagraliśmy wspólny koncert. A potem to już poszło spontanicznie. Nagraliśmy utwór, który zasili nasz nowy krążek „CNO 2”. To była super sprawa i spełnienie wielkiego marzenia. Oczywiście wcześniej zdarzyło nam się grać z wykonawcami ze Stanów ale pełniliśmy wtedy rolę suportów. Zawsze dobrze wspominam kontakt z artystami ze Stanów. Nie ma lepszej nauki niż oglądanie ich na żywo.

Jeszcze przed przylotem do Polski, Jeru zaproponował nam nagranie wspólnego krążka, którego deadline roboczo przewidziany jest na październik przyszłego roku. To jest kompletny przełom. W planie mamy poważną – już nie polonijną – trasę po Europie. Myślimy cały czas nad nazwą tego projektu, bo, nad czym ubolewam, klasyczni amerykańscy artyści tracą ostatnio w Polsce na znaczeniu. Często można usłyszeć komentarze w stylu: „O, patrz, kurwa, znowu jakiś murzyn przyjechał”. My byśmy w swoim czasie się pozabijali pod sceną na koncercie Run DMC, czy Ice T a teraz dzieciaki średnio się jarają prawdziwym hip hopem, chociaż przebywając na tego typu koncertach widze całkiem spore grono świadomych odbiorców. Staram się wpajać ludziom historie, korzenie, mówić, że nie można się uważać za znawcę, słuchając tylko polskiego rapu. Nie można mienić się hip-hopowcem nie znając przykładów z zagranicy, o które polscy wykonawcy się opierali, czy, jak w przypadku różnych fajfusów, nawet kserowali.

 

 

Peja – nauczyciel?

– Można tak powiedzieć.

 

 

Niedawno wróciłeś z trasy po Europie.

– W zasadzie z kilku ostatnich koncertów bo ta trasa cały czas trwa. I w sumie nawet nie była tak polonijna. Bo gdy gramy np: w Belfaście to mamy wsparcie czarnoskórych anglojęzycznych Portugalczyków, w Belgii zagraliśmy z trzema zespołami francuskojęzycznymi, w Rotterdamie mamy upalonych, czarnych rastamanów pod sceną. Staramy się to robić lekko „international”, bo sami też chcemy być „international” w jakimś stopniu (śmiech).

 

 

A jak jest z przekazem zagranicą? Bo przecież nie rozumieją twoich rymów. Sama ekspresja wystarczy?

– Tak, ekspresja i flow wystarczą. Właściciel klubu w Oslo pochwalił nas, że było u niego wiele gwiazd ze znanych osobowości. Więc dość mocno nas zatkało. Przekaz dociera. Kiedyś po koncercie w Chicago podeszła do mnie Portorykanka i powiedziała, że w ogóle, nie kuma, o czym nawijam, ale że bawiła się zajebiście. Oczywiście życzyłbym sobie, żeby nasi zagraniczni towarzysze rozumieli teksty, które „wykonujemy na żywca”. Mimo to fajnie było obserwować się bawiących Norwegów czy Anglików na polskiej rapowej bibie.

 

 

Jaki jest klucz doboru artystów występujących na Terrorym Fever 2? Grają Ci których muzykę lubisz? Będą jakieś kooperacje pomiędzy artystami czy tylko oddzielne sety?

Terrorym Fever 2 ma charakter „rodzinnego” festiwalu. Występują na nim najczęściej zaprzyjaźnione ekipy, których jest bez wątpienia bez liku. Podczas każdej z edycji staramy się dokładać nowych wykonawców ale nie brakuje też tych, z którymi połączyliśmy siły rok temu w Eskulapie. Jednak tym razem line up oferuje dwa razy więcej po pierwsze polskich wykonawców, po drugie mamy kilku zasłużonych dla sprawy MC’s z USA. Oczywiście wspieramy twórczość poszczególnych ekip, po pierwsze nagrywając z nimi coraz to nowe kawałki, po drugie promując ich również na tego typu pierwszoligowych imprezach. Siłą festiwalu i uczestników jest też zdolność do kolaboracji. Nie ma choćby jednego z wykonawców, z którym nie miałbym na koncie wspólnej nagrywki. W dodatku oni wszyscy nagrywają też wspólnie już bez mojego udziału, więc nie zdziwi mnie połączenie sił Palucha z Kubiszewem, Fabuły z PTP czy choćby Kobrą. Wszyscy artyści zagrają swoje autorskie sety. Sama atmosfera festiwalu sprawi, że możemy stać się świadkami niecodziennych wydarzeń. Z reguły wielkie finały tego typu imprez wyglądają tak, że na scenie na sam koniec występują wszyscy połączeni przyjaźnią, szacunkiem i miłością do kultury hip-hop. Atutem imprezy jest różnorodność stylowa (od Kaliego, przez RY 23, Vixena po rap O.S.T.R.a). Do tego niekwestionowani mistrzowie mikrofony zza Oceanu: Jeru the Damaja, Lil Dap z legendarnej formacji Group Home (niegdyś członkowie kultowego Gang Starr Fundation), Cali Agents i J Cab z Filadelfii. Staraliśmy się zapewnić jak najlepszą obsadę i właściwe miejsce, które przekroczy frekwencyjny pułap Eskulapu. Na koncercie z ONYX odprawiliśmy z kwitkiem blisko 200 osób i z uwagi na to celujemy w Halę Targową nr 2. Cena nie jest wygórowana zwłaszcza, że koszta jakie pochłonęła ta impreza nie przestaje nas zarówno dziwić jak i przerażać (śmiech). Ale wierzymy, że Terrorym Fever 2 przyciągnie tłumy w sobotni wieczór. Przedsprzedaż jest na bezpiecznym poziomie właściwym dla tego typu imprez.  Jeśli jeszcze się nie zdecydowałeś się przyjść dodam, że oprócz występujących na scenie artystów zaprosiliśmy też grono ekip, które tego dnia będą z nami w charakterze gości VIP (m. in: ekipa DIIL Gang i Słoń). Szykujemy też gościa niespodziankę na własny autorski występ, który z racji udziału tylu ekip będzie nieco krótszy niż zwykle za to repertuar będzie dobrany bardziej precyzyjnie niż kiedykolwiek. Pozdrawiam serdecznie wszystkich fanów dobrego hip hopu i zapraszam na Terrorym Fever 2.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

News

Małpa nie zdążył ogłosić startu sprzedaży, bo wszystko wyprzedał w 15 minut

Raper nie spodziewał się takiej inwazji.

Opublikowany

 

Przez

Z okazji 15-lecia wydania kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, Małpa po latach wznowił winylowe wydanie krążka. Nie zdążył on jednak tego ogłosić na social mediach, bo fani tak szybko wykupili cały nakład.

Małpa wyprzedał winyl w 15 minut

W tym roku mija 15 lat od premiery debiutanckiego albumu Małpy pt. „Kilka numerów o czymś”, z którego pochodzą m.in. takie hity jak „Paznokcie”, „Miałem to rzucić” czy „Pozwól mi nie mówić nic”. Z tej okazji Małpa postanowił wznowić po latach winylowe wydanie albumu. Nie zdążył jednak nawet ogłosić startu sprzedaży w swoich social mediach, bo cały, dość spory jak na rynek winylowy nakład 1000 sztuk sprzedał się w niespełna 15 minut.

– Zanim zdążyłem kliknąć „opublikuj” dostałem info, że cały nakład 1000 szt. został wyprzedany w 15 minut. Z pewnością w ciągu najbliższych godzin część nieopłaconych zamówień wróci na sklep, więc polecam odświeżyć stronę co jakiś czas – komentuje raper.

– Bardzo Was przepraszam za komplikacje przy zakupie winyla. Cóż, domyślaliśmy się że ruch na sklepie będzie duży, ale nie spodziewaliśmy się takiej inwazji – dodaje.

Małpa ze specjalnymi koncertami

Z okazji rocznicy toruński raper rusza też w trasę ze specjalnym setem koncertowym składającym się w stu procentach z utworów z tego właśnie wydawnictwa, będącego z perspektywy czasu albumem przełomowym dla kariery artysty.

Szczegóły koncertów i winyl znajdziecie na www.malpa.pl

Małpa z winylową wersją „Kilka numerów o czymś”

„Kilka numerów o czymś” – klasyk polskiego hip-hopu

„Kilka numerów o czymś” było solowym debiutem Małpy, który rok po premierze trafił do dystrybucji Asfalt Records, by trzy lata później okryć się złotem jako pierwsza w historii nieoficjalna produkcja hip-hopowa. Również przez fanów i krytyków płyta ta została uznana za jedno z najlepszych wydawnictw roku 2009 na polskiej scenie, dlatego 15. rocznica jego wydania to idealny moment, by odświeżyć sobie ten ważny nie tylko dla artysty, ale i polskiego hip-hopu klasyk.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Małpa też wspiera powodzian – unikat na licytacji

Perełka od toruńskiego rapera.

Opublikowany

 

Przez

małpa

Małpa postanowił wesprzeć powodzian przekazując na licytację próbne tłoczenie reedycji winylowego wydania swojej debiutanckiej płyty „Kilka numerów o czymś”.

– Drodzy, w związku z powodzią, która trwa na południu naszego kraju postanowiłem wystawić test-press winyla „Kilka numerów o czymś” na licytację. Cały dochód trafi bezpośrednio na konto fundacji Siepomaga.pl, która prowadzi zbiórkę pieniędzy na pomoc osobom poszkodowanym. Wszystkich fanów tego albumu zachęcam do wzięcia udziału w licytacji i nabycia jedynej w swoim rodzaju wersji tej płyty – komentuje raper.

Płyta powstała tylko w dwóch egzemplarzach. Jeden zostaje u Małpy, a drugi trafił na licytację, która w tym momencie opiewa na kwotę 7200 zł. Aukcja jest dostępna tutaj.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Dawid Obserwator krytykuje działania rządu w związku z powodzią

„Nie lubię zabierać głosu na takie tematy z wiadomych względów”.

Opublikowany

 

Mimo iż pierwsze informacje o niżu genueńskim i potencjalnym zagrożeniu powodziowym pojawiły się w przestrzeni publicznej w czerwcu, można odnieść wrażenie, że sytuacja zaskoczyła decydentów. Z wewnątrz rządu płyną sprzeczne informacje – wczoraj była mowa o pożyczkach dla poszkodowanych, dziś premier poinformował o bezzwrotnej pomocy. Sytuację w niewybredny sposób skomentował Dawid Obserwator.

Być może za wcześnie na rozliczenia odnośnie postawy polityków obozu władzy w dobie kryzysu powodziowego, jednak trudno nie pokusić się o refleksje, że można było zrobić więcej. Tuż przed nadejściem fali Donald Tusk bagatelizował zagrożenie, przekonując, iż „prognozy nie są przesadnie alarmujące”. Brakuje spójnej komunikacji i chociażby na bieżąco aktualizowanej strony, gdzie publikowane są najświeższe informacje z terenu. Co najmniej ambiwalentnie wygląda również fakt organizowania zbiórek przez polityków partii rządzącej, tak jakby państwo polskie nie było w stanie zapewnić poszkodowanym nawet wody pitnej.

Największe kontrowersje wywołał wczorajszy pomysł pożyczek, które zaproponowało poszkodowanym Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Miały być one udzielone na oprocentowaniu od 1,5% do 2,5%. Feedback w sieci okazał się na tyle negatywny, że do sytuacji odniósł się dziś premier.

– Jeszcze raz o pomocy: każdy poszkodowany przez powódź ma prawo do natychmiastowej pomocy doraźnej 10 tys., na remont do 100 tys., na odbudowę domu do 200 tys. BEZZWROTNIE. Możliwe będą także inne formy pomocy. Kto kłamie w tej sprawie, szkodzi powodzianom, nie rządowi – napisał na X.

Do całej sytuacji odniósł się również Dawid Obserwator. – Ludzie podczas powodzi potracili dobytki, a te k***y rządowe zamiast realnie pomóc to proponują im pożyczki. To już szczyt bezczelności – napisał na Instagramie.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Przebój lata 2024 nie dla rapu – gorzka weryfikacja

Każdy chciałby mieć przebój lata, ale kto naprawdę go zdobył w tym roku?

Opublikowany

 

Przez

Raperzy bardzo często przekonują, że ich utwór stanie się hitem wakacji lub przebojem lata. Przyszedł więc czas na gorzką weryfikację. Związek Producentów Audio Video przygotował podsumowanie dwóch wakacyjnych miesięcy na oficjalnych listach streamingowych i playlistach radiowych.

Przebój lata nie dla raperów

Niekwestionowanym przebojem mijającego lata jest utwór Sylwii Grzeszczak och i ach, który otwiera zarówno Oficjalną Listę Sprzedaży (OLiS) Single w Streamie, jak również Oficjalną Listę Airplay (OLiA), która prezentuje utwory w stacjach radiowych.

Wysoka pozycja Modelek i Kacperczyków

Podium zestawienia najpopularniejszych utworów w serwisach streamingowych uzupełniają na miejscu drugim Modelki i Vłodarski z singlem Chyba że z Tobą oraz sanah z było, minęło, która zajmuje pozycję trzecią.

W radiach miejsce drugie należy do wschodzącej międzynarodowy gwiazdy – Marka Ambora i jego przeboju Belong Togethe. Za nimi, na miejscu trzecim, uplasowała się kolaboracja polskich twórców – Daria Zawiałow, Mrozu i Kacperczyk, czyli Męskie Granie Orkiestra 2024 z utworem Wolne duchy.

Modelki na bardzo wysokiej pozycji

Polacy kochają polską muzykę

Co warte odnotowania, na obu listach polscy twórcy byli szeroko reprezentowani, po raz kolejny udowadniając, że Polacy kochają polską muzykę. Lista streamingowa już tradycyjnie w większości należała do krajowych twórców: w pierwszej trzydziestce tylko 7 pozycji zostało oddanych artystom z zagranicy, przy czym cała pierwsza dziesiątka należała do polskich twórców. Istotną zmianę może natomiast zapowiadać zestawienie najpopularniejszych utworów w stacjach radiowych (OLiA), gdzie w top 30 polscy artyści przejęli 15 pozycji, przy tym w pierwszej dziesiątce uplasowało się 5 polskich utworów.

Oficjalna Lista Airplay – stacje radiowe (1.07 – 31.08.2024)

Single w streamie (1.07 – 31.08.2024)

Oficjalna Lista Sprzedaży (OLiS) Single w Streamie to zestawienie prezentujące wyniki poszczególnych utworów w serwisach streamingowych.

Oficjalna Lista Airplay (OLiA) to zestawienie utworów emitowanych w radiach, przygotowane na podstawie sumarycznej liczby słuchaczy wskazanych utworów w monitorowanych stacjach radiowych.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Raperzy na razie nie zawalczą na Clout – oświadczenie federacji

„Ponosimy koszty nieuczciwych praktyk konkurencji”.

Opublikowany

 

kaczor brs

5 października na gali Clout 6 miało zawalczyć aż czterech raperów. Wydarzenie zostało dzisiaj odwołane, a federacja wydała oświadczenie.

Federacja Clout poinformowała, że gala nie odbędzie się w planowanym terminie 5 października. ma na to wpływ ruch konkurencyjnej federacji Fame, która swoją galę zaplanowała na dzień wcześniej.

Treść oświadczenia:

– Wierzymy w to, że wydarzenia CLOUTMMA powinny oferować Wam rozrywkę na najwyższym poziomie, wspaniałą atmosferę i świetną zabawę. Do tej pory kontrowersja wokół walk i programów była elementem świadomych i kontrolowanych działań marketingowych, których granice były wyznaczane w ramach specyfiki branży i Waszych oczekiwań. Niestety ostatnie wydarzenia sprawiły, że te granice zostały przekroczone i zostaliśmy wciągnięci w sytuację, na którą nie mamy żadnego wpływu. Czujemy, że ponosimy koszty nieuczciwych praktyk konkurencji, manipulacji i propagandy, które uderzają w sferę prywatną naszych rodzin, a to nie jest warte żadnych pieniędzy.

W związku z powyższym, podjęliśmy decyzję o przeniesieniu naszego wydarzenia zaplanowanego na 5 października 2024 r. w Tarnowie na późniejszy termin, o którym poinformujemy wkrótce.

Wszyscy, którzy zakupili bilety na galę 5 października, otrzymają zwrot środków w ciągu 14 dni.

Trzymajcie się, do zobaczenia niebawem – czytamy.

Warto wspomnieć, że 4 października na gali Fame’u zobaczymy w klatce Josefa Bratana, który zmierzy się z Taazym.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

News

Wygrał milion złotych. Teraz jego rywalem będzie polski raper

„Jest tym razem gotów jak nigdy dotąd, by pokonać mistrza klatki rzymskiej”.

Opublikowany

 

fame mma logo

Taazy, wielki zwycięzca turnieju Fame, dzięki któremu zarobił milion złotych ponownie wchodzi do klatki. Jego rywalem będzie raper, ale nie będzie to Alberto, który wyzywał go kilka dni temu do walki.

Josef Bratan vs Taazy – będzie walka

Federacja Fame ogłosiła dzisiaj, że Kamil „Taazy” Mataczyński zmierzy się z Jose „Josefem Bratanem” Simao.

– Kamil nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w oktagonie Fame, a „Złomek” głodny triumfu, jest tym razem gotów jak nigdy dotąd, by pokonać mistrza klatki rzymskiej – informuje federacja.

Warto odnotować, że sylwetka Josefa Bratana w ostatnich miesiącach mocno się zmieniła. raper mocno urósł, ma zdecydowanie większe mięśnie, a jego plecy zdecydowanie się rozrosły

Josef Bratan skrzyżuje rękawice z Tazzym

Alberto komentuje

Kilka dni wcześniej na walkę Tazziego próbował namówić Alberto. – Jestem fanem, że chłopak z kurierki w jeden dzień staje się milionerem. Mi chodzi o to, że jak był na WCA, to w MMA dostał wp***dol i jeszcze prosił, żeby go nie dobijać. Widzę więc teraz dla niego szanse ze mną tylko w K1 – mówił.

Tak zareagował na ogłoszenie walki swojego brata z Tazzym: – Taazy ucieka z pełnymi gaciami od walki ze mną, więc teraz dopadnie go Josef Bratan – napisał pod ogłoszeniem pojedynku.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: