Raper też człowiek |KOMENTARZ

Dziś o zmianach, bo przychodzą nam niełatwo.

Wciąż wracamy do tego co było, bo chyba taka nasza ludzka natura. Przydałoby się jednak odrobinę rozsądku, a i samoświadomości. O co mi chodzi? O stałe oczekiwania. Pezet dawno nic nie nagrał, a jak wiadomo, jeśli pozwoliłeś sobie na przestój, musisz wrócić, a od tego w jaki sposób to zrobisz, naprawdę wiele zależy. Może Pezet nie ma tak źle, bo renoma na którą pracował przez lata, nie odejdzie do lamusa nawet gdyby nie zarapował nic już nigdy. Nie wydał jednej płyty, żeby wszyscy mieli o nim zapomnieć, nie był sezonową zajawką, która minęła razem z modą. Widzimy go na scenie hip hopowej od lat, z mniejszymi lub większymi przerwami, znamy go w klasycznym, starszym wydaniu, ale też wiemy, że potrafi eksperymentować.

Ja nigdy nie byłam psychofanką Pezeta, od czasu do czasu wracam do niektórych płyt, a raczej konkretnych kawałków, ale muszę mieć na to wybitną ochotę, jak na Maka, albo jakąś chamską pastę z makreli. Nie ubliżając Pezetowi, po prostu muszę mieć na niego dzień. Bez względu jednak na moje upodobania muzyczne, od dawien dawna wkurwiają mnie wieczne oczekiwania. Mam wrażenie, że fan to taka bezmózga istota, która na co dzień jest całkiem rozumna, ale jeśli chodzi o muzykę, wyłącza empatię.

Zapominamy czasem, że raper to też człowiek i że żyjąc non stop w tym notabene nienajciekawszym rapowym bagienku, jeżdżąc weekend w weekend po klubach i pisząc teksty, które potem zostają zjechane, bo klip był kiepski (?!) mogą mieć dosyć i chcieć odpocząć. A może po prostu tworzenie muzyki to nie praca w fabryce i wymaga czasu, weny, otwartej głowy oraz inspiracji, którą niekiedy znajduje się latami.

Ja sama czekałam na płytę Małpy bardzo długo. Wszyscy wiedzą zresztą ile czasu zajęło mu napisanie czegokolwiek, ja też wytworzyłam sobie w głowie pewne oczekiwania, nie da się tego uniknąć kiedy jara się czyjąś muzyką, ale na boga, nie będę teraz każdego nowego kawałka porównywała z debiutem, bo się porzygam od nawału różnic. Różnic, które są przecież naturalnym efektem upływu czasu, wpływu środowiska, wydarzeń tragicznych i szczęśliwych. Więc teraz zasadnicze pytanie, czy wypisując te rzewne komentarze pod nowym kawałkiem Pezeta zastanawiacie się co by było, gdyby on faktycznie pozostał “starym Pezetem”? Zgodnie przecież z waszymi życzeniami. Pozwólcie, że odpowiem. Nikt by go już dawno nie słuchał, a te same osoby wypisywały by teraz “K**WAAA CIĄGLE BEZ PROGRESU! IDŹ ROBIĆ SETNĄ TĘ SAMĄ PŁYTĘ!”.

Pozwólmy zatem od czasu do czasu zniknąć artyście na moment, szczególnie jeśli jest to ktoś, kto na swoim koncie ma ogromną ilość płyt, pozwólmy złapać mu trochę oddechu, a kiedy już wróci oceniajmy to co dla nas ma, a nie to jak się nam to podoba w porównaniu z kawałkiem x stworzonym 10 lat wcześniej. Kolejny raz namawiam do bycia naprawdę świadomym słuchaczem, który zna i rozumie zasady tworzenia i nie trzeba do tego przebywania wśród raperów, wystarczy odrobina zwykłej ludzkiej perspektywy. Pamiętajmy zatem, że raper, chociaż na scenie wydaje nam się kimś super odległym, na kogo możemy tylko patrzeć z tłumu, po powrocie do domu jest normalnym człowiekiem i tak jak my czasem wcale nie ma ochoty iść do pracy.