RECENZJA: Kobra – „Golden Era”

Kobra – ta ksywka pewnie każdemu poznańskiemu słuchaczowi jest znana, ale nie tylko fani rapu ze stolicy Wielkopolski w ostatnich latach poznali kim jest ten raper, szczególnie w momencie, gdy dołączył on do wytwórni Step Records. Tytuł "Golden Era" jest przewrotnym stwierdzeniem ku osobom zakochanym w klimacie rapu z lat 90s, ale bitów jak na debiucie Nasa czy chłopaków z Mobb Deep tutaj nie usłyszymy. Jest za to mocno niuskulowo, syntetycznie, czego mogliśmy się domyśleć po samych ksywkach producentów odpowiadających za brzmienie płyty na czele z SoDrumaticiem.

Jak widać, a bardziej słychać za gospodarzem już etap "Nadal klasycznie" teraz idzie w ślady modnych brzmień, co dało się już zauważyć na bardzo dobrym albumie "0,7 na dwóch", gdzie towarzyszył mu Bezczel. Tutaj członka Fabuły usłyszymy jedynie w specjalnym remixie "Witamy w mieście 2". Niestety tym razem "Kobretiemu" eksperyment z nowoczesnością nie wyszedł tak dobrze jak w duecie z białostockim kolegą. 

Tekstowo dużo tu typowych braaga-bangerów ("Fuck Fest", "Na melanż"), ale dla starych fanów artysty nie zabrakło również bardziej spokojnych numerów np. "Forrest Gump" czy "Jedno serce". Głównym zarzutem kierowanym w stosunku do Macieja, było nadmierne używanie hashtagów. Z tym się zgadzam, choć sam nie mam nic przeciwko takiemu zabiegowi, jednak co za dużo to nie zdrowo i niektóre tagi wydają się wrzucone w wersy mocno na si"ę :

"i co ty kurwa wiesz #Bogusław Linda flow"

"Jesteś jak jastrząb # Ptasi móżdżek"

albo bardzo oklepane: 

"Polecę w każdych warunkach # Dreamliner"

"0,7 na dwóch i pół #Charlie Sheen"

Inne rzeczy w tej kwestii u rapera raczej się nie zmieniły i dalej rymy plecione są w podobny sposób:

"Ty nie mów o mnie źle, jestem zbyt blisko
Chcieliby wrócić tu, ale są zbyt disco
Ty stul to piździsko gdy mówisz brzydko o nas"

może pojawiły się od czasu do czasu wielokrotne i to daje nam jakiś zauważalny postęp, albo chociaż jego namiastkę. 

Co do nawijki rapera to jest jedną z tych rzeczy, które zostały z klasycznego Kobry, nie próbuje on silić się na przyśpieszenia jak VNM czy Zeus, poza pojedynczymi przypadkami jak np. "Fuck Fest". Z jednej strony to dobrze, że zna swoje możliwości i na siłę nie tnie na "czwórki", ale do takich bitów, aż prosi się, aby ktoś pokombinował ze swoim flow, a nie działał wyrobnico. 

Produkcja to zdecydowanie najmocniejsza strona Golden Ery. Jak już wspomniałem głównym maestro tutaj jest SoDrumatic, ale Sherlock czy PSR, też dołożyli swoją cegiełkę do brzmienia albumu. Jest tak jak powinno w takiej konwencji, czyli bujająco, bangerowo, inspirowane południowym brzmieniem. Inną sprawą jest jawne robienie bitów na tzw "wzór" czyli jak najdoskonalsze "skopiowanie" bitu, który już się kiedyś słyszało a danemu raperowi bardzo to wpadło w ucho i chciałby coś w podobnym stylu usłyszeć u siebie na legalnym krążku np. "Fuck Fest" a "Mega Man" Lil Wayne, co zauważył między innymi Kaerson, producent którego mogliśmy usłyszeć na ostatniej płycie Borixona. 

Goście podobnie jak producenci w większości nie zawiedli. Na pierwszy plan wysuwa się Gedz (refren w "Na melanż" naprawdę mistrzowski, mimo prostego tekstu idealnie wpasował się w klimat), Zeus pokazał swoją bardzo wysoką formę w "Forrescie" i do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości. Na plus zaliczyłbym jeszcze JodSena i Dioxa, który o dziwo dobrze się tutaj odnalazł, oczywiście musiał dodać w swoim tekście jak to "pie$doli Swag i hashtagi" będąc na prze-hashtagowanym albumie. Zawiódł trochę Te-Tris, ale może miałem wobec niego zbyt duże oczekiwania, bo sama zwrotka jest dobra, reszta gości bez rewelacji, ale tragicznie to co kładą na bicie nie brzmi, nawet setna podobnie zarapowana i napisana zwrotka Soboty w "Piją i tańczą" nie przeszkadza.

Plusy:

– brzmienie płyty, idealnie wpasowuje się do samochodu #Easy Rider,

– progres Kobry. Niby bitowo jest to kopia tego co modne w Ameryce, niby tekstowo raper nie wspiął się na wyższy poziom, ale i tak lepsze to, niż kolejna taka sama płyta jak "Na żywo z miasta grzechu", więc może w przyszłości jeszcze coś z tego wyniknie #Pobożne życzenia,

– gościnne zwrotki, w szczególności propsy idą w stronę Gedza i Zeusa #Level up,

– produkcja #SoDrumatic.

Minusy:

– brak większych kombinacji gospodarza z nawijką # stagnacja,

– brak większych kombinacji gospodarza w zawartości tekstowej. Te wielokrotne to jednak dla rapera, który w jednym singli uważa siebie za jednego z kilku czołowych raperów powinny stać się normalnością #VNM,

– zbyt duża ilość sucharowych wersów i oklepanych hashtagów #Kobra.

Numery warte sprawdzenia :

– Fuck Fest
– Na melanż
– Gin i sprite
– Piją i tańczą
– Forrest Gump

Ocena:

6 – Słaby żart #Bill Cosby

5 – Co za dużo to nie zdrowo #2 litry na dwóch

4 – Było blisko #Koen Verweij

3 – Strzał w dziesiątkę #Cezary Pazura

Kobra wydaję się sympatycznym gościem, więc życzę mu żeby mógł po kolejne płycie zacząć żyć już tylko z rapu, bo widać u niego zajawkę, ale chyba sam do końca nie wie w jakim kierunku swojej muzycznej drogi chce podążać. "Golden Era" to przyzwoity album, wyróżniający się głównie dobrymi bitami producentów, teraz czas by raper pokazał swoje skillsy.  3+/6.