Recenzja
Rick Ross „Port of Miami 2” – recenzja
Powrót weterana sceny w nieco bardziej wyrafinowanym stylu.

Rick Ross to pionierska postać, jeśli chodzi o scenę tzw. mafioso rapu. Trzynaście lat temu światło dzienne ujrzał jego debiutancki studyjny krążek „Port of Miami”, który okazał się wielkim hitem w Stanach Zjednoczonych. Według dziennikarzy portalu Genius pochodzący z tej płyty singiel „Hustlin” na stałe zmienił oblicze hip-hopowych brzmień południowych regionów USA. 9 sierpnia tego roku miała miejsce premiera 10 albumu w karierze rapera z Missisipi, która jest bezpośrednim sequelem jego pierwszego profesjonalnego wydawnictwa.
„Port of Miami 2: Born to Kill” to krążek składający się z 15 kawałków, na których usłyszeć można plejadę gości z najwyższej rapowej półki, m.in. Drake’a, Denzela Curry’ego czy choćby nieżyjącego już Ermiasa „Nipsey Hussle” Asghedoma. Okładka płyty w dość jasny sposób nawiązuje do debiutanckiego krążka Ricka Rossa, jednak w oczy rzuca się jedna dość istotna różnica w porównaniu do artworka z 2006 roku: artysta trzyma w ręku czarno-białą fotografię nieżyjącego już menadżera – Black Bo, który zmarł dwa lata temu w wyniku powikłań choroby układu krwionośnego. Okładka jest więc swego rodzaju pamiątką po wieloletnim współpracowniku i najbliższym przyjacielu muzyka.
W wywiadzie dla Amazon Music raper opisał swój najnowszy projekt następującymi słowami: „PoM 2 to nie tylko kolejna pozycja do wrzucenia w dyskografię. Chcę muzycznie odnaleźć nowe tereny, przełamać nieco dotychczasowy styl”. Wspominaną zmianę klimatu utworów daje się poczuć już przy pierwszym odsłuchu albumu, ponieważ Rick przeszedł wizerunkową metamorfozę z typowego gangsta-rapera na wyrafinowanego artystę z dużym scenicznym doświadczeniem. Ross to jeden z najbardziej konsekwentnych raperów w amerykańskiej rap grze. Często bywa chwalony za wybitne konstrukcje rytmiczne, umiejętność dostrzegania muzycznych talentów (m.in. Meek Mill, Wale, Gunplay) oraz oczywiście za mnogość klasycznych anthemów, które mają znaczący wpływ na wygląd klasycznej sceny hip-hopowej. W „Port of Miami 2” Rick jest muzycznym „dostawcą dobrego smaku”, który po raz kolejny prezentuje słuchaczom najwyższą produkcyjną jakość w połączeniu z wyrazistym przekazem tekstowym.
Jednym z najważniejszych kawałków na płycie jest „Rich Nigga Lifestyle”, a to wszystko dzięki obecności na tracku zmarłego Nipseya Hussle. W utworze celebruje on swoje dostatnie życie, jednak wywołuje to słodko-gorzkie odczucia wśród odbiorców – miło jest słuchać jego wersów, jednak trudno nie popaść w zadumę z powodu jego niespodziewanego odejścia. Nawet gdy się przechwala, wciąż udaje mu się powiedzieć parę mądrych słów: „I can’t name a fake nigga that was not exposed. How y’all niggas so suprised that Tekashi told? Ain’t a real street nigga ‘less you got a code. Mines one comma, nigga, followed by a lot of O’s.” Należy także wspomnieć o numerze „Golden Roses”, który został zrealizowany w kooperacji z Drakiem. Kawałek ten opiera się na niskotonowym podkładzie instrumentalnym, który idealnie pasuje do głosów obu wykonawców. Drake i Ross na wolnym thumpingowym bicie rapują o tym, gdzie w tej chwili podąża świat. Co ciekawe, utwór ten miał swoją premierę miesiąc po tym, jak wyszedł poprzedni wspólny track obu muzyków, czyli „Money in the Grave”. „Act a Fool” jest natomiast jednym z singli promujących krążek, który charakteryzuje się klasycznym gangsterskim stylem Ricka. Ekspresywne klasyczne flow w połączeniu z banglającym podkładem to mieszanka, która jest tak bardzo pożądana przez wiernych fanów rapera z Missisipi.
„Port of Miami 2” to płyta weterana amerykańskiej sceny, który przez wszystkie lata swojej intensywnej kariery nieco spoważniał i zaczął dostarczać słuchaczom „tradycyjny”, lecz mocno wyrafinowany rap. Oprócz typowego, momentami aż „ciężkiego” hip-hopowego flow, można doświadczyć także miłych dla ucha śpiewanych fragmentów (m.in. kobiecy wokal Summer Walker w kawałku „Summer Reign”) oraz melodyjnej melorecytacji (np. w „I Still Pray”). Krążek ten reprezentuje sobą całkiem dobrą jakość wykonania, jednak przeznaczony jest przede wszystkim dla fanów charakterystycznego stylu Rossa i klimatów południa Stanów Zjednoczonych. Dla wszystkich miłośników starej szkoły jest to pozycja obowiązkowa i każdy powinien wyrobić sobie o niej własne zdanie.
Ocena płyty Rick Ross „Port of Miami 2”: 7.8/10
Tracklista
- Act a Fool f. Wale
- Turnpike Ike
- Nobody’s Favorite f. Gunplay
- Summer Reign f. Summer Walker
- White Lines f. DeJ Loaf
- BIG TYME f. Swizz Beatz
- Bogus Charms f. Meek Mill
- Rich Nigga Lifestyle f. Nipsey Hussle & Teyana Taylor
- Born to Kill f. Jeezy
- Fascinated
- I Still Pray f. YFN Lucci & Ball Greezy
- Running the Streets f. A Boogie Wit Da Hoodie & Denzel Curry
- Vegas Residency
- Maybach Music VI f. Lil Wayne & John Legend
- Gold Roses f. Drake

-
News5 dni temu
Szpaku skazany za pobicie – raper usłyszał wyrok
-
News5 dni temu
Wielki powrót Tadka z Firmy
-
News2 dni temu
Syn Ghostface’a Killaha: „Jesteś martwy dla wszystkich swoich dzieci”
-
News5 dni temu
Josef Bratan wyskoczył z rękami do Koro: „Zaj*bię ci”
-
News4 dni temu
Josef Bratan nie zgadza się z tezą, że bez Malika nie istnieje. Czy słusznie?
-
News1 dzień temu
Alberto i Josef Bratan byli blisko deportacji do Angoli
-
Singiel3 dni temu
Diho: „Brakuje jeszcze trochę, będę walił denaturat”
-
News5 dni temu
Mata nie dostarczy fanom płyty w terminie. „Proszę nie gniewaj się jeszcze”
co drugiego polskiego łaka oceniacie w recenzjach na 9, 9.5, a tu prawdziwego rapera ze Stanów na 7 xD
Ale Rick nie zapłacił za recenzję tak jak robią to polaczki. Czekam na recenzję rzeczy od kukona to będzie gruba propaganda
Rick Ross -” Tort z jajami 2″ – rewizja
To jest dopiero hit; Gangsta Rap od byłego klawisza! Można ? Mozna!
W Polsce byłoby ijo ijo Paluch już was wyjaśnia.. ijo ijo..
Dobra płyta, chociaż według mnie bardziej przypomina Teflon Dona niż Port of Miami.
To ten który razem z bratem zrobił sławetny
Jump
?Tsu Surf z New Jersey stanął naprzeciwko Hollow Da Dona z Queens w Nowym Jorku, który dopiero wyszedł z więzienia. Mimo, że większość spodziewała się na tamtą chwilę pojedynku Hollowa z legendarnym Loaded Luxem, to tym razem utrzeć nosa Donowi miał Tsunami Surf znany z agresywnego stylu, niezłych schematów i punchline’nów, który niedawno miał walkę z Conceitedem z Brooklynu.
Co w tamtym czasie łączyło Surfa z Joe Buddenem?
Czy Hollow po raz kolejny pokazał świetne umiejętności wolnostylowe?
Czy możliwym jest przeniesienie sceny URL do nocnego klubu?
Dowiecie się oglądając battle tych, dwóch świetnych tekściarzy.
https://www.youtube.com/watch?v=tg4nFEA5psQ
Totalne dno