Felieton
ROZKMINA: Pełna Kultur(w)a
Przekleństwa. Któż z nas od czasu do czasu nie lubi sobie siarczyście zakląć, żeby podkreślić doniosłość sytuacji bądź swego stanu wewnętrznego? Raper też człowiek, i używa tego typu słów. Jaką rolę pełnią one w tekstach? Przyjrzyjmy się bliżej temu zagadnieniu, i przeanalizujmy najwulgarniejsze utwory w historii Polskiej muzyki rap.
W 1995 roku Nagły Atak Spawacza wydał w liczbie 10 tysięcy sztuk swoje pierwsze dokonanie muzyczne – singiel ”Anty” (na albumie poza tym utworem, znalazł się również inny, o tytule ”Narkotyki”). W tytułowej piosence udzielił się również Peja. Numer stanowił diss na kieleckiego rapera Liroya, nazywanego w tamtych czasach ojcem chrzestnym polskiego rapu. Nie zawierał żadnych wymyślnych pojazdów; Fazi zmieszał go po prostu z błotem przy pomocy różnorakich wyzwisk, Peja pojechał bardziej merytorycznie. Nie pozostawiono na raperze suchej nitki, dostało się nawet jego rodzicom oraz żonie (”Twoja żona kurwa jest jebaną penerą/Ciągnie chuja wszystkim poznańskim gangsterom”), oraz grożono śmiercią jego bliskim i jemu samemu (”Ty jebany chuju ty jebany skurwysynu/Za tę profanację które odpierdalasz/Spotka cię solidna kurwa kara/Spalimy ci chałupę, rozjebiemy twoją żonę/Zabijemy ci dziecko i zgwałcimy siorę”). Liroy odpowiedział na te zaczepki rok później w kawałku pt. „Liroy był, Liroy jest, Liroy będzie /amen/” z albumu ”Bafangoo! część 1”. Potem obie strony nagrały na siebie jeszcze po jednym dissowym kawałku, i konflikt zawisł w muzycznej próżni.
Trzeba dodać, że poza ”Anty”, Nagły Atak Spawacza ma w swoim repertuarze wiele innych utworów najeżonych rynsztokowym językiem marginesu społecznego, jednak przy piosence ”Anty” wszystkie one bledną pod względem wulgarności.
Sam Liroy również nie przebiera w słowach, o czym można się przekonać słuchając większości jego największych hitów. Chociażby w ”Kto To Taki” z wydanego w 2001 roku albumu muzycznego ”Bestseller 2001”. rapuje: ”Jestem jaki jestem i już taki pozostanę, proste/Zatem schowaj komentarze swe żałosne/I nie pierdol cwelu, bo jebie ci strasznie z ryja/Rymuję Wiesz, kto? Czyja płyta to jest? Czyja?”, dalej dodaje: ”Dokładnie, walczę, aż przeciwnik padnie/Mówisz brzydko o mnie? To bardzo nieładnie/Ty psi wymazie, prostytutko pierdolona/Kiedy cie dojadę, będziesz robił za kondoma”. Innymi przebojowymi piosenkami okraszonymi niecenzuralnym słownictwem są na przykład ”Scyzoryk” oraz „…a jebać mi się chce!!!”.
Naturalnie, wzajemne obrzucanie się mięsem stanowi jeden z filarów dissowania się. Co prawda, obecnie środoowkisko hip hopowe w Polsce dojrzało na tyle, że stać je na soczyste pancze, ale w każdym tego typu utworze nie może zabraknąć jakiś wulgaryzmów. Peja w swoim opartym na utworze ”Wonder Why They Call You Bitch” 2Paca Shakura dissie na Tedego ”Dla Czego Tede Kurwą Jest”, obficie obrzuca swojego oponenta pospolitymi ”kurwami”, podobnie odpowiedział również Żuromowi w utworze ”Czysty Nokaut”. W tekście piosenki aż roi się od przekleństw. Peja rymuje na przykład: ”Pierdolony wychechłańcu, obsrańcu, przegrańcu/Gubisz się w tym bicie jak się gubi dziwka w tańcu”. W tym samym stylu Tede zdissował Nowatora w utworze pt. ”69”, rapując: ”Ty pizda, co to jest to jest diss, tak?!/Jesteś kundlem co sra gównem z cipska/Wyzwiska? Powiedz mi to z bliska/poczujesz jak się grubo pizga/Ja jestem grubas, ty jesteś cienias/Czeka na Ciebie kutas do zrobienia”, podkreślając na samym początku tekstu, że postanowił oprzeć siłę przekazu piosenki na wulgaryzmach ponieważ uważa oponenta za zidiociałego do tego stopnia, że w innym wypadku mógłby on wcale go nie zrozumieć. Warszawski raper Chada również nie szczędzi obraźliwych epitetów pod adresem swoich przeciwników, czego doskonałym przykładem jest ”Sześciogwiazdkowy Skurwiel”, numer stanowiący diss na Donia nagrany wraz z Hifi Bandą. ”Jesteś jedną z tych cip, która zjeżdża na harem/Zanim kurwo się sprujesz opierdol pałę starej” – rapuje Chada, bez żadnych zachamowań jadąc hiphopolowcowi po matce.
Album ”Vatos Locos Klan” Krakowskiego rapera Karramby jest chyba najbardziej przepełnionym wulgaryzmami albumem w całej historii Polskiego rapu. Część piosenek na niej zawartych jest wulgarna w tak wysokim stopniu, że nie pozostawia wątpliwości, iż raper w części piosenek na niej nie tyle używał słów obelżywych celem podkreślenia powagi swoich słów, co postawił na wulgarność dla samej wulgarności.
Żeby w ogóle możliwe stało się legalne wydanie takiego albumu, musiał on założyć własną wytwórnię (Odeon Music Polska), ponieważ EMI Music, w której wydawał dotychczas swoje płyty, cenzurowały na siłę jego utwory, ograniczając przy tym jego wolność artystyczną, o czym sam wypowiedział się tak: „Miałem już serdecznie dość tworzenia piosenek pod dyktando dyrektorów artystycznych i innych błaznów, którzy na siłę chcieli zrobić ze mnie scenicznego komedianta, podczas gdy życie raz za razem wbijało mi nóż w serce! Wszystko co napisałem było cenzurowane i zazwyczaj odrzucane – nie mogłem wyrażać prawdy oraz swoich własnych odczuć i spostrzeżeń! Podpisując poważny kontrakt z Pomaton EMI byłem pewien, że wreszcie uzyskam wolność artystyczną – porażka! Dopiero wtedy odczułem, że właśnie podpisałem na siebie wyrok, skazujący mnie na kompletny brak kontroli oraz własnego zdania odnośnie treści moich utworów, a nawet zawartości okładek moich albumów! Dopiero po rozbiciu tego bezsensownego kontraktu, po napisaniu, nagraniu wydaniu i sprzedaniu albumu „Vatos Locos Klan” po raz pierwszy w życiu poczułem, że wreszcie zrobiłem to, co od lat siedziało głęboko w moim sercu! Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że wraz z albumem „Vatos Locos Klan” rozpoczął się zupełnie nowy etap w mojej twórczości! Nowy etap, z którego jestem niesamowicie dumny”. Teksty zawarte na rzeczonym albumie nawet przy braku słów uważanych powszechnie za obelżywe wywoływałyby kontrowersje, ponieważ są jawnie pornograficzne, seksistowskie, promują zażywanie narkotyków oraz alkoholu, i przemoc. ’
„Czarna Lista” nagrana wspólnie z MC Dziurą zawiera w swojej warstwie tekstowej około 100 przekleństw, co czyni ją najbardziej wulgarnym kawałkiem w historii Polskiego rapu. Innymi skrajnie obelżywymi utworami na płycie są chociażby ”Pocałuj Mnie W Dupę!!”, ”Po Pierwsze” (”Po pierwsze dla sławy, po drugie dla kapuchy/Biorę kokę, rucham zajebiste dupy/I pierdoli mnie to co kurwa o mnie myślisz matkojebco/Jestem pełen nienawiści” – rapuje w tym utworze Karramba), czy ”W Imię Zasad” (”Twoją laskę chce przełożyć jakiś kutas/Zajebista dupa, tylko Ty ją możesz stukać/Zero litości, wyrok śmierci/DO PIACHU MATKOJEBCY!”). Pomimo wielu kontrowersji jakie wzbudzała treść piosenek, album trzymał wysoki poziom wykonania i sprzedawał się dobrze, dotarł nawet na 6 pozycję w liście OLiS.
Onar w numerze ”Kurwa Mać” bezpardonowo wyraża swoje zdenerwowanie wieloma sprawami. W zasadzie jedyne przekleństwo jakie przewija się przez tekst utworu to ”kurwa mać” kończące każdy wers, co czyni go niezbyt wyszukanym pod względem wulgarności. Znacznie lepszy pokaz elokwencji dał Pono w utworze ”Pierdolę To” ze swojego drugiego studyjnego albumu ”Tak To Widzę” (2006) rapuje w nim o tym, by zdystansować się do wielu spraw i nie tracić czasu na bzdury. Rymuje: ”Po co pierdolić jak się nie ma pojęcia?/A pierdoli dęnciak – coś wkręca, i świruje mędrca/Ja pierdole co on mówi, pierdoli jeden z drugim/Pierdoli tak, że sam powoli się w tym gubi/Ja pierdole to, sram na to, ja na to, lachę wykładam/Pierdole to! nie gadam, spierdalaj!”.
Często raperzy podkreślają swoją wulgarnością swój bunt wobec otaczającej rzeczywistości oraz rozczarowanie nią. Pierwszy album SLU zatytułowany „Slums Attack” był w swojej warstwie tekstowej bardzo ostry. Właściwie każda piosenka obfituje w ogromną ilość przekleństw, widać jednak, że Peja oraz Iceman nie tyle starał się o zawarcie w swoich tekstach jak największej ich ilości, co po prostu postanowił zupełnie odpuścić sobie ”ugrzecznianie” ich. Jednym z najbardziej znanych utworów z albumu to ”Przemoc”, track opowiadający o powszechnej znieczulicy społecznej i postępującej demoralizacji. Peja rapuje: ”zabawki już dawno zastąpił alkohol do picia/tak pieprzona telewizja uczy kurwa dzieci życia/pokazują jak być złym, brutalnym i bezdusznym/zastanów się skurwielu gdzie swe dziecko kurwa puszczasz/od ciebie zależy jak wychowasz skurwysyna/bo jeśli o to nie zadbasz będzie cierpiała twoja rodzina”. Utwór ”Bronx” jest opisem brutalnego życia na Jeżycach, dzielnicy gdzie mieszkali raperzy, zaś w ”997” dali oni upust frustracji związanej z obecnością na niej stróżów prawa. Peja rapuje: ”997, ten numer to kłopoty/Gdy wydarzy się incydent to pojawia się konfident/Dzwoni 997 i wszystkich sprzedaje/Przyjeżdżają kurwy, menty, jebane suki/Śmiecie psy pierdolone kupy gówna”. Na wydanym rok później albumie ”Zwykła Codzienność” raperzy spuścili znacznie z tonu, ale i tam znajdują się ostre fragmenty tekstów, jednak w ich wypadku są użyte z wyjątkowym wyczuciem, i piosenka ich pozbawiona straciłaby moc wyrazu. Jednym z takich utworów na płycie jest ”Trudny Dzieciak” to najbardziej osobisty numer na albumie. Zarapował go wyłącznie Peja, a opowiada o trudzie życia, braku zrozumienia, problemach, rozczarowaniu ludźmi. Pierwsza zwrotka zaczyna się słowami: ”Nie cieszą mnie już zasrane promienie słońca/Od czasu gdy śmierć zabrała mego ojca/Matka też umarła jeszcze wcześniej niż on/Całe moje życie to jebane wielkie dno/Teraz jestem sam/Na takie życie sram”. Tytułowy otwór ”Zwykła Codzienność” kończy się zaś zaprzestaniem rapowania przez MC’s, którzy dochodzą nagle do wniosku, że przekaz piosenki i tak nie zostanie należycie dostrzeżony, a potem dają upust złości z tym związanej, bluzgając gromko.
Kiedy tylko rap przedostał się do mediów, musiał on zostać oczywiście poddany przymusowej cenzurze. Słowa wulgarne były ściszane albo odtwarzane wspak. Co niektórzy wykonawcy nastawieni bardziej na zarabianie pieniędzy niż na tworzenie uczciwej muzyki chyba zorientowali się w sytuacji, i by ciut bardziej otworzyć sobie wrota do tak zwanej kariery drastycznie ograniczyli używanie w swoich piosenkach przekleństw. Jednym z nich jest Mezo, który wcale nie kryje się z tym, że jest to jeden z czynników, który wpłynął na jego popularność. W utworze Pana Duże Pe pt. ”Nasze Życie” rapuje: ’’Mezo to ten co nie używa przekleństw/Dlatego tak go dużo na listach”. Fenomen hip-hopolo był oczywiście związany również w dużej mierze z zanikiem przekleństw w muzyce rap. Była ona wtedy promowana przez młodzieżowe szmatławce, a do niektórych numerów dodawano nawet płyty CD z tak ”wykastrowaną” muzyką.
Znaczna część raperów rzuca mięsem rzadko, jakby od niechcenia, inni nie potrzebują zwyczajnie w swoich piosenkach wulgaryzmów, są też tacy, którzy używają ich do woli, oraz cenzurujący własne twórcze dokonania by przydać im komercyjności. Przez te dwie dekady rozwoju rapu w Polsce świadomość słuchaczy i twórców wzrosła, ich oczekiwania wobec muzyki zwiększyły się i nie są już tak mało złożone jak kiedyś, kiedy to hip-hop miał być tylko głośnym krzykiem buntu. Osobiście lubię od czasu do czasu posłuchać piosenek przepełnionych wulgaryzmami, jednak traktuje je tylko na zasadzie ciekawostki, niczego poważniejszego. Nadmiar wulgaryzmów sprawia, że piosenka traci swój przekaz, rozmywa się on po prostu w nich, podczas średnia czy mała ich ilość jest w stanie podkreślić jego znaczenie, kiedy indziej używane w nieodpowiednim miejscu psują jej wyraz. Szkoda, że przez wielu ludzi rap uważany jest jako muzyka szkodliwa tylko ze względu na jej wulgarność, że są tacy, którzy wrzucają do jednego worka wszystkie utwory, ale na głupotę nie ma rady.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Kto „odrzucił krowę”? – wegetarianizm w cyklu rapowo-naukowym
Dzisiaj Światowy Dzień Wegetarianizmu.
Pierwszy października to nie tylko zakończenie wakacji dla studentów. To również Światowy Dzień Wegetarianizmu. Na czym polega wiemy wszyscy, jednak jak zdrowo przejść na tę dietę (przez niektórych nazywaną stylem życia)? I przede wszystkim – kto odrzucił mięso zamiast nim rzucać?
Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie zadane w tytule artykułu. W numerze „Certified Lover” Oki rzuca następujące wersy: „Jakieś cztery lata temu przez nią odrzuciłem krowę / Kochamy zwierzęta, j*bać gadki oldschoolowe„. Tajemniczą „nią” jest oczywiście dziewczyna Oskara, która od wielu lat jest wegetarianką. Eksperci z Geniusa podają, że to właśnie wykluczenie z diety mięsa było głównym czynnikiem decydującym o niepodjęciu współpracy z McDonald’s. Jednak zostawmy to jako teorię spiskową. Wracając do głównego wątku – powodów do przyjęcia wegetarianizmu jest wiele. A przez to ma kilka swoich podgrup.
Najbardziej znana wersja to laktoowowegetarianizm. Oznacza to, że oprócz produktów pochodzenia zwierzęcego, w diecie mogą znajdować się produkty mleczne oraz jaja. A typowy piątkowy katolicki post od mięsa wcielony długoetapowo w życie to peskatarianizm. Jeśli oprócz ryb dopuszczamy też owoce morza i drób – mówimy o semiwegetarinizmie. Na to zdecydował się Opał rozliczając przeszłość i ograniczając mięso. Podobny ruch zastosował Taco Hemingway, który jada rzadziej wołowinę, raczej prosi lentil i przypadkiem jego mleko sojowe wylądowało na Stawki.
Minęły ponad dwie dekady XXI wieku także temat niejedzenia mięsa nie jest niczym zaskakuącym czy kontrowersyjnym (chyba, że pójdziesz na niedzielny obiad do babci). Warto skupić się na tym, by pomimo zabrania źródła białka, nie doszło do jego niedoborów. W tym wypadku niesamowitą opcją będą wszelkie warzywa strączkowe (fasola, soja, soczewica itd.). Główny powód? Mają dwa razy więcej tego makroskładnika niż chociażby uwielbiany przez kulturystów kurczak. A skoro już o rzucaniu ciężarami mowa – muszę oczywiście wspomnieć wers Bisza, „Nie ma lipy, choć na wege, nie na stekach” (pozdrawiam Pana Burneikę). Zaraz rozwinę wątek tegoż jegomościa jednak skończmy sekcje niedoborową. Dużym problemem wegetarian i weganów jest niedobór witaminy B12. Dlaczego? Bo znajduje się ona jedynie w produktach odzwierzęcych. Warto więc rozpocząć jej suplementacje gdyż bierze udział w procesie wytwarzania krwinek. A w połączeniu z niedoborem żelaza (co również jest bardzo często) może doprowadzić do osłabienia z perspektywą anemii.
Jak obiecałam, wracamy do rapera z Bydgoszczy. Od wielu lat wspiera wszelkie inicjatywy nagłaśniające problemy z ochroną zwierząt, warunkami w jakich prowdzone są hodowle i tym podobne. Współpracował m.in. z Gazetą.pl (przy spocie „Co słyszą wegetarianie i weganie”) czy z Międzynarodowym Ruchem Na Rzecz Zwierząt VIVA (przy kampanii „W jak wybór”, do której użyty był numer B.O.K. „Flaki). Z anegdotek – raz trafiłam na backstage Jarka gdzie organizator z jedzenia przyniósł mu i zespołowi… kilka paczek kabanosów.
W kampanie społeczne angażuje się również ekspert od ćwiartowania wszelkich zwłok, rzucania mięsem i hardcorowych wizji skaleczeń. Mowa tu oczywiście o Słoniu, który w opozycji do swojej postaci scenicznej należy do osób, którym dobro zwierząt nie jest obojętne. We współpracy z organizacją Otwarte Klatki zrealizował spot, który w cyniczny sposób zwraca uwagę na warunki hodowli drobiu.
Podsumowując – dbajcie o zdrówko i dobry przekaz niech się niesie!
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Czy Sokół wcielił się w rolę „pożytecznego idioty” obecnej władzy? – felieton
Wszystko jest cudowne, a kraj płynie mlekiem i miodem.
Sokół od zawsze jest kojarzony z sympatyzowaniem ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej. Jeżeli wywiad o konotacjach politycznych to z Bodnarem (w 2022 roku w TokFM) czy niedawny z Kamilem Dąbrową (bliskim współpracownikiem Trzaskowskiego), gdzie z góry wiadomo, jak będzie przebiegać rozmowa. Wyciągając wnioski z tej ostatniej z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że Sokół dyskretnie wcielił się w rolę „pożytecznego idioty” obecnej władzy, który udaje, że wszystko jest cudowne, a kraj płynie mlekiem i miodem.
Sokół miał dość długą przerwę od udzielania wywiadów, ale niedawno zrobił wyjątek i wybrał się na pogawędkę do Kamila Dąbrowy, rzecznika prasowego Warszawy, którego starsi słuchacze mogą kojarzyć z kultowej Radiostacji. Spory fragment rozmowy (skądinąd bardzo ciekawej) to zachwyty nad tym, jak zmienia się Warszawa (według Sokoła „jest różnorodna” i „zielona”). Generalnie przekaz jest taki, że wszystko git, trudno się do czegoś przyczepić. Tymczasem wystarczy spojrzeć na katastrofę mieszkaniową stolicy, żeby szybko zmienić tę optykę. Wiadomo, że włodarze miasta odpowiadają za to tylko w jakimś stopniu, ale dla porównania Stefan Starzyński potrafił po sobie zostawić 100 tysięcy mieszkań komunalnych przez 5 lat, gdy dla Trzaskowskiego, który dysponuje nieporównywalnie większym budżetem, szczytem jest zaledwie kilkaset rocznie.
Sokół ma łeb na karku i doskonale zdaje sobie sprawę, że bezpośrednia agitacja za Platformą w obecnych okolicznościach ich nieudolnych rządów, to stąpanie po cienkim lodzie, ale nawet przemilczanie tego, co obecnie dzieje się w kraju, to dla „demokratów” dużo. Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, że odwagi mu nie zabrakło podczas nagrywania utworu dla jednego z liderów „gangu obcinaczy palców”, ale obecnej, tragicznej sytuacji, zwłaszcza młodego pokolenia, komentować nie chce. Zresztą nie tylko Sokół stanowi tu regułę, bo dosłownie prawie cała scena jest cichociemna. I mimo iż w Polsce nic się nie zmieniło od czasu rządów PiS, kraj nadal gnije od środka, a rajem jest tylko dla deweloperów, banków i zachodnich korporacji, to właściwie nikomu to nie przeszkadza. O perspektywach szkoda nawet gadać, bo grozi to wpadnięciem w natychmiastową depresję. Na sam koniec rozmowy z Kamilem Dąbrową Narrator dostał raczej nieprzypadkowe pytanie, co woli: Marsz Niepodległości czy bieg niepodległości?
– Nie interesuje mnie żadna z tych rzeczy – skwitował krótko swój stosunek do tych imprez Sokół. Twórca Prosto zachował sporą dozę dyplomacji, jednak gdy spojrzymy na niedawne próby niszczenia tego patriotycznego zgromadzenia przez środowisko rządowe, trudno nie dostrzec wysublimowanej wrzutki. Z takim podejściem Warszawa ma szansę wkrótce odzyskać przedwojenny prymat „Paryża północy”, ale nie ze względu na architekturę, a zalew migrantów, który widać bez konieczności robienia badań socjologicznych.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Polski rap to nastolatka z Daddy Issues – felieton
Mierna raperka płacze, że nie jest popularna jak Żabson i Multi.
Doszedłem ostatnio do wniosku, że polski rap jest niczym niezrównoważona nastolatka w poważnym stadium „Daddy Issues”. Punkty wspólne? Chociażby poszukiwanie aprobaty i akceptacji gdzie popadnie. Szczególnie dotyczy to mainstreamowych graczy, którzy z całych sił próbują zgarnąć do siebie byle jakiego słuchacza. Z jednej strony obniżają masakrycznie tzw. próg wejścia poprzez spłycenie przekazu, formuły i techniki, aby tylko przekonać do siebie kolejne masy. Z drugiej strony natomiast jak zauważysz, że ich twórczość balansuje między miernym disco polo a bezpłciowym popem to się obrażą i będą tuptać nóżką. Jak dostatecznie mocno im podpadniesz to jeszcze posta wstawią o tym na Instagram. Ciężko mi zachować tutaj powagę, serio. Wyraźne są także problemy z autorytetem. Polski rap nie posiada tak właściwie już od dobrych kilku lat stricte rapowego wzorca. Osoby będące filarami tej muzyki z różnych powodów zeszły ze świecznika. Czasami z własnej woli, czasami z woli sceny. Fakt jest jednak faktem, aktualnie autorytety tej branży są zmienne bardziej niż obietnice polityków po wygranych wyborach. Wiecie czym skutkuje brak odpowiednich wzorców? Już tłumaczę.
Młody Korden, czyli jak nie być raperem
W SBM Label mają spory problem. Z ostatniej fali newcommerów nie udało im się zgarnąć dosłownie nikogo ciekawego. Za to cała rzesza rozpoznawalnych twarzy hucznie opuściła wytwórnię. I chyba ten fakt właśnie osoby zarządzające labelem wprawił w desperacje. A przynajmniej w to chcę wierzyć, bo inaczej nie da się wytłumaczyć zakontraktowania Kordena. Musicie wiedzieć, że jest to chłopak znany już przed laty w internecie, głównie ze scamów na markowe ubrania i noszenia samemu podróbek. No może człowiek z niego średni, ale za to muzyk… mierny. Opublikowany w ostatnim czasie utwór “808mafia” we współpracy z Białasem to absolutnie najgorsze co kiedykolwiek wypuściło SBM – a przez ostatnie kilkanaście lat konkurencja była w tej kwestii nie byle jaka. Chłopak nie dość, że poleciał kompletnie bez bitu, bez rymów, bez tempa, to nawinął zupełnie bezwartościową papkę. Sam Beezy za to zdaje się nawet dissować swojego podopiecznego w tym numerze. Polski Blueface? Nie tym razem. Przez chwilę nawet miałem nadzieję, że to skomplikowany proces marketingowy, który na podstawie kontrastu ma w przyszłości spowodować szok termiczny u słuchacza, kiedy to Korden już zacznie rapować z bitem. Chwilę potem moje nadzieje okazały się złudne.
W ostatnich tygodniach mój nowy ulubiony raper Młody Korden został również obrzucony pomidorami i zebrał łomot od Yung Adisza. Brzmi abstrakcyjnie? A jest śmieszniejsze jeszcze bardziej. Adisz owocnie skomentował swoje zachowanie podając masę argumentów tłumaczących jego postępowanie. W odpowiedzi otrzymał diss, z którego wynika tylko, że Korden nadal nie potrafi zbytnio w rap. Nic więcej. Praktycznie brak ustosunkowania do czegokolwiek. Za to wyrafinowane potwierdzenie braku muzycznych zdolności. No ale wiecie: normiki „nie skumajom”. Fenomenalna linia obrony. Weź tam Panie Solar zajmij się swoimi wychowankami, bo bez wujka nad głową sobie ewidentnie nie radzą.
Mierna raperka płacze, że nie jest popularna jak Żabson i Multi. Wśród ich fanów widzi dużo „homoerotyzmu”.
Kiedy tworzysz muzykę, której nikt nie słucha masz zasadniczo dwa wyjścia. Możesz szlifować swój warsztat dalej albo zrzucić swoje porażki na zły i okrutny świat. Już pewnie domyślacie się co wybrała Aljas podczas wywiadu dla Polskiego Radia Czwórka. Co prawda to cała ta rozmowa jest niczym istna wylęgarnia absurdalnie głupich wypowiedzi, ale ja pozwolę sobie skupić się jedynie na omówieniu poniższego a zaraz highlightowanego fragmentu. Pani Aljas stwierdza… że Żabson i Multi nie wybiliby się jako kobiety. Dlaczego? Bo mężczyźni mogą mówić i robić żenujące rzeczy, a kobiety już nie za bardzo. Przyznam, po usłyszeniu tej wypowiedzi musiałem przejść się parę razy po pokoju. No i dotąd nie wiem co durniejsze. Sama hipoteza? Stwierdzenie, że ich fani emanują homoerotyzmem? Wielkie zdziwienie, że odbiorca ma prawo akceptować (lub nie) pewne schematy? A może wymienione ksywki, które kompletnie przeczą temu, co mówi sama Aljas? Zdaje mi się, że to właśnie tutaj leży pies pogrzebany. Ta Pani tworzy muzykę około rapową, nie mając pojęcia o środowisku, które tak ochoczo próbuje zdobyć. Tylko po co nam ten bełkot na antenie publicznej radiostacji? Nasze podatki, jak zawsze są świetnie rozporządzane.
Obydwaj nagrywali z Sentino, a teraz pobili się na Stadionie Narodowym
Zarówno postać Olejnika, jak i Truemana poznaliście na GlamRapie przy okazji ich utworów muzycznych we współpracy z Sentino. Co ciekawe więc, na ostatniej gali Fame MMA odbywającej się na Stadionie Narodowym, doszło między nimi do rękoczynów. Jednak nie w klatce, a na widowni. Chociaż „rękoczyny” insynuują wymianę uderzeń to jedyne co się stało to kopnięcie w głowę Olejnika wykonane przez Truemana. Skąd ta agresja? Podobno Olejnik został zweryfikowany za zgrywanie gangusa i gonienie w grupie małolatów. Kiedy doszło do konfrontacji to „poszkodowany” Olejnik bał się wstać a jego jedyną linią obrony była własna dziewczyna. No nie wygląda to najlepiej. Zresztą mowa o typie, który popularność zyskał na skakaniu wokół Kamerzysty jak grzeczny pupilek. Nic gorszego już PRowo go nie spotka i tak. Cały czas nie rozumiem jakim cudem pojawił się on w tym środowisku. Dobrze, że prawdziwi Sicarios czuwają.
Podziemie silne jak nigdy się rozpada, więc dissują się hypemani
Rusina podpadł scenie. Jedni twierdzą, że za gadanie z „psami” a inni, że to kwestia zakulisowych konfliktów. Poważną konsekwencją tego było stracenie obserwacji na Instagramie od całej rzeszy artystów, z którymi jeszcze nie tak dawno tworzył on wspólne utwory. Czy to rozpad tak zwanego „podziemia silnego jak nigdy”? Absolutnie mnie to nie interesuje. Jednak sam beef wiszący w powietrzu między Rusiną a Vkiem mógłby przynieść już nam trochę stricte hip-hopowego kontentu. No i doszło ostatecznie do wymiany dissów między zwaśnionymi stronami. Tyle że wersami rzucać zaczęli hypemani wyżej wymienionych. Chyba nie tego spodziewała się scena, aczkolwiek dało to nam pogląd na rzeczywisty powód tegoż konfliktu. Bez zaskoczeń poszło o krzywe akcje po mocniejszych używkach. Parafrazując klasyk – kogoś zmiotło z planszy.
Nigdy nie jest dobrze Wojtek
Powyższe przykłady to tylko kropla w morzu wypełnionym miernymi płytami, które wyszły w 2024. Albumów niby wychodzi coraz więcej, a paradoksalnie dobrej muzyki mamy coraz mniej. Były miesiące w tym roku, kiedy premier było 20 i ani jednej wartej pozycji do ponownego odtworzenia. Najlepiej wypadł dotychczas sierpień z „Generacją Cuzi” Kronkel Doma i „Barbarą” Vkiego. Do tego świetnie rozpoczęty wrzesień z “Największym Geekiem” Młodego Westa nawet dał mi nadzieję na lepszą końcówkę roku. Jednak niewiele już zostało zaplanowanych premier na ten 4 kwartał. To wszystko jest po prostu smutne.
Ten tekst będzie miał kontynuację.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Nie ma co ukrywać – jesteśmy największym portalem hip-hopowym w Polsce. A, że miarą sukcesu jest liczba twoich wrogów, to zgromadziliśmy ich setki, jak nie tysiące. Ponad dekada w branży również miała na to spory wpływ (a przypomnę, że stawialiśmy pierwsze kroki gdy Okekel na chleb mówił 'pep’). Można nas nienawidzić, można cisnąć z nas bekę (a w to też potrafimy), ale na koniec dnia usłyszycie o nas w numerze ulubionego rapera. Przykłady? Bardzo proszę.
Tylko po kolei, żeby nikt dwa razy wspomniany nie został. Białas nawinął, że nie wie co piszemy, jak i wspomniał inne konkurencyjne portale. Jeden już nie istnieje, a w drugim dał jeden z nielicznych wywiadów. Z nami Beezy ma tyle wspólnego, co średniej jakości skrybowie z królem kraju punchlinem płynącym. A nie, czekaj…
W temacie bójek też coś tam wiemy. A przekazał nam to Adam Sławny vel Sarius. „Skandale na GlamRapie nie dotyczyły mnie, chociaż lubiłem się tłuc„. Jedynie to te storieski o 2 w nocy, ale to już mamy wyjaśnione. Mariusz dobry chłopak czy coś. Także niedługo zobaczycie jak sobie pogadaliśmy.
Kolejna postać, lekko już zapomniana na tym hip-hopowym padole, to białostocka techniczna bestia znana szerzej pod kryptonimem Hukos. Cytuję – „Na GlamRapie nazwą łakiem chociaż używam piętnastu flow„. Nie no Panie Raperze, tutaj akuart się lubimy. Nasze archiwa też mówią, że bardziej props niż hejt. Największą hejterką będzie moja mama, która z przerażeniem patrzyła jak jej 12-letnie dziecko mija CDki Taylor Swift i wybiera taki z maluchem przytulającym klamkę. Ale lepsze to niż dz*wki, dragi, lasery (ROGAL WRÓĆ). A i nie mam już 12 lat, tak dla formalności.
Skoro legenda została już wywołana do tablicy, to też musimy ją zacytować. Pokuszę się nawet na więcej niż jeden wers. „Zbierasz na mnie haki? Puścisz to w Glamrapy? I kto komu bardziej teraz robi tu reklamy? Popkillery podłapują, widać poziom #Pudelek„. Ej, co jak co, ale niemal dekada w tej branży mocno umocniła nas jako portal plotkarski i nie oddamy tego tak łatwo! Natali, musisz postarać się bardziej (i w końcu odpisać mi na maila, plis).
A jak mówimy o starociach – patrzcie, co odkopałam. Czy ktoś jeszcze pamięta jak Opał robił horrorcore? Taki hardcore, że też musieliśmy się tam znaleźć. „Jak sprawdzam co w rapie na tym ich GlamRapie, to jestem na nie, zdecydowanie„. Ja tu wyczuwam lekką nutkę goryczy bo coś tam piszemy o Tobie, ale tak nie do końca. Jakoś freak fighty klikają się bardziej niż emocjonalne, liryczne numery. Potrzebna na to przestrzeń. No, ale przecież Kizo, Tede czy Aleshen to nie hip-hop, proszę Was.
Z drugiej mańki, mamy nowość w postaci Floral Bugs, który „nie odbiera na Snapchacie, na Whatsappie, na GlamRapie.” Mordko, ale to Ty dzwonisz… Prawie jak Kazek i Diho na „Facetime”. Ależ smooth zrobiłam to przejście. Pan reprezentujący GM2L, wrzucił nas między tak niesamowity zlepek wydarzeń, że zostawię Was z tym w cichości mojego serca.
„Karmię te d*py jak gęsi na foie gras, potem se wchodzę na GlamRap
Bo w nocy i za dnia mam w domu afery jak Doda i Majdan
Zakładam jej jaja na oczy jak Rayban i palę se wiadra
Najpierw por*cham a potem to nagram i za to kupuję kajdan„.
Nie znajdę lepszych słów zakończenia niż wstęp do numeru „Zamknij ryj” Sapiego Tha King. Leci to w taki sposób: „Ty myślisz, że nas to boli stary? Naprawdę? Że Ty napiszesz komentarz pod postem Popkillera albo GlamRapu?„. Dokładnie, my biedni redaktorzy nie robimy w życiu nic pożytecznego tylko uzewnętrzniamy się i piszemy paszkwile na hib hob. Obrażeni, smutni, jedzący wczorajszą pizzę na wersalce. Niech ktoś mnie zrzuci z tego stołka, błagam.
Tekst powstał w celach humorystycznych i jedyną osobę jaką miał obrazić jest Najniższa Polska Dziennikarka.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Po krótkiej przerwie wracamy do cyklu, w którym przybliżam Wam medycynę, farmację i inne rzeczy ze zdrowiem związane. To, że wielu raperów korzysta z aptek nieotwartych dla przeciętnego Kowalskiego, jest wszelako wiadome. Ale, że też są ludźmi, wybiorą się czasem do tej klasycznej. Parę różnych nazw leków już w hip-hopie usłyszałam także opowiem Wam, co kto bierze i po co. (*Zostawiamy benzo i xanax bo ile można*)
„Dobrze, że na Escapelle niepotrzebna jest recepta” – Kaz Bałagane w „Smak życia”.
Zaczynamy od przezornego króla stolicy i jego momentu ulgi. Wymieniony przez niego specyfik to tzw. tabletka „dzień po”. Jednak Książulo Nieporządas wprowadza tutaj słuchaczy w błąd – ten lek antykoncepcyjny jest dostępny jedynie na receptę i w nagłych przypadkach.
„Leki NDRI, pocałunki śmierci” – Quebonafide w „Refren trochę jak Lana Del Ray”
Autor nie ma tutaj na myśli jednego preparatu tylko grupę „selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego noradrenaliny i dopaminy”. Po ludzku – są to leki zwiększające stężenie w organizmie dwóch wspomnianych przed chwilą neuroprzekaźników. Stosuje się je u osób z depresją, ADHD, narkolepsją czy chorobą Parkinsona.
„Przestałem palić i pić, niepotrzebny esperal” – VNM w „Hope for the best” // „Ja to nie Disulfiram” – Białas w „To jest hip-hop”
A tutaj połączyłam te dwa wersy nie bez przyczyny. Esperal to handlowa nazwa środka posiadającego disulfiram. Jeśli nic Wam nie mówią te dwie nazwy, już tłumaczę – jest to tzw. „wszywka alkoholowa”. Także jeśli Wasz ziomal z osiedla poszedł się zaszyć to ma w sobie substancję, która po połączeniu z alkoholem może prowadzić od wymiotów czy zawrotów głowy, do zawału, utraty przytomności czy niewydolności krążenia. Fun fact – mimo, że jest to tabletka, nie spożywa się jej klasycznie doustnie. Nazwa „wszywka” nie wzięła się znikąd gdyż chirurg nacina skórę pod łopatką lub na pośladku i tam zostawia pastylki.
„Makatussin, zero presji” – Młody West – „Up”
Nie mogło zabraknąć ulubionego syropu drillowców (a bardziej zaczynu do fioletowego płynu). Lek wspomniany przez Westa nie jest dostępny w polskich aptekach. Zawiera on kodeinę, która jako opioid, jest silnie uzależniająca. Docelowo jednak Makatussin to krople na kaszel łagodzące podrażenienia gardła.
Kukon – „Adderall„
A ten numer biłgorajskiego rapera to jeden z najbardziej znanych leków na ADHD. Stworzony jest z 4 różnych soli amfetaminy, które mają stymulować ośrodkowy układ nerwowy. Czy jest stosowany zgodnie z zaleceniami? Nie wiem, ale się domyślam.
„Albo kocham ją, albo bym Prozac wziął” – Jan-rapowanie w „Branoc”
Ah te baby, same problemy z nimi. Chociaż Janek jest z Krakowa, nie ma tutaj na myśli znanego na całą Polskę klubu, a antydepresant. Zwiększa on stężenie serotoniny w układzie nerwowym. Parę lat temu został jednak wycofany z aptek.
„Gdzie moja pregabalina?” – Chivas w „5 milionów influencerek”
Pod tą nazwą kryje się lek o działaniu przeciwpadaczkowym, ale skrywa też pewne tajemnice. Stosuje się go również w leczeniu bólu neuropatycznego i przy zaburzeniach lękowych u dorosłych. Patrząc na twórczość Chivasa, moge strzelać że korzysta z niego w kontekście ostatniego z wymienionych, ale mogę się mylić. W każdym razie – zdrówka Krystian!
„Nie wiem, co słychać w liceach, u mnie teraz Elicea” – Szpaku w „Byłem młody” // „Venlectine pod pigułkę” // „Afobam pod tatara” – Szpaku w „Potwór”
Ależ tu mamy hattrick proszę Państwa! Niestety szef nieistniejącego już GUGU lekko mówiąc – w życiu nie miał lekko. Każdy słuchacz zna niejedną przykrą historię, a że Mateusz ma dopiero 30 lat – potrzebował pomocy farmakologicznej. Zatem wszystkie trzy leki wymienione powyżej to antydepresanty. Co ciekawe, pierwsze dwa należą do wcześniej wspomnianej przeze mnie grupy czyli NDRI. Ostatni zaś stosowany jest przy krótkotrwałym leczeniu zaburzeń lękowych.
„Puszczają nam te oczka jak Maxiluten” – VBS w „Nad rozlanym Danielsem”
Ależ gra słów panie Wiktorze – mnie rozbawiła. A dlaczego? Bo wspomniany suplement jest bogaty w luteinę, która wspomaga jakość widzenia. Fun fact – hormon ten to inaczej „progesteron” czyli, znany wszystkim po rozszerzeniu z biologii, hormon odpowiedzialny za rozwój płodu w trakcie ciąży.
„Potem zarzucam grocha, a ty znów zarzucisz Prostanol” – Kaz Bałagane w „Ogony”
Rozpoczęliśmy od Bedogie, skończymy na Bedogie. Tym razem to podmiot liryczny w postaci mężczyzny sięgnie po tabletki, a dokładnie po suplement pomagający przy przeroście prostaty i przewlekłym zapaleniu gruczołu krokowego. Tutaj też wkradła się mała dezinformacja – prawidłowa nazwa to Prostamol. Tak się kończy za długie siedzenie na zimnie, Mili Państwo.
PS. Tekst powstał pod okiem technika farmacji i w pierwszym terminie zdał legit check ;).
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Felieton
Cypryjski B-boy pokazał mi ich hip-hop – sonda dookoła świata
Cypryjski odpowiednik Rów Babicze i lokalny Eminem.
Skumajcie taką sytuację – jesteście sobie na wakacjach w bardzo hip-hopowym składzie. Jest jakieś miliard stopni, więc zachodzicie do polecanej przez lokalsów lodziarni, a na jej tyłach rozgrywają się… międzynarodowe zawody w breakdance. Gdzie zatem lepiej znaleźć respondentów do mojej sondy niż tam? Zapraszam do sprawdzenia rapu rodem ze słonecznego Cypru!
Zacznijmy od tego, że pierwsi ludzie, do których podbiłam, byli Polakami. Świat jest mały co? Później przekierowali mnie do DJa, a ten do ziomka prowadzącego cały event i mojego późniejszego wsparcia merytorycznego – D-Pranka. Jak się okazało, kolega odwiedził kiedyś nasz kraj i jego reakcją na nasze pochodzenie był wesoły okrzyk „Książęce Łagodne!”. Ale wracając do samej muzy – patrząc na to, że cały Cypr ma mniej mieszkańców niż Warszawa, popyt na raperów nie należy do największych. W całej kulturze mnóstwo jest napływów greckich, również w tej materii. Jednak mając takiego eksperta obok, udało mi się zebrać paru reprezentantów tej wyspy.
Najpopularniejszy cypryjski raper
Jako najbardziej znanego rapera mój rozmówca podał Julio Κομπολόι, dodając przy nim adnotacje, że jest to twórca bardzo zaangażowany politycznie. Jednak jeśli macie przed oczami kogoś pokroju Taco Hemingwaya czy Maty, wyprzedającego stadiony i lotniska, to muszę Was tutaj zaszokować. Najpopularniejszy cypryjski raper posiada 7 tysięcy subskrybentów na Youtube i lekko ponad 1200 miesięcznych słuchaczy na Spotify. Nawet nasze rodzime podziemie kręci większe liczby. Wracając jednak do samego artysty – mimo, że angielski jest jednym z języków urzędowych, raper wybrał nawijkę po grecku. Nie powiem Wam zatem, o czym nawija, ale brzmi to tak:
Chce zostać cypryjskim Eminemem
Kolejni zawodnicy to duet ΑΓΡΑΦΟΣ ΒΙΒΛΟΣ & CHOPO. Pierwszy hieroglif w wolnym tłumaczeniu oznacza „niezapisaną Biblię”. A Chopo to Chopo, kropka. Panowie wybierają bardziej klasyczne beaty, a jeden z nich stara się o miano cypryjskiego Eminema, wrzucając liczne przyspieszenia. Ich najbardziej znany numer ma niecałe 60 tysięcy wyświetleń i sami osądźcie czy zasługuje na więcej.
Do pobujania głową
A czymże byłoby środowisko hip-hopowe bez kolesiostwa? I tak zatem poleciały propsy dla ziomka mojego tancerza – Κρυπτογράφος (nawet nie próbuję tego przeczytać). Dostałam też komentarz, że często jego numery puszczane są w trakcie zawodów tanecznych – i nie powiem, głowa się buja.
Abnormals, czyli taki polski Rów Babicze
Wisienką na baklavie i zamykającą ten artykuł grupą będzie Abnormals, którzy śmiało mogą zostać nazwani cypryjskim odpowiednikiem Rów Babicze. Po samym klipie widać, że panowie nie należą do sztywniaków i bliżej im do nagrywania bekowych numerów niż takich zmieniających żywot. Trio miało swój peak w 2018 roku, a od czterech lat niestety nie są już aktywni. Ale dzięki nim możecie zobaczyć, jak wygląda lato na wyspie. (Jestem fanką sceny napadu, gdy to nabojami w pistoletach jest tutejszy alkohol czyli Zivanija).
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News2 dni temu
Josef Bratan vs Taazy – doszło do poważnej kontuzji (wideo)
-
News4 dni temu
Tomb ghostwriterem Modelek? „Świetnie pisało mi się ten album”
-
News12 godzin temu
Pelson złapany na kłamstwie, które ucieszy słuchaczy
-
News2 dni temu
Young Leosia ujawniła, dlaczego zmieniła wizerunek
-
News4 dni temu
Suja pokazał, do jakiej prędkości potrafi rozpędzić swój rower
-
News1 dzień temu
Merch Bambi x McDonald’s – jak zdobyć i za ile?
-
teledysk3 dni temu
Paluch i Białas z arcy-potężną przewózką w „Hall of Fame”
-
News3 dni temu
Sobota znów nagrał z discopolowcem