News
ROZLEGŁE PODSUMOWANIE 2016 PRZEZ KAZA

Raper wskazuje najlepsze płyty oraz te, które go zawiodły.
Kaz podsumował na swoim fanpage'u mijający 2016 rok. Poniżej zapoznacie się z jego przemyśleniami…
"Ten fanpage rok temu zacząłem od podsumowania zeszłego roku, w tym roku zrobię dwa podsumowania, jedno moje, drugie typowo rapowe (PL) i od tegoż chciałbym zacząć. Klasycznie: top10, 5 albumów wartych sprawdzenia + 5 zawodów. Pyk, top10:
1. Łona i Webber – Nawiasem mówiąc. Będę fanem bezapelacyjnie do samego końca – mojego lub ich. Od moich najmłodszych lat duet ten sprawia, że czuję się jakbym oglądał film, gdzie muzykę robi Elfman, reżyserem jest Bareja, gra Kondrat z Lindą, a przy scenariuszu pomagają bracia Coen. Perfekcyjne, ironiczne spostrzeżenia na temat rzeczywistości, obserwacja na najwyższym poziomie, inteligencja i humor. Kocham taki rap. Nawiasem mówiąc, Łona i Webber z zespołu Łona i Webber zawsze numerem jeden. Przy okazji chłopaki z Pimpsami wciąż mają moc koncertowo, ja byłem, ja widziałem, gdzieście byli, coście robili.
2. Ten Typ Mes – Ała. I takie odczucie miałem przesłuchawszy pierwszy raz tę płytę – szczególnie po nieudanym i kiczowatym Nieiskotne (które de facto zrozumiałem, gdy zamieszkałem z kobietą z kotami i obecnie słucham z uśmiechem). Za to z każdym kolejnym odsłuchem było lepiej, a płyta zwyczajnie się nie nudzi. Jest trochę chaotyczna, jest pełna buty, typowej mesowskiej gburowatości, ale przy okazji pełno na niej celnych spostrzeżeń. Na każdej imprezie znajduję wściekłą bitch, króla min i mistrza dat. Jest kobieta, która sprawia, że kąciki ust mi się rozbiegają. I nigdy chyba nie wyjdzie mi z głowy "na widok smutnej sarny w sercu alarmy – a smutnych starców armie?" Przesłuchałem płyty na około miesiąc przed premierą, i do dziś nie schodzi z odtwarzacza, przy okazji – ładne wydanie. Dobra, Dorka, nie świruj,
3. Bonson – Znany i lubiany/Przybij 5 – Nara, kurwa. I więcej nie trzeba pisać. Tłusty, techniczny, emocjonalny czasem do bólu, czasem na wyjebce do bólu, hiphap, i tyle w temacie. Czy w klasycznej wersji, czy na pierdzących niuskulach, Bonsik radzi sobie kozacko i zarówno od strony technicznej, jak i merytorycznej rozwala. Czekam na AF mocno. Siema, nara.
4. Bisz (B.O.K) / Radex – Wilczy humor – eksperymentalny, stosunkowo krótki album, który odbiega mocno od rzeczy, które do tej pory robił Jarek. Muzyka nieco waglewska, obserwacje rzeczywistości od mocno metaforycznych po najprostsze na świecie, i za to właśnie lubię Bisza. Przy okazji kupiłem tę płytę na prezent jednej z trzech najbardziej inteligentnych osób, jakie znam, jest wartościowa i pozwala wypłacić światu mentalnego liścia. Czasem uraczyłbym go całym drzewem.
5. Łukasz "Małpa" Małkiewicz – Małpa Mówi – piękny, prosty rap. Małpa zbierał się długo do wydania tej płyty, była mowa o Proximite, była mowa o chorobie, co zawsze rozumiem, bo sam jedną płytę schowałem do szuflady, a kolejnej nie mogę zacząć na dobre. Małpa zrobił to, czego brakowało – prostego rapu. Nie ma tu wyszukanych rymów (choć są wielokrotne), wielce przekoloryzowanych treści. Jest to ten klasyczny rap z Torunia, który lubię i stałem na koncercie w Parla jarając się jak dzieciak tym, co to robi koncertowo. Nie zszokował mnie ten album tak, jak pierwsze solo, ale spokojne top5 tego roku.
6. PRO8L3M – PRO8L3M – straszna moda w tym roku na koncept albumy, ale tego słucha się naprawdę kozacko. Surowe, oschłe flow Oskara, nieco futurystyczne bity Steeza. Opowieść o przyszłym zepsuciu, tryskający nihilizm. Żałuję, że nie kupiłem limited wersji, koncert w Sopocie był piękny, Oskar zaprosił gospodarza na shota grając toast, co było tak kozackie, że szok. Przy okazji genialna oprawa graficzna koncertów. Wracam do tego albumu, w tym łóżku trójka to max. Też nie przebiło mi Art Brut, ale dziesiąteczka jak najbardziej w tym roku zasłużona, aye!
7. Taco Hemingway – Marmur LP / Wosk EP – Pozwolę sobie ująć oba te albumy razem. Wosku słuchałem jak najęty, ewidentnie jest to ten ep-kowy Taco, który kilkoma kawałkami potrafi przenieść w świetną podróż, dopracowaną lirycznie i muzycznie. Marmur mi się trochę dłuży, jest to niesamowita opowieść, ale w natłoku koncept albumów niknie ten Taco, którego uwielbiam. Niemniej jednak albumy zakupione, koncert odbyty, rozmowa po również i trzymam kciuki, sam się zamykam w takim Marmurze często i czasem nie mam ochoty wracać nigdzie.
8. BAŁAGANE – Radio Gruz / Hugo Bucc 2 / Źródło – nie czaiłem fenomenu początkowo zupełnie. Potem wróciłem do wszystkich rzeczy od początku i dziś nie wyobrażam sobie wyjścia na miasto i nie rzucania tekstów Bałagana, nie słuchania ich na melanżach, jadąc do korpo do pracy, czy gdziekolwiek indziej. Od wprowadzenia bossa, ea7, aj, ck do standardów rapu, co dzieciaki zara podchwyciły, przez język, jakim kazek operuje, po flow, dobór bitów, gadane wstawki. Za rok kolejny chleb w top3? Ciężko powiedzieć mordo, rób jak uważasz.
9. Eldo – Psi. Długo czekałem na ten album. Trochę ożywczy po lekko usypiającym Chi. Zaskakuje muzyką, czy chociażby stosowaniem hasztagów, także uszczypliwością (mam kota i depresję od sześciu lat – K…). Od pierwszego akcentu i "kolejne z naszych spotkań – nie bój, nie mniej intensywne, zapraszam cię do środka" jaram się tym albumem. Mam wszystkie płyty, jakie tylko mają Eldo/Grammatik z boku, i cieszę się, że ta dołączyła do reszty. Leszek – emocje, technika, styl, flow, oryginalność.
10. Kaliber 44 – Ułamek Tarcia. Nie mogło zabraknąć tej płyty w top10. Jarałem się grając przed Kalibrem, gadając z chłopakami kilka lat temu, dzisiaj odpalam tę płytę i czuję się, jak wracam z przedszkola, odpalam DSJ 2.1 na komputerze i słucham "bierz takie, jakie jest!" Świetny album – przebiegłem setki kilometrów mając go na słuchawkach, jest energia, prostota, powiew klasyki. Fresh! Naprawdę fresh! Brawo, piękna sprawa!
5 płyt wartych uwagi:
1. Kartky / Emes Milligan – Nowe kino. W zeszłym roku Kartky był w top3 u mnie, ale to nic. Nowe kino jest super, jest znowu inną zajawką, ale brakuje mi tego agresywnego, wkurwionego Kartky'ego, który zamiata metaforami. Fakt też jest taki, że Emes nieco odstaje od Kuby, ale wariaty – tego albumu słucha się dobrze, i znowu piękne wydanie LTD. Nie wyobrażam sobie nie mieć go w tym roku na półce. Prowadzicie to jak Mike Czyżewski.
2. Green / Gres – Fraktal. Najmniej osłuchałem się z tą płytą, nie zdążyłem jeszcze jej kupić, ale jestem pewien, że jest w top5 wartych uwagi płyt. Jaram się tą stylóweczką, brudem, techniką, rozkminami Greena, którego jestem mega fanem, i już niebawem lecę do Procenta zamawiać i cieszyć się fizykiem. Warto.
3. Sarius – I żyli krótko i szczęśliwie. Bardzo się cieszę, że pojawił się ktoś taki. Jest to świeże, nieco wariackie flow, z nietuzinkowymi rozkminami położone na dobrych bitach. Jeszcze nie top ten mój, ale z przyjemnością wracam do tej płyty. Mariusz to Sarius!
4. Anatom – Atomistyka. Nie, nie dlatego, że jestem katolikiem, przyjacielem Edzia i znajomym Tau'a. To jest po prostu dobra płyta. Muzycznie, stylistycznie, nastrojowo. Pozdro, Anatom, nie znamy się, ale nagramy coś, wierzę. Chwała Panu!
5. Proceente – Asamblaż. Nie da się nie lubić Proceenta. Mam jego wszystkie płyty i wszystkimi się jaram. Asamblaż jest super mieszanką zup, nalewek i spliffów, którą Proceente konsekwentnie wypracowuje z płyty na płytę i tego słucha się naprawdę dobrze. 5 Michał!
Zawody (krótko i na temat – żeby było jasne, te płyty są dobre i mają coś w sobie, ale po prostu liczyłem na więcej):
1. KęKę – Trzecie Rzeczy. Ja się tą płytą jaram, zresztą jak poprzednimi. Ale to wciąż ta sama konwencja tak naprawdę, i choć znam album na pamięć, czekam na kolejne rzeczy. Z nadzieją, wiarą i propsami dla Kikiego oczywiście.
2. Szesnasty – Pan tu nie stał. Pierwszy mixtejp był genialny, drugi jest gdzieś pogubiony, zagubiony, zamieszany. Niepotrzebnie. Lubię tę płytę, ale liczyłem na wiele, wiele więcej.
3. Tede – KEPTN' – znowu to samo, niestety. Kilka sztos kawałków i kilkanaście zapychaczy. I tak na każdej płycie po Fuck Tede. Słucham każdej kolejnej, kilka z nich nawet zostaje ze mną na dłużej (genialny robienic!), ale szkoda, że Tedzik nie umie nagrać jednej spójnej płyty pełnej sztosów.
4. O.S.T.R. – Życie po śmierci. Podobnie jak Tede. To już 943943949 płyta Ostrego, przy której czuję się jakbym wciąż słuchał jednego albumu. I choć ją lubię, i jest konkretna, i przepięknie wydana, tęsknie za OSTR-ym z czasów Ja tu tylko sprzątam czy 7.
5. Rasmentalism – 1985 – bardzo podobna sytuacja. Na koncercie słucha się super, bity są super, ale to kolejna płyta, gdzie wybieram 3-4 kawałki a reszta jest albo nudna do bólu, albo przeamerykanizowana. Ras ma tak ogromny potencjał, Mentos robi takie rzeczy, weźcie się w końcu w garść i zróbcie to!
P.S. przy okazji polecam wszystkie te płyty i gratuluję tym, którzy dotrwali do tego miejsca. Dzięki, że jesteście, jest Was ponad 7.500, tyle Was przyszło w rok"
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl


Tede vs Peja to jeden z najdłuższych i największych konfliktów w polskim rapie. Od 14 lat panowie żywią do siebie dużą urazę. W rozmowie z Szalonym Reporterem warszawski raper ujawnił, dlaczego Rychu nie lubi już Borixona oraz dlaczego tylko z Peją mógłby wejść do oktagonu.
Tede: „Peja to zły człowiek”
Peja twierdzi, że nigdy nie poda ręki Tedemu i nigdy nie będzie on jego kolegą. Poznaniak żywi duża urazę do swojego oponenta, który nie jest mu w tym aspekcie dłużny.
– Nie będe oszukiwał, że lubię Rycha Peję, bo go k*rwa nienawidzę. Nie to, że mu źle życzę, ale to jest po prostu zły człowiek. Sfrustrowany i zły człowiek – mówi Tede w podcaście u Szalonego Reportera.
Dlaczego Peja nie lubi już Borixona?
Tede ujawnił też nieznany dotąd fakt. Kiedy miał on konflikt z Borixonem, Peja stał ramię w ramię z kieleckim raperem. Kiedy jednak w 2021 roku BRX i TDF podali sobie rękę na zgodę, Rychu tego nie wytrzymał.
– On usunął Borixona z Instagramu, kiedy ten się ze mną pogodził. To mówi wszystko o tym człowieku. On tym podświadomie żyje – zdradził Tede.
Borixon i Tede pogodzili się na katowickim koncercie z okazji 20-lecia płyty „S.P.O.R.T.”. W tym roku ukazała się ich wspólna płyta „Fiodor i Borys”.

Peja vs Tede za milion euro
O walce tych dwóch raperów mówi się od dawna. Peja twierdził nawet jakiś czas temu, że odrzucił propozycję miliona złotych za pojawienie się na Fame MMA, ale włodarze federacji temu zaprzeczyli. – Nie składaliśmy Peji oferty 1 mln zł – powiedział Krzysztof Rozpara.
Czy Tede pojawiłby się we freakfightach? Tak, jeżeli na stole pojawi się kwota miliona euro. Drugim warunkiem jest obecność w oktagonie jego oponenta Rycha Peji, bo tylko z nim ma realny konflikt i miałoby to sens.
– On się na to nigdy nie zgodzi, bo on ma więcej do stracenia. Ja jestem lamusem z dobrego domu, który się nigdy nie bił, fajtłapą/fightłapą. A w przypadku, kiedy on by dostał wpi*rdol, byłby lucky punch, to co by się stało? – mówi TDF.
– Chłopie, on przyszedł w dwunastu na solo i nie podszedł do mnie. On w swoim świecie, który go postrzega jako ikonę ulicznego rapu, straciłby w oczach strasznie. Ta bańka mogłaby tego nie zrekompensować, jeśli ktoś ma nie halo pod kopułą – dodaje.
Tede wypowiedział się w wywiadzie na wiele różnych tematów m.in. o Natanie Marconiu. Obok rapera pojawił się gościnnie Daniel Majewski.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Epic Games przygotowało nie lada atrakcję dla graczy „Fortnite”. Już w sobotę, 2 grudnia, o 20:00 polskiego czasu rusza nowy event „Wielki wybuch”, w którym pojawi się sam Eminem.
Nowe wydarzenie pojawi się w „Fortnite” na pół godziny przed startem, byście mogli wskoczyć do gry jeszcze przed jego rozpoczęciem i wyposażyć się w niezbędny sprzęt. Warto podkreślić, że twórcy zachęcają do zabawy w gronie znajomych – w Wielkim Wybuchu mogą uczestniczyć ekipy liczące do czwórki graczy.
Odpaleniu „Wielkiego wybuchu” będzie towarzyszyło wydanie bezpłatnej skórki Marshall Magma, która będzie dostępna po zakończeniu eventu dla każdego biorącego w nim udział gracza. Kilka innych skórek związanych z gigantem rapu trafiło już do sklepu Epic Games, dzięki czemu gracze mogą przybyć na wydarzenie w odpowiednio dostosowanych strojach. Twórcy zadbali o to, byście mogli „przebrać się” za obecne wcielenie Marshalla Mathersa oraz jego starszą wersję – Slima Shady’ego.
Na koniec najważniejsze – punktem kulminacyjnym „Wielkiego wybuchu” będzie koncert Eminema. Wydarzenie zapowiada się jako największa atrakcja w dotychczasowej historii najpopularniejszego battle royale na świecie. Epic Games reklamuje je jako „nowy początek ‘Fortnite’”, co oznacza, że wydarzenia z „Wielkiego wybuchu” mogą mieć duży wpływ na to, jak dalej potoczą się losy gry.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Dzisiejszy dzień z pewnością upłynie pod znakiem jednej z najgorętszych premier tego roku – mowa o albumie ze ścieżką dźwiękową do pierwszej części trylogii „Akademia Pana Kleksa”, która już 5 stycznia wejdzie do kin w całej Polsce. Długo wyczekiwana płyta inspirowana filmem zawiera szereg zaskakujących interpretacji niezapomnianych piosenek, wzbogaconych o współczesne brzmienia. na krązku pojawili się m.in. Sokół i Bedoes.
Album „Akademia Pana Kleksa” to zupełnie nowa muzyczna podróż, w którą chętnie wyruszą zarówno nowe pokolenia słuchaczy, jak i fani filmu z lat 80. Nie zabrakło na nim jednak powrotów do klasycznych melodii. Wiele kultowych piosenek takich jak „Witajcie w Naszej Bajce” i „Na Wyspach Bergamutach” zyskało nowe życie dzięki nieszablonowym pomysłem kolektywu producenckiego Hotel Torino i Mateusza „Matheo” Schmidta, a także brawurowym wykonaniom wspaniałych Artystów, m.in. Igo, Kaśki Sochackiej, Brodki, Artura Rojka, Ralpha Kaminskiego, Bedoesa 2115, Sokoła i sanah.
Album zapowiadały dwa single – liryczny utwór „Jestem Twoją Bajką” w wykonaniu sanah i energetyczna, przebojowa piosenka „Całkiem Nowa Bajka”, bijąca obecnie rekordy popularności.
Akademia Pana Kleksa to uwspółcześniona wersja klasycznej bajki Jana Brzechwy, przemawiająca swoją treścią i formą do najmłodszych, ale i wchodząca w dialog ze starszymi widzami, którzy wciąż pamiętają kultową ekranizację z lat 80.
Wyobraź sobie świat, który tworzy nieograniczona niczym wyobraźnia. Świat, w którym możesz poczuć zapach koloru i usłyszeć jego smak. To świat narysowany umysłem dziecka ale tak jak każdy rysunek ma swoje kontury, tak każdy nawet najpiękniejszy świat ma swoje reguły. Co jeśli je złamiesz? Ta bajka się dopiero pisze…
Dodatkowo w lutym rusza Akademia Pana Kleksa na żywo! Widowiskowa Muzyczna Szkoła Wyobraźni odbędzie się w największych halach w Polsce (w Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu, Warszawie, Trójmieście, Katowicach i Krakowie). Akademia Pana Kleksa na żywo – Muzyczna Szkoła Wyobraźni to duża porcja zabawy i edukacji dla całej rodziny, zrealizowana w widowiskowej formule. Na uczestników czeka mnóstwo wizualnych i muzycznych niespodzianek. Więcej informacji na temat trasy można znaleźć na stronie: www.kleksnazywo.pl
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Alberto postanowił zareagować na powtarzające się komenarze fanów, którzy obierają w konflikcie stronę Grande Connection. Raper uważa, że internetowy twórca manipuluje słuchaczami.
Alberto o Grande: „Robi was w bambuko”
Grande obrał na celownik ekipę GM2L, a także pokazał, że drillowe numery, którymi szczyci się Alberto może robić każdy raper w kraju, bo to nic trudnego. Kiedy pod wpisami Alberto na Instagramie fani zaczęli obierać stronę Grande, Alberto w końcu zabrał głos na ten temat:
– Przecież ten punto jeszcze nikogo nie wyjaśnił. On tylko robi was owieczki w bambuko układając wszystko pod zasięgi, a wy się dajecie, bo macie gardła jak pelikany i ptasi mużdżek. Nawet mi was nie żal, że nie potraficie mieć własnego zdania. To świadczy źle tylko o was! Gwarantuję, że w taki sposób daleko nie zajdziecie na czele z tym grande punto, bo zamiast skupić sie na własnym celu, to tracicie czas, który jest na wagę złota – napisał raper.
Raper kłóci się z fanami
Podopieczny Malika Montany wszedł w dyskusję ze słuchaczami. Zaczął się m.in. przechwalać zarobkami, zaznaczając, że w tym roku zarobił dużo i legalnie. – Jakbym Ci pokazał wykres legalnych zarobków z tego roku, to byś deskę w kiblu obsrał – oznajmił.
Słuchacze zaczęli wytykać raperowi także błędy językowe. – A czy ja Ci wyglądam na Polonistę… No chyba nie, po za tym błędy popełniają tylko ludzie inteligentni właśnie dobrym przykładem Albert Einstein, któremu w szkole za bardzo nie szło, a gdyby nie jego znana każdemu rozkminka na temat teorii względności, to byś nawet nie umiał obliczyć teraz masy swojej głupoty – zripostował Alberto.
Poniżej pełna wymiana zdań między Alberto a komentującymi:

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
vkie oskarżony o zlecenie pobicia innego rapera. „Mam szczęście, że żyję”
„Nie zabrakło użycia sprzętu i zdewastowanego samochodu”.

Początek listopada był gorący na linii vkie vs Wnyk. Raperzy wymienili się dissami, a teraz ten drugi informuje, że został pobity i zdewastowano mu samochód na zlecenie jego oponenta.
– Jestem winien kilka słów wyjaśnień tym wszystkim, którzy czekali na mój drugi diss. Po wypuszczeniu „Epitafium” zostałem spacyfikowany przez pięciu żołnierzy reprezentujących drugą stronę konfliktu. Tak – 5 vs 1, . Spędziłem sporo czasu w szpitalu, odbyłem wiele badań i zabiegów, trochę zajęło mi dojście do siebie. Stąd moje milczenie. Liczyłem na dobry rapowy beef złożony z kilku rund (prywata i dziesiątki innych panczy czekały w notatniku na swoją kolej) i byłem w stanie wam to zagwarantować. Niestety, mój przeciwnik obrał inny sposób rozwiązania sporu, dlatego nie spodziewajcie się mojej odpowiedzi. Mam szczęście, że żyję – napisał Wnyk.
Raper opublikował na potwierdzenie swoich słów szpitalne dokumenty. vkie na razie nie odniósł się do zarzutów.

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Kukon podszywa się pod biłgorajskie zapiekanki w Krakowie
„Ktoś w nieuprawniony sposób używa naszej nazwy”.

Lada dzień Kukon otwiera własną restaurację w Krakowie. Będzie w niej serwował biłgorajskie zapiekanki. Problem w tym, że nie ma on nic wspólnego z lokalnym przysmakiem. – Ktoś w nieuprawniony sposób używa nazwy biłgorajskie zapiekanki, na które pracowaliśmy przez wiele lat – mówi twórca oryginalnych zapiekanek z Biłgoraja.
Biłgorajskie zapiekanki Kukona to fejk?
Od blisko 40 lat w niewielkim mieście Biłgoraju na lubelszczyźnie funkcjonuje lokal z zapiekankami, którymi zajadają się mieszkańcy. Mimo, że to lokalny przysmak, to od wielu lat znany jest także w całej Polsce. Na zapiekanki biłgorajskie przyjeżdżali do małego miasteczka m.in. podróżnik Dawid Fazowski, a ostatnio również Książulo, który uznał biłgorajski przysmak za najlepsze zapiekanki w kraju.

Na popularności biłgorajskich zapiekanek postanowił zarobić Kukon. I robi to w najgorszy możliwy sposób. 2 grudnia w Krakowie raper otwiera lokal z… biłgorajskimi zapiekankami. Problem w tym, że nie ma on nic wspólnego z oryginalnym i rozsławionym biłgorajskim przysmakiem.

Komentarz twórcy oryginalnych zapiekanek
– Ktoś w nieuprawniony sposób używa nazwy biłgorajskie zapiekanki, na które pracowaliśmy przez wiele lat, więc szczerze mówiąc nie za bardzo mi to odpowiada. Właściwie każdy może sobie nazwać i powiedzieć, że sprzedaje biłgorajskie zapiekanki, ale ile to będzie miało wspólnego z tymi naszymi prawdziwymi zapiekankami z Biłgoraja, na których inni chcą się opierać i coś budować? A skąd ktoś ma recepturę i wie jak się te zapiekanki biłgorajskie robi? Bo my jej nikomu nie przekazaliśmy. Nie wiem czy ktoś nam nie zepsuje reputacji. Już kilku próbowało robić zapiekanki biłgorajskie, ale niewiele wspólnego to miało z tymi prawdziwymi – mówi w rozmowie z lokalnym portalem Jan Pyznarski, twórca i właściciel słynnych zapiekanek.
Jak mówi Pyznarski, Kukon, który również pochodzi z Biłgoraja, więc miał ułatwiony kontakt nigdy się z nim nie konsultował w sprawie otworzenia punktu w Krakowie. – Nikt o nic nie pytał – przyznaje. Męzczyzna spotkał się pierwszy raz z ksywką rapera dopiero teraz.
– Przyznam szczerze, że pierwszy razy usłyszałem. Czytałem o nim, bo też się dowiedziałem o tych biłgorajskich zapiekankach w Krakowie. Nie za bardzo wiem o kogo chodzi, ale to nie ma znaczenia. To chyba nie moje pokolenie artystów – tłumaczy.
Biłgorajskie zapiekanki w punkcie w Biłgoraju kosztują 8 zł za sztukę. Za te serwowane przez Kukona trzeba będzie zapłacić blisko dwa razy tyle – 15 zł.

Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
Singiel2 dni temu
Przewrót w życiu prywatnym KęKę. Musi zaczynać wszystko od nowa
-
News3 dni temu
Kukon podszywa się pod biłgorajskie zapiekanki w Krakowie
-
News1 dzień temu
Popek padł jak mucha w 27 sekund. „Czuję się wygrany”
-
News5 dni temu
Sokół otwiera miejscówkę w Warszawie z innym raperem i youtuberem
-
News15 godzin temu
Tede bardzo mocno o Peji: „To zły i sfrustrowany człowiek”
-
News4 dni temu
Grande nazywa Alberto pozerem i sam nagrywa na drillu
-
teledysk3 dni temu
Frosti nie strzela w powietrze. Zaczepia Onara i Kubana
-
News5 dni temu
Zapiekanki Biłgorajskie od Kukona – raper otwiera restaurację