Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

TOMEK Z DIAMANTE WEAR: „ZA 10 TYS. ROZKRĘCILIŚMY TEN DIABELSKI MŁYN”

Opublikowany

 

Tomek Grande jest założycielem i właścicielem marki odzieżowej Diamante Wear, która jest obecnie jedną z wiodących marek na rynku hiphopowym.

W jaki sposób rozpoczął biznes tekstylny i jak osiągnął tak ogromny sukces? Czy bez wsparcia raperów również by sobie poradził? Czy sam też nosi swoje produkty? Na te i inne pytania odpowiedź znajdziecie poniżej w naszej rozmowie z Tomkiem.

 

Profil Diamante Wear na Facebooku przekroczył 200.000 – jest to niewątpliwie duży sukces jak na polskie streatwearowe fanpage – jak długo na to pracowałeś?

Tomek: Siemanko, z tego co sprawdzam od sierpnia 2009 prowadzę ten fanpage, czyli wychodzi na to, że 5 lat pracowałem na ten wynik i w sumie racja – zebrało się na nim trochę ludzi. Pozdro wariaty!

 

By ruszyć z własnym biznesem, potrzeba impulsu, co lub kto taki w Tobie go zaszczepił?

Tomek: Któregoś pięknego dnia kolega do mnie rzekł : 'Ziom, sprzedajesz cudze ciuchy to chyba lepiej zrobić swoje, bo pewnie wyjdziesz na tym sto razy lepiej'. Posłuchałem go. Dzięki Michał! To prawdziwa historia, ale też zawsze ciągnęło mnie do ubrań i grafik, więc postanowiłem zmierzyć się z tym rynkiem. Wyszło na dobre, dlatego wszystkich zawsze namawiam do realizowania marzeń póki jest się młodym, bo później przychodzi życie i jest trudniej. 

 

Jako producent odzieży, którą kupują w dużej mierze młodzi ludzie musiałeś badać rynek, znaleźć także pośredników, którzy upłynnią materiał – ryzyko niepowodzenia było duże?

Tomek Jak zaczynałem 5 lat temu, miałem 23 lata, także zaliczałem siebie do młodych i nadal zaliczam. Uważam, że młodość to raczej stan umysłu, co za tym idzie robiłem to, co sam chciałem nosić. Widziałem pewną niszę na rynku, gdzie dominowały ciuchy z logotypami brandów, czy skupiały się wokół nazw. Ja postawiłem na hasła, a budowanie wizerunku brandu zepchnąłem na dalszy plan. Nie widziałem sensu w wożeniu się na nazwie, która nic nikomu nie mówi.

Dzisiaj to się zmienia, wizerunek marki dorasta razem ze mną, a kolekcje są głównie wynikiem moich inspiracji. Czasem z ekipą wpadamy na jakieś rozwiązania, czy pomysły. Inspiruje mnie wszystko, czasem sam się dziwię co mam w głowie. Najbliższy przykład to grudniowa kolekcja, która będzie mocną inspiracją książkową i zastanawiam się, jak się przyjmie.
Wracając do pytania o pośredników, to zawsze chciałem tworzyć takie ubrania, żeby sami się znaleźli, odezwali do mnie. W większości przypadków tak się stało i cieszy nas to ogromnie. Fajnie jak nie tylko Ty się jarasz swoim pomysłem. Co do niepowodzenia – nie wiem, nigdy nie myślę o ryzyku niepowodzenia, to głupie. Jak ciężko pracujesz i jesteś mocno w tym to musi przecież wyjść.

 

Wsparcie raperów w promocji marki – gdyby nie Oni, poradził byś sobie z przedsięwzięciem?

Tomek: Musiałbym sobie jakoś poradzić, wtedy zaczyna się cała zabawa! Znajomość raperów na pewno na początku mi wiele pomogła. Marka na pewno stawała się znana, dzięki licznej współpracy. Dziś wsparcie działa w dwie strony. My wspieramy artystów, oni wspierają nas. Gdyby nie było Diamante możliwe, że niektóre klipy nie zostałyby nakręcone. Mowa oczywiście o młodszych artystach. Z drugiej strony bardzo możliwe, że poszczególne wzory nie stałyby się hitami. Mam kilka namacalnych przykładów. Rynek rapowy i odzieżowy w Polsce jest mocno ze sobą związany. Często myślę, że jesteśmy wyjątkiem na skalę światową, patrząc co tu się dzieje. Moim zdaniem polska branża hip-hopowa jest genialna pod względem zaradności i ogarnięcia jak spojrzysz szerzej. Jesteśmy samowystarczalni i nie musimy płaszczyć się przed nikim, co jest efektem pięknej współpracy między ludźmi.

 

Jay-Z na początku swojej kariery zainwestował w siebie pięć tysięcy zielonych, ile musiałeś poświęcić i zainwestować by znaleźć się tu gdzie jesteś?

Tomek:  Rzuciłem studia, co było koniecznie. To strata czasu, która przeszkadzała mi w biznesie, poza tym to nie jest miejsce dla wszystkich. Moim zdaniem lepiej zainwestować ten czas i pieniądze na rozkręcenie własnego interesu. Jeśli okaże się klapą nauczysz się więcej niż przez 5 lat studiów. Gwarantuję.

Co do finansów – najwięcej mnie kosztowała sesja zdjęciowa, bo na tym nigdy nie chciałem oszczędzać. W internecie sprzedajesz zdjęcia. Wyprodukowałem 100 koszulek, sprzedałem wszystko, a zarobione pieniądze roztrwoniłem na melanż.

Wróciłem do punktu wyjścia, co było dosyć zabawne. Później zmądrzałem, pożyczyłem kasę, przekazałem finanse w mniej rozrzutne ręce mego brata i dzisiaj jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Za 10k rozkręciliśmy ten diabelski młyn, ale dzisiaj chyba taka forsa by nie starczyła. Zależy jak umiesz rozmawiać z ludźmi.

 

Prócz produkcji ciuchów planujesz poszerzyć horyzonty i się rozwinąć, jeśli tak to w jakich dziedzinach chciał byś zaistnieć?

Tomek: Chciałbym nauczyć się gry na pianinie. Instrumenty podobno bardzo rozwijają, a muzykę kocham. Zaistnieć natomiast chciałbym jako współwłaściciel globalnego brandu odzieżowego i w tym kierunku zmierzam.
Życie nauczyło mnie, żeby skupić się na jednej rzeczy totalnie i żeby mieć plan. Jak to osiągnę będę myślał co dalej z tym życiem zrobić. Może kupię kiedyś dom w Amsterdamie i będę prowadził plantację i coffee shop. Dałby Bóg.

 

Kolejne pytanie, czy dzisiaj jesteś w stanie konkurować z uznanymi markami odzieżowymi na polskim rynku?

Tomek: Myślę, że trochę kasy im zabieram, także chyba jestem. Jeżdżąc z ekipą po imprezach, czy festiwalach widzimy jak wyglądamy na tle innych i ten obraz naprawdę jest piękny. Ubrania sprzedają się znakomicie, ja jestem bardzo zadowolony, możemy tylko się cieszyć, dalej rozwijać i tworzyć coraz lepsze rzeczy.

Wiemy, że przed nami bardzo daleka droga, aby nasza pozycja była silna, ale jak wspomniałem kierujemy się na rynki zagraniczne, bo skupianie się na naszym podwórku zamyka Ci głowę, a to największa pułapka.

 

Gdyby ktoś chciał zacząć od zera z jakimkolwiek biznesem, co byś mu poradził?

Tomek: Żeby pomyślał, czy to czym chce się zająć jest czymś więcej niż sposobem na zarobienie pieniędzy. Moim zdaniem biznes musi wynikać z pasji, a nie chęci szybkiego zarobku. Obserwuje taki brak pasji i zaangażowania zbyt często i nigdy to się dobrze nie kończy. I żeby nie dążył ślepo za modą, bo ona prędzej czy później przemija, jak np. teraz otwieranie burgerów. Ile można, a na lokalnym rynku i tak zostaną 3 najlepsze. Tak jest ze wszystkim.

 

Zgadzasz się ze stwierdzeniem, że dzisiaj większość uznanych raperów w Polsce to „kreatorzy” mody?

Tomek: Czy ja wiem. Raczej producenci koszulek. Obserwuje to od samego początku ponieważ moja droga zaczęła się od rapshopu internetowego skupiającego się wokół raperskich marek, ale czy to jakoś ewoluowało od wtedy? (2009). Nie wydaje mi się. Niektórzy idą dalej, ale ja bardziej traktuje to w kategoriach ubrań dla fanów niż brandów odzieżowych. Są wyjątki jak PLNY czy PROSTO, które są mocnymi brandami. Sam jestem fanem, ale umówmy się – to ubrania z konkretną wizją i pomysłem.

 

Obserwuję od pewnego czasu spadek popularności rapu. Wyświetlenia spadają, promocja staje się schematyczna. Jak myślisz, odbija się to na sprzedaży akcesoriów związanych z tym rynkiem?

Tomek: Spadek? Gdzie? Wiadomo, że wyświetlenia idą w dół i te klipy, które powinny mieć miliony często ich nie mają, ale to wynik ilości tego wszystkiego. Każdy dzieciak biega z telefonem, który kręci w HD i to właśnie efekt uboczny łatwego dostępu do technologii. Za moich czasów wychodziło 10 albumów w roku i było pięknie. Teraz masz wysyp, jak ja to nazywam – internetowych karier, które zabierają czas młodego człowieka, co za tym idzie wyświetlenia rapera, którego obejrzałby zamiast tego. Czy tam żałosne powroty ludzi, którzy rapowali jak byłem mały, dzisiaj jadą tak samo i myślą, że zbiją na tym fortunę. Promocja jest monotematyczna, bo tego jest tyle, że nie ma czasu na kilkutygodniowe akcje jak kiedyś, które powoli wkręcają słuchacza w klimat. Pamiętacie akcje z Buhhem inspirowaną Piłą? Czwarta część bodajże. To było promo. To, że brak ludziom pomysłów to drugie. Nie wiem co się stało.

Chyba każdy nawijacz chce czym prędzej widzieć swój fejs na YouTube i nie ma czasu pomyśleć nad fajnym rozegraniem tego. W wytwórniach chyba też brakuje genialnych głów od marketingu. Dzisiaj też uwaga słuchacza jest rozproszona i jak coś nie wpadnie w 2 minuty w ucho to 'jebać' i pędzi dalej. To też mega wyzwanie dla raperów, aby zaciekawić w te dwie minuty, nie pieprząc o dziewczynie, która ich rzuciła, czy o tym, że bieda piszczy u rapującego w nowym snapie. Gówno zawsze będzie w cenie, a takie wynurzenia zostawiałbym dla siebie. U nas w ogóle jest jakaś jazda na promowanie porażek i tego jak jest źle. Słabe to.

 

No właśnie „…słabe to” – więc czy Ty dzisiaj mając markę, chcesz dalej wspierać polski rap, czy nie myślisz, by iść w gatunki, które się sprzedają i pozwalają się rozwijać?

Tomek:  A rap się nie sprzedaje i nie pozwala rozwijać? Doskonale się sprzedaje, a na scenie masz raperów, których bardzo rozwinął, dlatego tymbardziej nie rozumiem płakania w utworach. Ten gatunek jest tak zróżnicowany, że naprawdę masz wszystko do wyboru do koloru, a ja mam ten komfort, że mogę wybierać z kim działam. Młodzi ludzie, którzy mają coś do powiedzenia to w większości polski rap, reggae i pochodne. Reszta pieprzy kocopoły w radiu, albo jakieś bzdury o których nie mają pojęcia, a z takimi nie chcę działać. Lubię jak między nami jest jakaś energia, nie tylko biznes.

 

Może pytanie nie na miejscu, ale czy sam nosisz swoje produkty?

Tomek: Oczywiście. Nie mam fazy by chodzić od stóp do głów w Diamante i często chodzę w innych ciuchach, ale mam mnóstwo produktów naszego brandu, które noszę, używam i jestem zajarany jak dziecko. Muszę też je testować. Nie wyobrażam sobie pominięcia tego etapu. Staram się nosić coś z tydzień zanim w ogóle zdecydujemy się na produkcję. Wiadomo, że nie chodzę w każdej koszulce, ale jak coś jest w nowym fasonie, czy pojawia się zupełnie jakaś nowość, jak ostatnio spodnie jogger to bądź pewien, że stestowałem je zanim wrzuciliśmy to do sprzedaży.

Z ciekawostek powiem, że z joggerami walczyłem od marca, a do sprzedaży trafiły w październiku, także widzisz. Jednak dzięki temu słyszę, że to najlepsze joggery w Polsce, bo materiał i wykończenia naprawdę są ogień. Nie mnie to oceniać, nie nosiłem innych, ale to strasznie miłe.
Jesteśmy na etapie, gdzie nie pędzimy za pieniędzmi by mieć na ruchy, tylko szlifujemy jakość i dopracowujemy produkty, by cieszyły się uznaniem jak najdłużej w tych 'jednorazowych' czasach. Zawsze chciałem dojść do tego etapu.

 

Zgłasza się do Ciebie osoba odpowiedzialna za talent-show – rozważasz propozycję?

Tomek: Zgłosili się ostatnio jedni z tego programu, co nic z rapem wspólnego nie ma, ale wygrywają go niby-raperzy. Oczywiście nie wszedłem w to, bo to strzał w kolano. Poza tym nie chcę przykładać ręki do popularności takich ludzi. Nie jestem zamknięty na rap, ale szczerze mówiąc – nie widzę w Polsce innego nurtu, który byłby tak prawdziwy i wpasowałby się jakoś w nasze ubrania. Jest scena rockowa, punkowa, czy metalowa, ale to inna bajka. Reszta mnie nie interesuje. Artysta to też pojęcie względne, także zależy to od osoby i tego, co sobą reprezentuje.

 

Jakiś czas temu ktoś mi powiedział, że prawdziwe pieniądze można zrobić na disco polo, że tam są faktycznie duże sumy, czy Diamante Wear mogłoby się pojawiać na teledyskach z tego nurtu?

Tomek: Duże sumy to też pojęcie względne. Znam ludzi dla których 1,500 zł to duża suma. Wracając do pytania to nie. Pieniądze to nie wszystko. No i kto zarabia na Disco Polo? Artyści i organizatorzy eventów. Myślisz, że sprzedaż New Ery wzrosła po emisji w jakiś klipach disco-polowych? Wątpię. Poza tym poziom na jakim są te teledyski to w większości kiepski żart. 

 

Słuchasz raperów, z którymi decydujesz się na współpracę, czy jest to czysty biznes, w sensie On ma wyświetlenia, to się z nim bujam?

Tomek:Tu nie chodzi o muzykę, tylko o to jakim jest człowiekiem. Potencjał reklamowy też jest ważny, bo to biznes, ale nigdy nie wszedłem we współpracę z kimś kogo nie lubię, czysto dla pieniędzy. Śmieję się, że im więcej znam, tym mniej słucham, ale to moje branżowe powiedzonko.

 

Gdybyś miał zareklamować swoje produkty trzema słowami – jakie byłyby to określenia?

Tomek: Jedno słowo – BUFU – Buy Us Fuck You! :)))

 

Dzięki za rozmowę.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: