Sprawdź nas też tutaj

Wywiad

ZAGINIONY: „MOŻNA MNIE KUPIĆ ZA DUŻE PIENIĄDZE. POŁOWĘ ODDAM…”

Opublikowany

 

alt

Warszawski raper na emeryturze opowiada o swojej nowej pasji, ostatnim projekcie, pieniądzach w rapie czy wartościach w kulturze Hip-Hopowej.

Zaginiony wydał kilka miesięcy temu, swój ostatni projekt „Mędzy niewiastami EP” (recenzja). Sprawdźcie poniżej, co u niego słychać na rapowej emeryturze.

 

Pytany byłeś pewnie nie raz o powody swojego „zakończenia” kariery – jak długo o tym myślałeś?

Zaginiony: To nie była spontaniczna decyzja. Zanim ogłosiłem ją, miałem za sobą ponad roczny okres „rapstynencji”. Innymi słowy kompletnie nic nie napisałem i nie nagrałem przez ponad rok i odkąd zająłem się rapem w 2001 roku była to moja najdłuższa przerwa. Co więcej – absolutnie nie miałem ochoty tego zmieniać. Złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim potrzebowałem czegoś nowego, nowych środków wyrazu, ekspresji i bardzo zainteresowałem się filmem. Aktualnie pracuję równolegle nad dwoma scenariuszami. Mam niewielkie doświadczenie z pracy nad moimi teledyskami, ale generalnie to wszystko jest dla mnie nowe, świeże i jest to miła odskocznia. Jest to jednak zdecydowanie trudniejsza branża i praca na o wiele większych budżetach niż w przypadku muzyki. Póki co uczę się, dużo czytam, dużo oglądam i traktuję to jako nowe wyzwanie.

 

Możesz opowiedzieć coś więcej o nowej pasji, skąd taka akurat droga i czy to jest to co w życiu chciałbyś robić?

Zaginiony:  W życiu zawsze chciałem tworzyć. Od dziecka byłem kreatorem. Malowałem, rysowałem, projektowałem. Kupowałem zeszyty 16-kartkowe, wyrywałem z nich okładki i tworzyłem własne komiksy z rysunkami, bohaterami i fabułą. Pożyczałem kamerę na taśmy VHSC lub Hi8 i nagrywałem własne mini-seriale, a także program o grach video. Projektowałem własne gry video – na papierze i na komputerze. Kręciłem film, w którym występowała cała moja klasa i nauczyciele, pisałem wiersze i opowiadania, cała lekcja języka polskiego została poświęcona na odczytanie i analizę mojego opowiadania, w którym z imion i nazwisk byli wymienieni wszyscy uczniowie z klasy, każdy odgrywał jakąś rolę. W końcu zajarałem się kulturą hip-hopową, rapem i sam zacząłem tworzyć. Bez pieniędzy, bez znajomości, bez żadnej wiedzy, po prostu zacząłem to robić. Nie tylko pisałem i rapowałem, ale również produkowałem muzykę. Uznałem, że muszę skupić się na jednej rzeczy jeśli chcę być najlepszy i skupiłem się właśnie na tym, na rapie. I doszedłem do takiego levelu, w którym bez wątpienia mogę powiedzieć, że jestem jednym z najlepszych raperów w Polsce – jeśli ktoś twierdzi inaczej, nie zna się na tej muzyce. Nie zna się na pisaniu tekstów, rozkładaniu oddechów, nie wie co to flow, nie umie wychwycić emocji, nie ma w sobie na tyle dużo wrażliwości i poczucia estetyki żeby wejść na mój level. Niech wraca do słuchania pierdolonego rapu o rapie. Wydałem legalny album tym samym osiągając swój cel. Musiałem wyznaczyć kolejny, ale moje ambicje leżą znacznie wyżej niż nagranie kolejnego albumu. Potrzebuję nowego wyzwania. Film jest takim wyzwaniem. Pozyskiwanie milionowych budżetów jest takim wyzwaniem. Za pomocą filmu można opowiedzieć zupełnie inne historie niż w przypadku muzyki i to jest dla mnie bardzo ekscytujące.

 

A scenariusze, piszesz, w jakim gatunku, czy to jest coś co pozostanie w undegroundzie, czy celujesz dużo wyżej?

Zaginiony: Aktualnie pracuję równolegle nad dwoma scenariuszami. Jeden to dramat fantasy, mroczna opowieść dla dorosłych z elementami baśni. Drugi projekt można poniekąd nazwać Seksmisją XXI wieku. Wszystko to oczywiście stoi pod znakiem wielkiej niewiadomej, ale gdybym nie wierzył w siebie to na pewno nigdy nie doszedłbym do miejsca, w którym się znajduję obecnie.
Celuję oczywiście najwyżej jak się da, trzeba jednak pamiętać, że jestem artystą, który nie uznaje żadnych kompromisów. Ten kto śledził moją drogę w undergroundzie rapowym doskonale wie, że jestem jednym z nielicznych w 100% prawdziwych raperów, który nigdy nie szedł na żadne ustępstwa, zawsze robił swoje, wbrew panującym trendom. Artystą, który przecierał szlaki chociażby poprzez specyficzne wydanie albumu STREETWORKERZ w dużej, metalowej puszce. Takim artystą na pewno pozostanę – również jeśli chodzi o film. Interesują mnie artystyczne filmy, robiące ostry bałagan w głowie i dające do myślenia.

 

Zanim zaliczymy powrót do przeszłości pogadajmy chwilę o „Między niewiastami” – skąd pomysł na tytuł?

Zaginiony: Przede wszystkim to miał być pełnoprawny, solowy album, a nie EP. W założeniu miała to być druga, środkowa część trylogii stąd „między” w tytule. Materiał, który zgromadziłem (nie tylko ten, który można usłyszeć na epce) traktował przede wszystkim o najbardziej imprezowym momencie mojego życia, pełnym alkoholu, narkotyków i… niewiast. W tym kontekście taki tytuł pasował idealnie. Nie ukrywam również, że jestem osobą bardzo religijną i pełny tytuł „Zaginiony. Między Niewiastami.” jest pewnym nawiązaniem do wypowiedzi św. Elżbiety: „Błogosławiona jesteś między niewiastami”.

 

„Traktował przede wszystkim o najbardziej imprezowym momencie mojego życia, pełnym alkoholu, narkotyków i… niewiast.” -chciałeś aby ten projekt był czymś w rodzaju rozliczenia się z przeszłością?

Zaginiony: Nie traktowałem tego jako rozliczenie z przeszłością, bo w momencie tworzenia materiału ten etap cały czas trwał. Mój rap zawsze odzwierciedlał dany etap mojego życia, dlatego zawsze był prawdziwy. Dbałem jednak zawsze o to, aby podać go słuchaczowi w nieszablonowy sposób. W moich utworach jest mnóstwo smaczków, których przeciętny słuchacz nie będzie w stanie wychwycić.

 

Dlaczego więc wyszła tylko ep-ka, a nie pełnoprawny materiał?

Zaginiony: Przerwałem prace nad materiałem w momencie gdy wychodził mój legalny debiut. Utwory, które później dogrywałem kompletnie nie pasowały do tych, które nagrałem wcześniej, po raz kolejny poczyniłem niebywały progres, bo jestem osobą, która nieustannie się rozwija, a nie odcina kupony. Poza tym nie czułem już kompletnie tego ostrego, imprezowego klimatu, nie chciałem już o tym nawijać. W moim mniemaniu album musi być przede wszystkim spójny, płyta to jest dzieło sztuki, nie można tego zrobić byle jak tylko dla pieniędzy. Dlatego wspólnie z JH, z którym nagraliśmy trzy kozackie utwory postanowiliśmy zrobić z tego EP. Jeden producent, spójny klimat i zamknięcie kolejnego etapu.

 

„Ten cały Twój syf, nie kojarz z Hip-Hopem” – uważasz, że ta kultura dzisiaj jest co raz mniej wartościowa?

Zaginiony: W tym wersie akurat chodziło mi o coś zupełnie innego, aczkolwiek korzystając z okazji pozwolę sobie trochę ponarzekać. Kiedy zaczynałem rapować (2001 rok) to było całkiem jeszcze świeże, wyjątkowe, elitarne wręcz zjawisko. Kiedy zacząłem pisać nie znałem ŻADNEGO rapera, a od zawsze byłem bardzo lubianą, towarzyską osobą i miałem bardzo dużo znajomych – nikt z nich nie rapował, serio. Bardzo ciężko w to uwierzyć, bo dziś zapewne w każdej klasie gimnazjalnej jest co najmniej kilku raperów – co ja gadam, ponad połowa każdej klasy to raperzy (druga połowa to dziewczyny, które do rapu przeważnie się nie nadają). Kiedy zaczynałem rapować to mało kto z moich znajomych w ogóle słuchał rapu. Ktoś raz do szkoły przyniósł WFD Nastukafszy – to pamiętam. To, że zająłem się rapem budziło przeważnie powszechne zdziwienie, niedowierzanie – a bardzo lubię być oryginalny i tak się wtedy czułem. Jak wszyscy szli w prawo, to ja szedłem w lewo (nie mówię o polityce). Dziś robiąc rap absolutnie nie czuję się wyjątkowo, a wręcz mając 28 lat na karku i biorąc pod uwagę zarobki, które są w tej branży czuję się raczej groteskowo. Wkurwia mnie też, że ta kultura nie jest traktowana poważnie w polskich mediach.

 

Groteskowość Hip Hopu, raperów – czy to nie My, tworzący tę kulturę za to odpowiadamy?

Zaginiony: Oczywiście, że tak. I podstawowym błędem jest obrażanie siebie nawzajem zamiast współdziałania. Dissy i chora zazdrość. Wiesz ile osób zaczęło po mnie jechać za plecami gdy pojawił się news, że wydaję legalny album? Oczywiście prosto w oczy albo chociaż za pomocą wiadomości mailowej czy fb nikt mi nic złego nie powiedział, tacy ludzie są bardzo smutni. Ci ludzie powinni zrozumieć, że jedziemy na tym samym wózku i przeciwnik jest zupełnie gdzie indziej.

 

Udział raperów w różnego rodzaju programach komercyjnych nie jest zbyt dobrze widziany w środowisku – wygrałeś inicjatywę organizowaną przez Orange – jakie to było doświadczenie?

Zaginiony: Konkurs organizowany przez Orange i Koka Beats nic nie narzucał ani nie był przypałowy jak niektóre komercyjne inicjatywy żerujące na kulturze hip-hopowej. Nagrodą był bardzo duży budżet na wydanie albumu i teledyski i jeśli taka szansa jest przez kogoś w środowisku niezbyt mile widziana to jest chory na głowę.

alt

Zanim dołączysz do wytwórni Koka Beats – wydajesz z raperem o pseudonimie Skajsdelimit „Legendy płynące z tych okolic” – dlaczego nie poszliście za ciosem i nie zdecydowaliście się kontynuować wspólnej działalności?

Zaginiony: „Legendy płynące z tych okolic” to zdecydowanie jedna z najlepszych płyt w polskim undergroundzie rapowym – mówię to całkiem obiektywnie, ponieważ od czasu jej nagrania mój styl ewoluował i poszedł w zupełnie inną stronę, nie potrafiłbym już teraz nagrać takiego samego albumu w takim klimacie. Do kontynuacji projektu nie zachęcił nas niestety wąski zasięg tego albumu. Odbiór był jak najbardziej pozytywny i do tej pory odzywają się do mnie ludzie, którzy uważają ten album za kultowy, ale niestety nie dotarł on do szerokiego grona słuchaczy. Z drugiej strony jak słucham tego co dociera do szerokiego grona słuchaczy, to jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ten album jest zajebisty i wartościowy. Bo to co dociera do szerokiego grona słuchaczy przeważnie jest gównem.

 

Zgadzam się, że mainstream i to co jest modne, w dużej mierze to shit – powiedz mi, czy dzisiaj już jako „raper emeryt” dalej uważasz się za Hip-Hopowca? Gadałem o tym jakiś czas temu ze Skajsem i On np., nie widzi już siebie w tej kulturze, właśnie dlatego, że zalewa ją taka fala gówna.

Zaginiony: Kiedyś byłem jednym z finalistów konkursu Coke Life Fresh Noise – właśnie razem ze Skajsem. Podszedł wtedy do mnie inny finalista,  tworzący muzykę rap, w za dużej koszulce szerokich spodniach, czapce przekrzywionej na bok i zapytał mnie: „ej, stary, dlaczego Ty nie wyglądasz jak hip-hopowiec”. Zawsze lubiłem iść własną drogą i nie lubiłem się utożsamiać z tłumem. Obok Volta i Abradaba byłem przez pewien czas ambasadorem marki Adidas Originals, z tym że jako jedyna osoba na scenie wybierałem bardziej kontrowersyjne stroje, taki był mój styl i nikt inny nie miał na polskiej scenie takiego. Tak samo jest z każdą płaszczyzną tej kultury. Absolutnie nie uważam się za hip-hopowca i nigdy się nie uważałem! Jestem artystą, którego nie ograniczają żadne ramy, wybrałem sobie po prostu wiele lat temu taką, a nie inną konwencję, za pomocą której mogłem wyrażać siebie i dać upust mojej fantazji i kreatywności.

 

Zaliczyłeś drogę z podziemia do dużej wytwórni – wydałeś album u Pezeta – gdybyś miał przejść te drogę jeszcze raz, zrobił byś to?

Zaginiony: Byłem zdeterminowany, skoncentrowany na swoim celu, mega pewny siebie, uważałem że jestem najlepszy, nikt mi nie dorówna, nikt mnie nie pokona, dniami i nocami pracowałem nad swoim stylem, rap był dla mnie najważniejszy, nie było ani jednego dnia, w którym nie robiłbym czegoś związanego z rapem, ciężko pracowałem w studio i na próbach, grałem koncerty i nigdy nawet przez moment nie zwątpiłem w to, że wydam legalny album, byłem o tym przekonany w 100% tak jak o tym, że wszyscy umrzemy póki krioterapia nie stanie się powszechnie dostępna, a na końcu wziąłem udział w konkursie Orange.

 

„Czerwone samochody i białe dziewczyny” promują cztery teledyski, nie uważasz jednak, że album przeszedł trochę niezauważony – nie sądzisz, że media poświęciły Tobie i płycie zbyt mało miejsca?

Zaginiony: Jest to specyficzny, koncepcyjny album dla inteligentnych ludzi – a ci wśród odbiorców tej muzyki są w zdecydowanej mniejszości. Celowo na „CSiBD” nie ma przyciągających featuringów, nie ma nawijek pod młodzież gimnazjalną, nie ma nic pod publikę. To płyta, która idzie pod prąd. Koncertowy smash hit „Drzwi do jego fury” mógłby jednak spokojnie uruchomić całą machinę gdyby wszedł na rotację do stacji radiowych, a dlaczego tak się nie stało to już pytanie do osób odpowiedzialnych za promocję tej płyty.

 

Pieniądze w rapie – czy zajmując się tą muzyką, zdarzyło Ci się żyć tylko z tego?

Zaginiony: Ja bardzo wcześnie zacząłem pracować. Mając 16 lat już zarabiałem pieniądze. Później zrezygnowałem ze studiów i założyłem własną firmę handlową. Raper, który zarabiałby w Polsce więcej niż ja jako właściciel firmy handlowej – nie istnieje. To jest po prostu nierealne (nie liczę raperów, którzy jednocześnie są właścicielami firm handlowych i produkcyjnych). Ja nigdy nie traktowałem rapu zarobkowo. Jeśli traktujesz rap zarobkowo – prędzej czy później się w tym zagubisz i zaczniesz robić gówno dla zakochanych gimbusów. Trochę zarobisz, ale jak spojrzysz w lustro to będziesz widział w nim pizdę. Pieniądze wydasz (pewnie przepijesz jak gimnazjum dorośnie i zorientuje się, że słuchanie Ciebie to przypał i znajdzie nowego idola), ale pizdą będziesz nadal. W związku z tym, że nigdy nie traktowałem rapu w kategoriach biznesowych – każdy mój album jest definicją prawdziwego rapu. JA jestem prawdziwym rapem. Jestem jednym z nielicznych raperów w Polsce, którzy nigdy się nie sprzedali i nie zrobili nic wbrew sobie. Stawianie wszystkiego na rap jak robią niektórzy jest bardzo krótkowzroczne. Nigdy nie wiadomo kiedy minie moda, nie wiadomo co się sprzeda, a co się nie sprzeda. Jak jesteś facetem to musisz myśleć o tym jak zapewnić jak najlepsze życie swojej rodzinie teraz i w przyszłości, nie możesz żyć w utopijnym świecie marzeń, szerokich spodnich, czapeczek przekrzywionych na bok i SWAGU. Czy zdarzało mi się żyć tylko z tego? Nie. Czy mógłbym żyć tylko z tego? Na pewno nie na takim poziomie na jakim żyję.

 

Ciekawe co mówisz, ale zagłębmy się w ten temat dalej. Czy nie uważasz, że dla niektórych rap stał się zawodem po prostu i mają z tego dobry hajs, a inni są dla 5 minut sławy?

Zaginiony: Ale co to za sława? Zobacz jak małym krajem jest Polska w skali całego świata. O ile producenci mają uniwersalne środki wyrazu, to polski raper nigdy nie pójdzie worldwide rapując po polsku. Zobacz jak mało ludzi w skali polski słucha muzyki. Jak mało ludzi w skali tych co słuchają wybiera akurat rap. Sprzedaż płyt mówi sama za siebie, a w sztucznie nabijane wyświetlenia na youtube wierzą chyba jeszcze tylko ludzie bardzo naiwni. Kogo pociąga ta sława? Czy oni chcą być rozpoznani podczas robienia zakupów w Carrefourze przez 13-letniego fana? To jest niepoważne. Dla niektórych rap stał się zawodem i będą robić to, bo muszą. Nic innego nie potrafią, nie mają wyjścia. Mają z tego hajs – a czy jest to „dobry hajs” to już zależy od punktu widzenia. Dla mnie dobry hajs ma ten kto jeździ Veyronem – a żaden raper w Polsce nie jeździ. Większość w ogóle nie ma prawa jazdy.

 

Zaczęliśmy te rozmowę o „emeryturze” – ostatnio w Polsce na takową udał się Waldek Kasta, w U.S.A., co chwile ktoś odchodzi i powraca – czy Zaginiony jak raz coś powie to tak jest do końca?

Zaginiony: Nigdy nie wiesz co się wydarzy. Jestem bardzo stanowczy i uparty, ale nie można być niewolnikiem własnych słów i jeśli miałbym potrzebę nagrania i opublikowania czegoś to na pewno nie będzie wzbraniało mnie to co powiedziałem wcześniej. Ja nie robię już rapu, bo kompletnie tego nie czuję. Jestem prawdziwy, nie mogę być nieszczery w stosunku do słuchaczy. Dlatego też poinformowałem słuchaczy o mojej decyzji – bo mogłem przecież nie pierdolić o emeryturze i po prostu nic nie robić, ale ludzie pytali ciągle kiedy coś nowego ode mnie. Powinienem robić to dalej, właśnie wydałem legalny album, powinienem robić następny i następny, niebawem może byłbym… no właśnie, gdzie i kim bym był gdyby to wszystko mocno wypaliło? Nic co może dać rap nie pociąga mnie w chwili obecnej (nie potrzebuję pieniędzy z rapu, nie potrzebuję sławy i uwielbienia, a satysfakcji z tworzenia nie mam). Lepiej być po prostu szczęśliwym. A jestem szczęśliwy gdy nie muszę po raz kolejny stawać w obliczu głupoty i niezrozumienia.

 

Jedni przychodzą i odchodzą inni robią ten rap latami, robią to z tą samą pasją co na początku – co według Ciebie definiuje w człowieku pasję, zajawkę – to, że mimo upływu lat potrafi być tak samo przekonujący jak chociażby 20 lat temu?

Zaginiony: Najważniejsze to zachować w sobie resztkę dziecka. Jako dzieci jesteśmy beztroscy, pozytywnie nastawieni i ciekawi świata. Dorośli ludzie mają przed sobą znacznie więcej problemów, którym trzeba stawić czoła i często zmywają one nam błysk z oczu. Nie można na to pozwolić i w tym celu należy pielęgnować swoje pasje – to one są odskocznią od rutyny i codzienności. W ogóle nie rozumiem ludzi, którzy nie mają żadnej pasji, a jest ich sporo. Wydają mi się niekompletni. Nie mógłbym być z dziewczyną, która nie ma pasji, niczym się nie interesuje. Jeśli chodzi o raperów to niestety nie wszyscy robią to z pasji. To słychać, że po prostu ciągną ten temat dalej, dopóki się kręci, żeby na koniec roku mieć jakąś w miarę okej średnią pensję. To jest słabe, oni przeważnie robią non stop to samo, na sprawdzonym patencie, w ogóle się nie rozwijają.

 

Mimo, iż nie będziesz nagrywał, gdy zadzwoni telefon i ktoś poprosi o koncert, albo udział gościnny na płycie weźmiesz to pod uwagę?

Zaginiony: Od momentu zakończenia działalności odmówiłem już (aż) dwóch propozycji koncertów za normalne stawki i (tylko) dwudziestu „dla biednych dzieci i zajawki”. Nawet nie chce mi się wychodzić już ze starym materiałem, bo mi się znudził, to by nie było fair w stosunku do ludzi. Inni oczywiście wychodzą i grają na odpierdol albo najebani, ale to nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem. Można mnie kupić tylko za duże pieniądze i chętnie za takie wystąpię, ale to będzie musiała być 5-cyfrowa kwota, z której połowę przeznaczę na cele charytatywne. Jeśli chodzi o występy gościnne to takich z reguły odmawiam. Nie wiem w sumie nawet dlaczego, jakoś nie mam zajawki na to. Ciekawą propozycję na pewno bym rozważył.

 

Na koniec chciałbym nawiązać do Twojej wypowiedzi z tej rozmowy, mianowicie „Koncertowy smash hit „Drzwi do jego fury” mógłby jednak spokojnie uruchomić całą machinę gdyby wszedł na rotację do stacji radiowych, a dlaczego tak się nie stało to już pytanie do osób odpowiedzialnych za promocję tej płyty.” – przeszedłeś przez podziemie do mainstreamu – sam twierdzisz, że materiały Twoje nie odniosły sukcesu komercyjnego. Powiedz mi na koniec, jak oceniasz branżę promotorską, dziennikarską nastawioną na promocję Hip-Hopu?

Zaginiony: Szczerze mówiąc nigdy się w to nie zagłębiałem, zawsze interesowała mnie czysta sztuka, tworzenie utworów, a nie cała otoczka. Ogólny obraz mediów promujących hip-hop tworzą nie tylko dziennikarze, ale również użytkownicy portali. Wystarczy sobie przypomnieć poziom jaki panował na słynnym forum słynnego portalu z kreską. Niewiele było tam tematów dotyczących mojej twórczości, natomiast można było się stamtąd dowiedzieć kogo wyruchałem, z kim zerwałem, co zrobiłem itd. Taki poziom niestety reprezentuje przeciętny, małoletni odbiorca tej muzyki. Dlatego jest ona tak bardzo niepoważnie traktowana przez normalnych, ogarniętych ludzi.

 

Dzięki za rozmowę.

Zaginiony: Cała przyjemność po mojej stronie.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

 

Wywiad

Benito: „Będą grube strzały w najbliższym czasie” – wywiad

Rozmawiamy m.in. o Bałagane i Riccim.

Opublikowany

 

benito

Ścianka Popkillerów to niesamowite miejsce, łączące wszelakie uniwersa (co najlepiej pokazuje różnorodność naszych gości). Gdzie indziej znajdziemy obok siebie Bambi, Łonę i Adiego Nowaka na raz? Tym razem jednak skupimy się na połączeniu Najniższej Polskiej Dziennikarki o włoskim pochodzeniu z kimś, kto niewątpliwie kojarzy się z Półwyspem Apenińskim i wygrał loterię genów, patrząc na jego wysokość.

Kolejnym rozmówcą przed GlamRapową kamerą w trakcie szóstej edycji Popkillerów był Benito, połowa Tuzza Globale. Raper i restaurator zdradził nam, które określenie bardziej do niego pasuje. Padła też poważna deklaracja.

– Muzyki robię bardzo dużo. Będą grube strzały w najbliższym czasie. Kocham to robić i będę to robił.

Nie mogło zabraknąć również pytania o to, gdzie jest Ricci i jaką przyszłość ma przed sobą inspirujący się Włochami duet. Benito w imieniu Bałagane odebrał statuetkę „Hardkorowego Rapera Roku”, którą otrzymał Kazek. Ten wątek oczywiście musieliśmy również poruszyć.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Lordofon: „W kategorii Kacperczycy roku byśmy wygrali” – wywiad

„Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza?”

Opublikowany

 

Echa ostatniej gali rozdania Popkillerów wciąż nie milką. Na naszym kanale sukcesywnie pojawiają się kolejne wywiady, nie tylko z samymi raperami, ale i szeroko pojętymi osobami z branży hip-hopowej. Tym razem w ogniu pytań znalazł się zespół Lordofon.

– Jestem pisarzem, poetą; beaty jakiś chłop robi do tego (…). Ja się porównuję najczęściej… kojarzycie Mickiewicza na przykład? To jest to! – mówi Maciej Poreda zapytany o (pre)nominację w kategorii „Liryczny raper roku”.

To, że panowie mają niesamowite poczucie humoru zobaczycie jeszcze nie raz, zwłaszcza w zestawieniu z najniższą polską dziennikarką (czyli autorką tekstu i poniższego wywiadu). O tym jak być Kacperczykiem i Taco Hemingwayem w jednym, o najlepszym fanbasie i wymarzonej statuetce Chłopa Roku poniżej opowiedzą Wam – wspomniany nieślubny wnuk wieszcza narodowego i Michał Jurek (perkusista na skalę wyprzedania trasy koncertowej).


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Wuwunio ostro do Szalonego Reportera: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum”

Rozmawiamy z twórcą Pal Hajs TV.

Opublikowany

 

Wuwunio to człowiek-orkiestra. Smiało można nazwać go mianem reportera, w wolnych chwilach potrafi coś, nie-coś zarapować, a ponadto jest to także baczny obserwator i aktywny uczestnik naszego polskiego youtube’owego poletka. Nie mogło więc być takiej możliwości, że nie porozmawialiśmy chociażby chwilę na temat jego najbliższych planów, wrażeń z gali oraz… sami zobaczcie.

Od Popkillerów 2024 minie lada chwila już tydzień, a emocje nadal nie opadły. Warto więc nieco podkręcić atmosferę ponieważ nasze ściankowe rozmowy, wywiady wciąż napływają na nasz kanał YouTube, który zdecydowanie warto zasubskrybować.

Z Wuwuniem poruszyliśmy szereg tematów: od sympatii do Rów Babicze przez podejście do Szalonego Reportera aż po najbliższe internetowe plany.

Wuwunio vs Szalony Reporter

Chwilę przed samą galą Popkillerów pisaliśmy o insynuacjach Szalonego Reportera względem Kubańczyka. Wówczas Wuwunio skomentował cały wpis jako „obrzydliwy”.

Podczas naszej rozmowy Wuwunio stwierdził, że nie tylko już nie pójdzie do niego na podcast, ale zaapelował też: „Dramat, idź na Jasną Górę po rozum” – zwrócił się do Szalonego Reportera.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Mateusz Kaniowski: „Nie słucham żeńskiej sceny rapowej” – wywiad

„Odkryciem roku na Popkillerach powinno zostać Rów Babicze”.

Opublikowany

 

kaniowski wywiad

Popkillery 2024 już za nami. Szósta edycja największej hip-hopowej gali to historia. Uczestnicząc na gali przeprowadziliśmy kilka wywiadów. Efekty tej pracy możecie już powoli oglądać na naszym kanale. Na pierwszy ogień naszych dociekliwych pytań idzie jeden z najbardziej popularnych dziennikarzy młodszego pokolenia, czyli Mateusz Kaniowski.

– Ruskiefajki to jedna z nielicznych kobiet, których jestem w stanie słuchać. To, że niektóre osoby są tak popularne z takimi utworami, które nagrywają to mnie po prostu roznosi – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim Mateusz Kaniowski.

Czego słucha Kaniowski? Jaki według niego jest singiel roku? Co myśli o Popkillerach? Czy raperzy dalej będą chętnie brać udział we freakfightach? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie poniżej.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Frank Leen o początkach w rapie: „Był taki Adrian, który miał Sony Xperia K800i” – wywiad

Bitowo wychowałem się na Young Leanie i Sad Boys.

Opublikowany

 

frank leen

Dożyliśmy pięknych czasów różnorodności w rapie. I chociaż zagorzali ultrasi zakręcą głową, wyleją piwo i krzykną, że „to nie jest hip-hop”, powinniśmy się cieszyć z każdej formy docenienia naszych branżowych kolegów. Na 30. jubileuszowej gali Fryderyków w kategorii „Fonograficzny debiut roku” został nominowany Frank Leen za swój album „Miłość w czasach”. Statuetki nie udało się niestety zdobyć jednak artysta miał okazję wystąpić na scenie gliwickiej areny. Następnie mieliśmy okazję zamienić parę słów.

Dostałeś nominację w kategorii Debiut Roku, chociaż to nie Twój pierwszy rok na rapowej scenie. Jakie to uczucie?

Fajne to uczucie ponieważ ktoś mnie dostrzegł i jestem z tego mega dumny. Cieszę się, że tak wyszło. Jestem trochę starszy niż wszyscy nominowani, ale mega dumny. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie.

Jesteś bardzo wszechstronnym artystą – z jednej strony mamy współpracę z Gibbsem, z drugiej z CatchUpem, za Tobą też współpraca z Okim na SoundClashu. Zdecydowanie należysz do osób znanych w środowisku. Jak to przekłada się na zasięgi i słuchaczy?

Jestem w stu procentach z rapowego świata i próbuję alternatywy ponieważ była bliska mojemu sercu gdy dorastałem. Grałem w różnych zespołach na gitarze, to jest mój główny instrument. Jak to się przekłada na zasięgi? Szczerze – nie wiem, totalnie mnie to nie obchodzi. Cieszę się, że mogę mieszać te światy, bo wydaje mi się, że nadal jest to dzika strefa dla polskich słuchaczy. Chciałbym to normalizować.

Na jakim hip-hopowym wykonawcy wychował się Frank Leen?

Dobre pytanie, jest ich wielu. Na pewno Kendrick Lamar, słuchałem dużo Eminema. A tak beatowo, produkcyjnie to na pewno Young Lean i jego grupa Sad Boys. A z polski to dłuższa historia.

Opowiadaj śmiało!

Grałem w siatkówkę, był tam taki Adrian, który miał telefon Sony Xperia K800i. Ja miałem K750i i stwierdziłem, że ma mega super telefon więc spytałem, czy chciałby się zamienić albo sprzedać. Powiedział żebym dopłacił stówkę i się wymieniliśmy. Wracałem do domu z tym telefonem i na nim był tak: Paluch, Ganja Mafia, Peja… Takie mega klasyczki polskiej sceny rapowej.

Ale nie było Tedego?

Nie, nie było Tedego! Ale lubię Jacka, nie mam nic do tego beefu. Z polskiego rapu później wielu utalentowanych artystów się przewinęło. Zdecydowanie moim ulubionym, chociaż nie inspirował mnie za bardzo, jest Oki. Pokazuje, że da się eksperymentować i nikt nie może go podrobić. Moje brzmienie jest mega oryginalne i to jest rzecz, która nas łączy.

Dzięki za rozmowę!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Wywiad

Tede przestał pisać, tylko nagrywa. „Odkryłem rap na nowo” – wywiad

Z raperem rozmawiamy m.in. o polityce, Clout MMA, nowej płycie oraz AI.

Opublikowany

 

tede pali papierosa

Mówi się, że muzykę kojarzymy z pewnymi okresami w swoim życiu. Dla wielu fanów premiera od ulubionych artystów jest nawet ważniejsza niż zmieniająca się co roku liczba widniejąca w kalendarzu. Patrząc na ostatnie wydarzenia w rapowej karierze TDF-a można było odnieść wrażenie, że w pewnym sensie jego kalendarz się zatrzymał. Nic bardziej mylnego. 

Wyżej wymieniona teza jaką postawiliśmy przed raperem okazała się zupełnie nietrafiona i zdaje się, że Tede przeżywa drugą młodość nie tylko w mediach. 

– Ja nie napisałem żadnego kawałka po płycie “Hajs, Hajp, Hejt”. Przestałem pisać, tylko nagrywam. Potem spisuje, co nagrałem i nagrywam jeszcze raz. Ta technika nagrywania bez pisania jest świetna, bo od razu masz efekt. (…) I ważna sprawa: bity są od różnych producentów – mówi Tede w rozmowie z Mikołajem Kmiecikiem dla GlamRap.pl.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Tede podkreśla, że skupia się na flow. – Dzielę tekst partiami. Nagrywam flow od razu, wiesz o co chodzi. Jak piszesz tekst to przy końcu szesnastki już zapominasz jak te dwie pierwsze linijki miały wchodzić – wyjaśnia.

Kiedy premiera albumu dowiecie się z poniższej rozmowy. Pozostałe poruszone w niej wątki to m.in.: Kanał Zero, Clout MMA czy imprezowa czystość.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2024.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: