Wywiad
Gremlin: „Bentley Records nigdy nie miało w swojej stajni Polaka”
Rozmawiamy z pierwszym polskim raperem, który dostał się do nowojorskiej wytwórni.
Gremlin to raper pochodzący z Bielsko-Białej, którego album „XI” został wydany przy wsparciu amerykańskiej wytwórni Bentley Records. Co więcej, za produkcję całego materiału odpowiada niemiecki muzyk Allrounda Productions. Z młodym raperem rozmawiamy o jego najnowszej płycie, współpracy z nowojorską wytwórnią czy nowoszkolnym brzmieniu.
Na swoim albumie nawijasz: „wydany album za oceanem to spełnienie”. Niewielu może poszczycić się takim osiągnięciem. Czujesz dumę?
Nie ukrywam, że jestem zadowolony z tego powodu, chociaż nigdy bym nie przypuszczał, że wydam album w amerykańskiej wytwórni. Pamiętam jak został ogłoszony konkurs tego labelu, wysłałem utwór z ciekawości, ale z myślą, że „pewnie i tak się nie odezwą”, po jakimś czasie zapomniałem o tym (śmiech), a pod koniec czerwca dostałem wiadomość, że wygrałem i chcą podpisać ze mną kontrakt – nie ukrywam, byłem mile zaskoczony.
Taka współpraca to coś nietuzinkowego, ale czy w Polsce standardy aż tak odbiegają od tych amerykańskich?
Tak, i to bardzo. Mimo wszystko za oceanem biznes muzyczny działa całkiem inaczej – oni żyją z muzyki, występują w przeróżnych reklamach telewizyjnych, grają mnóstwo koncertów w klubach jak i na festiwalach, za które dostają ogromne pieniądze. W Polsce niestety większość artystów musi pracować, a muzykę traktować bardziej jako dodatek do stałej pensji. Pewnie znajdzie się kilku muzyków, którzy utrzymują się z tego w naszym kraju, ale zapewne to tylko garstka ludzi.
Materiał nagrany przez Polaka, gdzie głównym producentem jest reprezentant Niemiec, a wszystko to pod egidą Amerykanów – ciekawe połączenie. Jak doszło do twojej współpracy z Allrounda. Znaliście się wcześniej?
Od dobrych kilku lat słucham bitów od Nicholasa, chociaż osobiście się jeszcze nie poznaliśmy. Mamy w planie spotkać się osobiście – nawet odległość nie jest dla nas problemem, a to z uwagi na fakt, że mam rodzinę w Niemczech, która mieszka niedaleko jego domu. Minusem tego wszystkiego jest tylko i wyłącznie zgranie się w odpowiednim czasie, ale do spotkania na pewno dojdzie.
Kiedy doszedłeś do wniosku, że warto zrobić album z jednym producentem?
Szczerze? Od zawsze chciałem nagrać album solowy – nie zapraszałem nikogo dlatego, że wiem z własnego doświadczenia ile trzeba czekać na gościnne zwrotki. Lepiej jest zrobić coś samemu, by potem widzieć efekt swojej pracy.
Bentley Records aktywnie promuje swoich podopiecznych na rynkach anglojęzycznych. W ich szeregach jesteś bardziej egzotyką – ładnie wyglądającą na papierze, bo z komercyjnego punktu widzenia ciężko raczej przebić się na rynku w Stanach, skoro barierą jest język. Jak to wygląda z twojego punktu widzenia?
Bentley Records nigdy nie miało w swojej stajni Polaka – byłem pierwszy, który podpisał z nimi kontrakt. Jak to wygląda z mojego punktu widzenia? Hmm… ciężko powiedzieć. Nie ukrywam, że jak wysłałem do nich album w trakcie trwających prac i przesłuchali go wstępnie, odpisali mi, że nie rozumieją tekstów, ale muzyka wpada w ucho. To tak jak utwór „Despacito” – tak na prawdę nie wiemy o czym śpiewa Luis Fonsi ponieważ ich język nie jest nam znany, ale sam kawałek potrafi przypaść do gustu.
Kiedy możemy spodziewać się jakiejś kolaboracji z innymi reprezentantami labelu?
Raczej nie będzie żadnej kolaboracji, kontrakt podpisany został na rok i stracił ważność w lipcu 2018 roku. Oczywiście otrzymałem kolejny do podpisania, ale nie skorzystałem z propozycji – chcę osiągnąć coś więcej, iść jeszcze wyżej, by móc dalej rozwijać się w tym, co kocham najbardziej. Mam jedną swoją ulubioną perełkę, którą od zawsze obserwuje – nie jest to Polska wytwórnia i dostanie się do niej wymaga nie lada cierpliwości.
Nie myślałeś, żeby zacząć tworzyć w języku angielskim skoro masz wsparcie wytwórni?
Cały czas o tym myślę, tylko żeby stworzyć taki utwór trzeba biegle mówić po angielsku, by zrobić coś konkretnego – znać ich slang, rozmawiać tak jak oni itd. Ja niestety więcej pisze niż mówię i niestety tylko to mnie blokuje.
Kolejny projekt będziesz wydawał więc sam, czy może jednak myślisz o powrocie do Bentley Records? Wiemy, że powoli rozkręcasz swój kanał na YT.
Współpracę z Bentley Records uważam za udaną, rozstaliśmy się w zgodzie, ale jak już wcześniej wspominałem – chce iść wyżej, spróbować czegoś więcej. A co do kanału, pierwsze moje wypociny wychodziły na wrzuta.pl w 2007 roku, dopiero w 2010 założyłem swój kanał prywatny na stronie YouTube. Po podpisaniu kontraktu z wytwórnią w 2017 roku, mój były wydawca postanowił, że założy mi kanał GremlinVEVO – to właśnie tam będą publikowane wszystkie nowe wideoklipy, na kanał prywatny nie zamierzam już nic wrzucać.
Materiał już śmiga po serwisach streaming’owych. Pracę nad albumem zacząłeś w Polsce i skończyłeś w USA, czy zupełnie odwrotnie?
Od początku do końca cały album powstawał tutaj wraz z teledyskami i okładką płyty. Do Stanów Zjednoczonych jeszcze nie miałem okazji polecieć, ale nie ukrywam, że chciałbym się tam zjawić w najbliższym czasie.
Twój album to duża dawka motywacji, klasyczny rap ze wskazówkami. Propagujesz pewne wzorce… ale jednak rapujesz 'Wylot do Stanów moją drogą ucieczki’. Serio uważasz, że w dzisiejszych czasach sytuacja gospodarcza naszego kraju jest w takiej kondycji, że nadal powinniśmy emigrować?
Tak, powinniśmy. To co się tutaj dzieje to jedna wielka pomyłka – tutaj nie ma przyszłości, nie mamy możliwości godnie żyć. To co nas obarcza w tym kraju to wysokie podatki, marne zarobki w porównaniu do innych krajów, a przede wszystkim prawo, które zostało źle stworzone.
Materiał osadzony jest w klasycznych klimatach. Nie chciałeś puścić wodzy fantazji i sprawdzić się na trapach?
Trapy mnie nie interesują, gustuję bardziej w innym gatunku muzycznym. Już 22-ego lutego ukaże się kolejny teledysk na kanale GremlinVEVO, tym razem będzie bardzo odbiegał od rapu. Razem z moim bandem zrobiliśmy remix jednego z moich utworów. Kawałek został stworzony od podstaw z żywymi instrumentami – będzie bardzo rockowo, dlatego zapraszam do subskrypcji kanału oraz na moje media społecznościowe by być na bieżąco.
Jak odbierasz tę wojenkę na linii oldschool-newschool? W Stanach raczej już takich mocnych tarć nie ma jak w porównaniu, do naszego rynku?
Osobiście wole starą szkołę, na której się wychowałem – nowy gatunek w ogóle mi nie siada. Szczerze przyznam, że nie znam i nawet nie słucham w 99% tutejszej sceny, ten jeden pozostały procent to może gdzieś coś mi się przewinęło, ale bez żadnych ciekawości.
Klimatycznie jesteś akolitą lat 90’tych, więc NY to taka muzyczna mekka dla ciebie. Gdybyś miał porównać to miasto stricte hip-hopowo (chodzi mi o styl, lifestyle, graffiti) do naszych aglomeracji, to co chciałbyś przenieść na naszą ziemię, a co można by przeszczepić na ulice Big Apple z naszych miast?
Myślę, że z USA do Polski nie trzeba nic przenosić – tu wszyscy sami pozyskują nowości, które wychodzą zza oceanu, także jesteśmy na bieżąco (śmiech). A z Polski do Stanów? Hmm… nie wiem, chyba nie ma takiej rzeczy.
I na koniec podchwytliwe pytanie. Gdybyś mógł wybrać gdzie się masz urodzić byłby to Śląsk czy Stany?
Wybrałbym Śląsk. Polska to kraj, gdzie jest inna kultura i przede wszystkim mamy spokój na ulicach. W Stanach jest zupełnie inaczej, tam mają zasady, inną kulturę, jest niebezpiecznie, może i o tym nie jest głośno, ale zapewne dzieje się tam dużo – każdego dnia giną tam ludzie. Mimo tego zamierzam je zwiedzić, ale czy chciałbym tam mieszkać? – nie wiem, pewnie na początku by mi się podobało, ale potem bym się przyzwyczaił i nie spoglądał bym już tak zjawiskowo na Stany Zjednoczone.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk4 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News5 dni temu
Dlaczego Suja nie pracuje? Znamy odpowiedź
-
News4 dni temu
Bambi w dwa lata została rap superstar. Przegoniła nawet swoją szefową
-
News8 godzin temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News5 dni temu
Onet pisze o Jongmenie ukrywającym się w Dubaju przed polską policją
-
News5 dni temu
„Hip-hop umarł” – twierdzi znany polski producent