Sprawdź nas też tutaj

Felieton

Mata przejął Maka, a Polacy nie mogą tego zdzierżyć – felieton

Społeczeństwo bardzo pozytywnie odebrało nową współpracę Michała… nie no żartuję.

Opublikowany

 

mata mcdonalds

Mata przejął Maka. Tym zgrabnie fonetycznie hasłem, międzynarodowa sieć fast foodów ogłosiła współpracę z reprezentantem SBM Label. W ramach ich kolaboracji do telewizji trafił spot reklamowy z udziałem całego Gombao 33, a do restauracji dedykowany tej akcji zestaw. W jego skład wchodził potrójny cheeseburger, frytki i waniliowa Matcha Latte. Daje nam to dwa produkty niedostępne w codziennej ofercie McDonald’s i to w całkiem przyzwoitej cenie. Dla porównania Travis Scott zaledwie rok temu mógł się pochwalić jedynie spersonalizowaną kanapką, Spritem i frytkami z sosem BBQ. Tak właściwie, to nic więcej niż to, co można by było wyklikać w kiosku samoobsługowego. Z tą różnicą, że Jacques dostał jeszcze figurkę własnej persony, a Mata zestaw wlepek. Obaj panowie zwieńczyli swoje przygody z brandem pod dwoma łukami, poprzez limitowane kolekcje ubrań. Reasumując, wszystko super. Społeczeństwo również pozytywnie odebrało nową współpracę Michała… nie no żartuję. Żyjemy przecież w Polsce, tutaj to niewykonalne. W państwie, gdzie jak robisz coś “więcej” to na pewno źle, a skrytykuje cię za to banda przygłupów i degeneratów na miarę XXI wieku. 

SBM zawsze wiedziało jak iść w kontrowersje. Jeszcze zanim stali się wydawnictwem muzycznym, jako ekipa szli na przekór scenie. Dzisiaj, jako label wykorzystują swoje doświadczenie w tej materii, budując promocję swoich artystów na budzących emocje wśród odbiorców zabiegach. Jednak to, jak pokierowali karierą Matczaka, to ich osobiste, zdecydowane opus magnum. Przy czym na każdym kroku przypominając, że razem z Matą nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. W niedługim czasie spodziewałbym się więc również kolejnych ruchów z ich strony. Przejdźmy jednak już do clue felietonu, czyli podsumowania wszelkich komentarzy, przeważnie przygłupich ludzi, na temat współpracy sieci restauracji i rapera. Pozwolę sobie okrasić je swoim krótkim komentarzem. 

Od czego tu zacząć. Może od tego, że Polacy dowiedzieli się dopiero, jak smakuje herbata z mlekiem? Harnaś to, to nie jest (śmiech). Pomijając rażącą niewiedzę naszego społeczeństwa, przejdźmy do rażącej mój mózg Mai Staśko. W swoim jakże pięknym materiale, będącym recenzją (?), wyrzuciła ⅔ zakupionego zestawu, próbując jedynie frytek, które akurat są jedynym standardowym elementem sprzedaży MCD. Kanapka zła, bo ma mięso, a Matcha zła, bo mleko. Nasza bohaterka to wegenka, więc biedna nie mogła zjeść takiego posiłku. Znaczy mogła, wystarczyło przy zamawianiu poprosić o zamienniki dla wegan. Wykwalifikowana kulinarna recenzentka wolała jednak wesprzeć obrót mięsem w Polsce. 

“To tak naprawdę czerpanie zysków na ciałach, życiach i zdrowiu ludzi. McDonald robi to od lat nie tylko nisko płacąc pracownikom, ale i wyzyskując cały przemysł hodowlany, ale i wpływa na konsumentów przez bardzo różne techniki manipulacji. Dlaczego raper się w to wszystko włączył, co mu to daje poza kasą? Czy żerowanie na ciałach bardzo młodych ludzi jest tego warte? Zwłaszcza, że Mata nie jest człowiekiem, który ledwo wiąże koniec z końcem”.

Reasumując, masz pieniądze, to nie wolno ci zarabiać pieniędzy. Tylko jak przymierasz głodem, masz prawo podjąć się pracy. Nic, tylko śmiać się. Padło też okrążenie o niskie zarobki w Macdonaldzie, które w rzeczywistości nie odbiegają od innych firm na podobnych stanowiskach. Wystarczy do nabycia takiej tajemnej wiedzy pół minutowy research w Internecie. Zawody niewymagające kwalifikacji, są słabo płatne. Ciekawe dlaczego. Maja nagrała sprostowanie, jednak w ramach niego jeszcze bardziej się ośmieszyła. Odpuszczę sobie komentowanie dalsze tej Pani, gdyż już mnie brzuch boli ze śmiechu. Przejdźmy dalej.

Dietetyk, Katarzyna Bosacka, odkryła dzięki Michałowi Matczakowi, iż fast foody są niezdrowe. Niesamowite. Zachwycające. Wzruszające. Szanowna szefowa działu urody i zdrowia w „Wysokich Obcasach” powinna otrzymać jakąś prestiżową nagrodę, za ten niebywały wniosek naukowy. Tak, zgadza się, że “łącznie zestaw promowany przez Matę zawiera aż 1119 kcal – to połowa dziennego zapotrzebowania energetycznego dla nastolatka”. Fajnie, super. Czyli bardzo podobnie co reszta zestawów dostępnych w Macdonaldzie. “Mata to artysta, który bije rekordy popularności głównie wśród młodego pokolenia i tu pojawia się pytanie… Czy współpraca rapera z McDonald’s i tym samym promowanie przez niego jedzenia typu fast-food wśród młodzieży jest fair?”. To już manipulacja słowem. Sprawiedliwość wobec młodzieży? Czy Mata wmawiał komuś, że to jedzenie jest zdrowe? Nie wydaje mi się. No, ale to jeszcze nie wszystko. “Każdy, kto promuje niezdrowe jedzenie, musi brać część odpowiedzialności za otyłość wśród dzieci. Amen”. Jaką odpowiedzialność ma wziąć? Nikt nie jest do niczego zmuszany. Nasza dziennikarka rzuca masę frazesów, populizmów i wyniośle brzmiących banałów. Zresztą, jak tu brać na poważnie taką wielce “uznaną dziennikarkę”, skoro ma ona spore problemy ze stawianiem przecinków. 

Dietetyk, aktywistka, to teraz niech będzie psychoterapeuta i zaraz po nim dziennikarka. Robert Rutkowski ostatnie wydarzenia wokół Maty komentuje następująco: „Magik”, czyli Piotr Łuszcz, tragicznie zmarły raper, którego poznałem osobiście dawno temu w warszawskim klubie Remont, członek legendarnych formacji Kaliber 44 i Paktofonika, przewraca się w grobie. Na naszych oczach bunt pokoleniowy dokonuje żywota. Umiera w zwałach tłuszczu, piętrzących się od śmieciowego żarcia oraz dusi się z chciwości. Czy jest to jeszcze tragiczne, czy już śmieszne, każdy niech oceni sam. Ikonę pokolenia „ileśtam” korumpuje niezbyt sympatyczne korpo. Od „Jestem Bogiem” do „Zestaw Maty”. Jak dobrze być już w smudze cienia…”. 

Magik świetnie skończył ze swoim buntem, no nie powiem. Wzór do naśladowania. Świetny przykład na wspaniałe życie, co zostało ukazane w filmie o jego karierze… a jednak nie. Piotr w dziele kinematograficznym nie został przedstawiony jako nieskazitelny człowiek, wręcz odwrotnie. Ja bym raczej nie powielał poczynań Łuszcza. Panie Robercie, proszę film obejrzeć jeszcze raz. Może panu coś się po prostu pomieszało. Pomieszało się też trochę w TVP, od kiedy PIS jest u władzy. Dziennikarka mojej jakże ulubionej stacji, Marzena Paczuska, stwierdziła, iż „raper Mata wykorzysta wizerunek taty, w promocji Mc Donald? Genialny PR, na który zasługujemy”. Jeśli mamy omamy i urojenia, należy się moim zdaniem udać do specjalisty. To przecież objawy schizofrenii, odmiany paranoidalnej. O, chyba Magik coś o niej nawijał kiedyś. Cóż za przypadek. Spokojnie, to nie tak, że ja tu pro TVN jestem, a przynajmniej dopóki Andrzej Morozowski rzuca zdania pokroju „Mata zrobił karierę, bo używa wulgaryzmów”. Wszyscy jesteście siebie warci.

Już nawet nie chce mi się komentować badania YouGov BrandIndex, którego sens jest równy słuchaniu Intruza i reszty StepArmii. Z podanych przez nich danych wynika, że grupa wiekowa 18-29, o ⅔ częściej odwiedziła MacDonalda przy akcji z Matą, a ankietowani z przedziału 30-44 lat wręcz ciut rzadziej. Brzmi to jakby sieciówka prawie, że straciła przez tę współpracę. Szkoda tylko, że docelowi odbiorcy, są niepełnoletni. Oni akurat nie mogą wziąć udziału w wybrykach YouGov, co podważa jakikolwiek sens wyników tegoż badania. Reasumując, to zwykła próba umniejszenia sukcesowi Matczaka, gdzie tylko się znalazło na to miejsce. Może jeszcze powiedzcie, że na Holendrach po 80-ce współpraca rapera nie zrobiła wrażenia. Jakież to okrutnie polskie i obrzydliwe. 

Minęły 33 dni. Współpraca Maty z Amerykańskim molochem dobiegła końca. Szef marketingu firmy, Tomasz Dębowski, ogłosił, iż pierwszy tydzień kampanii „Jak Mata przejął Maka” zaowocował trzecią najlepszą sprzedażą w historii McDonald’s Polska. Podkreślmy to, trzecią co do wielkości sprzedażą w historii sieci restauracji w naszym kraju. No i tutaj mój felieton miał jeszcze jeden akapit, reasumujący cały powyższy wywód. Mam jednak w zwyczaju zawsze poczekać parę tygodni z publikacją moich tekstów, całe szczęście. W międzyczasie Mata opublikował utwór „MC”, którego jednym wersem zastąpię całe podsumowanie:

“Zjebani boomerzy wychowani na przekrętach”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Felieton

„Kutas Records” – żart Kuqe 2115 to tak naprawdę spory problem – felieton

Wspomniana wytwórnia istnieje, jest z Polski i ma pół miliona słuchaczy.

Opublikowany

 

kutas records

Kilka dni temu Kuqe 2115 opublikował żartobliwy film, w którym mówi, że odchodzi z 2115 Label na rzecz nowej wytwórni „Kutas Records”. Pośmialiśmy się z rzekomo czerstwego żartu, który tak naprawdę nie do końca był żartem. Jak sprawdziliśmy, wytwórnia „Kutas Records” istnieje, jest z Polski i podbija Spotify.

„Kutas Records” – o co w tym chodzi?

Na Youtube powstał kanał zatytułowany „Kutas Records”. Uśmiech na twarzy może budzić nie tylko nazwa kanału, ale także współgrające logo z plemnikiem. Od razu więc mamy jasny komunikat, że mamy do czynienia z trollingiem. Tylko ten żart powoli wymyka się spod kontroli, bo jest całkiem sprawnie zarządzany.

Kawałki, które pojawiają się na kanale mają zawsze podtekst erotyczny i są w pełni wygenerowane przez skrypt AI. Ich treść jest dość wulgarna, ale dla młodszych odbiorców może być interesująca i zabawna. Każdy kawałek jest dobrze opisany i ma wygenerowaną unikalną okładkę. Tytuły numerów, podobnie jak ich treść jest nacechowana seksualnie.

Oto kilka przykładów:

  • Dariusz Jebadło – Podziemny Drąg
  • Gejtos – Bóg Morza
  • Cwelgar – Gejowski Łowca Potworów
  • Johnny Cwel – NNN (Nie Orzech Listopad)
  • Homo Erectus – Gejowski Jaskiniowiec II (prod. Kutas Records)

W ciągu roku, odkąd istnieje „wytwórnia” na Youtube wygenerowano 163 utwory, które łącznie mają ponad 4 mln wyświetleń.

Spotify podbite przez „Kutas Records”

Jeszcze większe cyfry żartobliwa wytwórnia wykręca na Spotify. Przed kilkoma dniami doszło do sytuacji, kiedy na pierwszych 15 miejsc najbardziej viralujących numerów aż 8 pochodziło z labelu „Kutas Records”. Na pierwszym miejscu mogliśmy zobaczyć „Antycznego Napaleńca”, który przebił już barierę 1 mln streamów.

Wytwórnia AI ma już blisko pół miliona słuchaczy na Spotify. To więcej niż Belmondo (300 tys.), Liroy (160 tys.) czy Ten Typ Mes (240 tys.). Niewiele więcej od żartownisiów ma np. O.S.T.R. (580 tys.), który jest w ciągu wydawniczym od ponad 25 lat.

Co więcej, kawałki wygenerowane przez AI zaczynają trafiać też do TOP 50 Polska. Wspomniany „Napaleniec” jest obecnie na 8. pozycji, wyprzedzając m.in. Malika Montanę, Kaza Bałagane czy Pezeta.

AI w muzyce – mamy problem

Sztucznie generowane kawałki i całe „wirtualne wytwórnie” oparte na AI to coraz większe wyzwanie dla branży muzycznej. Z jednej strony zalew tanich, żartobliwych produkcji obniża próg wejścia, ale z drugiej – rozmywa granice między twórczością a automatem.

To jest też problem dla słuchaczy, bo coraz częściej mają oni problem z odróżnieniem prawdziwej muzyki od algorytmicznej masówki. Branża stoi więc przed pytaniem, jak chronić kreatywność i unikalność w czasach, gdy muzykę można „wyklikać” w kilka sekund.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Eminem ma polskie korzenie? Dokumenty wskazują na wieś pod Strzegomiem

„Pradziadek rapera wpisywał w dokumentach narodowość polską”.

Opublikowany

 

eminem polskie korzenie

Brzmi absurdalnie? Z dokumentów wynika, że jeden z największych raperów świata ma rodzinne powiązania z Polską. Według badań genealogicznych część przodków Eminema pochodzi z Dolnego Śląska.

Od lat w mediach powraca temat polskich korzeni Marshalla Mathersa. Wiele portali pisze wprost – pradziadek Eminema był Polakiem. Choć historia ta nigdy nie zyskała takiej popularności jak internetowe plotki o jego rzekomej niechęci do Polski, fakty wskazują, że raper rzeczywiście może mieć polskie pochodzenie.

Polskie korzenie Eminema

Jak ustalono, jeden z pradziadków Eminema od strony matki – Georg A. Scheinert – urodził się 29 stycznia 1851 roku we wsi Kostrza, znajdującej się dziś w gminie Strzegom (woj. dolnośląskie).

Miejscowość ta, znana z wydobycia granitu, należała wówczas do Prus i nosiła nazwę Häslicht. Przodkowie Eminema mieli być z nią związani od pokoleń. W dokumentach pojawiają się nazwiska Joseph Scheinert (ur. ok. 1825) i Ewa Wasuzki (1827–1901) – rodzice wspomnianego Georga. To właśnie nazwisko Wasuzki, zapisane błędnie przez amerykańskich urzędników imigracyjnych, może sugerować polskie pochodzenie matki przodka rapera.

Nagrobki Józefa i Evy Scheinertów w Nebrasce

Przodkowie rapera – „Ger Polish”

Sprawą zainteresował się Janusz Andrasz, autor bloga „Genealogiczne śledztwo”, który odnalazł szereg dokumentów potwierdzających ten trop. Jak wskazuje, część aktów metrykalnych nie zachowała się, jednak dostępne źródła sugerują, że przodkowie rapera rzeczywiście mogli pochodzić z terenów dzisiejszej Polski.

Co więcej, w amerykańskich spisach ludności z początku XX wieku pojawia się przy rodzinie Scheinert określenie „Ger Polish”, co tłumaczone jest jako narodowość polska, kraj pochodzenia – Niemcy.

– Znalazłem zagadkowo brzmiący wpis w spisie mieszkańców USA z 1910 r., gdzie w przypadku jednej z córek Georga (wspomnianego 3x pradziadka Eminema) – Marcie Scheinert, po mężu Roesch, w rubryce „Miejsce urodzenia ojca”, znajduje się zapis „Ger Polish”. Potem znalazłem analogiczną kartę ze spisu, dotyczącego samego Josepha Scheinerta, czyli jej ojca. I tu również pada określenie „Ger Polish„, które znalazło się zarówno w rubryce jego matki, czego można byłoby się spodziewać, mając na uwadze jej polsko brzmiące nazwisko Wasuzki, jak i w rubryce podającej pochodzenie ojca Georga – Josepha Scheinerta! – pisze badacz.

Spis mieszkańców USA z 1910 (córka Georga)

W Eminemie płynie polska krew?

Wnioski z przeprowadzonego śledztwa odnośnie „polskości Eminema” są niejednoznaczne, ale coś ewidentnie jest na rzeczy.

– Skoro urodzony w 1851 roku w pruskim Häslicht Georg Scheinert, mieszkając w USA już od 46 lat, wpisuje w roku 1910 jako swoją narodowość polską, to coś jednak na rzeczy musi być. Niestety, bez dostępu do metryk tej tajemnicy wyjaśnić się nie da. Przyznam, że na początku tego genealogicznego śledztwa myślałem, iż wzmianka o polskich korzeniach Eminema była pomyłką. Teraz jednak widzę, że to raczej tajemnica, która wciąż czeka na swoje rozwiązanie.

Choć metryki z XIX-wiecznej Kostrzy nie są dostępne online, odkryte zapisy pozwalają przypuszczać, że w żyłach Eminema rzeczywiście może płynąć kropla polskiej krwi.

Fakty kontra plotki

W przeciwieństwie do dawnych, nieprawdziwych historii o rzekomym spaleniu polskiej flagi przez Eminema czy jego niechęci do występów w Polsce, informacje o polskim pochodzeniu rapera mają częściowo podstawy w dostępnych dokumentach.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Schwesta Ewa i Loredana – jedna z najbardziej wyczekiwanych kolaboracji od lat! – felieton

Polsko-niemiecko-albański mix, który może podbić rynek naszych zachodnich sąsiadów.

Opublikowany

 

Przez

loredana schwesta ewa

Fani komentują nieustannie sociale, upominając się o wyczekiwaną kolaborację dwóch kluczowych artystek w Niemczech. Kilka miesięcy temu pojawiły się filmiki jak Loredana czekała na Schwesta Ewę, przetrzymywaną dłużej przez celników na lotnisku. Wtedy pojawiły się pierwsze plotki na temat ich współpracy.

Takiego koktajlu nikt się jednak nie spodziewał. Można powiedzieć, że to muzyczne kamikadze przyprawiające o skoki ciśnienia. Jak mówi mój znajomy z Albanii: „Nie ma nic niebezpieczniejszego niż polsko-albański mix”. I chyba coś w tym jest.

Schwesta Ewa od dłuższego nie wypuściła żadnego nowego projektu i mocno ucichła w social mediach, zwłaszcza po tragicznej śmierci Xatar’a. Dużo osób oczekiwało od niej publicznego statementu, jednak ona przeżywała żałobę prywatnie.

Naturalnie, każdy z nas miał ochotę na nowe projekty jednej z najbardziej kontrowersyjnych raperek w Niemczech. W połowie października ukazała się świetna, nowa płyta rapera SSIO, wypromowana z resztą z wielkim sarkazmem, komizmem, rozmachem oraz zabawnymi i politycznymi reels, które viralowo latały w socialach. Niemiecki rynek nie widział jeszcze czegoś takiego, współtwórcą wizuali był jeden z najbardziej utalentowanych video makerów Mac Duke, który jest w połowie Polakiem. Raper zaprosił naszą rodaczkę m.in. na „Bitte keine Anzeige machen”, gdzie Ewa nawija do bardzo chilloutowego beatu:

Prześlizgam się przez system sprawiedliwości w szpilkach Versace
Wyślij laskę – Sandy do inspektora
Nancy do sędziego, gdzie uprawia seks na pieska
Albo duplikat Rolexa jako
akt wdzięczności za utracone dokumenty.

Fakt, że Ewa nie przebiera w słowach czyni ją jedną z najbardziej autentycznych postaci na niemieckiej scenie muzycznej. Do tematu bycia real odniosła się ostatnio Albanka, która w “Privileg” mocno krytykowała inne raperki i ich wizerunek, zarzucając im poniekąd kopiowanie jej osoby oraz wiele sztuczności. Loredana ma od wielu lat status gwiazdy, wybijając się typowymi chartowymi hitami. Już na początku kariery zyskała szybko popularność i uznanie. Niemcy potrzebowali nowej ikony damskiego rapu, kogoś kto nie tylko dobrze wygląda, ale potrafi faktycznie nawijać.

Jej burzliwy związek z raperem Mozzim, turbulentne sytuację życiowe, przeobraziły Albankę w artystkę, która odcięła się od starego brzmienia. King Lori mówi wprost, że ma dosyć robienia muzyki typowo pod label. Jej ostatni projekt jest osobisty, dlatego tak dobry. Prawda jest taka, że mimo komercyjnych początków Loredana jako jedna z nielicznych, autentycznie odzwierciedla wizerunek i definicję Hip-Hopu. Co ciekawe, nie pokazuje się w głębokich dekoltach czy kusych sukienkach, nie twerkuje na klipach, co jest w obecnych czasach dość unikalne.

Dwie silne kobiety – połączenie albańskiego i polskiego temperamentu to jedna z najbardziej ekscytujących kolaboracji od lat na niemieckim rynku muzycznym! Loredana i Schwesta Ewa w „Ihr möchtegern”.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Koniec kariery Quebonafide to farsa. Jego fani to „Psikutasy”, ale bez „s” – felieton

Opluj, zdepcz, ale na koniec przeproś.

Opublikowany

 

quebonafide

Każdy element końca rapowej kariery Quebonafide miał wtopę i jest szeroko krytykowany nawet przez jego fanów. Od wydarzenia online, przez koncert na Narodowym, po wysyłkę płyt.

Z polskimi raperami jest dokładnie tak, jak z polskimi politykami. Mogą odpi*rdolić największą kaszanę, a i tak za chwilę wszyscy o tym zapomną. Tak jest teraz chociażby z Popkiem, który po kilku miesiącach od afery z psem wrócił do mainstreamowych mediów, a Kuba Wojewódzki przywitał go jak króla. To samo dzieje się z Januszem Palikotem, który jest w trakcie ocieplania swojego wizerunku w mediach. Komentatorzy zastanawiają się np. ile kosztuje wybielenie się u Żurnalisty, u którego był ostatnio pseudo biznesmen z Biłgoraja.

Jeszcze inaczej jest z Quebonafide, bo fani rapu są jeszcze bardziej podatni na dymanie i można to robić długofalowo – spokojnie – oni wybaczą wszystko, bo mają wyjątkowo silną psychikę. Takie Psikutasy, ale bez „s” na końcu.

Zakończenie rapowej kariery Quebonafide poszło jak krew z nosa – wyjątkowo dużego nosa. Większość pewnie już nie pamięta, ale budowanie napięcia przed ostatnim koncertem trwało naprawdę długo, a balonik był napuchnięty jak konserwa po surstrommingu. Media i fani robili „ochy i achy” na każde pierdnięcie rapera, a Krętacz z Ciechanowa to sprytnie wykorzystywał. Kiedy jednak przyszedł moment, żeby powiedzieć „sprawdzam”. Po stronie artysty tego nie udźwignięto.

Wydarzenie online reklamowane jako coś ekskluzywnego, i żeby to obejrzeć wiele osób musiało się zwalniać z pracy – ma być za chwilę dostępne online w każdej chwili dla każdego – kiedy tylko będziesz miał na to czas. Awesome! To tak się da? Da, no chyba, że chciało się włączyć tryb dymania, to się nie dało, ale teraz już się będzie dało, bo Canal+ rzucił kilka monet.

Koncert na Narodowym był pokazem chciwości i braku szacunku dla fanów. Kupiłeś bilet na ostatni koncert, a tu bach! Dzień wcześniej 60 tys. osób zobaczy ten sam koncert – szybciej niż ty – wierny fan, który kupując bilet był przekonany o wyjątkowości ostatniego koncertu. Znów zwolniłeś się z roboty, żeby klikać F5 na stronie, próbując załapać się na wejściówkę. Jakby tego było mało, piątkowi koncertowicze zleakują go w sieci – tysiące TikToków i artykułów prasowych i brak efektu pierwszeństwa – znów zostałeś przegrywem, ale mimo wszystko dalej czujesz się kimś elitarnym. No tak, elitarnym przegrywem też można być.

To oczywiście nie wszystko, bo z boxem „Północ/Południe” jest jeszcze większa wtopa. Preorderowicze mieli dostać zakupione boxy pod koniec sierpnia. Mamy tydzień do listopada… i oświadczenie Dawida Szynola, że na boxy jeszcze…. poczekacie. Kilka tygodni.

Koniec, bo szkoda strzępić ryja. Ha tfu!


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Felieton

Dawid Obserwator, na litość boską! „Nie miałem co jeść, mama robiła mi obiady” – felieton

Były raper dziękuje Bajorsonowi, a potem Bogu.

Opublikowany

 

dawid obserwator

Dawid Obserwator to idealny przykład, jak swoim karczemnym zachowaniem można zaprzepaścić i tak ledwo funkcjonującą karierę rapera, by potem żalić się, że mama musiała mu gotować obiady, bo ten ma dwie lewe ręce i nie może iść do normalnej pracy.

Dawid Obserwator od zawsze był 3-ligowcem z przebłyskami wyświetleniowymi, bez perspektyw na większy zarobek z rapu, bo sprzedaż jego płyt oscylowała wokół błędu statystycznego, a koncerty można było policzyć na palcach jednej ręki. W przypadku ulicznych raperów trzeba być naprawdę topką, żeby mieć booking koncertowy, z którego można utrzymać się na poziomie. Nawet Peja, który jest weteranem przez lata był pomijany w line’upach największych hip-hopowych festiwali, bo według organizatorów uliczny rap nie nadawał się na taką imprezę i wprowadzał negatywny klimat.

„Boję się, że w rapie nie osiągnę więcej” – rapował w maju 2022 roku były zawodnik Step Records. Trzy miesiące później okazało się, że młody Dawid Obserwator próbował zrobić karierę polityczną w strukturach PiSu. Był jednym z twórców młodzieżówki tej partii w Wałbrzychu. Gryzło się to trochę z jego późniejszą karierę ulicznika, ale wciąż to było do przełknięcia przez jego garstkę fanów. Wystarczyło się przyznać, obrócić w żart, zrobić cokolwiek innego niż kłamać. Tymczasem Dawid postanowił brnąć w fejki, że nic takiego nie miało miejsca i tak właściwie znalazł się tam przypadkiem i było to jednorazowe, więc nie ma tematu. Większy reserach sprawił, że pojawiły zdjęcia Obserwatora z prominentnymi działaczami PiSu, a także wyszły na jaw dokumenty, że raper z ramienia partii Jarosława Kaczyńskiego zasiadał w komisjach obwodowych.

Ledwo zipiąca rapowa kariera Dawida załamała się na amen, bo nie był już wiarygodny dla swoich słuchaczy. Na odchodne zdissował GlamRap.pl bo opisał jego przeszłość polityczną i wytknął kłamstwa. A prawdziwy uliczny raper przecież taki nie jest, bo to nieskazitelny gracz i dobry chłopak, który zawsze dorzuci się do rakiety.

Wałbrzyski raper po załamaniu kariery bynajmniej nie poszedł do pracy. Wynika to z jego najnowszych statementów, bo teraz żali się, że nie miał co jeść i obiady musiała mu gotować mama. To kolejna bezczelna zagrywka byłego rapera, czyli branie ludzi na litość i jednoczesne chwalenie się wynikami w branży disco-polo. To trochę tak jakby ksiądz zrzucił sutannę, został najbardziej aktywnym ze Świadków Jehowy i odtrąbił sukces, żaląc się na brak gosposi.

– Chciałem podziękować wam z całego serca, ekipie siemano soprano i Bogu, i też przede wszystkim sobie kochani, bo jak mam mówić szczerze to rok temu byłem na dnie nie miałem co jeść mama mi przynosiła obiady. Zobaczcie, ile zrobiłem w rok. I to nie chodzi o to, że chcę się chwalić, ale skoro taki wulkanizator z Wałbrzycha może to wy też.

To zabawne jak szybko można przemianować się z rapera na disco-polowca. W którym momencie w głowie zachodzi ten proces, że zamiast sztywnym chłopakiem z ulicy jesteś zabawnym grajkiem do kotleta z narkotycznymi refrenami, którym do tej pory twoje środowisko gardziło. Money is bitch.


Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl

Czytaj dalej

Popularne

Copyright © Łukasz Kazek dla GlamRap.pl 2011-2025.
(Ta strona może używać Cookies, przeglądanie jej to zgoda na ich używanie.)

error: