News
POSZŁAM NA KONCERT YUNG LEAN’A… (RELACJA)
Vaporwave, niektórzy nazywają go przyszłością muzyki, a niektórzy nie mają pojęcia o jego istnieniu.
Niektóre rzeczy doceniamy tylko kiedy są w odpowiednim stopniu niszowe, ale przecież z każdą tego rodzaju niszą dzieje się to samo, w końcu staje się masą. Pamiętacie hipsterów? Teraz co drugiego na ulicy możnaby tak nazwać. Dążymy do oryginalności, poszukujemy własnego stylu, a przede wszystkim własnych odkryć, możemy być dumni przez chwilę, bo prędzej czy później i tak puszczą nam to w radiu tysiące razy w ciągu doby. Dążymy do odmienności i to ona jest celem samym w sobie. Idealnie odzwierciedla to cytat jednego z artykułów Vice’a „Coś przestaje być modne w momencie, kiedy zaczyna być modne”.
Nie czaję całego tego klimatu, w zasadzie bardziej z ciekawości niż fascynacji, wybrałam się w zeszły weekend do Londynu na koncert Yung Lean’a i Sad Boys’ów, który odbył się w Barbican Hall, baaaardzo daleko od centrum. Szalonym pomysłem okazała się piesza wycieczka z hostelu, aż do wyżej wymienionego miejsca. Bez ściem, pomógł nam Bombay w olśniewająco błękitnej butelce, zmieszany ze spritem i redbullem. Półtorej godziny później dotarliśmy do teatru, miejsca faktycznie okazały się siedzące. Bez zmian, po prostu scena i widownia.
Na tej pierwszej nie działo się jeszcze nic, za to publiczność żyła. Patrzyłam na tych wszystkich ludzi czując się jak zwierzak wypuszczony z klatki. Jestem w stanie się założyć, że większość z nich miała koło 18-stki. Każdy wyglądał jak z teledysku. Laski ze spodniami opuszczonymi na biodrach tak nisko, że Bogu dziękuje, za to, że żyjemy w czasach kiedy depilacja jest obowiązkiem. Gołe brzuchy, obcisłe topy, na to rzucona bejsbolówka. Dla porównania, ja na sobie miałam jeansy, białe conversy i czarny luźny t-shirt. W mojej własnej opinii wyglądałam super, natomiast w Barbican Hall czułam się nikim. Zajarałam się, poczułam natchnienie, chęć przebywania wśród ludzi tak mocno utożsamionych z klimatem, bedących w jego centrum. Miałam sporo czasu żeby sie poprzyglądać, bo Yung Lean na scenie pojawił się jakieś półtorej godziny póżniej.
Stanął przy mikrofonie, oświetlony przez reflektor, w całkowitej ciemności i ciszy. I stał. Usłyszeliśmy muzykę, on stał. Mijały minuty, on cały czas stał patrząc w ziemię. Rozumiem całe to budowanie napiecia, ale serio? Aż tak? Miałam wrażenie, że stał tak bez ruchu z 10 minut, hiperbolizuje na pewno, ale faktycznie zaczynałam się już nudzić. Otworzył usta, zaśpiewał, po sali rozpłynął się dźwięk przepełniony efektami, filtrami i wszystkim co można nałożyć sobie na głos. Nie jestem prawilniakiem, który stwierdza „tak to każdy może spiewać” bo przecież chodzi tu o pomysł, o swieżość.
O ile sama idea była zaplanowana od początku do końca, o tyle wykonanie wymknęło się spod kontroli. Być może młody artysta nie przewidział, jakie reakcje wzbudza wśród tłumu i patrząc z perspektywy czasu wybranie na koncert miejsca, w którym publiczność nie może w najmniejszym stopniu uwolnić drzemiącej w niej energii i pasji, mogło być kiepskim pomysłem. I tak też się stało. W połowie koncertu na scenę wbiegła jedna osoba, a za nią tłum, w ciagu minuty scena całkowicie się zapełniła, a Yung Lean został otoczony przez fanów, miałam wrażenie, że go stratują. O dziwo ochroniarze pojawili się dopiero po dłuższej chwili, myślę, że niejedna osoba zdążyła sobie jeszcze cyknąć fotkę z raperem.
No i tak oto koncert dobiegł końca, nie obcyndalali się, że tak nieładnie powiem. Nie to co w Polsce „publika krzyczy, raperzy wychodzą 15 razy na scenę”, no nie. Tak jak Yung Lean został wyprowadzony na backstage, tak już się z niego nie wyłonił, a publiczność opuściła salę. Trochę byłam zawiedziona, przyjechałam przecież z dalekiego wschodu, żądna wrażeń i dobrej muzyki. A tu Anglicy znowu odwalili bardachę, jak zwykle. I to podobno Polacy-wieśniacy?! Wracając w strugach deszczu siekających po twarzy, każdy z nas chyba czuł niedosyt.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Quebonafide we freakach. Wiadomo, jakiego rywala mu szykowano
Raper odrzucił wielomilionową propozycję.
Poznaliśmy kulisy oferty dla Quebonafide odnośnie jego walki we freakfightach. Raper ujawnił jakiś czas temu, że odrzucił propozycję za 6 milionów złotych.
6 milionów za walkę Quebonafide
O potencjalnej walce Quebonafide we freakach mówiło się na początku tego roku. Raper ujawnił, że propozycja jaka padła to 6 milionów złotych. Jeden z włodarzy Fame’u, Wojtek Gola powiedział, że taka kwota to abstrakcja. Okazuje się, że wspomniana oferta mogła nadejść z federacji Clout MMA.
Quebonafide vs Sławomir Peszko
Szalony Reporter ujawnił, że na przeciwnika Quebonafide był szykowany ambasador federacji Sławomir Peszko.
– On ma się dobrze ze Sławkiem. Miał walczyć raz, ale wybuchła afera Pandora Gate. To miała być walka właśnie z Peszką. Później Fame MMA też się o niego starało – powiedział Matysiak.
– Powiedział, że nie chce walczyć, ale jeżeli by miał, to na pewno w Clout MMA. Na pewno ze Sławkiem miał jakiś dobry kontakt – dodał.
Quebonafide nie jest zainteresowany walką. Po powrocie na scenę zajmuje się obecnie promocją marcowego koncertu.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Kendrick Lamar na płycie „GNX” postanowił zaczepić Lil Wayne’a, który jest zaskoczony wersami w jego kierunku.
Super Bowl w Nowym Orleanie budzi sporo emocji w środowisku rapowym w Stanach. Wszystko za sprawą tego, że w przerwie finału NFL ma wystąpić Kendrick Lamar. Wiele osób wskazywało, że powinien to być Lil Wayne, bo to jego rodzinne miasto. W jego obronie stanęła m.in. Nicki Minaj, która skrytykowała za to Jay-Z.
Kendrick zaczepia Lil Wayne’a
Tymczasem Kendrick postanowił zaczepić Weeziego w kawałku „Wacced Out Murals”. Rapuje w nim, że inspirował się przez lata muzyką Lil Wayne’a, a kiedy udało mu się zajść dalej od niego, to jego ciężka praca zawiodła Weeziego.
– Used to bump Tha Carter III, I held my Rollie chain proud / Irony, I think my hard work let Lil Wayne down” – rapuje K.Dot.
Lil Wayne zaskoczony
Weezy w żaden sposób nie zaczepiał Kendricka, kiedy wszyscy dookoła komentowali rapowy wybór na Super Bowl. Dlatego jest zdziwiony zaczepką.
– Człowieku, co ja zrobiłem?! Ja tylko chilluję, a oni wciąż mnie atakują. Nie mylcie mojej dobroci ze słabością. Nikt nie chce eskalacji, ja też nie. Ale jeśli ktoś mnie sprowokuje, zaatakuję – skomentował.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Przy klipie „Futurama 3” Quebonafide poprosił o wsparcie Andrzeja Dragana, popularnego fizyka, artystę i popularyzatora nauki. Ten wyjaśnił, jak przy pomocy AI zobrazował powrót rapera na scenę.
„Futurama 3” powstała na laptopie
– Wszystkie tła scenograficzne z nowego klipu dla Quebo generowałem w Midjourney. Do tego masa ujęć lub przejść w Runwayu, Lumie i Stable Diffusion skalowane oczywiście Topazem. No i deep fejki na specjalnie trenowanych GANach. Dzięki temu można było zamknąć wszystkie zdjęcia w jednym dniu. Oczywiście cała edycja i postprodukcja na laptopie – napisał Dragan.
– Życzę powodzenia wszystkim mięsnym interfejsom, wątpiącym w miażdżącą przewagę uzyskiwaną w produkcji filmowej dzięki AI. Przypomnę, że zaledwie po paru miesiącach od pojawienia się tej technologii na powierzchni planety. I na osłodę: dzień przed premierą Sory Yann LeCun zapewniał w swoim stylu, że nie mamy szans, aby obecna generatywna technologia umożliwiała tworzenie filmów. Bo to przecież tylko mnożenie macierzy – dodał.
Kilkumiesięczna praca
– Dla dopytujących o technikalia. Preprodukcja klipu trwała ponad miesiąc (prace koncepcyjne, projekty i symulacje geometrii planów), a dość ciężka postprodukcja od czerwca do października. Na ostatnim etapie była to praca trzyosobowa i używaliśmy wszystkich narzędzi dostępnych pod słońcem, głównie gołego After Effectsa do compositingu. Nawet analogowe niszczenie obrazu. Nie chciałbym nadwyrężać nietykalności intelektualnej osób kminiących, że dzięki AI rzeczy „robią się same”, ale zwrócę uwagę, że nie żyjemy jeszcze w XXII wieku. Natomiast Midjourney uratował nas od konieczności kręcenia w 10 lokacjach, na co nie było ani czasu, ani kasu. W efekcie z ekipy mógł wypaść location scout i mogliśmy zamknąć się w studio zamiast wozić się z planem po Europie. Dla zorientowanych: podobne uniki zastosowano w produkcji „Mandaloriana”, tylko tam zamiast Midjourney hulał głównie Unreal – wyjaśnił.
Klip „Futurama 3” ma po dwóch dniach 2 miliony wyświetleń na Youtube. Licznik Spotify wskazuje 1.2 mln odsłuchań.
Wracając do AI… wszystkie tła scenograficzne z nowego klipu dla Quebo (np to na zdjęciu poniżej) generowałem w Midjourney. Do tego masa ujęć lub przejść w Runwayu, Lumie i Stable Diffusion skalowane oczywiście Topazem. No i deep fejki na specjalnie trenowanych GANach. Dzięki… pic.twitter.com/qfJQTetF8x
— Andrzej Dragan (@andrzejdragan) November 22, 2024
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
News
Zbuku, Koziołek i Koro kłócą się kto jest raperem, a kto nie
„Napisałeś, że my nie jesteśmy raperami”.
Koziołek zarzucił Zbukowi kłamstwo odnośnie tego, że ten zasugerował, że on i Koro nie są raperami.
Ostra wymiana zdań między raperami miała miejsce podczas Cage’a przed galą Fame 23. Wszystkich trzech raperów zobaczymy na grudniowej gali.
– GlamRap wrzucił artykuł, że bije się trzech raperów. Po czym ty wrzuciłeś to na swoją storkę i napisałeś, że my nie jesteśmy raperami, bo nie nagrywamy tracków – mówi z pretensjami do Zbuka, Koziołek.
Zbuku przyznał, że zrobił słabe rozeznanie i nie sprawdził tego dobrze. Koziołek twierdzi jednak, że raper z Prudnika zrobił to specjalnie.
Poniżej wideo:
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Gzuz przyjechał do Polski na dwa koncerty. Podczas wizyty w Warszawie doszło do jego kooperacji z Malikiem Montaną.
W czwartek Gzuz zagrał w warszawskiej Progresji. Wizytę niemieckiego rapera wykorzystał Malik Montana, nagrywając z nim wspólny kawałek. Obaj raperzy pokazali nagrywki w studio w swoich social mediach. Gzuz nawet zaczął przeklinać po polsku.
Malik ma też na koncie współpracę z takimi członkami 187 Strassenbande jak Bonez, LX i Maxwell.
Poniżej wideo:
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Sokół jest kolejnym raperem, który komentuje powrót Quebonafide i jego singiel „Futurama 3”. Weteran jest pełen uznania dla młodszego kolegi.
Po 18 godzinach od premiery singiel Qubonafide przebił barierę 1 miliona wyświetleń na Youtube i trafił na pierwsze miejsce Karty na Czasie. Od słuchaczy i ze środowiska spływają gratulacje, a na komentarz zdecydował się Sokół.
– Pierwszy raz od dawna jaram się czymś w ogóle. Kłaniam się Panie Jakubie – napisał warszawski weteran.
Duże propsy w kierunku Kuby posłał również Kali.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News3 dni temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News5 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
News2 dni temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News2 dni temu
Marcin Flint o Quebonafide. „Przeciętny raper z przebłyskami”
-
News3 dni temu
Quebonafide: „Sfingowałem swoją muzyczną śmierć”
-
News2 dni temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News3 dni temu
Kilof, który odsiedział prawie 30 lat, nagrał diss na Masę
-
teledysk2 dni temu
Słoń: „R.I.P. Radoskór, Bolec, Bezczel, Chada. Ich już nie ma, ale ty niestety jesteś nadal”