Wywiad
WYSOKILOT: „RAP PRZESTAŁ SIĘ JUŻ KOJARZYĆ Z PROSTYM BITEM I PROSTYM FLOW”
Po dwuletniej przerwie Sabot i Gruber wrócili na półki sklepowe z nową płytą i po licznych perturbacjach osiedli na stałe w wytwórni Ganja Mafia.
WysokiLot tworzą postaci czynnie biorące udział w tworzeniu krakowskiej scenie hip hopowej niemal od początku jej istnienia. W tym roku ukazała się ich kolejna długogrająca płyta "Tylko swoi". Co u nich słychać i jakie w okresie niebecności spotkały ich przygody dowiecie się z poniższej rozmowy.
Na Waszym fanpage`u oraz Kaliego pojawił się wpis, że proces twórczy „Tylko swoi ludzie” to komedio-dramat – skąd takie wnioski?
Sabot: Ten wpis o "komediodramacie" itd. my napisaliśmy i umieściliśmy u siebie. Chcieliśmy tym wyrazić radość, że wreszcie ta płyta wyszła. Podkreślić, że gdyby nie nasza zawziętość, nadzieja, to po 3 "falstartach" z różnymi wytwórniami wielu by miało po prostu dosyć. Można się zniechęcić gdy któryś raz z kolei światełko w ciemnym tunelu zapala się więc idziesz, i wtedy ono nagle gaśnie.
Gruber: Dlaczego komedia, wystarczy odpalić sobie na youtube film “Wysokilot dzwoni do wróżki”,albo nasze relacje z Hip Hop Kemp, zawsze mamy jakieś szalone pomysły choć nie zawsze uwiecznia to kamera. Jeżeli chodzi o dramat, to na pewno sytuacje w których pomimo włożonej pracy, godzin w studiu, litrach kawy i setkach zapisanych stron w zeszycie, nagle zderzasz się ze ścianą. Ta płyta przeszła przez ręce kilku wytwórni zanim trafiliśmy do Kaliego i chyba tak miało być, bo w tej chwili jesteśmy zadowoleni ze współpracy i lecimy dalej.
Dogadani byliście na współpracę z legendarnym DJ`em 600v, jednak skończyliście na Śląsku u Kaliego – skąd te zawirowania?
Gruber: Sebastian (Volt) jest mega sympatyczną postacią, szczerze naprawdę uwielbiam go jako człowieka i oczywiście szanuje za wkład w naszą rodzimą kulturę podwórek. Kilka lat temu wygraliśmy konkurs na najlepszy numer, o którym było głośno, jednak wtedy nie robiło to na nas wrażenia, więc brzydko mówiąc olaliśmy sprawę. Po kilku latach spotkaliśmy się z Sebastianem i zaproponował nam współpracę. Zaczęliśmy nagrania na płytę o roboczym tytule „Wysoki Volt”, jednak po tym jak usłyszał produkcje z Fidserem zdecydował się, że wydamy ten album jako pierwszy.
Później płyta trafiła do Poznania, aż w końcu w dniu, w którym mieliśmy przesłać materiał z okładką okazało się, że z przyczyn niezależnych płyta się nie ukaże i wtedy zdzwoniliśmy się z Kalim, który już kiedyś proponował nam współpracę.
Sabot: Myślę, że to niefartowne zrządzenie losu, które wyszło w rezultacie na dobre. Mieliśmy przynajmniej dzięki temu czas by doszlifować płytę i gdy płyta była gotowa, miała iść do tłoczni nagle okazało się, że nic z tego i jesteśmy w punkcie wyjścia. Trzeba było coś wymyślić. Wysłaliśmy materiał do Kaliego, resztę już znasz.
Mówicie, że Kali już wcześnie proponował Wam współpracę, dlaczego więc zrobiliście sami sobie pod górkę, postanowiliście iść pod prąd, zamiast skorzystać od razu z wyciągniętej ręki?
Sabot: Proponował, tzn. był to luźno rzucony temat, ale mieliśmy już wtedy inne plany. Wiadomo już, że nie zostały zrealizowane, stąd po zatoczeniu pętli znaleźliśmy się u Kaliego. Po prostu tak miało być. Idąc dłużej i bardziej pod górkę można dojść do wielu wniosków, masz więcej czasu na podziwianie widoków i bardziej doceniasz fakt, że wszedłeś na samą górę i będziesz chciał na niej spędzić jak najwięcej czasu.
Dwanaście lat uprawiacie muzykę. Pracowaliście z wieloma artystami, jednak zawsze w Waszym wypadku brakowało tego czegoś. Myślicie, że w końcu nadszedł ten czas, że może być tylko lepiej?
Gruber: Zdecydowanie, jeżeli sprawdzisz komentarze pod naszymi kawałkami na youtube ciągle powtarza się sekwencja, że jesteśmy niedocenieni. Ludzie pytają jak to jest możliwe, że po tylu latach wciąż w podziemiu przecież nie odstajemy poziomem, pomysłami i techniką od reszty sceny. Więc co jest nie tak? Myślę, że jak się coś robi z prawdziwej pasji to w pierwszej kolejności kiedy nagrasz numer myślisz o tym, żeby jak najszybciej pokazać go światu. Nie myślisz o tym, żeby na tym zarobić, bo satysfakcja która towarzyszy procesowi tworzenia jest jak narkotyk i to jest coś czego nie kupisz za pieniądze. Wszyscy Ci raperzy, którzy mogą tworzyć wydawać i na tym zarabiać mają naprawdę dużo szczęścia. Jeżeli ktoś tego nie docenia szybko spadnie w dół. Napracowaliśmy się, żeby dotrzeć tu gdzie jesteśmy a to dopiero początek.
Sabot: Dokładnie, tak naprawdę dopiero zaczynamy.
19 numerów utrzymanych jest w stylistyce, której chyba do tej pory żaden raper w Polsce nie wykorzystał dobrze – dlaczego postawiliście na eksperymenty z elektroniką?
Gruber: Szczerze, dla nas to już nie są żadne eksperymenty. Pierwsze tego typu numery wydawaliśmy 6 lat temu, więc można powiedzieć, że z elektroniką jesteśmy za fan brat. Dlaczego zaczęliśmy iść w tym kierunku?
Z prostego powodu, nasi przyjaciele tworzyli tą muzykę, grali na imprezach na które chodziliśmy. Naturalną koleją rzeczy były próby nawijania pod to. Później mixtape`y Wysokilot & Pzg, PolishKox, Istny Kocioł, Instant kocioł i wreszcie Wysokilot x Fidser.
Sabot: Lubię basowe energiczne wykręcone brzmienia, połamany rytm,więc jak tu do tego nie nawijać.
Wasz styl ewoluował, jednak nigdy nie baliście się bawić muzyką. Macie jakiś patent, który sprawia, że cały czas trzymacie wysoki lot? (śmiech)
Sabot: Dużo jaram (śmiech), a tak na serio to nieustanna praktyka, mówiąc inaczej doświadczenie.
Gruber: Kiedy wsłuchasz się w to co nawijamy na bank zrozumiesz, że nie nawijamy o niczym. Staramy się przekazywać coś w kawałkach i taki był zamysł od początku istnienia lotu.
Przekaz przez doświadczenia. Numery są oparte na prawdziwych wydarzeniach, naszych przeżyciach i tak zostanie. Jeżeli słuchasz numeru i wydaje Ci się, że za dużo narzekamy to proszę zrozum, że skoro życie nas nie traktuje po macoszemu to nie będę Ci wciskał kitu, że pije szampana i zajadam krewetki.
To co słyszycie tutaj to tylko wierzchołek góry lodowej tego co tworzymy, bo działamy na różnych płaszczyznach nawijając pod różne gatunki. Rap dla nas już dawno przestał się kojarzyć z prostym bitem i prostym flow. Idziemy dalej.
Rozwińmy w takim razie wątek, opowiadacie prawdziwe historie, czasami wesołe, a czasami smutne. Jednak potraficie je opowiadać dowcipnie, z humorem. Skąd się to u Was bierze?
Gruber: Myślę, że tu bardziej chodzi o podejście do życia. Staram się zawsze patrzeć z różnych stron na to co nas spotyka. Nie ma chyba nic gorszego niż bezmyślne ocenianie, poza tym staram się pozytywnie podchodzić do życia i chyba słychać to w tekstach.
Na płycie odnosicie się także do kondycji rapu w Polsce (numer „Pętliczek”) – co możecie powiedzieć o obecnej scenie?
Sabot: Poziom polskiego rapu idzie do góry, premier jest bardzo dużo, aczkolwiek jest w nim mnóstwo "wykonawców", którzy do przesady się na kimś wzorują nieudolnie, robią z siebie kogoś kim nie są, porobiły się szablony, wszystko zaczyna wyglądać jak robione na jedno kopyto.
No właśnie w takim razie jaką receptę ma Wysoki Lot na oryginalność, co zrobić by brzmieć dobrze, a nie być kopią z kopii?
Sabot: Oryginalność, styl, brzmienie przychodzą z czasem. Jest to kwestia dopracowania siebie, ewoluowania w konkretnym kierunku, kwestia czasu i szlifu. Skutecznej w stu procentach recepty na to nie ma. Zawsze coś będzie do czegoś podobne pytanie tylko jak bardzo i jak ludzie do tego podejdą. Z braku czasu niestety niewiele muzyki słucham ostatnio, może dlatego też bardzo mało inspiracji czerpię od innych.
Co w takim razie wpłynęło na kształt płyty o której rozmawiamy?
Gruber: Zdecydowanie angielska scena muzyczna i to co tam się dzieje.
Sabot: Wiesz co? Życie i to co nas otacza było, jest i będzie największą inspiracją. Pomysły, tematy na kawałki zdradzały się w przeróżnych okolicznościach, czy to podczas pracy, jazdy autobusem, czy freestylu gdzieś na melanżu.
Przedstawcie osobę Fidstera i opowiedzcie dlaczego akurat to On odpowiada za warstwę muzyczną „Tylko Swoi Ludzie”.
Gruber: Fidser po prostu zapłacił nam za to, że mógł zrobić bity dla nas. Rozważaliśmy kilka opcji. Jednak nasz kolega prowadził restaurację w rynku i dorzucił darmowe obiady wybraliśmy jego (śmiech). Tak na poważnie to wystarczy posłuchać jego produkcji, żeby wszystko stało się jasne. Może komuś się wydawać, że przecież robiąc takie bity mógł nagrać z każdym. Jednak jest w tym wszystkim jakaś chemia, od razu jak się poznaliśmy okazało się, że nadajemy na podobnych falach i to sprawiło, że dziś oddajemy w Wasze ręce tą płytę.
Sabot: Zawsze z Gruberem chcieliśmy mieć na płycie jednego konkretnego producenta, który sprawi, że materiał nabierze spójności. Mieliśmy nadzieję, że będzie wiedział czego oczekujemy i wice wersa. Tak pewnego dnia znalazłem się na jakimś after party, gdzie w pewnym momencie zaczęły lecieć zajebiste bity. Zapytałem kogoś, czyje to, pewien koleżka powiedział że jego. To był Fidser, i tak zrobił się później u mnie after afteru. Tego samego dnia zadzwoniłem do Grubera z informacją,że mamy to czego szukamy, ze robimy razem z Fidserem płytę.
Możemy się spodziewać dalszych wspólnych nagrywek w takim wymiarze jak na „Tylko Swoi Ludzie”?
Sabot: Ciężko powiedzieć czy będzie to ten sam wymiar, planujemy jak zwykle różne niespodzianki.
Gruber: Każda kolejna pyta jest dla nas doświadczeniem, na pewno wyprawa w rejony muzyki elektronicznej sporo nas nauczyła i teraz weźmiemy to co wypracowaliśmy plus dorzucimy jakiś świeży składnik by ponownie czymś Was zaskoczyć, generalnie chcemy wypracować świeży styl jeżeli chodzi o brzmienie i nawijki, nic się nie dzieje od razu, ale ta produkcja pokazuje, ze nie staramy się nikogo kopiować idziemy własną drogą.
Zgodzicie się ze mną, że album podzielony jest na dwie części, tą humorystyczną i drugą, gdzie opowiadacie poważne historie, które w prostej linii nawiązują do starej szkoły rapu?
Gruber: Duch kultury hip hop jest w nas, nasze życie to hip hop. W taką trafiliśmy epokę i to jest nasz sposób wyrażania siebie. Każdy z nas bierze ten przysłowiowy schemat i zaczyna przetwarzać, to co wyjdzie z tego w rezultacie może nie przypominać tego co było na początku, ale to dalej będzie hip hop w moim odczuciu. Jednak jest też ewolucja, bo trudno żebyśmy robili to samo przez 12 lat, w życiu nie chodzi oto aby iść na łatwiznę.
Ciekawą kwestią są goście, mianowicie jest ich sporo, ale nie wszyscy są z kręgu kultury Hip-Hop – jakim kluczem byli dobierani?
Gruber: Klucz jest prosty “ Tylko Swoi Ludzie”.
Sabot: No właśnie, rozrzut gatunkowy z racji tego, że jesteśmy rozrzutni gatunkowo. Dzisiaj nagrywam do grimmowego napierdalacza, a jutro gram funk w Harris Piano Jazz bar ze znakomitymi muzykami, których serdecznie pozdrawiam! Wielu mówi, że ta "rozrzutność"jest dla nas niekorzystna, ale cóż ja na to poradzę. Coś mi się podoba, jestem w stanie do tego zarymować, mam ochotę to to robię. Z gośćmi jest bardzo podobnie, częściowo zbieg okoliczności, częściowo planowane wcześniej. Chodzi właśnie o zróżnicowanie.
Jak sobie tłumaczycie fakt, że płyta przechodzi bez echa w mediach muzycznych – nie lubią Was tam?
Sabot: Może nie lubią, może nie znają, myślę że to kwestia czasu, z promocją dopiero ruszamy.
Gruber: Kiedyś musiałeś być naprawdę dobry by się wyróżniać. Dziś, żeby zaistnieć wystarczy kogoś obrazić i to jest przykre. Zróbmy więc eksperyment umieść w tytule tego newsa hasło powiedzmy „Wysokilot dissuje Popka” i dorzuć jeszcze Ganja Mafia przy naszej nazwie żeby zawrzało. Zaraz zlecą się hieny, ale zaraz, i co, to był tylko trik? Jest Ci przykro, że nikt na nikogo nie wylał wiadra pomyj, przykro że nie będziesz patrzył jak obrzucamy się błotem w imię lepszej sprzedaży płyt? Teraz pomyśl globalnie i zastanów się ile tego co serwują Ci właśnie media jest prawdą, a ile papką tylko po to, żeby skłonić cię do jakiegoś działania.
Żyjemy w świecie obrazków, szybkich bodźców, raperzy mnożą się jak produkty w supermarkecie, a ich klipy na facebookowej ścianie ogląda się jak reklamy w przerwie filmu na Polsacie. Dlatego łatwo wpaść w pułapkę „zjem gówno by zaistnieć” i później mamy przykłady osób, które stają się ikonami głupoty. Ciężkie czasy wymagają ciężkich prób, dlatego stawiamy na nowe świeże brzmienia i nie boimy się konkurencji bo nie uczestniczymy w żadnym wyścigu donikąd. Dlatego będę miał w sercu zawsze wielki szacunek dla ludzi z prawdziwą zajawką, pasją tych od graffiti, tańca, produkcji i tych którzy stoją w cieniu za gramofonami bo nie trzeba być na pierwszej linii ognia żeby być wielkim.
Gruber, poruszyłeś ciekawą kwestię, jak myślisz skąd bierze się ta cała frustracja, ten cały jad wśród ludzi, którzy zamiast zająć się swoim życiem, wolą pluć np. w Waszą stronę pod tym wywiadem?
Gruber: Moim zdaniem bierze się to z braku poczucia własnej wartości i poczucia, że nie ma się na nic wpływu.
Nasze pokolenie urodzonych w latach 80-tych chyba tak nie reagowało na rówieśników, na ludzi starszych, na autorytety?
Sabot: Zgadza się, nasze pokolenie przede wszystkim ma i miało szacunek do siebie nawzajem oraz do starszych. Nauczeni zostaliśmy szanować tych, którzy coś osiągnęli. Druga sprawa, nie było wtedy zasłon dymnych i czapek "niewidek”, takich jak ekran komputera, za którymi można bez żadnych konsekwencji obrażać, krytykować, poniżać artystów i ich dokonania. Trzeba było uważać co się mówi.
Jak się czujecie w wytwórni Kaliego?
Gruber: Współpraca układa się bardzo dobrze.
Sabot: Nie mamy nic do stracenia. Niech to świat usłyszy!
Mam nadzieję, że Kali się nie obrazi, ale jego muzyka dociera do różnych grup społecznych, często słuchają go także dzieciaki. W jaką grupę docelową Wy chcielibyście trafić?
Gruber: Wiem, że to może zabrzmieć populistycznie, jednak chcieli byśmy trafić do każdego kto tego potrzebuje. Tak jak mówię, traktuje tę muzykę jak środek przekazu i mi osobiście niektóre kawałki pomogły w życiu.
Sabot: Przede wszystkim celujemy do ludzi świadomych, słyszących, a nie tylko słuchających. Nie mamy wpływu na to kto nas będzie słuchał, po prostu nawijamy tak jak jest.
W niedalekiej przyszłości macie zamiar zaprosić pozostałych artystów Ganja Mafia na swoje produkcje?
Gruber: Zdecydowanie tak, właśnie jesteśmy na świeżo po zagraniu koncertu premierowego w Zabrzu, gdzie mieliśmy okazję poznać się z resztą załogi GM. To była naprawdę udana impreza i mam nadzieję, że niebawem zawitamy do kolejnych miast w Polsce.
Porozmawiajmy chwilę o tym co nadejdzie, kiedy i gdzie planujecie pojawić się z nowym materiałem na żywo?
Gruber: W tej chwili planujemy koncerty, mamy kilka zaklepanych w przyszłym roku, ale póki co święta i chwila wytchnienia.
Widziałem, że szykujecie teledysk do utworu „Napad” – czego możemy się po tym video spodziewać?
Sabot: Myślę że nie ma co tu dużo mówić, będzie zajebisty.
Ostatnie pytanie… Plany na przyszły rok, to tylko promocja „Tylko Swoi Ludzie”?
Gruber: Na pewno dalsza promocja płyty, ale też nowe projekty, mamy już pomysł na nowy album pewnie niebawem zaczniemy nagrywać. Jeszcze nigdy nie było tak, żebyśmy koncentrowali się wyłącznie na jednym projekcie dlatego niezależnie jak zostanie odebrana ta płyta, jedziemy dalej z tematem i wkrótce usłyszycie nowe produkcje.
Sabot: Kontynuujemy to co zaczęliśmy, Fidser klepie nowe bity. My mamy sporo tekstów, oczywiście wciąż piszemy nowe. Szykuje się kolejny materiał. W związku z tym, że cyklicznie gramy z band'em w Harris Piano Jazz Bar, zamierzamy dopracować wszystko,wejść do studio zarejestrować i wydać to co stworzymy. Ogółem w 2016 czeka nas dużo pracy.
Poniżej możecie zapoznać się z albumem "Tylko swoi".
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News5 dni temu
Sokół kłania się Quebonafide
-
News4 dni temu
Marcin Flint o Quebonafide. „Przeciętny raper z przebłyskami”
-
News5 dni temu
Sentino ogłosił datę premiery płyty z Malikiem
-
News5 dni temu
Kilof, który odsiedział prawie 30 lat, nagrał diss na Masę
-
teledysk5 dni temu
Słoń: „R.I.P. Radoskór, Bolec, Bezczel, Chada. Ich już nie ma, ale ty niestety jesteś nadal”
-
News3 dni temu
Quebonafide we freakach. Wiadomo, jakiego rywala mu szykowano
-
News3 dni temu
Andrzej Dragan tłumaczy, jak zrobił klip Quebonafide
-
News2 dni temu
Marcin Miller: „Bardzo szanuję rap”. Kogo słucha lider Boysów?