Wywiad
DJ 600V: „KIEDYŚ NIE DO POMYŚLENIA BYŁO, BY ZROBIĆ RAPOWĄ KARIERĘ NA SENSACJI”
Dziś mamy okazję porozmawiać z piewszym polskim DJ'em i producentem hip hopowym – DJ 600V.
To on jako pierwszy tworzył w naszym kraju struktury hip-hopowe wyławiając z Warszawy, ale nie tylko perspektywicznych, młodych chłopaków, którzy mieli szansę określać się później mianem rapera. Co słychać u ojca chrzestnego polskiego rapu dowiecie się w poniższej rozmowie, w której oprócz pytań o początki, padają także te o rzeczy bieżące i przyszłe.
Na początku lat 90-tych studiowałeś fizykę, już wtedy słuchałeś rapu, byłeś aktywistą Hip-Hopowym. Możesz opowiedzieć jak ta kultura i muzyka trafiła do Ciebie?
DJ 600V: Nigdy nie bylem aktywistą, jestem raczej aspołecznym samotnikiem. Studiowałem fizykę, ale od zawsze towarzyszyła mi muzyka i u mnie właśnie wszystko zaczęło się od fascynacji muzyką, rytmem, brzmieniem. Nie modą na muzykę czy noszenie kolorowych słuchawek, nie klipami w tv czy stylem życia tylko właśnie samą muzyką. Zwyczajnie nie mogłem obojętnie przejść obok pierwszych albumów RUN DMC, EPMD, Eric B and Rakim`a czy Beastie Boys.
Nie było dla mnie ważne jak oni wyglądają, jakie noszą ubrania i ile mają pieniędzy z muzyki. Ważne były i do dziś są – rapowe beaty i bass. Te od zawsze brzmiały dla mnie lepiej niż pop, a wtedy, gdy ja zaczynałem słuchać – rap w mediach prawie nie istniał. Podobnie jak teraz pop, dance i pop-rock "robiły radiowe playlisty". Różnica polega na tym, że wtedy rap znacznie bardziej różnił się od popu. Zaczęło się zatem od czystej zajawki hiphopowym brzmieniem. Dopiero potem pokochałem również styl wizualny czyli bboying i graffiti.
No dobrze, ale co dalej. Słuchasz rapu, poznajesz ludzi. Pamiętasz pierwsze osoby z Twojego otoczenia, które pisały teksty, rapowały?
DJ 600V: Od momentu, gdy zacząłem słuchać rapu i miałem 13-14 lat, do momentu, gdy postanowiłem robić rapowe płyty i poznałem rapujących ludzi minęło kilka lat, bo wtedy miałem już lat 18-19. Głównie dlatego, że gdy ja zaczynałem – polski rap jeszcze nie istniał i nie słyszałem o kimkolwiek, kto rapował po polsku. Kolekcjonowałem płyty i dzięki temu poznałem Bognę Świątkowską, która wystartowała w radiu z pierwszą audycją o muzyce rap w kraju. audycja nazywała się „Kolorszok", i współpracując z Bogną (początkowo udostępniałem do audycji płyty z mojej kolekcji) poznałem wiele osób, które potem nagrałem na moje pierwsze płyty – np. Numer Raz. Sporą część artystów, którzy wtedy nie byli jeszcze artystami spotkałem też podczas imprez, które grałem w różnych warszawskich klubach na początku lat 90. Włodi, Vienio, Sokół, Fu, Pono czy Koras to koledzy, którzy zaczynali właśnie wtedy. Zajarany ich stylami stwierdziłem, że już czas na to, by ich nagrać na moje beaty i to ich debiuty pozwoliły mi zrealizować moje plany robienia polskiego rapu, tak by wreszcie zaistniał.
W tym samym czasie zajmowałeś się już dj`ką – jak trafiłeś za gramofony?
DJ 600V: W Hip-Hopie dj i producent to niekiedy zbliżone zajęcia. Ja zawsze chciałem robić muzykę. Jej granie w klubach pozwalało mi zrobić użytek z moich płyt a przy okazji – jakby mimo woli – skupić wokół siebie wartościowych mc, by potem zrobić z nimi pierwsze płyty. W tym okresie zrobiłem muzykę na 600V "Produkcja Hip-Hop" oraz Molesta "Skandal". Współpracowałem też z Tedeefem, którego poznałem przez dj Janmario, Wzgórzem Yapa 3 (Wojtas, Zajka, Borixon) oraz kilkunastoma innymi artystami, głównie z powstającego właśnie Zip składu. Wśród tych ludzi byli też WDZ – Wilku i Bilon, którzy potem stworzyli Hemp Gru oraz chłopaki z Morwy. Imprezy i djka pomogły mi poznać tych wszystkich utalentowanych ludzi i nagrać ich pierwsze rapy na moje pierwsze podkłady.
Dzisiaj jesteś głównie kojarzony jako producent, inżynier dźwięku. Wtedy pracowałeś także w radiu, jako dziennikarz muzyczny. Powiedz jak to robiłeś, że godziłeś studia z zajawką?
DJ 600V: Jestem dosyć pracowity, gdy chodzi o pracę, którą lubię. W końcu jednak musiałem zrezygnować z bycia profesorem fizyki, by poświecić się muzyce. Jak więc się okazało nie udało się pogodzić tych dwóch dziedzin. Dziennikarstwo nigdy nie było moją zajawką, bo jak pisałem jestem aspołeczny i kontakt z ludźmi szybko mnie męczy. Zajmowałem się nim, by przekazać innym prawdę o kulturze, którą kocham, bo media jak zawsze nie radziły sobie z tym zadaniem.
Mamy zderzenie dwóch światów, student nauk ścisłych i pasjonat czarnych brzmień. Ukończyłeś w końcu fizykę?
DJ 600V: Studiowałem na UW przez 4 lata, ale nie ukończyłem studiów. Nieco rozczarował mnie poziom ludzkiej wiedzy na temat otaczającego nas świata. Nie znalazłem odpowiedzi na głębokie egzystencjalne pytania, których rozwikłanie, jak sądziłem wtedy, stanie się łatwiejsze dzięki zrozumieniu natury świata. Wygrała muzyka i abstrakt, zamiast matematyki i konkretów.
W latach 90-tych byłeś mentorem wielu polskich raperów, jak te osoby trafiały do Ciebie?
DJ 600V: Jak pisałem pierwsze osoby poznałem dzięki audycji „Kolorszok” oraz na granych przeze mnie imprezach. Piha np. poznałem, podczas imprezy, którą grałem w Białymstoku. Gdy usłyszałem po raz pierwszy jak on nawija – już po minucie postanowiłem wyprodukować jego nagrania. Wtedy jeszcze był członkiem zespołu Jedensiedem. Franek (Stereofonia), Onar, Ośka.. nie nazwałbym się ich mentorem. Ja potrzebowałem ich rapu, a oni mojej muzyki. Wzajemnie nakręcaliśmy się, by nagrywać.
Porozmawiajmy o zmarnowanych talentach tamtych lat. Na pewno pamiętasz ksywy ludzi, którzy z różnych przyczyn odbili od rapu. Czy zapadł Ci w pamięć ktoś szczególny, kto gdyby nie los byłby dzisiaj tak jak Ty – legendą polskiego Hip-Hopu?
DJ 600V: Zawsze żal mi Freeza, który debiutował na mojej pierwszej płycie. Później zginął zastrzelony, gdy moda na gangsterkę lat 90 wygrała z jego miłością do beatboxu i rapu.
Cały czas jesteś częścią tej kultury, mam wrażenie że trochę z boku, ale jednak. Możesz spróbować zestawić tamten i współczesny świat polskiego Hip-Hopu?
DJ 600V: To były inne czasy nie tylko jeśli mowa o rapie, ale i ogólnie relacjach społecznych czy sposobie wymiany informacji. Sądzę, że początek XXI wieku przyniósł rewolucję nie tylko przemysłowi muzycznemu. Media zyskały nowe oblicze w epoce dominacji internetu. Mało osób teraz słucha całych albumów, bo szybkie przeskakiwanie z kawałka na kawałek na youtube wydaje się zajęciem wymagającym mniej cierpliwości. Ważniejszy niż kiedyś stał się przekaz wizualny towarzyszący muzyce.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że dziś klip i promocja dla wielu jest ważniejszy niż sama muzyka. Kiedyś nie do pomyślenia było, by zrobić rapową karierę robiąc sensację. Teraz jest inaczej. Wystarczy przypajacować dosyć mocno, by zyskać fame, a za tym natychmiast i rzeszę słuchaczy. Z drugiej strony polski rap ma wciąż wielu wiernych fanów ceniących muzykę. To również jakiś fenomen, że u nas wciąż rap jest tak popularny.
Pamiętam jak kilka lat temu reaktywowałeś swoją wytwórnię. Po tych dwóch latach, co możesz na ten temat powiedzieć?
DJ 600V: Wytwórnia V6 wydała dwa albumy. Był to album Wirusa oraz płytę, którą nagrałem z nowojorskim raperem, którego flow od zawsze uwielbiałem – 600V & Jack the Ripper. Żadna z tych płyt nie stała się hitem, może z powodu braku promocji, a może to zbyt niszowa muzyka. W tak zwanej "szafce" mam gotowe dwa wyprodukowane przeze mnie pełne albumy z artystami z Kingston. Nie wiem jak będzie z ich wydaniem, bo wciąż brakuje odpowiedniego kapitału na przeprowadzenie właściwej promocji. Chwilowo staram się rozwiązać te problemy. Jestem producentem muzycznym, a nie businessmanem. Dziś, bez "biznesowego podejścia" ani rusz.
Próbując przygotować się do rozmowy szukałem innych wywiadów z Tobą, media nie są zainteresowane, czy odmawiasz?
DJ 600V: Odmawiam regularnie tylko TVN'owi, bo nie chcę występować w śniadaniowym paśmie na zmianę z artystami disco polo. Jeśli szukać ze mną wywiadów, to raczej w mediach dla ludzi głębiej zainteresowanych samą muzyką lub produkcją muzyki. Na przykład kilka tygodni temu udzielałem wywiadu do gazety "Estrada i Studio". Moja rola jako producenta polega raczej na pracy w studio za konsoletą z umysłem skoncentrowanym na głośnikach niż udzielaniu wywiadów – stąd też nie palę się do nich.
Próżno także szukać wielu informacji na Twoim Facebooku. Co prawda jesteś aktywny, ale tematy nie są bezpośrednio powiązane z Twoją osobą. Nie zależy Ci na tego typu kanałach społecznościowych?
DJ 600V: Nie lubię popularności choć ona przynosi pieniądze. Wolę pracę z dźwiękiem. Żal mi każdej dosłownie godziny, którą mogę spędzić za głośnikami i suwakami. W tej sytuacji obsługa Facebooka schodzi na dalszy plan. Fajnie byłoby mieć kogoś rozsądnego, kto dobrze by to ogarnął, bo fakt, powinienem nieco więcej zarabiać po wyprodukowaniu ponad 20 albumów.
Grałeś ostatnio przed połową duetu Gangstarr – powiedz jakie to wrażenie. Czy Preemo wiedział kim jesteś ?
DJ 600V: Nie sądzę, że Primo miał cień pojęcia o moim istnieniu. Jeśli chodzi o moją fascynację muzyką – faktycznie Primo to wybitnie ważna postać, której cenny dorobek wywarł na mnie ogromne wrażenie. Z drugiej jednak strony nie fascynuje mnie kontakt z innymi artystami jako ludźmi. Nie interesuje mnie zbytnio jakim człowiekiem jest Preemo i nie sądzę, bym od uściśnięcia jego dłoni stał się kimś więcej. Samo spotkanie w przeciwieństwie do jego dorobku nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Może to, że wystąpiliśmy na jednej scenie pozwala mi myśleć, że osiągnąłem nieco ponad minimum i to było miłe wrażenie, ale nie uderzy mi do głowy woda sodowa z tego powodu.
Nie od dziś pracujesz z artystami spoza granic Polski. Fakt, że tutaj Cię mniej nie oznacza czasami tego, że udzielasz się bardziej na zagranicznych rynkach?
DJ 600V: Artyści z Jamajki czy USA mają nieco inny flow, który bardziej pasuje do moich beatów, ponieważ ja wychowałem się na zachodnim rapie. Gdy zaczynałem go chłonąć, polskiego rapu jeszcze nie było. Stąd moje beaty są bardziej funky i są bardziej kompatybilne z czarnoskórymi artystami niż polskimi MC. Szczerze mówiąc ponad 90% polskich aktualnych rapowych produkcji muzycznych mi się nie podoba i nie miałbym ochoty ich słuchać po raz drugi. Beaty są nudne i wtórne, ale właśnie takie odpowiadają polskim MC.
Do pracy popycha mnie chęć uzyskania określonego efektu artystycznego (jak np w kawałku "since'94" 600V & Jack the Ripper) taki efekt (mam na myśli flow vs beat) jest trudny do uzyskania z polskim raperem. Stąd moja koncentracja uwagi na bardziej muzycznym niż filozoficznym podejściu zagranicznych artystów.
Z drugiej jednak strony kocham Polskę i jestem i czuję się w 100% Polakiem. Jestem patriotą. Dlatego tnę mój czas 50/50 na produkcje po polsku i w innych językach. Choć beze mnie polski rap ma się doskonale, chcę dokładać swoją małą cegiełkę do dalszego rozwoju tej kultury w naszym kraju. Jak np. album Wirusa, na który zrobiłem większość beatów.
Dobrze, będziemy zbliżać się do końca powiedz w takim razie co przyniesie dla Ciebie rok 2016?
DJ 600V: Mam nadzieję, że znajdę odpowiednich ludzi do pomocy w biznesie i promocji, dzięki czemu ukażą się oba moje albumy z artystami z Kingston: "600V & ALozade" oraz "600V presents Kingston Bionics". Pracuję też nad polskim boom bapowym albumem z rodowitymi artystami, który chciałbym skończyć do końca roku. Mam też gotowy album instrumentalny "600V Killasoudbway" utrzymany w stylu elektrycznego wobble funk.
Jeśli spotkam odpowiednich współpracowników w 2016 może wydarzyć się dużo. Poza tym zamierzam otworzyć nowe studio V6/Kartel z kolegą, gdzie będę produkować beaty, mixować i masterować muzykę w ramach odpłatnych usług oraz nagrywać wokale z moim kolegą – doskonałym realizatorem Szymkiem. Zainteresowanych odsyłam na mój fanpage na FB.
Dzięki za rozmowę.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Rabo: „Wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół” – wywiad
Rozmawiamy z raperem, który nagrał płytę inspirowaną znanymi bajkami.
W ubiegłą sobotę ukazał się album Rabo „Życie to nie bajka”. To twórca znanego kanału związanego z filmami animowanymi Disneya, Pixara i DreamWorks. Mieliśmy okazję porozmawiać z byłym dziennikarzem programu „Uwaga!” na temat jego projektu.
Polećmy klasykiem na początek – jak zaczęła się Twoja przygoda z rapem?
Cóż… okres, gdy miałem 9 lat i kolega przyniósł do szkoły Grupę Operacyjną pozwolę sobie pominąć (śmiech). Oficjalnie wszystko zaczęło się rok później, gdy ojczym pożyczył mi swoją empetrójkę, bym się nie nudził w autokarze podczas wycieczki szkolnej. Znajdowała się tam „Droga” od Hemp Gru, którą momentalnie się zachwyciłem. Potem już poszło. Ogólnie jestem z pokolenia dzieciaków, dla których rap był jak łyk świeżego powietrza w świecie przepełnionym smogiem. Gdybym na pewnym etapie nastoletniego życia nie usłyszał, że „Damy radę”, to nie wiem, czy bym dał. Gdybym nie podśpiewywał sobie, że „Bierzemy sprawy w swoje ręce” albo że „Każdą porażkę obracam w sukces”, to też pewnie wszystko wyglądałoby inaczej. Nie bez powodu czasem żartuję sobie, że wychowali mnie mama, tata i Wojtek Sokół (śmiech). I coś w tym jest.
A skąd pomysł, by samemu zacząć rapować?
Od zawsze marzyłem, by być częścią tej kultury. Przez wiele lat prowadziłem kanał na YouTube, gdzie opowiadałem o różnych ciekawostkach, szokujących teoriach i absurdach związanych z filmami animowanymi, głównie ze stajni Disneya, Pixara i DreamWorks i gdy przekroczyłem magiczną barierę 100 000 subów, chciałem przygotować dla widzów coś specjalnego. Uznałem wtedy, że to dobra okazja, by zadebiutować i tak powstał utwór „Sto tysięcy powodów”. Odbiór był pozytywny, więc zacząłem doskonalić swój warsztat i dziś, po 5 latach od tamtego wydarzenia, myślę, że rozwinąłem się już na tyle, by przedstawić się szerszemu gronu słuchaczy.
No właśnie, niedawno do sieci trafiła Twoja EPka „Życie to nie bajka”, oparta na ciekawym patencie. Opowiedz o tym.
Od jakiegoś czasu kiełkował mi w głowie pomysł na płytę związaną z tym, czym zajmowałem się na co dzień. W końcu postanowiłem się za to zabrać i efektem tego jest album inspirowany znanymi animacjami, takimi jak „Toy Story”, „Auta” czy „Król Lew”. Bajki te stanowiły jednak jedynie punkt wyjścia do opowiadanych historii, dzięki czemu mogłem zgrabnie połączyć moje osobiste przeżycia z fabułą wspomnianych filmów. Przykładowo w utworze „Simba” opowiedziałem o swojej drodze do sukcesu, która ciągle trwa, niestety (śmiech). Refren oparłem na słynnej frazie Mufasy „Kiedyś to wszystko będzie Twoje”, którą kojarzy niemal każdy, a której, co ciekawe, Mufasa nigdy do Simby nie wypowiedział. Taki bajkowy efekt Mandeli.
Tu, gdzie jestem, konsekwentnie rządzi prawo dżungli
Walczę mężnie, bo lwie serce w mojej piersi dudni
Wygram ze złem, wsparcie wielkie mam od wiernych kumpli
Dzieło zwieńczę happy endem, będą ze mnie dumni!
Zanim jednak zdecydowałeś się wrócić do ksywki Rabo, wydałeś dwie EP-ki pod innym pseudonimem na osobnym kanale, którego prawie nikt nie zna.
I całe szczęście (śmiech). Faktycznie, w 2020 roku postanowiłem wypuścić pierwszą EP-kę, ale czułem podskórnie, że mimo iż teraz wydaje mi się to cudowne, to za parę lat zapewne będę wolał o tym zapomnieć. I faktycznie – dziś, gdy patrzę na swoje poprzednie projekty, na czele z tym starszym, to widzę, jak wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Ale cóż – chyba właśnie na tym polega rozwój. Ostatecznie dobrze mi zrobiło te parę lat w takim klasycznym podziemiu – miałem czas, by spokojnie progresować, a jednocześnie mało kto musiał być tego świadkiem (śmiech).
To teraz trochę z innej beczki – jak YouTuber trafia do redakcji Uwagi! TVN?
Faktycznie, jest to historia dość oryginalna. Niecałe 2 lata temu przechodziłem najgorszy okres mojego życia. To było chwilę po wypuszczeniu EPki „To The Ground”, która zresztą odzwierciedla ówczesny stan mojej psychiki. Z przyczyn niezależnych ode mnie, musiałem odejść jakiś czas wcześniej z YouTube’a, co wywróciło moje życie do góry nogami. Moim planem ₿ na życie był wtedy rynek kryptowalut, który jednak dał mi wielką lekcję pokory i plany bycia kryptomilionerem musiałem odłożyć na później. Ostatecznie znalazłem się w sytuacji, w której byłem bezrobotny, samotny i bez perspektyw. Wysłałem CV do wielu firm, by zaczepić się gdziekolwiek. Odpowiedziały mi dwie – jakieś Call Center i… McDonald’s (śmiech). Wybrałem pracę na słuchawce i – jak się potem okazało – ta jedna decyzja odmieniła moje życie.
Dlaczego? I jak to się łączy z pracą dziennikarza?
Już tłumaczę. W wielkim skrócie firma, w której zacząłem pracować, okazała się być jedną wielką kuźnią oszustów i prężnie działającą machiną okradającą starszych i schorowanych ludzi na grube miliony złotych. Gdy tylko zrozumiałem, w czym biorę udział, chciałem się zwolnić, ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Uznałem, że więcej zdziałam, jeśli zostanę tam przez pewien czas, przemęczę się i zdobędę jak najwięcej dowodów na to, co tam się wyprawia. Ostatecznie wyszło lepiej, niż przypuszczałem. Odezwałem się do redakcji Uwagi! opisując całą sprawę i dostarczając im materiały. Podjęli temat i wspólnie zrealizowaliśmy 5-częściowy cykl reportaży o tytule „Szatańska Loża VIP”. Efekt był taki, że po pierwsze – złodziejska firma upadła, po drugie – wielu osobom odpowiedzialnym za ten niemoralny proceder postawiono zarzuty, a po trzecie – dostrzeżono we mnie potencjał i zaproszono do redakcji na staż. Reszta jest już historią. Szaloną, jak całe moje życie.
W takim razie gratuluję, dobra robota.
Dzięki. Swoją drogą na mojej najnowszej EP-ce nawiązuję do tych zdarzeń w kawałku „Pinokio”. Utwór ogólnie opowiada o poczuciu wyobcowania wśród rówieśników, o byciu niepasującym elementem układanki, ale także o potrzebie osiągnięcia wielkiego sukcesu, by mój Gepetto był ze mnie dumny i by nigdy mu niczego nie zabrakło. Myślę, że metafora jest zrozumiała dla wszystkich. Za to sama końcówka drugiej zwrotki jest właśnie o wspomnianej chwilę wcześniej historii. Pamiętam, że wszyscy przestrzegali mnie, bym się w to nie pakował, bo może stać mi się krzywda. Ja jednak miałem przekonanie, że w takich sytuacjach należy działać, nie bacząc na konsekwencje. I tak też zrobiłem. Na razie wszystko ze mną w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. A jeśli nie, to przynajmniej pozostanie po mnie muzyka.
Będę bronił starszych oraz kobiet, cóż
Nawet jak przypłacę to niejedną blizną
Nie chcę być prawdziwym chłopcem już
Od kiedy zostałem prawdziwym mężczyzną
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Małpa: „Moja żona ma tatuaż z okładką płyty Łony” – wywiad
W rozmowie z Małpą padają także ksywki Otschodzi i Lil Konona.
Z okazji pojawienia się na rynku winylowej wersji kultowego albumu „Kilka numerów o czymś”, spotkaliśmy się z Małpą z Warszawie, żeby porozmawiać o jego debiucie, który w większości został napisany we Włoszech.
Chociaż Małpa nigdy tego nie ujawniał, nasza redakcyjna koleżanka opowiedziała podczas rozmowy pewną anegdotę związaną z żoną rapera, która posiada tatuaż z Łoną. – Ma kilka rapowych tatuaży – przyznał raper w rozmowie z Luizą Di Felici. Więcej na ten temat w poniższej rozmowie.
Poruszone wątki w wywiadzie:
- „Kilka numerów o czymś” powstało we Włoszech na Erasmusie.
- Czy Małpa inspirował się włoskimi artystami?
- Lil Konon i jego zakola
- Otsochodzi kupuje winyl za 12 tys. zł
- Praca na stacji benzynowej
- Dlaczego Małpa zniknął na 6 lat?
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Feno: „Young Leosia i Bambi to grzeczna muzyka, która trafia do dzieci” – wywiad
Jak i kiedy modli się Edzio, Pikers GOAT, Grande Connection i monetyzacja konfliktów freakfightami.
Nasza rozmowa z Feno to przede wszystkim tematy rapowe. Czy kobiecy rap w Polsce jest dobry? Tutaj raper wspomina o Bambi, Young Leosi i Oliwce Brazil.
– Mamy Young Leosię i Bambi. To są takie najpotężniejsze postacie. To jest taka grzeczna muzyka, która trafia do dzieci. Sanah i Julka Żugaj to ten sam case – mówi Feno w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
– Mi rap się kojarzy z lekkim sk***ysyństwem. I takiej damskiej postaci jak Cardi B nie ma. No jest Oliwka i ma te skillsy, ale ewidentnie też jakieś problemy wizerunkowe. Żyjemy w post katolickim kraju, w którym nie ma akceptacji na jakieś jechanie w stylu Oliwki Brazil i obciąganie ku**sów – dodaje.
W rozmowie ponadto:
- Feno spotyka dwie małe dziewczynki, które są fankami Bambi
- Co myśli o Grande Connection
- Jak i kiedy modli się Edzio
- Kacper HTA i monetyzacja konfliktu freakfightami
- 10 tys. pomysłów Sebastiana Fabijańskiego
- Pikers to GOAT
- Najbardziej klimatyczny festiwal rapowy
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Mamy dość technicznego rapu? Koro: „Eripe, Tomb czy Golin wyczerpali tę formułę” – wywiad
Koro mówi o Young Leosi, Bambi, Grande Connection, Szpaku, White Widow i Taazym.
Podczas naszej rozmowy z Koro poruszyliśmy ciekawy wątek kalkulacji i warsztatu w polskim rapie. Czy w dzisiejszych czasach odbiorcy nie chcą słuchać już przekminionych wersów czy liczyć podwójnych i potrójnych rymów?
Koro „To nie rap się zmienia”
Jak twierdzi Koro, to nie rap się zmienia. – To raperzy zaczęli robić inny rodzaj muzyki. To nie chodzi o to, że rap się rozwija, bo on ma proste korzenie i prostą definicję, tylko ludzie otwierają się na coraz więcej rzeczy. W każdą stronę ta granica się przesuwa – mówi Koro w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl.
Nie chcemy już słuchać rapu dobrego warsztatowo?
W większości wypadków rap odbił w stronę popu, śpiewanych refrenów i autotune’a. Bardzo nieliczni robią jeszcze rap stawiający na technikę.
– Dzisiaj młodzi raperzy nie muszą być dobrzy warsztatowo. Tacy gracze jak Eripe, Tomb, Quebo, Golin i jeszcze mógłbym wymienić parę ksywek, wyczerpali na tyle tę formułę, że ludzie mają dość. Żyjemy w takich czasach TikTokowych i przebodźcowanych, że ta muzyka ma być takim głaskaniem psychiki, żeby się wyluzować, a nie rozkminiać o co chodziło – twierdzi Koro. Czy to dobrze czy źle? Wśród fanów możemy dostrzec dwa główne obozy. Pierwszy, który krytykuje większość rzeczy wychodzących od młodych twórców i drugi, który jest zafascynowany każdym kawałkiem, którego głównym zadaniem jest wpaść w viral i największą rotację.
W poniższej rozmowie poruszyliśmy takie wątki jak: Young Leosia i Bambi nagrywają w szafie, działalność Grande Connection, dissy i beefy się nie kalkulują, konflikt Szpaka i White Widow, Taazy objawieniem freakfightów, co z walką na Fame MMA, a także, kiedy nowa płyta.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Wywiad
Pueblos (Bitwa o Południe): „Żyję z freestyle’u, to moje główne źródło utrzymania” – wywiad
Rozmawiamy z organizatorem Bitwy o Południe.
Wybraliśmy się na BOP9, gdzie mieliśmy zrobić relacje z wydarzenia, ale jak to z freestylem – zamiast relacji przeprowadziliśmy kilka mocnych wywiadów. Na pierwszy ogień rozmowa z Pueblosem – organizatorem Bitwy o Południe.
– Randomowi ludzie boją się BOP-u i boją się wystąpić. Wiedzą, że można się bardzo łatwo zbłaźnić, jak np. wchodzący teraz bez koszulki Syn Młynarza z flagą Kiribati – mówi w rozmowie z Oskarem Brzostowskim dla GlamRap.pl Pueblos.
Organizator Bitwy o Południe ujawnił przed naszymi kamerami m.in., że jako jedna z nielicznych osób, a może nawet jedyna utrzymuje się z organizowania bitew freestyle’owych. – To moje główne źródło utrzymania – przyznaje.
Z Pueblosem porozmawialiśmy m.in. o aktualnej sytuacji BOP-u i WBW i najbardziej przyszłościowych zawodnikach, którzy jeszcze namieszają we freestyle’u.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
Tym razem przed naszymi kamerami zasiadł Sarius, z którym w ponad godzinnym wywiadzie poruszyliśmy mnóstwo tematów, także ten jeden z najbardziej grzejących, czyli niesnaski z Żabsonem.
Kilka tygodni temu między Sariusem z Żabsonem doszło do małego konfliktu, który miał zostać nie do końca zrozumiany przez słuchaczy. Sarius zdecydował się szczegółowo opisać, o co chodziło i dlaczego Żabson miał u niego dług.
Ponadto szef Antihype ujawnił, czy żałuje, że sytuacja z Gibbsem lub Deysem tak się potoczyły.
Jeśli szukasz biletów na koncerty hip-hop/rap, zdobędziesz je w 100% legalnie u naszych przyjaciół z Biletomat.pl
-
News4 dni temu
Gangster, który pobił Wilka z Hemp Gru, opowiedział o tym przed kamerą
-
News2 dni temu
Ostatni koncert Quebonafide – wyciekła dokładna data
-
teledysk4 dni temu
Oliwka Brazil: „Dziewczyny z branży mają chcice jak zwierzęta”
-
News5 dni temu
Dlaczego Suja nie pracuje? Znamy odpowiedź
-
News10 godzin temu
Kali o powrocie Quebonafide: „Błagajcie go na kolanach…”
-
News4 dni temu
Bambi w dwa lata została rap superstar. Przegoniła nawet swoją szefową
-
News5 dni temu
Onet pisze o Jongmenie ukrywającym się w Dubaju przed polską policją
-
News5 dni temu
„Hip-hop umarł” – twierdzi znany polski producent